-
ArtykułyKalendarz wydarzeń literackich: czerwiec 2024Konrad Wrzesiński2
-
ArtykułyWyzwanie czytelnicze Lubimyczytać. Temat na czerwiec 2024Anna Sierant1140
-
ArtykułyCzytamy w długi weekend. 31 maja 2024LubimyCzytać366
-
ArtykułyLubisz czytać? A ile wiesz o literackich nagrodach? [QUIZ]Konrad Wrzesiński21
Biblioteczka
2015
2015-08-28
2015-08-14
• Wydawnictwo: Novae Res
• Rok wydania : 2015
• Oprawa: Miękka ze skrzydełkami
• Ilość stron: 426
• Gatunek: Literatura faktu, Autobiografia, Dziennik, Wspomnienie
„W czasie wojny nie ma czasu na deliberacje. Instynkt samozachowawczy skraca czas podejmowania decyzji do minimum. Jeśli zmieścisz się w tym minimum - przeżyjesz. Jeśli przekroczysz tę granicę – zginiesz”.
Sześć lat, 2190 dni, miliardy minut, tyle samo rannych i zabitych. Zwycięskie bitwy, bohaterska próba obrony Westerplatte, niezliczona liczba organizacji podziemnych, walka na wielu frontach nie tylko dla dobra Ojczyzny, ale i o własne życie. Żołnierze pomordowani
w Katyniu, zwykli cywile wywożeni do łagrów lub obozów zagłady. Internowane władze
i zrównana z ziemią stolica po Powstaniu Warszawskim. Ten opis można by streścić w trzech słowach - Druga Wojna Światowa. Powstaje wiele książek, filmów, seriali, spektakli, utworów muzycznych na ten temat. Osoby, które przeżyły największy konflikt zbrojny
w historii ludzkości często są bohaterami rozmaitych reportaży telewizyjnych czy wywiadów.
Niektórzy z nich jak Pan Edward Piega - emerytowany pracownik warszawskiego Instytutu Lotnictwa, autor wierszy i opowiadań publikowanych w znanym zwłaszcza blogerom Wortalu Granice.pl postanowił wspomnienia z tego koszmarnego okresu przelać na papier. Spełniając prośbę przyjaciela, dzieli się wspomnieniami, które choć są bolesne, mogą być bardzo wartościową lekcją historii - dla każdego młodego i starszego Polaka.
„Książka świadectwo. Książka wspomnienie. Książka testament”.
W Dziedzicząc miłość autor opowiada swoim czytelnikom historię własnego życia, z tym, że dla ochrony prywatności swojej i najbliższych, zmienił imiona i nazwy miejscowości. Głównym bohaterem jest dziesięcioletni Krzyś, który wraz z bratem Karolem musi wyprowadzić się z rodzinnego Śląska i zamieszkać u wujostwa na Mazowszu. Razem
z przeprowadzką rozpoczyna się dla niego nowe życie - życie bez matki, która kilka miesięcy później umiera, życie w obcym miejscu, z rygorem, w duchu wojskowym. Kiedy wybucha wojna, chłopiec ma rozpocząć naukę w czwartej klasie, ale teraz życie w nękanej alarmami,
a także bombardowanej Warszawie to codzienność. Walka o przetrwanie, oddzielenie od rodziny, starcie z gestapowcem, nielegalna praca i przekraczanie granicy między Trzecią Rzeszą, a Generalną Gubernią. Śpiewanie na ulicach, w pociągach, rola kuriera. To tylko niektóre z wyzwań przed jakimi staje nasza postać. Jak sobie z nimi poradzi i czy jeszcze kiedykolwiek zobaczy brata? O tym na kartach powieści.
„Tak to nieraz w życiu bywa, że czyniąc coś pożytecznego, postrzegani jesteśmy jako uczestnicy gry pozorów”
Chyba zawsze kiedy Czytelnik robi sobie dłuższą przerwę od określonego typu literatury, w tym przypadku literatury faktu, zasiada do lektury z większym entuzjazmem, ale
i oczekiwaniami. Czasem ma myśli w stylu „Ta książka, skoro jest prawdziwą historią musi być szczera i poruszyć nawet najczulsze struny w moim sercu, najskrytsze zakamarki duszy
, zachęcić do sięgania po więcej podobnych utworów”. Czy powyższa autobiografia w tym właśnie sensie spełniła swoje zdanie? Zdecydowanie tak. Autentyczność, dokładność i chłopięca szczerość. To najkrótsza i najbardziej adekwatna charakterystyka tejże publikacji, która ma swoje plusy i minusy. Do zbioru zalet na pewno należy zaliczyć drobiazgowe opisy życia w okupowanej Warszawie, dobrze nakreślonych bohaterów, lekcję pokory i historii przez duże H. Po stronie minusów zapisać należy dysproporcje pomiędzy długością pierwszej i drugiej części, brak tłumaczenia obcojęzycznych zwrotów i zdań (choć to celowy zabieg autora, obiektywnie patrząc takie odnośniki byłyby bardzo pomocne). Tu nie trzeba budować napięcia. Ono z każdą minutą, a nawet sekundą rośnie. Swoje apogeum osiąga na ostatnich stronach, kiedy Czytelnik niespodziewanie zastaje napis, który jeszcze bardziej podsyca jego ciekawość a mianowicie „koniec części pierwszej”. Najmocniejszą stroną tej książki jest jej narrator, a ściślej mówiąc to, że napisana została z perspektywy niewinnego dziecka. Jak podpowiada podtytuł Małego człowieka w czasie wielkiej wojny. Wojny, która zebrała żniwo większe niż kiedykolwiek wcześniej. Pomimo iż wielu przechodziło katusze w obozach koncentracyjnych, umierało w komorach gazowych, to właśnie dzieci cierpiały najmocniej. One były najbardziej bezbronne, często wykorzystywane, a niekiedy jako pierwsze pozbawiane szansy by żyć. Niesamowite w tej książce jest to, jak doskonale autor pamięta wszystko o czym pisze. Wyjawia szczegóły o jakich w normalnych okolicznościach się zapomina. Ale nie wtedy. Wojna zostawia w psychice człowieka niejeden, krwawy, bolesny
i niezatarty ślad. Ślad walki o wolność.
https://www.youtube.com/watch?v=Fq2cTTvG_j4
Ta książka to wspomnienie, świadectwo, testament pisany dla siebie i następnych pokoleń. Pisany nie po to, by rozliczyć się z przeszłością lecz po to, by pokazać wojenną rzeczywistość oczami chłopca, a potem dorastającego mężczyzny, któremu śmierć kilkakrotnie zaglądała w oczy. Człowieka, który przez wujostwo wychowany został w duchu patriotyzmu, w domu gdzie uroczyście obchodzono wszelkie rocznice, a wszystkie polecenia
i informacje, nawet te o czyjeś śmierci, przekazywane były w prostych żołnierskich słowach. Ta historia jest niezwykła też dlatego, że jeżeli podczas jej lektury pojawiają się emocje i łzy, to nie wynikają one tylko ze wzruszenia opisanymi zdarzeniami. To raczej łzy bezradności
, bezsilności i strachu. Strachu o dalszy los bohatera. Chociaż jest to literatura, a nie żaden dreszczowiec czy film akcji, to zakończenie powoduje szybsze bicie serca i jeszcze większe oczekiwania wobec części drugiej. Zabrakło tu jedynie trochę bardziej wyraźnego zakończenia wątku brata Krzysztofa. Tytuł książki niemal od razu stawia zasadnicze pytanie: czy miłość rzeczywiście można odziedziczyć? Jednak jego ukryte znaczenie można odkryć dopiero po zakończonej lekturze. W tej książce każdy słowo, każdy wers ma znaczenie, jest to jedna, spójna całość.
https://www.youtube.com/watch?v=Wp2x5wuhJhM
Ostatni akapit jeden z najważniejszych i najtrudniejszych do napisania. Trzeba w nim dokonać podsumowania i oceny książki to jedno, a drugie równie ważne o ile nie ważniejsze, to odpowiedź na pytanie, które nurtuje pewnie niejednego Czytelnika. Czy warto dać tej książce szansę? Trudno jest jednoznacznie powiedzieć dla kogo jest ta powieść, komu warto ją polecić. Teoretycznie każdy powinien od czasu do czasu przeczytać coś o tej tematyce.
Jednakże nie od dziś wiadomo, że nie każdy lubi czytać o tym co było i co bezpośrednio nigdy go nie dotknęło. Mimo wszystko jest to pełna cierpienia, obaw i niepewności opowieść o czterech rodzajach miłości. Braterskiej, macierzyńskiej, młodzieńczej i tej do Ojczyzny. To obraz tego jak mocno i boleśnie wojna weryfikuje ludzkie relacje. Dopiero w sytuacji zagrożenia dowiadujemy się ile jesteśmy
w stanie poświęcić dla drugiej osoby, jak bardzo jesteśmy sobie bliscy, jak i czy w ogóle strata zaboli. Wojna i miłość, strach i tajemnice. Tortury, śmierć i walka o przetrwanie, walka o to co najcenniejsze - życie. Taka jest właśnie ta książka. Książka, która zostawia człowieka z sercem rozdartym na milion kawałków i oczami mokrymi od nie dających się powstrzymać łez. Książka, z którą trudno się rozstać i o której jeszcze trudniej zapomnieć. Zresztą ona na to nie zasługuje. O niej trzeba pamiętać, ją trzeba reklamować . Naprawdę jest tego warta. Na koniec, Drogi Czytelniku proszę Cię tylko o jedno, pamiętaj o niej. Nawet jeśli jej nie przeczytasz, wiedz, że istnieje. Może będzie dla Ciebie lekcją jakiej nie dostaniesz w żadnej szkole, ani na uniwersytecie. Zdaniem wielu najważniejszą lekcją w życiu - lekcją pokory, a jej przecież tak trudno jest się nauczyć prawda?
Źródło cytatów:
[1] Edward Piega, Dziedzicząc miłość, Wydawnictwo Novae Res, Gdynia 2015, s. 393.
[2] Okładka książki
[3] Edward Piega, Dziedzicząc miłość, Wydawnictwo Novae Res, Gdynia 2015, s. 168
• Wydawnictwo: Novae Res
• Rok wydania : 2015
• Oprawa: Miękka ze skrzydełkami
• Ilość stron: 426
• Gatunek: Literatura faktu, Autobiografia, Dziennik, Wspomnienie
„W czasie wojny nie ma czasu na deliberacje. Instynkt samozachowawczy skraca czas podejmowania decyzji do minimum. Jeśli zmieścisz się w tym minimum - przeżyjesz. Jeśli przekroczysz tę granicę –...
2015-01-23
• Wydawnictwo: M
• Rok wydania: 2014
• Oprawa: Miękka
• Ilość stron: 264
• Gatunek: Literatura faktu
Pisząc tę książkę, chciałem przedstawić ikony dobroczynności i pokazać, że mogą być dla innych ludzi niezawodną busolą. Szczególnie dla młodych, o których dzisiaj zazwyczaj mówi się zbyt często w kategorii straconego pokolenia.
Krzysztof Ziemiec
Dobroczynność, charytatywne biegi, koncerty czy wolontariat, innymi słowy bezinteresowne pomaganie drugiemu człowiekowi. To ostatnio takie modne prawda? Jednak czy zawsze szczere i płynące prosto z serca? Może czasem ludzie pomagają jednorazowo (ogólnopolskie akcje takie, jak Wielka Orkiestra Świątecznej Pomocy czy Szlachetna Paczka), na pokaz, by zaimponować innym, mieć czyste sumienie, bardziej na zasadzie "Ok zrobiłem coś dobrego, na jakiś czas wystarczy". Różne statystyki pokazują, że choć Polacy wciąż pomagają, to jednak robią to coraz rzadziej, szkoda im na to czasu, a niektórzy nie wierzą w to, że organizacje dobroczynne wypełniają swoje zadania tak jak powinny. O Polakach krążą różne opinie i stereotypy, również te dotyczące pomagania. Niby jesteśmy narodem, który wspiera potrzebujących, ale też nie brakuje ludzi, którzy myślą tylko o sobie i swoich bliskich. Podobno dzisiejsza młodzież jest niechętna do działań na rzecz innych, woli spędzić czas wolny we własnym gronie. Czy naprawdę jest z „nami” tak źle? A może to tylko pozory, obiegowe opinie i cyferki w statystykach. Krzysztof Ziemiec w swojej najnowszej książce daje dowody na to, iż rzeczywistość wygląda trochę inaczej. Udowadnia, iż dobro nie wyszło z mody i wcale nie jest towarem deficytowym.
Przeczuwałam, że jestem twarzą znaną i lubianą przez widzów, ale nie wiedziałam ile jestem warta jako człowiek. Chciałam sama się o tym przekonać, dlatego weszłam w zupełnie inną przestrzeń - w rzeczywistość osób niepełnosprawnych umysłowo, którzy nawet nie zdawali sobie sprawy kim jestem.
Anna Dymna
Warto być dobrym to książka, w której znany dziennikarz prezentuje sylwetki osiemnastu różnych osób, przedstawia "ekipę ludzi serca", tych którzy pomagają bo chcą, bo daje im to radość. Wśród bohaterów tej książki są zarówno osoby doskonale znane z mediów jak chociażby Anna Dymna, Janina Ochojska czy Jerzy Owsiak. Ziemiec dotarł również do tych, którzy żyją na uboczu, pomagają z dala od blasku fleszy, nie czekają, aż ktoś nakręci o nich reportaż czy napisze artykuł. Lekarze, księża, siostra zakonna, osoby prowadzące różne fundacje, pielęgniarki, wolontariusze, osoby, które pan Krzysztof spotkał na swojej dziennikarskiej drodze, lub które zwróciły się do niego o pomoc. Jedni wspierają starszych, inni niepełnosprawnych bądź tych przebywających w hospicjum, niektórzy pomagają dłużej inni krócej. Jedni już dawno zyskali popularność i potrafili ją właściwie wykorzystać, a inni są tylko lokalnymi "bohaterami". Nie wszyscy mają takie same możliwości, doświadczenie i wiedzę. Nikomu z tych osiemnastu osób nie brakuje jednak zapału, pomysłów, siły i planów na przyszłość. Pomimo, iż zrobili już naprawdę wiele, nie zamierzają spocząć na laurach, bo tych, którzy potrzebują pomocy nie ubywa, a wręcz przeciwnie, pojawia się coraz więcej. Wszystkie historie są niesamowite, ale na mnie największe wrażenie zrobiła opowieść o młodej wolontariuszce Monice Janickiej, która już jako nastolatka pracowała w hospicjum oraz historia Martyny Pawlak dziewczyny która pracuje w Rosji i opiekuje się dziećmi autystycznymi. Urzekająca i wzruszająca jest również opowieść o Janinie Mirończuk - pielęgniarce, która w Toruniu założyła fundację dla dzieci w śpiączce. Skąd one trzy i wszyscy inni bohaterowie biorą siły, by poświęcać się dla innych, dlaczego zdecydowały się pomagać? Czy miały kiedyś ochotę przestać to robić? Co ich boli, jakie mają marzenia? O tym już w powieści.
Myślę, że dobro jest to mniej lub bardziej permanentny stan umysłu wynikający z potrzeby serca. Na czynienie dobra składają się zarówno rzeczy wielkie, jak i drobiazgi. Gesty wymagające pokaźnych nakładów finansowych, jak również i te nie kosztujące nas zbyt wiele.
Krzysztof Ziemiec
Kiedy czyta się takie książki, możliwa jest tylko jedna reakcja - podziw. To co robią ludzie, o których opowiada Krzysztof Ziemiec, jest naprawdę niezwykłe, wymaga poświęceń, wyrzeczeń, nie przynosi korzyści materialnych, ale daje mnóstwo radości i satysfakcji. Każda kolejna strona tej książki to dowód na, to że pomaganie innym naprawdę zmienia człowieka, uczy go czegoś, co nie zostało wyjaśnione w żadnym podręczniku, wyłożone na żadnej uczelni wyższej. Bohaterowie niniejszej publikacji przypominają o czymś, o czym w dzisiejszym zabieganym świecie chyba zapominamy: Raz darowane dobro, zawsze do nas wraca i to ze zdwojoną siłą. Wystarczy chcieć tylko tyle i aż tyle. Nie trzeba od razu wyjeżdżać na zagraniczną misję, iść do seminarium czy na studia medyczne. W inny sposób też można pomagać. Czasem wystarczy jakiś drobny gest, ciepły uśmiech, chwila rozmowy z drugą osobą czy pomoc w ramach wolontariatu. Książki tej nie można zaliczyć do beletrystyki. To coś z pogranicza literatury faktu, publicystyki i eseju. Coś co warto przeczytać. Dlaczego? A choćby dlatego, że takie opowieści otwierają oczy, obalają mity, pokazują, że nie wszyscy ludzie mają w życiu tyle samo szczęścia. Każdy dostaje do wypełnienia jakąś listę zadań, własną życiową misję, jakieś szczyty do zdobycia i trudności do pokonania. Osoby, o których czytamy w Warto być dobrym tę misję wypełniają, ale nie zapominają, że obok jest drugi człowiek, jest ktoś kto nie zawsze może poprosić o pomoc, choć jej potrzebuje. Są osoby, których uśmiech i malująca się na twarzy radość jest dla pomagających największą nagrodą. Przecież uśmiechu czy słowa "dziękuję", które takie osoby często słyszą, nie można kupić za żadne, nawet największe pieniądze
Źródło cytatów:
[1] Krzysztof Ziemiec, Warto być dobrym, Wydawnictwo M, Kraków 2014, s.10.
[2]Krzysztof Ziemiec, Warto być dobrym, Wydawnictwo M, Kraków 2014, s.15.
[3] Krzysztof Ziemiec, Warto być dobrym ,Wydawnictwo M, Kraków 2014, s. 259.
• Wydawnictwo: M
• Rok wydania: 2014
• Oprawa: Miękka
• Ilość stron: 264
• Gatunek: Literatura faktu
Pisząc tę książkę, chciałem przedstawić ikony dobroczynności i pokazać, że mogą być dla innych ludzi niezawodną busolą. Szczególnie dla młodych, o których dzisiaj zazwyczaj mówi się zbyt często w kategorii straconego pokolenia.
Krzysztof Ziemiec
Dobroczynność, charytatywne...
2015-07-31
• Wydawnictwo: Novae Res
• Seria/cykl wydawniczy: Seria Szukaj mnie wśród lawendy Tom.3
• Rok wydania: 2015
• Oprawa: Miękka ze skrzydełkami
• Ilość stron: 223
• Gatunek: Literatura piękna, literatura współczesna, powieść obyczajowa
"To jak energia wszystkich słońc, strumienie światła poprzez mrok, ponad śmierć i ponad czas".
Miłość od pierwszego wejrzenia - optymiści wierzą w nią i jej magię. Realiści są dużo ostrożniejsi, twierdząc, że zanim powie się drugiej osobie słowa Kocham Cię, trzeba ją przede wszystkim dobrze poznać oraz pozwolić jej się odsłonić, otworzyć, pokazać własne zalety
i słabości. Dopiero jeśli pomimo tych niedoskonałości, ktoś jest w stanie zrozumieć
i zaakceptować drugą osobę taką jaką jest, zaufać jej, wtedy można mówić o prawdziwej miłości. Jest jeszcze trzecia grupa - pesymiści. Oni z kolei uważają, że takie uczucie w ich życiu nie istniało, nie istnieje i istnieć nie będzie. Już sama okładka tomu wieńczącego trylogię stworzoną przez polską powieściopisarkę przyciąga uwagę czytelnika. Może ona sugerować, że będzie to prawie filmowa historia o utraconym uczuciu. Być może nawet podobna do tych znanych z wielkich dzieł literackich. Czy tak rzeczywiście jest, a może to tylko złudzenie, domysły Czytelnika z wybujałą wyobraźnią?
"Słuchaj tego, co mówi ci serce. A nie inni ludzie i nie pseudo przyjaciele".
Najmłodsza z sióstr Skotnickich - Gabriela, to ona jest w tej części postacią centralną. Dziewczyna wraz z synkiem Dario i jego babcią mieszka w Chorwacji, gdzie prowadzi własne studio masażu. Po tym jak ukochany, a zarazem ojciec dziecka zostawił ją samą
w obcym kraju i wyjechał do Włoch, ona miała dwa wyjścia. Nauczyć się języka i zostać za granicą, by dziecko było bliżej babci i ojca, albo zostawić za sobą przeszłość, wrócić do Polski w ramiona stęsknionych rodziców i starszych sióstr bliźniaczek. Wybrała to pierwsze. Ma serdecznego przyjaciela Ardo, który doskonale wie, że jej serce od zawsze należało, ba wciąż należy do innego mężczyzny, choć sama zainteresowana nawet przed sobą nie chce się do tego przyznać. Kiedy nadchodzi ważny dla jej najstarszej siostry czas, Gabriela wraca do kraju. Snuje dwie opowieści, które przedstawia kilku najważniejszym dla niej osobom. Komu i co wyzna? O tym w powieści.
"A tak w ogóle to czy Ja w ogóle muszę z kimś być?, przecież jest mi dobrze tak jak jest, jestem szczęśliwa"
Zanim zostaną przedstawione atuty i mankamenty recenzowanego dziś utworu, najpierw kilka słów o głównych bohaterach. Ona szalona, uparta, pewna siebie i niezależna Polka - Gabriela Skotnicka. On nieziemsko przystojny, z temperamentem, przeklętą wręcz dumą i wysokim poczuciem własnej wartości Chorwat - Iwo Rossa. Ich miłość była właśnie taka jakiej dotyczy wstęp do tego tekstu. Poznali się przypadkowo w jednym z włoskich klubów. Na pierwszą randkę wybrali niezwykle romantyczne miejsce. Wyruszyli do miasta Szekspirowskich kochanków Romea i Julii - Werony. Tam zostawili symboliczne karteczki z życzeniem. Niedługo potem urodził się Dario. Co sprawiło, że czar prysł? Tylko Gabi to wie. Wie, ale nie chce powiedzieć. Czy rzeczywiście jest w niej chociaż cień wielkiej miłości do południowca?
"Dobre emocje pozwalają przetrwać wszystko nawet najgorsze, a te złe mogą zniszczyć wszystko tak szybko, że nie zdąży się nawet mrugnąć".
Pora na mocne i słabe strony książki. Do zbioru zalet na pewno należy zaliczyć sposób w jaki ukazane zostały relacje między siostrami. Te ich "wieczory zwierzeń", rozmowy o wszystkim i o niczym, to, że rozumieją się bez słów. Kolejne pozytywy to realizm zdarzeń, wyraziści bohaterowie i dobrze napisane dialogi. Dzięki nim niektóre sceny naprawdę zapadają
w pamięć. Warto docenić również takie szczegóły jak magiczny klimat chorwackiego półwyspu, lekkość pióra autorki, plastyczność opisów
i subtelność w opisywaniu uczuć między bohaterami. Czego zabrakło? Przede wszystkim jakieś iskry, elementu niepokojącego, który sprawi, że ta historia bez najmniejszych wątpliwości zostanie w czytelniczym sercu i pamięci na dłużej. Zabrakło też (przynajmniej mnie) reakcji dzieci siostry Gabrysi - Zosi na informację, którą mieli im przekazać rodzice podczas wspólnego wyjazdu oraz reakcji Roberta na wiadomość jaką najstarsza z sióstr Zuzanna otrzymała na końcu książki. Niby detale, kilka scen, których brak innym czytelnikom może nie zrobi większej różnicy, jednak dla mnie jest widoczny. Co jeszcze poszło nie tak? Rozwiązania niektórych wątków są bardzo dziwne. Takie drobnostki też zwracają czytelniczą uwagę.
"Doświadczenia w jakiś sposób nas kształtują i uczą jak należy postępować. Udowadniają, że dialog, porozumienia są warte wszystkiego"
W powieści Szukaj mnie wśród lawendy Gabriela, autorka nie zapomina o pozostałych siostrach. W finalnym tomie wszystkie wątki zostają zamknięte, zagadki znajdują rozwiązanie, a tytułowa lawenda
i chorwacka wyspa znów odzyskują swą moc. Warto zarekomendować ją tym, którzy czytali poprzednie części cyklu, lubią prozę polskich autorek oraz historie z namiętnościami, tajemnicami, przyjaźnią i siostrzaną miłością w tle. Oni się nie rozczarują. Gwarantuję.
"To już koniec chorwackiej trylogii. Dziękuję wszystkim, którzy zwiedzali z siostrami ten kawałek Chorwacji, a także inne miejsca, niezwykle ważne dla bohaterów tej serii".
Tym razem Drogi Czytelniku, ostatni akapit tekstu nie jest, jak to zwykle, podsumowaniem książki, ani jej rekomendacją bądź nie. Taki był poprzedni, ten jest moją własną
i subiektywną oceną serii. Gdyby ogłoszono konkurs na najbardziej rozbudowaną fabułę cyklu, wygrałaby część druga czyli Zofia. Oceniano by charakter bohaterek? Tu bezkonkurencyjna jest cześć pierwsza tzn. Zuzanna. Pod lupę wzięto by tylko okładki? Złoto dla ostatniego tomu. To właśnie na historię Gabrieli czekałam najbardziej i to ona skradła moje czytelnicze serce. Pomimo kilku mankamentów (wymieniłam je w tej i poprzednich dwóch recenzjach), seria zasługuje na uwagę czytelnika i w mojej opinii jest jedną z lepszych w dorobku autorki.
Źródło cytatów:
[1] Fragment tekstu piosenki zespołu Ira Miłość.
[2] Agnieszka Lingas-Łoniewska, Szukaj mnie wśród lawendy Gabriela, Wydawnictwo Novae Res, Gdynia 2015, s. 155.
[3] Tamże, s.40
[4] Tamże, s.202.
[5] Tamże, s.115
[6] Tamże, s. 222.
• Wydawnictwo: Novae Res
• Seria/cykl wydawniczy: Seria Szukaj mnie wśród lawendy Tom.3
• Rok wydania: 2015
• Oprawa: Miękka ze skrzydełkami
• Ilość stron: 223
• Gatunek: Literatura piękna, literatura współczesna, powieść obyczajowa
"To jak energia wszystkich słońc, strumienie światła poprzez mrok, ponad śmierć i ponad czas".
Miłość od pierwszego wejrzenia - ...
2015-07-28
• Wydawnictwo: Novae Res
• Seria/cykl wydawniczy: Seria Szukaj mnie wśród lawendy Tom II
• Rok wydania: 2015
• Oprawa: Miękka ze skrzydełkami
• Ilość stron: 223
• Gatunek: Literatura piękna, literatura współczesna, powieść obyczajowa
„Nigdy nie poznasz drugiego człowieka, jeśli on sam nie będzie tego chciał”.
Jest w naszym pięknym języku polskim powiedzenie, które zna chyba każdy. Chodzi o stwierdzenie, że stara miłość nie rdzewieje. Ile w tym prawdy? Czy rzeczywiście ta pierwsza, często młodzieńcza, jeszcze niewinna miłość pozostaje w sercu? Odpowiedź na to pytanie, być może daje drugi tom lawendowej trylogii Agnieszki Lingas-Łoniewskiej.
„Trzeba iść do przodu, bo inaczej człowiek może zatracić się w bolesnych wspomnieniach”.
Już prolog zawierający dziwną korespondencję e-mailową dwóch mężczyzn, przyjaciół z przeszłości, zwiastuje, że historia Zosi będzie zupełnie inna, niż jej starszej o kilka minut siostry bliźniaczki, którą czytelnik poznał w tomie pierwszym zatytułowanym Szukaj mnie wśród lawendy Zuzanna. Bo i życie Zofii jest zupełnie inne. Ma dwoje nastoletnich dzieci, syn Jacek i córka Agata mają własne światy, swoje zajęcia, koła zainteresowań, treningi. Mąż żyje sprawami firmy, Zosi Faber doskwiera samotność. Wie, że między nią a Adamem coś się wypaliło. Mimo zapewnień męża, który powtarza słowa miłości, czuje, że jej małżeństwo istnieje tylko na papierze. To już nie jest i nie będzie to samo - nigdy.
„Tak, kochała Adama i kochała Maksa. Lecz to były całkiem różne uczucia, których w żadnym razie nie można było porównywać ani poddawać jakiejkolwiek analizie”.
Główna bohaterka wie, że ma rodzinę, której nie może zniszczyć, zrozumiała też jednak jeszcze coś innego. Ona wciąż kocha Maksa, w pewien sposób zawsze go kochała, ta miłość. to uczucie jedno na milion, takie, które było, jest i będzie w sercu człowieka na zawsze. Dlatego, gdy Krall na nowo wkracza do jej życia postanawia zaryzykować spotkanie, potem zgadza się na niespodziewany wspólny wyjazd do Frankfurtu...
Ta książka stawia czytelnikowi szereg pytań. Oto kilka z nich: Czy można podejmować za kogoś decyzje bez jego wiedzy, nawet, jeśli mają one tego kogoś uszczęśliwić? Czy warto kłamać, nawet w dobrej wierze? Czy człowiek ma prawo oszukiwać, tylko po to, by ukryć prawdę o sobie? Do jak wielkich poświęceń zdolny jest ten, kto naprawdę kocha? O tym już w powieści.
„Ktoś kiedyś powiedział, że życie bez ludzi, których się kocha jest samotnością”.
Szukaj mnie wśród lawendy Zofia, to coś więcej niż typowy romans, to opowieść
o tajemnicach z przeszłości, ponoszeniu konsekwencji swoich wyborów, decyzjach jakie mogą dać to co najważniejsze, ale również w jednej chwili przekreślić wszystko, w co się wierzyło, co się kochało. Tutaj w przeciwieństwie do części pierwszej, nie można narzekać na brak akcji ani odgadnąć zakończenia. Dlaczego? Bo trudno przewidzieć, jak zachowa się człowiek, kiedy jego świat zostanie zruinowany, a prawda okaże się gorsza niż ktokolwiek mógłby przypuszczać. Może nawet gorsza od kłamstwa, choć przysłowie mówi odwrotnie.
Kiedy Czytelnik przewraca kolejne karty tej historii, zwłaszcza jej końcowe fragmenty, w jego głowie mogą, choć nie muszą (u mnie były), pojawić się następne dwa pytania. Pierwsze: czy My czytelnicy, zawsze musimy rozumieć postępowanie bohaterów? Drugie: Czy w ogóle mamy prawo je jakkolwiek oceniać?
„Nikt nigdy nie wie, co tak naprawdę dzieję się w życiu innych ludzi. Widzimy tylko te kawałki, ustępy, które oni sami pozwalają nam dostrzec”.
Prezentowana dzisiaj powieść to nie tylko kolejna cześć serii, opowieść o drugiej z sióstr, to także mała podróż po Polsce i Europie. Wiedzie przez Wrocław, Frankfurt, a kończy się na uroczej chorwackiej wyspie Korcula. Jest to także utwór, gdzie poznajemy dalsze losy Zuzanny i Roberta oraz dostajemy przedsmak tego, co czeka nas w tomie trzecim, czyli historii najmłodszej - Gabrysi i jej wielkiej chorwackiej miłości. Literatura
z jednej strony wakacyjna, odprężająca, z drugiej zmuszająca do kilku przemyśleń. Warto zarekomendować ją osobom znającym poprzednią część i lubiącym książki, gdzie najważniejsze są trzy rzeczy: emocje, ludzkie dramaty i miłość, ale nie pod jedną, lecz kilkoma zupełnie różnymi postaciami.
Źródło cytatów:
[1] Agnieszka Lingas-Łoniewska, Szukaj mnie wśród lawendy Zofia, Wydawnictwo Novae Res, Gdynia 2015, s. 121.
[2] Tamże, s. 105.
[3] Tamże, s. 162.
[4] Tamże, s. 138.
[5] Tamże, s. 213.
• Wydawnictwo: Novae Res
• Seria/cykl wydawniczy: Seria Szukaj mnie wśród lawendy Tom II
• Rok wydania: 2015
• Oprawa: Miękka ze skrzydełkami
• Ilość stron: 223
• Gatunek: Literatura piękna, literatura współczesna, powieść obyczajowa
„Nigdy nie poznasz drugiego człowieka, jeśli on sam nie będzie tego chciał”.
Jest w naszym pięknym języku polskim powiedzenie, które zna...
2015-07-25
• Wydawnictwo: Novae Res
• Seria/cykl wydawniczy: Seria Szukaj mnie wśród lawendy Tom. 1
• Rok wydania: 2014
• Oprawa: Miękka ze skrzydełkami
• Ilość stron: 222
• Gatunek: Literatura piękna, literatura współczesna, romans
"Zrozumiała, że czasami miłość nie wystarcza. Trzeba jeszcze, zrozumienia, dojrzałości wyrozumiałości i wybaczenia”.
Do napisania książki mogą zainspirować różne rzeczy takie jak własne przeżycia, ludzie i ich historie, obejrzany film czy usłyszany w radio utwór muzyczny. Co było natchnieniem do stworzenia serii o trzech siostrach, Zuzannie, Zofii i Gabrieli Skotnickich? Wakacyjna podróż autorki do Chorwacji, gdzie w znacznej mierze rozgrywa się akcja kolejnego cyklu
w literackim dorobku Agnieszki Lingas-Łoniewskiej o romantycznym tytule Szukaj mnie wśród lawendy.
"Ciągle żyła przeszłością, i w perspektywie dawnych przeżyć i doświadczeń wszystko inne miało nieco wyblakłe kolory".
Bohaterką pierwszej części trylogii jest najstarsza z sióstr - Zuzanna, Dyrektor Generalny działu sprzedaży dużej firmy farmaceutycznej. Gdy szła na studia, marzyła o pracy
w laboratorium, jednak życie dość mocno i boleśnie zweryfikowało jej plany, pokazało, że powiedzenie Wystarczy tylko chcieć nie zawsze się sprawdza. Jest silną osobowością, która wie czego chce, kobietą z ognistym charakterem, pracoholiczką, podwładni nazywają ją Żyleta. Przed laty, kiedy była bardzo młodą dziewczyną, zaufała, a potem ktoś mocno ją zranił. Po tamtym rozczarowaniu postanowiła raz na zawsze wykreślić ze swojego słownika, to jedno jedyne, dla niektórych najpiękniejsze słowo świata - miłość. Stała się aktorką, która gra przygotowaną dla siebie rolę kobiety zamkniętej w sobie, nieustępliwej, twardej
i niezależnej. Kiedy w pracy nie otrzymuje tego na co liczyła, postanawia skorzystać
z zaproszenia i wyjechać do Chorwacji, gdzie mieszka jej najmłodsza siostra.
"Złamał ją. Nie tylko jej serce, ale też wiarę w czystość, szczerość, wiarę w potęgę uczucia, w przekonanie, że istnieje coś takiego jak miłość".
Los sprawia, że na jej drodze ponownie pojawia się dawna miłość - Robert Jakubowski. Tyle
, że teraz wszystko jest inaczej niż szesnaście lat temu. Oboje są dorosłymi ludźmi, mają własne życie. Ona pracuje w korporacji, on samotnie wychowuje córkę. On był dla niej
, a Ona dla niego pierwszą i jedyną miłością. Tak było kiedyś, ale czy po latach są w stanie najpierw sobie wybaczyć, a potem dać szansę na wspólną przyszłość? O tym już nie tutaj
, lecz na kartach powieści.
„Nasza bytność na tym świecie jest niczym innym, jak sumą takich ułamków radości, które należy pielęgnować i przypominać sobie o nich, kiedy tylko znajdziemy ku temu sposobność”.
Tytuł recenzowanej dziś książki jak i całej serii, ma znaczenie symboliczne, to pewnego rodzaju klucz interpretacyjny, znak dla bohaterów błądzących po życiowych bezdrożach, szukających ukojenia oraz odnalezienia siebie na nowo. Chociaż uwaga czytającego, ma być skupiona na historii Zuzy, to autorka nie zapomina przybliżyć mu sylwetek pozostałych sióstr, którym poświęcone są kolejne części. Pokazuje mechanizmy funkcjonowania korporacji, to co się dzieje z człowiekiem, który tam pracuje. Urocze krajobrazy, siostrzana miłość, przyciągająca wzrok okładka, cytaty, które warto zapamiętać, tytuły piosenek na początku każdego rozdziału i lekkość z jaką się go czyta. To największe auty tego tytułu.
Co jest jego największą wadą? Brak jakichś większych emocji i zwrotów akcji. Tu wszystko od początku do końca da się przewidzieć, nawet zakończenie. Niestety. Podobnie jak
w innych książkach autorki pojawiają się zdrobnienia imion bohaterów. Gabi, Zuzka czy Zosia nie irytują, za to Robson, Adaśko czy Mała Zu już tak. Nawet bardzo (przynajmniej mnie, uważam, że takie zdrobnienia nie pasują do tych postaci).
"Życie pisze różne scenariusze, czasami proste, innym razem zaskakujące".
Na koniec Drogi Czytelniku, dostaniesz odpowiedź na najważniejsze pytanie, odpowiedź na jaką być może czekasz. Czy warto przeczytać tę książkę? Tak, ale pod warunkiem, że nie ma się wobec niej zbyt wygórowanych oczekiwań. To nie jest nic innego jak typowy romans
, literatura tych niższych lotów. Powieść o kobietach i dla kobiet. Właśnie im warto ją zarekomendować. To raczej one lubią czytać o miłości.
Źródło cytatów:
[1] Agnieszka Lingas-Łoniewska, Szukaj mnie wśród lawendy Zuzanna, Wydawnictwo Novae Res, Gdynia 2014, s. 220.
[2] Tamże, s. 20.
[3] Tamże, s. 15.
[4] Tamże, s. 121.
[5] Tamże, s. 133.
• Wydawnictwo: Novae Res
• Seria/cykl wydawniczy: Seria Szukaj mnie wśród lawendy Tom. 1
• Rok wydania: 2014
• Oprawa: Miękka ze skrzydełkami
• Ilość stron: 222
• Gatunek: Literatura piękna, literatura współczesna, romans
"Zrozumiała, że czasami miłość nie wystarcza. Trzeba jeszcze, zrozumienia, dojrzałości wyrozumiałości i wybaczenia”.
Do napisania książki mogą...
2015-04-29
• Wydawnictwo: Literackie
• Seria/cykl wydawniczy: Seria z czarnym kotem tom 3
• Rok wydania: 2015
• Oprawa: Twarda
• Ilość stron: 272
• Gatunek: Literatura piękna, literatura współczesna, powieść obyczajowa
„Jedni zawsze znajdą kolejny szczyt do zdobycia, inni kolejne dno, by stoczyć się jeszcze niżej”.
Ktoś kiedyś powiedział bardzo mądre zdanie, że odbiór czytanej przez nas książki zależy po pierwsze od naszych oczekiwań wobec niej, po drugie od tego kim jesteśmy, ile mamy lat, jakie są nasze doświadczenia życiowe i wreszcie po trzecie, od tego jaki mamy nastrój czy nawet światopogląd. W przypadku najnowszej książki Pani Katarzyny Michalak, która na swoim koncie ma trzydzieści utworów, oczekiwania (przynajmniej w moim przypadku) były ogromne. Głośne zapowiedzi wydawnicze sugerowały, że ta powieść to będzie naprawdę coś, emocjonalna bomba, która wybucha czytelnikowi w rękach, perła jaką dostaje się w prezencie na specjalną okazję. Według opisu na okładce miała być to powieść, która roztrzaskuje serce na kawałki, wzbudza skrajne emocje i porusza do łez. Po lekturze znajdujących się w sieci recenzji oraz samej książki, można zgodzić się tylko z tym drugim stwierdzeniem. Pozostałe też mogłyby być prawdziwe. Naprawdę! Ta książka miała gdzieś w zamyśle papiery na to, by stać się literackim diamentem, bo i pomysł autorki genialny, tematy, a właściwie zbiór tematów, na które warto rozmawiać i o których trzeba pisać. Teoretycznie wszystko się zgadza poza jednym, ten diament trzeba jeszcze oszlifować. Dopiero wtedy będzie on mógł zachwycać ludzi i świecić pełnym blaskiem. Tutaj niestety tego zabrakło i nie tylko tego, ale jeszcze paru innych istotnych przy tego typu historiach rzeczy. O tym za chwilę.
"Przeszłości nie zmienimy żadnym gdybym. Mamy wpływ tylko na to co tu i teraz. I czasami na swoją przyszłość. To wszystko".
W Nie oddam dzieci powieściopisarka opowiada swoim czytelnikom historię utalentowanego i cenionego w lekarskim środowisku chirurga oraz jego rodziny, która zostaje wystawiona na ciężką próbę. Michał Sokołowski jest taki jak wielu ludzi w dzisiejszych czasach, ciągle zabiegany, zapracowany, ratuje życie innym, ale zapomina o sobie i najbliższych. Wie, że ma żonę, dzieci, lecz dyżury i kolejne operacje są ważniejsze niż czas spędzany z rodziną. W domu bywa gościem, znika z niego tak szybko jak się pojawia, zanim jeszcze dzieci zdążą się nim nacieszyć. Spogląda na nie tylko w nocy, by ich nie budzić, a potem... wraca do szpitala, bo przecież obowiązki go wzywają. Żona wściekła, rozżalona, ale cierpliwa, przyjmuje kolejne przeprosiny. Nie bez powodu mówi się, że miłość potrafi wybaczyć wszystko.
" Słowa raniły czasem bardziej niż uderzenie".
Los postanawia wyrwać Michała z tego amoku. Chce pomóc mu zrozumieć, że to nie ambicja, stanowisko czy kariera, a rodzina powinna być na pierwszym miejscu. Robi to jednak w bardzo brutalny i bolesny sposób. Paradoksalnie może właśnie takiego wstrząsu mężczyźnie było potrzeba? Kiedy w jednej chwili traci ukochaną żonę Martę, oraz obchodzącego tego dnia urodziny synka Antosia, jego świat rozpada się na kawałki. Pogrążony w żałobie, topiący smutki w alkoholu, samotny ojciec trójki dzieci, bo najmłodsze mające dopiero przyjść na świat maleństwo udało się uratować, niepanujący nad własnymi emocjami człowiek, a właściwie to jego wrak. Kimś takim stał się szanowany i ceniony doktor Sokołowski. Płaczący Staś, sześcioletni Zbynio, który nie rozumie całej sytuacji
i trzynastoletnia Maja. Ona jedna stara się ratować rodzinę, dba by razem z bratem byli dobrze ubrani, najedzeni, z odrobionym zadaniem. Byle tylko nie wzbudzić podejrzeń i nie zostać oddzielonym od ojca. Starania dziewczynki to jedna, a działania dorosłych to druga strona medalu. Prawo jest prawem, a zgodnie z nim jeśli dzieciom nie zapewnia się odpowiednich warunków, ktoś może wystąpić z wnioskiem o odebranie rodzicom praw do opieki nad nimi. Taki dokument składa jedna z ciotek. Kolejny cios, czy będzie tym ostatecznym? Czy Michał zawalczy i spełni prośbę żony, która przyszła do niego we śnie i po raz ostatni błagała Przysięgnij, że nie oddasz dzieci! Czy sprawcy wypadku zostaną surowo ukarani, a sąd wymierzy sprawiedliwość? O tym już w powieści.
"Bo wygodniej jest wierzyć, niż jechać tam i patrzeć jak przyjaciel stacza się na dno".
Fabuła, która zapowiada chwytającą za serce historię, co więc poszło nie tak? Po pierwsze irytujące uprzedzanie faktów i informowanie czytelnika o tym, co się za chwilę stanie. Można zadać pytanie retoryczne: po co to? Chyba tylko po to, by odebrać mu przyjemność
z poznawania tej historii. Trudno znaleźć inne wytłumaczenie. Po drugie to, jak przedstawiona jest cała historia. Brutalny język i drastyczne środki wyrazu są do pewnego stopnia zrozumiałe, ale już potraktowanie po macoszemu niektórych istotnych kwestii absolutnie nie. Po trzecie masa absurdalnych decyzji i zdarzeń, które wymyśliła autorka. Chyba jest jakaś granica miedzy realizmem zdarzeń a fikcją literacką prawda? Po czwarte batalia o dzieci, zgodnie z tym co sugeruje tytuł, miała być jednym z głównych tematów książki, a została opisana na zaledwie kilku stronach i zakończyła się po dwóch rozprawach. Kolejny absurd to nagle pojawiająca się Pani Mecenas, która zna historię rodziny i potrafi ot tak po prostu poprowadzić sprawę. Po piąte brak kontekstu, czegoś co wyjaśniłoby zachowanie przyjaciół Michała i decyzję jaką podjęli na sali sądowej jego rodzice. Po szóste i ostatnie, czytając tę książkę można odnieść wrażenie, że autorka pisząc łapie za ogon zbyt wiele srok, za dużo chce powiedzieć, gdzieś się śpieszy. Dlaczego? Bo plan wydawniczy zobowiązuje, bo terminy gonią itp. W konsekwencji oddaje czytelnikowi coś co jest niepełne, mówi niedokładnie tak jakby chciała, dotyka niektóre kwestie, lecz potem ich nie dopracowuje bądź w ogóle nie rozwija.
" We mnie ta książka dużo zmieniła. Ja każdą powieść, którą piszę naprawdę każdą wierzcie mi, jakoś przeżywam i coś w niej przerabiam własnego, jakieś własne strachy, fobie, koszmary".
W poprzednim akapicie zostały przedstawione główne. choć pewnie nie wszystkie mankamenty powieści. Co zatem sprawia, że książka tak dobrze się sprzedaje? Co należy w niej docenić? Przede wszystkim może nie do końca udaną, ale jednak próbę zmierzenia się
z niezwykle trudnym tematem, pokazania człowieka, który, aby zrozumieć głupotę własnego postępowania, musiał stracić bezpowrotnie to co najcenniejsze. Kolejny pozytyw to postawa dzieci: niezwykle dzielna trzynastoletnia Maja, bardziej odpowiedzialna niż niejeden dorosły oraz sześcioletni Zbynio, na przykładzie którego autorka pokazała co może stać się z psychiką osieroconego malucha. Dalsze mocne strony to ukazanie dziennikarzy, którzy niczym głodne hieny szukają dla siebie pożywienia czyhając na kolejną sensację. Warto też podkreślić pewną smutną, ale niestety coraz bardziej powszechną postawę. Głównemu bohaterowi w trudnych chwilach pomaga nie rodzina, ale zupełnie obcy ludzie, bądź przyjaciel rozumiejący własne błędy. Taki jest dzisiejszy świat brutalny i okrutny.
"Ta książka nauczyła mnie po pierwsze cieszyć się każdą chwilą kiedy jesteśmy razem tzn. żyję Ja, żyją moje dzieci, żyją moi bliscy, a po drugie rozstawać się z ludźmi nie w gniewie".
Jednak najważniejszą rzeczą, która broni tę książkę (również w moich oczach) są ukryte gdzieś między wierszami przesłania. Katarzyna Michalak także do Ciebie Drogi Czytelniku mówi:
Pamiętaj o najbliższych, kochaj i nie odkładaj spotkania z nimi na później, bo może zabraknąć Ci czasu. Doceń każdą taką chwilę, bo może być ona ostatnią. Nie zapomnij powiedzieć: Jestem, możesz na mnie liczyć, przytulić się lub poprosić o przebaczenie.
Co jeśli ktoś czeka nie na obietnice i prezenty, ale właśnie na takie słowa i gesty. Nie umiesz okazywać uczuć, ani przebaczać? Naucz się, warto. Autorka przypomina również, że:
Nigdy nie wiadomo co nas w życiu czeka, co czeka za zakrętem, dlatego uważaj na drodze, szkoda życia, ktoś w domu na Ciebie czeka, jest ktoś kto Cię potrzebuje !!!
Zdaje się powtarzać za nieżyjącym już księdzem Janem Twardowskim jego pamiętne słowa: Śpieszmy się kochać ludzi, tak szybko odchodzą.
"Przeżyjcie ją tak jak ja ją przeżywałam i nauczcie się właśnie tego żeby odpuszczać gniew, żeby się wyciszyć, żeby pamiętać, że to naprawdę jest jedna sekunda kiedy jest koniec wszystkiego i możecie nie mieć drugiej szansy".
Nie oddam dzieci! to książka, którą całkiem inaczej odbiorą kobiety i mężczyźni. Odmiennie spojrzą na nią młode dziewczyny bez dzieci i matki, które mają już własne pociechy. Zupełnie różne zdanie mogą mieć na jej temat osoby, które podobnie jak główny bohater, musiały o dzieci zawalczyć lub samotnie je wychować. Inaczej ocenią ją Ci, którzy
w książkach szukają emocji, wzruszeń i morału. Za to osoby, dla których najważniejsza jest perfekcja mają tu pole do popisu. Mogą wyłapać mnóstwo wad i nie pozostawić na autorce suchej nitki. Proszę bardzo, droga wolna.
"Jutro już może Ciebie nie być, może nie być tego kogoś, możesz nie mieć czasu, żeby powiedzieć mu wybacz, po prostu przytulić tego kogoś nawet mentalnie, pogodzić się z nim i po prostu rozstać się z nim tak, jakby jutra miało nie być"
Pewnie teraz Drogi Czytelniku zastanawiasz się co ja zrobię? Wydawca mówi Tę książkę musisz przeczytać! Nieprawda, Ty nic nie musisz, zrób co uważasz. Jeśli czujesz się gotowy, to zmierz się z nią. Dalej czytamy Ta książka może zmienić Twoje życie!. Trudno to ocenić. Z pewnością może dużo nauczyć, choć nie powinny jej czytać kobiety w ciąży ani świeżo upieczone mamy. Za dużo w niej okazji do nerwów. Ostatnie słowo od wydawcy Ten dramat może rozegrać się tuż obok Ciebie!. Dlatego bądź ostrożny/a, ponieważ to co najcenniejsze czyli życie, masz zawsze tylko jedno. Jego nie wygrasz na żadnej loterii, ani w komputerowej grze.
Źródło cytatów:
[1] Katarzyna Michalak Nie oddam dzieci ! , Wydawnictwo Literackie Kraków 2015 , Str.5
[2] Tamże, s. 112.
[3] Tamże, s. 223.
[4] Tamże, s. 201.
[5] Fragment vloga Autorki zatytułowany Śpieszmy się kochać.
[6] Tamże.
[7] Tamże.
[8] Tamże.
• Wydawnictwo: Literackie
• Seria/cykl wydawniczy: Seria z czarnym kotem tom 3
• Rok wydania: 2015
• Oprawa: Twarda
• Ilość stron: 272
• Gatunek: Literatura piękna, literatura współczesna, powieść obyczajowa
„Jedni zawsze znajdą kolejny szczyt do zdobycia, inni kolejne dno, by stoczyć się jeszcze niżej”.
Ktoś kiedyś powiedział bardzo mądre zdanie, że odbiór czytanej...
2014-12-31
• Wydawnictwo: M
• Rok wydania: 2012 ( wydanie II).
• Oprawa: Miękka
• Ilość stron: 152
• Gatunek: Literatura faktu, Wywiad
To książka o wyjątkowym człowieku. O jego wielkiej sile, odwadze i jeszcze większym sercu.
Adam Woronowicz
Krzysztof Ziemiec - dziennikarz, który prowadził mnóstwo różnych programów informacyjnych takich jak Magazyn 24 godziny (TVN 24), Panorama (TVP2) czy Puls Raport (TV Puls). Nagrodzono go również Telekamerą (2011 i 2012) oraz statuetką Wiktora 2011 w kategorii prezenter telewizyjny. Do jego rąk trafił także order Ecce Homo 2012. Prywatnie mąż i ojciec trójki dzieci, człowiek, który dzięki swojej determinacji i wsparciu wielu osób wygrał "drugie życie" i mimo początkowych wątpliwości i obaw czy warto, czy to jeszcze kogoś zainteresuje, za namową wielu osób zdecydował się podjąć wyzwanie i opowiedzieć o tym co przeżył. Początkowo miał być to dziennik, jak mówi sam autor "pisany krwią", dopiero później pojawiła się propozycja wywiadu i napisania tej książki. O moich wrażeniach za chwilę. Najpierw kilka słów o treści i genezie książki, która po raz pierwszy została wydana w 2010 r. Powstała po to, by pokazać, że warto walczyć nawet wtedy, gdy wydaje się, że już wszystko stracone, by dać siłę i zastrzyk nadziei tym, którzy go potrzebują. To rozmowa z kimś, kto jest rozpoznawalny a zarazem ceniony. Nie od dziś wiadomo, że takim osobom łatwiej jest dotrzeć do ludzi, ich historie odbiją się szerokim echem w mediach, a świadectwa, które powstają po takich traumatycznych przeżyciach i tylu dniach cierpienia jakie były udziałem pana Krzysztofa, są chętniej czytane, niż te pisane przez osoby anonimowe
(…)Znacznie łatwiej, przynajmniej tak mi się wydaje, otworzyć się przed drugą osobą na takiej zasadzie: posłuchaj bracie, bo może to co powiem, kiedyś Tobie może jakoś się przydać, może Tobie pomóc przewartościować pewne rzeczy w swoim życiu może, zastanowić się nad tym życiem
Krzysztof Ziemiec
Wszystko jest po coś to wywiad rzeka, rozmowa dwóch nie znających się wcześniej dziennikarzy. On związany z telewizją, ona z prasą, on otwiera się i mówi nie tylko to, co trzeba czy wypada po takim wypadku powiedzieć., ale to co myśli i tak jak czuje, niczego nie ukrywając, ona pełna podziwu, czasem powątpiewająca słucha i notuje. Wszystkie odpowiedzi są tak szczerze, że w niektórych momentach nawet sama dziennikarka dopytuje swojego rozmówcę, czy to co od niego słyszy jest prawdą. Dlaczego? Bo po prostu nie dowierza, że po tak ciężkim wypadku można mówić takie rzeczy, można słabość przekłuć w siłę i szukać pozytywów tam gdzie teoretycznie nie powinno ich być. Prezenter opowiada nie tylko o pożarze, obrażeniach, bólu, cierpieniu nie tylko fizycznym, ale i psychicznym oraz rehabilitacji. Mówi także o swoim domu rodzinnym, dzieciństwie, harcerstwie, żonie, dzieciach i sposobie ich wychowywania. Przyznaje, że miał chwile słabości, momenty, kiedy choć odczuwał ból fizyczny, znacznie bardziej bolało go co innego, a mianowicie to, że nie mógł w pełni uczestniczyć w życiu rodzinnym i przez dłuższy czas był przykuty do łóżka i skazany na pomoc najbliższych, myślał, że już nigdy nie wróci do zawodu. Autor nie zapomina o tym, by po raz kolejny podziękować wszystkim którzy w jakikolwiek sposób mu pomogli. Wspomina lekarzy, pielęgniarki, swoich kolegów z różnych stacji telewizyjnych, całą masę bezimiennych lub tych, którzy np. wysyłali do niego listy z podziękowaniami za opowiedzenie tej niezwykłej historii. Ziemiec stara się pokazać czytelnikowi, że cierpienie rzeczywiście uszlachetnia a powiedzenie, że co nas nie zabije, to nas wzmocni jest czymś więcej, niż tylko wytartym sloganem. Przypomina, że gdyby nie ten wypadek, to być może nie byłoby nowych zawodowych wyzwań, kilku programów publicystycznych takich jak choćby Niepokonani czy szeregu innych projektów i inicjatyw społecznych, w które się angażuje, może byłby innym człowiekiem. Ta szczerość, otwartość, dostrzeganie pozytywów i cała postawa pana Krzysztofa robią ogromne wrażenie. W książce pada też pytanie o pamiętne, dotyczące wyłącznie Świąt Bożego Narodzenia wydanie Wiadomości, pierwsze jakie poprowadził od dnia wypadku. Symboliczna data 24 grudnia 2009 r. (pożar, w którym ucierpiał miał miejsce 22 czerwca 2008r), przywitanie przekazanie informacji i ten moment, który wielu pewnie pamięta do dziś: Krzysztof Ziemiec wstający od stołu, trzymający w ręku opłatek, składający życzenia i dziękujący widzom za wsparcie.
Ziemiec zdradza jak doszło do tego, że po półtorarocznej przerwie ponownie pojawił się na ekranie, kto go do tego namówił. Dzieli się swoimi wątpliwościami i emocjami jakie mu wtedy towarzyszyły, podkreśla, że ten dzień był dla niego początkiem nowej zawodowej drogi. W powyższej książce znajduje się również fragment dotyczący samego momentu składania życzeń, który wymagał ogromnego wysiłku prezenter porównuje go zdobywania górskiego szczytu:
O takich sytuacjach mówi się, że wzruszenie odbiera głos. Wiedziałem, że właśnie w tym momencie postawiłem kropkę nad i. Tych kilka słów wypowiedzianych na stojąco, a ja wtedy nie mogłem jeszcze za dobrze stać, było jak wejście na Rysy. Każdy kto się na ten szczyt wspinał, wie, że jest ono bardzo długie. To moje podejście trwało aż półtora roku. Miałem poczucie osobistego zwycięstwa. Takiego małego prywatnego triumfu.
Krzysztof Ziemiec
Takich emocjonalnych fragmentów jest w tym wywiadzie naprawdę sporo. Po zakończeniu lektury jeszcze długo nie mogłam się otrząsnąć, bo zrobiła ona na mnie niesamowite wrażenie, kilkakrotnie wracałam i wciąż wracam do pewnych rozdziałów czy nawet pojedynczych zdań. Tej książki nie da się odłożyć na półkę i tak po prostu zapomnieć. Jej tytuł mówi sam za siebie i jest kluczem interpretacyjnym, choć akurat w tym przypadku czytelnik chyba takiej wskazówki nie potrzebuje. Tu wszystko jest jasne.
Po latach nie myślę o tym co wtedy zaszło. Nie dlatego, że postanowiłem wyrzucić z siebie wszystko co złe, ale dlatego, że dziś życie postawiło przede mną nowe zadania. Mam cel i idę do przodu, nie widzę powodu, by patrzeć za siebie.
Krzysztof Ziemiec
Wspomnienia Krzysztofa Ziemca są nie tylko dla tych, którzy potrzebują nadziei i przykładu, że można pokonać różne bariery i wrócić jeszcze silniejszym. To także pozycja obowiązkowa dla wszystkich tych, którzy narzekają na swój los i ciągle oczekują od życia czegoś więcej. Jeśli, Drogi Czytelniku, jesteś jedną z takich osób, przeczytaj tę książkę. Być może dzięki temu zaczniesz bardziej doceniać to co masz, bo zobaczysz, że czasem życie pisze dla nas różne scenariusze i nie zawsze są one tylko pozytywne, a jednak po pewnym czasie możemy się przekonać, że jak mówi tytuł książki, wszystko jest po coś.
Źródło cytatów:
[1] Okładka książki
[2] Fragment wywiadu z Krzysztofem Ziemcem.
[3]Krzysztof Ziemiec, Mira Suchodolska, Wszystko jest po coś Wydawnictwo M Kraków 2012, Str. 72.
[4]]Krzysztof Ziemiec, Mira Suchodolska, Wszystko jest po coś Wydawnictwo M Kraków 2012, Str. 7
• Wydawnictwo: M
• Rok wydania: 2012 ( wydanie II).
• Oprawa: Miękka
• Ilość stron: 152
• Gatunek: Literatura faktu, Wywiad
To książka o wyjątkowym człowieku. O jego wielkiej sile, odwadze i jeszcze większym sercu.
Adam Woronowicz
Krzysztof Ziemiec - dziennikarz, który prowadził mnóstwo różnych programów informacyjnych takich jak Magazyn 24 godziny (TVN 24), Panorama...
2014-12-14
• Wydawnictwo: Sine Qua Non
• Rok wydania: 2014
• Oprawa: Twarda
• Ilość stron: 450
• Gatunek: Autobiografia, Biografia, Pamiętnik
(…)Marek jest z jednej strony człowiekiem prostolinijnym i szczerym, a z drugiej romantycznym i wrażliwym. Jest osobą, od której można się nauczyć tego, co w życiu najważniejsze - bycia sobą, podążania za swoimi ideałami, wytrwałości w pokonywaniu przeciwieństw, a jednocześnie cieszenia się chwilą.
Leszek Gnoiński
Marek Piekarczyk - człowiek, którego większość ludzi, zwłaszcza młodych, poznała w 2013 r kiedy to wraz z Justyną Steczkowską, Patrycją Markowską oraz Tomsonem i Baronem
z zespołu Afromental zasiadł w jury drugiej edycji programu muzycznego The Voice of Poland (wziął także udział w czterech kolejnych odsłonach tego talent show). Starsi znają go z występów w zespole TSA, roli w musicalu i solowych dokonań muzycznych. Bardzo chroni swoją prywatność i rzadko mówi o rodzinie. Co powiedział o sobie, swoim życiu, muzyce, pobycie w USA i nie tylko w swojej biografii napisanej wspólnie z dziennikarzem, reżyserem i scenarzystą Leszkiem Gnoińskim?
"Świetny kumpel, człowiek orkiestra i niepokorny wilk o wielkim, dobrym sercu. Kobiety go uwielbiają. Jego życiorys to gotowy scenariusz filmowy."
Justyna Steczkowska
Zwierzenia kontestatora to biografia muzyka, którego wielu uważa za jedną z legend polskiego rocka i heavy-metalu. Sam zainteresowany w jednym z wywiadów powiedział, że legendy nie zawsze są prawdą. Jednak książka o nim to prawda i tylko prawda. Pan Marek szczerze opowiada o swoim dzieciństwie, latach młodości, rodzicach, dzieciach, ale przede wszystkim o muzyce. Na większość pytań odpowiada bardzo wyczerpująco, niczego nie ukrywa, czasem nie przebiera w słowach. Otwarcie mówi o swoich życiowych sukcesach
i tym co mu się nie udało. Zabiera czytelnika w podróż po swoim życiu, podróż, w której to on jest przewodnikiem, a my odbiorcy, jeśli chcemy możemy za nim pójść. To opowieść nie tylko o człowieku, który zagrał mnóstwo koncertów, nagrał płyty, zagrał główną rolę w rock- operze Jesus Christ Superstar (Teatr Muzyczny w Gdyni), to także obraz tego jak żyło się kilka dekad temu, obraz Polski, w której my młodzi ludzie nie żyliśmy, a w której on dorastał. Widział coś, czego my (mam nadzieję) nigdy nie będziemy musieli już oglądać. Taka mała lekcja historii - nie tylko tej politycznej, ale też muzycznej. Tamte czasy to inne realia, postawy, zachowania, decyzje i wybory. Muzycy nie mieli wtedy tylu możliwości co teraz. Koncerty, festiwale i nagrania wyglądały zupełnie inaczej. Cenzurowane teksty piosenek
i wiele innych utrudnień, które dziś ciężko sobie nawet wyobrazić, bo ich już po prostu nie ma.
Gdy myślę o Marku, robi mi się ciepło koło serca. Dzięki ludziom takim jak on, świat jest lepszym miejscem"
Anna Dymna
Każdy rozdział tej publikacji to inny etap życia artysty. Czytelniczą wędrówkę zaczynamy od teraźniejszości, by potem cofnąć się do czasów dzieciństwa i młodości wokalisty. Pierwsze dziecięce wybryki, zabawy, nauka i początki muzyczne. Pierwsze miłości, własne teksty, nagrania i próby z różnymi zespołami. O tym wszystkim można przeczytać w pierwszych rozdziałach. Fragment książki zatytułowany Otwieram swoje skrzydła rozpoczyna trójrozdziałową opowieść stricte muzyczną. Pisanie piosenek, wierszy, występy i koncerty
z zespołem TSA (Tajne Stowarzyszenie Abstynentów), ogromna popularność, walka
z komunistycznymi ograniczeniami, występ na legendarnym festiwalu w Jarocinie, kultowa piosenka Marsz wilków nagrana do filmu Akademia Pana Kleksa. Kolejne płyty, a potem pierwsze konflikty w zespole, rozstania i powroty.
"Nigdy nie byłem emigrantem. Po prostu przyjeżdżam gdzieś i mam tam swoje miejsce. Wszędzie można mieć takie miejsce. Jedyne czego ci może brakować, to ludzie, których kochamy i za, którymi tęsknimy."
Marek Piekarczyk
Kolejnym przystankiem są rozdziały Jezus z Bochni - zawierający pytania o wspomniany wcześniej spektakl teatralny, z którym Pan Marek i TSA występowało nie tylko w kraju, ale także za granicą (USA i Kanada). Nasze sumienia - rozmowa o nowym zespole Piekarczyka Balls Power oraz Roller Coaster w Nowym Jorku, czyli blaski i cienie życia za oceanem. Następnie mamy powrót muzyka do Polski, rzadkie, ale jednak gościnne występy na krążkach innych artystów, projekt Marek Piekarczyk akustycznie i wydana w 2009 r jedyna jak do tej pory solowa płyta wokalisty zatytułowana Źródło. Całość wzbogacona została o liczne fotografie z koncertów i prywatnego archiwum Marka. Słowo klucz, które pomaga lepiej zrozumieć tę biografię zostało zawarte w jej tytule. Według Słownika języka polskiego wyraz „kontestator” oznacza osobę, kwestionującą zwłaszcza publiczne wartości i normy obowiązujące w życiu społecznym, politycznym itp. Ta książka to wywiad-rzeka, w którym padają trudne, czasem bardzo osobiste i wnikliwe pytania. Odpowiadając na nie Pan Marek jest szczery, bezkompromisowy, pewny tego, co chce czytelnikowi przekazać. Zdradza tajemnice z przeszłości, mówi o rzeczach, o których wcześniej nie wspominał. Dla niego najważniejsza jest prawda, dlatego nie zamierza oszukiwać czytelnika, otwiera się przed nim jak nigdy przedtem. Każdy kto przeczyta tę pozycję wyciągnie z niej coś innego. Jedni dowiedzą się więcej, inni mniej. Jednych zainteresują fragmenty związane z występami
w TSA, a drudzy (w tym ja) chętniej poczytają o historii powstania tekstów, genezie niektórych piosenek, muzycznych początkach, kulisach programu rozrywkowego, w którym Pan Marek jest Trenerem czy jego solowym krążku. Każdy szuka w tej pozycji czegoś innego, zwraca uwagę na inne rzeczy. Wiek czytającego też ma znaczenie. Młodzież patrzy bardziej całościowo, bo większość z nich dopiero niedawno poznała muzyka. Starsi, zwłaszcza ci, którzy "wychowali się " na TSA, być może będą zwracać uwagę na szczegóły, fakty, które dla nieco młodszego czytelnika nie są aż tak ważne. Ta rozmowa to nie tylko wspomnienia, ale też pytania o teraźniejszość i przyszłość.
"Marek pokazał mi, że prawdziwy rock and roll to nie wóda i dragi, ale wierność ideałom, walka o nie i o zasady, których prawdziwy facet nigdy nie łamie"
Mateusz Ziółko
W autobiografii nie mogło zabraknąć rozdziału, w którym rockman opowiada o swojej pracy z uczestnikami The Voice of Poland. Wokalista zdradza co decyduje o tym, że na Przesłuchaniach w Ciemno odwraca swój fotel i zaprasza kogoś do swojej drużyny, drużyny, w której znajdują się bardzo różne osoby. Są tam ludzie z potężnym głosem i osobowością,
o których "walczą" także trzej pozostali trenerzy. Przykładami takich osób są chociażby Mateusz Ziółko (laureat III edycji), Dorota Osińska (finalistka II edycji), Ernest Staniaszek (finalista III edycji), Magdalena Paradziej (finalistka ostatniej, V edycji) czy Natalia Sikora, która wygrała drugą edycję. Pod jego skrzydła trafiają też wokaliści, którym nikt
z pozostałych Trenerów nie zaufał na tyle, aby wcisnąć magiczny guzik, który odwraca fotel
i oznajmia „Chcę Ciebie”. Pan Marek jest inny, on wyciąga do nich rękę i daje szansę na pokazanie tego co potrafią, kim są na scenie i poza nią. Dlaczego tak walczy o to, żeby
w programie śpiewano polskie piosenki? Jak dobiera repertuar swoim podopiecznym? Co czuje w momencie kiedy uczestnik decyduje się pójść do drużyny innego Trenera? Odpowiedzi na te i inne związane z programem pytania w rozdziale zatytułowanym Srebrzyste sfery.
„Moje spotkanie z Piekarem to był czysty rock and roll. Dał mi energię, by walczyć w The Voice of Poland”
Natalia Sikora
Ostatni fragment tej dość obszernej publikacji, to pytania o wspomniany wcześniej, jedyny jak do tej pory solowy album Piekarczyka, o jego genezę, ale także o konkretne kompozycje, które zostały na nim zaśpiewane. Gnoiński dopytuje również o piosenki jakie Marek zaśpiewał wraz z zespołem Yougopolis. Czytelnik poznaje historię powstania takich utworów jak Czy pamiętasz, Nieuchwytna czy Gdzie jest nasza miłość?. Na końcu biografii znajdują się jeszcze dwie interesujące rzeczy, pierwsza to gratka dla fanów artysty - niepublikowane wcześniej wiersze oraz piosenki jego autorstwa. Drugą niespodzianką jest obietnica, że to nie koniec tej opowieści. Tak więc może w przyszłości powstanie kolejna cześć Zwierzeń kontestatora?
„Pojawił się, rozbłysnął i rozświetlił przekorną paletą wartości. Nieoszlifowany diament, który na szczęście nie dał się wygładzić”
Piotr Kaczkowski
Biografie to takie książki, których nie powinno się polecać, odradzać ani wystawiać im ocen. Dlaczego? Z jednego bardzo prostego powodu. Biografia to historia czyjegoś życia przelana na papier, historia, którą ten ktoś się dzieli, a życia drugiego człowieka nie da się ocenić
w żadnej skali, a przynajmniej nie powinno się tego robić. Ta pozycja literacka to gratka dla wszystkich fanów artysty, ale też dla tych, którzy poznali Pana Marka dzięki The Voice of Poland i teraz chcą się dowiedzieć o nim czegoś więcej. Lektura obowiązkowa dla miłośników biografii, wywiadów, dla osób, które lubią nie tylko czytać, ale i rozmyślać o tym co zostało napisane. Dzieło, które warto poznawać powoli i w skupieniu, oczywiście można je przeczytać w ciągu kilku dni, ale lepiej się nim delektować, bo wtedy „czytelnicza uczta” będzie nie tylko dłuższa, ale też ciekawsza.
Źródło cytatów:
[1] Marek Piekarczyk, Leszek Gnoiński Zwierzenia kontestatora, Wydawnictwo Sine Qua Non Kraków 2014, Str.8-9.[2] Okładka książki.
[3] Okładka książki.
[4]Marek Piekarczyk, Leszek Gnoiński Zwierzenia kontestatora, Wydawnictwo Sine Qua Non Kraków 2014, Str.347.
[5] Okładka książki.
[6] Okładka książki
[7] Okładka książki.
• Wydawnictwo: Sine Qua Non
• Rok wydania: 2014
• Oprawa: Twarda
• Ilość stron: 450
• Gatunek: Autobiografia, Biografia, Pamiętnik
(…)Marek jest z jednej strony człowiekiem prostolinijnym i szczerym, a z drugiej romantycznym i wrażliwym. Jest osobą, od której można się nauczyć tego, co w życiu najważniejsze - bycia sobą, podążania za swoimi ideałami, wytrwałości w...
2014-11-19
• Wydawnictwo: M
• Rok wydania: 2014
• Oprawa: Miękka
• Ilość stron: 108
• Gatunek: Publicystyka, wywiady
„Największym odkryciem mojego życia jest to, że jesteśmy sobie nawzajem potrzebni”
Anna Dymna
Krzysztof Ziemiec - człowiek, którego większość ludzi zna ze szklanego ekranu. Jest prezenterem telewizyjnym, ale przede wszystkim dziennikarzem. W swoim życiu przechodził lepsze i gorsze momenty (w 2008 r uległ ciężkiemu poparzeniu w wyniku pożaru, który wybuchł w jego mieszkaniu). Pracował w radiu, prowadził różne programy publicystyczne, interwencyjne i serwisy informacyjne. Był także narratorem w filmie dokumentalnym Jan Paweł II Szukałem Was. Obecnie jest gospodarzem głównego wydania Wiadomości w TVP 1, programu Dziś wieczorem w TVP Info oraz cyklu wywiadów Gość Krzysztofa Ziemca
w Radiu RMF FM. Lubi i potrafi rozmawiać z ludźmi, te rozmowy później pojawiają się
w jego książkach. Wydał ich już pięć, a najnowsza nosi tytuł Warto być dobrym. Dzisiaj jednak kilka słów o jego poprzedniej publikacji, która ukazała się w marcu tego roku.
„Nie byłoby papieża Franciszka bez Jana Pawła II i bez Benedykta XVI”
Hanna Suchocka
Rozmowy z dystansu to niezbyt obszerny zbiór wywiadów z różnymi osobami. Wśród szesnastu szczęśliwców, których dziennikarz poprosił o chwilę rozmowy znalazły się osoby związane z polską sceną polityczną, przedstawiciele Kościoła, ale nie tylko. Na pytania odpowiadali między innymi była premier Hanna Suchocka, metropolita krakowski kardynał Stanisław Dziwisz, profesor Uniwersytetu Londyńskiego Norman Davies czy aktorka teatralna i filmowa oraz założycielka fundacji Mimo wszystko Anna Dymna.
„Dzięki szczerym rozmowom Czytelnik ma okazję poznać niezwykłe historie ludzi z pasją, którzy chętnie angażują się i poświęcają dla dobra innych”
Opis wydawcy
Najmocniejszą stroną tej książki jest to, w jaki sposób Krzysztof Ziemiec rozmawia z tymi, których zaprosił. Cechuje go niesamowite wyczucie sytuacji i ogromna kultura dziennikarska. To profesjonalista w każdym calu, klasa sama w sobie. Jest to człowiek, który nie tylko pyta, ale też słucha swoich rozmówców. Nikogo nie prowokuje ani nie stara się na siłę wyciągnąć jakiś informacji. Kiedy trzeba dopytuje o konkretne nazwiska, lepsze i gorsze scenariusze, niekiedy oczekuje jasnych deklaracji. W wywiadach widać jego olbrzymie doświadczenie i to, że w swoim dziennikarskim CV ma niejeden program, reportaż czy audycję radiową. Pod każdą z rozmów umieszczono datę jej przeprowadzenia, która ma niebagatelne znaczenie. Pomaga zrozumieć kontekst rozmowy i zorientować się w sytuacji. Gdy ktoś z czytających zapragnie wrócić do tego zbioru za kilka miesięcy lub lat, będzie mógł sprawdzić czy przepowiadane przez polityków scenariusze się sprawdziły, a składane obietnice zostały spełnione.
„Ludzie wstydzą się być dobrzy, mimo,że właśnie tego chcą”
Anna Dymna
Dziennikarz zadaje swoim gościom pytania trudne, czasem bardzo niewygodne, ale takie, które są potrzebne i na które nie tylko on sam, ale także wielu z nas – Polaków, chciałoby uzyskać odpowiedź. Pyta o kanonizację papieża Jana Pawła II, pozycję, kondycję i rolę Kościoła w naszym kraju, stanowisko Polski w sprawie Ukrainy, o jej sytuację polityczną
i gospodarczą. Na kartach tej niewielkiej objętościowo pozycji nie zabrakło również miejsca na małe podsumowanie dwudziestu pięciu lat wolności. Politycy tacy jak Kornel Morawiecki, Leszek Balcerowicz czy Jarosław Kaczyński opowiadają o ustaleniach Okrągłego Stołu
z 1989r, polskiej gospodarce i planach wyborczych. Ponadto prognozują jaka będzie przyszłość pogrążonej w kryzysie Ukrainy oraz jakie reformy można by tam przeprowadzić. Także i tutaj jak bumerang powraca temat śledztwa w sprawie katastrofy smoleńskiej, a konkretnie ustaleń w pewnej głośnej medialnie aferze z nią związanej i niesłusznych oskarżeń Generała Andrzeja Błasika (Rosjanie zarzucili mu, że gdy był na pokładzie samolotu to w jego krwi znajdował się alkohol). Po raz kolejny podejmuje się też kwestię wciąż budzącą kontrowersje, a mianowicie tę dotyczącą ideologii gender. Jedyne do czego można się "przyczepić" to kolejność wywiadów. Raz czytamy o polityce i gospodarce, aby za chwilę przeskoczyć na tematy związane z Kościołem czy aneksją Krymu, której dokonali Rosjanie. Gdzieś między tym wszystkim pojawia się rozmowa z Anną Dymną dotycząca jej fundacji. Miało być różnorodnie, ciekawie i tak jest, ale przydałoby się dokładniejsze ułożenie rozmów pod względem tematycznym. Przeskakiwanie z tematu na temat, o ile w samych wywiadach jest w porządku (Krzysztof Ziemiec robi to bardzo płynnie), to przy czytaniu może wydać się dziwne i odebrać ochotę na przewracanie kolejnych stron.
„Mój mąż nie był żołnierzem Prawa i Sprawiedliwości, był oficerem Naszej Ojczyzny”
Ewa Błasik
Kolejna publikacja w dorobku Krzysztofa Ziemca to lektura na jedną, dwie godziny, podsumowanie najważniejszych wydarzeń, które miały miejsce w ostatnich miesiącach
w kraju i na świecie, pytania o to co było i to co może się wydarzyć w niedalekiej przyszłości. Te krótkie rozmowy cechuje profesjonalizm, wspomniane już wcześniej wyczucie i zawarty w tytule dystans. Po dopiero co zakończonej, pełnej afer, kłótni i agresji słownej kampanii wyborczej, warto na chwilę się zatrzymać i przeczytać coś innego niż beletrystyka. Coś co jest przemyślane i starannie przygotowane.
Źródło cytatów:
[1] Krzysztof Ziemiec Rozmowy z dystansu, Wydawnictwo M, Kraków 2014, s. 57.
[2] Krzysztof Ziemiec Rozmowy z dystansu, Wydawnictwo M, Kraków 2014, s. 89.
[3] Opis wydawcy.
[4]Krzysztof Ziemiec Rozmowy z dystansu, Wydawnictwo M, Kraków 2014, s. 57.
[5] Krzysztof Ziemiec Rozmowy z dystansu, Wydawnictwo M, Kraków 2014, s. 93.
• Wydawnictwo: M
• Rok wydania: 2014
• Oprawa: Miękka
• Ilość stron: 108
• Gatunek: Publicystyka, wywiady
„Największym odkryciem mojego życia jest to, że jesteśmy sobie nawzajem potrzebni”
Anna Dymna
Krzysztof Ziemiec - człowiek, którego większość ludzi zna ze szklanego ekranu. Jest prezenterem telewizyjnym, ale przede wszystkim dziennikarzem. W swoim życiu przechodził...
Milena Wiktoria Jaworska Miles [recenzja przedpremierowa]
• Wydawnictwo: Novae Res
Seria / Cykl wydawniczy Plejady tom 1
• Data premiery: 24. 10 2015
• Oprawa: Miękka ze skrzydełkami
• Ilość stron: 226
• Gatunek: Literatura piękna, literatura młodzieżowa, paranormal romance
„Drogi Czytelniku! Jeśli trzymasz w ręku ten egzemplarz, to znaczy, że moje serce zostało już podzielone na części i jedna z nich trafiła właśnie do Ciebie, gdziekolwiek teraz jesteś i cokolwiek dzieje się w Twoim życiu”.
Tymi słowami swoją powieść rozpoczyna młodziutka, zaledwie szesnastoletnia dziewczyna, uczennica klasy o profilu lingwistycznym w Liceum Ogólnokształcącym im. Fryderyka Chopina w Sochaczewie - Milena Wiktoria Jaworska. Nastolatka jest dowodem na to, że ten kto recenzuje książki, sam też może je pisać, znaleźć wydawcę i pokazać swoje dzieło światu. Poza nauką i prowadzeniem swojego miejsca w sieci jakim jest Blog Łaciaty blog książkowy jej czas zajmuje słuchanie muzyki i... tu ciekawostka, rozmyślanie o górach. Wstęp ujmuje, zachęca do dalszej lektury, a czy całość jest równie interesująca i wciągająca? O tym za chwilę. Najpierw kilka słów na temat fabuły, bohaterów oraz znaczenia tytułu utworu.
„Gwiazdy są tylko na niebie, na ziemi są ludzie, małe istoty, które niewiele mogą i zabijają się o to, kto na jakim stołku usiądzie”.
W Milesie autorka opowiada swoim czytelnikom historię dwójki uczniów ostatniej klasy amerykańskiego liceum. Ona, córka znanego polityka, kandydata na premiera, którą wszyscy znają z mediów - Milie Johnson. On, przystojny, tajemniczy brunet, szkolny kolega, a zarazem chłopak z jej koszmarów - Aries Golden. Dziewczyna z nikim się nie przyjaźni, nawiązywanie kontaktów utrudnia jej fakt, że jest dzieckiem tego, a nie innego człowieka. Każdy patrzy na nią przez pryzmat pochodzenia. Ma także nietypowe hobby - astronomię, ponadto pociąga ją to co inne i niebezpieczne. Pewnego dnia oczy nastolatki robią się złoto
- czarne zaś włosy złoto - brązowe. Jednak to nie koniec zmian w wyglądzie. Z dnia na dzień zaczyna gwałtownie rosnąć, a temperatura ciała zdecydowanie przekracza wartość właściwą dla człowieka. Rodzice znają prawdę, ale wyjawiają tylko jej cześć. Jest jedna osoba, która może pomóc - Aries. Czy to zrobi i tym samym zdradzi bohaterce prawdę o niej samej? Odpowiedź już w powieści.
Znaczenie tytułu utworu można bardzo łatwo rozszyfrować. Połączenie imion bohaterów to sygnał, że mają ze sobą coś wspólnego. Co i dlaczego? Nie warto zdradzać, bo wtedy odbierze się innym przyjemność z poznawania tej historii, którą czyta się błyskawicznie
i która, choć momentami jest przewidywalna, bawi i wciąga czytelnika. Na koniec czeka go niespodzianka. Informacja, że jest to dopiero pierwsza cześć opowieści.
„Miłość to najsłodsze uczucie na świecie. Łamie, łączy i stwarza. Jest trwała i zdradliwa, lecz prawdziwa”.
Miles to typowy paranormal - romance mający swoje mocne i słabe punkty. Do tych pierwszych należy zaliczyć główną bohaterkę, na przykładzie której autorka pokazała blaski
i cienie życia tych, których często nazywa się dziećmi sławnych rodziców. Przypomniała, że pozycja społeczna, zawód wykonywany przez ojca czy matkę nie sprawia, że ich dzieci automatycznie stają się kimś lepszym od swoich rówieśników. Kolejny plus należy się blogerce za to, iż nie napisała kolejnej historii o wampirach, wilkołakach czy upadłych aniołach, lecz stworzyła nowe istoty, które bardzo dokładnie scharakteryzowała. Brawo. Styl oraz język też są całkiem niezłe jak na debiut i wiek autorki. Ma jeszcze mnóstwo czasu, by nad nimi popracować. Mocnym punktem jest również umieszczona na końcu książki ścieżka dźwiękowa. Dzięki niej czytelnik dowie się, jakie piosenki były dla autorki inspiracją. Kończąc temat zalet należy wspomnieć coś, co przy lekturze bardzo często się pomija
- podziękowania autora. Milena Wiktoria Jaworska dziękowała swoim najbliższym, przyjaciołom, wydawcy, Panu Bogu i kilku innym osobom. Widać, że te słowa są pisane prosto z serca. Minusy? Po pierwsze pewne rozwiązanie fabularne na jakie zdecydowała się autorka. Otóż bohaterowie, aby nadal żyć musieli zrobić coś strasznego, a potem z ich głów tak po prostu znika wspomnienie tego czego dokonali. Co prawda to tylko fikcja literacka, coś co od początku do końca było zaplanowane, ale mimo wszystko chyba można było to rozegrać inaczej. Inne słabe punkty? Trochę za długo rozwijająca się akcja, przez co momentami czytelnik może mieć problem z wczuciem się w historię.
Zakończenie, nie wbija w fotel, ale chyba nie to było jego celem. Ono miało spotęgować ciekawość odbiorcy oraz zachęcić do sięgnięcia po cześć drugą i tak się stało, przynajmniej w moim przypadku. Czy z Tobą Drogi Czytelniku będzie podobnie? Przeczytaj i przekonaj się sam. To lektura z gatunku miłych, lekkich i przyjemnych coś w sam raz na jeden, góra dwa letnie wieczory. Dobra zabawa gwarantowana.
„Całe życie wydaje mi się snem, który zniknie. Jednak miłość przetrwa wszystko. Ta prawdziwa”.
Komu i dlaczego warto polecić Milesa? Po pierwsze nastolatkom zaczytującym się
w paranormal - romance, ponieważ one znajdą tam wszystko co lubią: miłość, nadprzyrodzone istoty, trochę trudnych wyborów oraz tajemnic. Po drugie wszystkim szukającym lekkiej, wciągającej, ale i zabawnej opowieści. To coś dla Was. Po trzecie osobom, które od czasu do czasu krytykują pisarskie umiejętności i pracę bloggerów. Spójrzcie, takie osoby naprawdę potrafią napisać coś ciekawego. Oto dowód. Na koniec zwracam się bezpośrednio do autorki, która być może niedługo natrafi na ten tekst: Droga Mileno, gratuluję pomysłu na powieść oraz talentu. Nie zmarnuj go. Trzymam za Ciebie kciuki i czekam na cześć drugą. Możesz być z siebie dumna.
Źródło cytatów:
[1] Milena Wiktoria Jaworska, Miles, Wydawnictwo Novae Res, Gdynia 2015, s. 7.
[2] Tamże, s. 32.
[3] Tamże, s. 218.
[4] Tamże, s. 138.
Milena Wiktoria Jaworska Miles [recenzja przedpremierowa]
więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to• Wydawnictwo: Novae Res
Seria / Cykl wydawniczy Plejady tom 1
• Data premiery: 24. 10 2015
• Oprawa: Miękka ze skrzydełkami
• Ilość stron: 226
• Gatunek: Literatura piękna, literatura młodzieżowa, paranormal romance
„Drogi Czytelniku! Jeśli trzymasz w ręku ten egzemplarz, to znaczy, że moje serce zostało już...