-
ArtykułyPodróże, sekrety i refleksje – książki idealne na relaks, czyli majówka z literaturąMarcin Waincetel5
-
ArtykułyPisarze patronami nazw ulic. Polscy pisarze i poeci na początekRemigiusz Koziński40
-
ArtykułyOgromny dom pełen książek wystawiony na sprzedaż w Anglii. Trzeba za niego zapłacić fortunęAnna Sierant8
-
ArtykułyPaul Auster nie żyje. Pisarz miał 77 latAnna Sierant6
Biblioteczka
2015-11-13
2016-05-07
2016-04-25
2015-12-05
2014-07-30
Książkę traktuję jako drugą część "Panów z Pitchfork" toteż proszę wybaczyć skopiowanie mojej własnej opinii :)
---
Ciężki początek... brzmi niedobrze? Ciężki początek, potem przyzwyczajenie do trudu dużej liczby słów (ludzie i miejsca w trudnej dla mnie mowie francuskiej), których poprawnie wymówić nawet się nie starałem :)
Jako, że nikt w mojej głowie jawnie nie siedzi, a kogo miałbym wstyd męczyć nieprawidłową wymową - pozwoliłem sobie na interpretację języka francuskiego z pewną siebie biegłością powtarzającego czwartą klasę adepta sztuki czytania z Utah.
Z racji podobnie (no w końcu wszystkie obce słowa są podobne, nie?) brzmiących słów miałem pewien problem w zorientowaniu się kto jest kim.
Na szczęście udało mi się opanować i mogłem zacząć chłonąć dzieło. Chciałbym napisać kilka zdań interesującej krytyki, ale chyba nie potrafię. Przez większą część książki płynąłem przez historię obrabiając ją w głowie, zapominając o medium jakim był papier z drukiem, nie licząc stron ani także nie patrząc na zegarek.
Opisy walk tworzyły w mojej głowie dobrze zmontowane filmy, bez bzdur typu "stanę bokiem przed kamerą i przyjmę miecz pod pachę, będzie wyglądało na przebicie", lub "delikatnie głownią połaskoczę Cię po zbroi płytowej a Ty rozpadniesz się na połowy".
Książka trzyma się kupy, nie ma fałszywych implikacji... i bardzo dobrze, jeszcze by z jakiejś bzdury wynikła inna książka, właściwie dowolna.
Czytało mi się tak dobrze jak Potop, ale to pewnie dlatego, że jestem molem książkowym jak pewien pan z internetu i w temacie użycia broni białej znam tylko Sienkiewicza i Grucę. (no.. może jeszcze od niedawna Martina, choć z gusłami)
Książkę traktuję jako drugą część "Panów z Pitchfork" toteż proszę wybaczyć skopiowanie mojej własnej opinii :)
---
Ciężki początek... brzmi niedobrze? Ciężki początek, potem przyzwyczajenie do trudu dużej liczby słów (ludzie i miejsca w trudnej dla mnie mowie francuskiej), których poprawnie wymówić nawet się nie starałem :)
Jako, że nikt w mojej głowie jawnie nie siedzi,...
Pierwsza książka przeczytana po bardzo długiej przerwie w czytaniu. (nie licząc dokumentacji, literatury fachowej i tego co z zawodową pracą się wiąże).
Ciężki początek... brzmi niedobrze? Ciężki początek, potem przyzwyczajenie do trudu dużej liczby słów (ludzie i miejsca w trudnej dla mnie mowie francuskiej), których poprawnie wymówić nawet się nie starałem :)
Jako, że nikt w mojej głowie jawnie nie siedzi, a kogo miałbym wstyd męczyć nieprawidłową wymową - pozwoliłem sobie na interpretację języka francuskiego z pewną siebie biegłością powtarzającego czwartą klasę adepta sztuki czytania z Utah.
Z racji podobnie (no w końcu wszystkie obce słowa są podobne, nie?) brzmiących słów miałem pewien problem w zorientowaniu się kto jest kim.
Na szczęście udało mi się opanować i mogłem zacząć chłonąć dzieło. Chciałbym napisać kilka zdań interesującej krytyki, ale chyba nie potrafię. Przez większą część książki płynąłem przez historię obrabiając ją w głowie, zapominając o medium jakim był papier z drukiem, nie licząc stron ani także nie patrząc na zegarek.
Opisy walk tworzyły w mojej głowie dobrze zmontowane filmy, bez bzdur typu "stanę bokiem przed kamerą i przyjmę miecz pod pachę, będzie wyglądało na przebicie", lub "delikatnie głownią połaskoczę Cię po zbroi płytowej a Ty rozpadniesz się na połowy".
Książka trzyma się kupy, nie ma fałszywych implikacji... i bardzo dobrze, jeszcze by z jakiejś bzdury wynikła inna książka, właściwie dowolna.
Czytało mi się tak dobrze jak Potop, ale to pewnie dlatego, że jestem molem książkowym jak pewien pan z internetu i w temacie użycia broni białej znam tylko Sienkiewicza i Grucę. (no.. może jeszcze od niedawna Martina, choć z gusłami)
Pierwsza książka przeczytana po bardzo długiej przerwie w czytaniu. (nie licząc dokumentacji, literatury fachowej i tego co z zawodową pracą się wiąże).
Ciężki początek... brzmi niedobrze? Ciężki początek, potem przyzwyczajenie do trudu dużej liczby słów (ludzie i miejsca w trudnej dla mnie mowie francuskiej), których poprawnie wymówić nawet się nie starałem :)
Jako, że...
Dobry opis różnych diet. Autorzy zwracają uwagę na aspekt mody w różnych dietach co stawia w kiepskim świetle znaczną część "rewelacyjnych" diet.
W odróżnieniu od ślepych głupców stosujących rujnujące zdrowie diet - autorzy stosują więcej kryteriów niż tylko skuteczność w odchudzaniu. Np. ZDROWIE - kompletnie olewany aspekt przez odchudzające się osoby (wszak np. spożycie przetrwalników tasiemca i idące za tym zakażenie pasożytem prowadzi do spadku wagi... cóż.. skuteczne odchudzanie choć bardziej debilnego trudno szukać... no.. Dukan blisko)
Dobry opis różnych diet. Autorzy zwracają uwagę na aspekt mody w różnych dietach co stawia w kiepskim świetle znaczną część "rewelacyjnych" diet.
W odróżnieniu od ślepych głupców stosujących rujnujące zdrowie diet - autorzy stosują więcej kryteriów niż tylko skuteczność w odchudzaniu. Np. ZDROWIE - kompletnie olewany aspekt przez odchudzające się osoby (wszak np. spożycie...
Wciągnęła mnie... ale końcówka rozczarowała, jakby autorowi spieszyło się rozwiązać sprawę.
Wciągnęła mnie... ale końcówka rozczarowała, jakby autorowi spieszyło się rozwiązać sprawę.
Pokaż mimo to