Maggie zaserwowała dosyć powolną akcję, jak zawsze świetnych bohaterów i sprawiła, że ta książka jest fantastyką, ale taką, która otula nas niczym kocyk. Przez historie się płynie. Nie zawiera być może niesamowitych zwrotów akcji i nie wywoła w Was garści sprzecznych emocji. Jednak idealnie wpasuje się w jesienne klimaty i będzie naprawdę przyjemną lekturą.
Jeśli lubicie magię, podróże, szkockie klimaty i postać Meridy to jest to coś dla Was.

Maggie zaserwowała dosyć powolną akcję, jak zawsze świetnych bohaterów i sprawiła, że ta książka jest fantastyką, ale taką, która otula nas niczym kocyk. Przez historie się płynie. Nie zawiera być może niesamowitych zwrotów akcji i nie wywoła w Was garści sprzecznych emocji. Jednak idealnie wpasuje się w jesienne klimaty i będzie naprawdę przyjemną lekturą.
Jeśli lubicie...

Dobra przygodówka dla młodszych czytelników ze szkockimi legendami w tle. I właśnie dla tej pseudohistorycznej atmosfery magii, natury i wplątanego w nie losu warto sięgnąć po tę książkę.

Dobra przygodówka dla młodszych czytelników ze szkockimi legendami w tle. I właśnie dla tej pseudohistorycznej atmosfery magii, natury i wplątanego w nie losu warto sięgnąć po tę książkę.

Nie jestem ani wielką fanką Meridy Walecznej, a już tym bardziej twórczości Maggie Stiefvater, której książki są dla mnie zwykle rozczarowujące.
Przeczytałam kilka książek autorki i każda była dla mnie dziwna, pokręcona, oderwana od rzeczywistości i jednocześnie przeokropnie nudna i nużąca.
I, niestety, ,,Waleczna" nie jest w tym wypadku wyjątkiem.
Po co po nią sięgnęłam w takim razie? Skoro nie lubię ani Meridy, ani autorki. Ano, ale całkiem lubię retellingi. I kocham okładki Charlie Bowater. I głównie przez tę okładkę po cichutku liczyłam, że ta książka będzie czymś innym w twórczości autorki, czymś lepszym.
Płonne nadzieje.
Tak jak reszta jej książek, tak i ,,Waleczna" była dla mnie ciężka w odbiorze, nudna i nużąca, choć na szczęście czytało mi się ją dosyć płynnie, strony jakoś leciały, ale cała ta historia była... nijaka. Ot, mamy niby główny wątek, w którym Merida musi uratować wszystko, co zna, swój zamek, swoją rodzinę, mamy to na uwadze, ale wszystko to, co w związku z tym robi, to, do czego doprowadza i jak jest... po prostu się tego nie widzi. Wszystko ma jakieś swoje wytłumaczenie, ale dla mnie zbyt naciągane.
Jedyny wątek, który był dla mnie w stanie uratować tę książkę, został potraktowany po macoszemu, zgnieciony w zakończeniu, gdzie jednocześnie właśnie w zakończeniu dostałam okruchy tego, czego chciałam. To za mało.
Na plus zdecydowanie postać Feradacha, był naprawdę wspaniałą postacią, bardzo dobrze skonstruowaną, która leciutko podbiła moje serduszko.
Merida - trochę nijaka, ale zdecydowanie mniej irytująca niż w bajce.
Cała reszta bohaterów była albo taka sobie, o, po prostu istnieli, albo byli irytujący i irracjonalni.
Ja jestem na nie, nie jestem zadowolona z tej książki i zdecydowanie to moja ostatnia szansa dana tej autorce - jej twórczość po prostu nie jest dla mnie.
Natomiast dla jej fanów - na pewno może być to fajna gratka.
A dla fanów Meridy? Nie wiem. Musicie ocenić sami. Bo od razu mówię, ja jestem na nie, ale nie odradzam tej książki, na pewno znajdzie swoich zwolenników, nie była tragiczna, okropna, miała parę lepszych momentów. Po prostu nie jest to coś, czego ja szukam w książkach i czego oczekuję.

Nie jestem ani wielką fanką Meridy Walecznej, a już tym bardziej twórczości Maggie Stiefvater, której książki są dla mnie zwykle rozczarowujące.
Przeczytałam kilka książek autorki i każda była dla mnie dziwna, pokręcona, oderwana od rzeczywistości i jednocześnie przeokropnie nudna i nużąca.
I, niestety, ,,Waleczna" nie jest w tym wypadku wyjątkiem.
Po co po nią sięgnęłam w...

Bardzo fajna

Bardzo fajna

Meridę Waleczną zna chyba każdy fan dzieł wytwórni Disneya. Film animowany, którego jest postacią, miał swoją premierę w Polsce w 2012 roku. Opowieść o krnąbrnej ognistowłosej królewnie bawi i jednocześnie skłania do refleksji. W bieżącym roku swoją premierę miała "Waleczna" autorstwa Maggie Stiefvater, czyli powieść inspirowana właśnie tą bajką! Jest to nowość od Wydawnictwa Olesiejuk i zdecydowanie warto po nią sięgnąć. Bardzo podoba mi się sposób, w jaki została zaprezentowana ta nowa Merida. Historia opowiedziana na nowo z zupełnie inną fabułą to, to czego potrzebują czytelnicy. W ostatnim czasie wszędzie jest pełno kolejnych retellingów baśni, często zdarza się, że nie są zbyt satysfakcjonujące (oczywiście mowa tu, o retellingach skierowanych do młodszych czytelników).

Jedna królewna. Dwoje bogów. Trzy wyprawy. Szkocka królewna z klanu DunBroch staje przed trudnym zadaniem, a wszystko przez zawarty z bogami układ. Ceilleach podstępna Starucha od razu zgadza się na układ proponowany przez Meridę. Feradach ma wątpliwości, bo wie, że to zaburzy równowagę, co może być fatalne w skutkach. Zgodnie z umową młoda królewna ma dokładnie rok na zmienienie postępowania swojej rodziny. Jeśli jej się nie uda, DunBroch przestanie istnieć. Jednak ciężko jest zmienić kogoś na siłę, a jeszcze trudniej jest zmienić samego siebie. Jakby tego było mało, losom jej klanu zagraża również atak zbrojny ze strony "zaprzyjaźnionego" Władcy.

Zegar rusza, a Merida za wszelką cenę stara się obmyślić jak najlepszy plan działania. Dziewczyna doskonale zdaje sobie sprawę z trudu, jaki ją czeka. Mądrość królewny może ocalić jej rodzinę i kraj, ale jeden błąd może to zniszczyć. W ramach udowodnienia potężnemu Władcy lojalności, królewna udaje się w trzy wyprawy mające na celu zacieśnianie więzi między sąsiednimi królestwami. W międzyczasie ona i Feradach (bóg zniszczenia) muszą wymieniać się postępami swoich działań. Merida od początku jest uprzedzona wobec pradawnego bóstwami. Nie może pojąć, jak bestialskim i okrutnym trzeba być, aby niszczyć całe państwa. Z biegiem czasu, zaczyna dostrzegać, że mężczyźnie wcale nie daje radości ten niechybny przywilej.

Rok to dużo i zarazem mało czasu.
Jednak postępy, które osiąga Merida, wydają się iść w dobrą stronę. Może i czasami wygląda to, jakby szło po gruzie, ale jednak zmiany w otoczeniu jej bliskich są niepodważalne. Z każdej strony czyhają kolejne niebezpieczeństwa. Czy Meridzie uda się ocalić klan i poddanych?
Ja jestem zachwycona i całkowicie kupiona tą historią.

Dziękuję @wydawnictwo_olesiejuk za egzemplarz recenzencki! ♡

Meridę Waleczną zna chyba każdy fan dzieł wytwórni Disneya. Film animowany, którego jest postacią, miał swoją premierę w Polsce w 2012 roku. Opowieść o krnąbrnej ognistowłosej królewnie bawi i jednocześnie skłania do refleksji. W bieżącym roku swoją premierę miała "Waleczna" autorstwa Maggie Stiefvater, czyli powieść inspirowana właśnie tą bajką! Jest to nowość od...

OMG jest na co czekać!

OMG jest na co czekać!