#WyzwanieLC2022 Sierpień
Komiksów prawie wcale nie czytam. X-men nie lubię. W ogóle to uniwersum Marvella mnie nie kręci. I gdyby nie to sierpniowe wyzwanie w życiu bym po tę pozycję nie sięgnęła. Ale akurat ona była jedną z czterech powieści graficznych, należących do chłopaka córki, na które trafiłam przeglądając jej biblioteczkę. I ta jedna mi wystarczy, by uznać, że X-men to nie dla mnie. Jak na mój gust opowieść jest zbyt chaotyczna i ciężko połapać się w przebiegu akcji. A chociaż rysunki całkiem spoko, ta komiksowa czcionka za mała i niewyraźna przez co trudno się czyta.
!!!SPOILERY!!! Komiks to jeden wielki znak zapytania. Mam coraz większe wrażenie, że postać Batmana nie nadaje się do tego typu historii. Pierwsza historia jest dobrym rozpoczęciem tomu, później jest tylko gorzej. Ostatnie tomy (5,6,7) przygotowywały nas do,,wielkiego” ślubu nietoperza i catwoman. Cóż ta cała otoczka okazała się przynętą na podekscytowanych fanów. Rozumiem, ślub Batmana raczej nie miał racji bytu, lecz można było zrobić to sto razy lepiej. Selina wyszła na kompletnie rozbitą emocjonalnie kretynkę, będąc fanem komiksów Ed Brubaker, jest to duży cios dla tej postaci. ,,Batman ślub” ma tyle luk fabularnych, że ciężko je zliczyć. Wszytko, miało naprawdę duży potencjał, który przez bezsensowne decyzje fabularne został kompletnie zniszczony. Rysunki są naprawdę ładne. Jak na razie nie polecam, chyba że w najbliższych tomach zostaną połatane luki fabularne.