Z żalem przychodzi mi pożegnać się z Klubem Wielbłądów. "Diabelski Zaułek" ponownie przenosi nas do Waszyngtonu, ponownie mamy do czynienia z ciekawą intrygą w którą tradycyjnie już dla serii wplątany zostaje polityczny i szpiegowski półświatek Stanów Zjednoczonych.
Książkę czyta się szybko, szczególnie w drugiej połowie, gdy akcja mocno przyśpiesza. Fabuła po raz kolejny skupia się głównie na protagoniście cyklu, Oliverze Stone, który po raz kolejny wciągnięty zostaje w sam środek intrygi, która może zaważyć na życiu tak jego, jak i najbliższych mu przyjaciół.

Książkę bardzo ciężko ocenić jako samodzielny tytuł. Historia tak ściśle związana jest z poprzednimi odsłonami "Klubu", iż nieznajomość poprzedniczek może bardzo obniżyć ocenę. Pojawiają się tu bowiem bohaterowie, którzy główne skrzypce grali w innych tytułach sagi, to tam zostali w pełni nakreśleni i nie znając ich przeszłości mogą okazać się dla czytelnika bohaterami płytkimi i jednowymiarowymi. Baldacci nawet nie stara się nadrobić za widza braków w wiedzy, ledwie wspominając kiedy i w jakich okolicznościach losy bohaterów już wcześniej się przecieły. Także bardzo odradzam zabieranie się za ten tytuł osobom nieznającym całej serii, zachęcając jednocześnie do przeczytania całości - gwarantuje że myląca nieco ocena poszczególnych tomów jako całość powinna zostać oceniona znacznie wyżej.

Bardzo żałuje że Baldacci nie pokusił się o kontynuację. Mimo iż pięć książek to w końcu nie mało i bohaterowie są już może nieco "wyeksploatowani", będzie mi bardzo brakować ekscentrycznych starszych panów i ich przyjaciół. Seria, do której na pewno kiedyś wrócę by znów zatopić się w intrygi i spiski Waszyngtonu.

Z żalem przychodzi mi pożegnać się z Klubem Wielbłądów. "Diabelski Zaułek" ponownie przenosi nas do Waszyngtonu, ponownie mamy do czynienia z ciekawą intrygą w którą tradycyjnie już dla serii wplątany zostaje polityczny i szpiegowski półświatek Stanów Zjednoczonych.
Książkę czyta się szybko, szczególnie w drugiej połowie, gdy akcja mocno przyśpiesza. Fabuła po raz kolejny...