Ur. 1987. Pisze i redaguje. Jego druga powieść „Republika świecidełek” ukaże się w 2017 roku. Laureat nagrody głównej na Międzynarodowym Festiwalu Opowiadania we Wrocławiu. Foto: Zuzanna Szamocka
Ależ świetna powieść sensacyjna! I niezwykle zabawna.
Z początku trochę trudno było zorientować się o co chodzi. Nagle jesteśmy w Kongu, gdzie polska firma "Zbigzłom" prowadzi działalność górniczą polegającą na wydobywaniu kobaltu. Skąd, z jakiej racji i jak załatwiła kontrakt, trudno było się domyślić. Jednak z każdą kolejną stroną powoli poznajemy elementy układanki. W tle mamy służby specjalne, aferzystów, handlarzy bronią i obcych agentów. Gdy ginie szef ochrony obiektu, do gry wkracza niezwykle zabawny gość - Tadzik Zborowski. Były milicjant, teraz ochroniarz. Problem tylko polega na tym, że to zaawansowany alkoholik i ciągle jest nawalony, w czym przypomina niesamowitego Teofila Olkiewicza z cyklu o poznańskich milicjantach Ryszarda Ćwirleja. Jest tak samo tępy i ograniczony, ale to nieco inna postać, znakomicie przez autorów nakreślona! Gdy w kopalni robi się gorąco, Tadzik bierze sprawy w swoje ręce...
Oprócz sensacyjnej, wartkiej akcji mamy zabawny ciąg zdarzeń, muszę przyznać, że czytając "Biały ląd" świetnie się bawiłem. Autorzy pokusili się o niezwykle ciekawą i zgrabną historię osadzoną w końcu lat 90-tych ub. wieku, naznaczonych aferami i grubymi przekrętami, które do dziś nie zostały do końca wyjaśnione. Choć w niektórych momentach wydawała się mało realna, w niczym to nie przeszkadzało w czytaniu.
Autorzy zapowiadają kontynuację, będę więc wypatrywał z niecierpliwością.
Gorąco polecam!
„Biały ląd” to książka napisana przez trzech autorów: Łukasza Błaszczyka, Pawła Sajewicza i Marka Wełna. Przy tylu autorach od razu wiedziałam, że będzie się w niej dużo działo i miałam rację.
Książka “Biały ląd” to powieść sensacyjna, thriller i kryminał w jednym, ma w sobie coś z każdego z tych gatunków.
Akcja rozpoczyna się w kwietniu w 1998 roku, kiedy to grupa kilku fachowców ze Szczecina staje przed szansą zrobienia biznesu życia, związanego z wydobyciem kobaltu w Afryce. Jednak czy zdobycie łatwych i dużych pieniędzy nie okaże się tylko mrzonką? Szybko zaczynają pojawiać się problemy z brakiem koncesji, zaczynają się korupcje, aż w końcu dochodzi do tragicznego w skutkach sabotażu. Do tego wszystkiego dochodzą jeszcze polityczne i mafijne rozgrywki w których biorą udział gangsterzy zza wschodniej granicy, politycy i kongijscy rebelianci!
Akcja cały czas pędzi na łeb na szyję, nie dając chwili oddechu. Mamy tu też bardzo ciekawego głównego bohatera, czy może raczej antybohatera Tadzika Zborowskiego, który często robi zanim pomyśli i nie cofnie się przed niczym. Jest nieco mało rozgarnięty i brak mu finezji, ale na pewno nie brak mu zapału i odwagi. Gdy zaczną dookoła ginąć ludzie, a biznes zamienia się w walkę o przetrwanie Tadzik będzie musiał stawić czoła wyzwaniu...
„Biały ląd” to świetnie napisana książka, okraszona dużą dawką humoru w klimacie lat 90 tych, która idealnie nadaje się na scenariusz filmu. Zakończenie zaskakuje i sugeruje, że to nie koniec działań Tadeusza Zborowskiego. Trochę podchodziłam do tej książki ze sceptycznym nastawieniem, jednak bardzo mile mnie zaskoczyła i nie mogłam oderwać się od lektury. Polecam gorąco.👍