-
ArtykułyJames Joyce na Bloomsday, czyli 7 faktów na temat pisarza, który odmienił literaturęKonrad Wrzesiński7
-
ArtykułyŚladami autorów, czyli książki o miejscach, które odwiedzali i opisywali twórcyAnna Sierant8
-
ArtykułyCzytamy w weekend. 14 czerwca 2024LubimyCzytać455
-
ArtykułyZnamy laureatki Women’s Prize for Fiction i wręczonej po raz pierwszy Women’s Prize for Non-FictionAnna Sierant15
Biblioteczka
2013-04-14
2012-12-11
2012-05-06
2013-03-17
2013-01-21
2013-02-23
2013-02-13
2013-01-02
2012-11-26
2012-11-12
2012-11-05
2012-10-19
Kolejna lektura, która w zachwycający sposób przełamała utarty schemat - do czytania w szkole? Nudne.
Muszę przyznać, że jestem zszokowana; jak Żeromski to zrobił, że przez "Ludzi bezdomnych" nie potrafiłam przebrnąć i utknęłam na pierwszym rozdziale, a "Przedwiośnie" połknęłam jak nawiedzona? Chyba przede wszystkim chodzi tu o styl oraz sposób narracji. Tym razem zetknęłam się z ironiczną lekkością, dowcipem jak w opisach, tak i w dialogach - których znowu w "Szklanych domach" oraz "Wietrze ze wschodu" nie ma tak dużo, ale i tak się strona po stronie pożerało wszystko - ponadto intrygi w "Nawłoci" po prostu zwalały z nóg. Może nie były zbyt wyszukane, ale prawdziwe i jakby... podłe? Tak, to chyba dobre słowo. A taki spokojny dworek to był!
Cezary to postać, którą z jednej strony się lubi, z drugiej natomiast irytuje i zniechęca swoim uporem w trzymaniu się zgubnych idei. Oraz jego działania wzbudzają kontrowersje; czasami myślałam, że skończę, nie lubiąc go, ale ostatecznie przywiązałam się do chłopaka i szczerze mu współczułam.
Końcówka jest dezorientująca i zostawiająca czytelnika z bijącym szybko w nerwach sercem. Otwarta możliwość interpretacji sprawia, że drżę o los biednego Cezarego, choć doskonale wiem, jak w takich okolicznościach mógł skończyć. Ale istnieje nadzieja.
Ponadto dla tego zdania - "Jak drzwi drzwiami, klamka klamką, a zawiasy zawiasami, nikt jeszcze nie potraktował ich z taką gwałtownością" - naprawdę warto po to sięgnąć.
Kolejna lektura, która w zachwycający sposób przełamała utarty schemat - do czytania w szkole? Nudne.
Muszę przyznać, że jestem zszokowana; jak Żeromski to zrobił, że przez "Ludzi bezdomnych" nie potrafiłam przebrnąć i utknęłam na pierwszym rozdziale, a "Przedwiośnie" połknęłam jak nawiedzona? Chyba przede wszystkim chodzi tu o styl oraz sposób narracji. Tym razem zetknęłam...
Do lektur podchodzimy zwykle z jednym nastawieniem - nie mam zamiaru czytać, wolę streszczenie. W końcu nikt nie lubi, jak narzuca się mu coś siłą, zrób, bo musisz, bo to klasyka. Może irytować.
Podobne podejście miałam do "Zbrodni i kary" - zaczęłam czytać, wiedząc, że moja polonistka jest wyjątkowo wymagająca i po prostu lepiej znać treść, nie streszczenie. Teraz, szczerze mówiąc, wcale nie żałuję, że się zmusiłam.
Z początku szło opornie - niby mnie nie interesowało, niby nie chciałam, ale trzeba przeczytać. I po dwóch lub trzech rozdziałach pierwszej części złapałam się na tym, że mimowolnie sięgam po książkę, by czytać dalej, chociaż to przecież tylko lektura. Jeszcze wtedy mnie nie ciekawiło, ale w trudny do wyjaśnienia sposób wciągnęło. Była to też miła odmiana po tylu dramatach, jakie przerabialiśmy z poprzednich epok. Nie zauważyłam nawet, kiedy historia mnie zafascynowała i zwyczajnie zaczęłam chcieć to czytać.
Książka zdecydowanie jest interesująca, balansuje na granicy kryminału z powieścią psychologiczną - i zdecydowanie skłania się do tego drugiego, bo zbrodnia jest bardziej tłem. Nie zmienia tak faktu, że wciąga, choć nie można czytać za dużo od razu - Dostojewski ma specyficzny, może nie ciężki, jednak poniekąd trudny styl. Jedna część dziennie, moim zdaniem, to górna granica normy.
Przede wszystkim warci poznania się bohaterowie. Choć imiona i nazwiska z początku wydadzą się trudne do zapamiętania, to po pierwszych stu stronach można do nich przywyknąć. Natomiast ich charaktery oraz problemy są tak realistyczne i przystępnie przedstawione, że nie sposób się nimi nie zainteresować. Co więcej, każdy jest inny, wszyscy są różnorodni.
Nie powiem, by książka była ciekawa bądź przyjemna do czytania dla osób, które nie sięgają po literaturę jakkolwiek bardziej ambitną i szukają rozrywki w prostych opowiastkach. Nie powiem też, że takie osoby nie powinny próbować swoich sił w czytaniu "Zbrodni i kary".
Wystarczy dać lekturze szansę - jeśli dobrnie się do końca pierwszej części, wielce prawdopodobnym jest, że się już nie będzie chciało czytania przerwać.
Do lektur podchodzimy zwykle z jednym nastawieniem - nie mam zamiaru czytać, wolę streszczenie. W końcu nikt nie lubi, jak narzuca się mu coś siłą, zrób, bo musisz, bo to klasyka. Może irytować.
więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo toPodobne podejście miałam do "Zbrodni i kary" - zaczęłam czytać, wiedząc, że moja polonistka jest wyjątkowo wymagająca i po prostu lepiej znać treść, nie streszczenie. Teraz,...