Grabież legalna może przejawiać się na tysiąc sposobów, stąd nieskończona liczba jej przejawów: cła, ochrona rynku, dotacje, subwencje, pref...
Najnowsze artykuły
- ArtykułyHłasko, powrót Malcolma, produkcja dla miłośników „Bridgertonów” i nie tylkoAnna Sierant1
- ArtykułyAkcja recenzencka! Wygraj książkę „Cud w Dolinie Poskoków“ Ante TomiciaLubimyCzytać1
- Artykuły„Paradoks łosia”: Steve Carell i matematyczny chaos Anttiego TuomainenaSonia Miniewicz2
- ArtykułyBrak kolorowych autorów na liście. Prestiżowy festiwal w ogniu krytykiKonrad Wrzesiński13
Popularne wyszukiwania
Polecamy
Frédéric Bastiat
16
7,7/10
Urodzony: 30.06.1801Zmarły: 24.12.1850
Francuski ekonomista wolnorynkowy. Zasłynął z tego, że obalał mity socjalizmu ukazując ich absurdalność za pomocą przemawiających do wyobraźni czytelnika prostych przykładów (por. metafora zbitej szyby oraz petycja producentów świec).
7,7/10średnia ocena książek autora
1 589 przeczytało książki autora
2 722 chce przeczytać książki autora
79fanów autora
Zostań fanem autoraSprawdź, czy Twoi znajomi też czytają książki autora - dołącz do nas
Książki i czasopisma
- Wszystkie
- Książki
- Czasopisma
Popularne cytaty autora
Cytat dnia
Wszelako nigdy jeszcze nie widziano i nigdy się nie zobaczy, a i nie sposób sobie tego wyobrazić, żeby państwo oddawało społeczeństwu więce...
Wszelako nigdy jeszcze nie widziano i nigdy się nie zobaczy, a i nie sposób sobie tego wyobrazić, żeby państwo oddawało społeczeństwu więcej, niż mu zabrało.
17 osób to lubiMój Boże, jak ciężko w ekonomii dowieść, żę dwa i dwa daje cztery. Gdy to się uda, słychać krzyk: "To takie oczywiste, nudzisz nas." Potem g...
Mój Boże, jak ciężko w ekonomii dowieść, żę dwa i dwa daje cztery. Gdy to się uda, słychać krzyk: "To takie oczywiste, nudzisz nas." Potem głosowanie. Znowu [ludzie mimo to zagłosują] tak, jakby nic nie zostało powiedziane.
13 osób to lubi
Najnowsze opinie o książkach autora
Państwo Frédéric Bastiat
7,8
Dla tych, którzy znają twórczość Frédérica Bastiata wystarczy powiedzieć, że to kolejne typowe dla niego dzieło. Krytyka socjalizmu i podnoszenie kwestii na ile państwo powinno wtrącać się w życie społeczeństwa, jak i czy w ogóle powinno być pośrednikiem w relacjach między poszczególnymi jednostkami w społeczeństwie.
"Państwo" Bastiata uosabia jego całą naturę zarówno jako ekonomisty, polityka i filozofa. Każda jego cecha jest zawarta w tym, krótkim dziele [w tym wydaniu dwujęzycznym].
Na początku autor stawia pytanie czym jest państwo, informując, że tak naprawdę nikt nie potrafi podać jednej zwięzłej definicji tego słowa.
Później autor stawia tezę, że państwo jest tak naprawdę abstrakcyjnym bytem, które powinno być podporządkowane ludziom, a nie odwrotnie. Podporządkowane w tym sensie, że ma opierać się na zasadzie wolności gospodarczej. Pięknie pokazuje różnice na przykładzie konstytucji amerykańskiej i wówczas obowiązującej we Francji. Pokazuje, że w tej pierwszej to Naród jest tym skąd wywodzi się ów byt jakim jest państwo; w tej drugiej to państwo staje się czymś nadrzędnym wobec społeczeństwa.
Czytając "Pańtwo" Bastiata i jego opis socjalistów, a nawet cytaty z nich samych każdy dojdzie do wniosku, że pomimo upływu ponad 150 lat ich program się nie zmienił, a oto postulaty Rządu Tymczasowego francuskiego z 1848 roku:
"Zwiększona opieka socjalna, skrócenie godzin pracy, bezpieczeństwo, kredyt, darmowe szkolnictwo, osady rolnicze, rekultywacja gruntów[...]"
Cytat za F. Bastiat, "Państwo", wyd. Fijorr Publishing, Warszawa 2006 str. 37
Jednak 2 według mnie najistotniejsze informacje [nie mówię, że poprzednie nie są istotne] są to:
1. Definicja "państwa" autora ze strony 27, która brzmi:
"Państwo to wielka fikcja,
dzięki której
każdy usiłuje żyć,
kosztem innych."
2. Wiąże się z pierwszym. Mianowicie, społeczeństwo - co jest do dziś widoczne, wystarczy przypomnieć sobie tegoroczną kampanię wyborczą - w większości chce, aby państwo realizowało dwa cele wzajemnie z sobą sprzeczne. Mianowicie obniżało podatki, jednocześnie uprawiając coś co nazwalibyśmy dziś rozdawnictwem.
Jak mawiała Margaret Thatcher "Jeżeli rząd mówi, że komuś coś da, to znaczy, że zabierze tobie, bo rząd nie ma żadnych własnych pieniędzy."
Bastiat stawia sprawę jasno albo idziemy w stronę, że państwo będzie dystrybuować pieniądze według swojego uznania i będzie dużo zabierać społeczeństwu w podatkach, albo nie będzie rozdawać pieniędzy, ale i też nie będzie zabierać. Chcąc połączyć te dwie sprzeczne idee, dochodzi do sprzeczności, którą można rozwiązać poprzez kredyty, co doprowadzi w konsekwencji do katastrofy, gdyż kredyt zawsze trzeba spłacić.
Nie wdając się w szczegóły chciałbym tylko powiedzieć, że ta cieniutka książeczka, właściwie broszura otwiera oczy na bardzo wiele aspektów funkcjonowania państwa, oraz tego czym ono jest i co powinno [a czego nie powinno]robić. Zachęcam do jej przeczytania.
**************************************
str. 25, 27, 29
"Co zrobić, żeby ich obu uniknąć? Póki co człowiek znalazł tylko jeden sposób, a innego nigdy nie znajdzie: korzystać z pracy bliźniego. Chodzi o to, by tak ustawić sprawy, żeby trud i satysfakcja nie stały się udziałem każdego wedle naturalnej proporcji, lecz by cały wysiłek był podejmowany przez jednych, a wszelka satysfakcja przypadła drugim. Stąd bierze się niewolnictwo i grabież w każdej formie: wojny, szalbierstwa, akty przemocy, ograniczenia, oszustwa itd. -monstrualne nadużycia, choć przecież będące konsekwencją myślenia, które do tych rzeczy doprowadziło. Należy nienawidzić ciemięzców i walczyć przeciwko nim, ale nie wolno mówić, że są absurdalni.
Dzięki Bogu, niewolnictwo się kończy, a nasza inklinacja, by bronić swojej własności sprawia, iż bezpośrednia i prymitywna grabież już nie jest taka łatwa. Niemniej pozostała jedna rzecz. Jest nią owa nieszczęsna i prymitywna skłonność, którą noszą w sobie wszyscy ludzie, by dzielić swoje życie na dwie części -zrzucić trud na drugiego, a zachować satysfakcję dla siebie samych.
Pozostaje nam tylko zobaczyć, w jakiej nowej postaci ta żałosna skłonność się objawi. Ciemięzca już nie wykorzystuje bezpośrednio swojej siły, by uciskać. Nie, nasze sumienie stało się zbyt delikatne, byśmy mogli tak postępować. Nadal wszelako istnieje tyran i ofiara, ale pomiędzy nimi znajduje się pośrednik, którym jest państwo, czyli samo prawo.
Cóż bardziej odpowiedniego, by uciszyć nasze skrupuły, cóż cenniejszego, by zniweczyć nasz opór? Wszyscy zatem, z tego czy innego tytułu, pod takim lub innym pretekstem, zwracamy się do państwa.
Mówimy mu: - Nie znajduję zadowalającej proporcji pomiędzy moim korzystaniem z życia a moją pracą. Chciałbym, w celu osiągniecia pożądanej równowagi, uszczknąć nieco z własności bliźniego. Lecz jest to niebezpieczne. Czy nie moglibyście mi tej sprawy trochę ułatwić? Nie moglibyście mi znaleźć dobrej pracy? A może lepiej przeszkodzić pomysłowości moich konkurentów? Albo jeszcze lepiej udzielić mi nie oprocentowanej pożyczki z kapitału, który odebraliście jego właścicielom? A może by tak wykształcić moje dzieci na koszt społeczeństwa lub przyznać mi jakieś premie motywacyjne?
Albo zapewnić mi spokojne życie, kiedy dożyję pięćdziesiątki? Tym sposobem dojdę do celu, zachowując spokój sumienia, ponieważ samo prawo będzie działało na moją korzyść i zachowam wszelkie korzyści z grabieży bez ryzyka i bez uczucia wstrętu!
Oczywiście, skoro z jednej strony zwracamy się do państwa z tego rodzaju prośbą, a z drugiej strony wiadomo, że państwo nie może zadowolić jednych bez obciążania pracą drugich, to czekając na inną definicję państwa, czuję się upoważniony do przedstawienia mojej własnej. Kto wie, może zdobędzie ona nagrodę? Oto moja definicja:
Państwo to wielka fikcja,
dzięki której każdy
usiłuje żyć
kosztem innych.
Tak dzisiaj jak i w przeszłości każdy z nas, jeden mniej, drugi więcej, chciałby skorzystać z pracy drugiego człowieka.
Tego pragnienia nikt nie ośmiela się ujawniać publicznie, ukrywa je przed samym sobą. I cóż wówczas się czyni? Wyobraża się sobie pośrednika, zwraca się do państwa. Każda klasa, po kolei, przychodzi do niego i mówi:
- Możesz zabierać legalnie i uczciwie; zabierz społeczeństwu, a my podzielimy.
Niestety! Państwo aż nadto skwapliwie korzysta z takiej diabelskiej rady. Składa się ono przecież z ministrów, urzędników, jednym słowem ludzi, którzy - tak jak wszyscy - noszą w sercu pragnienie i za każdym razem gorliwie chwytają okazję, by zobaczyć, jak rośnie ich własne bogactwo i wpływy. Państwo szybko się uczy, w jaki sposób może skorzystać na powierzonej mu przez społeczeństwo roli. Będzie arbitrem, panem wszelkich dążeń. Weźmie dużo, tak że i dla siebie zostanie mu niemało. Pomnoży zastępy swoich urzędników, poszerzy zakres swych prerogatyw. W konsekwencji osiągnie przytłaczające rozmiary."
Co widać i czego nie widać Frédéric Bastiat
8,1
Wolny rynek kontra centralizm, socjalizm i biurokracja instant.
Prosta, jasna, zwięzła, podparta przykładami.
Bastiat nie rozwleka niepotrzebnie, skupia się na założonym temacie, którego myśl przewodnią dobrze wyraża tytuł.
Owszem, wciąż można polemizować, ale to już we własnym zakresie - tym razem, z poszerzoną perspektywą ;)
Godna polecenia każdemu, a w szczególności zwolennikom socjalizmu.