Baśnie wybrane braci Grimm Jacob Grimm 8,0
ocenił(a) na 424 tyg. temu Zostałam wychowana na baśniach, pod ich znakiem minęło całe moje dzieciństwo, więc zrozumiałe, że są bliskie memu sercu. Nie tylko te Braci Grimm, ale akurat te biorę tu na tapet.
I to nie okrojone, przycenzurowane wersje, a te, które miały być tymi oryginalnymi, brutalniejszymi, bardziej okrutnymi, wręcz krwawymi. Dużo się o tym nasłuchałam i naczytałam, a że z wieku dziecięcego już dawno wyrosłam i te mroczniejsze wersje niegdyś ukochanych opowieści mnie bardzo ciekawiły to nie mogło być inaczej i w końcu po nie sięgnęłam.
I, cóż, sromotnie się rozczarowałam.
Tak, tak, wiem w jakich czasach zostały one napisane i tak, oczywiście, nasza aktualna znajomość wielu z tych historii, a przede wszystkim - ich adaptacji, wieeelu adaptacji na pewno znacznie wpływa na odbiór tych historii, ale... Nie mogę zdzierżyć jak płytko i sztampowo wyglądają te baśnie. Zamiast baśni uznałabym je wręcz za satyrę czy karykatury. I świadomość, w jakich latach zostały napisane wcale nie pomaga.
Nie będę spoilerować, bo te baśnie są na tyle króciutkie i raczej na tyle znane, że raczej ciężko jest w ich przypadku rzucić spoilerem, ale przykładowo - historia o najmądrzejszej dziewczynie, którą król poślubia, bo odgadnęła zagadkę, potem nie podoba mu się, że ta mogła zaingerować w spór, na co nie ma żadnego dowodu, zrywa z nią zaślubiny, nie chce jej więcej widzieć, każe zabrać jej tylko to, co jest najdroższe sercu, a ta go usypia i tego człowieka zabiera ze sobą do domu, mówiąc, że to on jest najdroższy jej sercu, jemu się nagle wszystko odmienia, znów ją kocha i bierze ponownie ślub.
???????
Przecież to jest tak głupie na tylu aspektach. Począwszy od głupiego, panicznego i zaściankowego myślenia króla, po głupotę niby najmądrzejszej na świecie dziewczyny, która daje sobą pomiatać, pojąć za żonę bez żadnej zgody, a potem jeszcze stwierdza, że ten sam osobnik, który bez żadnych dowodów krzyczy na nią jest miłością jej życia.
Niestety, to są chyba historie, które w tym momencie zbyt tracą na aktualności i mnie, zwłaszcza jako kobiety, bolą utarte schematy i traktowanie kobiet jak przedmioty, dla których największym zaszczytem ma być zostanie wybraną przez króla.
W dodatku ten motyw cały czas się przejawia, za wszystko łaskawi królowie pozwalają dziewczynom siebie poślubić, czyniąc im tym wielką łaskę. A co boli bardziej, niemal każde zaślubiny poprzedzone są okrutnością władców, momentami wręcz tyranią, a w niektórych opowieściach (mam tu na myśli baśń o Kopciuszku) wręcz głupotą, naiwnością i ślepotą, a później żyje im się długo i szczęśliwie.
Nie, nie i jeszcze raz nie.
Kocham baśnie i dalej będę je kochać, ale znacznie bardziej bliższe memu sercu będą adaptacje i mój własny ich odbiór, niż to, co zostało spisane oryginalnie. Bo na ten moment nie jestem w stanie docenić twórczości Braci Grimm. Pomysły, może, zaś wykonanie?
Absolutnie nie.