Świetnie narysowany i dobrze napisany rozrywkowy komiks.

Świetnie narysowany i dobrze napisany rozrywkowy komiks.

Świetny tom - zwłaszcza ilustracje bomba, Liam Sharp to dla mnie top rysowników. Historia również przyjemna, choć zdecydowanie lepsza w drugiej części tomu, gdy fabuła nabiera tempa, zdecydowanie poczuć można napięcie, choć nie spowodowane walkami Wonder Woman - tu jesteś pewny jej zwycięstwa, przeciwnik nie na jej miarę, ale czujesz przez to co dzieje się w tle (więcej nie powiem, nie chce spojlerować). Rucka naprawdę dobrze poprowadził tutaj intrygę i jestem szczerze zaciekawiony kto za tym wszystkim stoi. Tom zdecydowanie spełnił swoją rolę, gdyż zachęcił mnie do sięgnięcia po resztę serii z Odrodzenia i dowiedzenia się jak skończy sie ta historia.
Polecam, dobre czytadło, bawiłem się świetnie.

Świetny tom - zwłaszcza ilustracje bomba, Liam Sharp to dla mnie top rysowników. Historia również przyjemna, choć zdecydowanie lepsza w drugiej części tomu, gdy fabuła nabiera tempa, zdecydowanie poczuć można napięcie, choć nie spowodowane walkami Wonder Woman - tu jesteś pewny jej zwycięstwa, przeciwnik nie na jej miarę, ale czujesz przez to co dzieje się w tle (więcej nie...

Taki zestaw autorów gwarantuje wysoki poziom, tu nie ma zatem zaskoczenia. To kolejna próba opisania genezy Wonder Woman, choć w odniesieniu do obecnych czasów, a także zwróceniu większej uwagi na jej aspekt ludzki. Wątek poszukiwań ojczyzny, w którą wmieszane są przeróżne siły fizyczne i nadnaturalne nie pozwalają się nudzić. No i wreszcie - jak prezentują się same rysunki!

Taki zestaw autorów gwarantuje wysoki poziom, tu nie ma zatem zaskoczenia. To kolejna próba opisania genezy Wonder Woman, choć w odniesieniu do obecnych czasów, a także zwróceniu większej uwagi na jej aspekt ludzki. Wątek poszukiwań ojczyzny, w którą wmieszane są przeróżne siły fizyczne i nadnaturalne nie pozwalają się nudzić. No i wreszcie - jak prezentują się same rysunki!

W miarę dobry album, aczkolwiek nie ma za bardzo podejścia do początków Diany w ramach runu Azzarello. Nie ma tu czegoś tak przełomowego dla postaci, choć Rucka zasiewa tu pewien plon, jaki może dalej dać nieoczekiwany owoc.

Diana ma mętlik w głowie, gdyż mieszają jej się pewne szczegóły z życia. Tu została zrodzona z gliny, tam jej matka miała romans z samym Zeusem. Wydaje jej się, że podstawą działania będzie powrót do domu. Tyle, że Diana nie jest w stanie znaleźć drogi powrotnej do domu. Musi postawić na bardzo ryzykowny sojusz. Cheetah. Będzie to transakcja wiązana, gdyż bohaterka musi pomóc swojemu wrogowi w starciu z pewnym bóstwem. Z drugiej zaś strony na miejscu niebezpieczną misję wykonuje nie kto inny jak Steve Trevor...

Po stracie Supermana Dianie przyda się jakiś towarzysz, ale miałem wrażenie, że wszystko tu poszło zbyt gładko. Parę czułych słów i już jest jak dawniej, a na pytanie: czemu wybrałaś go, a nie mnie, pada odpowiedź: nie wiem. Jakie to typowo kobiece. To był w końcu "Supermana jest". Która z niewiast nie chciała by zasmakować kryptońskiego ogiera... Nie bądź naiwniak Steve. To, że podpakowałeś nie oznacza, że ona z Tobą będzie. W końcu Supek był ze stali i zakładam, że wszystko miał... super. ;)

Generalnie historia jest prosta. Od punktu A do punktu B, po drodze piorąc masę pysków. Tam gdzieś padną jeszcze trudne pytania, które dają namiastkę tego, że w drugim tomie powinno być znacznie ciekawie, jeżeli Rucka postanowi odkryć teraz nieco kart.

Kreska. Sharp mimo, że go nazwisko obowiązuje, to już nie jest taki ostry jeżeli chodzi o swoje prace. Owszem, bywa naprawdę ładnie, ale miejscami miałem wrażenie, że Diana wygląda jak brzydkie kaczątko. Plus fakt, że podczas tego tomu jej twarz parokrotnie zmieniała wygląd. Może to zabieg celowy, ale nie sądzę...

Kłamstwa to dobry kawał komiksu, który czyta się szybko i przyjemnie, ale i szybko się zapomina o szczegółach po lekturze. Fanów może trochę rozczarować, bo to w końcu autor, jaki już miał kontakt z tą postacią. Idzie tylko mieć nadzieję, że się Greg rozkręci. A potrafi.

W miarę dobry album, aczkolwiek nie ma za bardzo podejścia do początków Diany w ramach runu Azzarello. Nie ma tu czegoś tak przełomowego dla postaci, choć Rucka zasiewa tu pewien plon, jaki może dalej dać nieoczekiwany owoc.

Diana ma mętlik w głowie, gdyż mieszają jej się pewne szczegóły z życia. Tu została zrodzona z gliny, tam jej matka miała romans z samym Zeusem....

Od strony wizualnej efekt wow, naprawdę ilustracje robią wrażenie. Natomiast sama fabuła taka sobie - ani to jakaś konkretna geneza Wonder Woman ani jakieś czytelne wprowadzenie w przygody tej bohaterki w ramach Odrodzenia.

Od strony wizualnej efekt wow, naprawdę ilustracje robią wrażenie. Natomiast sama fabuła taka sobie - ani to jakaś konkretna geneza Wonder Woman ani jakieś czytelne wprowadzenie w przygody tej bohaterki w ramach Odrodzenia.

Scenariusz - 4
Kreska - 7
Wydanie -6

Scenariusz - 4
Kreska - 7
Wydanie -6

Autorami pierwszego tomu o przygodach Wonder Woman są Greg Rucka (scenariusz) oraz Liam Sharp (rysunki),którego motywem przewodnim jest, jak sugeruje tytuł albumu, kłamstwo. Kłamstwo ukazane w pośredni sposób, ponieważ Diana, że jest coś nie tak z rzeczywistością, w której żyje. Nie jest niczego pewna, nawet wspomnień. Bohaterka odczuwa potrzebę powrotu do rodzinnej Temiskiry, lecz nie wie już jak ma tam trafić. W tym celu wyrusza na poszukiwania swojej dawnej przyjaciółki, by uzyskać jej pomoc.

Fabuła stoi na wysokim poziomie. Losy głównych postaci są ukazane w ciekawy sposób, zaś wątki pojawiające się w tym albumie spajają się zapowiadając nam intrygującą powieść rozciągniętą na kilka tomów. Plejada znanych postaci z powieści graficznych o walecznej Amazonce z powodzeniem egzystuje w nowych realiach "Odrodzenia". Ponadto atutem są kadry nawiązujące do wcześniejszych dzieł z udziałem superbohaterki.

Warstwa wizualna zachwyca. Liam Sharp wzniósł się na wysoki pułap swoich umiejętności artystycznych, czego efekty widzimy w tym komiksie. Już sama okładka powinna o tym przekonać przeciętnego odbiorcę.

Pierwszy tom Wonder Woman zwiastuje "odrodzenie" tej postaci, zwłaszcza, że udany powrót po 10 latach do pisania przygód tej postaci zalicza Greg Rucka. Wygląda na to, że ta seria może być jednym z najmocniejszych punktów nowej linii wydawniczej DC.

Autorami pierwszego tomu o przygodach Wonder Woman są Greg Rucka (scenariusz) oraz Liam Sharp (rysunki),którego motywem przewodnim jest, jak sugeruje tytuł albumu, kłamstwo. Kłamstwo ukazane w pośredni sposób, ponieważ Diana, że jest coś nie tak z rzeczywistością, w której żyje. Nie jest niczego pewna, nawet wspomnień. Bohaterka odczuwa potrzebę powrotu do rodzinnej...

Co jest prawdą, a co wyobrażeniem? Wonder Woman wyrusza na wyprawę, aby odzyskać pamięć, tożsamość oraz drogę do domu.Kto wie może nawet miłość? A po drodze skopie tyłki różnym niezwykłym przeciwnikom, pomoże uciśnionym i wesprze inne kobiety. A wszystko to w pięknej grafice i kolorze. Girl Power!

Co jest prawdą, a co wyobrażeniem? Wonder Woman wyrusza na wyprawę, aby odzyskać pamięć, tożsamość oraz drogę do domu.Kto wie może nawet miłość? A po drodze skopie tyłki różnym niezwykłym przeciwnikom, pomoże uciśnionym i wesprze inne kobiety. A wszystko to w pięknej grafice i kolorze. Girl Power!

Pierwszy tom serii o najsłynniejszej superbohaterce w ramach inicjatywy „Odrodzenie”, która miała odświeżyć postacie z uniwersum DC. Nie jest to pełny restart, ale pewne mniejsze i większ zmiany. W omawianym tu komiksie Wonder Woman będzie musiała zmierzyć się z pewnym starożytnym bóstwem w afrykańskiej dżungli, a także podważyć prawdziwość dotychczasowych zdarzeń.

Początek tomu jest dosyć ciężki w lekturze. Wonder Woman snuje tutaj rozważania na temat swojej genezy, a także sensu swojej misji. Przy czym pokazywane są tu migawki z wcześniejszych komiksów, często sprzecznych ze sobą pod względem ciągłości fabularnej. Czytałem wiele komiksów z lat 1987-2011 z udziałem tej bohaterki, więc z jednej strony widok starszych nawiązań był całkiem miły dla oka, ale z drugiej strony całość jest tak chaotyczna, że pogubiłem się przy tym. Domyślam się, że osoby, które dopiero zaczynają swoją przygodą z komiksową wersją wojowniczej Amazonki mogą czuć się lekko zakłopotane. Na dodatek przez większość tomu nie wraca się do tego wątku za wyjątkiem końcówki, która zdaje się zmieniać wszystko, co do tej pory przedstawiano.

Głównym wątkiem tego tomu jest jednak wyprawa Wonder Woman do Afryki. Jest to bardzo typowa historia jak na przygody tej bohaterki – kolejne starcie z pradawnym zagrożeniem o religijnym podłożu, gdzie głównymi ofiarami są kobiety. Sama walka przebiega więc w bardzo przewidywalny i trochę nużący sposób, a antagonista ma tyle charakteru, co noga od stołu. To, co jednak ratuje ten wątek, to postać dotychczasowej przeciwniczki Wonder Woman czyli Cheetah. Tutaj nie jest już wyłącznie czarnym charakterem, ale ofiarą klątwy, która coraz bardziej pozbawia ją człowieczeństwa. Widać, że łączy ją z bohaterką wspólna przeszłość, ale jest ona na razie nieznana. Pomijam przy tym wersję z Nowego DC Comics, bo akurat tamta zostaje zupełnie zignorowana. Podobały mi się relacje łączące ją z tą bohaterką.

Tom ten pokazuje też częściowo nowy status quo bohaterki. Współpracuje ona tutaj z organizacją wojskową, tak jak w trzeciej serii swoich przygód wydawanej na początku XXI w. Żołnierze i inni agenci nie są tu wyłącznie mięsem armatnim, ale stanowią zespół specjalistów, którzy oferują cenne wsparcie dla Wonder Woman. W ich szeregach można rozpoznać chociażby Ettę Candy czy Steve’a Trevora. Przy czym sami agenci w cieniu bohaterki też toczą walki z nowymi przeciwnikami, którzy jednak nie atakują siłą, ale podstępem pociągają za sznurki.

Warto też wspomnieć tu relacji łączącej bohaterkę ze Stevem Trevorem. Wraca tu wątek romantyczny porzucony od czasów lat 80. Rozumiem, że czytelnicy znający starsze komiksy mogą uznawać to za powrót do tradycji, ale dla mnie jest to trochę krok w tył – przyzwyczaiłem się do wizji Trevora, dla którego Diana była nieosiągalna, związanego z kimś innym i stanowiącego dla Wonder Woman bardziej członka rodziny. Może muszę się do tego po prostu przywyknąć.

Za rysunki odpowiada tu dwóch artystów. Początek tomu rysuje Matthew Clark. Jego kreska jest bardzo przejrzysta i miła oka. Niestety przy zastosowaniu jaśniejszych barw widać pewne niedociągnięcia i o wiele lepiej wypadają fragmenty dziejące się o zmierzchu. Z kolei resztę tego wydania ilustruje Liam Sharp znany już w Polsce z komiksu „Testament”. Jest on trochę dokładniejszy od Clarka, co widać chociażby na dwustronicowym kadrze z centrum handlowym – warto trochę dłużej zatrzymać się na nim, by doszukać się pewnych smaczków. Również jego sceny akcji są bardziej dynamiczne i widowiskowe. Także jego projekty postaci budzą wrażenie – szczególnie w pamięć zapada główny antagonista, który może kojarzyć się trochę z Potworem z Bagien. Moim zdaniem nie radzi sobie z mimiką postaci – wiele twarzy jest bardzo statycznych. Odpowiedni nastrój zapewnia też kolorystyka – świetnie dopasowana do danych scen.

Warto też wspomnieć o polskim wydaniu. Na początku czytelnik dostaje krótkie streszczenie dotychczasowych perypetii Wonder Woman. Bardzo fajny pomysł, szczególnie dla nowych czytelników. Szkoda jednak, że odwołuje się tu jednak wyłącznie do komiksów wydanych w Polsce i pomija się zeszyty rozwijające fabułę z serii Nowego DC Comics. Tym bardziej, że w omawianym tu tomie pojawia się pewne delikatne nawiązanie.

Ciężko mi polecić ten komiks osobom, które sięgnęły po niego pod wpływem niedawnego filmu. Dużo jest tu grzebania w przeszłości i pytań bez odpowiedzi. Wydaje mi się, że bardziej trafnym wyborem będzie tu następny tom pod bardzo sugestywnym tytułem „Rok pierwszy”. Jeśli zaś chodzi o komiks jako taki, to moim zdaniem jest bardzo typowy i poza wątkiem nowych przeciwników czy zwrotem akcji w finale niczym nie potrafi zaskoczyć.

Pierwszy tom serii o najsłynniejszej superbohaterce w ramach inicjatywy „Odrodzenie”, która miała odświeżyć postacie z uniwersum DC. Nie jest to pełny restart, ale pewne mniejsze i większ zmiany. W omawianym tu komiksie Wonder Woman będzie musiała zmierzyć się z pewnym starożytnym bóstwem w afrykańskiej dżungli, a także podważyć prawdziwość dotychczasowych...

Wreszcie świetna pozycja DC Rebirth... po Flashu i GL zaczęłam wątpić co mnie jeszcze czeka. Na szczęście, WW niespodzielanie okazała się świetną przygodą od której trudno się oderwać i do tego - pięknie narysowaną. Ciekawy pomysł na serię WW - problem z "przeszłością" - sprawia, że czekam na kolejne tomy z dużą niecierpliwością.

Wreszcie świetna pozycja DC Rebirth... po Flashu i GL zaczęłam wątpić co mnie jeszcze czeka. Na szczęście, WW niespodzielanie okazała się świetną przygodą od której trudno się oderwać i do tego - pięknie narysowaną. Ciekawy pomysł na serię WW - problem z "przeszłością" - sprawia, że czekam na kolejne tomy z dużą niecierpliwością.