Marcin Orliński, ur. 1980. Poeta, krytyk literacki. Ukończył filozofię na Uniwersytecie Warszawskim. Laureat wielu ogólnopolskich nagród literackich. Stypendysta Ministra Kultury w dziedzinie literatury. Redaktor "Zeszytów Poetyckich". Wydał tom wierszy "Mumu humu" (Zielona Sowa, Kraków 2006). W przygotowaniu dwa kolejne tomy wierszy oraz książka krytycznoliteracka o współczesnej poezji polskiej. Publikował m.in. w takich czasopismach, jak "Gazeta Wyborcza", "Tygodnik Powszechny", "Przekrój", "Odra", "Twórczość", "Akcent", "Kresy" czy "Topos", a także w kilku wydawnictwach zwartych. Tłumaczony na język angielski i szwedzki. Mieszka i pracuje w Warszawie.http://www.marcinorlinski.pl
Wyróżnione opowiadania nie powaliły mnie, włącznie ze zwycięskim. Przeczytałam je szybko i równie szybko o nich zapomniałam. Motywy wtórne, wielokrotnie podejmowane w literaturze, w zasadzie nic odkrywczego. Językowo – jedne sprawniejsze, drugie mniej, generalnie na jakimś poziomie, choć od tekstów wyróżnionych w ogólnopolskim konkursie oczekiwałabym jednak czegoś więcej.
W zasadzie tylko jedno opowiadanie zasługuje na uwagę – „Królowa balu” Marcina Orlińskiego, które pisane jest… z punktu widzenia prosiaka na balu profesorów. Zabawnie, z przymrużeniem oka, oryginalnie. I to by było na tyle.
Ale to się kapitalnie czyta. Sięgnąłem po "Zabiegi" krótko po powrocie z wakacji nad Bałtykiem i nie mając absolutnego pojęcia, że książka Orlińskiego jest właśnie o wakacjach nad Bałtykiem. "Lustereczko, powiedz przecie...", normalnie. Autor z rozbrajającą ironią przygląda się sobie i innym podczas nadmorskiego wypoczynku. Co dostrzega? Powiem patetycznie: Polskę dostrzega! Lecz Polskę, która nie walczy, nie dopomina się, nie lamentuje, lecz leży plackiem na plaży, pije piwo z plastikowych kubków i - co tu ukrywać - bywa przaśna, chamska, prostacka. Lecz Orliński nie wytyka owych przywar złośliwie, bliższa mu jest raczej pełna wyrozumienia ironia rodem z czeskich powieści. Będę wracał do tego tomiku.