Maszyna różnicowa William Gibson 6,4
ocenił(a) na 53 lata temu Przyznaję, że w przedostatnim rozdziale kompletnie się pogubiłem. Książka napisana pięknie, porównywanie tej alternatywnej rzeczywistości z naszą było angażujące intelektualnie, jednak nie potrafię przejść obok myśli, że ta książka donikąd nie prowadzi a autorzy nie próbują nam nawet ułatwić zadania w poskładaniu tych wszystkich elementów w całość. Tak na prawdę mamy pierwszy rozdział o Sybilli a później w przedostatnim świadomie wracamy do tej bohaterki i tego, jakie znaczenie dla całości i zakończenia miał ten pierwszy rozdział (chociaż nie powiem, aby to się w jakikolwiek sposób elastycznie kleiło ze środkiem opowieści). Wszystko to pogmatwane i przypomina mozaikę obrazów z alternatywnego wszechświata, dla której chyba szkoda życia na poświęcenie kilkunastu godzin lektury. Do Interacji 4 - stopniowo bardziej wciągająca, liczna ciekawostek historycznych, pojęć, z którymi się spotykałem pierwszy raz, jednak od Piątej Iteracji tłumaczona jest w sposób jak najbardziej nieprzyjazny dla odbiorcy. I mimo tego, że ostatecznie pojąłem zakończenie, to jednak historia jest klejona w sposób tak nieprzyjemny i nieatrakcyjny, że czytając następnie streszczenia całości ma człowiek wrażenie, że książka "Maszyna Różnicowa" przypomina siermiężną pracę, która nie przynosi satysfakcji, a efekt końcowy jest szarpaniną interesujących motywów, nieciekawych postaci i fabuły, która równie dobrze mogłaby nie istnieć wcale, tak bardzo jest ona dla nas istotna na personalnym poziomie czytelnik-książka.
Ogromnie się zawiodłem. Ale polecam wypróbować tym, którym spodobał się Cykl Barokowy Stephensona - będzie to dla was porządne wyzwanie umysłowe a sam cykl świetnie przygotowuje czytelnika do poruszania się ulicami i dzielnicami Londynu. (jego znajomość ogromnie mi pomogła w rozeznaniu się w lokalnej geografii). Choć o ile w Cyklu Barokowym się zakochałem i wyszedłem z poczuciem uzyskania OGROMNEJ wiedzy, tak tutaj czuję zawód i zmęczenie. Wielka wielka szkoda, bo wykonałem ogromną pracę w czytaniu tej książki (uzupełniając braki historyczne materiałami dodatkowymi i biorąc poprawki na obecność świata alternatywnego) ale nie czuję, aby było warto.
Na wielki plus: świat przedstawiony, alternatywne postacie historyczne, odwzorowanie uczucia przebywania na miejscu wydarzeń (Wielki Fetor największą zaletą książki - radzę wygooglować)
Na minus: wszystko pozostałe. Zwłaszcza postacie, mimo iż brak ich myśli jest uzasadniony narratorem powieści (którego poznasz na końcu książki, którego jednak zgadłem już na 1 stronie). Mallory często chodził bez celu, a nawet gdy miał jakiś cel, to i tak nie miał znaczenia dla fabuły (często). Być może moja ocena jest odrobinę niesprawiedliwa. Zdaję sobie sprawę, że nie zrozumiałem tej książki w 100%. Ale i tak uważam, że autorzy mocno się do tego stanu przyczynili w umyślny sposób komplikując w rzeczywistości nieskomplikowaną opowieść. No i wszyscy zakładają, że KAŻDE nazwisko Amerykańskiego lub Brytyjskiego polityka/poety/uczonego jest nam znane. Ja rozumiem, że są pewne znane osobistości, takie jak Keats czy Darwin albo choćby Houston, ale tam jest masa postaci , które pojawiają się nagle w tekście i gdyby nie przeglądarka internetowa to byłoby krucho. Zero jakiejkolwiek pomocy, choćby zdania, po której stronie konfliktu się opowiadają i gdzieś tam po kilku stronach może wyłowisz w końcu tą wiadomość z kontekstu.
Boże, błogosław Google.
Oficjalnie moje ostatnie podejście do Gibsona.
Lubię literaturę wymagającą, rozszerzającą moją wiedzę i horyzonty. Ale życie jest zbyt krótkie, aby umierać nad czymś, co nie sprawia przyjemności ani nie przynosi objawienia, tylko po to, aby poznać klasyk. Nie polecam.