rozwińzwiń

Ballada. Taniec mrocznych elfów

Okładka książki Ballada. Taniec mrocznych elfów Maggie Stiefvater
Logo Lubimyczytac Patronat
Logo Lubimyczytac Patronat
Okładka książki Ballada. Taniec mrocznych elfów
Maggie Stiefvater Wydawnictwo: Illuminatio Cykl: Faerie (tom 2) fantasy, science fiction
320 str. 5 godz. 20 min.
Kategoria:
fantasy, science fiction
Cykl:
Faerie (tom 2)
Tytuł oryginału:
Ballad
Wydawnictwo:
Illuminatio
Data wydania:
2011-01-01
Data 1. wyd. pol.:
2011-01-01
Liczba stron:
320
Czas czytania
5 godz. 20 min.
Język:
polski
ISBN:
978-83-624-7609-1
Tłumacz:
Karolina Socha-Duśko
Tagi:
ballada taniec mrocznych elfów
Średnia ocen

6,4 6,4 / 10

Oceń książkę
i
Dodaj do biblioteczki

Porównaj ceny

i
Porównywarka z zawsze aktualnymi cenami
W naszej porównywarce znajdziesz książki, audiobooki i e-booki, ze wszystkich najpopularniejszych księgarni internetowych i stacjonarnych, zawsze w najlepszej cenie. Wszystkie pozycje zawierają aktualne ceny sprzedaży. Nasze księgarnie partnerskie oferują wygodne formy dostawy takie jak: dostawę do paczkomatu, przesyłkę kurierską lub odebranie przesyłki w wybranym punkcie odbioru. Darmowa dostawa jest możliwa po przekroczeniu odpowiedniej kwoty za zamówienie lub dla stałych klientów i beneficjentów usług premium zgodnie z regulaminem wybranej księgarni.
Za zamówienie u naszych partnerów zapłacisz w najwygodniejszej dla Ciebie formie:
• online
• przelewem
• kartą płatniczą
• Blikiem
• podczas odbioru
W zależności od wybranej księgarni możliwa jest także wysyłka za granicę. Ceny widoczne na liście uwzględniają rabaty i promocje dotyczące danego tytułu, dzięki czemu zawsze możesz szybko porównać najkorzystniejszą ofertę.
Ładowanie Szukamy ofert...

Patronaty LC

Książki autora

Mogą Cię zainteresować

Oficjalne recenzje i

Śmiercionośna piękność



587 33 105

Oceny

Średnia ocen
6,4 / 10
183 ocen
Twoja ocena
0 / 10

OPINIE i DYSKUSJE

Sortuj:
avatar
2314
1185

Na półkach: , ,

Drogi Deidre i jej przyjaciela Jamesa rozchodzą się, każde rozpoczyna naukę w szkole z internatem. James ćwiczy naukę na harfie w szkole muzycznej i właśnie to zwraca ku niemu Nualę – feję czerpiącą z życia utalentowanych śmiertelników. Jednak kiedy Nuala poznaje James, rodzi się między nimi silna więź nad którą nie są w stanie zapanować. Jednak mroczna natura dziewczyny i konflikty w świecie fejów stają na drodze ich relacji.

Pierwszą częścią o faerie czyli ,,Intrygą” byłam bardzo rozczarowana, wręcz dziwiłam się jak można było tak zmarnować dobry pomysł. ,,Ballada” bardzo pozytywnie mnie zaskoczyła. Nadal nie jest to jakiś bardzo wysoki poziom, ale wciąga, nie nudzi i w całkiem ciekawy sposób rozwija uniwersum świata fejów(nie rozumiem tego tłumaczenia). Nadal brakuje mi większej ekspozycji i nakreślenia świata fantasy, ale jednak niektóre wątki są naprawdę ciekawe, choćby ten z tajemnicą pochodzenia Nuali czy Cernunnosem, Rogatym Królem. Sam wątek miłosny głównych bohaterów jest zdecydowanie ciekawszy i bardziej chemiczny niż w pierwszej części. Jak dla mnie i tak za szybko się to rozwinęło, ale uwierzyłam w ich miłość i naprawdę mocno im kibicowałam. James jako postać dobrze się rozwinął i nie jest już sfriendzonowanym przyjacielem Nuali. Jest silnym, zadziornym, ale też sympatycznym i wrażliwym chłopakiem. Nuala intryguje dwoistością swojej natury i podświadomym pragnieniem człowieczeństwa. Rogaty Król również dobrze wypada. Niestety, zawiodłam się na postaci Eleanor, która miała potencjał na skomplikowaną i dwoistą, a została bardzo spłycona. Również relacja Luke’a i Deirdre jest dla mnie nudna i pozbawiona romantyzmu, a oni jako bohaterowie są kompletnie bezpłciowi.

Jak już pisałam, widzę duży progres w twórczości Stiefvater i dla mnie każda jej kolejna książka była coraz lepsza. Między ,,Intrygą” a ,,Balladą” też jest przepaść. Nie ma tu co prawda takiego klimatu i oryginalności jak w późniejszych książkach tej pisarki, ale widać duży rozwój w stylu, atmosferze, przedstawieniu świata, bohaterach. Jak ciężko mi było doszukać się plusów w ,,Intrydze”, tak ,,Balladę” mogę z czystym sumieniem polecić, zwłaszcza jeśli lubicie motywy związane z mitologią celtycką.

,, – Będą chcieli, byś dokonał wyboru. Wybierz właściwie.(…)
- Który będzie właściwy?
- Ten bolesny.”

Drogi Deidre i jej przyjaciela Jamesa rozchodzą się, każde rozpoczyna naukę w szkole z internatem. James ćwiczy naukę na harfie w szkole muzycznej i właśnie to zwraca ku niemu Nualę – feję czerpiącą z życia utalentowanych śmiertelników. Jednak kiedy Nuala poznaje James, rodzi się między nimi silna więź nad którą nie są w stanie zapanować. Jednak mroczna natura dziewczyny i...

więcej Pokaż mimo to

avatar
948
38

Na półkach: , ,

Recenzja pochodzi z: http://fantastycznarzeznia.blogspot.com

Trzeba przyznać, że co się nazachwycałam nad wykorzystaniem przez autorkę mitologii celtyckiej w recenzji pierwszego tomu cyklu o Fae to moje. Dlatego liczyłam, że druga część nie zboczy z obranej przez Stiefvater drogi. Tak też jest - magicznie, mistycznie, a jednocześnie - dosyć zaskakująco.

Przede wszystkim po obiecującym zakończeniu Lamentu spodziewałam się typowego w książkach pełnych paranormalnej miłości rozwinięcia historii związku Deirdry z Lukiem. Tymczasem, niespodzianka. Zapowiadałam już, że proza pisarki wymyka się schematom typowych powieści da nastolatek i tutaj głównym bohaterem czyni drugoplanowego w rozpoczęciu kolegę bohaterki, Jamesa, zapamiętanego głównie z trójkąta miłosnego.

Śledzimy więc wydarzenia tym razem z męskiej perspektywy i na wstępie muszę napisać, że jest to ogromny plus. Strasznie męczyły mnie typowo dziewczęce w złym tego słowa znaczeniu rozterki Dee w pierwszym tomie, więc poglądy i myśli chłopaka są bardzo miłą odmianą. James bowiem ląduje w jednej szkole muzycznej razem ze swoją niedoszłą miłością, ale na szczęście w porównaniu do niej sercowym rozterkom nie poświęca tyle uwagi. Bardziej zwraca uwagę na dziwne zachowanie personelu nietypowego ośrodka oraz zjawisk wokół niego, z których najbardziej osobliwa jest pojawiająca się postać przypominająca naszego swojskiego Leszego. Tak jest, autorka nie zawodzi i jeszcze głębiej sięga do celtyckiej spuścizny. Jednocześnie plusuje tym, że spycha Deidre na margines oraz każe jej przeżywać istne miłosne katusze, kiedy w okolicy jej przyjaciela pojawia się tajemnicza, eteryczna Nuala...

Coś więcej o tej postaci? Jest kolejną istotą paranormalną, niezmiernie ciągnie ją do muzyki (i) Jamesa, ma pewną interesującą, spełniającą się co kilkanaście lat właściwość. Wykreowana o wiele lepiej niż jeszcze bardziej irytująca w tym tomie Dee sprawia, że mimo czającego się w niej mroku odruchowo zaczynamy kibicować, by sprzątnęła głównego bohatera rudej marudzie sprzed nosa. Można więc stwierdzić, że kreacje młodych spełniają swoją rolę. Całość również czyta się o wiele lepiej niż poprzedniczkę. Jest tutaj parę obyczajowych dłużyzn, jednak z tyloma paranormalnymi zdarzeniami zapowiadającymi, iż coś nadchodzi, coś się zbliża, że tak naprawdę nie mamy czasu się nudzić. Nie mam pojęcia, czy autorka jeszcze spłodzi(ła) coś w elfiej serii. Na ten moment można stwierdzić, że postać Jamesa ją uratowała i nie jestem pewna, czy warto ryzykować, by to przebić, ale hej! To w końcu Stiefvater, więc liczę, że jeśli wymyśli ciąg dalszy, to będzie to coś równie niebanalnego. Na przyszłość niech tylko wyrzuci smętne SMS-y Deirdry jako przerywniki między rozdziałami, strasznie było to rozstrajające nerwowe. Płaczliwym nastolatkom mówimy nie, niebanalnym przygodom i magicznym postaciom: tak!

Recenzja pochodzi z: http://fantastycznarzeznia.blogspot.com

Trzeba przyznać, że co się nazachwycałam nad wykorzystaniem przez autorkę mitologii celtyckiej w recenzji pierwszego tomu cyklu o Fae to moje. Dlatego liczyłam, że druga część nie zboczy z obranej przez Stiefvater drogi. Tak też jest - magicznie, mistycznie, a jednocześnie - dosyć zaskakująco.

Przede wszystkim...

więcej Pokaż mimo to

avatar
439
180

Na półkach:

Fajna książka, elfy, magia, tajemnice. Polecam

Fajna książka, elfy, magia, tajemnice. Polecam

Pokaż mimo to

avatar
909
284

Na półkach: ,

Stosunkowo niedawno zaznajomiłam się z pierwszą częścią cyklu Faerie autorstwa Maggie Stiefvater- "Lamentu", a przeczytanie "Ballady" było tylko kwestią czasu, odwlekaną z niecierpliwością, bo książka już czekała na półce.

Tym razem akcja rozgrywa się w szkole przeznaczonej dla prawdziwych muzycznych geniuszy. Echa minionego lata wciąż rozbrzmiewają w głowie Jamesa i Dee. Ocalone istnienia, bolesne rozstania, utracone przyjaźnie, niespełnione miłości- to wszystko nadal prześladuje głównych bohaterów, a życia nie ułatwiają mi fejowie, wprowadzając ich w niebezpieczne balansowanie na granicy utrzymania się przy życiu. A tym razem Zielone Istoty przybierają bardziej odważne formy i podłe wcielenia... Dee opłakuje ukochanego, którego utraciła w Krainie Faerii, ale James zakochuje się w pięknej, śmiercionośnej muzie, która kusi go obietnicą artystycznej inspiracji.

Nie mogę oprzeć się wrażeniu, że "Ballada" jest zdecydowanie lepsza od "Lamentu". Akcja rozkręca się w odpowiednim tempie, podsycając ciekawość czytelnika i dostarczając mu powoli kolejnych bodźców, aby go nie zanudzić. Nowi bohaterowie zostają wprowadzeni stopniowo, a każdy z nich posiada wyraźnie zarysowany charakter i ma swój cel w powieści. Od razu rzuca się w oczy znaczna poprawa stylu autorki, co przywróciło mi wiarę w nią.

Niemniej, mam wrażenie, że Maggie Stiefvater nie do końca utrzymywała w ryzach sprawy Faerii. W sprawach związanych z fejami wkradło się zbyt wiele nieścisłości, które wręcz biły po oczach. Szczególnie jeśli chodzi o sprawy widzenia i niewidzenia fejów, a także kwestie nowej bohaterki- Nauli.

Bardzo ucieszył mnie rozbudowany wątek Jamesa. Tym razem narracja przypadła jemu oraz jego nowej wybrance. Mniej więcej do połowy książki (jeśli nie dalej) byłam zadowolona z takiego rozwiązania. Później, pod wpływem zakochania, główny bohater traci resztki swojej zadziorności, humoru i sarkazmu. Stracił swój urok i wmieszał się w tłum szarych, zwykłych postaci, jakie świat literacki kiedykolwiek wykreował. Szkoda, wielka szkoda. Tym bardziej, że James z pewnością nie zachowałby się tak, jak to zrobił, w stosunku do Dee, co było ewidentnym spłyceniem wątku ich relacji.

Właśnie... Wątek Dee został zepchnięty na dalszy plan. Jej braku nie odczuwa się w fabule, jednak kiedy dziewczyna już się pojawia, jest niejaką mazgają i nie zapada w pamięci. Mamy z nią do czynienia głównie jest świetne rozwiązane, zastosowane przez autorkę- wiadomości testowe, które pojawiają się pomiędzy rozdziałami. Są to esemesy, w których Dairle dzieli się z Jamesem wszystkimi swoimi troskami, ale nigdy żadnego nie wysłała do chłopaka. Ich znaczenie jest duże i daje czytelnikowi większą świadomość zdarzeń, które mają miejsce, choć niektórzy bohaterowie wciąż nie mają o niczym pojęcia. Genialne rozwiązanie zamyka całość klamrą w momencie, kiedy James zaznajamia się z treścią wiadomości... Szkoda tylko, że nie wywiera to na nim zbyt dużego wrażenia.

Chociaż przez zdecydowaną większą książki miałam wrażenie, że jest ona naprawdę świetna, musiałam się rozczarować. Im bliżej końca, tym bardziej się o nie modliłam przez infantylne zachowanie Jamesa. Pozycja i tak pozostaje warta przeczytania, chociażby przez atrakcyjne motywy i istoty, które się w niej pojawiają.

Stosunkowo niedawno zaznajomiłam się z pierwszą częścią cyklu Faerie autorstwa Maggie Stiefvater- "Lamentu", a przeczytanie "Ballady" było tylko kwestią czasu, odwlekaną z niecierpliwością, bo książka już czekała na półce.

Tym razem akcja rozgrywa się w szkole przeznaczonej dla prawdziwych muzycznych geniuszy. Echa minionego lata wciąż rozbrzmiewają w głowie Jamesa i Dee....

więcej Pokaż mimo to

avatar
123
21

Na półkach: ,

Zniszczyła tą serię wprowadzając szkołę.

Zniszczyła tą serię wprowadzając szkołę.

Pokaż mimo to

avatar
1147
193

Na półkach: ,

Ballada to druga część "Lamentu..", opowiadająca historię Jamesa, najlepszego przyjaciela Jakiejtam Nudziary. James jest zdecydowanie lepszym głównym bohaterem i odetchnęłam z ulgą, gdy okazało się, że to on wiedzie prym w tej książce, on i jedna z krainy faerie: Naula. Jest to oczywiście kolejny paranormalny romans, ale o niebo lepszy. Nie powiem, że dobry, co to to nie, ale jako niewymagająca rozrywka się sprawdza. Szczerze mówiąc najgorsze momenty są wtedy, kiedy pojawia się Jakiejtam Nudziara (może oprócz pocałunku na balkonie, kiedy to świat Jamesa zostaje rozdarty na kawałki - lubię dramaty xD). Przez wzgląd na ciekawą fabułę i cały świat faerie wydaje się o wiele ciekawszy i bardziej spójny. Wątek z bogiem śmierci jest również bardzo interesujący, więc ta książka w przeciwieństwie do swojej poprzedniczki, ratuje się sama.

Ballada to druga część "Lamentu..", opowiadająca historię Jamesa, najlepszego przyjaciela Jakiejtam Nudziary. James jest zdecydowanie lepszym głównym bohaterem i odetchnęłam z ulgą, gdy okazało się, że to on wiedzie prym w tej książce, on i jedna z krainy faerie: Naula. Jest to oczywiście kolejny paranormalny romans, ale o niebo lepszy. Nie powiem, że dobry, co to to nie,...

więcej Pokaż mimo to

avatar
140
44

Na półkach: , ,

Uwielbiam! James jest genialny i te jego teksty < 3

Uwielbiam! James jest genialny i te jego teksty < 3

Pokaż mimo to

avatar
240
93

Na półkach: ,

Danse macabre po irlandzku.

Recenzję książki zaczynam zwykle od tego, co najlepiej z niej zapamiętałam; czasami coś na plus, innym razem wręcz przeciwnie. Co rzuciło mi się najbardziej w oczy w "Balladzie..."? Ortografia i interpunkcja. Nie wiem kto stworzył przekład książki - ale powinien wrócić do szkoły na parę dodatkowych lekcji, bo w końcu "jest różnica między zrobić komuś <laske> a <łaskę>". Innymi słowy lektura cierpiała na chroniczny brak polskich znaków, przecinków, literówek (szczególnie zamiany "e" z "a"). Wyjątkowo mnie to irytowało, ale to w końcu nie wina pani Stiefvater, więc pozwolę sobie przejść do samej historii uwiecznionej w tak okrutny (dla języka polskiego) sposób.

Pierwsza część serii ("Lament. Intryga Królowej Elfów) nie była książką w żaden negatywny czy pozytywny sposób wyróżniająca się spośród innych pozycji o podobnej tematyce. Główni bohaterowie nie mieli w sobie niczego, co warte byłoby zapamiętania, jednak ci, którzy tworzyli tło całej historii wydawali się już zdecydowanie bardziej interesujący. Jeżeli tylko sięgnie się po recenzje "Lamentu..." od razu da się zauważyć, że serca czytelników zdobyła drugoplanowa kreacja Jamesa, najlepszego przyjaciela Dee i to właśnie o nim autorka postanowiła napisać II część serii "Faerie".

James razem ze swoją przyjaciółką trafia do elitarnej szkoły z internatem, gdzie miał szkolić swoje muzyczne umiejętności w spokoju, z dala od świata stworzeń wyjętych z najmroczniejszych irlandzkich legend. Jeszcze nie zdążył wylizać wszystkich ran po ostatnim spotkaniu z Nimi, a już nawiedza go kolejna - Naula - która to za skromną cenę życia chciała mu ofiarować natchnienie i dać wieczną sławę. Jame na swoje szczęście nie zgodził się na propozycję, lecz elfka łatwo się nie poddaje. Czy w końcu złapie go w swoją pułapkę?
Natrętna Naula to jednak nie jedyny problem chłopaka - z Dee zaczyna dziać się coś niedobrego, a ta nie daje sobie pomóc i bohaterowie coraz bardziej oddalają się od siebie. James odnalazł chyba jedyny w miarę dobry sposób odnalezienie się w nowym, zwariowanym świecie - przyjąć do wiadomości, że istnieje, ale nie poddawać się jego zasadom, a w razie co gotów będzie bronić się swoim językiem - ostrzejszym niż niejeden żelazny nóż.

Za powiada się na prawdę świetnie, prawda? No cóż, mnie rozczarowała. Na początku na prawdę było dobrze, ale potem historia zaczęła zwalniać i mimo tego że "Ballada..." nie jest jakąś opasłą pozycją na prawdę miejscami dłużyła się miłosiernie; była nijaka. W pewnym momencie wszystko jednak znowu zaczęło nabierać tępa.

Książkę tę mogę porównać do kapryśnego kota; godzinami może spać sobie przy kominku pomrukując od czasu do czasu i już dochodzi się do wniosku. że owa kocina jest nudna i przewidywalna. Oczywiście pokaże pazury w najmniej oczekiwanym momencie przypominając tym samym, że ma w sobie jakąś iskrę, na którą warto poczekać.

Danse macabre po irlandzku.

Recenzję książki zaczynam zwykle od tego, co najlepiej z niej zapamiętałam; czasami coś na plus, innym razem wręcz przeciwnie. Co rzuciło mi się najbardziej w oczy w "Balladzie..."? Ortografia i interpunkcja. Nie wiem kto stworzył przekład książki - ale powinien wrócić do szkoły na parę dodatkowych lekcji, bo w końcu "jest różnica między zrobić...

więcej Pokaż mimo to

avatar
107
12

Na półkach:

Początek był ciężki ale po kilkunastu stronach było całkiem ok.

Początek był ciężki ale po kilkunastu stronach było całkiem ok.

Pokaż mimo to

avatar
405
144

Na półkach: ,

Lepsza niż pierwsza część, dlatego dałam jedną gwiazdkę więcej. Takie tam czytadełko na jeden raz, nic specjalnego. Jednak postać Jamesa jako głównego bohatera przypadła mi bardziej do gustu niż ta irytująca Dee...

Lepsza niż pierwsza część, dlatego dałam jedną gwiazdkę więcej. Takie tam czytadełko na jeden raz, nic specjalnego. Jednak postać Jamesa jako głównego bohatera przypadła mi bardziej do gustu niż ta irytująca Dee...

Pokaż mimo to

Książka na półkach

  • Chcę przeczytać
    686
  • Przeczytane
    259
  • Posiadam
    83
  • Fantastyka
    11
  • Ulubione
    11
  • Chcę w prezencie
    10
  • Fantasy
    8
  • Teraz czytam
    7
  • 2012
    6
  • Z biblioteki
    4

Cytaty

Więcej
Maggie Stiefvater Ballada. Taniec mrocznych elfów Zobacz więcej
Maggie Stiefvater Ballada. Taniec mrocznych elfów Zobacz więcej
Maggie Stiefvater Ballada. Taniec mrocznych elfów Zobacz więcej
Więcej

Podobne książki

Przeczytaj także