rozwiń zwiń

Opinie użytkownika

Filtruj:
Wybierz
Sortuj:
Wybierz

Na półkach:

Wciągnęła mnie... ale końcówka rozczarowała, jakby autorowi spieszyło się rozwiązać sprawę.

Wciągnęła mnie... ale końcówka rozczarowała, jakby autorowi spieszyło się rozwiązać sprawę.

Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Książkę traktuję jako drugą część "Panów z Pitchfork" toteż proszę wybaczyć skopiowanie mojej własnej opinii :)

---
Ciężki początek... brzmi niedobrze? Ciężki początek, potem przyzwyczajenie do trudu dużej liczby słów (ludzie i miejsca w trudnej dla mnie mowie francuskiej), których poprawnie wymówić nawet się nie starałem :)
Jako, że nikt w mojej głowie jawnie nie siedzi, a kogo miałbym wstyd męczyć nieprawidłową wymową - pozwoliłem sobie na interpretację języka francuskiego z pewną siebie biegłością powtarzającego czwartą klasę adepta sztuki czytania z Utah.
Z racji podobnie (no w końcu wszystkie obce słowa są podobne, nie?) brzmiących słów miałem pewien problem w zorientowaniu się kto jest kim.

Na szczęście udało mi się opanować i mogłem zacząć chłonąć dzieło. Chciałbym napisać kilka zdań interesującej krytyki, ale chyba nie potrafię. Przez większą część książki płynąłem przez historię obrabiając ją w głowie, zapominając o medium jakim był papier z drukiem, nie licząc stron ani także nie patrząc na zegarek.
Opisy walk tworzyły w mojej głowie dobrze zmontowane filmy, bez bzdur typu "stanę bokiem przed kamerą i przyjmę miecz pod pachę, będzie wyglądało na przebicie", lub "delikatnie głownią połaskoczę Cię po zbroi płytowej a Ty rozpadniesz się na połowy".
Książka trzyma się kupy, nie ma fałszywych implikacji... i bardzo dobrze, jeszcze by z jakiejś bzdury wynikła inna książka, właściwie dowolna.

Czytało mi się tak dobrze jak Potop, ale to pewnie dlatego, że jestem molem książkowym jak pewien pan z internetu i w temacie użycia broni białej znam tylko Sienkiewicza i Grucę. (no.. może jeszcze od niedawna Martina, choć z gusłami)

Książkę traktuję jako drugą część "Panów z Pitchfork" toteż proszę wybaczyć skopiowanie mojej własnej opinii :)

---
Ciężki początek... brzmi niedobrze? Ciężki początek, potem przyzwyczajenie do trudu dużej liczby słów (ludzie i miejsca w trudnej dla mnie mowie francuskiej), których poprawnie wymówić nawet się nie starałem :)
Jako, że nikt w mojej głowie jawnie nie siedzi,...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Pierwsza książka przeczytana po bardzo długiej przerwie w czytaniu. (nie licząc dokumentacji, literatury fachowej i tego co z zawodową pracą się wiąże).

Ciężki początek... brzmi niedobrze? Ciężki początek, potem przyzwyczajenie do trudu dużej liczby słów (ludzie i miejsca w trudnej dla mnie mowie francuskiej), których poprawnie wymówić nawet się nie starałem :)
Jako, że nikt w mojej głowie jawnie nie siedzi, a kogo miałbym wstyd męczyć nieprawidłową wymową - pozwoliłem sobie na interpretację języka francuskiego z pewną siebie biegłością powtarzającego czwartą klasę adepta sztuki czytania z Utah.
Z racji podobnie (no w końcu wszystkie obce słowa są podobne, nie?) brzmiących słów miałem pewien problem w zorientowaniu się kto jest kim.

Na szczęście udało mi się opanować i mogłem zacząć chłonąć dzieło. Chciałbym napisać kilka zdań interesującej krytyki, ale chyba nie potrafię. Przez większą część książki płynąłem przez historię obrabiając ją w głowie, zapominając o medium jakim był papier z drukiem, nie licząc stron ani także nie patrząc na zegarek.
Opisy walk tworzyły w mojej głowie dobrze zmontowane filmy, bez bzdur typu "stanę bokiem przed kamerą i przyjmę miecz pod pachę, będzie wyglądało na przebicie", lub "delikatnie głownią połaskoczę Cię po zbroi płytowej a Ty rozpadniesz się na połowy".
Książka trzyma się kupy, nie ma fałszywych implikacji... i bardzo dobrze, jeszcze by z jakiejś bzdury wynikła inna książka, właściwie dowolna.

Czytało mi się tak dobrze jak Potop, ale to pewnie dlatego, że jestem molem książkowym jak pewien pan z internetu i w temacie użycia broni białej znam tylko Sienkiewicza i Grucę. (no.. może jeszcze od niedawna Martina, choć z gusłami)

Pierwsza książka przeczytana po bardzo długiej przerwie w czytaniu. (nie licząc dokumentacji, literatury fachowej i tego co z zawodową pracą się wiąże).

Ciężki początek... brzmi niedobrze? Ciężki początek, potem przyzwyczajenie do trudu dużej liczby słów (ludzie i miejsca w trudnej dla mnie mowie francuskiej), których poprawnie wymówić nawet się nie starałem :)
Jako, że...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Dobry opis różnych diet. Autorzy zwracają uwagę na aspekt mody w różnych dietach co stawia w kiepskim świetle znaczną część "rewelacyjnych" diet.

W odróżnieniu od ślepych głupców stosujących rujnujące zdrowie diet - autorzy stosują więcej kryteriów niż tylko skuteczność w odchudzaniu. Np. ZDROWIE - kompletnie olewany aspekt przez odchudzające się osoby (wszak np. spożycie przetrwalników tasiemca i idące za tym zakażenie pasożytem prowadzi do spadku wagi... cóż.. skuteczne odchudzanie choć bardziej debilnego trudno szukać... no.. Dukan blisko)

Dobry opis różnych diet. Autorzy zwracają uwagę na aspekt mody w różnych dietach co stawia w kiepskim świetle znaczną część "rewelacyjnych" diet.

W odróżnieniu od ślepych głupców stosujących rujnujące zdrowie diet - autorzy stosują więcej kryteriów niż tylko skuteczność w odchudzaniu. Np. ZDROWIE - kompletnie olewany aspekt przez odchudzające się osoby (wszak np. spożycie...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

To tylko jedna z opinii, ale warto się z nią zaznajomić.

Jeśli chodzi o PR Kościoła Katolickiego w Polsce - zdecydowanie zgrzyta ogrom różnic między różnymi seminariami duchownymi, podobno działające wg tych samych zasad i przepisów kanonicznych.

Nie polecałbym tworzenia sobie poglądu na podstawie tylko tej pozycji, choć przeczytać polecam.

To tylko jedna z opinii, ale warto się z nią zaznajomić.

Jeśli chodzi o PR Kościoła Katolickiego w Polsce - zdecydowanie zgrzyta ogrom różnic między różnymi seminariami duchownymi, podobno działające wg tych samych zasad i przepisów kanonicznych.

Nie polecałbym tworzenia sobie poglądu na podstawie tylko tej pozycji, choć przeczytać polecam.

Pokaż mimo to


Na półkach:

Lubię jego humor.
Uwielbiam go za jego wypowiedź o keczupie. Lubi go bo doskonale zabija smak wszelkich potraw ;)

Lubię jego humor.
Uwielbiam go za jego wypowiedź o keczupie. Lubi go bo doskonale zabija smak wszelkich potraw ;)

Pokaż mimo to


Na półkach:

Trochę przydługie ale wrażenie po przeczytaniu takie, jak po krótkich jego opowiadankach. Bardzo ciekawe podejście do życia i ludzi, przynajmniej na piśmie.

Trochę przydługie ale wrażenie po przeczytaniu takie, jak po krótkich jego opowiadankach. Bardzo ciekawe podejście do życia i ludzi, przynajmniej na piśmie.

Pokaż mimo to


Na półkach:

Lubię jego humor.
Uwielbiam go za jego wypowiedź o keczupie. Lubi go bo doskonale zabija smak wszelkich potraw ;)

Lubię jego humor.
Uwielbiam go za jego wypowiedź o keczupie. Lubi go bo doskonale zabija smak wszelkich potraw ;)

Pokaż mimo to


Na półkach:

Bałem się po nią sięgnąć, albowiem leży na "półce" z fantastyką, za którą nie przepadam.
Na szczęście nie jest to fantastyka typu: czary, elfy, magia (takiej nie znoszę).

Nie wymagam fajerwerków, aby uznać że akcja jest wartka. Od samego początku mnie wciągnęło. W pewnym momencie akcja po prostu zaszalała zwalając mnie z nóg.
Stało się mniej więcej to co najbardziej lubię mówić tęskniącym za UFO. Ci ludzie z dziwnych powodów (romantycznego upraszczania wszechświata???) sądzą, że obce życie będzie po pierwsze formą białkową a po drugie w kształcie człowieka i bardzo przyjazne (wpływ tandetnego startreka i gwiezdnych wojen?)

Nie podobała mi się tylko sama końcówka (odkąd zaczyna się ponowny kontakt z Ziemią)

Bałem się po nią sięgnąć, albowiem leży na "półce" z fantastyką, za którą nie przepadam.
Na szczęście nie jest to fantastyka typu: czary, elfy, magia (takiej nie znoszę).

Nie wymagam fajerwerków, aby uznać że akcja jest wartka. Od samego początku mnie wciągnęło. W pewnym momencie akcja po prostu zaszalała zwalając mnie z nóg.
Stało się mniej więcej to co najbardziej lubię...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Do czytania podszedłem z dużą rezerwą - bałem się "agitacji".

Nie dość, że nikt nie narzucał mi swych poglądów to jeszcze odniosłem wrażenie, że nie przedstawiono mi gotowych ocen. Czytanie i refleksje należały do mnie, podobało mi się.

Do czytania podszedłem z dużą rezerwą - bałem się "agitacji".

Nie dość, że nikt nie narzucał mi swych poglądów to jeszcze odniosłem wrażenie, że nie przedstawiono mi gotowych ocen. Czytanie i refleksje należały do mnie, podobało mi się.

Pokaż mimo to


Na półkach:

Po "kacecie" lekka lektura. Autor nadal cwaniaczy, tym razem jednak nie dla przeżycia a dla zmiany jakości życia. Kosztem pogłębienia choroby - zabawa... W obliczu kiepskiego rokowania choroby (ogólnie, nie konkretnie u niego) - całkiem znośne wyjście.

Z pewnością parę osób zmarło wcześniej, ale wydaje się, że "fajniej"... nie umiem tego w słowa wybrac :)

Po "kacecie" lekka lektura. Autor nadal cwaniaczy, tym razem jednak nie dla przeżycia a dla zmiany jakości życia. Kosztem pogłębienia choroby - zabawa... W obliczu kiepskiego rokowania choroby (ogólnie, nie konkretnie u niego) - całkiem znośne wyjście.

Z pewnością parę osób zmarło wcześniej, ale wydaje się, że "fajniej"... nie umiem tego w słowa wybrac :)

Pokaż mimo to


Na półkach:

Wciągające, jednak po lekturze miałem wrażenie, że autor opisuje swoje środowisko będące jak na dzisiejsze czasy po prostu dresiarskim.
Dresiarski honor, dresiarskie zasady.

Ciekawe ale świat zdecydowanie nie mój.

Wciągające, jednak po lekturze miałem wrażenie, że autor opisuje swoje środowisko będące jak na dzisiejsze czasy po prostu dresiarskim.
Dresiarski honor, dresiarskie zasady.

Ciekawe ale świat zdecydowanie nie mój.

Pokaż mimo to


Na półkach:

Cwaniactwo jest czymś czego nienawidzę. Kreowanie się na mistrza cwaniactwa tez do gustu mi nie przydadło.

Na czas czytania odsunąłem swoje negatywne nastawienie do cwaniactwa. Nie oceniałem też samego autora.
Chłonąłem historię (zastanawiając się gdzie mogła być podkolorowana), napisaną bez "ducha narodu", przesadnej wzniosłości.

Na zawsze zapamiętam jak działa pójście na żywioł z pewną siebie miną - to się sprawdza w codziennym życiu, w pracy. Z bratem mówimy wówczas - "wszedłem tam na Grzesiuka"...

Bardzo wciągające, bardzo chełpliwe.

Cwaniactwo jest czymś czego nienawidzę. Kreowanie się na mistrza cwaniactwa tez do gustu mi nie przydadło.

Na czas czytania odsunąłem swoje negatywne nastawienie do cwaniactwa. Nie oceniałem też samego autora.
Chłonąłem historię (zastanawiając się gdzie mogła być podkolorowana), napisaną bez "ducha narodu", przesadnej wzniosłości.

Na zawsze zapamiętam jak działa pójście...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Niewiele pamiętam - czytałem bardzo dawno. Podobała mi się.

Niewiele pamiętam - czytałem bardzo dawno. Podobała mi się.

Pokaż mimo to


Na półkach:

Pamiętam jak bardzo spodobał mi się już sam początek, do tej pory spotykałem się z obszernymi wstępami, tu było po prostu:
--
Zulejka stanęła na pomoście przystani, oparła się plecami o poręcz, spojrzała wyzywająco
na siedzących na ławce.
- Kto z was popłynie na wyspę i zdobędzie totem tych tchórzliwych kojotów?
- Zulejka, zlituj się - odezwał się cieniutkim sopranem najmniejszy ze szczepu
------

Kiedy przeczytałem? Nie pamiętam :) Dawno!

Pamiętam jak bardzo spodobał mi się już sam początek, do tej pory spotykałem się z obszernymi wstępami, tu było po prostu:
--
Zulejka stanęła na pomoście przystani, oparła się plecami o poręcz, spojrzała wyzywająco
na siedzących na ławce.
- Kto z was popłynie na wyspę i zdobędzie totem tych tchórzliwych kojotów?
- Zulejka, zlituj się - odezwał się cieniutkim sopranem...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Pierwszy raz spotkałem się z tym, aby młody chłopiec liczył kalorie spożywanego posiłku :) O ile dobrze pamiętam chodziło o kotlety mielone.
Dodaję do biblioteczki "dla moich dzieci"

Pierwszy raz spotkałem się z tym, aby młody chłopiec liczył kalorie spożywanego posiłku :) O ile dobrze pamiętam chodziło o kotlety mielone.
Dodaję do biblioteczki "dla moich dzieci"

Pokaż mimo to


Na półkach:

To była pierwsza książka Lewisa jaką czytałem, wessała mnie w swój świat bez reszty. Z pewnością podsunę ją dzieciom.

To była pierwsza książka Lewisa jaką czytałem, wessała mnie w swój świat bez reszty. Z pewnością podsunę ją dzieciom.

Pokaż mimo to


Na półkach:

Nie wiem czy zmienił mi się gust czy ta książka była inna od tych, jakie poprzednio czytałem - dość, że przerywając czytanie któregoś z wieczorów - nie wróciłem do niej i nie dokończyłem. Może kiedyś...

Nie wiem czy zmienił mi się gust czy ta książka była inna od tych, jakie poprzednio czytałem - dość, że przerywając czytanie któregoś z wieczorów - nie wróciłem do niej i nie dokończyłem. Może kiedyś...

Pokaż mimo to


Na półkach:

jedna z książek, które w podstawówce pochłaniałem w 2 wieczory

jedna z książek, które w podstawówce pochłaniałem w 2 wieczory

Pokaż mimo to


Na półkach:

jedna z książek, które w podstawówce pochłaniałem w 2 wieczory

jedna z książek, które w podstawówce pochłaniałem w 2 wieczory

Pokaż mimo to