rozwiń zwiń

Opinie użytkownika

Filtruj:
Wybierz
Sortuj:
Wybierz

Na półkach: , ,

Wydawnictwo: Flow Books
Rok wydania: 2016
Oprawa: Miękka
Ilość stron: 285
Gatunek: Poradnik
Język polski - teoretycznie wszystko o nim wiemy, bo używamy go na co dzień. Czy tak rzeczywiście jest? Oczywiście że nie, bo wszystkiego o języku, nawet ojczystym wiedzieć się nie da. On cały czas ewoluuje. Na sklepowych półkach pojawiają się coraz to nowsze wydania różnych słowników zawierające aktualne zasady pisowni, ortografii, wymowy czy też nowe słowa, które są zapożyczeniami z innych języków. Pewne formy, które kiedyś były uznawane za błędne lub nawet nie istniały teraz są uznawane za poprawne lub dopuszczalne na przykład w języku potocznym. Rośnie też świadomość językowa Polaków, którzy zwracają coraz większą uwagę nie tylko na to co, ale i jak mówią. Wciąż jednak wielu z nas popełnia błędy językowe i ma mnóstwo wątpliwości np. dotyczących tego, która z form danego wyrazu jest poprawna. W swojej książce stara się je rozwiewać Paulina Mikuła autorka vloga Mówiąc inaczej.
Absolwentka wydziału polonistyki Uniwersytetu Warszawskiego, od sześciu lat prowadzi kanał w serwisie Youtube, na którym opowiada o języku. Pewnego dnia została zachęcona do tego, aby napisać książkę. Książkę, na którą bardzo wielu jej widzów i nie tylko czekało. Czy oczekiwanie się opłaciło? O tym później. Najpierw kilka słów o treści.
Mówiąc inaczej to publikacja podzielona na dziewięć rozdziałów. Zaznaczyć trzeba, że nie jest to książka popularno-naukowa, nie zastąpi nam szkolnego podręcznika ani słownika poprawnej polszczyzny. To ciekawie napisany "poradnik". Paulina opowiada między innymi o zagadnieniach językowych, zwrotach i konstrukcjach, z którymi Polacy mają największy problem oraz o tym, do czego jest potrzebny język potoczny. Nie brakuje fragmentów poświęconych ortografii, interpunkcji, związkom frazeologicznym, regionalizmom, zapożyczeniom oraz wulgaryzmom. Autorka przypomina też o tym, że powinniśmy uważać na to, co i w jakim kontekście mówimy lub piszemy, ponieważ ktoś może nasze słowa zrozumieć zupełnie inaczej. To z kolei czasami prowadzi do zabawnych lub niekomfortowych sytuacji. Po raz kolejny (wcześniej robiła to w swoich filmach) tłumaczy dlaczego nie należy używać takich konstrukcji jak: spadać w dół, cofać się do tyłu, fakt autentyczny, w każdym bądź razie, kogo to jest czy tu pisze itp. Podaje przykłady, które pomogą zrozumieć, że wziąć, włączać czy w cudzysłowie to jedyne poprawne formy. Ponadto wyjaśnia, że nie wszystko co wydaje się być błędem językowym rzeczywiście nim jest. Vlogerka mimo, iż zdaje sobie sprawę z tego, że po książkę mogą sięgnąć nie tylko jej widzowie, ale też inne osoby np. te z nieco starszego pokolenia, nie boi się używać w niej języka potocznego czy nawet wulgaryzmów. Wie, że pisząc tak a nie inaczej, dotrze do czytelnika bardziej, niż gdyby postawiła na wypełniony niezrozumiałymi definicjami styl naukowy.
Mówiąc inaczej to publikacja podzielona na dziewięć rozdziałów. Zaznaczyć trzeba, że nie jest to książka popularno-naukowa, nie zastąpi nam szkolnego podręcznika ani słownika poprawnej polszczyzny. To ciekawie napisany "poradnik". Paulina opowiada między innymi o zagadnieniach językowych, zwrotach i konstrukcjach, z którymi Polacy mają największy problem oraz o tym, do czego jest potrzebny język potoczny. Nie brakuje fragmentów poświęconych ortografii, interpunkcji, związkom frazeologicznym, regionalizmom, zapożyczeniom oraz wulgaryzmom. Autorka przypomina też o tym, że powinniśmy uważać na to, co i w jakim kontekście mówimy lub piszemy, ponieważ ktoś może nasze słowa zrozumieć zupełnie inaczej. To z kolei czasami prowadzi do zabawnych lub niekomfortowych sytuacji. Po raz kolejny (wcześniej robiła to w swoich filmach) tłumaczy dlaczego nie należy używać takich konstrukcji jak: spadać w dół, cofać się do tyłu, fakt autentyczny, w każdym bądź razie, kogo to jest czy tu pisze itp. Podaje przykłady, które pomogą zrozumieć, że wziąć, włączać czy w cudzysłowie to jedyne poprawne formy. Ponadto wyjaśnia, że nie wszystko co wydaje się być błędem językowym rzeczywiście nim jest. Vlogerka mimo, iż zdaje sobie sprawę z tego, że po książkę mogą sięgnąć nie tylko jej widzowie, ale też inne osoby np. te z nieco starszego pokolenia, nie boi się używać w niej języka potocznego czy nawet wulgaryzmów. Wie, że pisząc tak a nie inaczej, dotrze do czytelnika bardziej, niż gdyby postawiła na wypełniony niezrozumiałymi definicjami styl naukowy. Największą zaletą recenzowanej książki jest to, że każdy znajdzie w niej taką językową informację, o której wcześniej nie miał pojęcia. Podczas czytania można wyczuć, że autorka ma ogromny dystans do zasad języka polskiego i tego, co jest błędem a co nie, ale także do samej siebie. Nie chce być drugim Miodkiem, Markowskim czy Bralczykiem. Chce po prostu mówić o języku w sposób przystępny, a zarazem interesujący dla odbiorcy. Jest to publikacja, którą dobrze się czyta, która zawiera sporo wartościowych informacji. Na pewno pomoże osobom, które chcą walczyć ze złymi językowymi nawykami, chcą mówić i pisać poprawnie. W książce znalazło się także kilka ćwiczeń, które pozwolą poprawić dykcję. Poloniści, ale nie tylko, jako materiały dydaktyczne mogą wykorzystać umieszczone na końcu książki testy sprawdzające. Po stronie plusów należy zapisać także to, że najważniejsze zasady lub konstrukcje, przy których najczęściej popełniamy błędy, zostały ujęte w ramki. Można je wyciąć i np. przykleić w dogodnym dla nas miejscu. Wtedy będziemy mogli do nich wracać bez konieczności zaglądania do książki. Co za tym idzie, łatwiej je zapamiętamy. Pozycja poświęcona językowi to dobry pomysł na prezent dla uczniów, którzy, na zakończenie roku szkolnego oprócz świadectwa z czerwonym paskiem dostają nagrodę rzeczową. Przy czym tytuł ten lepiej podarować gimnazjalistom lub licealistom, a nie uczniom szkoły podstawowej. Dlaczego? Choćby dlatego, że jest w nim sporo wulgaryzmów oraz słów zaczerpniętych z języka potocznego, a tych młodsze dzieci mogą nie zrozumieć.

Omawiana dzisiaj pozycja literacka ma też kilka wad. Po pierwsze, zachwiane proporcje pomiędzy informacjami językowymi, a przemyśleniami autorki. Tych drugich jest trochę za dużo. Owszem to jej książka i naturalne jest, że wyraża swoje zdanie, ale gdyby tych refleksji było mniej, mogłoby się pojawić więcej treści stricte językowych.

Po drugie, rozdziały poświęcone ortografii i interpunkcji powinny być zdecydowanie dłuższe. Paulina tylko dotyka tematu, a szkoda. Ani słowa o odmianie nazwisk, z którą Polacy często mają problem. Można było choć wspomnieć o wyrazach, które mają nie jedną, a dwie poprawne formy. Jest jeszcze kilka tematów, które nie zostały poruszone, a mogłyby się pojawić. Być może Mikuła nie chciała powtarzać treści zamieszczonych na kanale. Ktoś czytając ten fragment może powiedzieć: Przecież dzięki temu Paulina ma materiał na kolejną książkę. Coś w tym jest. Skoro o wadach mowa, jeszcze mały kamyczek do ogródka wydawcy. W czym rzecz? Otóż na okładce widnieją słowa Paulina Mikuła nauczycielka polskiego, o jakiej zawsze marzyłeś. Pierwsza część czyli imię i nazwisko się zgadza, ale dalsza już nie do końca. Nie chodzi tylko o to, że autorka nie ukończyła specjalności nauczycielskiej. Raczej o fakt, że w książce sama mówi, iż nauczycielem się nie czuje i nigdy nie chciała nim być. Możesz Drogi Czytelniku uznać ten zarzut za tak zwane szukanie dziury w całym, i powiedzieć, że przecież to jest hasło reklamowe, taki chwyt marketingowy. Jednak mimo wszystko jest to też pewna niekonsekwencja.

Odpowiadając na postawione wcześniej pytanie: Czy warto było czekać na tę książkę? Zdecydowanie tak. Jest dobra, starannie przygotowana i przydatna. Warto ją zarekomendować. Komu? Osobom szukającym sposobu na walkę z błędami popełnianymi w mowie i w piśmie. Paulina Mikuła udowadnia, że nasz język nie jest taki straszny jak się nam czasami wydaje. Nie znasz kanału Mówiąc Inaczej? Nie szkodzi. Śmiało możesz przeczytać tę pozycję. Autorka we wstępie opowiada kim jest, skąd w jej życiu Youtube i zamiłowanie do polszczyzny. Na kartach Mówiąc Inaczej znajdą coś dla siebie także ci, którzy język polski uwielbiają i nigdy nie mieli z nim problemów. Mogą oni np. przypomnieć sobie dlaczego mówimy bierzemy coś na tapet, a nie na tapetę, poznać słowo lub sformułowanie, o którym do tej pory nie słyszeli. Reasumując: Debiut wydawniczy popularnej vlogerki jest udany, choć nie idealny, to wart polecenia. Takich książek powinno powstawać więcej, bo polszczyzna jest pełna meandrów, które powinno się wyjaśniać w przyjazny dla czytelnika sposób.

Wydawnictwo: Flow Books
Rok wydania: 2016
Oprawa: Miękka
Ilość stron: 285
Gatunek: Poradnik
Język polski - teoretycznie wszystko o nim wiemy, bo używamy go na co dzień. Czy tak rzeczywiście jest? Oczywiście że nie, bo wszystkiego o języku, nawet ojczystym wiedzieć się nie da. On cały czas ewoluuje. Na sklepowych półkach pojawiają się coraz to nowsze wydania różnych...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , , ,

Tytuł oryginalny: The Bungalow
Tłumaczenie: Marta Dziurosz
Wydawnictwo: Między Słowami
Rok wydania: 2014 (wydanie II)
Oprawa: Miękka ze skrzydełkami
Ilość stron: 304
Gatunek: Literatura obyczajowa, literatura współczesna
„W życiu, a szczególnie w miłości nie można odgrywać żadnej roli”.
Miłość nie jest decyzją, która podejmuje się pod wpływem chwili. Miłość nie jest kontraktem, który podpisują ze sobą dwie rodziny na długo przed tym, jak ich dzieci staną się dorosłymi ludźmi. Miłość jest szczególnym uczuciem. Takim, którego nie można nikomu wmówić ani zagwarantować. Uczuciem, które ma wiele odcieni i którego nie wolno, a przynajmniej nigdy nie powinno się udawać. Właśnie o miłości w sposób nieszablonowy pisze Sarah Jio. Jej powieści takie jak: Marcowe fiołki, Dom na jeziorze czy Jeżynowa zima podbiły listy bestsellerów i skradły serca wielu czytelniczek. Czy Dom na plaży również ma na to szansę?
„Bądź sobą i nigdy nie lekceważ tego co mówi ci serce, nawet jeśli to boli, nawet jeśli wydaje ci się, że pójście za jego głosem będzie bardzo trudne”.
Tym razem czytelnik przenosi się do roku 1943 i poznaje historię młodej pielęgniarki Anne Calloway. W jej życiu wszystko jest zaplanowane: ma wyjść za chłopaka, którego zna od dzieciństwa i być idealną panią domu. Jednak ona na kilka tygodni przed ślubem dochodzi do wniosku, że chce spróbować innego życia i podejmuje spontaniczną decyzję - postanawia wraz z przyjaciółką zgłosić się do oddziału pielęgniarek stacjonujących na wyspie Bora-Bora. Przekłada ślub, zostawia rodzinę i wyjeżdża by nieść pomoc walczącym na froncie. W nowym miejscu na jej drodze staje tajemniczy żołnierz Westry Green. Między dwójką młodych ludzi najpierw zawiązuje się nić przyjaźni, a potem zaczyna rodzić miłość. Czy ta relacja ma szansę przetrwać, gdy urokliwa wyspa z raju zmienia się w piekło? Co w chwili kiedy trzeba wracać do poprzedniego życia, zostawić za sobą utraconą przyjaźń i mnóstwo niewyjaśnionych spraw? To nie koniec... Będąc już starszą kobietą Anne otrzymuje list od nieznajomej, która prosi ją o kontakt i pomoc w rozwiązaniu zagadki morderstwa, do którego doszło w czasie, gdy pielęgniarka przebywała na wyspie. Jaką decyzję podejmie bohaterka? Czy zdecyduje się wrócić do miejsc i wydarzeń, które na zawsze odmieniły ją i jej życie? Jaką rolę w całej historii odgrywa tytułowy dom na plaży? O tym już w powieści, która urzeka od pierwszych stron.
„Kiedy łączy cię z kimś miłość nawet tylko przez jakiś czas, ona już zawsze pozostaje w twoim sercu".
Książka, której recenzję właśnie czytasz jest absolutnie niezwykłą historią. O czym? O miłości, takiej którą każdy chciałby przeżyć, o przyjaźni, którą weryfikuje czas i dramatyczne wydarzenia oraz o wojnie zmieniającej ludzkie priorytety i spojrzenie na świat. Już czytając pierwsze fragmenty, wiesz że będzie to literacka uczta, bardzo osobista, pełna wspomnień opowieść. Na jej okładce czytamy zdanie: Fani Nicholasa Sparksa pokochają tę książkę. Może i tak będzie, ale takie sformułowanie jest raczej chwytem marketingowym mającym niczym magnes przyciągnąć do książki fanów wspomnianego autora. Owszem, Jio także opowiada o romantycznej i magicznej miłości, ale robi to zupełnie inaczej niż Sparks. Dodaje sporo smaczków, tajemnic, unika schematów i oczywistych rozwiązań. Pisze własnym stylem, a przede wszystkim zawsze łączy ze sobą dwie historie, dwa światy, przeszłość z teraźniejszością. Robi to po mistrzowsku.
Dom na plaży to powieść wielowątkowa, pełna ciepła, ale momentami także cierpienia nie tylko fizycznego. Nie można się od niej oderwać nawet wiedząc, że każda kolejna strona zbliża nas do końca tej historii, powoduje, że będzie trzeba wyjść ze świata wykreowanego prze autorkę, pożegnać się z bohaterami. Fani Sarah Jio - możecie być spokojni, po raz kolejny dostaniecie od niej piękny prezent. Wielbiciele książek, w których obecne są uczucia, tajemnice i niepewność - to coś dla Was. Utwór ten warto zarekomendować też wszystkim sympatykom powieści obyczajowych. Druga wojna światowa, pielęgniarka, żołnierz, zakazane uczucie i pióro Jio, taka mieszanka gwarantuje naprawdę dobrą lekturę, której Drogi Czytelniku długo nie zapomnisz.


Źródło cytatów:
[1] Sarah Jio, Dom na plaży, Wydawnictwo Między słowami, Kraków 2014, s. 37.
[2]Sarah Jio, Dom na plaży, Wydawnictwo Między słowami, Kraków 2014, s. 38.
[3] Sarah Jio, Dom na plaży, Wydawnictwo Między słowami, Kraków 2014, s. 37.

Tytuł oryginalny: The Bungalow
Tłumaczenie: Marta Dziurosz
Wydawnictwo: Między Słowami
Rok wydania: 2014 (wydanie II)
Oprawa: Miękka ze skrzydełkami
Ilość stron: 304
Gatunek: Literatura obyczajowa, literatura współczesna
„W życiu, a szczególnie w miłości nie można odgrywać żadnej roli”.
Miłość nie jest decyzją, która podejmuje się pod wpływem chwili. Miłość nie jest...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , , , ,

Tytuł oryginalny: Hidden
Tłumaczenie: Katarzyna Bieńkowska
Seria/cykl wydawniczy: Napisane przez życie. Tom. 2
Wydawnictwo: Warszawskie Wydawnictwo Literackie MUZA.SA
Rok wydania: 2015
Oprawa: Miękka
Ilość stron: 384
Gatunek: Literatura faktu, literatura współczesna
„Jeśli chociaż w jakiejś mierze mogę poprawić życie dziecka i pomóc mu pogodzić się z przeszłymi doświadczeniami, a dzięki temu być może zapewnić mu lepszą przyszłość, to moja satysfakcja jest niezmienna”.
Takimi słowami Cathy Glass argumentuje fakt, że od ponad dwudziestu lat zajmuje się opieką zastępczą. Za każdym razem, gdy przyjmuje pod swój dach obce dziecko, podejmuje pewne ryzyko. Nie wie jak podopieczny będzie się czuł w nowym dla niego miejscu, czy polubi ją, jej rodzinę, zaufa na tyle, by opowiedzieć swoją często bardzo bolesną historię. I wreszcie nie zna odpowiedzi na najważniejsze pytanie: Czy będzie mogła takiemu dziecku pomóc?
„Pod wieloma względami okrutna i złośliwa uwaga skierowana tam gdzie najbardziej boli jest znacznie gorsza niż kopniak czy uderzenie”.
W Ukrytym czytelnik poznaje historię chłopca, o którym na początku wiadomo tyle, że ma dziesięć lat, a jego imię to Tayo. Nikt nie wie jak się nazywa, skąd pochodzi, ani dlaczego musi trafić do rodziny zastępczej. Nie jest nigdzie zarejestrowany, więc formalnie nie istnieje. Do Cathy przyjeżdża prosto ze szkoły, bez żadnych zapasowych ubrań czy osobistych rzeczy, widać po nim, że jest bystry, wie co to pewność siebie i dobre maniery. Przypomina raczej ucznia elitarnej brytyjskiej szkoły niż dziecko z patologicznej rodziny. Po załatwieniu wszystkich formalności związanych z przekazaniem go opiekunce, rozpoczyna się proces aklimatyzacji, próba rozwikłania zagadki przeszłości i poznania historii bohatera. On sam jawi się jako niezwykle grzeczny, pilny, garnący się do prac domowych dzieciak. Po pewnym czasie na jego idealnym wizerunku pojawiają się pierwsze rysy. Niewłaściwe zachowania, pierwsze kłamstwa, drobne kradzieże, zauważona zostaje tajemnicza blizna, która skrywa bolesną prawdę. Kilkuletnie ukrywanie się przed opieką społeczną i wszelkimi instytucjami państwowymi, nielegalny pobyt w Anglii oraz zmuszanie do pracy w fabryce. Tak wyglądało dzieciństwo nowego podopiecznego Glass. Tego co było nie da się cofnąć, ale czy można zmienić przyszłość? Gdzie w tym wszystkim, jest uzależniona od narkotyków matka, a gdzie ojciec, o którym chłopiec mówi tak jakby był rycerzem w złotej zbroi, który przybędzie na ratunek? O tym już nie tutaj, lecz w powieści pełnej absurdów, cierpień oraz rozczarowań, w której autorka niczego nie ukrywa, nie chroni przed skrajnymi emocjami.
„Świat staje się lepszy, kiedy ludzie starają się zrobić coś dobrego dla innych”.
Książka, której recenzję właśnie czytasz intryguje od pierwszych stron, jest opowieścią o kimś kto przetrwał piekło podziemia i nie dał się zniszczyć. Niektóre jej fragmenty czyta się ze strachem
,a inne ze wzruszeniem. Brutalna, przejmująca i urzekająca, takimi przymiotnikami można ją określić. Autorka po raz kolejny pokazała swoją anielską cierpliwość, empatię i zmysł obserwacyjny. Przypomniała jak ważne są podstawy wychowania, które otrzymuje się
w dzieciństwie. Zrobiła coś jeszcze - uświadomiła czytelnikowi jak przebiega procedura związana
z przekazaniem dziecka do pieczy zastępczej. Bardzo szczegółowo opisała zasady jakich musi przestrzegać zarówno jej podopieczny jak i ona sama oraz pokazała jak w Wielkiej Brytanii wygląda współpraca pomiędzy osobami zaangażowanymi w sprawę dziecka objętego opieką zastępczą. Wśród nich są jego biologiczni rodzice, opiekun zastępczy, wyznaczony wcześniej opiekun społeczny, kurator, często także nauczyciele i wychowawca dziecka. Zrobiła to tak fantastycznie, że śmiało można napisać, iż powyższa książka ma walory nie tylko literackie, ale także edukacyjne. Czytając ten utwór znajduje się potwierdzenie, że wiara czyni cuda, a nadziei nigdy nie wolno tracić, bo pomaga przetrwać najgorsze. Wrażliwcy - uważajcie, ta książka może być dla Was trudna, fani twórczości Cathy Glass - nie zawiedziecie się. To jedna z najlepszych jej książek. Pozostali - przeczytajcie, bo warto.
Ukrytego, ale także inne powieści autorki z czystym sumieniem można polecić wszystkim sympatykom prawdziwych historii, studentom psychologii, pedagogiki opiekuńczo-wychowawczej czy resocjalizacyjnej. Każda z tych grup wyciągnie z nich coś wartościowego. Są to historie, które na długo zostają w pamięci, ukazują dziecięce dramaty, ale i niosą nadzieję. Chwytają za serce i rozrywają duszę, pokazują, że istnieją "ludzie anioły", a miłość zwycięża nie tylko w bajkach.
Źródło cytatów :
[1] Cathy Glass, Ukryty, Wydawnictwo Muza, Warszawa 2015, s. 379.
[2] Cathy Glass, Ukryty, Wydawnictwo Muza, Warszawa 2015, s.139.
[3] Cathy Glass,  Ukryty, Wydawnictwo Muza, Warszawa 2015, s.212.

Tytuł oryginalny: Hidden
Tłumaczenie: Katarzyna Bieńkowska
Seria/cykl wydawniczy: Napisane przez życie. Tom. 2
Wydawnictwo: Warszawskie Wydawnictwo Literackie MUZA.SA
Rok wydania: 2015
Oprawa: Miękka
Ilość stron: 384
Gatunek: Literatura faktu, literatura współczesna
„Jeśli chociaż w jakiejś mierze mogę poprawić życie dziecka i pomóc mu pogodzić się z przeszłymi...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , , ,

Tytuł oryginalny: A Last Kiss for Mummy
Tłumaczenie: Anna Cichowicz
Seria/cykl wydawniczy: Skrzywdzone
Wydawnictwo: Amber
Rok wydania: 2015
Oprawa: Miękka
Ilość stron: 288
Gatunek: Literatura faktu, biografia
„Dzieci, którymi się zajmowaliśmy nie były zwykłymi dziećmi, często miały mroczną i trudną przeszłość, mroczne i trudne powiązania, środowisko, które mogło sporo namieszać”.
Casey Watson - wraz z mężem prowadzi rodzinę zastępczą, podobnie jak Cathy Glass opisuje historie swoich podopiecznych. Jest jednak coś, co te Panie różni. Do Glass trafiają dzieci zdrowe, które, choć czasem sprawiają trudności wychowawcze to po pewnym czasie mogą wrócić do biologicznych rodziców, trafić do adopcji czy na tymczasową terapię. Casey przyjmuje dzieci
z niepełnosprawnością, problemami psychologicznymi, takie którymi nikt inny nie chce lub nie potrafi się odpowiednio zaopiekować. Jej podopieczni nie mają szans na powrót do domu ani nawet adopcję. Jako pisarka debiutowała w 2011 roku powieścią Chłopiec, którego nikt nie kochał.
„Nie mogłam znieść myśli o łańcuchu zdarzeń, od których nie było odwrotu. Na końcu tego łańcucha było maleńkie dziecko oddane stale pod cudzą opiekę i młoda matka okaleczona na całe życie”.
W Ostatnim całusie dla mamy czytelnik poznaje historię czternastoletniej Emmy, która trafia do Casey wraz z trzytygodniowym synkiem Romanem. Na Watsonach spoczywa wielka odpowiedzialność, muszą nie tylko zając się maleństwem, ale i jego zbuntowaną obrażoną na wszystkich nastoletnią mamą. Z dnia na dzień stają się częścią pewnego procesu - ich zadaniem jest zrobić wszystko, aby Emma udowodniła, że potrafi być dobrą i odpowiedzialną matką. Nastolatka jednak już pierwszego dnia pokazuje, że nie będzie to łatwe, każdy kolejny jest tylko gorszy: imprezy, alkohol, próba samobójcza aż wreszcie tragedia, która może przekreślić szanse nastolatki na zatrzymanie przy sobie syna. Czy dziewczyna rzeczywiście straci dziecko, a może w porę się opamięta i zrozumie, że naprawdę ma dla kogo żyć i walczyć? O tym nie tutaj lecz na kartach powieści.

„Jej książki są tajemnicze, drastyczne i przejmujące, ale pełne ciepła, dobra i miłości”.
Książka, której recenzję właśnie czytasz jest emocjonalnym rollercoasterem. Raz czytelnik zgrzyta zębami ze złości na główną bohaterkę mówiąc: Dziewczyno obudź się, masz dziecko, które Cię potrzebuje, by zaraz potem ocierać łzy wzruszenia i kibicować tak samo mocno jak robi to Casey. To powieść pełna ludzkich dramatów, bólu, tajemnic, których odkrycie wymaga czasu. To historia, po przeczytaniu której ma się moralnego kaca i trzeba odczekać chwilę zanim sięgnie się po kolejną lekturę. Warto ją przeczytać wtedy, kiedy Drogi Czytelniku zaczynasz narzekać, użalać się nad sobą, bo coś Ci się nie udało. Dlaczego akurat wtedy? Bo ona da Ci chwilę na refleksję i pokaże, że wcale nie masz tak źle jak myślisz. Watson udowodniła, że potrafi dobrze pisać i tworzyć portrety psychologiczne swoich bohaterów. Przypomniała również, że rodzic zastępczy to nie tylko ktoś, kto ma zapewnić dziecku ciepły i bezpieczny dom. Taka osoba musi również być dla niego wsparciem, kimś kto potrafi wysłuchać, rozmawiać a kiedy trzeba, natychmiast zareagować. Ma talent pisarski porównywalny do tego, który posiada wspomniana we wstępie Cathy Glass, a może nawet większy. Potrafi "porwać" czytelnika w świat ludzkiego bólu i cierpienia, ale też dać mu nadzieję, potrafi go zszokować i zostawić z pytaniem, na które nie ma jednoznacznej odpowiedzi. Tutaj brzmi ono tak: Pomóc zdesperowanej nastolatce, która chce się zmienić czy zabrać jej dziecko? W przypadku takich historii czytelnik nie może powiedzieć ta książka bardzo mi się podobała., bo ludzkie cierpienie jakie zostało opisane na jej kartach nie może się podobać, nie można się na nie godzić. Czytelnik może być wzruszony, zdenerwowany, smutny czy bezradny. Autorce należą się ogromne brawa za sposób w jaki opowiedziała tę historię, a wydawcy plus za okładkę.
Ostatni całus dla mamy - niezwykła historia o macierzyńskiej miłości, konsekwencjach błędów popełnionych w przeszłości i o walce o kogoś na kim naprawdę nam zależy. Dotykająca problemu który jest zauważalny także w polskim społeczeństwie. Warto zarekomendować ją wszystkim sympatykom twórczości Casey Watson, Cathy Glass i tym, którzy lubią prawdziwe historie. Jest to lektura obowiązkowa dla studentów pedagogiki opiekuńczo - wychowawczej czy opiekuńczo- społecznej. Oni dzięki niej mogą dostać kilka wskazówek, które daje tylko życie, nie uniwersytet.

Źródło cytatów:
[1]Casey Watson, Ostatni całus dla mamy, Wydawnictwo Amber, Warszawa 2015, s. 54.
[2]Casey Watson, Ostatni całus dla mamy, Wydawnictwo Amber, Warszawa 2015, s. 145.
[3]Opis z okładki.

Tytuł oryginalny: A Last Kiss for Mummy
Tłumaczenie: Anna Cichowicz
Seria/cykl wydawniczy: Skrzywdzone
Wydawnictwo: Amber
Rok wydania: 2015
Oprawa: Miękka
Ilość stron: 288
Gatunek: Literatura faktu, biografia
„Dzieci, którymi się zajmowaliśmy nie były zwykłymi dziećmi, często miały mroczną i trudną przeszłość, mroczne i trudne powiązania, środowisko, które mogło sporo...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , , ,

Tytuł oryginalny: The Child Bride
Tłumaczenie: Agnieszka Andrzejewska
Seria/cykl wydawniczy: Napisane przez życie. Tom.5
Wydawnictwo: Warszawskie Wydawnictwo Literackie MUZA.SA
Rok wydania: 2016
Oprawa: Miękka
Ilość stron: 336
Gatunek: Literatura faktu, literatura współczesna
„Jeśli ma się za wiele bolesnych wspomnień, nie można w pełni rozwinąć skrzydeł”.
Są książki, które czyta się dlatego, że trzeba to zrobić (lektury), te po które sięgamy dla przyjemności lub po to, aby poprawić sobie humor, dokończyć rozpoczętą serię czy poznać kolejną historię stworzoną przez ulubionego autora. Jeśli natomiast, Drogi Czytelniku, zaczynasz narzekać bądź mieć do kogoś pretensje, bo jest Ci ciężko i coś idzie nie do końca tak jakbyś tego chciał, sięgnij po książki Cathy Glass. Brytyjska pisarka i opiekunka zastępcza pokaże Ci, że są osoby, które mają w życiu zdecydowanie gorzej niż Ty. Cierpią, szukając choć odrobiny miłości, akceptacji i wsparcia.
„Prowadzenie rodziny zastępczej to wielkie poświęcenie - przez całą dobę, siedem dni w tygodniu - a jeśli dziecko wykazuje zaburzenia w zachowaniu - stres jest ogromny”.
W Nastoletniej pannie młodej autorka opowiada historię, która bardzo różni się od tych opisywanych w jej poprzednich powieściach. Jedyne, co się nie zmienia to to, że napisało ją życie. Bohaterką jest czternastoletnia Zeena - brytyjka z azjatyckimi korzeniami. Dziewczynka sama prosi o objęcie jej opieką zastępczą i zaznacza, że chce mieć opiekunkę, która nie pochodzi z Azji. Gdy trafia do Cathy jest grzeczna, ale bardzo cicha i zamknięta w sobie, chętnie pomaga
w praczach domowych i szybko znajduje wspólny język z dziećmi Glass. Kolejne dni pokazują jak bardzo tęskni za młodszym rodzeństwem, które zostało z matką. Nie może go widywać, a wcześniej sama musiała się nim opiekować. Widać, że boi się otworzyć, chroni swoją prywatność i pragnie odzyskać poczucie bezpieczeństwa. Opiekunka próbuje poznać przyczynę jej strachu, ale ona tego nie ułatwia, niewiele mówi o swojej przeszłości, rodzinie i tym co ją boli. Kobieta czuje, że czasem nawet kłamie, aby kogoś chronić. Czy nadejdzie dzień kiedy nastolatka zaufa na tyle, by opowiedzieć opiekunce swoją historię, by wreszcie powiedzieć prawdę? To, że ta jej wysłucha jest pewne, ale czy będzie mogła pomóc? Odpowiedź nie tutaj, lecz na kartach powieści.
„W tradycyjnej azjatyckiej rodzinie honor i duma często są najważniejsze”.
Tytuł książki, której recenzję właśnie czytasz sugeruje czytelnikowi, że jej bohaterka w bardzo młodym wieku wyszła za mąż. Nie mówi jednak czy zrobiła to z własnej woli czy też została do tego zmuszona. Ciężko domyślić się, co jeszcze wydarzyło się w życiu dziewczyny. Kolejne fakty czytelnik poznaje dopiero podczas lektury. Lektury, która przeraża już od pierwszego zdania prologu. Nie da się jej czytać, bez zadawania pytań: Dlaczego? Jak można pozwolić na takie cierpienie niewinnego dziecka? Ta historia wywołuje w człowieku emocje, których nie da się opisać prostymi słowami takimi jak: strach, żal, złość, współczucie czy bezradność. Tu to nie wystarcza, tu nie ma słów, by wyrazić to co się czuje. Naprawdę Drogi Czytelniku - musisz mi uwierzyć na słowo. Autorka jak zawsze stanęła na wysokości zadania. Opisując losy kolejnej podopiecznej, pokazała jak chore tradycje i zwyczaje panują w azjatyckich rodzinach. Jaką rolę odgrywa w nich ojciec, jaką matka, a czego wymaga się od dzieci. Po raz kolejny pokazała swoje ogromne doświadczenie w opiece zastępczej i pisarskie wyczucie. Udowodniła, że potrafi zrozumieć każde dziecko i żadnego nie potępia. Natomiast nam czytelnikom, opowiedziała o losach Zeeny nie po to, by katować nas opisami traumatycznych przeżyć, ona zawsze ma jeden cel, jedną misję. Chce powiedzieć o rzeczach, o których wciąż mówi się za mało, chce by ktoś usłyszał krzyk i wołanie o pomoc dzieci zastraszanych, krzywdzonych i niosących na swoich barkach ciężar, którego nie byłby w stanie udźwignąć niejeden dorosły. Pokazać, że cierpienie istnieje, nie zawsze da się mu zapobiec, choć nikt na nie zasługuje.
„Milczenie wszystko pogarsza. Cierpienie rośnie w człowieku jak rak i pochłania wszystko, co powinno być przyjemne, tak, że nigdy nie jest się naprawdę szczęśliwym”.
Nastoletnia panna młoda to niesamowicie smutna, ale prawdziwa historia z zakończeniem, które przywraca, wiarę w ludzi i sprawia, że do serca czytelnika zostaje wlana nadzieja, a na jego twarzy może zagościć uśmiech. Warto zarekomendować ją czytelnikom o mocnych nerwach, takim, którzy nie boją się czytać o ludzkim cierpieniu, a od fantastyki wolą literaturę faktu.

Źródło cytatów:
[1] Cathy Glass, Nastoletnia panna młoda, Wydawnictwo Muza, Warszawa 2016, s.141.
[2] Cathy Glass, Nastoletnia panna młoda, Wydawnictwo Muza, Warszawa 2016, s.145.
[3] Cathy Glass, Nastoletnia panna młoda, Wydawnictwo Muza,  Warszawa 2016, s.121.
[4] Cathy Glass, Nastoletnia panna młoda, Wydawnictwo Muza,  Warszawa 2016, s.209.

Tytuł oryginalny: The Child Bride
Tłumaczenie: Agnieszka Andrzejewska
Seria/cykl wydawniczy: Napisane przez życie. Tom.5
Wydawnictwo: Warszawskie Wydawnictwo Literackie MUZA.SA
Rok wydania: 2016
Oprawa: Miękka
Ilość stron: 336
Gatunek: Literatura faktu, literatura współczesna
„Jeśli ma się za wiele bolesnych wspomnień, nie można w pełni rozwinąć skrzydeł”.
Są książki, które...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , , ,

English matters Musical Tour czyli muzyczne wydanie specjalne
Redakcja magazynu zdawała sobie sprawę, że wśród czytelników English matters jest wielu miłośników brytyjskiej muzyki. To właśnie z myślą o nich i dla nich przygotowane zostało kolejne wydanie specjalne. Wraz z autorami artykułów czytelnik odwiedza takie miejsca jak : Irlandia, Szkocja, Walia, Londyn, Liverpool, Bristol czy Newcastle. Bohaterami kolejnych tekstów są kultowe angielskie zespoły takie jak :

The Rolling Stones
The Beatles
U2

Swoje pięć minut w tym wydaniu ma także Enya oraz zmarła bardzo młodo Amy Winehouse. Jak widać do wyboru, do koloru, jak widać każdy znajdziecie coś dla siebie. Dodatkową niespodzianką jest dołączona do magazynu płyta CD zawierająca utwory native speakerów mieszkających w naszym kraju. Szkoda, że nie jest to krążek zawierający utwory wyżej wymienionych wykonawców.
Recenzowane dziś magazyny są staranie przygotowane i bogate ilustrowane, a poziom trudności zawartych w nich artykułów zróżnicowany. Dlatego śmiało mogą służyć jako pomoc dydaktyczną podczas korepetycji czy samodzielnej nauki. Będą interesującą odskocznią od standardowych . często przeładowanych jeśli chodzi o treści i zagadnienia szkolnych podręczników. Są opracowane tak, że z czystym sumieniem rekomenduję je zarówno nauczycielom jak i uczniom.

English matters Musical Tour czyli muzyczne wydanie specjalne
Redakcja magazynu zdawała sobie sprawę, że wśród czytelników English matters jest wielu miłośników brytyjskiej muzyki. To właśnie z myślą o nich i dla nich przygotowane zostało kolejne wydanie specjalne. Wraz z autorami artykułów czytelnik odwiedza takie miejsca jak : Irlandia, Szkocja, Walia, Londyn, Liverpool,...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , , ,

W numerze 54/2015 przeczytamy o :

cieszącym się ogromną popularnością serialu The Walking Dead.
historii oraz aktualnej sytuacji Polaków żyjących na Haiti.
jednym z członków brytyjskiej rodziny królewskiej- księciu Harrym.
tym, co ciekawego zobaczymy jeśli zdecydujemy się na odwiedzenie stolicy Szwecji.
tym czy warto wprowadzać euro jako główną walutę w krajach członkowskich, w których ten pieniądz jeszcze nie obowiązuje.

Ponadto na kartach magazynu znajdziemy wywiad z polskim tłumaczem konferencyjnym Witoldem Skowrońskim, w którym opowiada nie tylko o tym jak wygląda jego praca , ale także doradza najskuteczniejsze sposoby nauki języka obcego. Coś dla siebie znajdą również miłośnicy literatury (tekst na temat Tennessego Wiliamsa) i nowych technologii (artykuł o fascynacji driftem). Osoby kupujące to czasopismo głównie ze względu na sekcję gramatyczno- językową także nie będą rozczarowane. Tym razem znajdą w niej słownictwo związane z odmawianiem komuś, odrzucaniem jego propozycji oraz prezentowaniem własnego często odmiennego zdania. Tradycyjnie już większość artykułów (w przypadku tego numeru aż sześć z dziewięciu) można pobrać ze strony wydawnictwa( po wpisaniu odpowiedniego kodu) i odsłuchać w formacie MP3. Redakcja zadbała również o to, aby czytelnicy mogli skorzystać z pełnej listy słówek, a nauczyciele wykorzystujący ten magazyn podczas zajęć dodatkowych bądź lekcyjnych mieli do dyspozycji odpowiednią ilość ćwiczeń i zadań. Wszystkie materiały można zdobyć klikając tutaj

W numerze 54/2015 przeczytamy o :

cieszącym się ogromną popularnością serialu The Walking Dead.
historii oraz aktualnej sytuacji Polaków żyjących na Haiti.
jednym z członków brytyjskiej rodziny królewskiej- księciu Harrym.
tym, co ciekawego zobaczymy jeśli zdecydujemy się na odwiedzenie stolicy Szwecji.
tym czy warto wprowadzać euro jako główną walutę...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , , , ,

Tytuł oryginalny: True Believer
Tłumaczenie: Elżbieta Zychowicz
Seria/ cykl wydawniczy: Prawdziwy cud Tom.1
Wydawnictwo: Albatros
Rok wydania: 2015 Wydanie X
Oprawa: Miękka (pocket)
Ilość stron: 383
Gatunek: Literatura piękna, literatura współczesna, powieść obyczajowa

„Nie miałem wyboru, Miłość wyprawia różne dziwne rzeczy z ludźmi”.
Nicholas Sparks - nazwisko, które na pewno obiło się o uszy niejednemu czytelnikowi. Jego książki sprzedały się w nakładzie przekraczającym osiemdziesiąt pięć milionów egzemplarzy, przetłumaczono je na ponad pięćdziesiąt języków. Także twórcy filmowi nie szczędzą swojego czasu ani środków finansowych i chętnie przenoszą pisane przez niego dzieła na duży ekran. Receptą na sukces jaki odnoszą praktycznie wszystkie adaptacje jest nie tylko świetna historia, scenariusz, ale także doskonale dobrana obsada aktorska. Główne role w nich otrzymały wielkie gwiazdy amerykańskiego kina takie jak Rayan Gosling (Pamiętnik), Richard Gere (Noce w Rodathe) czy Kevin Costner (List w butelce). Dzisiaj jednak Drogi Czytelniku przeczytasz o utworze, który jako jeden z nielicznych tego autora nie został sfilmowany, a szkoda, bo mógłby odnieść jeśli nie taki sam, to porównywalny sukces.
„W miłości chodzi przede wszystkim o zaangażowanie, poświęcenie i wiarę, że lata spędzone z określoną osobą stworzą coś więcej niż suma dokonań każdej z osobna”.
Prawdziwy cud to historia dwóch osób, których drogi schodzą się przez przypadek. On dziennikarz śledczy zajmujący się tworzeniem demaskatorskich artykułów o niezwykłych ludziach i zjawiskach. Interesują go uzdrowiciele, tajemnicze zagadki i wszystko, co związane ze światem nadprzyrodzonym. Choć koledzy z pracy nazywają go nadzieją telewizji, on wcale nie czuje się szczęśliwy, przyjmuje prawie każde zlecenie byle tylko uciec nie tylko przed samotnością, ale i przed kolejnym zawodem miłosnym. Ona młoda bibliotekarka bardzo związana z miejscem, w którym mieszka. Miła, pomocna, otwarta na ludzi, lecz zamknięta na miłość. Jeremmy Marsh i Lexie Darnell spotykają się w momencie, gdy mężczyzna w celach zawodowych przybywa do Bonne Creek - niewielkiego miasteczka w Karolinie Północnej, gdzie każdy się zna i wszystko o sobie wie. Tajemniczy, zapuszczony cmentarz z dnia na dzień staje się obiektem zainteresowania. Nasz bohater jest tam właśnie po to, by rozwikłać zagadkę pojawiających się na nim świateł. Od początku znajomości między nim a Lexie zaczyna iskrzyć. Jednak żadne z nich nie dopuszcza do siebie myśli, że mogłoby połączyć ich coś więcej niż przyjaźń. Kobieta po przejściach, mężczyzna z przeszłością. Oboje bojąc się kolejnego cierpienia nie chcą ryzykować i otworzyć swoich serc na to co przygotował los. Jak rozwinie się ich relacja i czy Jeremmy pozna prawdę o miejscowym cmentarzu? Na czym polega tytułowy cud i kto go doświadczy? O tym nie tutaj, lecz już w powieści.
„Dobre małżeństwo jak każdy inny związek partnerski, oznacza podporządkowanie własnych potrzeb potrzebom drugiej osoby, przy założeniu, że ta druga osoba czyni podobnie”.
Po przeczytaniu zawartego w poprzednim akapicie opisu fabuły możliwych jest kilka reakcji czytelnika. Zwolennicy autora być może powiedzą: No tak Sparks jak zwykle stanął na wysokości zadania tworząc kolejną historię, która mnie zaczaruje. Jego przeciwnicy bądź osoby nastawione neutralnie mogą stwierdzić: Jest to kolejna historyjka o miłości z przerysowanymi bohaterami oraz zakończeniem, które zna się na długo przed przeczytaniem ostatnich fragmentów. Obie grupy mają trochę racji, bo rzeczywiście pisarz stwarza niesamowity klimat: małe miasteczko, cmentarz, tajemnica i uczucia. Takie połączenie sprawia, że czytający, mimo iż autor stosuje sprawdzone wcześniej schematy, wcale nie czuje się znudzony. Mało tego, kończy on powieść w taki sposób, że niemal od razu ma się ochotę sięgnąć po Od pierwszego wejrzenia, które jest kontynuacją tej historii. Recenzowana dziś pozycja literacka ma swoje zalety, ale i nie jest pozbawiona wad. Do tych pierwszych należy zaliczyć wspomniany już wcześniej nastrój, dobrze wykreowane postacie drugoplanowe oraz to, że między wierszami powieściopisarz stara się powiedzieć coś o bezpłodności czyli problemie wielu rodzin. Co znajdzie się wśród mankamentów? Po pierwsze rozwijająca się bardzo powoli akcja. Po drugie pierwszoplanowe postacie, które są wyidealizowane i przerysowane. Po trzecie zbyt duża ilość opisów, które niektórych moli książkowych mogą zniechęcać. Tą książką Amerykanin zadowoli fanów, ale niestety nie zachęci do dalszego sięgania po swoją twórczość tych, dla których ten tytuł będzie pierwszym spotkaniem z jego piórem. Opowieść dobra, magiczna, ale nie wyjątkowa. Zatem komu i czy w ogóle warto ją polecać? Tak, ale tylko wiernym sympatykom autora, kobietom (mężczyznom historia może wydać się cukierkowa i trochę nierealna), tym którzy lubią utwory
o miłości ze szczyptą niejasności i elementami powieści kryminalnej. Ich oczekiwania raczej zostaną spełnione.

Źródło cytatów:
[1]Nicholas Sparks, Prawdziwy cud, Wydawnictwo Albatros, Warszawa 2015, s.381.
[2] Nicholas Sparks, Prawdziwy cud, Wydawnictwo Albatros, Warszawa 2015, s.381.
[3]Nicholas Sparks, Prawdziwy cud, Wydawnictwo Albatros, Warszawa 2015, s.108.

Tytuł oryginalny: True Believer
Tłumaczenie: Elżbieta Zychowicz
Seria/ cykl wydawniczy: Prawdziwy cud Tom.1
Wydawnictwo: Albatros
Rok wydania: 2015 Wydanie X
Oprawa: Miękka (pocket)
Ilość stron: 383
Gatunek: Literatura piękna, literatura współczesna, powieść obyczajowa

„Nie miałem wyboru, Miłość wyprawia różne dziwne rzeczy z ludźmi”.
Nicholas Sparks - nazwisko, które na...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , , ,

Tytuł oryginalny: Will You Love Me?
Tłumaczenie: Katarzyna Mojkowska
Seria/cykl wydawniczy: Napisane przez życie Tom 4
Wydawnictwo: Warszawskie Wydawnictwo Literackie MUZA.SA
Rok wydania: 2015
Oprawa: Miękka
Ilość stron: 320
Gatunek: Literatura piękna, literatura współczesna
„Lucy i ja wierzyłyśmy, że było nad dane zostać matką i córką: po prostu musiało minąć trochę czasu, zanim się odnalazłyśmy”.
Są książki, na które czeka się z naprawdę dużymi oczekiwaniami i ogromną ciekawością. Są też takie, które początkowo bardzo chcieliśmy przeczytać, ale z czasem, np. po dotarciu do kilku negatywnych recenzji, odchodzi nam na nie ochota. Najnowsza wydana w Polsce powieść Cathy Glass zdecydowanie zalicza się do tej pierwszej kategorii. Jest szczególna, bo opowiada historię bohaterki, którą każdy kto czytał inne książki Autorki już zna - to opowieść o Lucy, dziewczynce
, którą Brytyjka postanowiła adoptować.
„Nie rodzimy się kochając swoich rodziców. Nawiązujemy więź z tymi, którzy się nami opiekują, a jej elementem jest miłość”.
Już początkowe fragmenty utworu pokazują, że opieka nad Lucy nie będzie łatwym zadaniem. Jedenastoletnia bohaterka nie chce współpracować, protestuje, bo ma dość przenoszenia się do kolejnych rodzin zastępczych, tego, że nikt nie potrafi się nią należycie zająć, a przede wszystkim jej zrozumieć. Biologiczna matka urodziła ją, gdy miała siedemnaście lat. Sama
w dzieciństwie była ofiarą przemocy, więc chciała zrobić wszystko, aby zapewnić córce lepszą przyszłość, dać coś więcej niż to co sama dostała. Pomimo usilnych starań i pomocy ze strony dalszej rodziny, nie jest w stanie właściwe zaopiekować się maleństwem. Po wielu latach cierpień dziecko w końcu trafia pod opiekę zastępczą. Przez trzy lata nieustannie zmienia opiekunów. Wielu już ją skreśla twierdząc, że zmiany jakie dokonały się w jej psychice, problemy z apetytem i nauką są nieodwracalne. Jednak wieloletnie doświadczenie podpowiada Glass, że Lucy można pomóc. Wierzy, iż jej nowa podopieczna, z pozoru cicha, zamknięta w sobie i wycofana, tak naprawdę jest kimś bardzo zdolnym, wrażliwym, ale przede wszystkim szukającym miłości.
I nie myli się. Książka Czy mnie pokochasz? podzielona została na dwie części. W pierwszej powieściopisarka przedstawia okres, kiedy nastolatka najpierw mieszkała z matką, jej partnerem, a potem trafiała pod skrzydła kolejnych rodzin zastępczych. Cześć druga to już pobyt u Cathy, czas budowania relacji z nią i jej rodziną. Jak przebiegał ten proces i kiedy autorka zrozumiała, że chce być dla dziewczynki kimś więcej niż matką zastępczą? O tym już w powieści.

„Nie prosiłam się na ten świat. Wolałabym się nie urodzić. Nikt mnie nie chce”.
Książkę, w której znajdujemy tak desperackie słowa zrozpaczonego dziecka jak te zacytowane powyżej czyta się wyjątkowo ciężko. Dlaczego? Bo chociaż czytelnik wie, że jej zakończenie będzie szczęśliwe, to zanim do niego dotrze, musi przebrnąć przez szereg przerażających opisów
, niezrozumiałych kroków i decyzji podejmowanych przez opiekę społeczną. Chwilami może on nawet odnieść wrażenie, że dla tej instytucji najważniejsze nie jest dobro dziecka, a przepisy oraz ciągnące się w nieskończoność procedury. Pisarka nie pomija drastycznych szczegółów jakie
z czasem wyjawia jej podopieczna. Podczas lektury są momenty kiedy trzeba na chwilę przerwać poznawanie tej historii po to, by ochłonąć, chwile, gdy chce się krzyknąć ze złości lub sięgnąć po chusteczkę, bo w oku kręci się łza. Na uznanie czytelnika zasługuje sposób pisania Glass. Obrazowość i atencja do szczegółu sprawia, że nawet ktoś kto nie zna się na prawie, zrozumie mechanizmy oraz etapy prowadzące najpierw do objęcia nad dzieckiem pieczy zastępczej, a później jego adopcji. Największą siłą pisarstwa Glass jest to, że stawia na szczerość. Ona nigdy niczego nie ubarwia, choć doskonale zdaje sobie sprawę z faktu, że to co napisze może czytelnika negatywnie zaskoczyć, wzruszyć, zdenerwować czy nawet przerazić.
„Chciałabym nie być w opiece. Chciałabym nie mieć na głowie bab z OPS-u, chciałabym po prostu być normalna jak inne dzieciaki. Jak Adrian i Paula”.
Recenzowana dziś pozycja literacka nie jest dla każdego. Z jakiego powodu? Po pierwsze dlatego
, że nie wszyscy lubią czytać o tym, co nie jest literacką fikcją. Po drugie autorka przygotowała dla czytelnika prawdziwą huśtawkę emocjonalną. Na kartach tej książki są: ogrom bólu
, nieuzasadnione cierpienie, samotność, odrzucenie, sytuacje kiedy choć małe dziecko krzyczy prosząc o pomoc, nikt go nie słyszy. Jest tam jednak także to czego zawsze w życiu się szuka: poczucie bezpieczeństwa, przyjaźń, miłość i relacja matka-córka, którą udało się zbudować pomimo braku więzów krwi. Najważniejsza bowiem jest matczyna miłość, a nie zapis w urzędowych dokumentach.
„Mam dwie mamy i to w porządku, by kochać je w różny sposób”.
Czy mnie pokochasz? to propozycja dla tych, którzy mają mocne nerwy, wrażliwe dusze oraz potrafią wyciągać z takich książek jakąś życiową lekcję. Powinni ją przeczytać wszyscy rodzice, także ci adopcyjni. Ten kto jeszcze nie ma dzieci, również nie pożałuje czasu jaki jej poświęci. Wszystko dlatego, że po zakończeniu lektury zamyka się oczy, wraca do lat własnego dzieciństwa
i szepcze ciche Dziękuję. Zaczyna się jeszcze bardziej doceniać fakt, że dorastało się w pełnej
, kochającej rodzinie. Tytułowe pytanie zadała nie tylko Lucy. Każdego roku stawia je tysiące potrzebujących miłości dzieci. Nie każde może liczyć na pozytywną reakcję. Wiele takich rzucanych w świat próśb nadal pozostaje bez odpowiedzi. Choć w teorii każde dziecko powinno mieć szczęśliwy i bezpieczny dom, to w praktyce nie wszyscy go dostają.




Źródło cytatów :

[1]Cathy Glass, Czy mnie pokochasz?, Wydawnictwo Muza Warszawa 2015, s.8.
[2] Cathy Glass, Czy mnie pokochasz?, Wydawnictwo Muza Warszawa 2015, s.377.
[3]Cathy Glass, Czy mnie pokochasz?, Wydawnictwo Muza Warszawa 2015, s.293.
[4]Cathy Glass, Czy mnie pokochasz?, Wydawnictwo Muza Warszawa 2015, s.293.
[5]Cathy Glass, Czy mnie pokochasz?, Wydawnictwo Muza Warszawa 2015, s.378.

Tytuł oryginalny: Will You Love Me?
Tłumaczenie: Katarzyna Mojkowska
Seria/cykl wydawniczy: Napisane przez życie Tom 4
Wydawnictwo: Warszawskie Wydawnictwo Literackie MUZA.SA
Rok wydania: 2015
Oprawa: Miękka
Ilość stron: 320
Gatunek: Literatura piękna, literatura współczesna
„Lucy i ja wierzyłyśmy, że było nad dane zostać matką i córką: po prostu musiało minąć trochę czasu,...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , , , ,

Wydawnictwo:  Novae Res 
Data premiery : Wrzesień 2015
Oprawa: Miękka ze skrzydełkami
Ilość stron: 199
Gatunek: Literatura piękna, literatura współczesna, powieść obyczajowa
„Tylko jedno może unicestwić marzenie - strach przed porażką” - Paulo Coelho .
Wielu młodych ludzi zafascynowanych literaturą i piszących ma gdzieś z tyłu głowy  marzenia dotyczące wydania czegoś własnego. Dla jednych są to tylko osobiste ukryte
w sercu plany, niektórzy głownie blogerzy otwarcie o nich mówią. a  inni po prostu robią wszystko, by te zamierzenia zrealizować. Do tej ostatniej grupy należy Roksana Bała. Jesteś Drogi Czytelniku zaskoczony, bo to nazwisko nic Ci nie mówi? Nic w tym dziwnego
, dziewczyna właśnie debiutuje na rynku wydawniczym. Ma zaledwie dwadzieścia dwa lata pochodzi z Czeladzi - małego miasta w województwie śląskim. Oprócz literatury kocha fotografię przyrodniczą i filmy kostiumowe, zwłaszcza te powstałe na podstawie prozy Jane  Austen. Udowadnia, że słowa rozpoczynające dzisiejszy tekst są czymś więcej niż tylko filozoficznym frazesem brazylijskiego pisarza.
„Czasem docenia się coś dopiero po stracie”.
W Warkoczu losów Czytelnik poznaje historię młodej pracującej w telemarketingu kobiety. Bohaterka właśnie rozstała się z tym, który jak myślała jest mężczyzną jej życia. Już na pierwszych stronach czeka scena kłótni, zapowiedź czegoś smutnego, ale i nowego w życiu postaci. Dziewczyna chcąc zapomnieć o dopiero co przeżytym rozczarowaniu miłosnym, postanawia wraz z koleżankami wyjechać gdzieś dla relaksu. Wybór pada na uroczą, górską miejscowość Jodełki Małe. Piękna okolica, idealne tereny na samotny spacer, rozsądne ceny. Wszystko się zgadza. Szalona Iza, spokojna Jolka i wciąż trochę rozbita Ewa. Wszystkie wyruszają tam w  jednym celu - odpocząć od obowiązków, zapomnieć o pracy i problemach.  Dojeżdżając na miejsce, oprócz osób prowadzących gospodarstwo agroturystyczne, zastają także młodego mężczyznę i jego dzieci. Tak poznają się główni bohaterowie: ona drobna blondynka ze słowiańską urodą mieszkająca w małej miejscowości pod Krakowem
- Ewa Czajka; on  rodowity góral, z zawodu mechanik samochodowy, świeżo po rozwodzie
z dwójką czteroletnich bliźniaków - Jan Szewczyk. Uroczy Emilka i Tomek są jego największymi skarbami. Oboje rozstali się z partnerami i dobrze wiedzą jedno: Jeśli światy dwójki ludzi są różne niczym ogień i woda, nie da się ich połączyć w jeden wspólny. Nocne opowiadanie własnych życiowych historii mogło stać się początkiem budowania ich wzajemnej relacji. Jednak kobieta musiała wyjechać z gór wcześniej niż planowała, bez pożegnania. Czy los ponownie skrzyżuje ze sobą drogi tej dwójki, a może kontakt się urwie
i dla każdego z nich ta rozmowa będzie tylko nic nieznaczącym epizodem? O tym już nie tutaj lecz na kartach powieści. 


„Człowiek szybko się przyzwyczaja do obecności drugiej osoby, niestety gorzej bywa z odzwyczajeniem”.
Zamieszczony w poprzednim akapicie opis fabuły może sugerować, że jest to kolejna historia o miłości, taka jakich w przeszłości napisano już naprawdę wiele. To prawda, lecz prawie zawsze jest jakieś „ale”. Ta pozornie niepozorna opowieść taka miała być. Jej największa siła jest ukryta właśnie w tej prostocie. Tutaj wszystko jest zwyczajne, począwszy od imion postaci popularne i staropolskie, poprzez płynącą swoim tempem, pozbawioną większych zaskoczeń i zwrotów akcję, aż do uroczego, lecz banalnego zakończenia. Losy bohaterów splatają się ze sobą tak jak zawarty w tytule warkocz. Ewa i Janek  są jak dwie zbłąkane dusze.
Autorka próbowała postawić na drodze młodych pewne przeszkody i tym samym trochę zmylić czytelnika. Niestety niezbyt jej się to udało. Zapowiadane w opisie
z okładki tajemnice sprzed lat okazały się być mocno naciągane, mało prawdopodobne, po prostu niepotrzebne. Zdecydowanie należy je zapisać po stronie minusów, podobnie jak okładkę, ale na jej wygląd autorka raczej nie miała żadnego wpływu. Plusy należą się  po pierwsze za wiarygodne przedstawienie momentu rozstania Piotra i Ewy, a to nie jest wcale takie łatwe. Po drugie za miejsca akcji, polskie góry i Kraków to idealne połączenie. Gratulacje. Brawa należą się debiutantce za to, czego innym miłośnikom słowa pisanego bądź blogerom często brakuje - odwagę i to podwójną. Pierwsza dotyczy samego wydania książki
, tego, że zdecydowała się pokazać komuś coś, co być może przez jakiś czas leżało
w  szufladzie jej biurka lub czekało w komputerze.  Druga związana jest z tematem na jaki zdecydowała się pisać, rozwody  i rozstania w dzisiejszych czasach niestety nie są nowością, wręcz przeciwnie pomału stają się normą. Tworząc historię  dwójki młodych ludzi
, dziewczyna być może nawet nieświadomie, ale przypomniała, że podpisanie dokumentów czy rozstanie z kimś to nie wyrok, od którego nie ma odwołania, ani raz na zawsze zamknięta droga do szczęścia. Każdy człowiek ma do niego niepisane prawo. Zawsze może dostać nowy klucz otwierający drzwi z napisem „miłość”. Musi tylko uwierzyć, że warto, znaleźć się
w odpowiednim miejscu, czasie, spotkać, właściwą osobę, zaufać jej i dać szansę. W teorii wszystko wygląda na proste, ale w życiu na zrealizowanie tego planu potrzeba mnóstwo czasu, odwagi, czasem też nieplanowanego zrządzenia losu.
„Czasem jest się z kimś wiele lat i dochodzi się do wniosku, że się go wcale nie zna”.
Warkocz losów jest  książką pełną uroku, prostą, ale  bardzo prawdziwą, jej lektura zajmie niewiele czasu, ale pozostawi po sobie miłe wspomnienia. To dowód na to, że młodzież nie boi się wyzwań ani mówienia o sprawach czy sytuacjach w jakich kiedyś znalazł bądź może znaleźć się niejeden dorosły. Optymistyczna i realistyczna zarazem, wciągająca, dająca nadzieję i powód do uśmiechu. Idealna  do zabrania na wakacje, ale też czytania w chłodne jesienno-zimowe wieczory, kiedy dopada Cię chandra. Dobry debiut dziewczyny, która ma potencjał. Oby tylko go nie zmarnowała, nie pozwoliła zabić w sobie pasji i prostoty z jaką napisała swoją pierwszą powieść. Na koniec Drogi Czytelniku zostaje Ci zadane jedno pytanie. Szukasz powieści, gdzie są, rozterki, uczucia i ludzie stojący na życiowych rozdrożach?  Trzymasz w ręku tytuł, w którym znajdziesz wszystkie te elementy.
Źródło cytatów:   
[1] Fragment książki Paulo Coelho Alchemik.
[2]  Roksana Bała Warkocz losów, Wydawnictwo Novae Res, Gdynia 2015, s. 21. 
[3] Tamże, s. 36.
[4] Tamże, s. 60.

Wydawnictwo:  Novae Res 
Data premiery : Wrzesień 2015
Oprawa: Miękka ze skrzydełkami
Ilość stron: 199
Gatunek: Literatura piękna, literatura współczesna, powieść obyczajowa
„Tylko jedno może unicestwić marzenie - strach przed porażką” - Paulo Coelho .
Wielu młodych ludzi zafascynowanych literaturą i piszących ma gdzieś z tyłu głowy  marzenia dotyczące wydania czegoś...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , , , , ,

Milena Wiktoria Jaworska Miles [recenzja przedpremierowa]
• Wydawnictwo: Novae Res
Seria / Cykl wydawniczy Plejady tom 1
• Data premiery: 24. 10 2015
• Oprawa: Miękka ze skrzydełkami
• Ilość stron: 226
• Gatunek: Literatura piękna, literatura młodzieżowa, paranormal romance
„Drogi Czytelniku! Jeśli trzymasz w ręku ten egzemplarz, to znaczy, że moje serce zostało już podzielone na części i jedna z nich trafiła właśnie do Ciebie, gdziekolwiek teraz jesteś i cokolwiek dzieje się w Twoim życiu”.
Tymi słowami swoją powieść rozpoczyna młodziutka, zaledwie szesnastoletnia dziewczyna, uczennica klasy o profilu lingwistycznym w Liceum Ogólnokształcącym im. Fryderyka Chopina w Sochaczewie - Milena Wiktoria Jaworska. Nastolatka jest dowodem na to, że ten kto recenzuje książki, sam też może je pisać, znaleźć wydawcę i pokazać swoje dzieło światu. Poza nauką i prowadzeniem swojego miejsca w sieci jakim jest Blog Łaciaty blog książkowy jej czas zajmuje słuchanie muzyki i... tu ciekawostka, rozmyślanie o górach. Wstęp ujmuje, zachęca do dalszej lektury, a czy całość jest równie interesująca i wciągająca? O tym za chwilę. Najpierw kilka słów na temat fabuły, bohaterów oraz znaczenia tytułu utworu.
„Gwiazdy są tylko na niebie, na ziemi są ludzie, małe istoty, które niewiele mogą i zabijają się o to, kto na jakim stołku usiądzie”.
W Milesie autorka opowiada swoim czytelnikom historię dwójki uczniów ostatniej klasy amerykańskiego liceum. Ona, córka znanego polityka, kandydata na premiera, którą wszyscy znają z mediów - Milie Johnson. On, przystojny, tajemniczy brunet, szkolny kolega, a zarazem chłopak z jej koszmarów - Aries Golden. Dziewczyna z nikim się nie przyjaźni, nawiązywanie kontaktów utrudnia jej fakt, że jest dzieckiem tego, a nie innego człowieka. Każdy patrzy na nią przez pryzmat pochodzenia. Ma także nietypowe hobby - astronomię, ponadto pociąga ją to co inne i niebezpieczne. Pewnego dnia oczy nastolatki robią się złoto
- czarne zaś włosy złoto - brązowe. Jednak to nie koniec zmian w wyglądzie. Z dnia na dzień zaczyna gwałtownie rosnąć, a temperatura ciała zdecydowanie przekracza wartość właściwą dla człowieka. Rodzice znają prawdę, ale wyjawiają tylko jej cześć. Jest jedna osoba, która może pomóc - Aries. Czy to zrobi i tym samym zdradzi bohaterce prawdę o niej samej? Odpowiedź już w powieści.
Znaczenie tytułu utworu można bardzo łatwo rozszyfrować. Połączenie imion bohaterów to sygnał, że mają ze sobą coś wspólnego. Co i dlaczego? Nie warto zdradzać, bo wtedy odbierze się innym przyjemność z poznawania tej historii, którą czyta się błyskawicznie
i która, choć momentami jest przewidywalna, bawi i wciąga czytelnika. Na koniec czeka go niespodzianka. Informacja, że jest to dopiero pierwsza cześć opowieści.



„Miłość to najsłodsze uczucie na świecie. Łamie, łączy i stwarza. Jest trwała i zdradliwa, lecz prawdziwa”.
Miles to typowy paranormal - romance mający swoje mocne i słabe punkty. Do tych pierwszych należy zaliczyć główną bohaterkę, na przykładzie której autorka pokazała blaski
i cienie życia tych, których często nazywa się dziećmi sławnych rodziców. Przypomniała, że pozycja społeczna, zawód wykonywany przez ojca czy matkę nie sprawia, że ich dzieci automatycznie stają się kimś lepszym od swoich rówieśników. Kolejny plus należy się blogerce za to, iż nie napisała kolejnej historii o wampirach, wilkołakach czy upadłych aniołach, lecz stworzyła nowe istoty, które bardzo dokładnie scharakteryzowała. Brawo. Styl oraz język też są całkiem niezłe jak na debiut i wiek autorki. Ma jeszcze mnóstwo czasu, by nad nimi popracować. Mocnym punktem jest również umieszczona na końcu książki ścieżka dźwiękowa. Dzięki niej czytelnik dowie się, jakie piosenki były dla autorki inspiracją. Kończąc temat zalet należy wspomnieć coś, co przy lekturze bardzo często się pomija
- podziękowania autora. Milena Wiktoria Jaworska dziękowała swoim najbliższym, przyjaciołom, wydawcy, Panu Bogu i kilku innym osobom. Widać, że te słowa są pisane prosto z serca. Minusy? Po pierwsze pewne rozwiązanie fabularne na jakie zdecydowała się autorka. Otóż bohaterowie, aby nadal żyć musieli zrobić coś strasznego, a potem z ich głów tak po prostu znika wspomnienie tego czego dokonali. Co prawda to tylko fikcja literacka, coś co od początku do końca było zaplanowane, ale mimo wszystko chyba można było to rozegrać inaczej. Inne słabe punkty? Trochę za długo rozwijająca się akcja, przez co momentami czytelnik może mieć problem z wczuciem się w historię.
Zakończenie, nie wbija w fotel, ale chyba nie to było jego celem. Ono miało spotęgować ciekawość odbiorcy oraz zachęcić do sięgnięcia po cześć drugą i tak się stało, przynajmniej w moim przypadku. Czy z Tobą Drogi Czytelniku będzie podobnie? Przeczytaj i przekonaj się sam. To lektura z gatunku miłych, lekkich i przyjemnych coś w sam raz na jeden, góra dwa letnie wieczory. Dobra zabawa gwarantowana.
„Całe życie wydaje mi się snem, który zniknie. Jednak miłość przetrwa wszystko. Ta prawdziwa”.
Komu i dlaczego warto polecić Milesa? Po pierwsze nastolatkom zaczytującym się
w paranormal - romance, ponieważ one znajdą tam wszystko co lubią: miłość, nadprzyrodzone istoty, trochę trudnych wyborów oraz tajemnic. Po drugie wszystkim szukającym lekkiej, wciągającej, ale i zabawnej opowieści. To coś dla Was. Po trzecie osobom, które od czasu do czasu krytykują pisarskie umiejętności i pracę bloggerów. Spójrzcie, takie osoby naprawdę potrafią napisać coś ciekawego. Oto dowód. Na koniec zwracam się bezpośrednio do autorki, która być może niedługo natrafi na ten tekst: Droga Mileno, gratuluję pomysłu na powieść oraz talentu. Nie zmarnuj go. Trzymam za Ciebie kciuki i czekam na cześć drugą. Możesz być z siebie dumna.
Źródło cytatów:
[1] Milena Wiktoria Jaworska, Miles, Wydawnictwo Novae Res, Gdynia 2015, s. 7.
[2] Tamże, s. 32.
[3] Tamże, s. 218.
[4] Tamże, s. 138.

Milena Wiktoria Jaworska Miles [recenzja przedpremierowa]
• Wydawnictwo: Novae Res
Seria / Cykl wydawniczy Plejady tom 1
• Data premiery: 24. 10 2015
• Oprawa: Miękka ze skrzydełkami
• Ilość stron: 226
• Gatunek: Literatura piękna, literatura młodzieżowa, paranormal romance
„Drogi Czytelniku! Jeśli trzymasz w ręku ten egzemplarz, to znaczy, że moje serce zostało już...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , , , , , ,

• Wydawnictwo: Novae Res
• Rok wydania : 2015
• Oprawa: Miękka ze skrzydełkami
• Ilość stron: 426
• Gatunek: Literatura faktu, Autobiografia, Dziennik, Wspomnienie
„W czasie wojny nie ma czasu na deliberacje. Instynkt samozachowawczy skraca czas podejmowania decyzji do minimum. Jeśli zmieścisz się w tym minimum - przeżyjesz. Jeśli przekroczysz tę granicę – zginiesz”.
Sześć lat, 2190 dni, miliardy minut, tyle samo rannych i zabitych. Zwycięskie bitwy, bohaterska próba obrony Westerplatte, niezliczona liczba organizacji podziemnych, walka na wielu frontach nie tylko dla dobra Ojczyzny, ale i o własne życie. Żołnierze pomordowani
w Katyniu, zwykli cywile wywożeni do łagrów lub obozów zagłady. Internowane władze
i zrównana z ziemią stolica po Powstaniu Warszawskim. Ten opis można by streścić w trzech słowach - Druga Wojna Światowa. Powstaje wiele książek, filmów, seriali, spektakli, utworów muzycznych na ten temat. Osoby, które przeżyły największy konflikt zbrojny
w historii ludzkości często są bohaterami rozmaitych reportaży telewizyjnych czy wywiadów.
Niektórzy z nich jak Pan Edward Piega - emerytowany pracownik warszawskiego Instytutu Lotnictwa, autor wierszy i opowiadań publikowanych w znanym zwłaszcza blogerom Wortalu Granice.pl postanowił wspomnienia z tego koszmarnego okresu przelać na papier. Spełniając prośbę przyjaciela, dzieli się wspomnieniami, które choć są bolesne, mogą być bardzo wartościową lekcją historii - dla każdego młodego i starszego Polaka.
„Książka świadectwo. Książka wspomnienie. Książka testament”.
W Dziedzicząc miłość autor opowiada swoim czytelnikom historię własnego życia, z tym, że dla ochrony prywatności swojej i najbliższych, zmienił imiona i nazwy miejscowości. Głównym bohaterem jest dziesięcioletni Krzyś, który wraz z bratem Karolem musi wyprowadzić się z rodzinnego Śląska i zamieszkać u wujostwa na Mazowszu. Razem
z przeprowadzką rozpoczyna się dla niego nowe życie - życie bez matki, która kilka miesięcy później umiera, życie w obcym miejscu, z rygorem, w duchu wojskowym. Kiedy wybucha wojna, chłopiec ma rozpocząć naukę w czwartej klasie, ale teraz życie w nękanej alarmami,
a także bombardowanej Warszawie to codzienność. Walka o przetrwanie, oddzielenie od rodziny, starcie z gestapowcem, nielegalna praca i przekraczanie granicy między Trzecią Rzeszą, a Generalną Gubernią. Śpiewanie na ulicach, w pociągach, rola kuriera. To tylko niektóre z wyzwań przed jakimi staje nasza postać. Jak sobie z nimi poradzi i czy jeszcze kiedykolwiek zobaczy brata? O tym na kartach powieści.
„Tak to nieraz w życiu bywa, że czyniąc coś pożytecznego, postrzegani jesteśmy jako uczestnicy gry pozorów”
Chyba zawsze kiedy Czytelnik robi sobie dłuższą przerwę od określonego typu literatury, w tym przypadku literatury faktu, zasiada do lektury z większym entuzjazmem, ale
i oczekiwaniami. Czasem ma myśli w stylu „Ta książka, skoro jest prawdziwą historią musi być szczera i poruszyć nawet najczulsze struny w moim sercu, najskrytsze zakamarki duszy
, zachęcić do sięgania po więcej podobnych utworów”. Czy powyższa autobiografia w tym właśnie sensie spełniła swoje zdanie? Zdecydowanie tak. Autentyczność, dokładność i chłopięca szczerość. To najkrótsza i najbardziej adekwatna charakterystyka tejże publikacji, która ma swoje plusy i minusy. Do zbioru zalet na pewno należy zaliczyć drobiazgowe opisy życia w okupowanej Warszawie, dobrze nakreślonych bohaterów, lekcję pokory i historii przez duże H. Po stronie minusów zapisać należy dysproporcje pomiędzy długością pierwszej i drugiej części, brak tłumaczenia obcojęzycznych zwrotów i zdań (choć to celowy zabieg autora, obiektywnie patrząc takie odnośniki byłyby bardzo pomocne). Tu nie trzeba budować napięcia. Ono z każdą minutą, a nawet sekundą rośnie. Swoje apogeum osiąga na ostatnich stronach, kiedy Czytelnik niespodziewanie zastaje napis, który jeszcze bardziej podsyca jego ciekawość a mianowicie „koniec części pierwszej”. Najmocniejszą stroną tej książki jest jej narrator, a ściślej mówiąc to, że napisana została z perspektywy niewinnego dziecka. Jak podpowiada podtytuł Małego człowieka w czasie wielkiej wojny. Wojny, która zebrała żniwo większe niż kiedykolwiek wcześniej. Pomimo iż wielu przechodziło katusze w obozach koncentracyjnych, umierało w komorach gazowych, to właśnie dzieci cierpiały najmocniej. One były najbardziej bezbronne, często wykorzystywane, a niekiedy jako pierwsze pozbawiane szansy by żyć. Niesamowite w tej książce jest to, jak doskonale autor pamięta wszystko o czym pisze. Wyjawia szczegóły o jakich w normalnych okolicznościach się zapomina. Ale nie wtedy. Wojna zostawia w psychice człowieka niejeden, krwawy, bolesny
i niezatarty ślad. Ślad walki o wolność.
https://www.youtube.com/watch?v=Fq2cTTvG_j4
Ta książka to wspomnienie, świadectwo, testament pisany dla siebie i następnych pokoleń. Pisany nie po to, by rozliczyć się z przeszłością lecz po to, by pokazać wojenną rzeczywistość oczami chłopca, a potem dorastającego mężczyzny, któremu śmierć kilkakrotnie zaglądała w oczy. Człowieka, który przez wujostwo wychowany został w duchu patriotyzmu, w domu gdzie uroczyście obchodzono wszelkie rocznice, a wszystkie polecenia
i informacje, nawet te o czyjeś śmierci, przekazywane były w prostych żołnierskich słowach. Ta historia jest niezwykła też dlatego, że jeżeli podczas jej lektury pojawiają się emocje i łzy, to nie wynikają one tylko ze wzruszenia opisanymi zdarzeniami. To raczej łzy bezradności
, bezsilności i strachu. Strachu o dalszy los bohatera. Chociaż jest to literatura, a nie żaden dreszczowiec czy film akcji, to zakończenie powoduje szybsze bicie serca i jeszcze większe oczekiwania wobec części drugiej. Zabrakło tu jedynie trochę bardziej wyraźnego zakończenia wątku brata Krzysztofa. Tytuł książki niemal od razu stawia zasadnicze pytanie: czy miłość rzeczywiście można odziedziczyć? Jednak jego ukryte znaczenie można odkryć dopiero po zakończonej lekturze. W tej książce każdy słowo, każdy wers ma znaczenie, jest to jedna, spójna całość.
https://www.youtube.com/watch?v=Wp2x5wuhJhM
Ostatni akapit jeden z najważniejszych i najtrudniejszych do napisania. Trzeba w nim dokonać podsumowania i oceny książki to jedno, a drugie równie ważne o ile nie ważniejsze, to odpowiedź na pytanie, które nurtuje pewnie niejednego Czytelnika. Czy warto dać tej książce szansę? Trudno jest jednoznacznie powiedzieć dla kogo jest ta powieść, komu warto ją polecić. Teoretycznie każdy powinien od czasu do czasu przeczytać coś o tej tematyce.
Jednakże nie od dziś wiadomo, że nie każdy lubi czytać o tym co było i co bezpośrednio nigdy go nie dotknęło. Mimo wszystko jest to pełna cierpienia, obaw i niepewności opowieść o czterech rodzajach miłości. Braterskiej, macierzyńskiej, młodzieńczej i tej do Ojczyzny. To obraz tego jak mocno i boleśnie wojna weryfikuje ludzkie relacje. Dopiero w sytuacji zagrożenia dowiadujemy się ile jesteśmy
w stanie poświęcić dla drugiej osoby, jak bardzo jesteśmy sobie bliscy, jak i czy w ogóle strata zaboli. Wojna i miłość, strach i tajemnice. Tortury, śmierć i walka o przetrwanie, walka o to co najcenniejsze - życie. Taka jest właśnie ta książka. Książka, która zostawia człowieka z sercem rozdartym na milion kawałków i oczami mokrymi od nie dających się powstrzymać łez. Książka, z którą trudno się rozstać i o której jeszcze trudniej zapomnieć. Zresztą ona na to nie zasługuje. O niej trzeba pamiętać, ją trzeba reklamować . Naprawdę jest tego warta. Na koniec, Drogi Czytelniku proszę Cię tylko o jedno, pamiętaj o niej. Nawet jeśli jej nie przeczytasz, wiedz, że istnieje. Może będzie dla Ciebie lekcją jakiej nie dostaniesz w żadnej szkole, ani na uniwersytecie. Zdaniem wielu najważniejszą lekcją w życiu - lekcją pokory, a jej przecież tak trudno jest się nauczyć prawda?
Źródło cytatów:
[1] Edward Piega, Dziedzicząc miłość, Wydawnictwo Novae Res, Gdynia 2015, s. 393.
[2] Okładka książki
[3] Edward Piega, Dziedzicząc miłość, Wydawnictwo Novae Res, Gdynia 2015, s. 168

• Wydawnictwo: Novae Res
• Rok wydania : 2015
• Oprawa: Miękka ze skrzydełkami
• Ilość stron: 426
• Gatunek: Literatura faktu, Autobiografia, Dziennik, Wspomnienie
„W czasie wojny nie ma czasu na deliberacje. Instynkt samozachowawczy skraca czas podejmowania decyzji do minimum. Jeśli zmieścisz się w tym minimum - przeżyjesz. Jeśli przekroczysz tę granicę –...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , , , , ,

• Tytuł oryginalny: The Blackberry Winter
• Tłumaczenie: Dorota Malina
• Wydawnictwo: Między Słowami
• Rok wydania: 2015 Wydanie III
• Oprawa: Miękka
• Ilość stron: 320
• Gatunek: Literatura piękna, literatura kobieca, powieść obyczajowa
„Po prostu czasem trzeba zaryzykować, zwłaszcza jeśli coś człowieka nie uszczęśliwia”.

Marzeniem chyba każdego autora jest to, aby kiedyś móc zajmować i utrzymywać się tylko
i wyłącznie ze swojej pasji. W dzisiejszych czasach, kiedy rynek wydawniczy zarówno
w Polsce jak i za granicą pełen jest nowych tytułów, ciężko jest znaleźć kogoś kto zainteresuje się kolejną powieścią. Nie ma w tym względzie żadnych reguł, problemy
z wydaniem swojej publikacji mogą mieć zarówno debiutanci jak i Ci bardziej cenieni literaci. Zwłaszcza kobiety łączą pisarstwo z pełnieniem roli żony i matki, a niekiedy także
z pracą zawodową. Amerykanka Sarah Jio z powodzeniem godzi wszystkie swoje zadania. Jest matką trzech chłopców noszących imiona Carson, Russell i Colby. Ponadto pracuje jako dziennikarka pisząc dla magazynów takich jak Real Simple, Redbook, Fittnes, czy American Baby. Informacje dotyczące najbliższych autorki znalazły się we wstępie z dwóch powodów. Po pierwsze dlatego, że książkę, która za chwilę zostanie zrecenzowana Jio pisała w ważnym dla siebie momencie - będąc w ciąży z najmłodszym synkiem. Po drugie powieść ta opowiada, o tym, o czym w skrytości serca marzy każda kobieta. O rodzinie
i macierzyństwie, tematach, które jak wyznała w jednym z wywiadów, są bardzo bliskie jej sercu.

„Ta książka pewnie nigdy, by nie powstała, gdybym nie usłyszała w radiu niezwykłej piosenki Blackberry Winter w wykonaniu utalentowanej piosenkarki i pianistki Hilary Kole”.

Amerykanka może imponować Czytelnikowi tym, że po pierwsze ma konkretny pomysł na swoje powieści, a po drugie konsekwentnie i z powodzeniem go realizuje. Zawsze osadza akcję w swoim rodzinnym Seattle, głównymi bohaterkami czyni młode dziennikarki, może dlatego, że jak zostało wspomniane wyżej, sama wykonuje ten zawód. Jednak jej najważniejszym znakiem rozpoznawczym, jest to, że miesza przeszłość z teraźniejszością, tworzy dwie oddzielne historie, które na końcu łączą się w całość, choć początkowo nic na to nie wskazuje. Elementem wspólnym może być osoba, miejsce, symboliczny przedmiot. Zanim zostanie udzielona odpowiedź na pytanie jaka jest fabuła omawianego utworu, najpierw warto na chwilę zatrzymać się nad jego tytułem i tym jakie ma on znaczenie, bo to punkt wyjścia do dalszych rozważań i zrozumienia całego stworzonego, przez Jio tekstu. Tak, więc posłuchaj Czytelniku.
W meteorologicznym żargonie termin Jeżynowa zima oznacza gwałtowny, ale przejściowy spadek temperatur i towarzyszące temu opady atmosferyczne np. śnieg w maju. Właśnie ta anomalia pogodowa ma być tematem artykułu stworzonego przez jedną z bohaterek Jeżynowej zimy. Clarie, bo o niej mowa, podczas poszukiwania materiałów do swojego tekstu, trafia na historię kobiety, która ponad osiemdziesiąt lat wcześniej podczas takiej samej śnieżycy straciła dziecko. Druga bohaterka to właśnie ta osoba Vera Ray. Uboga sprzątaczka w pewną zimową noc 1933 r. musiała wyjść do pracy i zostawić bez opieki swojego trzyletniego syna Daniela. Gdy wróciła dziecka już nie było, nigdy więcej go nie zobaczyła. Zostało po nim tylko jedno - pluszowy miś Max znaleziony na ośnieżonej drodze. Serce zrozpaczonej matki pękło na milion kawałków. Obie bohaterki łączy fakt, że w różnym okresie i okolicznościach, ale jednak musiały pożegnać swoje dzieci. Czy jest jeszcze coś? Czy dziennikarska dociekliwość Clarie pozwoli jej odkryć, co się stało z zaginionym przed laty chłopcem? Czy prace nad tekstem, rozmowy z różnymi ludźmi, pozwolą nie tylko wykonać powierzone przez szefa zadanie, ale i uporać się z osobistą tragedią? Dlaczego w pewnym momencie losy Very zaczynają nieoczekiwanie splatać się
z losami młodej redaktor? O tym już w powieści. Oprócz mistrzowsko prowadzonego wątku zagadki z przeszłości, na uwagę odbiorcy zasługują również tematy poboczne. Historia małżeństwa, gdzie każda ze stron na swój sposób próbuje pogodzić się ze stratą, najgorszą
z możliwych, taką której już nic nigdy nie jest i nie będzie w stanie zrekompensować. Ona, Clarie - samotna i zagubiona, On Ethan - uciekający w pracę, alkohol, imprezy. Tracąc maleństwo zatracili również zaufanie, kilka wspólnych tygodni, bo choć mieszkali razem, żyli osobno. Czy ostatecznie stracą też siebie? O takich dylematach
i kłopotach warto pisać. Kolejny plus należy się za przyciągającą wzrok okładkę, to Wydawcy, a autorce za wspomniany już wcześniej upór i konsekwencję, atencję do szczegółu oraz niezwykłe najpierw umiejętności obserwacji ludzkich zachowań i doświadczeń
, a następnie budowanie na ich podstawie kapitalnie dopracowanych portretów psychologicznych postaci. Wielkie brawa. Naprawdę się należą. Autorka pokazała, że zna się na swoim fachu i co najważniejsze, ma do niego wielkie serce. To w dzisiejszych czasach pisarze często tracą. Szkoda. Prawda?

„Sekrety zawsze wychodzą na jaw. Nawet jeśli zajmuje to całe życie”.

W poprzednim akapicie razem z zarysem fabuły zostały przedstawione mocne strony książki. Jakie natomiast są jej mankamenty? Gdyby oceniać to subiektywnie nie byłoby żadnych, bo dla mnie wszystko się tu zgadza, jest takie jak powinno i jak oczekiwałam. Jednak obiektywnie patrząc, do wad należy zaliczyć mimo wszystko pewną przewidywalność, szablonowość oraz brak większej ilości informacji o przeszłości męża bohaterki i innych drugoplanowych postaci. Dlaczego podejmowali takie, a nie inne decyzje? Tego Czytelnik może się tylko domyślać. Ta powieść nie zaskakuje niczym poza zakończeniem, ale jest wyjątkowa, bo właśnie tak, a nie inaczej miała zostać napisana, od pierwszej do ostatniej strony. Tylko tyle i aż tyle.




„Prawdziwy przyjaciel to nie ktoś kto pomaga Ci w trudnych chwilach - to każdy potrafi. Prawdziwy przyjaciel umie cieszyć się Twoim szczęściem, świętować z Tobą Twoje sukcesy nawet... nawet kiedy sam nie jest szczególnie szczęśliwy”.

Powyższa publikacja, to pomimo trudnej tematyki urzekająca, pełna ciepła i optymizmu opowieść. Chociaż wydawnictwo zalicza ją do literatury kobiecej, to można śmiało napisać, że znajdą w niej coś dla siebie także mężczyźni. Utworu tego nie powinny czytać kobiety
w ciąży, ani te tuż po porodzie. Traktuje on bowiem o tragediach młodych matek, rodzinnych tajemnicach, ranach jakie pomimo upływu lat nie zdążyły się zagoić. Zdrady, nierówności społeczne, bieda, prostytucja, ból i cierpienie. To nie najlepszy zestaw tematów dla kobiet przeżywających tak istotny i piękny moment w swoim życiu rodzinnym. Po przeczytaniu ostatniego zdania Jeżynowej zimy wszystko się wyjaśnia. Wiadomo już jaki scenariusz został napisany dla Daniela, Very, Evy, Clarie, Ethana
i pozostałych osób będących częścią tej niecodziennej historii. Kończąc lekturę zamiast poczucia niedosytu, ma się coś innego - pewność, że nigdy nie jest za późno, by dotrzeć do prawdy, dając tym samym sobie i innym szansę na jej poznanie, a komuś na powrót do korzeni.

„Dziękuję, że przeczytaliście moją powieść. Mam nadzieję, że poruszy ona Wasze serca tak jak poruszyła moje”.

Nadzieja jaką wyraziła Autorka w powyższych słowach. nie jest bezpodstawna ani płonna. Spośród wszystkich pięciu wydanych do tej pory w Polsce książek Jio (pozostałe to Dom na jeziorze, Dom na plaży, Kameliowy ogród i Marcowe fiołki) to właśnie ten tytuł skradł i nadal może skraść najwięcej czytelniczych serc. Takie książki jak ta mają w sobie coś, co zrozumie każdy bez względu na płeć/wiek/życiowe doświadczenia. Tym czymś jest jasny
i wartościowy przekaz. Brzmi on następująco: Nie wolno od tak skreślać wspólnie spędzonych chwil, lat ani próbować wymazać komuś wspomnień. Przeszłość jest nieodłączną częścią naszego życia i nas samych. Strefą prywatną, intymną, tylko o nas, u nas i dla nas samych. Od narodzin aż do naszej śmierci.

Źródło cytatów:
[1] Sarah Jio Jeżynowa zima, Wydawnictwo Między słowami Kraków 2015, s. 36.
[2] Tamże, s. 314.
[3] Tamże, s.278.
[4] Tamże, s. 158
[5] Tamże, s. 318.

• Tytuł oryginalny: The Blackberry Winter
• Tłumaczenie: Dorota Malina
• Wydawnictwo: Między Słowami
• Rok wydania: 2015 Wydanie III
• Oprawa: Miękka
• Ilość stron: 320
• Gatunek: Literatura piękna, literatura kobieca, powieść obyczajowa
„Po prostu czasem trzeba zaryzykować, zwłaszcza jeśli coś człowieka nie uszczęśliwia”.

Marzeniem chyba każdego autora jest to, aby...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , , , , , ,

• Wydawnictwo: Novae Res
• Seria/cykl wydawniczy: Seria Szukaj mnie wśród lawendy Tom.3
• Rok wydania: 2015
• Oprawa: Miękka ze skrzydełkami
• Ilość stron: 223
• Gatunek: Literatura piękna, literatura współczesna, powieść obyczajowa

"To jak energia wszystkich słońc, strumienie światła poprzez mrok, ponad śmierć i ponad czas".
Miłość od pierwszego wejrzenia - optymiści wierzą w nią i jej magię. Realiści są dużo ostrożniejsi, twierdząc, że zanim powie się drugiej osobie słowa Kocham Cię, trzeba ją przede wszystkim dobrze poznać oraz pozwolić jej się odsłonić, otworzyć, pokazać własne zalety
i słabości. Dopiero jeśli pomimo tych niedoskonałości, ktoś jest w stanie zrozumieć
i zaakceptować drugą osobę taką jaką jest, zaufać jej, wtedy można mówić o prawdziwej miłości. Jest jeszcze trzecia grupa - pesymiści. Oni z kolei uważają, że takie uczucie w ich życiu nie istniało, nie istnieje i istnieć nie będzie. Już sama okładka tomu wieńczącego trylogię stworzoną przez polską powieściopisarkę przyciąga uwagę czytelnika. Może ona sugerować, że będzie to prawie filmowa historia o utraconym uczuciu. Być może nawet podobna do tych znanych z wielkich dzieł literackich. Czy tak rzeczywiście jest, a może to tylko złudzenie, domysły Czytelnika z wybujałą wyobraźnią?
"Słuchaj tego, co mówi ci serce. A nie inni ludzie i nie pseudo przyjaciele".
Najmłodsza z sióstr Skotnickich - Gabriela, to ona jest w tej części postacią centralną. Dziewczyna wraz z synkiem Dario i jego babcią mieszka w Chorwacji, gdzie prowadzi własne studio masażu. Po tym jak ukochany, a zarazem ojciec dziecka zostawił ją samą
w obcym kraju i wyjechał do Włoch, ona miała dwa wyjścia. Nauczyć się języka i zostać za granicą, by dziecko było bliżej babci i ojca, albo zostawić za sobą przeszłość, wrócić do Polski w ramiona stęsknionych rodziców i starszych sióstr bliźniaczek. Wybrała to pierwsze. Ma serdecznego przyjaciela Ardo, który doskonale wie, że jej serce od zawsze należało, ba wciąż należy do innego mężczyzny, choć sama zainteresowana nawet przed sobą nie chce się do tego przyznać. Kiedy nadchodzi ważny dla jej najstarszej siostry czas, Gabriela wraca do kraju. Snuje dwie opowieści, które przedstawia kilku najważniejszym dla niej osobom. Komu i co wyzna? O tym w powieści.
"A tak w ogóle to czy Ja w ogóle muszę z kimś być?, przecież jest mi dobrze tak jak jest, jestem szczęśliwa"
Zanim zostaną przedstawione atuty i mankamenty recenzowanego dziś utworu, najpierw kilka słów o głównych bohaterach. Ona szalona, uparta, pewna siebie i niezależna Polka - Gabriela Skotnicka. On nieziemsko przystojny, z temperamentem, przeklętą wręcz dumą i wysokim poczuciem własnej wartości Chorwat - Iwo Rossa. Ich miłość była właśnie taka jakiej dotyczy wstęp do tego tekstu. Poznali się przypadkowo w jednym z włoskich klubów. Na pierwszą randkę wybrali niezwykle romantyczne miejsce. Wyruszyli do miasta Szekspirowskich kochanków Romea i Julii - Werony. Tam zostawili symboliczne karteczki z życzeniem. Niedługo potem urodził się Dario. Co sprawiło, że czar prysł? Tylko Gabi to wie. Wie, ale nie chce powiedzieć. Czy rzeczywiście jest w niej chociaż cień wielkiej miłości do południowca?
"Dobre emocje pozwalają przetrwać wszystko nawet najgorsze, a te złe mogą zniszczyć wszystko tak szybko, że nie zdąży się nawet mrugnąć".
Pora na mocne i słabe strony książki. Do zbioru zalet na pewno należy zaliczyć sposób w jaki ukazane zostały relacje między siostrami. Te ich "wieczory zwierzeń", rozmowy o wszystkim i o niczym, to, że rozumieją się bez słów. Kolejne pozytywy to realizm zdarzeń, wyraziści bohaterowie i dobrze napisane dialogi. Dzięki nim niektóre sceny naprawdę zapadają
w pamięć. Warto docenić również takie szczegóły jak magiczny klimat chorwackiego półwyspu, lekkość pióra autorki, plastyczność opisów
i subtelność w opisywaniu uczuć między bohaterami. Czego zabrakło? Przede wszystkim jakieś iskry, elementu niepokojącego, który sprawi, że ta historia bez najmniejszych wątpliwości zostanie w czytelniczym sercu i pamięci na dłużej. Zabrakło też (przynajmniej mnie) reakcji dzieci siostry Gabrysi - Zosi na informację, którą mieli im przekazać rodzice podczas wspólnego wyjazdu oraz reakcji Roberta na wiadomość jaką najstarsza z sióstr Zuzanna otrzymała na końcu książki. Niby detale, kilka scen, których brak innym czytelnikom może nie zrobi większej różnicy, jednak dla mnie jest widoczny. Co jeszcze poszło nie tak? Rozwiązania niektórych wątków są bardzo dziwne. Takie drobnostki też zwracają czytelniczą uwagę.
"Doświadczenia w jakiś sposób nas kształtują i uczą jak należy postępować. Udowadniają, że dialog, porozumienia są warte wszystkiego"
W powieści Szukaj mnie wśród lawendy Gabriela, autorka nie zapomina o pozostałych siostrach. W finalnym tomie wszystkie wątki zostają zamknięte, zagadki znajdują rozwiązanie, a tytułowa lawenda
i chorwacka wyspa znów odzyskują swą moc. Warto zarekomendować ją tym, którzy czytali poprzednie części cyklu, lubią prozę polskich autorek oraz historie z namiętnościami, tajemnicami, przyjaźnią i siostrzaną miłością w tle. Oni się nie rozczarują. Gwarantuję.
"To już koniec chorwackiej trylogii. Dziękuję wszystkim, którzy zwiedzali z siostrami ten kawałek Chorwacji, a także inne miejsca, niezwykle ważne dla bohaterów tej serii".
Tym razem Drogi Czytelniku, ostatni akapit tekstu nie jest, jak to zwykle, podsumowaniem książki, ani jej rekomendacją bądź nie. Taki był poprzedni, ten jest moją własną
i subiektywną oceną serii. Gdyby ogłoszono konkurs na najbardziej rozbudowaną fabułę cyklu, wygrałaby część druga czyli Zofia. Oceniano by charakter bohaterek? Tu bezkonkurencyjna jest cześć pierwsza tzn. Zuzanna. Pod lupę wzięto by tylko okładki? Złoto dla ostatniego tomu. To właśnie na historię Gabrieli czekałam najbardziej i to ona skradła moje czytelnicze serce. Pomimo kilku mankamentów (wymieniłam je w tej i poprzednich dwóch recenzjach), seria zasługuje na uwagę czytelnika i w mojej opinii jest jedną z lepszych w dorobku autorki.


Źródło cytatów:
[1] Fragment tekstu piosenki zespołu Ira Miłość.
[2] Agnieszka Lingas-Łoniewska, Szukaj mnie wśród lawendy Gabriela, Wydawnictwo Novae Res, Gdynia 2015, s. 155.
[3] Tamże, s.40
[4] Tamże, s.202.
[5] Tamże, s.115
[6] Tamże, s. 222.

• Wydawnictwo: Novae Res
• Seria/cykl wydawniczy: Seria Szukaj mnie wśród lawendy Tom.3
• Rok wydania: 2015
• Oprawa: Miękka ze skrzydełkami
• Ilość stron: 223
• Gatunek: Literatura piękna, literatura współczesna, powieść obyczajowa

"To jak energia wszystkich słońc, strumienie światła poprzez mrok, ponad śmierć i ponad czas".
Miłość od pierwszego wejrzenia - ...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , , , , , ,

• Wydawnictwo: Novae Res
• Seria/cykl wydawniczy: Seria Szukaj mnie wśród lawendy Tom II
• Rok wydania: 2015
• Oprawa: Miękka ze skrzydełkami
• Ilość stron: 223
• Gatunek: Literatura piękna, literatura współczesna, powieść obyczajowa
„Nigdy nie poznasz drugiego człowieka, jeśli on sam nie będzie tego chciał”.
Jest w naszym pięknym języku polskim powiedzenie, które zna chyba każdy. Chodzi o stwierdzenie, że stara miłość nie rdzewieje. Ile w tym prawdy? Czy rzeczywiście ta pierwsza, często młodzieńcza, jeszcze niewinna miłość pozostaje w sercu? Odpowiedź na to pytanie, być może daje drugi tom lawendowej trylogii Agnieszki Lingas-Łoniewskiej.
„Trzeba iść do przodu, bo inaczej człowiek może zatracić się w bolesnych wspomnieniach”.
Już prolog zawierający dziwną korespondencję e-mailową dwóch mężczyzn, przyjaciół z przeszłości, zwiastuje, że historia Zosi będzie zupełnie inna, niż jej starszej o kilka minut siostry bliźniaczki, którą czytelnik poznał w tomie pierwszym zatytułowanym Szukaj mnie wśród lawendy Zuzanna. Bo i życie Zofii jest zupełnie inne. Ma dwoje nastoletnich dzieci, syn Jacek i córka Agata mają własne światy, swoje zajęcia, koła zainteresowań, treningi. Mąż żyje sprawami firmy, Zosi Faber doskwiera samotność. Wie, że między nią a Adamem coś się wypaliło. Mimo zapewnień męża, który powtarza słowa miłości, czuje, że jej małżeństwo istnieje tylko na papierze. To już nie jest i nie będzie to samo - nigdy.
„Tak, kochała Adama i kochała Maksa. Lecz to były całkiem różne uczucia, których w żadnym razie nie można było porównywać ani poddawać jakiejkolwiek analizie”.
Główna bohaterka wie, że ma rodzinę, której nie może zniszczyć, zrozumiała też jednak jeszcze coś innego. Ona wciąż kocha Maksa, w pewien sposób zawsze go kochała, ta miłość. to uczucie jedno na milion, takie, które było, jest i będzie w sercu człowieka na zawsze. Dlatego, gdy Krall na nowo wkracza do jej życia postanawia zaryzykować spotkanie, potem zgadza się na niespodziewany wspólny wyjazd do Frankfurtu...
Ta książka stawia czytelnikowi szereg pytań. Oto kilka z nich: Czy można podejmować za kogoś decyzje bez jego wiedzy, nawet, jeśli mają one tego kogoś uszczęśliwić? Czy warto kłamać, nawet w dobrej wierze? Czy człowiek ma prawo oszukiwać, tylko po to, by ukryć prawdę o sobie? Do jak wielkich poświęceń zdolny jest ten, kto naprawdę kocha? O tym już w powieści.
„Ktoś kiedyś powiedział, że życie bez ludzi, których się kocha jest samotnością”.
Szukaj mnie wśród lawendy Zofia, to coś więcej niż typowy romans, to opowieść
o tajemnicach z przeszłości, ponoszeniu konsekwencji swoich wyborów, decyzjach jakie mogą dać to co najważniejsze, ale również w jednej chwili przekreślić wszystko, w co się wierzyło, co się kochało. Tutaj w przeciwieństwie do części pierwszej, nie można narzekać na brak akcji ani odgadnąć zakończenia. Dlaczego? Bo trudno przewidzieć, jak zachowa się człowiek, kiedy jego świat zostanie zruinowany, a prawda okaże się gorsza niż ktokolwiek mógłby przypuszczać. Może nawet gorsza od kłamstwa, choć przysłowie mówi odwrotnie.
Kiedy Czytelnik przewraca kolejne karty tej historii, zwłaszcza jej końcowe fragmenty, w jego głowie mogą, choć nie muszą (u mnie były), pojawić się następne dwa pytania. Pierwsze: czy My czytelnicy, zawsze musimy rozumieć postępowanie bohaterów? Drugie: Czy w ogóle mamy prawo je jakkolwiek oceniać?
„Nikt nigdy nie wie, co tak naprawdę dzieję się w życiu innych ludzi. Widzimy tylko te kawałki, ustępy, które oni sami pozwalają nam dostrzec”.
Prezentowana dzisiaj powieść to nie tylko kolejna cześć serii, opowieść o drugiej z sióstr, to także mała podróż po Polsce i Europie. Wiedzie przez Wrocław, Frankfurt, a kończy się na uroczej chorwackiej wyspie Korcula. Jest to także utwór, gdzie poznajemy dalsze losy Zuzanny i Roberta oraz dostajemy przedsmak tego, co czeka nas w tomie trzecim, czyli historii najmłodszej - Gabrysi i jej wielkiej chorwackiej miłości. Literatura
z jednej strony wakacyjna, odprężająca, z drugiej zmuszająca do kilku przemyśleń. Warto zarekomendować ją osobom znającym poprzednią część i lubiącym książki, gdzie najważniejsze są trzy rzeczy: emocje, ludzkie dramaty i miłość, ale nie pod jedną, lecz kilkoma zupełnie różnymi postaciami.
Źródło cytatów:
[1] Agnieszka Lingas-Łoniewska, Szukaj mnie wśród lawendy Zofia, Wydawnictwo Novae Res, Gdynia 2015, s. 121.
[2] Tamże, s. 105.
[3] Tamże, s. 162.
[4] Tamże, s. 138.
[5] Tamże, s. 213.

• Wydawnictwo: Novae Res
• Seria/cykl wydawniczy: Seria Szukaj mnie wśród lawendy Tom II
• Rok wydania: 2015
• Oprawa: Miękka ze skrzydełkami
• Ilość stron: 223
• Gatunek: Literatura piękna, literatura współczesna, powieść obyczajowa
„Nigdy nie poznasz drugiego człowieka, jeśli on sam nie będzie tego chciał”.
Jest w naszym pięknym języku polskim powiedzenie, które zna...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , , , , , ,

• Wydawnictwo: Novae Res
• Seria/cykl wydawniczy: Seria Szukaj mnie wśród lawendy Tom. 1
• Rok wydania: 2014
• Oprawa: Miękka ze skrzydełkami
• Ilość stron: 222
• Gatunek: Literatura piękna, literatura współczesna, romans
"Zrozumiała, że czasami miłość nie wystarcza. Trzeba jeszcze, zrozumienia, dojrzałości wyrozumiałości i wybaczenia”.
Do napisania książki mogą zainspirować różne rzeczy takie jak własne przeżycia, ludzie i ich historie, obejrzany film czy usłyszany w radio utwór muzyczny. Co było natchnieniem do stworzenia serii o trzech siostrach, Zuzannie, Zofii i Gabrieli Skotnickich? Wakacyjna podróż autorki do Chorwacji, gdzie w znacznej mierze rozgrywa się akcja kolejnego cyklu
w literackim dorobku Agnieszki Lingas-Łoniewskiej o romantycznym tytule Szukaj mnie wśród lawendy.
"Ciągle żyła przeszłością, i w perspektywie dawnych przeżyć i doświadczeń wszystko inne miało nieco wyblakłe kolory".
Bohaterką pierwszej części trylogii jest najstarsza z sióstr - Zuzanna, Dyrektor Generalny działu sprzedaży dużej firmy farmaceutycznej. Gdy szła na studia, marzyła o pracy
w laboratorium, jednak życie dość mocno i boleśnie zweryfikowało jej plany, pokazało, że powiedzenie Wystarczy tylko chcieć nie zawsze się sprawdza. Jest silną osobowością, która wie czego chce, kobietą z ognistym charakterem, pracoholiczką, podwładni nazywają ją Żyleta. Przed laty, kiedy była bardzo młodą dziewczyną, zaufała, a potem ktoś mocno ją zranił. Po tamtym rozczarowaniu postanowiła raz na zawsze wykreślić ze swojego słownika, to jedno jedyne, dla niektórych najpiękniejsze słowo świata - miłość. Stała się aktorką, która gra przygotowaną dla siebie rolę kobiety zamkniętej w sobie, nieustępliwej, twardej
i niezależnej. Kiedy w pracy nie otrzymuje tego na co liczyła, postanawia skorzystać
z zaproszenia i wyjechać do Chorwacji, gdzie mieszka jej najmłodsza siostra.
"Złamał ją. Nie tylko jej serce, ale też wiarę w czystość, szczerość, wiarę w potęgę uczucia, w przekonanie, że istnieje coś takiego jak miłość".
Los sprawia, że na jej drodze ponownie pojawia się dawna miłość - Robert Jakubowski. Tyle
, że teraz wszystko jest inaczej niż szesnaście lat temu. Oboje są dorosłymi ludźmi, mają własne życie. Ona pracuje w korporacji, on samotnie wychowuje córkę. On był dla niej
, a Ona dla niego pierwszą i jedyną miłością. Tak było kiedyś, ale czy po latach są w stanie najpierw sobie wybaczyć, a potem dać szansę na wspólną przyszłość? O tym już nie tutaj
, lecz na kartach powieści.


„Nasza bytność na tym świecie jest niczym innym, jak sumą takich ułamków radości, które należy pielęgnować i przypominać sobie o nich, kiedy tylko znajdziemy ku temu sposobność”.
Tytuł recenzowanej dziś książki jak i całej serii, ma znaczenie symboliczne, to pewnego rodzaju klucz interpretacyjny, znak dla bohaterów błądzących po życiowych bezdrożach, szukających ukojenia oraz odnalezienia siebie na nowo. Chociaż uwaga czytającego, ma być skupiona na historii Zuzy, to autorka nie zapomina przybliżyć mu sylwetek pozostałych sióstr, którym poświęcone są kolejne części. Pokazuje mechanizmy funkcjonowania korporacji, to co się dzieje z człowiekiem, który tam pracuje. Urocze krajobrazy, siostrzana miłość, przyciągająca wzrok okładka, cytaty, które warto zapamiętać, tytuły piosenek na początku każdego rozdziału i lekkość z jaką się go czyta. To największe auty tego tytułu.
Co jest jego największą wadą? Brak jakichś większych emocji i zwrotów akcji. Tu wszystko od początku do końca da się przewidzieć, nawet zakończenie. Niestety. Podobnie jak
w innych książkach autorki pojawiają się zdrobnienia imion bohaterów. Gabi, Zuzka czy Zosia nie irytują, za to Robson, Adaśko czy Mała Zu już tak. Nawet bardzo (przynajmniej mnie, uważam, że takie zdrobnienia nie pasują do tych postaci).

"Życie pisze różne scenariusze, czasami proste, innym razem zaskakujące".
Na koniec Drogi Czytelniku, dostaniesz odpowiedź na najważniejsze pytanie, odpowiedź na jaką być może czekasz. Czy warto przeczytać tę książkę? Tak, ale pod warunkiem, że nie ma się wobec niej zbyt wygórowanych oczekiwań. To nie jest nic innego jak typowy romans
, literatura tych niższych lotów. Powieść o kobietach i dla kobiet. Właśnie im warto ją zarekomendować. To raczej one lubią czytać o miłości.
Źródło cytatów:
[1] Agnieszka Lingas-Łoniewska, Szukaj mnie wśród lawendy Zuzanna, Wydawnictwo Novae Res, Gdynia 2014, s. 220.
[2] Tamże, s. 20.
[3] Tamże, s. 15.
[4] Tamże, s. 121.
[5] Tamże, s. 133.

• Wydawnictwo: Novae Res
• Seria/cykl wydawniczy: Seria Szukaj mnie wśród lawendy Tom. 1
• Rok wydania: 2014
• Oprawa: Miękka ze skrzydełkami
• Ilość stron: 222
• Gatunek: Literatura piękna, literatura współczesna, romans
"Zrozumiała, że czasami miłość nie wystarcza. Trzeba jeszcze, zrozumienia, dojrzałości wyrozumiałości i wybaczenia”.
Do napisania książki mogą...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , , , ,

Numer 50/2015
Pierwszy, noworoczny, jubileuszowy numer English Matters zawiera jedenaście artykułów pogrupowanych w następujące działy tematyczne: Pepole and Lifestyle, Culture, Language Travel, Conversation Matters oraz Leisure. Z okładki na czytelnika spogląda para królewska wraz z małym księciem. To znak, że między innymi o tej trójce będzie można poczytać. Co jeszcze przygotowała redakcja? Znajdzie się coś dla:
• Szukających sposobów na skuteczniejszą naukę języka angielskiego i nie tylko.
• Miłośników literatury i kina - tekst o ekranizacji powieści Pięćdziesiąt twarzy Greya.
• Melomanów - analiza tekstu piosenki American Pie Dona McLeana.
• Zainteresowanych szkolnictwem wyższym - prezentacja znanych i mniej znanych uczelni w Szkocji oraz Walii i Irlandii.
• Zafascynowanych podróżami - czeka ich wycieczka do kraju tulipanów czyli Holandii, a ściślej mówiąc do stolicy tego państwa.
• Dziennikarzy i nie tylko być może zainteresuje wywiad z Adele Rupper. Kobieta opowiada czytelnikom o amerykańskiej służbie dyplomatycznej.
• Poszukiwaczy nowych angielskich zwrotów - tym razem będą mogli oni odkryć i przypomnieć sobie słownictwo związane z rocznicami oraz rozmówki prowadzone w kurortach wypoczynkowych czy wczasowych w górach.
https://www.youtube.com/watch?v=uAsV5-Hv-7U

W okrągłym wydaniu wyjątkowo zabrakło początkowego działu This is that. Zamiast niego redakcja przygotowała obszerne podziękowania oraz zbiorcze zestawienie poruszanych w magazynach tematów, jak również prezentowanych na ich łamach miejsc wartych odwiedzenia. Nie zapomniano także o spisie wydań specjalnych. Jedno od pierwszego numeru się nie zmieniło. Nadal można pobierać ze strony wydawców nagrania oraz listę słówek z danego wydania. Tym razem przygotowano też dodatek dotyczący czasowników frazowych. Interesująca zawartość + estetyczne wydanie = przyjemna nauka języka obcego.

Numer 50/2015
Pierwszy, noworoczny, jubileuszowy numer English Matters zawiera jedenaście artykułów pogrupowanych w następujące działy tematyczne: Pepole and Lifestyle, Culture, Language Travel, Conversation Matters oraz Leisure. Z okładki na czytelnika spogląda para królewska wraz z małym księciem. To znak, że między innymi o tej trójce będzie można poczytać. Co jeszcze...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , , , ,

Numer czterdziesty dziewiąty przygotowany przez polsko - angielski zespół redakcyjny
w składzie: Katarzyna Szpotakowska, Robin Das, Roberto Galea, Karolina Kaim, Dan Sandford, Ken Brewer, Michał Mazurkiewicz i Barbara Jasińska, to dziesięć artykułów podzielonych na osiem działów tematycznych. Takich jak: This and that, Pepole and Lifestyle, Culture, Language, Technology, Travel, Conversation Matters oraz Leisure. To właśnie ostatnie dwie rubryki skupiają się stricte na nauce języka i słownictwie. Tradycyjnie już połowę z nich można pobrać w formacie mp3 według własnych potrzeb na telefon lub komputer. Poza nagraniami warto mieć również listę trudniejszych słówek jako plik PDF.
W tym wydaniu znajdziemy:
• Horoskop na wesoło + kilka najpowszechniejszych tautologii.
• Tekst, którego bohaterem jest odtwórca głównej roli w serialu BBC Sherlock
- Benedict Cumberbatch oraz fragment poświęcony samemu serialowi.
• Wywiad z Polakiem Markiem Wałuskim, autorem książki Wałkowanie Ameryki, gdzie zostały obalone mity na temat życia za oceanem.
• Artykuł dotyczący pewnych zmian jakie wprowadzono w Wielkiej Brytanii.
• Coś dla bloggerów, którzy chcieliby spróbować swoich sił przed kamerą tworząc vloga.
• Fragmenty dla miłośników podróży (Pekin i jego zabytki) oraz technologii
(Drony i ich historia).
Ci, którym zależy tylko i wyłącznie na nauce, też nie mają powodów do zmartwień. Numer zawiera artykuły ułatwiające poznanie pochodzenia popularnych zwrotów stworzonych przez brytyjskich autorów. Ponadto jest możliwość powtórki słownictwa związanego ze sportem i prześledzenia przykładowych rozmów telefonicznych w języku angielskim. Teoria połączona z praktyką i przejrzysty układ tekstów.
https://www.youtube.com/watch?v=maamwusLsxo

Numer czterdziesty dziewiąty przygotowany przez polsko - angielski zespół redakcyjny
w składzie: Katarzyna Szpotakowska, Robin Das, Roberto Galea, Karolina Kaim, Dan Sandford, Ken Brewer, Michał Mazurkiewicz i Barbara Jasińska, to dziesięć artykułów podzielonych na osiem działów tematycznych. Takich jak: This and that, Pepole and Lifestyle, Culture, Language, Technology,...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , , , , ,

• Tytuł oryginalny: What If
• Tłumaczenie: Andrzej Goździkowski
• Wydawnictwo: Feeria Young
• Rok wydania: 2015
• Oprawa: Miękka ze skrzydełkami
• Ilość stron: 395
• Gatunek: Literatura piękna, literatura współczesna, literatura młodzieżowa, New adult, romans

" Wyrzuty sumienia to przebiegłe bestie, ranią głęboko, a gdy rana już się zabliźnia, posypują ją solą".
W sporcie, zwłaszcza w grach zespołowych, popularnie jest powiedzenie „Jesteś tak dobry jak Twój ostatni mecz". Gdyby to samo stwierdzenie zmienić na "Jesteś tak dobry jak Twoja ostatnia książka" mogłoby nastąpić małe zamieszanie. Z jakiego powodu? Otóż notowania niektórych pisarzy oraz pisarek, także tych powszechnie znanych i cenionych przez czytelników, mogłyby znacznie wzrosnąć lub mocno spaść. Jaka sytuacja miałaby miejsce w przypadku Amerykanki Rebecci Donovan? Zdecydowanie ta pierwsza. Kobieta oddaje w ręce swoich fanów kolejną powieść, która jest inna (w mojej opinii lepsza) niż cała seria Oddechy. Chociaż... między tym utworem, a wspomnianym cyklem, można dostrzec pewne podobieństwa. Należy wśród nich wymienić zarówno wiek bohaterów jak i listy rzeczy do wykonania, które starannie sobie przygotowują, by móc je potem wypełnić, ale po kolei. Zacząć trzeba od przedstawienia zarysu fabuły, lecz bez zdradzania jej istotnych elementów, o co w swoim ostatnim słowie prosi pisarka.
"Tyle razy rozmyślałam, o decyzji którą kiedyś podjęłam, zastanawiając się, co by było gdybym postąpiła wtedy inaczej? Kim byłabym dzisiaj? Jak wyglądałoby moje życie? A co jeśli..."
W Co jeśli powieściopisarka opowiada swoim czytelnikom historię grupy przyjaciół, która zawsze trzymała się razem. Cal, Nicole, Rae i Richelle to przyjaciele na dobre i na złe, wyznający zasadę "Jeden za wszystkich wszyscy za jednego", wspólnie się bawili, śmiali, rozmawiali, uczyli, cierpieli i dorastali. Zawsze byli jednością, aż do pamiętnego dnia matury. Po zdaniu egzaminu dojrzałości wszystko się zmieniło. Cal wraz z Rae nadal pozostali serdecznymi przyjaciółmi (chcieli nawet studiować na jednym uniwersytecie), ale pozostałe dziewczyny nagle i bez powodu zerwały kontakt ze szkolnymi kolegami. Nicole, za którą rodzice wybrali prestiżowy Harvard University ponoć wyjechała, a Richelle ot tak, przepadła bez wieści, choć wydaje się to niewyobrażalne. Ona czyli Rae z trudem, ale jednak przebolała tę stratę. On, Cal już nie. Wiedział, że w przeszłości mógł podjąć inną decyzję i nigdy nie zapomniał o dwóch koleżankach, zwłaszcza o Nicole, w której od najmłodszych lat był zakochany. Nie wierzy własnym oczom kiedy pewnego dnia na jednej ze studenckich imprez spotyka pewną dziewczynę - jest pewien, że to ona, jego pierwsza, dziecięca miłość. Wygląda dokładnie tak jak Nicole, ale... zachowuje się całkiem inaczej, zupełnie jakby ktoś zmienił jej tożsamość, nadając tym samym inną osobowość. Nicole była grzeczną dziewczynką z dobrego domu. Zmuszano ją do nieustannego dbania o swój wygląd, pilnowania się
i wykonywania poleceń rodziców. Nyelle, bo tak ma na imię nowo poznana dziewczyna, jest jej kompletnym przeciwieństwem, cicha, skromna, zamknięta w swoim świecie, pojawia się
i znika, kiedy chce, niby studiuje, ale wcale się nie uczy. W trzech słowach bardzo tajemnicza istota. Cal wie swoje i nie zamierza odpuścić, dzieli się swoimi podejrzeniami z Rae. Czy kolegom ze szkolnej ławki uda się poznać prawdę? Co ukrywa nowa znajoma i czy rzeczywiście chłopak ma rację? Najważniejsze pytanie. Czy te błękitne i przyciągające niczym magnes oczy, to oczy Nicole?
"Nawet jeśli udaje się, że nic się nie stało, to wciąż jest to tak samo realne".
Drogi Czytelniku teraz pytania skierowane bezpośrednio do Ciebie, ale uwaga, takie, na które odpowiadasz tylko sobie i tylko dla siebie, może nawet w głębi siebie. Zanim odpowiesz dobrze się przygotuj:
Czy zastanawiałeś/zastanawiasz się czasem co by się stało, gdybyś podejmując jakaś, kolejną, ważną życiową decyzję postąpił inaczej niż tak jak to miało miejsce? Co jeśli poszedłbyś w prawo, a nie w lewo, wybrał swoją własną, a nie proponowaną przez kogoś drogę rozwoju/edukacji/kariery zawodowej itp.? Co jeśli powiedziałbyś „nie” zamiast „tak” lub na odwrót...? No właśnie, tego nigdy się nie dowiesz, bo czasu cofnąć się nie da, ale zastanawianie się i gdybanie nad decyzjami z przeszłości jest możliwe...
Słowa rozpoczynające trzeci akapit tego tekstu są jak to mówią poloniści zdaniem kluczem pomagającym właściwie zinterpretować cały utwór. Jeśli zrozumiesz ich sens, będziesz wiedział o czym tak naprawdę traktuje ten utwór i gdzie kryje się jego sedno. Bez tego prawidłowa analiza będzie znacznie trudniejsza. Niełatwo jest też pisać o tej książce, dzielić się ukrytymi gdzieś głęboko we mnie emocjami po jej lekturze. Wszystko dlatego, że jak podkreśla sama pisarka każdy czytelnik musi „odbyć podróż z tą książką na własnych warunkach i doświadczyć podczas swojej podróży swoich własnych emocji”. Niekiedy bywają one skrajnie różne, przywołują wspomnienia, decyzje podejmowane w przeszłości. Przypominają o życiowych sukcesach, ale i o bolesnych
oraz trudnych do zaakceptowania porażkach. Pozwalają odbyć wspomnianą wcześniej podróż w głąb siebie, własnych decyzji, mniej lub bardziej trafnych wyborów. Jest trochę filozoficznie, metaforycznie i refleksyjnie, ale w przypadku tej pozycji chyba (?) inaczej być nie może. Taka już jej specyfika, taki a nie inny nastrój. Wydawać by się mogło, że będzie to kolejny, sztampowy romans z jakże popularnego ostatnio gatunku Young/New Adult. Nic bardziej mylnego, owszem jest w nim miłość, ale taka inna, nieoczywista. Ta inność jest ogromną bronią tej publikacji, ona ją wyróżnia. Zakończenie powala, a sposób prowadzenia narracji czyli przeplatanie tej prowadzonej przez Cala z małymi kartkami z pamiętnika pozostałych przyjaciół, tylko podsyca ciekawość odbiorcy i zachęca do dalszej lektury. Każda strona niesie nowe wyjaśnienia, ale też kolejne zagadki. To takie trochę połączenie Love story oraz kryminalnej opowieści z całą masą, trudnych i niespodziewanych zagadek w ciemnym, ponurym tle.



"Teraz kiedy znasz zakończenie możesz przeczytać Co jeśli jeszcze raz. Powieść pomyślana została w taki sposób, by ponowna lektura, gdy już zna się prawdę, była źródłem zupełnie nowych wrażeń. Pamiętaj wszystko ma swój cel!"
Co jeśli opowiada o trzech uczuciach sprzed lat, byciu szczęśliwym czyli chwili jakiej każdy szuka i o… Te trzy kropki oznaczają nic innego jak tylko to: przyjaźń, miłość i niepewność, poznawane innych na nowo, przebaczanie, naprawianie krzywd. Oznaczają, że to właśnie Ty Drogi Czytelniku, już po lekturze możesz dopisać swój własny, jedyny i niepowtarzalny punkt, a nawet kilka punktów. Wszystko zależy od Ciebie. Pewne jest jedno: ta książka zaraża. Czym? Refleksyjnością. Ta książka uczy. Czego? Tego, że konsekwencje naszych wyborów są nieodwracalne, czasem wręcz straszne, nie dające się ująć w żadne słowne ramy. Naprawdę! Ten utwór to nie wyciskacz łez, a rozdzieracz czytelniczych serc. Szukasz emocjonalnego wulkanu, gdzie tuż przed wybuchem napięcie rośnie, aż końcu sięga zenitu? Czytasz recenzję właściwej powieści, we właściwym momencie. Jesteś gotowy/a na podróż wewnątrz swojego umysłu? Wysiądź na stacji Co jeśli żeby móc lepiej zrozumieć siebie. Nie ma żadnej godziny przyjazdu. Zrobisz to kiedy będziesz gotowy/a.

Źródło cytatów :
[1] Rebecca Donovan Co jeśli...,Wydawnictwo Feeria Young, Warszawa 2015, s. 377.
[2] Tamże, s. 45.
[3] Tamże, s. 370.
[4] Tamże, s. 393.
[5] Tamże, s. 393.

• Tytuł oryginalny: What If
• Tłumaczenie: Andrzej Goździkowski
• Wydawnictwo: Feeria Young
• Rok wydania: 2015
• Oprawa: Miękka ze skrzydełkami
• Ilość stron: 395
• Gatunek: Literatura piękna, literatura współczesna, literatura młodzieżowa, New adult, romans

" Wyrzuty sumienia to przebiegłe bestie, ranią głęboko, a gdy rana już się zabliźnia, posypują ją solą".
W...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , , , , , ,

• Wydawnictwo: Literackie
• Seria/cykl wydawniczy: Seria z czarnym kotem tom 3
• Rok wydania: 2015
• Oprawa: Twarda
• Ilość stron: 272
• Gatunek: Literatura piękna, literatura współczesna, powieść obyczajowa
„Jedni zawsze znajdą kolejny szczyt do zdobycia, inni kolejne dno, by stoczyć się jeszcze niżej”.
Ktoś kiedyś powiedział bardzo mądre zdanie, że odbiór czytanej przez nas książki zależy po pierwsze od naszych oczekiwań wobec niej, po drugie od tego kim jesteśmy, ile mamy lat, jakie są nasze doświadczenia życiowe i wreszcie po trzecie, od tego jaki mamy nastrój czy nawet światopogląd. W przypadku najnowszej książki Pani Katarzyny Michalak, która na swoim koncie ma trzydzieści utworów, oczekiwania (przynajmniej w moim przypadku) były ogromne. Głośne zapowiedzi wydawnicze sugerowały, że ta powieść to będzie naprawdę coś, emocjonalna bomba, która wybucha czytelnikowi w rękach, perła jaką dostaje się w prezencie na specjalną okazję. Według opisu na okładce miała być to powieść, która roztrzaskuje serce na kawałki, wzbudza skrajne emocje i porusza do łez. Po lekturze znajdujących się w sieci recenzji oraz samej książki, można zgodzić się tylko z tym drugim stwierdzeniem. Pozostałe też mogłyby być prawdziwe. Naprawdę! Ta książka miała gdzieś w zamyśle papiery na to, by stać się literackim diamentem, bo i pomysł autorki genialny, tematy, a właściwie zbiór tematów, na które warto rozmawiać i o których trzeba pisać. Teoretycznie wszystko się zgadza poza jednym, ten diament trzeba jeszcze oszlifować. Dopiero wtedy będzie on mógł zachwycać ludzi i świecić pełnym blaskiem. Tutaj niestety tego zabrakło i nie tylko tego, ale jeszcze paru innych istotnych przy tego typu historiach rzeczy. O tym za chwilę.
"Przeszłości nie zmienimy żadnym gdybym. Mamy wpływ tylko na to co tu i teraz. I czasami na swoją przyszłość. To wszystko".
W Nie oddam dzieci powieściopisarka opowiada swoim czytelnikom historię utalentowanego i cenionego w lekarskim środowisku chirurga oraz jego rodziny, która zostaje wystawiona na ciężką próbę. Michał Sokołowski jest taki jak wielu ludzi w dzisiejszych czasach, ciągle zabiegany, zapracowany, ratuje życie innym, ale zapomina o sobie i najbliższych. Wie, że ma żonę, dzieci, lecz dyżury i kolejne operacje są ważniejsze niż czas spędzany z rodziną. W domu bywa gościem, znika z niego tak szybko jak się pojawia, zanim jeszcze dzieci zdążą się nim nacieszyć. Spogląda na nie tylko w nocy, by ich nie budzić, a potem... wraca do szpitala, bo przecież obowiązki go wzywają. Żona wściekła, rozżalona, ale cierpliwa, przyjmuje kolejne przeprosiny. Nie bez powodu mówi się, że miłość potrafi wybaczyć wszystko.
" Słowa raniły czasem bardziej niż uderzenie".
Los postanawia wyrwać Michała z tego amoku. Chce pomóc mu zrozumieć, że to nie ambicja, stanowisko czy kariera, a rodzina powinna być na pierwszym miejscu. Robi to jednak w bardzo brutalny i bolesny sposób. Paradoksalnie może właśnie takiego wstrząsu mężczyźnie było potrzeba? Kiedy w jednej chwili traci ukochaną żonę Martę, oraz obchodzącego tego dnia urodziny synka Antosia, jego świat rozpada się na kawałki. Pogrążony w żałobie, topiący smutki w alkoholu, samotny ojciec trójki dzieci, bo najmłodsze mające dopiero przyjść na świat maleństwo udało się uratować, niepanujący nad własnymi emocjami człowiek, a właściwie to jego wrak. Kimś takim stał się szanowany i ceniony doktor Sokołowski. Płaczący Staś, sześcioletni Zbynio, który nie rozumie całej sytuacji
i trzynastoletnia Maja. Ona jedna stara się ratować rodzinę, dba by razem z bratem byli dobrze ubrani, najedzeni, z odrobionym zadaniem. Byle tylko nie wzbudzić podejrzeń i nie zostać oddzielonym od ojca. Starania dziewczynki to jedna, a działania dorosłych to druga strona medalu. Prawo jest prawem, a zgodnie z nim jeśli dzieciom nie zapewnia się odpowiednich warunków, ktoś może wystąpić z wnioskiem o odebranie rodzicom praw do opieki nad nimi. Taki dokument składa jedna z ciotek. Kolejny cios, czy będzie tym ostatecznym? Czy Michał zawalczy i spełni prośbę żony, która przyszła do niego we śnie i po raz ostatni błagała Przysięgnij, że nie oddasz dzieci! Czy sprawcy wypadku zostaną surowo ukarani, a sąd wymierzy sprawiedliwość? O tym już w powieści.
"Bo wygodniej jest wierzyć, niż jechać tam i patrzeć jak przyjaciel stacza się na dno".
Fabuła, która zapowiada chwytającą za serce historię, co więc poszło nie tak? Po pierwsze irytujące uprzedzanie faktów i informowanie czytelnika o tym, co się za chwilę stanie. Można zadać pytanie retoryczne: po co to? Chyba tylko po to, by odebrać mu przyjemność
z poznawania tej historii. Trudno znaleźć inne wytłumaczenie. Po drugie to, jak przedstawiona jest cała historia. Brutalny język i drastyczne środki wyrazu są do pewnego stopnia zrozumiałe, ale już potraktowanie po macoszemu niektórych istotnych kwestii absolutnie nie. Po trzecie masa absurdalnych decyzji i zdarzeń, które wymyśliła autorka. Chyba jest jakaś granica miedzy realizmem zdarzeń a fikcją literacką prawda? Po czwarte batalia o dzieci, zgodnie z tym co sugeruje tytuł, miała być jednym z głównych tematów książki, a została opisana na zaledwie kilku stronach i zakończyła się po dwóch rozprawach. Kolejny absurd to nagle pojawiająca się Pani Mecenas, która zna historię rodziny i potrafi ot tak po prostu poprowadzić sprawę. Po piąte brak kontekstu, czegoś co wyjaśniłoby zachowanie przyjaciół Michała i decyzję jaką podjęli na sali sądowej jego rodzice. Po szóste i ostatnie, czytając tę książkę można odnieść wrażenie, że autorka pisząc łapie za ogon zbyt wiele srok, za dużo chce powiedzieć, gdzieś się śpieszy. Dlaczego? Bo plan wydawniczy zobowiązuje, bo terminy gonią itp. W konsekwencji oddaje czytelnikowi coś co jest niepełne, mówi niedokładnie tak jakby chciała, dotyka niektóre kwestie, lecz potem ich nie dopracowuje bądź w ogóle nie rozwija.
" We mnie ta książka dużo zmieniła. Ja każdą powieść, którą piszę naprawdę każdą wierzcie mi, jakoś przeżywam i coś w niej przerabiam własnego, jakieś własne strachy, fobie, koszmary".
W poprzednim akapicie zostały przedstawione główne. choć pewnie nie wszystkie mankamenty powieści. Co zatem sprawia, że książka tak dobrze się sprzedaje? Co należy w niej docenić? Przede wszystkim może nie do końca udaną, ale jednak próbę zmierzenia się
z niezwykle trudnym tematem, pokazania człowieka, który, aby zrozumieć głupotę własnego postępowania, musiał stracić bezpowrotnie to co najcenniejsze. Kolejny pozytyw to postawa dzieci: niezwykle dzielna trzynastoletnia Maja, bardziej odpowiedzialna niż niejeden dorosły oraz sześcioletni Zbynio, na przykładzie którego autorka pokazała co może stać się z psychiką osieroconego malucha. Dalsze mocne strony to ukazanie dziennikarzy, którzy niczym głodne hieny szukają dla siebie pożywienia czyhając na kolejną sensację. Warto też podkreślić pewną smutną, ale niestety coraz bardziej powszechną postawę. Głównemu bohaterowi w trudnych chwilach pomaga nie rodzina, ale zupełnie obcy ludzie, bądź przyjaciel rozumiejący własne błędy. Taki jest dzisiejszy świat brutalny i okrutny.
"Ta książka nauczyła mnie po pierwsze cieszyć się każdą chwilą kiedy jesteśmy razem tzn. żyję Ja, żyją moje dzieci, żyją moi bliscy, a po drugie rozstawać się z ludźmi nie w gniewie".
Jednak najważniejszą rzeczą, która broni tę książkę (również w moich oczach) są ukryte gdzieś między wierszami przesłania. Katarzyna Michalak także do Ciebie Drogi Czytelniku mówi:
Pamiętaj o najbliższych, kochaj i nie odkładaj spotkania z nimi na później, bo może zabraknąć Ci czasu. Doceń każdą taką chwilę, bo może być ona ostatnią. Nie zapomnij powiedzieć: Jestem, możesz na mnie liczyć, przytulić się lub poprosić o przebaczenie.
Co jeśli ktoś czeka nie na obietnice i prezenty, ale właśnie na takie słowa i gesty. Nie umiesz okazywać uczuć, ani przebaczać? Naucz się, warto. Autorka przypomina również, że:
Nigdy nie wiadomo co nas w życiu czeka, co czeka za zakrętem, dlatego uważaj na drodze, szkoda życia, ktoś w domu na Ciebie czeka, jest ktoś kto Cię potrzebuje !!!
Zdaje się powtarzać za nieżyjącym już księdzem Janem Twardowskim jego pamiętne słowa: Śpieszmy się kochać ludzi, tak szybko odchodzą.
"Przeżyjcie ją tak jak ja ją przeżywałam i nauczcie się właśnie tego żeby odpuszczać gniew, żeby się wyciszyć, żeby pamiętać, że to naprawdę jest jedna sekunda kiedy jest koniec wszystkiego i możecie nie mieć drugiej szansy".
Nie oddam dzieci! to książka, którą całkiem inaczej odbiorą kobiety i mężczyźni. Odmiennie spojrzą na nią młode dziewczyny bez dzieci i matki, które mają już własne pociechy. Zupełnie różne zdanie mogą mieć na jej temat osoby, które podobnie jak główny bohater, musiały o dzieci zawalczyć lub samotnie je wychować. Inaczej ocenią ją Ci, którzy
w książkach szukają emocji, wzruszeń i morału. Za to osoby, dla których najważniejsza jest perfekcja mają tu pole do popisu. Mogą wyłapać mnóstwo wad i nie pozostawić na autorce suchej nitki. Proszę bardzo, droga wolna.
"Jutro już może Ciebie nie być, może nie być tego kogoś, możesz nie mieć czasu, żeby powiedzieć mu wybacz, po prostu przytulić tego kogoś nawet mentalnie, pogodzić się z nim i po prostu rozstać się z nim tak, jakby jutra miało nie być"
Pewnie teraz Drogi Czytelniku zastanawiasz się co ja zrobię? Wydawca mówi Tę książkę musisz przeczytać! Nieprawda, Ty nic nie musisz, zrób co uważasz. Jeśli czujesz się gotowy, to zmierz się z nią. Dalej czytamy Ta książka może zmienić Twoje życie!. Trudno to ocenić. Z pewnością może dużo nauczyć, choć nie powinny jej czytać kobiety w ciąży ani świeżo upieczone mamy. Za dużo w niej okazji do nerwów. Ostatnie słowo od wydawcy Ten dramat może rozegrać się tuż obok Ciebie!. Dlatego bądź ostrożny/a, ponieważ to co najcenniejsze czyli życie, masz zawsze tylko jedno. Jego nie wygrasz na żadnej loterii, ani w komputerowej grze.
Źródło cytatów:
[1] Katarzyna Michalak Nie oddam dzieci ! , Wydawnictwo Literackie Kraków 2015 , Str.5
[2] Tamże, s. 112.
[3] Tamże, s. 223.
[4] Tamże, s. 201.
[5] Fragment vloga Autorki zatytułowany Śpieszmy się kochać.
[6] Tamże.
[7] Tamże.
[8] Tamże.

• Wydawnictwo: Literackie
• Seria/cykl wydawniczy: Seria z czarnym kotem tom 3
• Rok wydania: 2015
• Oprawa: Twarda
• Ilość stron: 272
• Gatunek: Literatura piękna, literatura współczesna, powieść obyczajowa
„Jedni zawsze znajdą kolejny szczyt do zdobycia, inni kolejne dno, by stoczyć się jeszcze niżej”.
Ktoś kiedyś powiedział bardzo mądre zdanie, że odbiór czytanej...

więcej Pokaż mimo to