Trafiłem niedawno na listę książek wszechczasów skomponowaną przez Jurgena Appelo i tam oto widniało też 451° Fahrenheita. Do tego idealnie złączyło się to z moim celem, aby w tym roku przeczytać też jakiegoś "klasyka". No i książka zaczęła się genialnie. Nie mogłem uwierzyć, że czytam ją dopiero teraz, ja który uwielbiam kolekcjonować książki.

Niestety im dalej w las tym jakoś traciła na uroku. Pewnie, że może nie sama historia akurat tutaj jest najważniejsza, ale brakowało mi jednak "czegoś więcej", jakiegoś zwrotu akcji. Na początku sądziłem, że będzie to coś jak Rok 1984, ale jednak Bradbury nie dał rady Orwellowi. No i bohaterowie - pomijając wszystkich innych to nawet Montag nie spowodował, że czułem się do niego przywiązany...

Ostatecznie trochę mi trudno ją jednoznacznie ocenić. Na pewno nie żałuję, że przeczytałem, ale gdybym nie przeczytał to też bym się gorzej nie czuł. Jako jeden z klasyków natomiast uważam, że warto.

Trafiłem niedawno na listę książek wszechczasów skomponowaną przez Jurgena Appelo i tam oto widniało też 451° Fahrenheita. Do tego idealnie złączyło się to z moim celem, aby w tym roku przeczytać też jakiegoś "klasyka". No i książka zaczęła się genialnie. Nie mogłem uwierzyć, że czytam ją dopiero teraz, ja który uwielbiam kolekcjonować książki.

Niestety im dalej w las tym...