-
ArtykułyCzytamy w weekend. 17 maja 2024LubimyCzytać245
-
Artykuły„Nieobliczalna” – widzieliśmy film na podstawie książki Magdy Stachuli. Gwiazdy w obsadzieEwa Cieślik3
-
Artykuły„Historia sztuki bez mężczyzn”, czyli mikrokosmos świata. Katy Hessel kwestionuje kanonEwa Cieślik14
-
ArtykułyMamy dla was książki. Wygraj egzemplarz „Zaginionego sztetla” Maxa GrossaLubimyCzytać2
Biblioteczka
Pierwsza książka przeczytana po bardzo długiej przerwie w czytaniu. (nie licząc dokumentacji, literatury fachowej i tego co z zawodową pracą się wiąże).
Ciężki początek... brzmi niedobrze? Ciężki początek, potem przyzwyczajenie do trudu dużej liczby słów (ludzie i miejsca w trudnej dla mnie mowie francuskiej), których poprawnie wymówić nawet się nie starałem :)
Jako, że nikt w mojej głowie jawnie nie siedzi, a kogo miałbym wstyd męczyć nieprawidłową wymową - pozwoliłem sobie na interpretację języka francuskiego z pewną siebie biegłością powtarzającego czwartą klasę adepta sztuki czytania z Utah.
Z racji podobnie (no w końcu wszystkie obce słowa są podobne, nie?) brzmiących słów miałem pewien problem w zorientowaniu się kto jest kim.
Na szczęście udało mi się opanować i mogłem zacząć chłonąć dzieło. Chciałbym napisać kilka zdań interesującej krytyki, ale chyba nie potrafię. Przez większą część książki płynąłem przez historię obrabiając ją w głowie, zapominając o medium jakim był papier z drukiem, nie licząc stron ani także nie patrząc na zegarek.
Opisy walk tworzyły w mojej głowie dobrze zmontowane filmy, bez bzdur typu "stanę bokiem przed kamerą i przyjmę miecz pod pachę, będzie wyglądało na przebicie", lub "delikatnie głownią połaskoczę Cię po zbroi płytowej a Ty rozpadniesz się na połowy".
Książka trzyma się kupy, nie ma fałszywych implikacji... i bardzo dobrze, jeszcze by z jakiejś bzdury wynikła inna książka, właściwie dowolna.
Czytało mi się tak dobrze jak Potop, ale to pewnie dlatego, że jestem molem książkowym jak pewien pan z internetu i w temacie użycia broni białej znam tylko Sienkiewicza i Grucę. (no.. może jeszcze od niedawna Martina, choć z gusłami)
Pierwsza książka przeczytana po bardzo długiej przerwie w czytaniu. (nie licząc dokumentacji, literatury fachowej i tego co z zawodową pracą się wiąże).
Ciężki początek... brzmi niedobrze? Ciężki początek, potem przyzwyczajenie do trudu dużej liczby słów (ludzie i miejsca w trudnej dla mnie mowie francuskiej), których poprawnie wymówić nawet się nie starałem :)
Jako, że...
Książkę traktuję jako drugą część "Panów z Pitchfork" toteż proszę wybaczyć skopiowanie mojej własnej opinii :)
---
Ciężki początek... brzmi niedobrze? Ciężki początek, potem przyzwyczajenie do trudu dużej liczby słów (ludzie i miejsca w trudnej dla mnie mowie francuskiej), których poprawnie wymówić nawet się nie starałem :)
Jako, że nikt w mojej głowie jawnie nie siedzi, a kogo miałbym wstyd męczyć nieprawidłową wymową - pozwoliłem sobie na interpretację języka francuskiego z pewną siebie biegłością powtarzającego czwartą klasę adepta sztuki czytania z Utah.
Z racji podobnie (no w końcu wszystkie obce słowa są podobne, nie?) brzmiących słów miałem pewien problem w zorientowaniu się kto jest kim.
Na szczęście udało mi się opanować i mogłem zacząć chłonąć dzieło. Chciałbym napisać kilka zdań interesującej krytyki, ale chyba nie potrafię. Przez większą część książki płynąłem przez historię obrabiając ją w głowie, zapominając o medium jakim był papier z drukiem, nie licząc stron ani także nie patrząc na zegarek.
Opisy walk tworzyły w mojej głowie dobrze zmontowane filmy, bez bzdur typu "stanę bokiem przed kamerą i przyjmę miecz pod pachę, będzie wyglądało na przebicie", lub "delikatnie głownią połaskoczę Cię po zbroi płytowej a Ty rozpadniesz się na połowy".
Książka trzyma się kupy, nie ma fałszywych implikacji... i bardzo dobrze, jeszcze by z jakiejś bzdury wynikła inna książka, właściwie dowolna.
Czytało mi się tak dobrze jak Potop, ale to pewnie dlatego, że jestem molem książkowym jak pewien pan z internetu i w temacie użycia broni białej znam tylko Sienkiewicza i Grucę. (no.. może jeszcze od niedawna Martina, choć z gusłami)
Książkę traktuję jako drugą część "Panów z Pitchfork" toteż proszę wybaczyć skopiowanie mojej własnej opinii :)
więcej Pokaż mimo to---
Ciężki początek... brzmi niedobrze? Ciężki początek, potem przyzwyczajenie do trudu dużej liczby słów (ludzie i miejsca w trudnej dla mnie mowie francuskiej), których poprawnie wymówić nawet się nie starałem :)
Jako, że nikt w mojej głowie jawnie nie siedzi,...