Najnowsze artykuły
- Artykuły„Nowa Fantastyka” świętuje. Premiera jubileuszowego 500. numeru magazynuEwa Cieślik4
- ArtykułyMaj 2024: zapowiedzi książkowe. Gorące premiery książek – część 2LubimyCzytać3
- ArtykułyTo do tych pisarek należał ostatni rok. Znamy finalistki Women’s Prize for Fiction 2024Konrad Wrzesiński9
- ArtykułyMaj 2024: zapowiedzi książkowe. Gorące premiery książek – część 1LubimyCzytać14
Popularne wyszukiwania
Polecamy
Matthew Clark
17
6,2/10
Pisze książki: komiksy
Ten autor nie ma jeszcze opisu. Jeżeli chcesz wysłać nam informacje o autorze - napisz na: admin@lubimyczytac.pl
6,2/10średnia ocena książek autora
172 przeczytało książki autora
66 chce przeczytać książki autora
1fan autora
Zostań fanem autoraSprawdź, czy Twoi znajomi też czytają książki autora - dołącz do nas
Książki i czasopisma
- Wszystkie
- Książki
- Czasopisma
Bloodshot Vol. 2: The Rise and the Fall
Duane Swierczynski, Matthew Clark
Cykl: Bloodshot Vol. 3 (tom 2)
0,0 z ocen
0 czytelników 0 opinii
2013
Avenging Spider-Man 8 - Ends of the Earth, Epilogue
Dan Slott, Matthew Clark
6,0 z 1 ocen
3 czytelników 1 opinia
2012
Najnowsze opinie o książkach autora
Superman. Amerykański Obcy Steve Dillon
7,5
Superman to prawdziwa ikona superbohaterów, którą zna chyba każdy człowiek na świecie. Historii na temat jego przybicia na naszą planetę i zostania wielkim obrońcom ludzkości, była tak wiele, że trudno jest się ich doliczyć. Mogłoby się wydawać, że z tej postaci nie można już nic więcej „wycisnąć”. Max Landis w swoim dziele Amerykański Obcy udowadnia jednak, że Człowiek ze stali ciągle ma coś ciekawego do zaoferowania, co może przyciągnąć uwagę tłumów.
Nazwisko Landis prawdopodobnie dla sporej części fanów komiksów, nie będzie tak dobrze znane. Nie jest to nic zaskakującego, biorąc pod uwagę, że twórca będący synem uznanego reżysera, większą część swojej kariery poświęcił pisaniu scenariuszy filmowych. Punktem zwrotnym był dla niego rok 2015, kiedy to postanowił spróbować swoich sił w komiksie i wydać recenzowany album. Jak wypadł ten debiut? Już na samym wstępie można napisać, że rewelacyjnie, co powinno być mocną zachętą do zainteresowania się tym tytułem.
Twórca nie decyduje się na wielką rewolucję fabularną i ponowne kreowanie od podstaw wielkiego superbohatera. Pewne wydarzenia z życia Supermana, są już tak bardzo zakorzenione w społeczeństwie, że nie można ich ruszać. Zamiast tego stara się on w siedmiu zamieszczonych w albumie historiach zaprezentować różne momenty z życia Clarka Kenta. Są to epizody z życia „człowieka”, który stopniowo dorasta do miana wielkiego „bohatera”. Pokazane są tutaj zarówno wielkie wzloty, jak i upadki, dzięki którym kształtował się umysł herosa.
Tematyka poszczególnych historii jest dość szeroka. Całość zaczyna się w okresie dzieciństwa, kiedy to Kent stara się zapanować nad swoimi rodzącymi się „umiejętnościami”. Jest sielankowo, rodzinnie i spokojnie, nie brakuje tutaj jednak dużej dawki emocjonalności związanej z mocnym wyobcowaniem chłopaka, który jest inny niż wszyscy jego rówieśnicy. Kolejny rozdział to mocny przeskok do okresu wczesnej dorosłości, kiedy to bohater świadomy jest już swojej odmienności i nie boi się jej używać. To właśnie w tym okresie zaczyna on coraz lepiej rozumieć, że wielka siła to również duża odpowiedzialność i nie należy jej nadużywać, bo skutki mogą być dość przykre i krwawe. Kolejny album to obraz już bardziej świadomego bohatera, który na swojej drodze spotyka Bruce’a Wayne’a. Ogromna dawka luksusu, używki, piękne kobiety i brak trosk, chwilowo potrafią być fascynujące, ale również pozwalają szerzej spojrzeć na jego potencjalną przyszłość. Część czwarta dzieje się już w Metropolis gdzie Clark ma okazję obserwować Olivera Queena, Lexa Luthora oraz Batmana i ich wizję kreowania świata. To właśnie wtedy decyduje się on na wielką zmianę swojego postępowania i powoli staje się tym, kim znają go tłumy. Następstwem owych wydarzeń jest początek „kariery” superbohatera przedstawiony w piątej historii. Pierwszy „dziwaczny” strój, pierwsze potyczki ze złoczyńcami, pierwsze sukcesy i pierwsza poważna scysja z Lexem Luthorem. Przedostatni rozdział to kolejna solidna dawka świadomości, że bycie „herosem” wymaga sporego poświęcenia i wizyta w głębokim kosmosie, gdzie napotyka on nowe postacie (znane z uniwersum). Na sam koniec Landis przygotował dla czytelników historię, w której Kent wyglądem i zachowaniem dość mocno przypomina to, do czego przywykli fani, chociaż nadal jest na początku swojej ścieżki rozwoju. Jego oponentem zostaje Lobo, który nigdy nie przebiera w środkach ani słowach, więc można spodziewać się widowiskowej akcji.
Cała recenzja na:
https://popkulturowykociolek.pl/recenzja-komiksu-superman-amerykanski-obcy/
Liga Sprawiedliwości: Epidemia Bryan Hitch
4,3
Pierwszy tom Ligi Sprawiedliwości w DC Odrodzenie, był dla mnie bardzo siermiężną lekturą. Nudni przeciwnicy, nieciekawie rozpisana fabuła, wymieniać można długo. Dlatego po drugi tom sięgnąłem z sporym dystansem, nie licząc na wiele. Faktycznie tyle dostałem, czyli niewiele. Bardzo niewiele. Najciekawiej z tego tomu wypadła pierwsza historia, która w moim odczuciu została zbyt szybko urwana i jeszcze szybciej pogrzebana, przez tytułową "Epidemię". Ta zaś... cóż... powiedzmy sobie wprost, nie jest niczym ciekawym. Wręcz niemiłosiernie wtórnym, strasznie naiwnym i miejscami wręcz potrafi frustrować.
Tom składa się z dwóch historii - Sparaliżowani strachem oraz tytułowa Epidemia. W pierwszym wypadku opowieść zaczyna się od wrzucenia czytelnika w sam środek, bardzo krótkiej walki. Przeciwnikiem Ligi jest dziwny stwór, żywiący się strachem. W tym celu wyzwala go u swych ofiar, siejąc jednocześnie spustoszenie i ujawniając najgorsze koszmary swych ofiar. W praktyce to wszystko czego dowiemy się o naszym antagoniście, bowiem po dwóch zeszytach i ciekawie zapowiadającej się fabuły, z nim w roli głównej, po prostu zostaje urąbany. Autorzy komiksu nie pokusili się absolutnie o żadne tło fabularne dla stwora, zostawiając czytelnika z masą pytań i kiepsko zakończoną przygodą. Zamiast ją rozbudować, to w drugim zeszycie pospiesznie ucięto poszczególne wątki z członkami Ligi, sklecono byle jakie zakończenie i nie powiedziano nic o głównym przeciwniki. Był i się zmył, koniec pieśni, można zaczynać nową historię. W mojej opinii taka zagrywka wypada piekielnie słabo.
W tym momencie mamy do czynienia z główną historią. Ta jest naprawdę bardzo kiepsko pomyślana i kiedy czytał rozwiązanie całej zagadki, zrozumiałem, ze autorzy totalnie nie mieli pomysłu. Po prostu musieli coś napisać, bo termin ich gonił. Otóż ktoś włamuje się do systemów operacyjnych Cyborga, wieży Ligi oraz jaskini Batmana. Wszystko zaczyna szaleć próbując urąbać członków Ligi Sprawiedliwości. Tradycyjnie rozwalają blisko pół miasta w walce, próbując okiełznać tajemniczy program. Kiedy zaczynają poszukiwania źródła, chcąc dowiedzieć kto stoi za atakiem, to ręce opadają. Samo wyjaśnienie pochodzenia programu jest piekielnie naiwne, ale jego działanie i to, kto stoi za atakiem jeszcze głupsze. Jakby tego było mało, potem akcja znów robi nieudolnego twista i mamy przydługą, nudną rozwałkę, gdzie znów rozwala się spory kawał miasta. Czy też przedmieścia. Patrząc po tym w jakim tempie Liga Dewastuje kolejne aglomeracje miejskie, aż dziw bierze, że jest jeszcze cokolwiek do zburzenia.
Od strony rysunku nie jest źle, ale też żadnych "ochów" i "achów" nie uświadczymy. Ot klasyczna, jak na to uniwersum, robota. Mamy zatem kolorowo, wybuchowo i dynamicznie. Nie chce aby odebrano mnie źle, ale tęsknię za nieco mroczniejszym DC Comics. Takim jak w obecnej linii Batman Detective Comics, gdzie przeciwnicy budzą choć trochę respektu, a nie śmiech na sali. DC zawsze starał się być poważniejszy od Marvela, ale ostatnio mam wrażenie, że jest odwrotnie. Komiksy z Marvel Now po prostu lepiej mi się czyta, bohaterowie nieraz wypadają tam ciekawiej, a antagoniści to już zupełnie inna liga. Tego brakuje w DC Odrodzenie, co Liga Sprawiedliwości pokazuje chyba najdobitniej.