cytaty z książek autora "Douglas Adams"
Jeśli ludzie nie poruszają nieustająco ustami, zaczynają pracować im mózgi.
Istnieje teoria, że jeśli ktoś kiedyś się dowie, dlaczego powstał i czemu służy wszechświat, to cały kosmos zniknie i zostanie zastąpiony czymś znacznie dziwaczniejszym i jeszcze bardziej pozbawionym sensu.
Istnieje także teoria, że już dawno tak się stało.
Dziś musi być czwartek. Nigdy nie mogłem się połapać, o co chodzi w czwartki.
(...) prawie dwa tysiące lat po tym, jak pewien człowiek został przybity gwoździami do drzewa, bo twierdził, iż byłoby wspaniale, gdyby tak dla odmiany ludzie spróbowali być mili względem siebie...
- Wiesz - westchnął Artur - kiedy przychodzą chwile jak ta, gdy razem z facetem z Betelgeuse siedzę zatrzaśnięty w vogońskiej komorze ciśnień i lada chwila uduszę się w bezkresnym kosmosie, to myślę, że trzeba było słuchać matki, gdy byłem mały.
- A cóż takiego mówiła?
- Nie wiem, nie słuchałem.
Na początku stworzono wszechświat. Zezłościło to mnóstwo ludzi i zostało powszechnie uznane za błąd.
Życie... nienawidź je lub ignoruj, polubić się go nie da.
Odpowiedź na wielkie pytanie...
— Tak...!
— O Życie, wszechświat i wszystko inne... — powiedział Głęboka Myśl.
— Tak...!
— Brzmi... — zaczął Głęboka Myśl i urwał.
— Tak...!
— Brzmi...
— Tak...!
— Czterdzieści dwa — powiedział Głęboka Myśl
Czy nie można widzieć po prostu, że ogród jest piękny, bez konieczności uwierzenia, że kryją się w nim wróżki?
Tylko sześciu ludzi w Galaktyce wiedziało, że zadanie
prezydenta polegało nie na sprawowaniu władzy, ale na odwracaniu od niej uwagi.
- Posłuchaj - odezwał się zdecydowanie Artur. - Czy zaoszczędziłoby ci to dużo czasu, gdybym poddał się i zwariował od razu?
Mój lekarz mówi, że mam zdeformowany gruczoł obowiązków obywatelskich oraz wrodzoną słabość kośćca moralnego i dlatego jestem zwolniony od ratowania wszechświatów.
Oczywiście wiadomo powszechnie, że nieostrożna gadanina powoduje ofiary, lecz pełna skala problemu nie zawsze jest doceniana.
- Jestem od ciebie, lekko licząc, inteligentniejszy trzydzieści bilionów razy. Dam ci przykład. Pomyśl sobie jakąś liczbę, zupełnie dowolną. - Eee... pięć - spróbował materac. - Źle! - ocenił Marvin. - Widzisz? Zrobiło to na materacu niesamowite wrażenie i zrozumiał, że przebywa w towarzystwie nie byle jakiego umysłu.
Istnieje wiele wątpliwości związanych z życiem. Kilka najbardziej znanych to: Dlaczego rodzi się człowiek? Dlaczego umiera? Dlaczego tyle czasu między jednym i drugim lubi nosić zegarek elektroniczny?
- Wydawało mi się - powiedział - że gdy nadchodzi koniec świata, trzeba się położyć albo nałożyć na głowę papierową torbę czy coś w tym rodzaju.
- Owszem, jeśli ma pan ochotę - odrzekł Ford.
- Tak mówili w wojsku - dodał facet, z trudem przenosząc wzrok z powrotem na swoją whisky.
- Czy to coś pomoże? - zapytał barman.
- Nie - odpowiedział Ford i posłał mu przyjacielski uśmiech.
Vogońska poezja jest oczywiście na trzecim miejscu, jeśli chodzi o najgorszą poezję wszechświata. Na drugim miejscu znajdują się utwory Azgotków z Kria. Podczas recytacji poematu „Oda do małej bryłki zielonego kitu, którą znalazłem pod pachą pewnego letniego poranka” w wykonaniu autora, wielkiego mistrza poezji Grunthosa Flatulenta, czworo słuchaczy zmarło na skutek krwotoku wewnętrznego, a Prezydent Środkowo-Galaktycznej Rady Utrudniania Rozwoju Sztuki uszedł z życiem tylko dzięki odgryzieniu własnej nogi. Według doniesień naocznych świadków, Grunthos był „rozczarowany” przyjęciem utworu i miał właśnie przystąpić do czytania swojego poematu heroicznego w dwunastu księgach zatytułowanego „Moje ulubione bulgoty kąpielowe”, gdy jego własne jelito grube, w desperackiej próbie ratowania życia i cywilizacji, przeskoczyło mu przez szyję i odcięło dopływ tlenu do mózgu. Najgorsza poezja w całym wszechświecie przestała istnieć wraz ze swoim twórcą Paulą Nancy Millstone Jennings z Greenbridge w hrabstwie Essex, Anglia, w momencie zniszczenia planety Ziemia.
Jednym z podstawowych problemów, występujących w trakcie podróży w czasie, nie jest możliwość zostania przypadkiem własnym ojcem lub matką. Być własnym ojcem lub matką nie jest problemem, z którym nie mogłaby poradzić sobie tolerancyjna i zgrana rodzina.
Całkiem możliwe, że jej uwaga spotkałaby się z większym zainteresowaniem, gdyby szerzej znany był fakt, że istoty ludzkie były dopiero na trzecim miejscu, jeśli chodzi o
najbardziej inteligentne formy życia na Ziemi, a nie — jak uważała większość niezależnych obserwatorów — na drugim.
Planeta ta ma - a raczej miała - pewien problem polegający na tym, że większość mieszkających na niej ludzi była przez większość czasu nieszczęśliwa. Proponowano wiele rozwiązań tego problemu, ale prawie każde z nich opierało się głównie na ruchach małych, zielonych papierków, co jest dosyć dziwne, bo w końcu to nie małe, zielone papierki były nieszczęśliwe.
Ogólnie wiadomo, że ci, którzy najbardziej chcieliby rządzić ludźmi, najmniej się do tego nadają. Streszczając streszczenie: Nikomu, kto może zostać prezydentem, nie powinno się pod żadnym pozorem pozwolić nim zostać. Streszczając streszczenie streszczenia: Ludzie to spory problem.
Jednym z powszechnych błędów ludzi próbujących skonstruować coś w pełni odpornego na głupotę jest niedocenianie pomysłowości kompletnego idioty.
Jedną z rzeczy, które Ford Prefekt uważał zawsze za najtrudniejsze do pojęcia w istotach ludzkich, był ich nawyk ciągłego stwierdzania i powtarzania najoczywistszych faktów, jak na przykład: "Ładną mamy pogodę" albo "Jesteś bardzo wysoki", albo "Kochanie, wygląda na to, że wpadłeś do trzydziestostopniowej studni, dobrze się czujesz?". Pierwsza z jego teorii wyjaśniających to niepojęte zachowanie głosiła, że jeżeli istoty ludzkie przestają ciągle ćwiczyć swoje usta, to ich otwór gębowy zarasta.
Zrobiłem dziś coś nie tak, czy świat zawsze taki był, a ja zbyt zajmowałem się sobą, by to zauważyć?
Zawsze należy najpierw widzieć, inaczej zobaczysz to, co chcesz zobaczyć".
Ziemianinie, planeta, na której mieszkałeś, była zamówiona, opłacona i kierowana przez myszy.
Przez chwilę nic się nie działo. Potem - po jakiejś sekundzie - nadal nic się nie działo.
Odmawiam dowodzenia, że istnieję — stwierdza Bóg ponieważ dowód neguje wiarę, a bez wiary jestem niczym”. „Ale — odpowiada Człowiek — zdradziłeś się rybą Babel. Nie mogła powstać przypadkowo, a więc dowodzi, że istniejesz, a więc, według twojej własnej linii rozumowania, nie istniejesz. Co należało dowieść”. „O rany — mówi Bóg — o tym nie pomyślałem” — i znika bez zwłoki w obłoku logiki. „To była pestka” — stwierdza Człowiek; na bis postanawia udowodnić, że białe jest czarne i zostaje przejechany na najbliższej zebrze dla pieszych.
Historia ta zawierała morał, ale w tej chwili wypadł on chyba kronikarzowi z głowy...
- Życie... - stwierdził Marvin smętnie. - Możesz na nie pluć, możesz je ignorować, ale nie możesz go polubić!