Angelfall. Opowieść Penryn o końcu świata
- Kategoria:
- fantasy, science fiction
- Cykl:
- Angelfall (tom 1)
- Tytuł oryginału:
- Angelfall
- Wydawnictwo:
- Filia
- Data wydania:
- 2013-04-17
- Data 1. wyd. pol.:
- 2013-04-17
- Data 1. wydania:
- 2012-01-01
- Liczba stron:
- 316
- Czas czytania
- 5 godz. 16 min.
- Język:
- polski
- ISBN:
- 9788363622152
- Tłumacz:
- Jacek Konieczny
- Tagi:
- apokalipsa koniec świata anioły postapokalipsa dystopia Jacek Konieczny urban fantasy
"Aniele, stróżu mój... szeptaliśmy przez setki lat. Myliliśmy się. Teraz to właśnie ONE okazały się naszym największym koszmarem."
Ziemię ogarnęły ciemności. Państwa upadły, szpitale, szkoły i urzędy stoją puste, nie działają komórki. Za dnia na ulicach rządzą brutalne gangi, ale kiedy zapada mrok wszyscy wracają do kryjówek, kryjąc się przed grozą Najeźdźców. Anioły. Niektóre piękne, inne jakby wyjęte z najgorszych koszmarów, a wszystkie nadludzko potężne. Przez wieki uważaliśmy je za swoich stróżów, teraz okazały się agresorami siejącymi śmierć. Dlaczego zstąpiły na ziemię? Z czyjego rozkazu? Jaki mają plan? Czy ludzie zdołają im się przeciwstawić?
Siedemnastoletnia Penryn wyrusza w desperacki pościg, żeby uratować życie młodszej siostry. Żeby zwiększyć swoje szanse musi zjednoczyć siły ze swoim wrogiem. Oboje przemierzają Kalifornię, niegdyś piękną i słoneczną, dziś kompletnie zniszczoną i wyludnioną, a wszechobecna śmierć niejednokrotnie zagląda im w oczy. Na końcu podróży, w San Francisco, każde z nich stanie przed dramatycznym wyborem.
Czy postąpią właściwie?
"Angelfall" to trzymająca w napięciu, momentami brutalna i krwawa opowieść o końcu świata.
Mroczną atmosferę książki równoważą pełne humoru dialogi, a postapokaliptyczny mrok rozjaśniają promyki nieoczekiwanie rodzącego się uczucia.
Porównaj ceny
W naszej porównywarce znajdziesz książki, audiobooki i e-booki, ze wszystkich najpopularniejszych księgarni internetowych i stacjonarnych, zawsze w najlepszej cenie. Wszystkie pozycje zawierają aktualne ceny sprzedaży. Nasze księgarnie partnerskie oferują wygodne formy dostawy takie jak: dostawę do paczkomatu, przesyłkę kurierską lub odebranie przesyłki w wybranym punkcie odbioru. Darmowa dostawa jest możliwa po przekroczeniu odpowiedniej kwoty za zamówienie lub dla stałych klientów i beneficjentów usług premium zgodnie z regulaminem wybranej księgarni.
Za zamówienie u naszych partnerów zapłacisz w najwygodniejszej dla Ciebie formie:
• online
• przelewem
• kartą płatniczą
• Blikiem
• podczas odbioru
W zależności od wybranej księgarni możliwa jest także wysyłka za granicę. Ceny widoczne na liście uwzględniają rabaty i promocje dotyczące danego tytułu, dzięki czemu zawsze możesz szybko porównać najkorzystniejszą ofertę.
Mogą Cię zainteresować
Oficjalne recenzje
„Aniele, stróżu…” Niszcz! Zabij!
Każdy człowiek, a szczególnie chrześcijanin, wie o aniołach. Od dziecka słuchamy o tym, że każdy ma swojego anioła stróża, którego zadaniem jest chronienie nas ode złego. Co wieczór w trakcie pacierza wygłaszamy do nich własną modlitwę z prośbą o opiekę. Jednak co by się stało, gdyby okazało się, że niebiańscy posłańcy nie są wcale tak miłosierni i wcale nie zależy im na ludzkim losie. Ba! Są nawet zdolni zabijać z zimną krwią w imię wyższych celów. Jak wyglądałby świat, w którym aniołowie to narzędzie zemsty za wszelkie błędy popełniane przez ludzkość? Dlaczego? Co będzie dalej z ludźmi? Na te i wiele innych pytań, możecie poszukać odpowiedzi w debiutanckiej powieści Susan Ee pod tytułem „Angelfall”.
Pisarka z wykształcenia jest prawnikiem i przez długi czas pracowała właśnie w tym zawodzie. Jednak wszystko się zmieniło, gdy odkryła ile radości daje jej pisanie powieści. Jak sama mówi, od małego była wielbicielką książek i wszystkiego co podchodzi pod takie gatunki jak science fiction, fantastyka oraz horror, a szczególnie gdy zawierają one elementy romansu. Wyżej wspomniana historia to jej debiut, a także pierwszy tom serii „Opowieść Penryn o końcu świata”, która na tę chwilę planowana jest w pięciu tomach.
Świat nie jest już taki, jakim znaliśmy go do tej pory. Z rozwiniętych technologicznie mieszkańców Ziemi cofnęliśmy się w czasie o dobre kilkadziesiąt lat. Państwa upadły i w dużej mierze zostały zniszczone. Coraz trudniej o prąd i jakiekolwiek pożywienie. Na ulicach rządzą bezwzględne gangi rabując, gwałcąc i zabijając bez skrupułów. Jednak to nie oni są najgorszym zagrożeniem dla ludzi. Dużo większy strach wzbudzają bowiem istoty, które sprowadziły na nasz świat takie zniszczenia, a są nimi… ANIOŁY! Ci, którzy mieli nas bronić i wskazywać właściwą drogę ku zbawieniu, teraz niosą śmierć. Dlaczego? Jaki jest tego powód? Czy rasa ludzka mimo wszystko przetrwa?
W takim właśnie świecie żyje Penryn. Dziewczyna powinna cieszyć się normalnym życiem nastolatki, a przynajmniej na tyle, na ile pozwala na to matka schizofreniczka. Jednak od czasu najazdu, bo tak ludzie określają przybycie na Ziemię aniołów, nic nie jest takie jak powinno być. To właśnie w tym czasie porzucił ich ojciec, zostawiając na głowie bohaterki troskę o bezpieczeństwo i życie szalonej matki oraz sparaliżowanej młodszej siostry – Paige. Gdy próbują się one przekraść nocą do kolejnego schronienia, nic nie idzie dobrze. W wyniku niefortunnego splotu wydarzeń Paige zostaje porwana przez anioły, a Penryn nie pozostaje nic innego jak ruszyć jej na ratunek. Ma jej w tym pomóc ocalony anioł, któremu pobratymcy odcięli skrzydła. Raffe, bo tak ma na imię, zgadza się pomóc dziewczynie. Tak więc na czas wędrówki z wrogów stają się sojusznikami. Jak potoczy się ta historia? Przed jakimi wyborami zostaną oboje postawieni? Aby się tego dowiedzieć, koniecznie powinniście sięgnąć po książkę.
Do „Angelfall” przyciągnął mnie mroczy i intrygujący opis jaki wydawnictwo Filia zaserwowało nam w zapowiedziach. Później oczywiście pojawiły się bardzo pozytywne recenzje innych blogerów, które ostatecznie przesądziły sprawę. Dlatego mojej radości nie było końca, kiedy trzy dni temu w moich rękach znalazła się paczka właśnie z tą książką w środku. Jak łatwo można się domyślić, od razu zabrała się do czytania.
Powieść jest niesamowita! Wizja przyszłości naszego świata jaką roztacza przed nami autorka, jest doskonale przemyślna. Opisy przybliżające nam jego postapokaliptyczne krajobrazy w najdrobniejszych szczegółach, które sprawiają, że włos się jeży, a po plecach co i rusz przechodzą ciarki, niczym ogromne stado mrówek. Muszę w tym miejscu przyznać, że przed pisarską wyobraźnią Susan Ee należy chylić czoła, ponieważ do końca nie brakowało jej pomysłów. Co ciekawsze, można na spokojnie stwierdzić, że tak będzie również w kolejnych tomach.
Susan Ee stworzyła coś nietuzinkowego i nowego. Nie trudno to zauważyć, bo świadczy o tym już chociażby sam obraz aniołów. To już nie są piękni i łagodni stróże z puchatymi skrzydłami, to bezwzględne maszyny do zabijania, które ślepo wykonują rozkazy. To już nie niebiańscy posłańcy mający nieść słowo Pana wśród ludzi, teraz są aniołami zemsty i śmierci, którzy swoimi czynami szerzą paniczny strach. Kolejnym elementem opowiadającym się za „powiewem” świeżości zawartym w treści tej historii, jest fakt, że cała fabuła składa się z kilku różnych elementów, tak charakterystycznych dla poszczególnych gatunków literackich. Znajdziemy tu bowiem, nie tylko dystopię, na którą wskazuje już sam opis, ale także niewielką ilość urban fantasy, zalążek romansu paranormalnego oraz wątki godne mocnego thrillera.
Akcję „Angelfall” można określić jako wartką, ale bez zbędnych szaleństw. Są to jednak tylko pozory, nie raz bowiem zostaniemy zaskoczeni i zbici z tropu. Jednak właśnie to nie pozwala na oderwanie się od książki, aledaje też lepsze wczucie się w klimat. Trzeba przyznać, że jest on naprawdę mroczny i z rozdziału na rozdział robi się coraz „gęstszy”, do tego stopnia, aż w końcu zaczyna się „wylewać” ze stron niczym gęsta mgła, w której czytelnik zostaje uwięziony dopóki nie dotrze do ostatniego zdania.
Język jakim posługuje się narratorka, w tym wypadku Penryn, jest prosty i łatwy dzięki czemu nie ma najmniejszych trudności z przyswojeniem sobie i przetworzeniem na obrazy na „ekranie” naszej wyobraźni. Wybór narracji pierwszoosobowej, również okazał się strzałem w dziesiątkę, ponieważ wiele młodych czytelników bez problemu będzie mogło utożsamiać się z główną bohaterką.
Podsumowując. „Angelfall” to powieści, która na pewno wielu osobom przypadnie do gustu. Składają się na to nie tylko wyżej wymienione atuty, ale także piękna okładka skutecznie przykuwająca wzrok. Nie przedłużając już… gorąco polecam!
Natalia Zdziechowska
Oceny
Książka na półkach
- 5 277
- 5 276
- 1 243
- 727
- 163
- 131
- 90
- 87
- 78
- 71
Opinia
Ostatnimi czasy można było zaobserwować modę na anioły. Taką samą, jak wcześniej na wampiry i wilkołaki, a teraz zombie. To zjawisko skutkuje tym, że autorzy zbiorowo rzucają się na daną tematykę i ciężko jest doszukać się jakiejś wartościowej książki, która zasługiwałaby na uwagę. Można powiedzieć, że Angelfall plasuje się gdzieś pośrodku, a dlaczego - o tym za momencik.
„Prawda jest taka ,że wszyscy poruszamy się
po omacku i czasem potykamy się o coś strasznego”
Pomysł z pewnością nie zdobyłby Oscara za oryginalność i tutaj nie ma nawet o czym dyskutować. Anioły zstępujące na ziemię. Siejące spustoszenie na całej planecie potwory, które teoretycznie powinny stać po naszej stronie. W praktyce są jednak śmiertelnym zagrożeniem. Brzmi jak mało ambitna książka, jakich pełno w księgarniach, prawda? Tutaj kryje się jednak coś więcej, ponieważ autorka połączyła tę historię z wątkiem postapokaliptycznym, tworząc ciekawą kombinację. W dodatku wszystko ma głębszy wymiar, nad którym nie będę się teraz rozwodzić, żeby nie popsuć wam radości z czytania.
Autorka wrzuca nas w sam środek akcji. Nie mamy pojęcia, co w ogóle się dzieje, ale to tylko sprawia, że nie możemy się oderwać od lektury. Film powinien zaczynać się od trzęsienia ziemi, potem zaś napięcie ma nieprzerwanie rosnąć. Te słowa Alfreda Hitchcocka można tutaj wykorzystać właśnie w kontekście Angelfall. W końcu już na samym początku mamy pod górkę. Pani Ee nie zdradza nam wszystkiego i aż do końca książki towarzyszy nam ta aura tajemniczości. Wprawdzie nie udało się jej sprostać drugiej części cytatu, bo momentami powieść była po prostu nudna, ale mogę jej to wybaczyć, bo wybroniła się kilkoma niezłymi elementami zaskoczenia. Niestety przez większość czasu fabuła jest dość przewidywalna, nad czym bardzo ubolewam. Cóż, widać nie można mieć wszystkiego... W każdym razie przyjemnie się czytało, bo styl pani Ee jest naprawdę dobry. Książka strasznie wciąga i gwarantuję, że nawet nie zauważycie, kiedy dotrzecie do końca. A koniec jest powalający.
„Nigdy nie zdawałam sobie sprawy,
jak wielkim zwycięstwem jest przeżycie kolejnego dnia”
Główną bohaterkę polubiłam praktycznie od razu, co jest dość niesamowite. Z reguły nie znoszę żeńskich postaci, szczególnie tych, które wiodą prym w książce. Jestem dziwna. Nie umiem inaczej wytłumaczyć tego zjawiska. Wracając do Penryn... Pod względem zachowania przypomina mi Katniss z Igrzysk śmierci i nie jestem do końca pewna, czy mi się to podoba - ta druga osobistość nie za bardzo przypadła mi do gustu. W każdym razie bohaterka Angelfall wykazuje się podobnym talentem do podejmowania niekoniecznie korzystnych dla niej samej decyzji i, tak jak panna Everdeen, za wszelką cenę stara się ocalić swoją rodzinę. Podobało mi się, że relacja między Penryn a Raffe nie pędziła na łeb na szyję, tylko rozwijała (a raczej rozwija, w końcu za granicą niedługo wychodzi drugi tom) się stopniowo. Wprawdzie sam anioł nie należy do ścisłego grona moich ulubionych postaci, ale nie mogę narzekać. Susan Ee dobrze kreuje świat i swoich bohaterów, a ta świadomość naprawdę bardzo umila czas spędzony z książką.
Powieść ma pewne defekty i niedociągnięcia, ale mało jest takich, które są ich całkowicie pozbawione, prawda? Angelfall nie jest wybitną pozycją - to raczej niewymagająca historia, przy której miło spędzimy wieczór lub dwa. Nie oczekiwałam arcydzieła i nie zawiodłam się, przeciwnie - książka mi się podobała, mimo iż wiem, że niedługo o niej zapomnę, a poszczególne wydarzenia zatrą się w pamięci. W każdym razie czekam na drugi tom, bo z wielką chęcią poznam dalsze losy bohaterów. Szczególnie po takim zakończeniu.
„- Jak ci na imię? - pyta przywódca.
- Przyjaciele nazywają mnie Gniew - odpowiada poza
kolejnością Raffe. - A wrogowie mówią do mnie Błagam Miej Litość.
A tobie jak na imię, wojaku?”
Ostatnimi czasy można było zaobserwować modę na anioły. Taką samą, jak wcześniej na wampiry i wilkołaki, a teraz zombie. To zjawisko skutkuje tym, że autorzy zbiorowo rzucają się na daną tematykę i ciężko jest doszukać się jakiejś wartościowej książki, która zasługiwałaby na uwagę. Można powiedzieć, że Angelfall plasuje się gdzieś pośrodku, a dlaczego - o tym za...
więcej Pokaż mimo to