-
ArtykułyŚladami autorów, czyli książki o miejscach, które odwiedzali i opisywali twórcyAnna Sierant8
-
ArtykułyCzytamy w weekend. 14 czerwca 2024LubimyCzytać442
-
ArtykułyZnamy laureatki Women’s Prize for Fiction i wręczonej po raz pierwszy Women’s Prize for Non-FictionAnna Sierant14
-
ArtykułyZapraszamy na live z Małgorzatą i Michałem Kuźmińskimi! Zadaj autorom pytanie i wygraj książkę!LubimyCzytać6
Biblioteczka
2013-12-20
2019-07-04
2016-08-08
2016-08-09
2016-08-10
2016-12-12
2016-12-06
2016-11-27
2015-03-29
2016-10-15
2016-09-21
2016-08-27
Nie będzie to długa recenzja, bo nie mam zamiaru rozwodzić się zbytnio nad całokształtem książki, lecz chciałabym opowiedzieć o niej parę słów, a następnie dodać coś od siebie.
Jest to książka pisana w formie listów do zmarłych, zasłużonych ludzi. Wszystko zaczęło się od jednego zadania domowego. Dziewczyna imieniem Laurel próbuje za pomocą listów odnaleźć siebie, a przede wszystkim pogodzić się ze śmiercią siostry, za co po części się obwinia. Myśli, że jej matka wyjechała dlatego, że nie chce jej powiedzieć co wydarzyło się tamtego tragicznego dla całej rodziny dnia. Tata wiecznie chodzi smutny i nie potrafi rozmawiać z córką, natomiast ciocia Amy jest głęboko wierzącą kobietą, która bohaterce zawsze robi kajzerki do szkoły, a Laurel nie potrafi ich nie zjeść.
Słyszałam parę negatywnych opinii na temat owej lektury. Jak zwykle wolałam się przekonać, czy wszyscy wybitni znawcy oraz krytycy mają rację. Okazało się, że nie.
Jako (już prawie) szesnastolatka, bardzo utożsamiam się z główną bohaterką, ale wierzę, a nawet wiem, że nie tylko ja. Czytając o wszystkim co przechodziła Laurel, wydawało mi się, że czytam o sobie. Poczynając od początku historii w którym poznaje nowe przyjaciółki, a następnie po raz pierwszy właśnie z nimi próbuje używek takich jak alkohol czy papierosy. W momencie kiedy patrzy w lustro i widzi siebie jakby przez mgłę, jakby to nie była ona. Aż do chwili, gdy chłopak w którym była zakochana po uszy z nią zrywa, ponieważ nie jest w stanie jej pomóc, a ona mu niczego nie ułatwia.
Ava Dellaira pozwoliła mi zrozumieć, że pewne zachowania na różnych etapach życia są całkowicie normalne. Kiedyś obawiałabym się, że czuję tak wiele mając złamane serce. Że zachowuję się źle w stosunku do osoby, która mnie skrzywdziła, a mimo to w dalszym ciągu chcę być blisko niej, czuć jej ramiona wokół siebie. Przed przeczytaniem książki ujawniałoby się poczucie winy, ale autorka uświadomiła mi to, że normalna reakcja. Laurel nie różniła się niczym innym ode mnie.
Całość na pewno trafi do młodych, nastoletnich osób. Do takich, którzy pamiętają jak to jest zaczynać szkołę średnią, próbować nowych rzeczy w towarzystwie starszych znajomych bądź swoich rówieśników. Którym niestraszne są nowe doświadczenia, a wręcz chcą je nabywać. Chcą się bawić i czuć się jak królowie świata, zapomnieć. Każdy z nas jednak nosi w sobie historię, wspomnienia, ma nabyte blizny. Ale również każdy musi odnaleźć indywidualny sposób na to jak zapominać, jak przebaczać, a nawet jak kochać.
Nie będzie to długa recenzja, bo nie mam zamiaru rozwodzić się zbytnio nad całokształtem książki, lecz chciałabym opowiedzieć o niej parę słów, a następnie dodać coś od siebie.
Jest to książka pisana w formie listów do zmarłych, zasłużonych ludzi. Wszystko zaczęło się od jednego zadania domowego. Dziewczyna imieniem Laurel próbuje za pomocą listów odnaleźć siebie, a przede...
2016-08-24
2016-08-14
2016-08-07
2015-01-27
2016-07-19
2016-07-11
2016-03-05
2016-07-06
Wiele dobrego słyszałam o tej książce. Nazywana jest bestsellerem, najlepszą powieścią jaka wyszła na światło dzienne w roku 2012, jest polecana przez bardzo wiele osób, nie tylko zapewne przez nastolatków. Na czym opiera się jej fenomen?
Sama do końca nie wiem. Nie chodzi o to, że jej nie zrozumiałam tylko o to, że na początku sposób pisania autora wydaje się dla mnie zbyt banalny jak na dobrą książkę. Sama fabuła zaczęła mi się podobać – dziewczyna chorująca na raka, która poznaje w pewnym momencie chłopaka. Wszystko brzmi tak prosto, łatwo, ale po pewnym czasie, im bardziej zaczęłam się wgłębiać w opowieść o dwójce nastolatków, coś sprawiło, że nawet polubiłam tę powieść oraz jej bohaterów.
Spodziewałam się płaczu z mojej strony, ale nie wystąpił. Zaskoczyło mnie to. Najbardziej podobało mi się w książce to, że była... inna. Była inna niż wszystkie jakie przeczytałam, które są przeznaczone dla nastolatków. Dlaczego tak wiele osób sięga po książki z gatunku fantastyczne zamiast sięgnąć po powieść taka jak ta? Doskonale wiem, że to tylko kwestia wyboru aczkolwiek powieść pokazuje nam to, że choroba mimo wszystko nie może nam zepsuć normalnego funkcjonowania, życia. Owszem – Hazel nie miała łatwo, ciągle myślała o najgorszym, nie uczęszczała do szkoły, a jej życie było monotonne jednak chciała je ciągnąć. Była przede wszystkim dziewczyną która walczyła o swoje, była cholernie uparta chociażby dać tutaj za przykład wyciągnięcia od Van Houten'a – podczas podróży do Amsterdamu – zakończenia jej ulubionej powieści. Była naprawdę niesamowitą dziewczyną, a w dodatku zakochaną.
Okładka jest również inna niż wszystkie. Bardzo intryguje, aż chce się po nią sięgnąć w bibliotece mimo tego, że książek nie powinno się po nich oceniać. Nie mogę się doczekać aż spotkam się jeszcze z jakimś dziełem John'a Green'a.
Wiele dobrego słyszałam o tej książce. Nazywana jest bestsellerem, najlepszą powieścią jaka wyszła na światło dzienne w roku 2012, jest polecana przez bardzo wiele osób, nie tylko zapewne przez nastolatków. Na czym opiera się jej fenomen?
więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo toSama do końca nie wiem. Nie chodzi o to, że jej nie zrozumiałam tylko o to, że na początku sposób pisania autora wydaje się dla mnie...