Małe miasto, wielkie kłamstwa Diane Chamberlain 7,5
ocenił(a) na 54 tyg. temu Tytułowe małe miasto to amerykańskie Edenton w stanie Karolina Północna. Trafia do niego młodociana biała przestępczyni, Morgan, odbywająca do niedawna karę trzech lat pozbawienia wolności za spowodowanie pod wpływem alkoholu wypadku drogowego, w wyniku którego jej rówieśnica została trwale okaleczona. Morgan była wcześniej dobrze zapowiadającą się artystką, być może dlatego po odbyciu pierwszego roku kary złożono jej propozycję. Będzie mogła warunkowo przedterminowo opuścić zakład karny, pod warunkiem, że odrestauruje – w ściśle określonym terminie – malowidło ścienne pochodzące z lat czterdziestych dwudziestego wieku. Powyższe jest zapisem zamieszczonym w testamencie słynnego malarza, Afroamerykanina, który z upodobaniem pomagał młodym, dobrze zapowiadającym się, ludziom, zazwyczaj jednak czarnym, nie białym.
Brzmi skomplikowanie, jednak to dopiero początek, zwłaszcza, że akcja książki dzieje się równolegle w roku 2018, jak i 1940, gdy w tym samym Edenton pojawia się młoda obiecująca malarka, Anna Dale. Jej przyjazd ma związek z wygranym przez nią konkursem na ścienne malowidło, ogłoszonym przez Wydział Sztuk Pięknych. Praca ma zawisnąć w budynku lokalnej poczty, a pochodząca z północy Dale powinna ująć w nim to, co decyduje o wyjątkowości Edenton, będącego typowym wówczas miasteczkiem południa Stanów.
Zdążyłam już zapomnieć czemu dodałam tę książkę na czytnikową listę (dopiero poniewczasie dowiedziałam się, że Chamberlain to podobno autorka bestsellerów),ale nie była to najgorsza rzecz jaką zrobiłam w życiu. Czyta się dobrze i szybko. Zaszyfrowana przez autorkę zagadka jest dość intrygująca (wielkich kłamstw w tym małym miasteczku jest całkiem sporo),a kolejne kawałki układanki odsłaniają się niespiesznie, utrzymując czytelnika w napięciu. Obie historie przez cały czas przeplatają się (restaurowanym przez Morgan dziełem jest właśnie owa zwycięska praca Dale),by w finale spleść się w miłosnym uścisku. Wprawdzie wymyślone przez autorkę zakończenie jest dość mocno naciągane, ale nie oczekiwałam po tej lekturze niczego więcej niż miłego spędzenia czasu bez konieczności nadmiernego używania mózgu. I to właśnie dostałam.