Nim zapadnie noc
- Kategoria:
- literatura piękna
- Seria:
- Salamandra
- Tytuł oryginału:
- By Nightfall
- Wydawnictwo:
- Rebis
- Data wydania:
- 2011-09-20
- Data 1. wyd. pol.:
- 2011-09-20
- Data 1. wydania:
- 2012-03-01
- Liczba stron:
- 272
- Czas czytania
- 4 godz. 32 min.
- Język:
- polski
- ISBN:
- 9788375106602
- Tłumacz:
- Jerzy Kozłowski
Nowa, mistrzowska powieść Michaela Cunninghama, jako przejmujące spojrzenie na naszą egzystencję w dzisiejszym świecie.
Życie to gra pozorów.
Zastanawiasz się czasem, jakim cudem życie nieustannie cię pochłania, mimo że rzadko przytrafia ci się coś naprawdę wyjątkowego?
Bogactwo odczuć, piętno tragicznych wydarzeń z przeszłości, latami skrywane marzenia, pragnienia, lęki - wszystko to pcha nas naprzód.
Pomiędzy książkami Manna, Kafki, Fitzgeralda, zachłyśnięty muzyką Schuberta i Coltrane'a, Peter - właściciel nowojorskiej galerii - szuka w życiu, jak w sztuce, czegoś niepowtarzalnego. Elementy jego uporządkowanego świata zaczynają się poddawać subtelnym zmianom, gdy w mieszkaniu Petera i Rebekki pojawia się jej dużo młodszy brat, chłopak z narkotykową przeszłością.
Wiecznie dążymy do piękna. Własnego piękna, które definiujemy indywidualnie, a jednak wciąż szukamy go w innych ludziach i czasami znajdujemy w najmniej odpowiednim miejscu...
Michael Cunningham uznawany jest za jednego z najciekawszych współczesnych pisarzy amerykańskich. REBIS opublikował jego powieści Dom na krańcu świata, Z ciała i z duszy, Wyjątkowe czasy i Godziny. Ta ostatnia zdobyła Nagrodę Pulitzera oraz PEN/Faulkner Award. Na jej podstawie Stephen Daldry nakręcił film z Meryl Streep, Julianne Moore i Nicole Kidman (nagrodzonej Oscarem i Złotym Globem za rolę Virginii Woolf).
Porównaj ceny
W naszej porównywarce znajdziesz książki, audiobooki i e-booki, ze wszystkich najpopularniejszych księgarni internetowych i stacjonarnych, zawsze w najlepszej cenie. Wszystkie pozycje zawierają aktualne ceny sprzedaży. Nasze księgarnie partnerskie oferują wygodne formy dostawy takie jak: dostawę do paczkomatu, przesyłkę kurierską lub odebranie przesyłki w wybranym punkcie odbioru. Darmowa dostawa jest możliwa po przekroczeniu odpowiedniej kwoty za zamówienie lub dla stałych klientów i beneficjentów usług premium zgodnie z regulaminem wybranej księgarni.
Za zamówienie u naszych partnerów zapłacisz w najwygodniejszej dla Ciebie formie:
• online
• przelewem
• kartą płatniczą
• Blikiem
• podczas odbioru
W zależności od wybranej księgarni możliwa jest także wysyłka za granicę. Ceny widoczne na liście uwzględniają rabaty i promocje dotyczące danego tytułu, dzięki czemu zawsze możesz szybko porównać najkorzystniejszą ofertę.
Mogą Cię zainteresować
Oficjalne recenzje
W poszukiwaniu piękna i harmonii
„Bębnimy w kocioł do tańca niedźwiedziom, gdy chcielibyśmy wzruszyć gwiazdy. Ale to już coś – to nie jest nic - mieć kocioł, do którego się tańczy. O ile jest się niedźwiedziem.”
To cytat z najnowszej powieści autora „Godzin”, Michaela Cunninghama. „Nim zapadnie noc” to historia Rebekki i Petera – czterdziestoletniej pary małżeńskiej. Peter pracuje jako marszand, Rebecca jest redaktorką. Ich ustabilizowane życie mocno się zmienia, gdy na jakiś czas zatrzymuje się w ich mieszkaniu młodszy brat Rebekki, Ethan, od lat w rodzinie zwany Myłkiem.
Cunningham stworzył gorzką opowieść o poszukiwaniu piękna i harmonii. Senna, refleksyjna fabuła właściwie niczym nas nie zaskakuje – aż do ostatnich partii książki, które niosą ze sobą właściwie same szokujące wydarzenia. Czytelnik zaś może sobie jedynie zadawać pytanie, dlaczego nie przewidział takiego rozwiązania już na początku? Nagle wszystkie sygnały wydają się oczywiste, układanka się dopełnia.
Zwyczajna codzienność sfrustrowanego czterdziestolatka, zmagającego się z narastającym kryzysem wieku średniego, zestawiona zostaje z opowieścią o sztuce. Peter jednocześnie zastanawia się nad racją bytu swojego małżeństwa, trudną relacją z córką i błędami, które popełniał jako ojciec oraz nad tym, co właściwie oznacza dla niego twórczość. Jako marszand musi się zmagać z tymi wątpliwościami codziennie, gdyż jego życie składa się z rozmów z artystami. Jednocześnie prawdziwe piękno i harmonia tkwią we wspomnieniach z przeszłości, które rzutują nieustannie na teraźniejszość i nie pozwalają mu uznać niczego za prawdziwie doskonałe.
Podszyta erotyczną fascynacją kazirodcza niemal relacja ze starszym bratem przekłada się na zafascynowanie Myłkiem. Peter szuka wytrwale ideału, gubiąc jednocześnie to, co istotne. Jego chaotyczne rozważania przeplatane są krótkimi, ale interesującymi fragmentami dotyczącymi sprzedawanych przez niego dzieł. W ten sposób czytelnik dowiaduje się, że sztuka dobierana jest pod kątem gustu odbiorcy – bogaci nabywcy wybierają dzieło nie kierując się jego wartością, ale tym, czy pasuje ono do perfekcyjnie urządzonego ogrodu.
Cunningham przemyca też rozważania na temat sztuki jako takiej – w jaki sposób promuje się artystę, co tak naprawdę świadczy o doskonałości jego dzieł? Zastanawia się nad kryterium ponadczasowości.
Każda postać jest tu równie kontrowersyjna: Myłek, który nie mogąc sobie poradzić z wygórowanymi oczekiwaniami rodziny ucieka w narkotyki. Peter, który nie potrafi odnaleźć w swoim życiu sensu i zmaga się z lękiem przed starością, Rebecca, uzależniająca swoje szczęście od pomyślnego ułożenia się losów Myłka. Każdy z nich obciążony jest wspomnieniami, uniemożliwiającymi wspólne funkcjonowanie.
„Nim zapadnie noc” jest również opowieścią o miłości – ale tej nieoczywistej, trudnej. Relacjach w związku, w którym tak łatwo jest zapomnieć o uczuciach partnera, pogrążyć się w rutynie. Relacjach z dzieckiem, które wystawia po latach rodzicowi ocenę, oskarżając go za błędy popełnione w przeszłości. Relacjach z samym sobą, gdy nie jest się w stanie zrozumieć własnych uczuć i emocji.
To nie jest łatwa opowieść – jest bardzo gorzką dawką refleksji o samotności, lękach i smutku. Warto ją poznać.
Maria Guzelak-Robaszkiewicz
Oceny
Książka na półkach
- 481
- 381
- 127
- 15
- 11
- 11
- 7
- 6
- 5
- 4
OPINIE i DYSKUSJE
Mimo że to wysmakowana proza, zachwycająca rytmem języka, to - niestety - dywagacje na temat sztuki przykryły to, co powinno być w tej powieści najważniejsze - człowieka i obraz jego wnętrza. Jak dla mnie, za bardzo przekombinowane pod względem proporcji tematycznych. Mogło być rewelacyjnie, a jest tylko dobrze.
Mimo że to wysmakowana proza, zachwycająca rytmem języka, to - niestety - dywagacje na temat sztuki przykryły to, co powinno być w tej powieści najważniejsze - człowieka i obraz jego wnętrza. Jak dla mnie, za bardzo przekombinowane pod względem proporcji tematycznych. Mogło być rewelacyjnie, a jest tylko dobrze.
Pokaż mimo toDo przeczytania tej książki skłoniły mnie zachwyty
i wysoka ocena poprzedniej tej autora. Rzadko czytam
pisarzy amerykańskich, ale ten wydał mi się interesujący.
Cóż, początek mnie mocno rozczarował, momentami bardzo
źle się ją czytało. Pomyślałam - chyba tym razem sobie
odpuszczę. Jeśli do połowy się nie poprawi, to odpuszczam.
Szczęśliwie mniej więcej w połowie zaczyna się serio
rozkręcać. Styl się poprawia, a co najważniejsze również
treść. Ostatecznie daję ocenę "bardzo dobra",
wciągnęła mnie bardzo. Polecam!
Do przeczytania tej książki skłoniły mnie zachwyty
więcej Pokaż mimo toi wysoka ocena poprzedniej tej autora. Rzadko czytam
pisarzy amerykańskich, ale ten wydał mi się interesujący.
Cóż, początek mnie mocno rozczarował, momentami bardzo
źle się ją czytało. Pomyślałam - chyba tym razem sobie
odpuszczę. Jeśli do połowy się nie poprawi, to odpuszczam.
Szczęśliwie mniej więcej w połowie...
Niestety , tym razem pan Cunningham sromotnie mnie zawiódł . To co najbardziej mi przeszkadzało , to zastosowanie jakichś dziwnych proporcji . Zdecydowanie za dużo '' grzebania '' w sztuce . Zdecydowanie za mało '' grzebania '' w ludziach i relacjach między nimi . Miejscami miałam wrażenie że czytam poradnik o sztuce , tyle w tej książce jest o obrazach tudzież innych dziełach tak zwanej sztuki , o malarzach , marszandach , o wystawach , galeriach ,'' podprowadzaniu '' sobie nawzajem twórców i klientów , a więc o małych szwindalch w obrębie Wielkiej Sztuki . Reszta to totalny rozgardiasz w głowie statecznego i uporządkowanego (wydawałoby się) Petera Harrisa . Facet ma 44 lata i chyba wszystkie kryzysy wieku prawie średniego . Kryzys zdrowotny , tożsamości , małżeński , rodzicielski itd . Ciągle pyta swoją żonę czy był wystarczająco dobrym ojcem i robi wielkie oczy kiedy się okazuje że jego żona nie jest z nim szczęśliwa..Szczerze mówiąc Peter mnie totalnie irytował , jak i cała książka zresztą . Raczej nie polecam .
Niestety , tym razem pan Cunningham sromotnie mnie zawiódł . To co najbardziej mi przeszkadzało , to zastosowanie jakichś dziwnych proporcji . Zdecydowanie za dużo '' grzebania '' w sztuce . Zdecydowanie za mało '' grzebania '' w ludziach i relacjach między nimi . Miejscami miałam wrażenie że czytam poradnik o sztuce , tyle w tej książce jest o obrazach tudzież innych...
więcej Pokaż mimo to"Coś Ty ze mną uczynił, Cunningham!" - od tych słów chciałam zacząć recenzję, gdy kończyłam książkę, ale zostały mi jeszcze ostatnie strony, a byłam przekonana, że zakończenie mną wstrząśnie - cała lektura bowiem wzbudziła we mnie wielkie emocje - ostatnim razem takie ściskanie w brzuchu, jakie miałam, czytając ostatni rozdział, czułam blisko rok temu, a przedostatnie - nie wiadomo kiedy (czyli dawno temu). Rzadko się zdarza, żeby książka wzbudziła we mnie tak ogromne emocje - Cunninghamowi się to udało. Przynajmniej tyle.
Peter Harris, właściciel galerii sztuki w Nowym Jorku, prowadzi na pozór uporządkowane i szczęśliwe życie. Jego spokój burzy trochę przyjazd brata jego żony, o prawie dwadzieścia lat młodszego od nich, jednak to, co na początku jest zwykłym zdenerwowaniem, to tylko cisza przed burzą w dalszej części książki, spowodowaną właśnie postacią ich gościa i jego wpływem na życie emocjonalne głównego bohatera.
Generalnie mam z tą książką problem - jest tu bardzo wiele dobrych elementów, choć nic wybitnego, i jedna ogromna wada. Fabuła jest dobra, może nie odkrywcza, a gdyby osobą burzącą życie głównego bohatera była kobieta, byłoby to już w ogóle schematyczne; mimo wszystko ta nieodkrywcza historia jest poprowadzona dobrze. Bohaterowie mają dobre charaktery, wprawdzie nie bardzo głębokie i skomplikowane, ale na tyle dobre, by sprawiało przyjemność czytanie o nich. Pozytywnym wyjątkiem od tej reguły jest brat żony, który został tak stworzony, że go uwielbiam (niech sobie inni mówią co chcą, że stereotypowy i nic nowego, mnie się po prostu taki podoba i basta). Język autora także jest dobry, choć nie wyjątkowy, a czasem trafiają się też dobre przemyślenia. Oprócz tego, cała historia została tak napisana, by wzbudzać wielkie emocje, co rzeczywiście jej się udało (a ja łatwo nie ulegam takim rzeczom). Wydaje się, że są same dobre rzeczy, z których nie może wyjść wybitna całość, ale z pewnością dobra tak. Choć, szczerze mówiąc, gdy zostało mi ostatnich dziesięć stron, miałam nadzieję na takie trzęsienie ziemi, które sprawi, że jednak uznam książkę za wybitną...
A potem nadeszło zakończenie, tak banalne, płytkie i naiwne, że aż nie mogę uwierzyć, że można takie stworzyć. Książka naprawdę trzymała poziom, może nie wybitny, ale jednak dobry, aż do tych ostatnich dziesięciu stron, kiedy Cunningham wkłada do głowy bohatera konkluzje, które kompletnie mi tu nie pasują.
Książka oscyluje wokół motywu sztuki, piękna i życia. Piękna, którego poszukujemy, i nie możemy znaleźć, albo gorzej - znajdujemy w najgorszym z możliwych miejsc. Jest to także opowieść o uleganiu namiętnościom i o sztuce, która nadaje naszemu życiu sens. Jak zauważa w pewnej chwili główny bohater, "sztuka, której oczekujemy, jest zawsze wspanialsza od tej, którą jesteśmy w stanie stworzyć" (taaak, w przypadku tej książki dokładnie tak było). I rzeczywiście Peter nieustannie poszukuje wybitnej sztuki, która nada jego życiu sens, wstrząśnie nim i poruszy do głębi, tak aby jego życie to było coś więcej, niż zwyczajne, powtarzające się jeden za drugim dni.
I z tych kwestii można stworzyć całość, która będzie niosła ze sobą przesłanie, nawet jeśli nie odkrywcze, to przynajmniej dobre, będące wariacją na temat pewnego motywu. Można. Ale można też to skończyć banalnie i naiwnie. Peter bowiem poszukuje piękna nie tylko w sztuce, ale także w ludziach: niemniej chodzi nie tylko o piękno fizyczne, ale i o piękną osobowość. Na pierwszy rzut oka może i brzmi to dobrze, ale odniosłam wrażenie, że Peter zapomniał tu o najważniejszym: o człowieku. Ludzie przecież nie dzielą się na tych, którzy są (tylko) sztuką i na tych, którzy nią nie są, a Peter do pewnego stopnia tak ich postrzega. Co najgorsze, Cunningham nie krytykuje postawy Petera, wygląda na to, że tak miało być, że się z nią zgadza (może nie zdaje sobie sprawy, co on tu takiego stworzył?). Teoretycznie na koniec główny bohater zmienia trochę swoje poglądy, ale odniosłam wrażenie, że Peter nie zauważył, że był w błędzie - dla niego w tej postawie nie ma żadnego błędu. Koniec końców dochodzi on do wniosku, że piękno cały czas kryje się w jego bliskich, tylko on nie umiał go dostrzec, pięknem jest zmieniające się ciało i osobowość, inne niż były przed chwilą, a w życiu ważne jest nie uleganie namiętnościom, snom i marzeniom, tylko życie swoim zwykłym życiem dzień za dniem, ciągłe staranie się, walka o związek mimo przeciwności losu, empatia wobec drugiego człowieka... I może jest to sensownie, ale tu zostało przedstawione tak bardzo wprost, że brzmi jak tekst z poradnika dla małżonków, a nie jako konkluzja z powieści pretendującej do bycia ambitną literaturą. Mam wrażenie, że Cunningham jest bardzo optymistyczny i trochę naiwny, i nie chodzi o to, że to źle, może on jest dzięki takiej postawie szczęśliwy - życzę mu tego - ale takie przekonania, wyrażone tak łatwo, jak autor to zrobił, zwyczajnie nie czynią z jego książki sztuki przez duże "S". I to w tym tkwi problem.
Jak pisałam wyżej - książka ma sporo zalet. Czyta się ją dobrze, i może jeśli potraktuje się ją jako zwykłą obyczajówkę, to będzie to lepsza lektura, bo licząc na ambitną i odkrywczą lekturę, dozna się zawodu. Choć w sumie książka zmusiła mnie do przemyśleń na temat sztuki, niemniej idących w zupełnie innym kierunku, niż te proponowane przez autora... Więc może jednak to nie był stracony czas.
Książkę polecam tylko tym, którzy nastawią się na powieść obyczajową i nie będą oczekiwali od niej właściwie żadnego przekazu, a jedynie wzbudzenia emocji. Wtedy jest nieźle. Ja mimo wszystko daję jej 5/10, przymykając oko na to okropne zakończenie i biorąc pod uwagę tylko to, jak dobrze mi czytało o burzy emocjonalnej głównego bohatera. Zawiodłam się na końcu, ale do czasu zawodu - bawiłam się świetnie.
Słyszałam wcześniej wiele dobrego o książkach Cunninghama, aczkolwiek na temat tej konkretnej książki nie słyszałam kompletnie nic, może więc on dobrze pisze ogółem, a ja trafiłam na wyjątkowo nieudaną powieść? Czepiając się tej nadziei, sięgnę kiedyś po jakąś inną jego książkę.
(Odniosłam wrażenie, że w tej recenzji pada zbyt wiele słów "może" czy też "można" - jeśli rzeczywiście tak jest, to bardzo przepraszam. Książka mnie nieźle wkurzyła i nie potrafię pisać tego tekstu wyłączając emocje, ilekroć siadam do poprawiania błędów, zaczynam się denerwować od nowa, więc za wszystkie błędy stylistyczne (bądź jakiekolwiek inne) jeszcze raz bardzo przepraszam. Proszę wyciągnąć wnioski na temat tej książki również z ilości moich "może" lub innych powtórzeń, wynikających bezpośrednio ze zdenerwowania.)
Tekst opublikowany także na blogu: http://trans-ksiazkowy.blogspot.com/2017/04/w-poszukiwaniu-piekna-ja-sama-nim.html
"Coś Ty ze mną uczynił, Cunningham!" - od tych słów chciałam zacząć recenzję, gdy kończyłam książkę, ale zostały mi jeszcze ostatnie strony, a byłam przekonana, że zakończenie mną wstrząśnie - cała lektura bowiem wzbudziła we mnie wielkie emocje - ostatnim razem takie ściskanie w brzuchu, jakie miałam, czytając ostatni rozdział, czułam blisko rok temu, a przedostatnie - nie...
więcej Pokaż mimo toZ książkami Cunninghama jest tak, że ledwo zacznie się czytać, a już człowiek wnika całym organizmem. I chociaż ta powieść napisana jest z zachowaniem zasad koszerności, chociaż napięcie miedzy bohaterami jest mocno odczuwalne, to jednak nie jest powieść po której następuje rozwarstwienie duszy. Tu podobnie, jak w pozostałych książkach M.C w tej także mamy skomplikowane relacje międzyludzkie, które są na tyle trudne, że nie da się ich ochronić pod parasolem tak zwanej miłości, mamy też odrobinę metafizyki i erotyzmu, ale tym razem główny bohater zbyt skupia się na swoich potrzebach i wątpliwościach, co sprawia wrażenie lekkiego przynudzania. Trudno nie wspomnieć o związkach homoseksualnych, które w powieściach M.C są nieodłącznym elementem, ale tym razem ten wątek został ledwie muśnięty, nie wiem czy to dobrze czy źle, po prostu tym razem te relacje zostały pokazane trochę z innej, estetycznej strony. Ogólnie rzecz biorąc jest to dobra i ciekawa powieść, ale w serce zbyt głęboko nie zapada.
Z książkami Cunninghama jest tak, że ledwo zacznie się czytać, a już człowiek wnika całym organizmem. I chociaż ta powieść napisana jest z zachowaniem zasad koszerności, chociaż napięcie miedzy bohaterami jest mocno odczuwalne, to jednak nie jest powieść po której następuje rozwarstwienie duszy. Tu podobnie, jak w pozostałych książkach M.C w tej także mamy...
więcej Pokaż mimo toGłównym bohaterem książki jest czterdziestokilkuletni Peter, który jest marszandem, a zarazem właścicielem jednej z nowojorskich galerii sztuki. Mężczyzna mieszka ze swoją żoną Rebeccą – redaktorką w czasopiśmie poświęconym sztuce – w modnym nowojorskim lofcie. Mają córkę – zbuntowaną dwudziestolatkę, która przerwała studia i mieszka ze swoją podejrzaną (dla rodziców) przyjaciółką w Bostonie, gdzie pracuje jako barmanka, z czym rodzice nie mogą się pogodzić.
Czytelnik ma wrażenie, że bohaterowie są szczęśliwi. Wyznają sobie uczucia, rozmawiają, wspierają, wspominają wspólnie spędzone lata, a jednak coś się zaczyna psuć. Powoli oddalają się od siebie i skrywają przed sobą wiele tajemnic. Spokój nowojorskich estetów zakłóca kilkudniowa wizyta w ich domy młodszego brata Rebecci Ethana, nazywanego zdrobniale Myłkiem. Mężczyzna to typowy lekkoduch, który walczy w dodatku (nieskutecznie) z uzależnieniem od narkotyków. Co więcej, Ethan ma problem z identyfikacją własnej tożsamości seksualnej i nie wie, czym powinien się w życiu zająć.
Myłek burzy względny spokój panujący w domu Harrisów. Dużym szokiem dla czytelnika jest zachowanie Petera, który zaczyna przejawiać dziwną fascynację swoim młodym szwagrem. Przypomina ona fascynację seksualną, ale nie jest to jednak zwykłe pożądanie. Peter odkrywa w zagubionym Myłku piękno świata, którego nie miał nigdy okazji namacalnie dotknąć. Piękna, za którym goni przez całe swoje życie, choć obraca się w kręgu sztuki i cały nią żyje. I może właśnie to jest jego główny problem. Poszukując pięknych okazów sztuki, próbując dociec czym jest prawdziwe piękno i czyniąc to wszystko na gruncie zawodowym, nieopatrznie przenosi te poszukiwania na grunt prywatny. Dochodzi przy okazji tych poszukiwań to przykrych wniosków: dostrzega, że jest złym mężem i ojcem, a jego życie to ciągła monotonia. A może to po prostu coś tak prozaicznego jak kryzys wieku średniego? Może.
Michael Cunningham to pisarz prozy LGBT. Wątki homoseksualne pojawiają się we wszystkich jego książkach. Wielu krytyków literackich dostrzega w książce „Nim zapadnie noc” nawiązania do noweli Tomasza Manna „Śmierć w Wenecji”. Peter Harris do złudzenia przypomina Gustawa von Aschenbacha zafascynowanego pięknem młodego polskiego chłopca Tadzia. Z kolei na polskim gruncie literackim podobieństw można doszukiwać się w oparciu o „Pornografię” Witolda Gombrowicza. Książka polskiego pisarza wypełniona jest niemal w całości opisami uwodzenia, pożądania i przemocy. Fryderyk i Witold – wciągają młodych bohaterów, czyli Karola i Henię, w jakąś podejrzaną grę, opartą na pożądaniu i przemocy. Karol i Henia kuszą starszych swoją młodością, przez co starzy zastanawiają się jak, dzięki ich młodości, mogą odświeżyć swoją starość, a tym samym jak mogą uzyskać utracone piękno. Czymże jeśli nie poszukiwaniem owego utraconego piękna jest zachowanie Petera z opowieści Cunninghama? Z pozoru wysoce perwersyjne zachowanie Harrisa nie jest, jak mogłoby się wydawać, czymś w rodzaju wypatrzonej obsesji seksualnej, nie jest również żadnym zboczeniem i niewiele ma wspólnego z homoseksualizmem, w końcu człowiek, który prawie przez całe swoje dorosłe życie definiował się w oparciu o orientację heteroseksualną i czuł się z nią dobrze, nie może nagle, oczarowany młodym mężczyzną stać się gejem. Zresztą sam bohater o tym mówi. Całe życie to gra pozorów. Również Peter gra. Prowadzi grę sam ze sobą, ale również z żoną, córką, Myłkiem, współpracownikami i klientami. Szuka prawdy i życia, które nie jest sztuką i fikcją, życia, które jest namacalne i nieprzewidywalne, tak jak nieprzewidywalna jest śmierć. Na początku książki Peter dowiaduje się, że jego znajoma umiera na raka, co budzi w nim niepokój, pogłębia stan refleksyjności i napędza grę o życie jeszcze bardziej. Wiele kontrastów: piękno Myłka, jego młodości, niewinności i brzydota starzejących się, schorowanych ludzi, czekających na śmierć, która jak się okazuje może być cennym motywem dla sztuki. Peter instaluje w ogrodzie swojej klientki rzeźbę z urną. Jest również świadkiem tragedii miejskiego konia, który kona na ulicach Nowego Jorku, gdy wraz z żoną udają się na nudną i przewidywalną w skutkach imprezę u bardzo bogatych znajomych. Sam bohater również zaczyna mieć problemy ze zdrowiem. Może chce zdążyć z odpowiedziami na nurtujące go pytania „nim zapadnie noc” i przyjdzie pora umierać?
Książkę warto przeczytać!
k.
podtekstem.blog.pl
Głównym bohaterem książki jest czterdziestokilkuletni Peter, który jest marszandem, a zarazem właścicielem jednej z nowojorskich galerii sztuki. Mężczyzna mieszka ze swoją żoną Rebeccą – redaktorką w czasopiśmie poświęconym sztuce – w modnym nowojorskim lofcie. Mają córkę – zbuntowaną dwudziestolatkę, która przerwała studia i mieszka ze swoją podejrzaną (dla rodziców)...
więcej Pokaż mimo toPoddałam się, nie dałam rady przebrnąć do końca
Poddałam się, nie dałam rady przebrnąć do końca
Pokaż mimo toEee tam. Pretensjonalna fabuła i tyle. Taka trochę wydumana na siłę. Ale z drugiej strony rzecz dzieje się w NY, a tam to chyba wszystko możliwe? Zdecydowanie mnie rozczarowała, jak na tego Autora.
Eee tam. Pretensjonalna fabuła i tyle. Taka trochę wydumana na siłę. Ale z drugiej strony rzecz dzieje się w NY, a tam to chyba wszystko możliwe? Zdecydowanie mnie rozczarowała, jak na tego Autora.
Pokaż mimo tomnie nie powaliła, choć nie zaprzeczam,że zachęciły mnie recenzje.
mnie nie powaliła, choć nie zaprzeczam,że zachęciły mnie recenzje.
Pokaż mimo toMam mieszane uczucia co do tej książki. Z jednej strony jak na powieść jest nudnawa, przez pierwszą połowę książki nie działo się nic wartego zapamiętania i gdyby ktoś mnie spytał "o czym jest ta książka?" to nie potrafiłabym udzielić jednoznacznej odpowiedzi. Na szczęście druga połowa jest już o wiele bardziej emocjonująca. Cunningham stawia na dogłębną analizę myśli, marzeń i zachowań głównego bohatera, dzięki czemu w jakimś stopniu czytelnik rozumie jego sposób bycia.
Mam mieszane uczucia co do tej książki. Z jednej strony jak na powieść jest nudnawa, przez pierwszą połowę książki nie działo się nic wartego zapamiętania i gdyby ktoś mnie spytał "o czym jest ta książka?" to nie potrafiłabym udzielić jednoznacznej odpowiedzi. Na szczęście druga połowa jest już o wiele bardziej emocjonująca. Cunningham stawia na dogłębną analizę myśli,...
więcej Pokaż mimo to