Świątynia

Okładka książki Świątynia
Jakub Żulczyk Wydawnictwo: Nasza Księgarnia Cykl: Tytus Grójecki (tom 2) fantasy, science fiction
520 str. 8 godz. 40 min.
Kategoria:
fantasy, science fiction
Cykl:
Tytus Grójecki (tom 2)
Wydawnictwo:
Nasza Księgarnia
Data wydania:
2011-10-12
Data 1. wyd. pol.:
2011-10-12
Liczba stron:
520
Czas czytania
8 godz. 40 min.
Język:
polski
ISBN:
9788310119933
Tagi:
Żulczyk literatura polska
Średnia ocen

                6,3 6,3 / 10

Oceń książkę
i
Dodaj do biblioteczki

Porównaj ceny

i
Porównywarka z zawsze aktualnymi cenami
W naszej porównywarce znajdziesz książki, audiobooki i e-booki, ze wszystkich najpopularniejszych księgarni internetowych i stacjonarnych, zawsze w najlepszej cenie. Wszystkie pozycje zawierają aktualne ceny sprzedaży. Nasze księgarnie partnerskie oferują wygodne formy dostawy takie jak: dostawę do paczkomatu, przesyłkę kurierską lub odebranie przesyłki w wybranym punkcie odbioru. Darmowa dostawa jest możliwa po przekroczeniu odpowiedniej kwoty za zamówienie lub dla stałych klientów i beneficjentów usług premium zgodnie z regulaminem wybranej księgarni.
Za zamówienie u naszych partnerów zapłacisz w najwygodniejszej dla Ciebie formie:
• online
• przelewem
• kartą płatniczą
• Blikiem
• podczas odbioru
W zależności od wybranej księgarni możliwa jest także wysyłka za granicę. Ceny widoczne na liście uwzględniają rabaty i promocje dotyczące danego tytułu, dzięki czemu zawsze możesz szybko porównać najkorzystniejszą ofertę.
Ładowanie Szukamy ofert...

Patronaty LC

Książki autora

Mogą Cię zainteresować

Oceny

Średnia ocen
6,3 / 10
349 ocen
Twoja ocena
0 / 10

Opinia

avatar
162
162

Na półkach:

Fantastyka dziejąca się w Polsce.
I miejscami nieelegancka.
Bo jaki nauczyciel jedzie na spotkanie z hochsztaplerem – uzdrowicielem? Katechetka, rzecz jasna.
A o jakim radiu i jego słuchaczach Autor nadmienia z przekąsem? Pewnie każdy zgadnie, że toruńskim.
A gdzie bandytyzm, niepewności żywota, nieustanne zagrożenie? Pewnie, że na blokowiskach, wylęgarni przestępców.

Autor wyraźnie sytuując się po stronie tzw. postępowej części społeczeństwa, popełnia kilka nadużyć i błędów logicznych. Z jednej taka szkoła, gdzie połowa nauczycieli pędzi na spotkanie z hochsztaplerem, z drugiej taka placówka edukacyjna, gdzie gminnemu pędowi tylko idiotka katechetka. Czyli raz niezauważalne, w aż za bardzo.
Nie podoba mi się taki pęd do gromadnego kopania.
Ale wracam do argumentacji. Hochsztapler okazuje się nim później, zatem początkowe zaślepienie chorych ma niejakie podstawy, m. in. wszystkie loty do Polski zostają wykupione na okres kilku miesięcy.

Budując uzasadnienie dla pojawienia się zła w naszym świecie Żulczyk jako cegiełki wykorzystuje brak tradycji. Jakiej?
Nasza tradycja to religijność, przede wszystkim katolicka, taka ludowo – maryjno – pielgrzymkowa, ale do takiej postępowy Autor nie jest w stanie się odnieść, musi sobie wymyślać nową tradycję, cokolwiek zawikłaną.
Trochę razi takie całkowite odrzucenie tradycji religijnej, skoro w większości horrorów symbole wiary to podstawa. Zło boi się święconej wody i hostii, choć oczywiście nie zawsze takie środki okazują się skuteczne, np. „miasteczko Salem” i ksiądz stający się podnóżkiem wampira, jednakże krzyż jest symbolem i taka Buffy nie nosi go od parady.
Żulczyk z założenia taką symbolikę odrzuca. Boi się jej jak diabeł święconej wody.
Na siłę wymyśla nową świecką tradycję, a przecież ta, którą mamy, oferuje konkret: czosnek na wampiry, hufnal przez łeb odmieńca
Cherezińska w „koronie śniegu i krwi” udowadnia, że w jednym szeregu można postawić duchownego chrześcijańskiego Jakuba Świnkę i wiedźmę. Obok fiołków Kingi, małżonki Bolesława Wstydliwego czary pogańskie. Cherezińskiej takie zestawienie wyszło bardzo zręcznie.

Żulczyk funduje nam jakieś Metazło, przy którym nawet diabeł ma być śmieszny. Jeśli piekło istnieje, to wątpię by śmiech był tym dźwiękiem, jaki w nim się odzywa, stawiałbym raczej na płacz i zgrzytanie zębami.
Autor tworząc zło, takie, jakie znajdujemy w „Świątyni”, nie może się zdecydować czy ma być ono tylko metafizyczne, czy jakoś psychologicznie motywowane. Bo jednak Zło transcendentne nie jest pospolicie ludzkie i kreowanie go na podłożu przemocy domowej cokolwiek niekonsekwentne. Bo w „Świątyni” bynajmniej nie jest tak, że Zło transcendentne rodzi to ludzkie, nie, obydwa żywioły mieszają się ze sobą. Obok metafizyki, fantazmaty psychoanalityczne. Dziwne, niekonsekwentne poplątanie.
Plus kilka rozwiązań wyciąganych jak królik z kapelusza. Typowe ułatwienia fabularne. Np. bohaterowie wiedzą o naturze Zła, antycypują co należy zrobić, bo wiedzą. Objawia im się to jakoś. Albo, nagle pojawia się postać stworzona niby na skutek poświęcenia bliskiej osoby. Nie podoba mi się taka maniera, to deux ex machina.
Jak i przedziwne zachowanie tłumu. Wypalony sługus Zła prowadzi kilkadziesiąt osób, wokoło biegają uzbrojeni szaleńcy (wcześniej rozprawili się z policją), hordy prawdziwe, słowem chaos. Grupka prowadzona przez Wypalonego nie składa się z osób spętanych łańcuchami, nawet jakąś mocą czy czarem. Nikt nawet nie próbuje uciekać, a mają one świadomość, że zakończenie marszu raczej dla nich nieciekawe.
Przedziwne.

Zło miejscami konkretne i nawet ciekawie ukazane jako larwa, z której trzewi wylęgną się stwory ciemności. Dobro, czyli Jasność szalenie niekonkretne, aż prosiłoby się o jakiś szczególik w stylu widmowych kowbojów jak w takim „Manitou”. Dziełko Mastertona to słabizna, ale taki konkret cieszy. Mógłby Żulczyk dodać takiego pana Wołodyjowskiego z ryngrafem albo jeszcze lepiej św. Jerzego z włócznią. Aha, przypomniałem sobie, Żulczyk uważa, że cos takiego jak ludowa katolicka tradycja nie istnieje. Gdzieś tam może znajdzie się dziesiąty ślad, wzmiankę o katechetce albo o komunii.

Czyli zastrzeżeń sporo i to dość zasadniczych, a jednak książkę czytało mi się dobrze. Przede wszystkim za sprawą zręcznie prowadzonych wątków młodych ludzi, a nade wszystko relacji pomiędzy nimi. Zachowanie przyjaciół tych od serca, jak i po prostu kumpli naprawdę przemyślane, tak sensowne, że uproszczenia gdzie indziej bolą. Chciałoby się, by całość przedstawiała się równie dobrze. W każdym razie te wątki poświęcone dojrzewającej młodzieży stanowczo zasługują na uwagę. Czyli tło w postaci międzyludzkich – smaczne.
Zajmuje sporo miejsca, pojawia się nieustannie, zatem najczęściej przykrywa dziury i niekonsekwencje w strukturze dzieła. Na tyle podobał mi się taki sposób ich prowadzenia, że „Świątyni” dam:
siedem gwiazdek.

Fantastyka dziejąca się w Polsce.
I miejscami nieelegancka.
Bo jaki nauczyciel jedzie na spotkanie z hochsztaplerem – uzdrowicielem? Katechetka, rzecz jasna.
A o jakim radiu i jego słuchaczach Autor nadmienia z przekąsem? Pewnie każdy zgadnie, że toruńskim.
A gdzie bandytyzm, niepewności żywota, nieustanne zagrożenie? Pewnie, że na blokowiskach, wylęgarni...

więcej Pokaż mimo to

Książka na półkach

  • Przeczytane
    1 149
  • Chcę przeczytać
    840
  • Posiadam
    243
  • Teraz czytam
    25
  • 2019
    25
  • Chcę w prezencie
    20
  • Audiobook
    19
  • 2021
    18
  • Fantastyka
    16
  • Ulubione
    15

Cytaty

Więcej
Jakub Żulczyk Świątynia Zobacz więcej
Jakub Żulczyk Świątynia Zobacz więcej
Jakub Żulczyk Świątynia Zobacz więcej
Więcej

Podobne książki

Przeczytaj także