Kim jest polski bohater narodowy? Wędrowycz, Pan Tadeusz, Chyłka, a może Wokulski?
Tragiczny romantyk, który poświęca się dla ojczyzny. Powstaniec walczący o dobro przyszłych pokoleń. Egzorcysta i bimbrownik, który zawsze mówi to, co myśli. Nikczemny złoczyńca, kochanek, biznesman… A może stróże prawa, detektywi i policjanci? Czy jest jakiś wzór, który odnosi się do polskiego bohatera narodowego? Oto pytanie pod rozwagę na Dzień Niepodległości. Pamiętajcie jednak, aby potraktować całość z pewnym przymrużeniem oka. Bo Polaków portret własny może być przedstawiony w naprawdę krzywym zwierciadle. Choć oczywiście odwołuje się do kanonu lektur, naszego narodowego dziedzictwa.
Miłość, śmierć, wolna wola, czyli romantyzm w różnych odcieniach
[ADBOX1P]
Konrad Wallenrod, Gustaw-Konrad, Andrzej Kmicic, oczywiście Pan Tadeusz, naturalnie Stanisław Wokulski. Bohaterowie znani ze szkolnych lektur kojarzą się w sposób dosyć jednoznaczny. Przynajmniej w teorii. Bo prawie zawsze ich imiona są powiązane ze słowami – naród, ojczyzna, polskość. Jednak w każdej z tych biografii pojawiają się elementy zagadki i tajemnicy, wielkich namiętności, moralnych wyborów. Najbardziej szczególny jest chyba przypadek Wokulskiego, tragicznego romantyka, ale równocześnie wziętego biznesmena, który w świecie finansjery czuje się niczym ryba w wodzie. Wszak to on właśnie był żywo zainteresowany eksperymentami związanymi z wynalezieniem metalu lżejszego od powietrza.
Polski bohater narodowy, przynajmniej wtedy, gdy odnosimy się do romantyzmu i pozytywizmu, musi się poświęcać. W imię własnego narodu – rozumianego w skali mikro, ale również makro. Ojczyzny związanej z rodziną, pochodzeniem, miastem, państwem. Nasi narodowi wieszcze – Mickiewicz, Słowacki, Norwid, Krasiński, ale też klasycy pod postacią Sienkiewicza, twórcy trylogii, przekonują, że miłość nierozerwalnie łączy się ze śmiercią. Romantyczne mity mogą być jednak zestawiane w nowych kontekstach.
Bo pojawiają się też twórcy, który w bardzo nieoczywisty sposób reinterpretują nasze rodzime mity, polską historię. Weźmy na przykład powieść „Jul” Pawła Goźlińskiego. Oto polski kryminał romantyczny, nietypowe rozliczenie z mesjanizmem. Prawo serii makabrycznych morderstw. Symboliczna przemoc i romantyczne duchy epoki. Z takimi motywami radzić sobie musi emigrant Adam Podhorecki, który eksploruje mroczne ulice XIX-wiecznego Paryża. Do zabójstw dochodzi do nich w środowisku polskich emigrantów. Jedną z kolejnych ofiar ma być Mickiewicz. Kto stoi za zamachem na jego życie? Prorok Towiański? Moskiewska ambasada? Bracia zmartwychwstańcy? Pytania prowokujące, a odpowiedzi nieoczywiste. I może o to właśnie chodzi.
Demony, fantastyka, mity, a więc kanon lektur w popkulturze
Wszyscy pamiętamy „Przedwiośnie”. Prawda? Szklane domy. Nowa wizja polskiego państwa, zresztą, sam tytuł jest już głęboko metaforyczny. Ale to nie wszystko. Niektórzy, a konkretnie Kamil Śmiałkowski, prawdziwy ekspert od popkultury, zauważył, że w politycznej powieści Stefana Żeromskiego można pokusić się o popkulturowe eksperymenty. Bo tym właśnie jest „Przedwiośnie Żywych Trupów”. Okazuje się, że Cezary Baryka nie doczekał końca I wojny światowej. A przynajmniej nie jako człowiek i nie w tej Polsce, którą znamy z podręczników szkolnych. I tak oto ze Wschodu nadciąga rewolucja, a wraz z nią odwieczna, złowroga magia. Ugryziony przez krwawego komisarza młody Baryka staje przed bardzo niepokojącymi wyborami. Kim jest? Rosjaninem, Polakiem czy... jeszcze kimś innym? Nieoczywiste i przewrotne potraktowanie wzorów znanych z literackiego kanonu, w którym znaleźć można przecież prawdziwych herosów.
A czy Jakub Wędrowycz, ikoniczna postać z bestsellerowej serii Andrzeja Pilipiuka, to bohater? Wiejski egzorcysta, bimbrownik i kłusownik, specjalista od spraw paranormalnych, mistrz czarnej magii, utożsamia wszystko to, co w Polakach najlepsze i najgorsze zarazem. Życiową zaradność łączy z bezpardonowością, niecodzienny spryt i odwagę z wulgarnością, a niekiedy po prostu chamstwem. Porażający otoczenie wyglądem, zapachem i kulturą osobistą – a raczej jej brakiem. Jednak historia Wędrowycza to rozrywka najczystszej próby! Andrzej Pilipiuk na kartach „Kronik Jakuba Wędrowycza” gra narodowymi stereotypami, dostarczając nieoczywiste i komediowe fabuły. Twórca „Wampira z M3” stworzył postać filozofa chwilami oscylującego w stronę menela, dziwaka, geniusza rycerza i dowcipnisia Polaka-Który-Potrafi, ba, Polaka, któremu się chce. Szczególne, niespotykane dotąd połączenie, które pokazuje Polaków portret własny w bardzo krzywym, raczej popękanym zwierciadle. Czasem warto popuścić zresztą wodze fantazji.
W niezwykły sposób obraz polskości zwizualizował swego czasu Jakub Ćwiek, autor bestsellerowego cyklu „Kłamca”, który stworzył też historię „Zawiszy Czarnego”. Kim jest tytułowy bohater? Cóż, pochodzi z Wybrzeża Kości Słoniowej. Trafił pod opiekę emerytowanego żołnierza i mistrza sztuk walki, pełniącego posługę misjonarską. Ten nauczył afrykańskiego chłopca bycia skutecznym na polu bitwy, pomógł mu zmienić ciało w broń, a przy okazji zaszczepił w umyśle polskie wartości, wpoił zasady patriotyzmu i ogromną miłość do nadwiślańskiego kraju. Podopieczny misjonarza, już jako dorosły mężczyzna, przybył do Polski, by krzewić prawdziwą, dobrze rozumianą polskość. Oto Zawisza Czarny! Nie brakuje w tym dzikiej akcji, dosadnego dowcipu, a także bardzo ciekawej gry ze stereotypami i narodowymi mitami.
Słyszeliście o tym, że Wokulski tak naprawdę romantykiem był na pokaz? A co, gdyby tak Aleksander hrabia Głowacki nie przyjął pseudonimu Bolesław Prus i zamiast pisać przyszłe lektury szkolne, wykreował świat nasycony fantastyką? Gdyby jego Stanisław Wokulski zachował się jak kupiec, a nie jak romantyk i – zamiast wzdychać do Izabeli Łęckiej – zajął się wielkimi interesami i eksperymentami naukowymi? O tym właśnie opowiada „Alkaloid”, nieco zapomniana, a szczególnej urody książka. Akcja z rozmachem przetacza się przez Azję Wschodnią, Rosję ogarniętą religijną rewolucją, Polskę i Skandynawię przyszłości. Bo niektóre archetypy, klasyczne wzorce postaci, z czasem tylko zyskują na pierwotnym znaczeniu.
Polskie oblicza zbrodni – na ratunek Chyłka, Maciejewski albo Dora Wilk
Oczywistym jest fakt, że polska literatura kryminałem stoi. Posiadamy własnych mistrzów, którzy potrafią czerpać z lokalnego kolorytu, często – choć przecież nie tylko – w odniesieniu do konwencji retro. Prawdziwym klasykiem jest oczywiście Marek Krajewski, jednak jego śladem podążają inni wielcy, którzy od lat sami wyznaczają kierunki rozwoju gatunku. Marcin Wroński, twórca bestsellerowej serii o komisarzu Maciejewski, Ryszard Ćwirlej, specjalizujący się w retro kryminałach osadzonych w PRL-u, jest też oczywiście Alek Rogoziński, nazywany księciem polskiego kryminału komediowego. Do listy dodajmy chociażby Bartosza Szczygielskiego, autora „Winni jesteśmy wszyscy”, czy Roberta Małeckiego, pomysłodawcę postaci Bernarda Grossa. Każdy z bohaterów dysponuje określonym charakterem, szczególnym rodzajem wrażliwości, który odnosi się do tego, jak widzą i opisują Polskę.
komentarze [20]
Domyślałem się jednego, sercem pań - Wokulski! Bo każda pani ma w pamięci pana Kamasa w głównej roli. Niestety pan Kamas, bardziej pasował do arystokraty, a nie do chłopka nieciekawej postury, z odmrożonymi czerwonymi rękami, owszem, mającego ambicje pozytywistyczne, jednak nigdzie w powieści poza życzeniem autora, nie jest wyjaśnione jak on te pieniądze robił.
1) ożenił...
Za Wokulskim jestem całym sercem :), od zawsze jest mi literacko bliski. Czuję do niego ogromny niewytłumaczalny sentyment i może dlatego czytałam "Lalkę" kilka razy. A z innej czytelniczej beczki, to bohater "narodowy" - lub antybohater, ale zawsze wyrazista postać, to każda od Marka Hłasko!. Zwłaszcza Ci z "Następnego do raju".
Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten postWielu może być bohaterów. Mi do głowy przychodzi jeden - Dobry... Dobry od Listopada :) czyli Marek Dobrawiński - frant i filut, że pozwolę sobie posłużyć się dawnym słownictwem - a "po naszemu" miły i łobuzerski studenciak, kobieciarz i imprezowicz, który chcąc nie chcąc stał się uczestnikiem Powstania Listopadowego. Zapoznałem tegoż ichmościa czytając zacną książkę pana...
Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post więcejUżytkownik wypowiedzi usunął konto
Chodzi mi przecież tylko o formę "gawędy" postaci z pewnej epoki (z czym skojarzył mi się "Dobry od listopada") nie o stawianie bohatera powieści Rollanda w roli bohatera jakiegoś... A czy książka słabiutka... Kwestia gustu - Rolland to jakby nie było klasyka...
Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten postUżytkownik wypowiedzi usunął konto
Jak można wnosić z innych wypowiedzi mamy tu różne wizje bohaterów i różne postacie, które są wymieniane jako "polscy bohaterowie". Różna jest definicja "bohaterstwa" - nie zawsze jest to ktoś "bez skazy i zmazy", bywa też i "bohater mimo woli", który w jakiś sposób symbolizuje dla nas to co istotne w naszym postrzeganiu i szeroko rozumianej polskości i typowego dla nas...
Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post więcejWokulski. Szczególnie jakby się odkochał w pustej Izabeli i ożenił z treściwą Stawską. Biznesmen, inteligentny, wykształcony (nie pamiętam, czy formalnie, ale na pewno wiedz miał dużą) i filantrop - czego chcieć więcej?
Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post
@AgaGaga albo z Wąsowską, która była jego żeńskim odpowiednikiem. Mieli podobne charaktery: cyniczni, śmiali, inteligentni, wyciągający rękę po to, czego pragną. Oboje poślubili dla pieniędzy starszych partnerów, po czym owdowieli.
Zarówno Stawska, jak i Wąsowska były lepsze od tej tępej dzidy Izabeli...
Przy okazji takiego tematu od razu przyszedł mi do głowy Zbrozło z książek Karola Bunscha. Pojawia się w Dzikowy skarb i później jeszcze przez kilka kolejnych części. Jedna z moich ulubionych postaci, bardzo tajemnicza, niemal zawsze w cieniu, ale bardzo wpływowa, charyzmatyczna, czasem wydająca się mieć wręcz jakieś nadnaturalne...
Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post więcej
Imć Onufry Zagłoba herbu Wczele
— Bo w konopiach oleum się znajduje, przez co i w głowie jedzącemu go przybywa.
— Bodajże waszę mość! — rzekł jeden z pułkowników. — Toż w brzuchu oleju przybywa, nie w głowie.
— Est modus in rebus! — rzecze na to Zagłoba — trzeba co najwięcej wina pić: oleum, jako lżejsze, zawsze będzie na wierzchu, wino zaś, które i bez tego idzie do...
Użytkownik wypowiedzi usunął konto
Bartek Zborowski z "Królewny" Seippa.
https://lubimyczytac.pl/ksiazka/107573/krolewna
Nikodem Dyzma to Polska właśnie.
No może z domieszką Zagłoby w pijanym widzie.
Ooo! Właśnie to mi przyszło go głowy, tak od razu i bez namysłu! Gdzie tam Kmicicowi czy Skrzetuskiemu do Dyzmy. W sumie to pan Zagłoba herbu Wczele, też był Dyzmą swojego czasu. Cwany chłop podszywający się pod waszmościa.
Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post@matrox Taki mix to się obecnie nazywa "Janusz z memów".
Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten postGrażyna, która przypina miecz do prawego boku, jak czynią kobiety.
Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post