No i nadszedł czas na ostatnią część trylogii "Złoto gór czarnych". Podobnie jak poprzednie części, ta również zachwyca, ale w zupełnie inny sposób. Tym razem, Szklarscy bardziej skupili się na historii Indian Ameryki Północnej, a mniej na opisach życia, choć takowe również się pojawiają. Muszę bez bicia przyznać, że początek mnie zaszokował, zabicie praktycznie wszystkich bohaterów (W tym przebiegłego węża) poprzednich powieści było krokiem bardzo drastycznym i nieco mnie z początku odepchnęło. Jednak w miarę czytania zrozumiałem, dlaczego na taki krok zdecydowali się autorzy. Musieli zrezygnować z bohaterów by móc skupić się na historii, oraz przede wszystkim na podkreśleniu bezwzględnych chorób z jakimi musieli zderzyć się Indianie, a skoro nie wybierały one ofiar w prawdziwym życiu, dlaczego miałyby wybierać w książce? To dodało realizmu już od samego początku i został on podtrzymany aż do końca. Lektura poruszyła mnie dogłębnie, a niektóre krwawe i brutalne opisy wywołały we mnie chęć wymierzenia sprawiedliwości na białych, którzy znęcali się na bezbronnych kobietach i dzieciach. Niestety, Szklarscy nie pokusili się o jakąkolwiek fikcję, a szkoda. Chciałbym przeczytać książkę w której Indianie wypychają białych ze swojego kontynentu. Myślę jednak, że trylogia spełniła swoje zadanie. Przypomniała nam historię Indian, ich zwyczaje oraz dramatyczną walkę o wolność i godność, którą niestety przegrali. Wszędzie tam gdzie toczyła się wojna o takie cnoty, jest warta zapamiętania. Byśmy nigdy w przyszłości nie popełniali takich samych błędów i zawsze reagowali na niesprawiedliwość. Naprawdę szkoda że właśnie takie książki nie są lekturami w szkołach.

No i nadszedł czas na ostatnią część trylogii "Złoto gór czarnych". Podobnie jak poprzednie części, ta również zachwyca, ale w zupełnie inny sposób. Tym razem, Szklarscy bardziej skupili się na historii Indian Ameryki Północnej, a mniej na opisach życia, choć takowe również się pojawiają. Muszę bez bicia przyznać, że początek mnie zaszokował, zabicie praktycznie wszystkich...