Restauracja na końcu wszechświata Douglas Adams 7,3
ocenił(a) na 74 tyg. temu Autostopem przez Galaktykę Douglasa Adamsa jest jedną z tych powieści, które darzę sentymentem i do których rzeczywiście co jakiś czas wracam. Nie pamiętam nawet, kiedy czytałam ją po raz pierwszy ani ile razy sięgałam po nią później, jednak choć zdaje mi się, że nam ją na wylot, odświeżanie treści zawsze przynosi sporo frajdy. Na mojej półce stoi stare wydanie powieści z 2005 roku, które dostałam w prezencie, a obok niego zupełnie nowe, sprowadzone do Polski przez wydawnictwo Zysk i S-ka, a przygotowane z okazji 42. (tak, 42.!!!) jubileuszu wydania powieści, wzbogacone ilustracjami Chrisa Riddella. Choć dalsze tomy też mam w starym wydaniu, nie ukrywam, że czekałam na kolejny krok wydawcy i uzupełnienie kolekcji o równie wspaniałe wydanie Restauracji na końcu wszechświata.
Książka jest już właściwie klasyką science fiction (choć jest też w pewnym stopniu parodią gatunku) i dla wielu czytelników ma status dzieła kultowego, choć nie każdy się odnajdzie w jej specyficznym stylu. Mnie zdecydowanie przypadł on do gustu, do tego stopnia, że jeśli spojrzycie na nagłówek bloga, zobaczycie tam jego motto, które tak naprawdę jest parafrazą tytułu trzeciej części cyklu - Życie, wszechświat i cała reszta (choć słowa te padają także w niniejszej powieści).
Poczucie humoru Adamsa jest specyficzne i pewnie nie każdemu będzie pasować tak samo. Ale jeśli lubicie to, co można określić jako "angielski humor" i zabawy z gatunkową konwencją - jest szansa, że cykl Adamsa pokochacie. To powieść o wartkiej akcji, pełna niesamowitych postaci drugo- i trzecioplanowych, a nawet epizodycznych, przesycona nieco absurdalnym, a momentami iście montypythonowskim humorem, który nie przestaje bawić nawet przy wielokrotnym czytaniu. I choć nie reaguję już może wybuchami śmiechu podczas lektury, wciąż uważam powieść za zabawną, a lektura wyjątkowo mnie relaksuje i nastraja pozytywnie.
Sama powieść nie jest może zbyt obszerna, za to pełna przygód i zwrotów akcji. Napisana w sposób barwny i wyrazisty, doskonale wprowadza czytelnika w świat przedstawiony, a także pomaga wyobrazić sobie niesamowite istoty, które bohater spotka na swojej drodze. Autor z lekkością prowadzi czytelnika przez tę historię, czerpiąc ze znanych w science fiction motywów i przerabiając je na swój własny, niepowtarzalny sposób. To takie trochę krzywe zwierciadło gatunku, ale bardzo przyjemne w odbiorze.
Wydanie z ilustracjami, za które odpowiada Chris Riddel, jest naprawdę atrakcyjne, choć druga część pozbawiona jest już grafik w kolorze. Ale charakterystyczna kreska rysownika (i autora książek dla dzieci takich jak W krainie Absurdii) sprawdza się w zestawieniu z tekstem znakomicie. To zdecydowanie jest wydanie, które warto mieć w biblioteczce, zwłaszcza jeśli jest się fanem autora.
Jeśli jednak nie znacie jeszcze książki, jest to doskonały moment, żeby po nią sięgnąć i sprawdzić, czy wasze poczucie humoru jest kompatybilne z humorem Douglasa Adamsa. Kto wie, może i wy wstąpicie do klubu 42 :-D