Trening szczęścia

Okładka książki Trening szczęścia
Beata Pawlikowska Wydawnictwo: G+J Cykl: W dżungli podświadomości (tom 4) poradniki
350 str. 5 godz. 50 min.
Kategoria:
poradniki
Cykl:
W dżungli podświadomości (tom 4)
Wydawnictwo:
G+J
Data wydania:
2014-01-22
Data 1. wyd. pol.:
2014-01-22
Liczba stron:
350
Czas czytania
5 godz. 50 min.
Język:
polski
ISBN:
9788377784358
Tagi:
trening szczęście
Średnia ocen

                6,4 6,4 / 10

Oceń książkę
i
Dodaj do biblioteczki

Porównaj ceny

i
Porównywarka z zawsze aktualnymi cenami
W naszej porównywarce znajdziesz książki, audiobooki i e-booki, ze wszystkich najpopularniejszych księgarni internetowych i stacjonarnych, zawsze w najlepszej cenie. Wszystkie pozycje zawierają aktualne ceny sprzedaży. Nasze księgarnie partnerskie oferują wygodne formy dostawy takie jak: dostawę do paczkomatu, przesyłkę kurierską lub odebranie przesyłki w wybranym punkcie odbioru. Darmowa dostawa jest możliwa po przekroczeniu odpowiedniej kwoty za zamówienie lub dla stałych klientów i beneficjentów usług premium zgodnie z regulaminem wybranej księgarni.
Za zamówienie u naszych partnerów zapłacisz w najwygodniejszej dla Ciebie formie:
• online
• przelewem
• kartą płatniczą
• Blikiem
• podczas odbioru
W zależności od wybranej księgarni możliwa jest także wysyłka za granicę. Ceny widoczne na liście uwzględniają rabaty i promocje dotyczące danego tytułu, dzięki czemu zawsze możesz szybko porównać najkorzystniejszą ofertę.
Ładowanie Szukamy ofert...

Patronaty LC

Książki autora

Mogą Cię zainteresować

Oceny

Średnia ocen
6,4 / 10
190 ocen
Twoja ocena
0 / 10

Opinia

avatar
34
34

Na półkach:

Na wstępie przyznam się, że przeczytałam jedynie pięć fragmentów, które zamieściła autorka na fb, jako najbardziej przekonywujące, rozumiem. Dlatego odniosę się tylko do kwestii, z którymi się nie zgadzam.

Z jednej strony pisze, że w połowie nie mamy najmniejszej kontroli nad naszymi myślami, a z drugiej, że można to zmienić przekuwając fałszywe kody zapisane w podświadomości, a więc to, czego nas błędnie nauczono, na prawdziwe. Hm, dlatego właśnie myślę, że mamy pełną kontrolę nad tym, co myślimy, tylko brak nam odwagi i chęci, by drążyć niewygodne tematy, czy też po prostu bywamy bezmyślni. Poza tym, "to trzeba umieć, na tym trzeba się rozumieć…" - myślenie mam na myśli:))) No cóż, być może nie każdy potrafi:( A to przekuwanie kodów to nic innego jak obserwacja, ocena i uczenie się rzeczywistości, połączone z weryfikacją tego, czego nas uczono. Jeżeli kogoś uczono samych złych rzeczy, to wcale nie oznacza, że inaczej nie będzie potrafił żyć. Niewątpliwie pomocna może okazać się tutaj inteligencja, czy zdrowy rozsądek. Jeżeli tego komuś brakuje, to istotnie problem, ale nie kodów w podświadomości, tylko raczej genetycznych.

Zgadzam się, że należy uczciwie oraz precyzyjnie nazywać po imieniu wszystko, co czujemy i myślimy - niekoniecznie na głos:) Jest to naturalnym procesem świadomości, a strach i wstyd oznacza wyłącznie brak odwagi, by siebie zrozumieć. Bez zrozumienia siebie nie zrobimy bowiem żadnych postępów. Z drugiej strony podoba mi się istota wewnętrznego dziecka, bo to taki powrót do stanu niewinności, kiedy nasze poglądy nie były jeszcze ukształtowane, a zatem alegoria do tego, by zacząć wszystko od nowa. Poza tym, miło rozmawia się z własnym, ukochanym dzieckiem, chociaż czasami trzeba też porozmawiać ze sobą na poważnie:)

"Czy wyprowadzasz siebie codziennie rano na spacer i mówisz 'kocham cię'? Czy ćwiczysz pozytywne myślenie? TO WŁAŚNIE TAK UCZYSZ SIĘ KOCHAĆ SAMEGO SIEBIE."

Hm, można się wyprowadzać i mówić sobie różne rzeczy, co jedynie poprawi kondycję psychofizyczną:) Miłość własna jest czymś naturalnym. Jeżeli ją utraciliśmy to należy zastanowić się dlaczego. Przy okazji dobrze poznać swój charakter, by wiedzieć nad czym musimy popracować. Zakochujemy się w kimś, bo nas zauroczył. A zatem jak zauroczyć samego siebie, a potem zaakceptować z dobrodziejstwem inwentarza? Odpowiedź jest prosta: ciężką pracą - niekiedy zabawną, silną wolą, dyscypliną i konsekwencją. Musimy wiedzieć dokąd zmierzamy i dlaczego. Uczciwa praca nad sobą może nam samym zaimponować i zrobić na nas wrażenie, skąd do zakochania jeden tylko krok, a potem wielka miłość, czyli pokochanie siebie z wiernością i oddaniem. Nie ma nic piękniejszego, chyba, że pokochamy równie mocno inną osobę:))) O tym, że życie jest bez sensu, dlatego każdy musi mu nadać swój własny, pisać nie będę, aczkolwiek miłość niewątpliwie nadaje życiu SENS:)))

"Myśl pozytywnie. Bądź życzliwy. Kochaj." brzmi jak tytuł innej książki, albo życzenia zdrowia, szczęścia i pomyślności:)

"Czy pamiętasz kiedy byłeś mały i czułeś strach, a dorośli mówili: - Nie bój się! Może to było w gabinecie lekarza przed zastrzykiem, a może wieczorem w pokoju, gdzie na ścianie tańczyły straszne cienie, a może w poczekalni u dentysty albo w kinie, w basenie, na plaży w słoneczny dzień albo na ulicy w środku zimy. To się zdarzyło na pewno wiele razy. Strach pojawiał się nie wiadomo skąd i połykał cię jak wielki pająk. A dorośli mówili wtedy: - Nie bój się! Nie ma się czego bać! Ach ty tchórzu, czego się boisz? A kiedy zanosiłeś się płaczem, bo strach był tak wielki, bo nie mogłeś go opanować, dorośli krzyczeli: - Uspokój się! Przestań płakać! A kiedy nie przestawałeś, bo strach wciąż trzymał cię w paszczy jak wielki zielony smok, dorośli tracili cierpliwość. Krzyczeli, że masz się uspokoić, że nie wolno tak hałasować, a jeśli nie posłuchałeś, wymierzali ci karę.
Ale jak mogłeś wyrzucić z siebie strach skoro on w tobie po prostu był i rósł coraz większy, im mniej zrozumienia dostawałeś z zewnątrz?
Może dostałeś lanie za to, że za bardzo się boisz. Albo wyśmiano twój strach. Dorośli szydzili z tego, że jesteś taki przestraszony. Albo celowo podsuwali ci to, czego się tak boisz, żeby się z ciebie śmiać. Różne rzeczy robią dorośli. Chcą dla swoich dzieci najlepiej, ale nikt ich nigdy nie nauczył co to właściwie oznacza. I nikt ich nigdy nie uwolnił ze strachu, jaki w sobie noszą. Jak mogliby więc wiedzieć co zrobić, żeby dać dziecku poczucie bezpieczeństwa."

Hm, mnie zawsze pytano czego się boję, gdy byłam dzieckiem, a potem tłumaczono, dlaczego nie należy się bać danego zjawiska, bądź dlaczego należy zachować ostrożność. Zresztą jest to tak naturalne i instynktowne zachowanie, że nie trzeba tego nikogo uczyć. Wystarczy obserwować rzeczywistość. Większość matek z cierpliwością i zrozumieniem nachyla się nad swoją pociechą i uspokaja niepokój. Owszem, widziałam kilka razy rodziców, którzy pastwili się nad swoim dzieckiem, co istotnie bardziej zapada w pamięć, ale to były chore i sporadyczne przypadki. Tym bardziej przykro mi 'słyszeć', że Beata Pawlikowska należała do tych niechlubnych wyjątków, bo wprawdzie nie pisze o tym wprost, ale taki wniosek można z jej słów wyczytać. I w ten sposób pojawia się nieprawdziwa statystyka (99% i 1%). Wyolbrzymia ją to, co nas poraża, a to co normalne przechodzi niezauważone. Zupełnie jak wiadomości w dzienniku telewizyjnym:)))

"Ten strach trzeba zaakceptować. Przyznać, że jest. Poczuć go. A potem zamienić na miłość. Proste? No jasne, że proste:)"

Zaakceptować? Nigdy nie należy akceptować złych rzeczy. Owszem, przyznać się, zrozumieć, ale starać się nad nim zapanować, a docelowo pokonać, w najgorszym wypadku pogodzić się z nim, ale nie akceptować! Zamienić strach na miłość, to tak, jak siekierkę na kijek:) Miłości sprzyja raczej fakt poradzenia sobie ze strachem.

"(...) znam ludzi, którzy po odkryciu, że mają prawo do takiego myślenia i postępowania, jakie uważają za najlepsze, zaczynają zmuszać otoczenie do tego, żeby to zauważono i skomentowano."

Hm, to raczej nie są dorośli ludzie, bo to typowa reakcja dzieci:))) No cóż, znajomych się nie wybiera:)

Beata często podkreśla, by zająć się wyłącznie swoim życiem: "(...) podziel się swoją wiedzą i doświadczeniem. Ale jeśli zobaczysz, że ten ktoś tylko cię wysłuchał, pokiwał głową i nic nie zrobił, to daj mu spokój."

Fajnie, ale jeżeli dotyczy to naszego dziecka, które wychowujemy, albo starych rodziców, którzy raczej na pewno się już nie zmienią, a stają bezradni, to okazuje się, że jesteśmy odpowiedzialni nie tylko za siebie. Jak widać, nie każdy może pozwolić sobie na to, by zajmować się samym sobą.

„'Mam prawo' zawsze działa w granicach dobra, życzliwości i uczciwości, które są najważniejszymi wartościami w moim życiu. To oznacza, że nigdy nie będę chciała zrobić czegoś, co może komuś wyrządzić krzywdę albo uczynić szkodę. Bo „mam prawo” jest mi dane tylko dlatego, że wcześniej postanowiłam kierować się dobrem i uczciwością. Jedno bez drugiego nie istnieje."

Brzmi pięknie i szlachetnie, ale to nie jest prawda - niestety:((( Gdyby tak było, sądy byłyby zbędne, więzienia świeciły pustkami, a policja zbyteczna.

Na wstępie przyznam się, że przeczytałam jedynie pięć fragmentów, które zamieściła autorka na fb, jako najbardziej przekonywujące, rozumiem. Dlatego odniosę się tylko do kwestii, z którymi się nie zgadzam.

Z jednej strony pisze, że w połowie nie mamy najmniejszej kontroli nad naszymi myślami, a z drugiej, że można to zmienić przekuwając fałszywe kody zapisane w...

więcej Pokaż mimo to

Książka na półkach

  • Chcę przeczytać
    327
  • Przeczytane
    283
  • Posiadam
    126
  • Teraz czytam
    15
  • Ulubione
    8
  • 2014
    8
  • Beata Pawlikowska
    7
  • Chcę w prezencie
    5
  • Rozwój osobisty
    5
  • Psychologia
    4

Cytaty

Więcej
Beata Pawlikowska Trening szczęścia Zobacz więcej
Beata Pawlikowska Trening szczęścia Zobacz więcej
Beata Pawlikowska Trening szczęścia Zobacz więcej
Więcej

Podobne książki

Przeczytaj także