-
ArtykułyJames Joyce na Bloomsday, czyli 7 faktów na temat pisarza, który odmienił literaturęKonrad Wrzesiński7
-
ArtykułyŚladami autorów, czyli książki o miejscach, które odwiedzali i opisywali twórcyAnna Sierant8
-
ArtykułyCzytamy w weekend. 14 czerwca 2024LubimyCzytać455
-
ArtykułyZnamy laureatki Women’s Prize for Fiction i wręczonej po raz pierwszy Women’s Prize for Non-FictionAnna Sierant15
Biblioteczka
Ludzie, przeżyłam właśnie jeden z największych zawodów czytelniczych tego roku i zamierzam się wyżalić.
Po rewelacyjnej drugiej części potrzebowałam trochę czasu, żeby otrząsnąć się z nadmiaru okrucieństwa, które w niej panowało. Odczekałam więc, przeczytałam kilka lżejszych pozycji, wzięłam głęboki oddech i zaczęłam czytać.
Ostatnia część „Pana na Wisiołach” zaczyna się pięć lat po wydarzeniach z „Krzyku mandragory”. Smutowie są po rozwodzie. Tymoteusz umieszczony został w zakładzie psychiatrycznym dla „bestii”, a Magda z Czarkiem mieszkają w Bełchatowie. Owocem obietnicy, danej Gajgarowi, jest pięcioletnia Amelia, chora na progerię (tego chyba plan nie przewidywał).
Po zmianie miejsca akcji, cała książka straciła dla mnie swój klimat. Przestała przerażać, a zaczęła nużyć. Większość jest przegadana, pisana jakby bez pomysłu i kompletnie na siłę.
Część wątków jest niezrozumiała, jakby autor stracił ten dar budowania i utrzymywania napięcia, którym tak czarował w pierwszej części, a w drugiej rozwinął do mistrzowskiego poziomu. Bardzo często łapałam się na tym, że zastanawiam się, po co właściwie ta część została napisana. I nadal nie wiem, po co, pomijając oczywiście aspekt finansowy.
Zaryzykuję nawet stwierdzenie, że wynudziłam się przy tej lekturze. Przez chwilę liczyłam jeszcze, że pod koniec książki wena wróci do autora i zakończenie będzie z przytupem, ale nic takiego nie nastąpiło.
Mimo wszystko nie żałuję znajomości z Wisiołami. Warto było, dla znakomitych dwóch części, które zostaną w pamięci na dłużej. Kulpa wykonał kawał naprawdę dobrej roboty i nie zamierzam go skreślać tylko dlatego, że ostatnia część nie przypadła mi do gustu.
Cóż, druga część była, w moim przekonaniu, tak cudownie mroczna, że trudno było teraz autorowi przeskoczyć samego siebie. I nie przeskoczył. Może jednak warto było nieco rozbudować drugą część i na niej zakończyć?
https://www.facebook.com/ksiazkikawaija/
Ludzie, przeżyłam właśnie jeden z największych zawodów czytelniczych tego roku i zamierzam się wyżalić.
Po rewelacyjnej drugiej części potrzebowałam trochę czasu, żeby otrząsnąć się z nadmiaru okrucieństwa, które w niej panowało. Odczekałam więc, przeczytałam kilka lżejszych pozycji, wzięłam głęboki oddech i zaczęłam czytać.
Ostatnia część „Pana na Wisiołach” zaczyna się...
2017-06-29
Rytuał wyboru papieża - z racji swojej tajemniczości - jest tematem fascynującym, dającym gwarancję przyciągnięcia czytelnika. Pierwsze, co mnie uderzyło, to dobre przygotowanie merytoryczne autora. Procedura konklawe opisana jest w taki sposób, jakby Harris sam w nim uczestniczył (w sumie nic dziwnego, skoro pozyskał watykańskiego informatora). Druga rzecz, którą dobrze oceniam, to kulisy walki o władzę. Kardynałowie nie są tu kreowani na wolnych od słabości bohaterów. Wręcz przeciwnie, są zwykłymi ludźmi, biorącymi udział w wyborach na prestiżowe i wpływowe stanowisko. Zamiast pokory, chrześcijańskiego miłosierdzia, ubóstwa, mamy tu bezwzględne eliminiwanie przeciwników przy użyciu nieetycznych metod, pychę, wybujałe ambicje i przekupstwa. Gdyby zapomnieć, że chodzi o wybór papieża, mamy tu do czynienia z polityką, bardzo nieczystą polityką.
Stopniowo poruszane są problemy, z którymi we współczesnym świecie mierzy się instytucja Kościoła. Zaskakujące zakończenie porusza problem kolejny, w stosunku do którego Kościół nie zajął chyba jeszcze jasnego stanowiska.
Zabrakło mi wglądu do głów kardynałów. Byłoby to dodatkowym smaczkiem, gdybym znała kierujące nimi motywy. A właściwie nie - można by znać ich charaktery, bo motyw jest wspólny - ambicja.
I jeszcze wracając do zakończenia - chętnie przeczytałabym historię pontyfikatu papieża Innocentego.
https://www.facebook.com/ksiazkikawaija
Rytuał wyboru papieża - z racji swojej tajemniczości - jest tematem fascynującym, dającym gwarancję przyciągnięcia czytelnika. Pierwsze, co mnie uderzyło, to dobre przygotowanie merytoryczne autora. Procedura konklawe opisana jest w taki sposób, jakby Harris sam w nim uczestniczył (w sumie nic dziwnego, skoro pozyskał watykańskiego informatora). Druga rzecz, którą dobrze...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2017-05-02
Niedawno narobiła w sieci sporo zamieszania, pojawiała się na fb kilka razy dziennie (strach było otworzyć lodówkę), więc sięgnęłam po nią z pewnym zaciekawieniem, ale i sceptycznie.
"Zapraszam Cię w magiczną podróż do innej rzeczywistości" - napisała autorka na początku i, moim zdaniem, mocno na wyrost. Wcale nie odczułam magii ani innej rzeczywistości. Zmieniły się jedynie imiona bogów i ludzi - chociaż to ostatnie akurat mi się podoba - o ileż piękniejszym imieniem jest Gosława, Myślibora, Radowit, Mieszko od pospolitej Dżesiki czy Brajanka :-) Ale na Trygława i Swaroga, proszę mi nie wmawiać, że w tak innej rzeczywistości (słowiańsko-pogańska Polska w XXI wieku to nie byle co!) nie zmieniłaby się również ludzka mentalność. Przydałoby się również trochę politycznych smaczków, alternatywna lekcja historii (no dobrze, czepiam się, trochę było, ale mało). Cóż, nie każdy może być Sapkowskim, ale po sześcioletnich przygotowaniach do pisania można by wymagać czegoś więcej. Więcej słowiańskości, szerszych opisów rytuałów, zahaczenia w legendach, opisów zwyczajów, codziennego życia... Tego wszystkiego zabrakło.
Autorka próbuje, moim zdaniem, złapać za dużo srok za ogon jednocześnie. Alternatywna rzeczywistość, słowiańscy bogowie, romans... Tracę rozeznanie, co tu jest najważniejsze.
Pomysł miał niezły potencjał, moim zdaniem nie do końca należycie wykorzystany, Czytało się szybko, bo cały czas miałam nadzieję, że już za zakrętem, na następnej stronie, odnajdzie się to, czego mi brakuje. Nie doczekałam się, niestety.
https://www.facebook.com/ksiazkikawaija
Niedawno narobiła w sieci sporo zamieszania, pojawiała się na fb kilka razy dziennie (strach było otworzyć lodówkę), więc sięgnęłam po nią z pewnym zaciekawieniem, ale i sceptycznie.
"Zapraszam Cię w magiczną podróż do innej rzeczywistości" - napisała autorka na początku i, moim zdaniem, mocno na wyrost. Wcale nie odczułam magii ani innej rzeczywistości. Zmieniły się...
2017-03-27
Trudno jest napisać coś konstruktywnego o książce, która tak mnie poruszyła. Będę potrzebowała czasu, żeby się pozbierać.
Wydawać by się mogło, że wypadek z meteorytem wyczerpał życiowy limit Alexa na nietypowe wydarzenia. Nic bardziej mylnego. Los postawił bowiem na jego drodze nietuzinkową postać starszego mężczyzny skrzywdzonego przez życie. Połączyła chłopca z nim przyjaźń, oparta na akceptacji, wspólnych zainteresowaniach, skłonności do filozofowania. Przyjaźń, która postawiła Alexa przed jednym z najtrudniejszych możliwych wyborów.
Podobał mi się plastyczny język powieści, który sprawił, że historia wciągnęła mnie od samego początku, nie pozwalając się oderwać. Mam wrażenie, że to jedna z tych historii, do których będę wracać.
Autor wspaniale zbudował bohaterów - lubię, kiedy pozwala mi się zajrzeć do ich głów, zobaczyć, co myślą, zrozumieć motywacje.
Książka jest również o tym, jak ważne w życiu są relacje - rodzinne, przyjacielskie. Przyglądałam się relacji Alexa z matką i prawie do końca myślałam, że ona go kocha, ale nie rozumie. Zwracam honor, pani Woods.
Jeszcze słówko o fascynacjach literackich, które odegrały tu dużą rolę. Prawie całą książką autor złożył hołd Vonnegutowi. Ale nie tylko. Poznając poglądy pana Petersona na wojnę, doznałam błyskawicznego skojarzenia z "Paragrafem 22", gdyż poglądy te były zbliżone do prezentowanych przez Hellera. I nie zdziwiłam się wcale, kiedy "Paragraf" pojawił się w tej książce, czytany przez Alexa panu Petersonowi.
Budująca książka, która nie pozostawia uczucia smutku (chyba z tego powodu, że się skończyła). Alex zrobił to, co zrobić należało, po pokonaniu wątpliwości - dobrze, że autor poświęcił sporo miejsca na proces dojrzewania tej decyzji. Można się z nią nie zgadzać (osąd pozostawiam Wam), ale nie sposób jej nie rozumieć.
https://www.facebook.com/ksiazkikawaija/
Trudno jest napisać coś konstruktywnego o książce, która tak mnie poruszyła. Będę potrzebowała czasu, żeby się pozbierać.
Wydawać by się mogło, że wypadek z meteorytem wyczerpał życiowy limit Alexa na nietypowe wydarzenia. Nic bardziej mylnego. Los postawił bowiem na jego drodze nietuzinkową postać starszego mężczyzny skrzywdzonego przez życie. Połączyła chłopca z nim...
2017-03-31
Humor Moore'a po raz kolejny mnie nie zawiódł. W kontynuacji "Krwiopijców" związek Tommy'ego i Jody ma się świetnie, mimo że okoliczności trochę się zmieniły. Jazdy po wampirach ciąg dalszy, cięty humor czaruje od samego początku.
Uśmiałam się z wpływu, jaki wywiera na wampira krew pijanego dawcy. Wreszcie wymyślono sposób, dzięki któremu wampir może pić kawę, co zaspokoiło jedną z podstawowych potrzeb. Jakże rozumiem tę tęsknotę - gdyby ktoś mnie przemienił, kawa byłaby drugą rzeczą, której by mi brakowało.
Genialny zabieg z pamiętnikami Abby Normal - czeka się na te fragmenty, żeby nad nimi uśmiać się do łez. Dodatkowym smaczkiem są migawkowe nawiązania do "Brudnej roboty".
Końcówka mnie rozbawiła, choć wiadomo, że to jeszcze nie koniec. Teraz kilka książek na zmianę klimatu i sprawdzę jak się kończy ta love story.
https://www.facebook.com/ksiazkikawaija/
Humor Moore'a po raz kolejny mnie nie zawiódł. W kontynuacji "Krwiopijców" związek Tommy'ego i Jody ma się świetnie, mimo że okoliczności trochę się zmieniły. Jazdy po wampirach ciąg dalszy, cięty humor czaruje od samego początku.
Uśmiałam się z wpływu, jaki wywiera na wampira krew pijanego dawcy. Wreszcie wymyślono sposób, dzięki któremu wampir może pić kawę, co zaspokoiło...
2017-04-02
Kornela Makuszyńskiego raczej nikomu przedstawiać nie trzeba, a jednak ten zbiór tekstów pokazuje inną stronę autora, niż ta zapamiętana w dzieciństwie. Mało kto pamięta, że Makuszyński pisał również dla dorosłych: wiersze, powieści, opowiadania. I taki właśnie zbiór zagościł oto w moich rękach.
W książce tej odnalazłam to, za co uwielbiałam Makuszyńskiego w dzieciństwie: doskonały styl, humor i komizm sytuacyjny. Po raz pierwszy dla mnie pojawiła się ironia, która w jego dziecięcych książkach nie była aż tak wyraźna. I okazało się, że tak jak Makuszyński był mistrzem dowcipu, tak również w kategorii "Ironia" zasługuje na wysokie miejsce na podium.
W zalewie współczesnych autorów zapomniałam już, ile przyjemności może dać smakowanie tak eleganckiego języka i podziwianie warsztatu. Czytelnik nie śmieje się w głos, ale uśmiecha bezustannie do tego pisarza, co tak przedziwnie słowem operuje. I choć trudno w przypadku Makuszyńskiego mówić o przeroście formy nad treścią, to jednak u tego autora forma nienachalnie wysuwa się na pierwszy plan.Cudowna lekkość pióra i zabawa słowem powodują, że czyta się ją znakomicie.
https://www.facebook.com/ksiazkikawaija/
Kornela Makuszyńskiego raczej nikomu przedstawiać nie trzeba, a jednak ten zbiór tekstów pokazuje inną stronę autora, niż ta zapamiętana w dzieciństwie. Mało kto pamięta, że Makuszyński pisał również dla dorosłych: wiersze, powieści, opowiadania. I taki właśnie zbiór zagościł oto w moich rękach.
W książce tej odnalazłam to, za co uwielbiałam Makuszyńskiego w dzieciństwie:...
2017-04-08
Historia trochę przewidywalna, ale nie szukałam tu niczego odkrywczego, tylko możliwości do pośmiania się, a tych było sporo. Doskonały humor, przywołujący na myśl Monty Pythona. Idealna lektura na odstresowanie.
https://www.facebook.com/ksiazkikawaija/
Historia trochę przewidywalna, ale nie szukałam tu niczego odkrywczego, tylko możliwości do pośmiania się, a tych było sporo. Doskonały humor, przywołujący na myśl Monty Pythona. Idealna lektura na odstresowanie.
https://www.facebook.com/ksiazkikawaija/
2017-04-12
W ubiegłym roku wymęczyłam (tak, to bardzo dobre określenie) "Wampira z M3" i "Wampira z MO". Nie przemówiły do mnie wcale. Stąd nie spieszyło mi się do zawarcia znajomości z Jakubem. Obawiałam się, że się nie polubimy. Jednak w miarę rozwijania się tej znajomości okazywało się, że byłam w błędzie.
Początkowo zwracałam uwagę na styl, który raził mnie i przeszkadzał przy lekturze "Wampirów", potem uznałam, że tu pasuje i nie ma co się czepiać. Serdecznie uśmiałam się z jakubowych wakacji i bajki dla wnuka (swoją drogą, Wędrowycz w roli dziadka to nie byle co), a historia parafialna spowodowała, że prawie przegapiłam swój przystanek.
Myślę, że w większej dawce Wędrowycz spowodowałby przesyt, a tego nie chcę. Po kolejne części sięgnę z chęcią, ale po przerwie na zmianę klimatu.
https://www.facebook.com/ksiazkikawaija/
W ubiegłym roku wymęczyłam (tak, to bardzo dobre określenie) "Wampira z M3" i "Wampira z MO". Nie przemówiły do mnie wcale. Stąd nie spieszyło mi się do zawarcia znajomości z Jakubem. Obawiałam się, że się nie polubimy. Jednak w miarę rozwijania się tej znajomości okazywało się, że byłam w błędzie.
Początkowo zwracałam uwagę na styl, który raził mnie i przeszkadzał przy...
2017-04-15
Trochę szkoda, że tak dobre książki przychodzą do mnie dopiero teraz. A może trzeba było przeżyć swoje, żeby je docenić?
To wspaniała historia, wciągająca od samego początku. Napisana świetnym stylem. Cudowna, podnosząca na duchu opowieść o sile miłości i przyjaźni, relacjach rodzinnych, ale również o przemocy w rodzinie, śmierci i ludzkich dramatach. Jednym słowem, mnóstwo emocji, ale tak wyważonych, że czytelnik nie doznaje huśtawki emocjonalnej.
Początkowo obawiałam się pogubienia w przemieszanej chronologii i dość sporej ilości bohaterów. Nic z tego. Chronologię załapałam równie szybko, jak zaprzyjaźniłam się z bohaterami.
Osoba, która pożyczyła mi tę książkę (dziękuję) napisała w swojej recenzji, że jest dobra na chorobę, co przetestowano na przeziębieniu. Dodam od siebie, że na inne choroby również.
https://www.facebook.com/ksiazkikawaija/
Trochę szkoda, że tak dobre książki przychodzą do mnie dopiero teraz. A może trzeba było przeżyć swoje, żeby je docenić?
To wspaniała historia, wciągająca od samego początku. Napisana świetnym stylem. Cudowna, podnosząca na duchu opowieść o sile miłości i przyjaźni, relacjach rodzinnych, ale również o przemocy w rodzinie, śmierci i ludzkich dramatach. Jednym słowem, mnóstwo...
2017-04-16
"Co to za przyjaciółki, którym nie można powiedzieć o kłopotach i które nie pomogą w potrzebie?"
Zaczęło się od niezłej imprezy, więc jak mogłabym jej nie polubić? Dobrze, że jest podana w tak lekkiej formie, bo dotyczy spraw ważnych - i gdyby była napisana innym językiem/stylem, mogłaby być ciężkostrawna. Taka trochę bajka, ale z potężnym morałem.
Przypomina o sile przyjaźni i zwykłego człowieczeństwa, ale przede wszystkim jest o zmianach. Tych małych, zaczynających się od drobnego gestu, który lawinowo przeradza się w coś dużego. O tym, że warto jest pomagać. O tym, że jak człowiek ma przyjaciół, to nigdy nie zostanie sam.
Zbliżając się do końca, z radością pomyślałam sobie: jak to dobrze, że kolejne części już leżą na biurku. Nie mogę się ich doczekać.
https://www.facebook.com/ksiazkikawaija/
"Co to za przyjaciółki, którym nie można powiedzieć o kłopotach i które nie pomogą w potrzebie?"
Zaczęło się od niezłej imprezy, więc jak mogłabym jej nie polubić? Dobrze, że jest podana w tak lekkiej formie, bo dotyczy spraw ważnych - i gdyby była napisana innym językiem/stylem, mogłaby być ciężkostrawna. Taka trochę bajka, ale z potężnym morałem.
Przypomina o sile...
2017-04-20
"Przenośne drzwi", Tom Holt
Z początku trochę nudziło, wszak życia biurowego doświadczam codziennie. Szybko się czytało, tylko trochę męczyło. I WTEM! Zaczęło się! Gdy elementy nadprzyrodzone ruszyły z kopyta, wciągnęło. Zamiast się nudzić, zostałam wręcz przytłoczona szybkością wydarzeń.
Tom Holt bywa porównywany z Pratchettem (jak i kilku innych ostatnio czytanych przeze mnie autorów - mania jakaś, czy co?) - cóż, do mistrza jeszcze sporo brakuje, choć jest na dobrej drodze. Tylko czy nie lepiej wytyczać własną?
https://www.facebook.com/ksiazkikawaija/
"Przenośne drzwi", Tom Holt
Z początku trochę nudziło, wszak życia biurowego doświadczam codziennie. Szybko się czytało, tylko trochę męczyło. I WTEM! Zaczęło się! Gdy elementy nadprzyrodzone ruszyły z kopyta, wciągnęło. Zamiast się nudzić, zostałam wręcz przytłoczona szybkością wydarzeń.
Tom Holt bywa porównywany z Pratchettem (jak i kilku innych ostatnio czytanych przeze...
2017-04-24
Ostatnia część trylogii o wampirach. I dobrze, bo formuła chyba się wyczerpała. Pomysł stracił na świeżości i z fajnej książki zrobiła się zwykła. Nawet Abby Normal zaczyna nużyć. Cała książka również, a finał jest przewidywalny. Pisana już jakby trochę na siłę.
https://www.facebook.com/ksiazkikawaija/
Ostatnia część trylogii o wampirach. I dobrze, bo formuła chyba się wyczerpała. Pomysł stracił na świeżości i z fajnej książki zrobiła się zwykła. Nawet Abby Normal zaczyna nużyć. Cała książka również, a finał jest przewidywalny. Pisana już jakby trochę na siłę.
https://www.facebook.com/ksiazkikawaija/
2017-04-30
W podstawówce, za czasów "obowiązkowych" ledwo prześlizgnęłam się po książkach Iwaszkiewicza. Teraz chyba przyjdzie czas na nadrobienie zaległości, bo jego styl bardzo przypadł mi do gustu.
Dzięki temu zbiorowi listów poznajemy życie pisarza od innej strony niż ta, pokazywana w podręcznikach. Poznajemy człowieka poszukującego miłości, a potem rzucającego się w nią aż do granic obsesji. Jego listy pisane są niezwykle literacko, nie przekraczając granic dobrego smaku. Początkowo żałowałam, że brakuje w tej książce listów Błeszyńskiego (podobno nie zostały odnalezione i nie wiadomo, czy się zachowały), im bardziej jednak poznawałam naturę tej relacji, przestawałam żałować. Celowo piszę o relacji, a nie łączącym ich uczuciu, bo odniosłam wrażenie, że uczucie było tylko z jednej strony, drugą zaś cechowało zimne wyrachowanie. Rozpaczliwe, pośmiertne listy do Jerzego tylko potwierdziły to wrażenie.
Listy zostały rewelacyjnie opracowane. Poprzedzone są ciekawym wprowadzeniem, pozwalającym zrozumieć tematy, poruszane w listach przez Iwaszkiewicza.
Kolejną wartością tej książki, obok cudownie literackiego języka, są realia życia w latach 50. XX wieku. Jest ich, jak dla mnie, trochę za mało, ale nie one są zasadniczym tematem książki.
https://www.facebook.com/ksiazkikawaija/
W podstawówce, za czasów "obowiązkowych" ledwo prześlizgnęłam się po książkach Iwaszkiewicza. Teraz chyba przyjdzie czas na nadrobienie zaległości, bo jego styl bardzo przypadł mi do gustu.
Dzięki temu zbiorowi listów poznajemy życie pisarza od innej strony niż ta, pokazywana w podręcznikach. Poznajemy człowieka poszukującego miłości, a potem rzucającego się w nią aż do...
2017-05-03
Spodziewałam się po tej książce czegoś innego - soczystych opowieści znad sekcyjnego stołu, więc na początku zapachniało rozczarowaniem. A potem ruszyło, zaskoczyło i wciągnęło. Dobrze, że początkowo mocno rozbudowane wątki kryminalne nie zniechęciły mnie do reszty.
Mocne historie spisane barwnym, ciekawym językiem. Kilka z nich wyciska z oczu łzy bezsilnej wściekłości. Im dłużej czytałam, tym częściej pojawiały się skojarzenia z "Zapiskami kuratora sądowego", z tą różnicą, że tam płakałam prawie po każdym rozdziale. Gdy do głosu zaczęła dochodzić "analiza patologii", książka zdecydowanie zmieniła swój charakter.
Dobra, mocna pozycja. To mój pierwszy kontakt z Krajewskim, ale na pewno nie ostatni.
https://www.facebook.com/ksiazkikawaija/
Spodziewałam się po tej książce czegoś innego - soczystych opowieści znad sekcyjnego stołu, więc na początku zapachniało rozczarowaniem. A potem ruszyło, zaskoczyło i wciągnęło. Dobrze, że początkowo mocno rozbudowane wątki kryminalne nie zniechęciły mnie do reszty.
Mocne historie spisane barwnym, ciekawym językiem. Kilka z nich wyciska z oczu łzy bezsilnej wściekłości. Im...
2017-05-06
Napisana fajnym stylem, parskałam przez nią śmiechem w miejscach publicznych, narażając się na zgorszone spojrzenia bliźnich (swoją drogą, co to za bliźni, którzy nie rozumieją, że można śmiać się do książki).
Urzekła mnie historia o odziedziczonym starym domu na zapomnianej i wymazanej z map wsi, a towarzyszące temu duchy dodały wszystkiemu smaczku. Plus do rozwiązania dawna zagadka kryminalna.
Mały Jeremi do spółki ze swym dziadkiem złapał mnie za serce, a jego matkę polubiłam natychmiast i bez zastrzeżeń. Może trochę niepotrzebny wątek romansowy, a może niepotrzebnie się czepiam.
Miło, lekko i zabawnie. W sam raz na odstresowanie.
https://www.facebook.com/ksiazkikawaija/
Napisana fajnym stylem, parskałam przez nią śmiechem w miejscach publicznych, narażając się na zgorszone spojrzenia bliźnich (swoją drogą, co to za bliźni, którzy nie rozumieją, że można śmiać się do książki).
Urzekła mnie historia o odziedziczonym starym domu na zapomnianej i wymazanej z map wsi, a towarzyszące temu duchy dodały wszystkiemu smaczku. Plus do rozwiązania...
2017-05-09
Przerażające studium ludzkiej duszy, jej zepsucia i upadku. Powieść uniwersalna, pomimo upływu czasu nie tracąca swojej wartości. Napisana przepięknym, wyrazistym językiem. Forma i treść idą ze sobą w parze - obie są doskonałe. Lektura obowiązkowa, moim zdaniem.
https://www.facebook.com/ksiazkikawaija/
Przerażające studium ludzkiej duszy, jej zepsucia i upadku. Powieść uniwersalna, pomimo upływu czasu nie tracąca swojej wartości. Napisana przepięknym, wyrazistym językiem. Forma i treść idą ze sobą w parze - obie są doskonałe. Lektura obowiązkowa, moim zdaniem.
https://www.facebook.com/ksiazkikawaija/
Urzekł mnie już sam tytuł, a właściwie pierwsza jego część. „Ja chcę to czytać!” – zakrzyknęłam, lecz osoby polecające stwierdziły, że to chyba nie będzie moja bajka. Uparłam się jednak i dopięłam swego.
Hipokrates wyróżnił cztery typy osobowości: choleryk, sangwinik, melancholik i flegmatyk. Erikson – szwedzki behawiorysta, psycholog i trener personalny – opisał podział osobowości na kolory: czerwony, żółty, niebieski i zielony. I scharakteryzował każdy z nich. Mogłabym tu wymienić dobre i gorsze cechy każdego z kolorów, ale po co psuć wam przyjemność czytania książki? Powiem tylko, że niebiescy i zieloni zaliczają się do introwertyków, żółci i zieloni nastawiają się na relacje z otoczeniem, żółci i czerwoni to aktywni ekstrawertycy, a niebiescy i czerwoni nastawiają się na zadanie i na problem. Cała recenzja na: https://www.facebook.com/ksiazkikawaija/
Urzekł mnie już sam tytuł, a właściwie pierwsza jego część. „Ja chcę to czytać!” – zakrzyknęłam, lecz osoby polecające stwierdziły, że to chyba nie będzie moja bajka. Uparłam się jednak i dopięłam swego.
więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo toHipokrates wyróżnił cztery typy osobowości: choleryk, sangwinik, melancholik i flegmatyk. Erikson – szwedzki behawiorysta, psycholog i trener personalny – opisał podział...