Paryski ekspres

Okładka książki Paryski ekspres Georges Simenon
Okładka książki Paryski ekspres
Georges Simenon Wydawnictwo: W.A.B. Seria: Nowy Kanon literatura piękna
232 str. 3 godz. 52 min.
Kategoria:
literatura piękna
Seria:
Nowy Kanon
Tytuł oryginału:
L’Homme qui regardait passer les trains
Wydawnictwo:
W.A.B.
Data wydania:
2011-06-01
Data 1. wyd. pol.:
2011-06-01
Data 1. wydania:
2004-08-28
Liczba stron:
232
Czas czytania
3 godz. 52 min.
Język:
polski
ISBN:
9788374149495
Tłumacz:
Krzysztof Teodorowicz
Tagi:
literatura belgijska kryminał przestępca szaleństwo
Średnia ocen

6,7 6,7 / 10

Oceń książkę
i
Dodaj do biblioteczki

Porównaj ceny

i
Porównywarka z zawsze aktualnymi cenami
W naszej porównywarce znajdziesz książki, audiobooki i e-booki, ze wszystkich najpopularniejszych księgarni internetowych i stacjonarnych, zawsze w najlepszej cenie. Wszystkie pozycje zawierają aktualne ceny sprzedaży. Nasze księgarnie partnerskie oferują wygodne formy dostawy takie jak: dostawę do paczkomatu, przesyłkę kurierską lub odebranie przesyłki w wybranym punkcie odbioru. Darmowa dostawa jest możliwa po przekroczeniu odpowiedniej kwoty za zamówienie lub dla stałych klientów i beneficjentów usług premium zgodnie z regulaminem wybranej księgarni.
Za zamówienie u naszych partnerów zapłacisz w najwygodniejszej dla Ciebie formie:
• online
• przelewem
• kartą płatniczą
• Blikiem
• podczas odbioru
W zależności od wybranej księgarni możliwa jest także wysyłka za granicę. Ceny widoczne na liście uwzględniają rabaty i promocje dotyczące danego tytułu, dzięki czemu zawsze możesz szybko porównać najkorzystniejszą ofertę.
Ładowanie Szukamy ofert...

Patronaty LC

Książki autora

Mogą Cię zainteresować

Oceny

Średnia ocen
6,7 / 10
142 ocen
Twoja ocena
0 / 10

OPINIE i DYSKUSJE

Sortuj:
avatar
1608
379

Na półkach: ,

Holenderskie miasteczko Groningen, a w nim Kess zwany Popinga. Posiada patent kapitana żeglugi wielkiej, jest trochę zarządcą i trochę księgowym w firmie pana de Coster. Ma dom wzięty na raty, jacht, żonę, dzieci i plany na przyszłość. To człowiek skromny i wstydliwy. Chyłkiem przemyka obok budynku kabaretu, omija łukiem szerokim lokal, w którym serwują alkohol. Dzisiaj, od de Costera właśnie otrzymuje lekcję pokory, zresztą suto zakrapianą alkoholem. Dowiaduje się, że jest uczciwym człowiekiem, fatalnym zarządcą i idiotą, a to że jego córka żadną miarą nie jest do niego podobna, a z końcem roku zostanie też bankrutem stanowi jedynie wisienkę na tym torcie druzgocących wiadomości. I to wszystko za sprawą de Costera, uważanego – nie tylko przez Popingę – za przykład uczciwego, szlachetnego przemysłowca z dziada pradziada. Ten ugruntowany obraz mocno mija się z prawdą... De Coster zostawia go z sutym „napiwkiem”, a sam idzie sfingować swoje samobójstwo, żeby uniknąć tłumaczenia się z malwersacji i bankructwa.
I mogłoby się wydawać, że kac dnia drugiego będzie niczym przy rozpaczy jaka powinna Popingę dopaść, ten jednak budzi się – choć fizycznie zmarnowany – psychicznie rozanielony. Życie, które prowadził przez lat 39 staje się nic nie znaczące, nudne i nijakie. Teraz wyrusza w podróż i nie będzie to podróż grzeczna i spokojna, a ostatnim przystankiem jest Paryż...
Postępowanie Popingi, nie odpowiada na pytanie co jest szaleństwem, mało tego – jego postępowanie mnoży pytania „okołoszaleńcze”. Nie da się z nim do końca zgodzić, ani kategorycznie mu zaprzeczyć. Czy szaleństwem jest odrzucenie wszelkich norm społecznych, czy szaleństwem jest zbrodnia, nawet ta przypadkowa, czy to jedynie występek godny potępienia. Czy jeden Poping jest zagrożeniem dla społeczeństwa, a 1000 jemu identycznych jego końcem? Sam Poping ma na ten temat wyrobione zdanie, ale ono nie przekona czytelnika w sposób kategoryczny.
Najdziwniejsza – w dobrym tego słowa znaczeniu – powieść Simenona, może nawet najbardziej dojrzała, wymykająca się schematom, do których nas przyzwyczaił.

Holenderskie miasteczko Groningen, a w nim Kess zwany Popinga. Posiada patent kapitana żeglugi wielkiej, jest trochę zarządcą i trochę księgowym w firmie pana de Coster. Ma dom wzięty na raty, jacht, żonę, dzieci i plany na przyszłość. To człowiek skromny i wstydliwy. Chyłkiem przemyka obok budynku kabaretu, omija łukiem szerokim lokal, w którym serwują alkohol. Dzisiaj,...

więcej Pokaż mimo to

avatar
3500
814

Na półkach: ,

Dawno nie czytałam tak "ciężkiego" kryminału. Jest tak mocno nacechowany psychologicznie, skupiony właściwie na jednej postaci dramatu, że potrzeba sporo wytrwałości, aby przebrnąć przez całość.

Przemyślenia bohatera właściwie całkowicie zaciemniają akt dokonania przez niego zabójstwa i toczącego się bądź nie (tego w sumie nie wiemy do końca) śledztwa.

Wiedziałam, że ze zbrodni można stworzyć arcydzieło (np. Dostojewski i jego Zbrodnia i kara),ale chyba już zapomniałam, jak to jest:))) Doceniam niezwykły kunszt i mistrzostwo poprowadzenia fabuły przez Simenona, w taki sposób, że czytelnik do końca liczy na efektowne, nietypowe rozwiązanie, co stanie się z mordercą, którego od początku zna.

To z czym boryka się nasz bohater, jego próby odnalezienia się w całej tej nietypowej sytuacji, chęć zdobycia popularności czy rozgłosu, a całkowity brak skrupułów czy wyrzutów sumienia, nakreślają osobowość mocno zaburzoną, a jednocześnie normalną w swoim zachowaniu.

Serdecznie polecam. Ciekawe wyzwanie czytelnicze.

Dawno nie czytałam tak "ciężkiego" kryminału. Jest tak mocno nacechowany psychologicznie, skupiony właściwie na jednej postaci dramatu, że potrzeba sporo wytrwałości, aby przebrnąć przez całość.

Przemyślenia bohatera właściwie całkowicie zaciemniają akt dokonania przez niego zabójstwa i toczącego się bądź nie (tego w sumie nie wiemy do końca) śledztwa.

Wiedziałam, że ze...

więcej Pokaż mimo to

avatar
45
45

Na półkach:

Trochę słabszy od innych Simenonów.

Trochę słabszy od innych Simenonów.

Pokaż mimo to

avatar
480
29

Na półkach:

zmęczyłam się. bardzo się zmęczyłam.
kompletnie nieporywająca pozycja, język też nie za wybitny

zmęczyłam się. bardzo się zmęczyłam.
kompletnie nieporywająca pozycja, język też nie za wybitny

Pokaż mimo to

avatar
119
14

Na półkach:

Dostojewski okrojony. Bez dłużyzn, bez mistycyzmu, bez maestrii...

Dostojewski okrojony. Bez dłużyzn, bez mistycyzmu, bez maestrii...

Pokaż mimo to

avatar
727
305

Na półkach: ,

„Proszę pozwolić, że się przedstawię: Kees Popinga, zboczeniec z Amsterdamu!” (s. 114)

Georges Simenon zawsze kojarzył mi się z powieściami kryminalnymi i komisarzem paryskiej policji Jules’em Maigretem w roli głównej. Szczerze mówiąc, do momentu dość przypadkowego zetknięcia się z „Paryskim ekspresem” nie miałam pojęcia, że słynny belgijski autor pisał również powieści psychologiczno-obyczajowe. Przedstawiał w nich dramatyczne historie zwykłych ludzi, których do przestępstwa popchnęło nieprzychylne otoczenie, problemy lub nuda. Na przykładzie „Paryskiego ekspresu” widać, że w tekstach tego typu Simenon nie oddalał się za bardzo od poetyki powieści kryminalnej, której zawdzięczał swą międzynarodową sławę. Mamy zatem morderstwo i jego usiłowanie, prowadzącego śledztwo komisarza, przesłuchania świadków i, co najważniejsze, mamy mordercę. Warto jednak zauważyć, że podczas lektury „Paryskiego ekspresu” nie towarzyszy nam pytanie: kto zabił?, lecz raczej: dlaczego zabił? Skąd w typowym mieszczaninie, wzorowym pracowniku, mężu i ojcu takie pokłady agresji, skąd perwersyjne pragnienie, by zabawić się z policją w kotka i myszkę, by udowodnić światu swój spryt? Te pytania to zaledwie wierzchołek góry lodowej.

Kees Popinga to niczym niewyróżniający się wzorowy obywatel Groningen, który mógłby stać się przykładem dla wielu młodych ludzi. Dość zamożny (stać go na willę i spełnianie zachcianek dzieci),dobrze wykształcony (biegle włada czterema językami) ojciec dwojga dzieci żonaty z „mamusią”, jak pieszczotliwie mówi o swej małżonce. Sumienny pracownik w firmie Juliusa de Costera, który stopniowo pogrąża się w codziennej rutynie. W jego życiu nie ma miejsca na żadne szaleństwa: zdrady, alkohol czy inne używki to atrakcje, o których poczciwy Kees nawet nie marzy. Jeśli już ma zaszaleć, to wyłącznie z kolegami z klubu szachowego. Nic bowiem nie sprawia mu większej przyjemności od partyjki szachów w doborowym towarzystwie i pudełka cygar. Wszystko to jednak się kończy w momencie, gdy Popinga dowiaduje się, że firma de Costera znajduje się na skraju bankructwa. Utrata pracy wbrew temu, co można by podejrzewać, wcale go nie załamuje. Jest wstrząśnięty, to prawda, ale spostrzega, że oto właśnie nadarzyła się znakomita okazja do porzucenia dotychczasowego, nudnego życia, by stać się kimś zupełnie innym. Z dnia na dzień opuszcza więc rodzinę i wsiada do pociągu do Amsterdamu, gdzie chce się spotkać z kochanką de Costera. Piękna Pamela wyśmiewa go jednak, czym doprowadza mężczyznę do szału. W przypływie złości dusi ją ręcznikiem, choć po fakcie zarzeka się, że nie zrobił tego specjalnie. Widać użył za dużo siły. Po wszystkim jak gdyby nigdy nic wsiada do pociągu do Paryża. W stolicy Francji podejmuje grę z tajemniczym komisarzem Lucasem, który ma za zadanie doprowadzić Popingę przed oblicze sprawiedliwości. Przekonany o swym sprycie Kees nie dopuszcza do siebie myśli, że policja mogłaby wpaść na jego trop. Fanatycznie kupuje gazety z artykułami na temat „zboczeńca z Amsterdamu” (taki przydomek nadała Popindze prasa),pytając o drogę, zawsze wybiera policjantów, pisze do gazet listy, w których kpi z pracy organów ścigania, niekompetencji dziennikarzy i hipokryzji środowiska mieszczańskiego. Czuje się niezwyciężony i bezkarny. I nic dziwnego, bo graczem jest wybornym. Jak długo jednak uda mu się wodzić policję za nos? Czy uzna swój przestępczy czyn za błąd i poniesie za niego karę, czy też wpadnie w spiralę zbrodni i kłamstwa, z której nie będzie w stanie się wydostać?

O fabule powieści Simenona nie powiem nic więcej. Jeśli historia Keesa Was zaciekawiła, sięgnijcie po „Paryski ekspres”. Chciałabym natomiast zwrócić uwagę na kilka elementów, które uważam za niekwestionowane zalety tej książki. Na uznanie bez wątpienia zasługuje nastrój powieści. Akcja przeważnie rozgrywa się w Paryżu, nocą lub późnym wieczorem. Uciekający przed policją Popinga krąży po dzielnicach miasta, szukając bezpiecznego schronienia, w którym mógłby przenocować. Nie zawsze stać go na luksus pięciogwiazdkowego hotelu, częściej musi się decydować na podrzędne hoteliki lub ponure mieszkania. Nie potrafi zasnąć w samotności, więc zazwyczaj zaprasza do siebie jakąś prostytutkę. Z konieczności zdarza mu się również przebywać w towarzystwie złodziei i krętaczy. Trzeba przyznać, że Simenonowi doskonale udaje się uchwycić i zaprezentować mroczne zakamarki Paryża dziś uznawanego za miasto miłości.

Drugim atutem, w moim odczuciu, jest narracja „Paryskiego ekspresu”. Przywykłam do prozy psychologicznej, w której narracja prowadzona jest z punktu widzenia głównego bohatera. Dlatego właśnie byłam nieco zaskoczona i chyba rozczarowana, kiedy zobaczyłam, że Simenon zdecydował się na narrację trzecioosobową zamiast pierwszoosobowej. Szybko się jednak okazało, że „Paryski ekspres” nie jest klasyczną powieścią psychologiczną, a wybrana przez Simenona narracja to strzał w dziesiątkę. Nie dość, że trzecioosobowy, zdystansowany i nieco ironiczny narrator dopuszcza nas do myśli Keesa Popingi, zaspokajając naszą ciekawość, to jeszcze prowadzi opowieść w tak niezwykły sposób, że czyta się ją z największą przyjemnością. Sporo sympatii wzbudza również główny bohater, który swoim irracjonalnym zachowaniem, przemyśleniami lub zapiskami w notesie niejednokrotnie powoduje u czytelnika śmiech.

Zalety „Paryskiego ekspresu” można by pewnie mnożyć. Na koniec mogę Was tylko zachęcić do zainteresowania się tą książką. Ja sama po pierwszym spotkaniu z Simenonem zapewne przyjrzę się bliżej jego twórczości. Można w niej znaleźć istne perełki. Serdecznie polecam

http://z-literatura-za-pan-brat.piszecomysle.pl/

„Proszę pozwolić, że się przedstawię: Kees Popinga, zboczeniec z Amsterdamu!” (s. 114)

Georges Simenon zawsze kojarzył mi się z powieściami kryminalnymi i komisarzem paryskiej policji Jules’em Maigretem w roli głównej. Szczerze mówiąc, do momentu dość przypadkowego zetknięcia się z „Paryskim ekspresem” nie miałam pojęcia, że słynny belgijski autor pisał również powieści...

więcej Pokaż mimo to

avatar
688
319

Na półkach:

Co tam Camusy i Balzaki! Co tam napuszone intelektualne nudy! Tu jest literatura z krwi i kości, a raczej z ciała i duszy. Psychologiczny quasi-kryminał o tym, że ani my sami, ani tym bardziej inni nie wiedzą, co w nas drzemie. Mistrzowska proza pisana w porywający sposób. Niby zwykła, a niezwykła.

Co tam Camusy i Balzaki! Co tam napuszone intelektualne nudy! Tu jest literatura z krwi i kości, a raczej z ciała i duszy. Psychologiczny quasi-kryminał o tym, że ani my sami, ani tym bardziej inni nie wiedzą, co w nas drzemie. Mistrzowska proza pisana w porywający sposób. Niby zwykła, a niezwykła.

Pokaż mimo to

avatar
726
235

Na półkach: , ,

Zdecydowanie nie-klasyczny kryminał. Nie jest klasyczny, bo od początku wiemy kto i jak popełnił zbrodnię, wiemy także gdzie się ukrywa. Nie szkodzi to bynajmniej akcji książki. Przede wszystkim jednak to opowieść o tym, że nie do końca wiemy co drzemie w umysłach naszych bliskich. I że każdy może kiedyś nas bardzo zaskoczyć.

Zdecydowanie nie-klasyczny kryminał. Nie jest klasyczny, bo od początku wiemy kto i jak popełnił zbrodnię, wiemy także gdzie się ukrywa. Nie szkodzi to bynajmniej akcji książki. Przede wszystkim jednak to opowieść o tym, że nie do końca wiemy co drzemie w umysłach naszych bliskich. I że każdy może kiedyś nas bardzo zaskoczyć.

Pokaż mimo to

avatar
305
69

Na półkach:

Zaczyna się dość niepozornie. Ot, szara codzienność prostego Holendra. Aż do kiedy dowiaduje się, że już jutro jego miejsce pracy przestaje istnieć. Nagle zdaje sobie sprawę, że nie musi wstawać przez cały dzień, nie musi iść do pracy, nie musi już stawiać czoła oczekiwaniom i stwarzać pozorów. Z garścią banknotów w kieszeni wsiada więc w ekspres do Paryża, gdzie wdaje się w nierówny pojedynek z policją, dziennikarzami i własnym ego. A im dalej, tym bardziej absurdalnie.

Zaczyna się dość niepozornie. Ot, szara codzienność prostego Holendra. Aż do kiedy dowiaduje się, że już jutro jego miejsce pracy przestaje istnieć. Nagle zdaje sobie sprawę, że nie musi wstawać przez cały dzień, nie musi iść do pracy, nie musi już stawiać czoła oczekiwaniom i stwarzać pozorów. Z garścią banknotów w kieszeni wsiada więc w ekspres do Paryża, gdzie wdaje się...

więcej Pokaż mimo to

avatar
1081
34

Na półkach: , , , , ,

Zasada nieoznaczoności Heisenberga mówi, że istnieją pewne pary powiązanych ze sobą wielkości, których nie da się zmierzyć symultanicznie z dowolną dokładnością. Dla przykładu nie jest możliwe wyznaczenie precyzyjnego położenia elektronu przy równoczesnym podaniu jego dokładnego pędu. Dzieje się tak ponieważ starając się określić, gdzie znajduje się elektron, przy użyciu odpowiedniego narzędzia pomiarowego, np. mikroskopu, jednocześnie oddziałujemy na badany obiekt. Zwiększając moc, czyli zdolność rozdzielczą naszego mikroskopu, posługujemy się światłem o coraz mniejszej długości fali, co powoduje silniejsze zderzanie fotonów z elektronami (tzw. efekt Comptona),w rezultacie czego następuje większe zaburzenie ruchu elektronów – pęd interesującego nas elektronu ulega więc zmianie. Okazuje się, że reguła ta stworzona przez niemieckiego uczonego Wernera Heisenberga na potrzeby fizyki kwantowej może znaleźć zastosowanie również w dziedzinie studiów nad ludzką psychiką. Do takich refleksji udało mi się dojść po lekturze książki "Paryski ekspres" autorstwa Georges’a Simenona.

Georges Simenon to jeden z najpopularniejszych pisarzy belgijskich, który stworzył wszystkie swoje dzieła w języka francuskim. Nie do końca ceniony przez krytykę za życia, które przypadło w latach 1903 – 1989, obecnie uchodzi za swoisty symbol literatury. Największy rozgłos przyniosły Simenonowi książki o komisarzu Maigret, nieustraszonym śledczym, rozwiązującym kolejne kryminalne zagadki. Stanowią one filar popularności autora. Ale za pozycje świadczące o wielkości Simenona, w których objawia on pełnię swojego pisarskiego talentu, uchodzą jego powieści psychologiczno-obyczajowe, do których zalicza się znana mi już "Wdowa Couderc" oraz omawiany "Paryski ekspres". Sięgając po tę formę literacką Simenon brał na warsztat człowieka, postrzeganego jako jednostkę egzystującą w ogromnym, ale ślepym i niemym społeczeństwie, rozbierając go na części pierwsze, starając się dociec jego natury. Na przykładzie "Wdowy Couderc" oraz "Paryskiego ekspresu" można przy tym zauważyć tendencję do korzystania z mocno eksploatowanego przez autora gatunku, jakim jest powieść kryminalna. Simenon chętnie sięga po kreacje morderców, starając się zgłębić ich psychologię, szczegółowo przedstawić okoliczności, w jakich wstąpili na drogę zbrodni oraz precyzyjnie odtworzyć przemiany, zachodzące w ich psychice po dokonaniu czynów ostatecznych i nieodwracalnych, które raz na zawsze zmieniają, a przez to determinują całe ich życie.

Głównym bohaterem "Paryskiego ekspresu" jest Kees Popinga, niespełna czterdziestoletni Holender, mieszkaniec Groningen, przykładny mąż oraz troskliwy ojciec dwójki dorastających dzieci. Pan Popinga, przynajmniej na początku powieści, może uchodzić za wzór cnót wszelakich. Szerokim łukiem omija bary oraz szynki, w których serwowany jest alkohol, dzielnie przeciwstawia się fizycznym żądzom i to na tyle skutecznie, że nigdy nie zaszedł do domu publicznego, by rozkoszować się ciałem obcej kobiety. Ponadto w firmie Juliusa de Costera zarabia całkiem pokaźne kwoty, które pozwalają mu otoczyć troskliwą opieką swoją najbliższą rodzinę. Pan Popinga mieszka w luksusowej dzielnicy, w której posiada ogromną willę. Na utrzymaniu ma również służbę, jest członkiem klubu szachowego, w którym regularnie spotyka całą śmietankę towarzyską zacnego miasteczka. Spędza wieczory w cieple domowego ogniska, paląc kosztowne cygara, prowadząc błahe konwersacje z panią Popinga, doglądając nauki swoich pociech. Wydaje się, że nic nie jest w stanie zmącić spokoju, który w życiu pana Popingi gości już od 16 długich lat.

Tymczasem, niespodzianie nadciąga chłodny, zimowy wieczór, który diametralnie zmienia losy tego ustatkowanego dżentelmena. Dość powiedzieć, że na skutek kilku słów swojego pracodawcy, Juliusa de Costera młodszego, główny bohater zrywa ze swoim dotychczasowym życiem, popełnia zbrodnię i pierwszym napotkanym nocnym pociągiem udaje się do Paryża. Czytelnik towarzyszy panu Popindze w onirycznych, grudniowo-styczniowych wędrówkach paryskimi ulicami, wśród których stara się on skryć przed ścigającą go policją.

Georges Simenon w książce "Paryski ekspres" pokusił się o stworzenie swoistego studium człowieka, który zostaje doprowadzony do granic ostateczności i które to granice decyduje się w końcu przekroczyć. Popinga pod wpływem jednego impulsu staje się osobnikiem nie związanym z nikim, ani z niczym, z żadną ideą, przedmiotem, miejscem. Zaczyna on prowadzić samotną walkę, zarówno z poszukującymi go organami sprawiedliwości, z prasą, która pisze o nim różne, często mającego niewiele wspólnego z prawdą, artykuły, czy z psychiatrami, starającymi się dociec motywów jego postępowania. Pan Popinga nie kieruje się przy tym żadnym wzniosłym celem. Jego działania są doraźne, wynikają z potrzeby chwili, są konsekwencją stanów poprzednich, determinujących ściśle kolejne posunięcia. Pan Popinga kluczy, krąży, rozgrywa wielką partię na ulicznej szachownicy Paryża, której stawką jest możliwość ucieczki przed nużącą przeszłością.

Popinga w pewnym sensie przypomina bohatera powieści Amosa Oza pt. "Spokój doskonały". Holendra, podobnie jak i mieszkańca żydowskiego kibucu trapi uczucie niepokoju, chęci działania, przejawiającego się w zerwaniu całej pajęczyny codzienności, która coraz ciaśniej oplata jego osobę. W obu przypadkach rutyna okazuje się męcząca, przytłaczająca, dosłownie dusi i tłamsi ona obu mężczyzn. W walce z nią pomaga panu Popindze szef, za sprawą którego w jednej chwili oddaje się niewypowiedzianemu jak dotąd marzeniu, by kompletnie odmienić swoją egzystencję, stać się kimś zupełnie innym. Ale kim?

Dotychczasowy pan Popinga wypalił się do cna. Z roli jaką przyszło mu zagrać, porządnego i honorowego pracownika, wzorowego męża, kochającego tatuśka, nie da się już absolutnie nic wycisnąć. Naczynie mające kształt i postać pana Popingi przepełniło się miałką treścią, której kolejne porcje zaczęły się wylewać. Bohater wyrusza zatem w swoistą wędrówkę, która być może jest poszukiwaniem nowej formy, w jaką ten mógłby się wcielić. Ale póki co, pan Popinga stanowi wyłącznie bezładną mieszaninę cząsteczek, która nie ma stałego kształtu, a którą targa prawdziwa burza sprzecznych emocji. Swoistym symbolem zerwania z wcześniejszym życiem jest nocny ekspres, do którego zresztą bohater od zawsze miał pociąg. Spowity cieniem skład z przedziałami, skrywającymi ludzi, sunących gdzieś w gęsty mrok razem ze swoimi sekretami i tajemnicami jest swoistym uosobieniem wolności, do której powinien zabrać również pana Popingę. Tymczasem okazuje się, że bohater oswobadzając się z pęt jednego schematu, wpada w następny. Z porządnego obywatela, szanowanego człowieka, umęczonego codziennym życiem staje się "zboczeńcem z Amsterdamu", na którego poluje cała francuska policja. Jednocześnie media chętnie ferują wyroki na temat jego stanu psychicznego na podstawie kilku zdawkowych informacji, do których udało im się dotrzeć, przypinając mu łatkę paranoika oraz maniaka.

Poznając przypadek pana Popingi, widać wyraźnie, że każdy, nawet na pozór najzwyklejszy i najpospolitszy człowiek stanowi uosobienie ogromnej tajemnicy. Otoczenie, które podobnie jak i on sam nie jest w stanie jej zgłębić, posługuje się uproszczeniami oraz schematami, mającymi w racjonalny sposób wyjaśnić dane zachowania. A kiedy wyczerpują się już wszelkie możliwości logicznej interpretacji postępowania danego osobnika, ochoczo sięga się po ostateczne wyjście, czyli uznanie go za człowieka chorego psychicznie. Simenon w ciekawy sposób uzmysławia czytelnikowi, że ów sekret, który skrywa w sobie pojedynczy ludzki osobnik nie jest możliwy do całkowitego i zupełnego rozwikłania. Z jednej strony podmiot rozważań, czyli człowiek, nie może wyjść poza ramy samego siebie, czyli niejako wyzbyć się własnej osobowości, by z odpowiedniej perspektywy spojrzeć na własne działania, tak by możliwa była jak najprecyzyjniejsza i możliwie bezstronna ich analiza. Człowiek, badając samego siebie, zawsze skażony będzie uczuciami, żywionymi względem własnej osoby w znacznie większym stopniu niż postronny obserwator. Z drugiej zaś strony, jedynie ów podmiot badań posiada odpowiedni zapas wiedzy na temat własnych uczuć, odczuć, bodźców, czy to w postaci samoświadomości, czy zdolności do autoanalizy. Postronny obserwator nigdy nie pozna całej gamy uczuć danego człowieka, tak, by wyczerpująco wypowiedzieć na temat jego psychiki, motywacji, etc. Natura ludzka jest więc niczym natura elektronu, której zgodnie z zasadą nieoznaczoności Heisenberga nie jesteśmy w stanie w pełni określić. Do jej pełnego poznania konieczna byłaby odpowiednia perspektywa oraz całkowita znajomość odczuć badanej osoby – jest to zatem para wielkości, których nie możemy jednocześnie osiągnąć z największą możliwą dokładnością.

Książka "Paryski ekspres" to w moim odczuciu znakomita lektura. Autor umiejętnie posłużył się pewnymi elementami, charakterystycznymi dla powieści kryminalnej, takimi jak zbrodnia, ofiara, czy zabójca wraz z drepczącym mu po palcach komisarzem, których użył do stworzenia znakomitej powieści psychologicznej. Książka nie jest natomiast klasycznym kryminałem, bowiem winny jest znany czytelnikowi od momentu popełnienia przestępstwa. Zamiast sztampowej zgadywanki, typu kto zabił, Simenon postawił na głęboką analizę uczuć mordercy, starając się możliwie jak najlepiej przedstawić meandry jego psychiki. Uważam, że swoisty eksperyment literacki, którego dopuścił się Belg w pełni się udał. Zapraszam zatem do wspólnej podróży Paryskim ekspresem. Zapewniam, że wyprawa będzie ciekawa oraz satysfakcjonująca.

Zasada nieoznaczoności Heisenberga mówi, że istnieją pewne pary powiązanych ze sobą wielkości, których nie da się zmierzyć symultanicznie z dowolną dokładnością. Dla przykładu nie jest możliwe wyznaczenie precyzyjnego położenia elektronu przy równoczesnym podaniu jego dokładnego pędu. Dzieje się tak ponieważ starając się określić, gdzie znajduje się elektron, przy użyciu...

więcej Pokaż mimo to

Książka na półkach

  • Chcę przeczytać
    234
  • Przeczytane
    183
  • Posiadam
    68
  • Ulubione
    4
  • Chcę w prezencie
    3
  • 2012
    3
  • Klasyka
    2
  • 2014
    2
  • Teraz czytam
    2
  • Georges Simenon
    2

Cytaty

Bądź pierwszy

Dodaj cytat z książki Paryski ekspres


Podobne książki

Przeczytaj także