Czytamy w weekend
W taką pogodę zdecydowanie nie chce się wychodzić z domu. Dlatego idealnym sposobem na spędzenie nadchodzących dni będzie schowanie się pod kocem (lub ich stertą) z dobrą książką (lub dwiema). Członkowie naszych zespołów wiedzą o tym najlepiej, dlatego już dawno starannie wybrali, które pozycje będą im towarzyszyć. Anita będzie badać moralne życie zwierząt, Celestyna porzuca na tę chwilę Lema na rzecz Terry’ego Pratchetta, a Paweł pozna sekrety „Galerii szaleńca”. A z jakimi książkami te chłodne dni spędzą użytkownicy i użytkowniczki serwisu lubimyczytać.pl?
W ten weekend postanowiłam zostawić (ale tylko na chwilę) świat fikcji literackiej. Napomknęłam w biurze, że mam ochotę na lekturę popularnonaukową. Oczywiście na koleżanki z pracy zawsze można liczyć – Kinga poleciła mi (i pożyczyła) „Dziką sprawiedliwość. Moralne życie zwierząt”. Jeszcze tego samego dnia pochłonęłam kilkadziesiąt stron. Bo lektura jest naprawdę wciągająca!
Już na pierwszych stronach okazuje się, że zwierzęta przejawiają inteligencję moralną. Wykazują się poczuciem sprawiedliwości i wzajemności, są zdolne do ufności, wybaczania i empatii. Marc Bekoff i Jessica Pierce, łącząc wieloletnie doświadczenie i badania z zakresu poznania, dowodzą, że zwierzęta mają szeroki repertuar zachowań moralnych. A to wszystko w lekkiej i przystępnej formie. Weekend spędzę w towarzystwie słoni, szympansów, wilków, szczurów i myszy.
W najbliższy weekend miałam zamiar w końcu usiąść do dwóch, odkładanych wiecznie na magiczne „potem”, pozycji – „Trylogii kopenhaskiej” (którą udało mi się niedawno zacząć – możecie być dumni) i ostatniej powieści Stanisława Lema „Fiasko”. Zdeterminowana, by wypełnić moje czytelnicze plany, pewnym krokiem weszłam do pobliskiej księgarni. Cel był jeden – kupić tylko to, czego potrzebuję. Udało mi się utrzymać koncentrację i nie spoglądać na setki uśmiechających się do mnie pięknych okładek. Namierzyłam regał z literaturą polską, odnalazłam literkę „L” i po kilku minutach byłam już na zewnątrz z powieścią Lema z cudownym projektem Przemka Dębowskiego na okładce. Misja wykonana, nic już nie mogło zmienić moich planów.
No może oprócz ponurej listopadowej aury, a ta dopadła mnie na poważnie. Mój skrupulatnie opracowany czytelniczy weekend legł w gruzach.
Ale nic strasznego, to nie pierwszy raz, całe szczęście mam zawsze w pogotowiu schemat postępowania kryzysowego. Oto on: kubek ciepłej herbaty, koc, i „Świat Dysku” (koniecznie w tej kolejności). Listopad sprawił więc, że ten weekend spędzam z nieudolnym magiem Rincewindem, myślącym Bagażem i Dwukwiatem, czytając „Kolor magii”, i już wiem, że będę bawić się fantastycznie. Uwielbiam absurdalny humor, dlatego książki Terry’ego Pratchetta są dla mnie idealną odskocznią od rzeczywistości. Czasem bywa i tak, że zamiast do świata postawionego na wielkim żółwiu wybieram się w podróż „Autostopem przez galaktykę” (wtedy, rzecz jasna, koc zamieniam na ręcznik). A jeśli to wszystko zawiedzie, zawsze mam pod ręką opowiadania Sławomira Mrożka. Tym samym „Fiasko” i „Trylogię kopenhaską” odkładam na potem. Zdarza się.
„Galeria szaleńca. Najdziwniejsze obrazy, rzeźby i inne kurioza z historii sztuki” – tak brzmi tytuł najnowszej książki, której autorem jest Edward Brooke-Hitching. Przyznać trzeba, że wydawca potrafi zachęcić do lektury.
Idąc za wrodzoną ciekawością, zamierzam w najbliższy weekend zapoznać się z tą pozycją. Książka na pierwszy rzut oka jest pięknie wydana, twarda oprawa, bardzo dużo ilustracji. Imponuje liczba dzieł zebranych w tej pozycji.
Jak czytamy w opisie:
„Galeria szaleńca” prezentuje wybór najdziwaczniejszych i najniezwyklejszych dzieł sztuki, jakie powstawały od zarania dziejów po dziś dzień, z których każde opatrzone jest własną historią. Poznajcie sekrety:
• nagiej Mony Lizy
• artysty malującego w morskich odmętach
• aniołów muszkieterów z Nowego Świata
• portretów mężczyzn w płomieniach
• legionu wilkołaków z armii starożytnego Rzymu.
Brzmi to dobrze i jestem niezmiernie ciekawy, co autor jeszcze zebrał w książce. Na szybko przejrzałem pozycje i wpadł mi od razu temat ze znanym w naszej kulturze słynnym listem pisanym przez zaporożan do sułtana. Historia ta została przeniesiona na piękny obraz Ilji Riepina. Historię tę wykorzystał także w swojej książce „Ogniem i mieczem” Henryk Sienkiewicz.
Drugi znany motyw, na jaki szybko trafiłem w książce, to św. Józef z Kupertynu, znany z blisko 70 prób lewitacji. Dzisiaj to patron lotników, astronautów, podróżujących drogą powietrzną, pilotów wojsk NATO.
Mam nadzieję, że przez weekend poznam jeszcze więcej niesamowitych historii zaserwowanych nam przez autora.
A o św. Józefie znajdziecie wyczerpujący artykuł na stronie Ciekawostki Historyczne.
[kk]
komentarze [237]
W ten weekend czytam Lhotse'89. Ostatnia wyprawa Jerzego Kukuczki
Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten postWyjątkowo mało czasu nam w ten weekend, ale być może uda mi się poczytać choć troszkę Głosy Pamano. Jakoś topornie mi idzie ta lektura
Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten postOna na specyficzny styl. Trzeba się przyzwyczaić. Sama miałam problem. Mocna strona są bohaterowie. Bardzo dobrze poprowadzone wątki.
Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten postZ ogromną przyjemnością rozpoczęłam Galeria szaleńca. Najdziwniejsze obrazy, rzeźby i inne kurioza z historii sztuki. Równocześnie męczę Świąteczna mordercza gra z nadzieją, że a nuż cokolwiek się z tegoż...
Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post więcejPo raz kolejny teoretyczne minimum wszystko co musisz wiedzieć żeby zacząć zajmować się fizyką. W weekend to nie mam możliwości żadnej książki skończyć, wiec i czytam w tygodniu
Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten postJa dopiero zaczynam weekend ale czytam sobie Małe kobietki. Wydanie ilustrowane i pewnie zacznę Królestwo dusz 😀
Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post