Książka na mojej półce pojawiła się przypadkiem i bardzo się cieszę, bo inaczej nigdy bym jej nie przeczytała. Przeleżała na tej półce kilka długich miesięcy, aż do momentu, w którym pojawił się zwiastun filmu na jej podstawie. Wtedy zdecydowałam, że czas najwyższy na jej przeczytanie. Cóż mogę powiedzieć - spodziewałam się czegoś innego. Czegoś lepszego, patrząc na opinie wszystkich, którzy książką są zachwyceni. Zanim się pojawiłeś nie jest książką złą, ale nie jest też książką wybitną na tyle, żeby aż tak nad nią piać z zachwytu. I szczerze mówiąc, w tym momencie mam już jej dość, patrząc na te wszystkie ochy i achy i zastanawiając się: ''O matko, naprawdę? Czym wy się ludzie tak zachwycacie?'' Bo jak dla mnie nie ma czym. Owszem, Jojo Moyes pisze dobrym językiem, ciekawie, a historia jest niebanalna. Jednak nic specjalnego w tym nie ma. Czyta się przyjemnie, główni bohaterowie są dobrze wykreowani i można ich zrozumieć. A poza tym - szału nie ma. Zanim się pojawiłeś to romans, bardzo dobry romans, ale wciąż - tylko romans. Z zakończeniem, które podobno miało wbijać w fotel i wywoływać niekontrolowany płacz, a w rzeczywistości można było się go spodziewać już w jakiejś połowie książki, kiedy sekret Willa wyszedł na jaw. I przygotować się na nie i przeżyć je bez łez. Polecam, ale nie zachwycam się i nie uważam, że to coś wyjątkowego.

Książka na mojej półce pojawiła się przypadkiem i bardzo się cieszę, bo inaczej nigdy bym jej nie przeczytała. Przeleżała na tej półce kilka długich miesięcy, aż do momentu, w którym pojawił się zwiastun filmu na jej podstawie. Wtedy zdecydowałam, że czas najwyższy na jej przeczytanie. Cóż mogę powiedzieć - spodziewałam się czegoś innego. Czegoś lepszego, patrząc na opinie...