Cunningham wychowywał się w Pasadenie w Kalifornii. Studiował literaturę na Uniwersytecie Stanforda, gdzie uzyskał tytuł licencjata, później uczył się na Uniwersytecie Iowa, gdzie zdobył stopień magisterski. Podczas pobytu w Iowa publikował krótkie opowiadania w "The Atlantic Monthly" i "Paris Review". Jego opowiadanie "White Angel" – część pierwszej książki Cunninghama – "Dom na krańcu świata" – zostało w 1989 opublikowane na łamach "The New Yorker" i wybrane do antologii najlepszych opowiadań amerykańskich "Best American Short Stories". W roku 1993 otrzymał Stypendium Guggenheima, a w 1998 National Endowment for the Arts Fellowship. W 1995, kiedy ukazała się jego druga książka – "Z ciała i z duszy", zdobył nagrodę literacką Whiting Writers Award.
W 1998 wydał trzecią książkę – "Godziny", która jest uznawana za jego najlepsze dzieło. "Godziny" otrzymały wiele prestiżowych nagród, m.in. Pulitzera, PEN/Faulkner Award i Gay, Lesbian, Bisexual, and Transgendered Book Award.
Cunningham wykłada na Fine Arts Work Centre w Provincetown i na Brooklyn College.
"Godziny" i "Dom na krańcu świata" zostały zekranizowane. "Godziny", film z roku 2002, wyreżyserował Stephen Daldry, a główne role zagrali: Meryl Streep, Julianne Moore, Nicole Kidman i Ed Harris. Obraz otrzymał 9 nominacji do Oscara, ostatecznie zdobył 1 statuetkę (Nicole Kidman za rolę pierwszoplanową). "Dom na krańcu świata" wyprodukowała w 2004 wytwórnia Warner Independent Pictures, scenariusz do filmu napisał sam autor, reżyserem był Michael Mayer, w rolach głównych wystąpili Colin Farrell, Robin Wright Penn i Dallas Roberts oraz Sissy Spacek.
W roku 1993 otrzymał Stypendium Guggenheima, a w 1998 National Endowment for the Arts Fellowship. W 1995, kiedy ukazała się jego druga książka – "Z ciała i z duszy", zdobył nagrodę literacką Whiting Writers Award.
W 1998 wydał trzecią książkę – "Godziny", która jest uznawana za jego najlepsze dzieło. "Godziny" otrzymały wiele prestiżowych nagród, m.in. Pulitzera, PEN/Faulkner Award i Gay, Lesbian, Bisexual, and Transgendered Book Award.http://www.michaelcunninghamwriter.com/
"Godziny" Michael Cunningham
Jedna z moich ulubionych (bo to nie było pierwsze jej czytanie) powieści. Podobnie jak film będący jej adaptacją.
"Godziny" opowiadają jednym dniu z życia trzech kobiet. Każda z nich żyje w innym czasie a ich historie są powiązane twórczością Virginii Woolf. Jedna z nich jest samą Virginią Woolf, która właśnie pracuje nad powieścią "Pani Dalloway". Pani Brown rozpoczyna swój dzień czytając tę powieść, a Clarissa nazywana przez przyjaciela Panią Dalloway szykuje dla niego tego dnia przyjęcie. Powieść jest krótka, niewiele w niej akcji ale za to treści po prostu ogrom. Idealny przykład na potwierdzenie, że "mniej znaczy więcej". Jest też przepięknie napisana. Każde zdanie odkrywa przed nami kawałek bohaterki. Nawet niepozorne stwierdzenie. Emocje tych kobiet niemal wylewają się ze stron. Są zmienne, ukrywane i nawet nieuświadomione. Dlatego "Godziny" należy czytać się spokojnie, z wyczuciem i uwagą. Inaczej po prostu się nie da. Bardzo lubię takie powieści. Nie musi dziać się wiele żeby działo się wszystko. 🙂
Co.To.Miało.Być? :/ Tym razem powinienem był jednak zawierzyć innym opiniom o tej książce, które w większości też nie są zbyt pozytywne...
Przede wszystkim książka jest bardzo krótka - i jest to jedna z jej dwóch zalet. Jest to jakaś dziwna wizja autora... dziwna, bo niekonsekwentna, co bardzo irytuje (przynajmniej mnie). Kiedy już zdawało mi się, że autor umiejscowił dzisiejsze problemy w baśniowym "dawno-dawno-temu-świecie", to on wyskakuje z taksówką i metrem. I to w jednej historii. Innym razem, kiedy myślałem, że będzie to współczesne ujęcie historii, to dalsza treść jednak wskazuje na jakąś fantastyczną baśniowość. Gdyby jeszcze część baśni umiejscowił w ich baśniowym uniwersum, a część w naszym, to też by było niekonsekwentne ale przynajmniej nie tak irytujące, a tu nie mamy nawet tego - tu mamy w jednej baśni taki miks. Nie wiem, może ktoś lubi być w ten sposób zaskakiwany i będzie to dla niego ciekawa nieszablonowość, ale ja nie.
Dalej... jeśli się komuś wydawało, że to może być też książka dla dzieci (choćby trochę starszych),to nie - nie chcecie dać tego dzieciom do przeczytania, zapewniam Was. Dla mnie to to było w wielu fragmentach niesmaczne i odpychające - a rzadko zdarza mi się czytać książkę, która z takich powodów by mi się nie podobała, ale to jest idealny przykład właśnie takiego powodu - coś co literacko może nie jest źle napisane, ale po prostu treść jest okropnie odpychająca (lubieżnie liżąca lizaka Małgosia, serio?). I to jest w sumie najważniejszy powód mojej niskiej oceny.
W sumie dopiero w "Karle" mogłem się jakośtam odnaleźć i złapałem o co może autorowi chodzić - może w niektórych tych historiach na motywach baśni wplecione są współczesne problemy... choćby w jakichś urywkach jak jakaś myśl bohatera itp. (to jest druga zaleta tej książki)... ale i tak niewiele z tego moim zdaniem wynika. Co z tego że się ktoś tam odnajdzie, jak i tak do niczego go to nie zaprowadzi?
Całkiem niezłą może historią jest "Małpia łapka", bo autor poszedł w horror, ale motyw niestety też wtórny ("Smętarz dla zwierzaków" S. Kinga, "Wyklęty" Mastertona),no i to bardzo krótka historia...
Reasumując: nie podobała mi się ze względu na treść, która dla mnie w jakiś sposób była zniesmaczająca bardziej niż brutalne horrory.
(przeczytana/przesłuchana:1.03.2023)
2+/5 [5/10]