Pani komisarz nie znosi poezji

Okładka książki Pani komisarz nie znosi poezji Georges Flipo
Okładka książki Pani komisarz nie znosi poezji
Georges Flipo Wydawnictwo: Noir sur Blanc kryminał, sensacja, thriller
Kategoria:
kryminał, sensacja, thriller
Tytuł oryginału:
La comissaire n'aime point les vers
Wydawnictwo:
Noir sur Blanc
Data wydania:
2013-06-01
Data 1. wyd. pol.:
2013-06-01
Język:
polski
ISBN:
9788373924192
Tłumacz:
Krystyna Arustowicz
Średnia ocen

5,7 5,7 / 10

Oceń książkę
i
Dodaj do biblioteczki

Porównaj ceny

i
Porównywarka z zawsze aktualnymi cenami
W naszej porównywarce znajdziesz książki, audiobooki i e-booki, ze wszystkich najpopularniejszych księgarni internetowych i stacjonarnych, zawsze w najlepszej cenie. Wszystkie pozycje zawierają aktualne ceny sprzedaży. Nasze księgarnie partnerskie oferują wygodne formy dostawy takie jak: dostawę do paczkomatu, przesyłkę kurierską lub odebranie przesyłki w wybranym punkcie odbioru. Darmowa dostawa jest możliwa po przekroczeniu odpowiedniej kwoty za zamówienie lub dla stałych klientów i beneficjentów usług premium zgodnie z regulaminem wybranej księgarni.
Za zamówienie u naszych partnerów zapłacisz w najwygodniejszej dla Ciebie formie:
• online
• przelewem
• kartą płatniczą
• Blikiem
• podczas odbioru
W zależności od wybranej księgarni możliwa jest także wysyłka za granicę. Ceny widoczne na liście uwzględniają rabaty i promocje dotyczące danego tytułu, dzięki czemu zawsze możesz szybko porównać najkorzystniejszą ofertę.
Ładowanie Szukamy ofert...

Patronaty LC

Książki autora

Mogą Cię zainteresować

Oceny

Średnia ocen
5,7 / 10
94 ocen
Twoja ocena
0 / 10

OPINIE i DYSKUSJE

Sortuj:
avatar
933
168

Na półkach: , ,

Pani komisarz nie znosi poezji to komedia kryminalna albo kryminał prześmiewczy. Wszyscy mogą być podejrzani, bo nie ma pozytywnych bohaterów. Policja jest równie prawdziwa, chcący zrobić karierę asystent pani komisarz, zmagająca się z nadwagą, kolejnymi dietami i posuchą życia uczuciowego Viviane - pani komisarz, policjanci bez wyrazu i zidiociali przełożeni. Samo życie. Wątek kryminalny dosyć słaby. Książka ma jeden niekwestionowany plus, dobrze pokazuje rolą współczesnych mediów, które już dawno przestały pełnić rolę edukacyjno-informacyjną, bo show must go on i nic więcej...........Smutne

Pani komisarz nie znosi poezji to komedia kryminalna albo kryminał prześmiewczy. Wszyscy mogą być podejrzani, bo nie ma pozytywnych bohaterów. Policja jest równie prawdziwa, chcący zrobić karierę asystent pani komisarz, zmagająca się z nadwagą, kolejnymi dietami i posuchą życia uczuciowego Viviane - pani komisarz, policjanci bez wyrazu i zidiociali przełożeni. Samo życie. ...

więcej Pokaż mimo to

avatar
796
796

Na półkach: ,

39/100/2020
A mi się podoba, chociaż średnia ocen tylko 5.6. Prawie klasyczny kryminał. Piszę "prawie", bo jednym z głównych bohaterów jest Baudelaire i jego wiersze. Przez ten nie całkiem współczesny element akcja mogłaby się toczyć w dowolnym czasie po II wojnie światowej. Musieliby tylko wyciąć komórki i komputery. Wprawdzie jest kilku nieboszczyków, ale powieść nie jest brutalna. Wiec na pewno przeczytam też drugą książkę tego autora.
I okładka jaka gustowna. Spokojna, nawet mimo tej żółci. Widzę, że kolejna w tym samym stylu, z pistoletami w roli głównej.

39/100/2020
A mi się podoba, chociaż średnia ocen tylko 5.6. Prawie klasyczny kryminał. Piszę "prawie", bo jednym z głównych bohaterów jest Baudelaire i jego wiersze. Przez ten nie całkiem współczesny element akcja mogłaby się toczyć w dowolnym czasie po II wojnie światowej. Musieliby tylko wyciąć komórki i komputery. Wprawdzie jest kilku nieboszczyków, ale powieść nie...

więcej Pokaż mimo to

avatar
67
67

Na półkach:

Pani komisarz nie znosi także kilku innych rzeczy. Na szczęście w sumie polubiła ofiarę jednego z morderstw popełnionych w jej rejonie. Dzięki temu z dużą determinacją zabrała się do pracy nad pewną - jak się początkowo wydawało - dosyć typową sprawą.
Pech prześladujący panią komisarz Viviane Lancier z III Wydziału Kryminalnego Policji w Paryżu dał o sobie znać w pewien styczniowy dzień, gdy jeden z członków jej zespołu, najmłodszy i najmniej doświadczony Augustin Monot, interweniował w sprawie napadniętego kloszarda. Młody porucznik wykazał się niepotrzebną, według pani komisarz, nadgorliwością i pomagając poszkodowanemu mężczyźnie przeniósł go z wejścia na most na krawędź bulwaru, żeby ułatwić interwencję służb ratunkowych. W ten sposób, zamiast leżeć na moście i podlegać policjantom z prawego brzegu rzeki, bezdomny znalazł się w rewirze pani Lancier. Jeszcze do tego zmarł w szpitalu, więc poszukiwanie napastnika zamieniło się w poszukiwanie mordercy, co już doszczętnie zirytowało panią komisarz. Viviane Lancier miała już wyrobione mniemane o tej sprawie: bardzo typowa, bezdomny człowiek chwali się posiadaniem większej ilości pieniędzy, więc ktoś chce z tego skorzystać. Pani komisarz miała poważniejsze rzeczy na głowie, a tu trafiło jej się coś takiego. Okazało się jednak, że zawartość torby zamordowanego była tyleż smaczna, co zaskakująca i poza śniadaniem zawierała list adresowany do… Księcia Poetów z Akademii Francuskiej. W liście znajdował się natomiast dosyć śmiały i zmysłowy sonet, który mającemu w jednym palcu literaturę francuską (i nie tylko) Monotowi od razu skojarzył się z twórczością Baudelaire’a. Gdy policjanci z zespołu Viviane Lancier zaczęli badać, czy to tajemnicza przesyłka mogła być przyczyną napadu na kloszarda i czy faktycznie posiadany przez niego sonet to nieznany element artystycznego dorobku wielkiego francuskiego poety, w niebezpieczeństwie znajdą się inne osoby, mające styczność ze znalezionym utworem literackim.
Powieść „Pani komisarz nie znosi poezji” została wydana po raz pierwszy w 2010 roku. Jej autorem jest francuski pisarz Georges Flipo, który główną bohaterką książki i szefową zespołu dochodzeniowego w paryskim III Wydziale Kryminalnym Policji uczynił panią komisarz Viviane Lancier. Pani komisarz szefuje samym mężczyznom i jest zadowolona z faktu, że żadna kobieta nie mogła z nią wytrzymać. Sprawa, którą będzie musiała się zająć przez niefrasobliwość jednego ze swoich podwładnych, zacznie komplikować się bardziej, niż policjantka mogła się spodziewać. Ginąć będą kolejni ludzie, a pani komisarz będzie miała do czynienia z tym, czego nie lubi: kloszardami, literaturą i… McDonaldsem.
Całą sprawę obserwujemy z perspektywy pani komisarz. Nie jest ona narratorem pierwszoosobowym, ale całość książki składa się wyłącznie ze scen, w których bierze udział we własnej osobie. Z tego względu, towarzyszymy jej zarówno w pracy, jak i po godzinach, o innych bohaterach dowiadując się tylko tyle, ile dowiedzieć się ma szansę ona sama. Poza byciem twardym, bezkompromisowym szefem oraz postrachem przestępców, tytułowa bohaterka jest także zbliżającą się do czterdziestki kobietą, walczącą ze swoimi słabościami i kompleksami, a także borykająca się z samotnością i niezbyt udanym życiem osobistym. Autor podjął się więc dosyć trudnego zadania, gdyż jako mężczyzna musiał stworzoną przez siebie postać kobiecą wykreować w sposób wiarygodny - nie tylko jako oficera śledczego, ale także jako kobietę. Czy kogoś w takim przypadku zdziwi fakt, iż ta damska psychologia w męskim wydaniu skutkuje tym, iż pani komisarz jest czepialską zołzą? Tak, Viviane Lancier to uosobienie nowoczesnej starej panny, szanowanej i dobrze radzącej sobie w pracy, walczącej z kilogramami, mającej wiele obiekcji co do swojego wyglądu, nieprzepadającej za innymi kobietami, potrafiącej uprzykrzać życie bez powodu. Ale - o dziwo - z psychologią pani komisarz autor poradził sobie dosyć dobrze. Gdy wybaczymy mu pewne uproszczenia, zauważymy karykaturalność tej postaci i docenimy umiejętne żonglowanie stereotypami, to w sumie nie ma podstaw do formułowania cięższych zarzutów. Odrobinę gorzej poszło pisarzowi z innymi kobietami, ale zapewne wystarczyła mu aż nadto jedna niewiasta do poskromienia, więc pozostałe są potraktowane albo bardzo jednowymiarowo, albo są po prostu wrednymi jędzami, a ogólnie to ich udział w opisywanych wydarzeniach jest mocno drugoplanowy. Zaskakuje natomiast nieco in minus kilka bardziej „męskich” momentów. Dla przykładu - dwa pośrednio ze sobą powiązane wątki dotyczą przestępcy ściganego przez Europol oraz byłego partnera pani komisarz, będącego jednocześnie sędzią śledczym, orzekającym także w jej sprawach. Do sprawy głównej wątki te nie wnoszą niczego, mogłyby natomiast stanowić ciekawe tło dla intrygi kryminalnej związanej z zabójstwem kloszarda. Jednak jako niezależne historie z życia pani komisarz zostały one potraktowane zbyt powierzchownie, by czytelnik miał szanse przejąć się nimi na poważnie. Dodatkowo, niezrozumiały jest w ogóle fakt, że były partner pani komisarz jest w stanie popełnić poważne uchybienie proceduralne lub też przyczynić się do uniewinnienia człowieka odpowiedzialnego za śmierć funkcjonariusza policji, tylko po to, by zrobić jej na złość. Pomijając nawet, że to właśnie Viviane miała poważne powody do zemsty, zachowanie sędziego śledczego jest bardzo mało wiarygodne - przecież chodzi o przestępcę ściganego przez Europol, czy o człowieka, który spalił policjanta żywcem. Dwie takie wpadki sędziego śledczego nie mogłyby pozostać bez konsekwencji, a w dodatku, on to wszystko zrobił z przyczyn osobistych, bez szacunku dla ludzkiego życia, ze świadomością, że jego byłej partnerce będzie groziło niebezpieczeństwo. Gdyby ten wątek był bardziej rozwinięty, może autorowi udałoby się zawrzeć w nim coś, dzięki czemu można byłoby poznać głębsze przyczyny tak niedorzecznego zachowania tego bohatera, bo sam fakt zakończenia związku i sposób, w jaki się ono odbyło, to jednak zbyt kiepski powód, by na przykład „potknąć się” na procedurze aresztowania przestępcy ściganego przez całą Europę. Naprawdę, Panowie, jesteście w stanie postawić na szali swoją karierę zawodową z zemsty za to, że zostaliście przyłapani z kochanką na gorącym uczynku i wyrzuceni za drzwi? Jednak „historię pewnej miłości” pani komisarz i sędziego poznajemy w kilkunastu zdaniach, więc nie dowiemy się, czemuż ten zły Ludovic tak się zawziął i uwziął. Ciężko też odszukać zasadność umieszczenia tego wątku w powieści, przydaje on się chyba jedynie do konkluzji, że „podłość ludzka nie zna granic”. Najlepiej więc potraktować zarówno opowieść o byłym partnerze Viviane, jak i o ściganiu przez nią groźnego przestępcy, jako wątki mające na celu przybliżenie nam kilku faktów z jej życia osobistego i kilku cech jej samej: w końcu w pewnej dosyć delikatnej kwestii okazała się być bardziej bezwzględna, niż mężczyźni, a w pracy znosić musi nie tylko morderców i inne kanalie, ale także jej byłego, który może wywinąć jakiś niespodziewany numer.
W trakcie rozwiązywania zagadki zbrodni za panią komisarz nieco ciężko nadążyć, ale nie dlatego, że jest tak utalentowanym śledczym, który zaskakuje czytelnika swoją przenikliwością i dociekliwością. Przeciwnie - wykazuje ona niezbyt wiele autorskiej inicjatywy, daje się ponieść prądowi wypadków i tak to jakoś leci, aż do końca. Momentami można wręcz odnieść wrażenie, że jeśli zabierzemy pani komisarz jej osobiste atrybuty i malowniczość tej postaci, to szybko dojdziemy do wniosku, że pod względem zawodowym daleko jej do mistrzów gatunku, a jej największą zaletą jest to, że potrafi rozstawiać po kątach siedmiu facetów. Na szczęście, to nie sztuka dedukcji jest najważniejsza w trakcie tego dochodzenia, a sama intryga kryminalna jest bardzo dobrze skonstruowana przez autora. Georges Flipo zgrabnie połączył w jej ramach kilka wątków i w ciekawy sposób skrzyżował losy kilku postaci. Początkowo wydawać się może, że mamy do czynienia z klątwą odnalezionego sonetu, a włączenie w dochodzenie sił wyższych niebezpiecznie kojarzy się z modnymi w ostatnich latach sensacjami spod znaku tajemnic z przeszłości. Na szczęście autor dosyć szybko obśmiewa ten wątek („rozmowa” Viviane z zaświatami),więc wracamy na ziemię, do szarej, codziennej, zimowej rzeczywistości XXI-wiecznego Paryża. W śledztwie dzieje się dużo, współpraca pani komisarz z młodym porucznikiem układa się coraz lepiej, w sprawie pojawiają się nowe, niezwykle intrygujące osoby, wścibskie media rzucają się na sprawę sonetu niczym hieny, a akcja toczy się coraz bardziej wartko. Gdy już zbliżamy się do „szczęśliwego” końca (okupionego kilkoma ofiarami),pani komisarz musi wziąć sprawy tylko w swoje ręce. I tutaj następuje coś, czego ciężko spodziewać się po policjantce, zwłaszcza w tych okolicznościach. Trudno racjonalnie i przekonująco uzasadnić zachowanie pani komisarz przy rozwiązywaniu ostatniej zagadki. Nie da się go wytłumaczyć chęcią szybkiego zakończenia śledztwa czy obawą o wycofanie zeznań. Autor próbował to jakoś umotywować za pomocą względów osobistych, ale wypadło to dosyć mętnie. W związku z tym, że „przyjacielska przysługa” pani komisarz nie miała większego znaczenia dla zamknięcia intrygi, czy tez dalszego ciągu losów pozostałych bohaterów, podejrzewam, że Georges Flipo po prostu nie mógł oprzeć się pokusie i postanowił wywołać u czytelnika szok za pomocą efektownego zakończenia. Ten zgrzyt na szczęście nie zniechęca do sięgnięcia po kolejną powieść z Viviane Lancier kierującą dochodzeniem, jednak mam nadzieję, że tego typu efekty specjalne zostały już w niej czytelnikowi oszczędzone.
Żeby jednak nie kończyć tak ponuro, warto przytoczyć kilka zaczepek, które autor skierował w stronę czytelników. Pani komisarz „lubiła powieści kryminalne, ale nie literaturę”, zamierzała wygarnąć Augustinowi Monotowi „co sądzi o Herkulesie Poirocie, literaturze kryminalnej i jej czytelnikach”, no i nie czytała Wiktora Hugo, gdyż „jako książki do poduszki wolała kryminały. Albo kodeks karny”. Tak, w takim to doborowym towarzystwie umieścił nas, czytelników kryminałów, Georges Flipo (tudzież panią komisarz w towarzystwie naszym). Oczywiście, to nie jedyne humorystyczne akcenty powieści, gdyż jest ona utrzymana w komicznym tonie, chociaż nie do wszystkiego da się podejść z przymrużeniem oka. Georges Flipo wyraźnie pobawił się kryminałem, dzięki czemu jego książka zyskała w przeważającej części komediowy charakter. Odzywki pani komisarz, jej komentarze „w myślach”, zabawne sytuacje, celne pointy czy niektórzy bohaterowie wywołają niejedno parsknięcie śmiechem podczas lektury. Nawet te problemy rodem z Bridget Jones są całkiem sympatyczne. Po puszczeniu autorowi płazem kilku niedociągnięć w momentach większej powagi, otrzymujemy kawałek niezłej, komediowej powieści, w którą łatwo dać się wciągnąć już od pierwszych jej stron.

Pani komisarz nie znosi także kilku innych rzeczy. Na szczęście w sumie polubiła ofiarę jednego z morderstw popełnionych w jej rejonie. Dzięki temu z dużą determinacją zabrała się do pracy nad pewną - jak się początkowo wydawało - dosyć typową sprawą.
Pech prześladujący panią komisarz Viviane Lancier z III Wydziału Kryminalnego Policji w Paryżu dał o sobie znać w pewien...

więcejOznaczone jako spoiler Pokaż mimo to

avatar
83
82

Na półkach: ,

Viviane Lancier jest komisarzem w wydziale kryminalnym paryskiej policji. Ma 37 lat i nadwagę. Sukcesy odnosi w pracy. Natomiast jej życie prywatne nie jest zbyt udane. Jej ostatni związek skończył się katastrofa a perspektyw na nowy brak. Pewne emocje, niekoniecznie tylko zawodowe, wywołuje w niej urok nowego podwładnego: porucznika Augustina Monota.

Śledztwo związane jest z zagadkowym morderstwem popełnionym na jednym z paryskich mostów. Ofiara powiązana była z tajemniczym sonetem przypisywanym Charles’owi Baudelaire’owi. Poezji Pani Komisarz nie darzy szczególnym zainteresowaniem, w przeciwieństwie do porucznika Monota ale śledztwo zatacza coraz szersze kręgi i niestety dla Pani Komisarz staje się bardzo medialne. A zwierzchnicy naciskają na szybkie rozwiązanie sprawy...


Początek jest nieco nużący i intryga kryminalna dla mnie jest za bardzo wydumana, ale im dalej tym bardziej interesująco. Momentami gówna bohaterka jako kobieta jest mało wiarygodna i "czuje się", że napisał to mężczyzna. Pomimo tych zastrzeżeń, to książka którą przyjemnie się czyta. To lekki kryminał, który pozostawia dobry nastrój i chęć sięgnięcia po kolejne części.

Viviane Lancier jest komisarzem w wydziale kryminalnym paryskiej policji. Ma 37 lat i nadwagę. Sukcesy odnosi w pracy. Natomiast jej życie prywatne nie jest zbyt udane. Jej ostatni związek skończył się katastrofa a perspektyw na nowy brak. Pewne emocje, niekoniecznie tylko zawodowe, wywołuje w niej urok nowego podwładnego: porucznika Augustina Monota.

Śledztwo związane...

więcej Pokaż mimo to

avatar
170
106

Na półkach: ,

Pierwsza część cyklu o tytułowej Pani komisarz wpadła mi w ręce dzięki wydawnictwu Noir sur Blanc. Muszę przyznać, że nigdy wcześniej nie słyszałam ani o tej książce, ani o autorze. Po części dlatego, że nieczęsto mam do czynienia z literaturą francuską. W zasadzie- nigdy jeszcze nie miałam, chyba, że mam już problemy z pamięcią, która jest naprawdę dobra, tylko trochę krótka :D.

Do przeczytania tej pozycji skłonił mnie niewątpliwie opis. Pani komisarz (Viviene) jest szefową męskiego zespołu, a także typową kobietą, czyli wiecznie się odchudza. No mówię- już ją lubię. Nie udaje jej się przestrzegać diety- uwielbiam ją. Tak już mam, moją sympatię zyskują postaci, które mają problemy podobne do moich, ale do rzeczy. Jak już dowiadujemy się z tytułu, Viviene nie znosi poezji. No cóż, nie dziwię jej się. Jednak tym razem los się do niej nie uśmiecha i trafia na sprawę, w której co rusz ma do czynienia z poezją, czy tego chce (a nie chce),czy nie. Oczywiście to nie jedyny problem. Pod jej rządy wpada nieopierzony, dość specyficzny porucznik Monot, który sprawia same problemy. Nie może utrzymać języka za zębami, dlatego media mają niezłą pożywkę. Staje się on jednak ulubieńcem zarówno dziennikarzy jak i widzów. Augustine jest tym większym kłopotem, ponieważ jest wysoki, nieźle umięśniony a i twarz wyjściową, a nasza pani komisarz ciągle singielką. Nie ma jednak czasu na romanse, ponieważ wciąż ginie kolejna osoba, a sprawcy nijak znaleźć nie można. Czy Viviene zdąży rozwikłać zagadkę zanim wszyscy świadkowie/podejrzani zginą?
Nie powiem :D.

Kilka słów o wydaniu – okładka mi się nie podoba, jest po prostu nie w moim stylu, wolę nowocześniejsze projekty, a dodatkowym minusem jest to, że gdy czytałam tę książkę na dworze, zlatywały mi się chyba wszystkie owady z okolicy- ze względu na tę neonową żółć :D Plusem jest jednak rozmiar tej pozycji. Ogólnie jest to książeczka dosyć niewielka (nie chodzi mi o ilość stron),wymiary przypominają format, w jakich zwykle drukuje się…tomiki poezji!!! A przecież pani komisarz…. :D Świetna ironia.

Jeżeli chodzi o treść. No cóż, nie jest to coś, co zwykle czytam, ale jak wiecie ostatnio stałam się nieprzewidywalna i skusiłam się a to na literaturę podróżniczą, a to na kobiecą, to dlaczego teraz nie miałam się wziąć za kryminał, napisany z przymrużeniem oka, który wręcz ociera się o czarny humor. Niby w tej powieści umiera multum osób, ale jakoś to na mnie nie działało, raczej wszystkie morderstwa spływały po mnie jak po kaczce. Myślę (a w sumie mam nadzieję),że autor celowo zastosował taki zabieg, bo cała książka była raczej pastiszem i próbą wyśmiania niektórych ludzkich przywar, zwłaszcza zawodowych, niż rozwodzeniem się nad ulotnością naszego życia czy usilną próbą rozwiązania zagadki. W zasadzie cała ta książka to jedno wielkie szyderstwo. Kpina z pracoholików wiecznie uganiającymi się za kolejnym zleceniem, z kobiet wiecznie się odchudzających czy mediów, które pożrą żywcem nawet najbardziej niewinnego człowieka.

Sama Viviene jest postacią mocno przejaskrawioną. Drastyczna dieta przecinana kilkoma marsami na odprężenie, seks z przyjacielem, który nawet jej się nie podoba, zbywanie mamy, żeby tylko nie suszyła jej głowy znalezieniem męża, czy wreszcie złamane serce przez byłego faceta, który teraz także próbuje zniszczyć jej karierę. Ot takie zwyczajne życie.

Najbardziej polubiłam Monota, „świeżego” policjanta, wcześniej studiującego literaturę, rozkochanego w poezji. Na początku swoim brakiem profesjonalizmu działał mi na nerwy, ale potem jakoś przekonałam się do niego. Szkoda, że spotkał go tak smutny los…

Cała książka napakowana jest poezją Baudelaire’a. Ja absolutnie nie jestem fanką poezji, ale o dziwo nawet mnie tutaj tak bardzo nie denerwowały ciągłe nawiązania do niej.

Powieść ta nie do końca leży w moim guście, zazwyczaj czytuję bardziej krwawe historie, w których dreszczyk emocji czuję od pierwszej do ostatniej strony. Tutaj mimo tego ogromu przestępstw podczas czytania czułam się zwyczajnie znużona, plusem jest, że tę powieść szybko się czyta. Przyznam, że przez pierwsze jakieś 1/3 historii męczyłam się, potem jednak w końcu zżyłam się bardziej z bohaterami i było już dużo lepiej. Aczkolwiek kolejnej części już raczej nie przeczytam, chociaż jestem bardzo ciekawa jak Viviene poradzi sobie ze swoją dietą.

Ogólna ocena: 5/10. Tak nisko, ponieważ za miesiąc już nie będę pamiętać o czym była ta książka.

Za możliwość przeczytania dziękuję wydawnictwu Noir sur Blanc :).

Opinia pochodzi z mojego bloga: kasi-recenzje-ksiazek.blog.pl

Pierwsza część cyklu o tytułowej Pani komisarz wpadła mi w ręce dzięki wydawnictwu Noir sur Blanc. Muszę przyznać, że nigdy wcześniej nie słyszałam ani o tej książce, ani o autorze. Po części dlatego, że nieczęsto mam do czynienia z literaturą francuską. W zasadzie- nigdy jeszcze nie miałam, chyba, że mam już problemy z pamięcią, która jest naprawdę dobra, tylko trochę...

więcej Pokaż mimo to

avatar
368
222

Na półkach: ,

Tytuł książki "Pani komisarz nie znosi poezji" od razu przykuł moją uwagę. Liczyłam na świetny kryminał z wieloma zagadkami. Niestety tych zagadek mi zabrakło a większość treści skupiała się na kaloriach Pani komisarz i jej niedoskonałościach. Jednak mimo wszystko, czytało się całkiem nieźle i chwilami interesująco.

Tytuł książki "Pani komisarz nie znosi poezji" od razu przykuł moją uwagę. Liczyłam na świetny kryminał z wieloma zagadkami. Niestety tych zagadek mi zabrakło a większość treści skupiała się na kaloriach Pani komisarz i jej niedoskonałościach. Jednak mimo wszystko, czytało się całkiem nieźle i chwilami interesująco.

Pokaż mimo to

avatar
2266
422

Na półkach: , ,

Nie wzbudza entuzjazmu od pierwszych stron, ale później pani komisarz wciąga.

Nie wzbudza entuzjazmu od pierwszych stron, ale później pani komisarz wciąga.

Pokaż mimo to

avatar
184
24

Na półkach:

Sympatyczna książeczka na letnie popołudnie. Spodobała mi się końcówka, gdyż zachęca do sięgnięcia po następną część przygód pani komisarz.

Sympatyczna książeczka na letnie popołudnie. Spodobała mi się końcówka, gdyż zachęca do sięgnięcia po następną część przygód pani komisarz.

Pokaż mimo to

avatar
412
296

Na półkach: ,

Wymęczyłam tą książkę..zupełnie mnie nie wciągneła.Nie polecam.

Wymęczyłam tą książkę..zupełnie mnie nie wciągneła.Nie polecam.

Pokaż mimo to

avatar
1002
359

Na półkach:

Zmęczyłam, nie zachwyciła.

Zmęczyłam, nie zachwyciła.

Pokaż mimo to

Książka na półkach

  • Przeczytane
    111
  • Chcę przeczytać
    93
  • Posiadam
    19
  • 2013
    6
  • 2014
    4
  • 2019
    3
  • Przeczytane w 2013
    2
  • Biblioteka
    2
  • Ebooki
    2
  • Ulubione
    2

Cytaty

Bądź pierwszy

Dodaj cytat z książki Pani komisarz nie znosi poezji


Podobne książki

Przeczytaj także