rozwiń zwiń

Władca much


Oceń książkę
i
Dodaj do biblioteczki

Porównaj ceny

i
Porównywarka z zawsze aktualnymi cenami
W naszej porównywarce znajdziesz książki, audiobooki i e-booki, ze wszystkich najpopularniejszych księgarni internetowych i stacjonarnych, zawsze w najlepszej cenie. Wszystkie pozycje zawierają aktualne ceny sprzedaży. Nasze księgarnie partnerskie oferują wygodne formy dostawy takie jak: dostawę do paczkomatu, przesyłkę kurierską lub odebranie przesyłki w wybranym punkcie odbioru. Darmowa dostawa jest możliwa po przekroczeniu odpowiedniej kwoty za zamówienie lub dla stałych klientów i beneficjentów usług premium zgodnie z regulaminem wybranej księgarni.
Za zamówienie u naszych partnerów zapłacisz w najwygodniejszej dla Ciebie formie:
• online
• przelewem
• kartą płatniczą
• Blikiem
• podczas odbioru
W zależności od wybranej księgarni możliwa jest także wysyłka za granicę. Ceny widoczne na liście uwzględniają rabaty i promocje dotyczące danego tytułu, dzięki czemu zawsze możesz szybko porównać najkorzystniejszą ofertę.
Ładowanie Szukamy ofert...

Patronaty LC

Książki autora

Mogą Cię zainteresować

Oficjalne recenzje i

Ralf i inne chłopaki



106 8 32

Oceny

Opinia

avatar
242
210

Na półkach: ,

"Władca much" to książka, która rozgrzebała wszystkie moje traumy, lęki i złości. Mocno chciałabym podejść do niej obiektywnie, lecz obawiam się, że nie jest to możliwe. W zasadzie na każdej stronie autor dosłownie rozdrapywał wszystkie moje rany, zmuszając do mierzenia się z tym, o czym wolałabym już nigdy więcej nie myśleć. Mimo wszystko nie zdecydowałam się zrezygnować z lektury licząc, że może jednak się mylę. Może świat nie jest skonstruowany w taki sposób. Brnęłam więc ku końcowi, przedzierając się przez coraz gęstsze zarośla pełne kolców. Dzieło Goldinga nie jest książką łatwą - choć napisano ją językiem prostym i zrozumiałym, nie da się jej tak po prostu przełknąć, bez mierzenia się z tematami, które są po prostu bolesne i których na co dzień wolelibyśmy raczej uniknąć. Mimo wszystko uważam, że każdy powinien ją znać i przeanalizować to, co jest w niej zawarte. Jest niczym najeżona igłami pigułka, którą trzeba przełknąć.

Sięgając po "Władcę much" zdecydowałam się na wersję oryginalną. Po przeczytaniu dopiero wypożyczyłam również wersję polską, by niczego nie uronić z treści. Uważam, że podjęłam dobrą decyzję, ponieważ pozwoliło to mi czytać wolniej, z większym skupieniem. Często stosuję tę metodę, gdy nie chcę przez książkę przebiec, a ostrożnie przejść, rozglądając się z uwagą. Golding zaś używa języka, który sprzyja "połykaniu" kolejnych stron. Mimo że od napisania "Władcy..." minęło ponad pół wieku, powieść ta jest ze wszech miar aktualna - gdyby nie fakt, że już przedtem wiedziałam, kiedy powstała, nie zorientowałabym się tego w trakcie lektury. Jedyne, co jest tam archaiczne, to potoczny język używany czasami przez chłopców - już z mojej perspektywy (pokolenie lat 80.) mocno trąci myszką, zwłaszcza w polskim tłumaczeniu. Mimo wszystko sama historia jest ponadczasowa, rzekłabym nawet, że z roku na rok nabiera na aktualności. Codziennie widzimy to, co opisano w tej książce. Otaczają nas jej bohaterowie, wracający powoli niechętnym krokiem ze szkoły/z pracy, nadmiernie powoli, powtarzając to samo pytanie przez większość życia: czemu mnie nienawidzisz? Czemu mną pogardzasz?

Pierwsze, co rzuca się w oczy w powieści Goldinga, jest właśnie pogarda. Z pogardą zwraca się do Prosiaczka nawet Ralph, nasz błękitnooki chłopiec - bohater, nasza gwiazda. Przyznaję szczerze, że początkowo nie czułam sympatii do Ralpha. Wydawał mi się nadmiernie pewny siebie, wyniosły, złośliwy i nieprzyjemny. Dopiero w konfrontacji z resztą chłopców, w większej grupie, pokazał swoje pozytywne oblicze. Zupełnie odwrotnie było z Rogerem, który wzbudził moje zaufanie i ujawnił prawdziwą naturę przy Jacku - jak groźna substancja chemiczna, reagująca dopiero pod wpływem odczynnika. Jedyną postacią, do której automatycznie czułam sympatię, był Prosiaczek. W przeróżnych opracowaniach, testach i sprawdzianach padało zawsze pytanie: "Czemu chłopcy odrzucili Prosiaczka?". Mimo usilnych starań nie mogłam pojąć czemu. Coś w moim umyśle jest tu zablokowane. Czegoś brakuje mi, by to dostrzec.

Tworząc swoją opowieść William Golding wyraźnie odwołuje się do klasycznych powieści przygodowych opisujących dzieci w podobnej sytuacji. Kilkakrotnie wskazuje "Wyspę skarbów" i "Wyspę koralową". Autor pokazuje nam "palcem", z czym mamy porównać to, co dzieje się na wyspie, ironicznie śmiejąc się: oto wasza przygoda! Oto nasze "Dwa lata wakacji", nasza "Błękitna laguna", nasz Robinson Crusoe, który nie jest superbohaterem, ale zimnokrwistym mordercą. Nie bez powodu Golding wybrał na bohaterów dzieci. Powieść powstała przed epoką "złych słodkich dziewczynek" z horrorów. Czytelnikowi z lat 50. nie przyszłoby do głowy, że dzieci mogą nie być słodkie i niewinne. I choć bohaterowie odwołują się do dorosłych jako swoistej instancji wyższej, zaryzykuję stwierdzenie, że umieszczenie na wyspie grupki dorosłych niewiele by zmieniło. Jak dla mnie wybór dziecięcego bohatera ma zwiększać kontrast, być szkłem powiększającym ukazującym jeszcze wyraźniej to, co nas tak szokuje: że w sprzyjających okolicznościach nawet z ludzi cywilizowanych wychodzą pierwotne instynkty. Co więcej, że każdy z nas ma w sobie coś dzikiego. W końcu nie ma osoby z krystalicznie czystym sumieniem. Jedyne, co nas ratuje, to - wedle autora - cywilizacja, trzymająca w ryzach ludzkość. Gdy odrzucimy reguły cywilizacji, dochodzi do katastrofy.

Kolejnym wnioskiem, który otrzymujemy po przeczytaniu książki jest przykra świadomość niemożliwości ucieczki przed złem. Nie lubimy o tym myśleć, dlatego tak uderzają nas filmy w rodzaju "Niebiańskiej plaży" czy "Osady". Golding przypomina nam, że od zła nie da się zwiać nigdzie, ponieważ w dowolne miejsce na świecie ktoś z nas przemyci je w sobie.

Mimo mnogości alegorycznych i symbolicznych treści we "Władcy much", opowieść ta wciąż pozostaje dla mnie głównie przedstawieniem reguł rządzących grupą ludzi. Jakąkolwiek grupą: uczniów, pracowników, turystów na wycieczce. "Masz się dobrze bawić" - nakazuje Władca Much. Masz się bawić, albo cię zniszczę. Wypchnę cię poza obręb naszej rajskiej wyspy. Nie próbuj przypominać nam zasad, nie psuj nam zabawy. Widzimy to niemal codziennie, wystarczy się tylko odwrócić. Demon o świńskiej głowie doskonale radzi sobie w realiach współczesnej cywilizacji. To on nakazuje uśmiercać przez robione z ukrycia zdjęcia, fałszywe konta na facebooku, chamskie wiadomości. Wizja Goldinga jest wybitnie pesymistyczna. Chcę mimo wszystko wierzyć, że za bardzo. Że nie zawsze trzeba liczyć na załogę statku, która nas uratuje. Trudno mi w to uwierzyć, ale nie chcę żyć w świecie, którym rządzi Władca Much.

http://gotczyta.bloog.pl/id,361074269,title,Muchy-i-ludzie,index.html

"Władca much" to książka, która rozgrzebała wszystkie moje traumy, lęki i złości. Mocno chciałabym podejść do niej obiektywnie, lecz obawiam się, że nie jest to możliwe. W zasadzie na każdej stronie autor dosłownie rozdrapywał wszystkie moje rany, zmuszając do mierzenia się z tym, o czym wolałabym już nigdy więcej nie myśleć. Mimo wszystko nie zdecydowałam się zrezygnować z...

więcej Pokaż mimo to

Książka na półkach

  • Przeczytane
    20 080
  • Chcę przeczytać
    12 512
  • Posiadam
    2 611
  • Ulubione
    890
  • Teraz czytam
    257
  • Chcę w prezencie
    200
  • Klasyka
    177
  • 2013
    110
  • 2014
    107
  • 100 książek BBC
    100

Cytaty

Więcej
William Golding Władca much Zobacz więcej
William Golding Władca much Zobacz więcej
William Golding Władca much Zobacz więcej
Więcej

Podobne książki

Przeczytaj także