Syn Cienia
- Kategoria:
- fantasy, science fiction
- Cykl:
- Trylogia Cienia (tom 1)
- Tytuł oryginału:
- Shadow's Son
- Wydawnictwo:
- Papierowy Księżyc
- Data wydania:
- 2012-05-23
- Data 1. wyd. pol.:
- 2012-05-23
- Liczba stron:
- 398
- Czas czytania
- 6 godz. 38 min.
- Język:
- polski
- ISBN:
- 9788361386162
- Tłumacz:
- Jarosław Fejdych
- Tagi:
- fantastyka miasto niebezpieczeństwo
W świętym mieście Othir zdrada i zepsucie czyhają na każdym rogu ulicy. To idealne miejsce dla zabójcy bez żadnych zobowiązań i niemal żadnych skrupułów.
Caim zarabia na życie ostrzem sztyletu, ale kiedy rutynowe zlecenie nagle się komplikuje, trafia w sam środek politycznej intrygi. Musi stawić czoła skorumpowanym stróżom prawa, bezlitosnym mordercom i czarom z Tamtej Strony, u swego boku mając jedynie Josephine, córkę człowieka, którego miał zabić, oraz Kit, wierną towarzyszkę, której nikt poza nim nie widzi.
Walcząc o życie, Caim ufa jedynie własnym sztyletom i własnym instynktom, ale nawet te go zawiodą, kiedy w poszukiwaniu sprawiedliwości z tylnych alejek Othiru zawędruje na salony władzy.
Aby zdemaskować spisek w samym sercu imperium, będzie musiał udowodnić, że jest Synem Cienia…
Porównaj ceny
W naszej porównywarce znajdziesz książki, audiobooki i e-booki, ze wszystkich najpopularniejszych księgarni internetowych i stacjonarnych, zawsze w najlepszej cenie. Wszystkie pozycje zawierają aktualne ceny sprzedaży. Nasze księgarnie partnerskie oferują wygodne formy dostawy takie jak: dostawę do paczkomatu, przesyłkę kurierską lub odebranie przesyłki w wybranym punkcie odbioru. Darmowa dostawa jest możliwa po przekroczeniu odpowiedniej kwoty za zamówienie lub dla stałych klientów i beneficjentów usług premium zgodnie z regulaminem wybranej księgarni.
Za zamówienie u naszych partnerów zapłacisz w najwygodniejszej dla Ciebie formie:
• online
• przelewem
• kartą płatniczą
• Blikiem
• podczas odbioru
W zależności od wybranej księgarni możliwa jest także wysyłka za granicę. Ceny widoczne na liście uwzględniają rabaty i promocje dotyczące danego tytułu, dzięki czemu zawsze możesz szybko porównać najkorzystniejszą ofertę.
Mogą Cię zainteresować
Oficjalne recenzje
Drżyjcie przed Panami Bezwzględnej Ciemności!
Niby dark fantasy z łotrzykiem w roli głównej niczym nowym i odkrywczym nie jest, jednak w ostatnim czasie nie sposób przeoczyć fali rosnącej popularności tego nurtu. Z księgarnianych półek oraz list najchętniej czytanych i kupowanych pozycji zerkają ukradkiem liczne zakapturzone postaci, wśród nich znalazł się także skrytobójca zdobiący obwolutę książki „Syn Cienia” autorstwa Jona Sprunka. Pozycja ukazała się nakładem wydawnictwa Papierowy Księżyc i stanowi pierwszy tom „Trylogii Cienia”.
Bohaterem powieści jest, nie inaczej, zabójca do wynajęcia. Caim uchodzi za specjalistę w swoim fachu – pozbawiony skrupułów, dyskretny, nieszukający poklasku i nierzucający się w oczy. Wiedzie spokojne, monotonne życie, jakkolwiek by to nie brzmiało w kontekście wykonywanego przezeń zawodu. Sielanka jednak, jak nietrudno się domyślić, nie trwa wiecznie. Problemy materializują się na drodze Caima w postaci młodej szlachcianki, Josephine. Na niej jednak się nie kończą, gdyż krwawa przeszłość, która wpędziła naszego bohatera na drogę występku, także niespodziewanie zaczyna mieć wiele do powiedzenia.
Drogi Josey i Caima krzyżują się wbrew woli obojga i, co gorsza, ani myślą się rozdzielić. Para ta przechodzi więc przez różne stadia niechęci, nieufności, wzajemnego niezadowolenia swym towarzystwem, by podążyć w rejony cieplejszych uczuć, w międzyczasie przeżywając przygody, potyczki, porwania i starcia z enigmatycznymi Siłami Ciemności.
Motywacja, która popycha bohaterów (o dziwo zarówno tych pozytywnych, jak i negatywnych) do działania jest boleśnie powtarzalna – dziwnym trafem każdemu z nich wymordowano rodzinę, toteż trzeba się zemścić. To niestety nie jedyna kalka, na którą można się w książce natknąć. Właściwie trudno tu o jakikolwiek motyw, co do którego nie ma się wrażenia ‘ale przecież to już było’.
Boleśnie stereotypowy jest sam Caim. Złe zdanie o sobie samym, mroczna strona pozwalająca władać mocami Cienia i fakt zarabiania na życie zabijaniem ludzi ostatecznie nie przeszkadzają mu stać się ostoją prawości w skorumpowanym świecie, prawdziwym rycerzem na białym koniu. Nie lepiej ma się sprawa z Josey – z szalenie irytującej zblazowanej pannicy, co marzy wyłącznie o rychłym zamążpójściu, niepostrzeżenie zmienia się w twardą sztukę, której nie straszne skakanie po dachach i zakochiwanie się w szemranych typach.
Powyższa dwójka wypada jednak całkiem oryginalnie na tle bohaterów reprezentujących ciemną stronę. Kumpel po fachu Caima, któremu zamarzyła się władza oraz stojący w jego cieniu, lecz w rzeczywistości pociągający za sznurki zakapturzony mnich-nekromanta, będący z kolei chłopcem na posyłki u Panów Bezwzględnej Ciemności... Cóż, sami widzicie, jak to brzmi.
Obiecywana w okładkowej nocie polityczna intryga wcale nie ratuje sytuacji. Bo i czego się spodziewać od spisku osnutego wokół rządnych władzy hierarchów monoteistycznej religii, której prorok został ukrzy... yyy... powieszony? Źródło inspiracji dla tego wątku jest zapewne dla każdego czytelnika aż nazbyt jasne, a przy tym wyeksploatowane już chyba do cna.
Do całej tej naiwnej zbieraniny wytartych schematów i nieprzyzwoitych wręcz uproszczeń dodajmy jeszcze fakt, że autor prowadzi swych bohaterów jak po sznurku w kierunku jaśniejącego na horyzoncie celu, nie podejmując wysiłku nadania ich perypetiom choć pozorów autentyczności oraz sztuczne, czasem wręcz głupawe dialogi. Bo jak inaczej nazwać sytuację, w której jeden z bohaterów żyjących w tym stylizowanym na średniowieczne, najpóźniej renesansowe czasy świecie pyta o wrażenia odnośnie swego nowego image’u? Sprunk pogubił się nawet w kwestiach dotyczących wyglądu głównych postaci, które na przykład ni z tego, ni z owego zmieniają kolor włosów. A błędy pokroju „ciemnoczerwonej krwi tętniczej”, która rzekomo miała splamić czyjś mundur, gromkim głosem wołają o pomstę do nieba.
„Syn Cienia” jest literackim debiutem Jona Sprunka, toteż na wiele rzeczy można przymknąć oko. Nie sposób jednak nie dojść do wniosku, że autor wyszedł z podobnego założenia i bezkarnie je wykorzystał, konstruując swoją powieść na zasadzie puzzli, zaczerpniętych z tego, co już w literaturze (i nie tylko tutaj) było, w dodatku nie raz. Książka ma szanse spodobać się jedynie młodszym czytelnikom, którzy nie mieli jeszcze okazji natknąć się po wielokroć na schematy, które zostały w niej wykorzystane, a to i tak jedynie w formie czytadła o czysto rozrywkowym charakterze.
Agata Rugor
Oceny
Książka na półkach
- 537
- 339
- 91
- 12
- 8
- 7
- 7
- 7
- 4
- 4
Cytaty
Wielkie grzechy szybko się zapomina. To te małe nie dają ci spać po nocach
Odkąd pamiętam ciągle przed czymś uciekałem. Mam dość oglądania się przez ramię.
Opinia
Caim jest płatnym mordercą. Ale nie takim zwyczajnym mordercą, bo najbardziej morderczym z morderczych. A wręcz odnosi się wrażenie, że nawet bardziej. Na początku historii tego doświadczamy, kiedy prawie zawala zadanie, w ogóle zawodowe zabijanie nie idzie mu nadzwyczaj sprawnie, choć taki przecież nadzwyczajny. Wspomaga go duch w postaci skąpo ubranej dziewczyny, chętnie go informującej o zasadzkach wrogów, póki ona się nie obrazi i nie zniknie. Oczywiście z czasem nasz główny bohater zwiąże się z dziewczyną, która oczywiście okaże się jakąś zaginioną księżniczką, a nasz bohater, co łatwe do przewidzenia, także nie byle kim. Zdobędzie przy tym ojcowy, magiczny miecz oraz spotka go wiele równie sztampowych niespodzianek.
Od razu ujawnię swoje przemyślenia na temat tego produktu: to banalna bzdura!
Jak wygląda świat przedstawiony? To jakieś miasto, chata na strasznym zadupiu, jakieś karczmy, kościół panujący nad państwem, o obyczajach trudno cokolwiek powiedzieć. Czy miejsca mają jakieś charakterystyczne i ciekawe budowle? Nie. Czy pełnią jakieś swoje role, poza tym, że dojdzie w nich do przelewu krwi albo będzie się taki przelew krwi przelewało? Też nie. Cokolwiek się wydarza, to te miejsca pełnią bardzo ograniczoną rolę, wręcz pretekstową.
Obyczaje? Trudno cokolwiek o nich powiedzieć. Niezaznaczone. Może jakieś rytuały właściwe dla tego świata? Nic. Autor nie pokazuje niczego konkretnego. W gruncie rzeczy to tylko gadulstwo, nic nie przedstawiające.
Walki?
A bieganina bezsensowna. Że skoczył, ciachnął tu i tam, stracił nóż, ale odzyskał, wykonał jakąś kombinację. Nawet ta kombinacja opisana. Ciekaw jestem, czy ktokolwiek ją sobie odtworzył, bo go zafascynowała? Czy tylko poczytał bezmyślnie jak szermierz nogi stawia i macha orężem? Czy czytelnikowi taka dokładność potrzebna? Odbiorca ma zostać przekonany o mistrzostwie albo oczekiwać niezwykłego ciosu lub jakiegoś przełamania w walce. Czegoś nowego i zaskakującego. Otrzymuje, że bohater skoczył w jedną stronę, po czym zawrócił, uderzył, ale jego cios został odbity, po czym sam odbił. I tak przez stronę lub dwie. To bezsens.
Bohaterowie?
Sztampowi do bólu.
On oczywiście morderca najwspanialszy ze wszystkich, a ona to księżniczka najpiękniejsza z pięknych. On chociaż morderca, to co nękany wątpliwościami. W ogóle mordercą został dlatego, że musiał. Biedaczyna. Przedstawienie jego motywacji nudne. Najgorsze, że te niby traumatyczne wydarzenia wywołują tylko wzruszenie ramion.
O pobocznych bohaterach jeszcze mniej sensownego można powiedzieć. Taki jeden w denerwujący sposób umrzeć nie umie. Niby nasz morderca taki skuteczny, a zabić go nie może, kolejnych też. Wszystko to wydaje się mało sensowne, a jeszcze mniej ciekawe.
Autor niekonsekwentnie rozwija fabułę.
Powinna być od małego do większego. Czyli najpierw ukazać mniej znaczące postaci, później przejść do ważniejszych. A tu prałat kościoła, czyli szef naczelny w zasadzie nie istnieje, arcykapłan intrygujący dla zdobycia władzy zabity w połowie tekstu przez swych podwładnych. Po czym ostatni sługa zostaje przedstawiony jako główny adwersarz bohatera. Toż to kuriozum. Ostatnim aktem powinno być pokonanie wroga ze szczytu, a ten z wierchuszki okazuje się łamagą. To jak on wdrapał się na taki stolec?
Bohater choć zabójca nad zabójcami, to nieustająco sobie nie radzi w pojedynkach. Męczy się z takimi, których jednak powinien pokonywać łatwiej. Co wywołuje wrażenie, że jest fajtłapą. Jako bohater gatunkowy, to przedziwna kreacja, bardziej pasująca do pastiszu. A „Syn Cienia” całkiem na poważnie.
Ta książka nie ma w sobie niczego zaskakującego. Rozwój fabuły jest absolutnie przewidywalny, przy czym nawet niespecjalnie drażniący. On tylko nudny, bo nie można liczyć na żadne niespodzianki. Wiadomo, co tego typu bohater zrobi. I on to robi.
Ta książka wydaje się realizować najczęstsze sposoby przedstawienia fantasy, przy czym ukazane wyjątkowo nijako. Co u innych autorów bywa jedyne w swoim rodzaju, tu jest po prostu uproszczone, odcięto wszystko co jakoś zajmujące, a zostawiono schemat. A to jak w przypadku tysiącznej kopii, kiedy szczegóły już zanikają, wtedy główny obrazek choć jakoś generalnie rozpoznawalny, to już artyzmem nie zaskoczy.
Ta książka jest bardzo słaba, w zasadzie to dno. Nie spadające poniżej, dlatego zasługuje na dwie gwiazdki, ale na nic więcej.
Caim jest płatnym mordercą. Ale nie takim zwyczajnym mordercą, bo najbardziej morderczym z morderczych. A wręcz odnosi się wrażenie, że nawet bardziej. Na początku historii tego doświadczamy, kiedy prawie zawala zadanie, w ogóle zawodowe zabijanie nie idzie mu nadzwyczaj sprawnie, choć taki przecież nadzwyczajny. Wspomaga go duch w postaci skąpo ubranej dziewczyny, chętnie...
więcej Pokaż mimo to