Opinie użytkownika

Filtruj:
Wybierz
Sortuj:
Wybierz

Na półkach: ,

Książka miała być o samodyscyplinie, a jest to bełkot o wszystkim i o niczym. Dziesiątki stron to bez ładu i składu rzocane przypowieści na temat karmy, tego, że zabójstwo czy kradzież to bardzo złe rzeczy. No shit Sherlock. Do tego fejkowe oceny i recenzje.

Książka miała być o samodyscyplinie, a jest to bełkot o wszystkim i o niczym. Dziesiątki stron to bez ładu i składu rzocane przypowieści na temat karmy, tego, że zabójstwo czy kradzież to bardzo złe rzeczy. No shit Sherlock. Do tego fejkowe oceny i recenzje.

Pokaż mimo to


Na półkach:

Nie lubię wystawiać niskich ocen, ale zwykle wiążą się z książkami po które według mnie nie warto sięgać, bo z tych czy innych powodów uważam, że są słabe. 'Małe życie' słabe nie jest, mogło być książką rewelacyjną, ale...

Bardzo spodobał mi się styl autorki i kilkadziesiąt stron czytało mi się wybornie. To jak opisywała potrzebę tworzenia i wrażliwość artysty który przemierza Nowy Jork jadąc do swojej pracowni.. po prostu cudo. Zacierałam ręce z radości, że ta książka jest taka grubaśna i tyle przyjemności przede mną. Pani Yanagihara przeniosła mnie w świat młodych studentów, ich pasji, przyjaźni, miłości, sukcesów i porażek, na ulice Nowego Jorku świetnie przedstawianego oczami jego młodych i interesujących mieszkańców. A potem djupa. Zostało mi to wszystko dane by stopniowo, ale systematycznie i w tempie jednostajnie przyspieszonym mi to odebrać.

Nie wiem jak lepiej określić co się dzieje z tą książką, najbardziej mi pasuje określenie używane na anglojęzycznych forach, więc nim się posilę. Ta książka zamienia się w 'misery porn'. Ma być cierpiąco, cierpienie ma przebijać cierpienie, wiecznie go za mało, cały czas trzeba je podkręcać, zalać czytelnika (spoilery) setkami samookaleczeń i dziesiątkami pedofili.. Tylko po co? Mocniej przeżywałam cierpienia Jude'a kiedy były nakreślone w sposób dużo bardziej subtelny, z czasem rozbolały mnie zatoki (tak, od płaczu), a w końcu chyba połapałam się co tu się dzieje, późno to późno, ale uznałam to wszystko za szantaż emocjonalny wobec czytelnika i z czasem już tylko przewracałam oczami. Uznałam, że autorka idąc po najmniejszej linii oporu, waląc po głowie tragediami i wszelkimi sposobami wyciskając z czytelnika łzy chce mnie po prostu psychicznie zamęczyć. To mój główny, ale niestety nie jedyny zarzut.

Autorka wymyśliła swoją narrację i postanowiła z nią odleciec gdzie jej sie tylko podoba, fuck rachunek prawdopodobieństwa. Prawie każda postać okazuję się być gejem. Każdy z głównych bohaterów zostaje ekspertem w swojej dziedzinie, nie tylko ekspertem, ale najlepszym nowojorskim prawnikiem, rewelacyjnym architektem, jednym z najlepszych artystów jacy stąpają po tej ziemi i najpopularniejszym, najprzystojniejszym na świecie aktorem, którego kocha i publicznoścć i krytycy, gra tylko w kasowych filmach i oczywiście zdobywa oskara.. Odlatujemy. Aha, autorka tak kocha pisać o mężczyznach, że w tej grubej książce występują może ze dwie postaci kobiece. Przez występują mam na myśli to, że jedna jest czyjąś dziewczyna, a druga żoną, nie wiem czy którakolwiek z nich wypowiada więcej niż jedno zdanie.

I jeszcze jedno mnie strasznie drażniło. To NIE jest książka o przyjaźni. To książka o przyzwalaczach. Nie wiem nawet czy istnieje takie słowo, ale nic innego mi tu nie pasuje. Wszyscy w otoczeniu Jude'a skaczą nad nim jak nad małym dzieckiem i przyzwalają mu na krzywdzenie siebie, patrzą na to latami i wydaje im się, że w ten sposób pomagają. Robią to przyjaciele, zastępczy ojciec, lekarz (!!) ryzykując tym całą swoją karierę. I oni są przedstawieni jako 'ci dobrzy'. Bo w tej książce albo jest się chodzącym aniołem, albo czymś gorszym niż diabeł wcielony. Jeden JB (i jedyna JAKAŚ postać) raz powiedział co naprawdę myśli to został okrzyknięty tym złym i praktycznie wydalony z towarzystwa, kiedy to cała reszta przyczyniała się do pogarszania stanu głównego bohatera.

W przypadku tej książki nawet rozumiem wysokie oceny i zachwyty, zapowiadała się rewelacyjnie i sama bardzo chciałam się nią zachwycać, ale niestety, ja tego wszystkiego całym sercem nie kupuję.

Nie lubię wystawiać niskich ocen, ale zwykle wiążą się z książkami po które według mnie nie warto sięgać, bo z tych czy innych powodów uważam, że są słabe. 'Małe życie' słabe nie jest, mogło być książką rewelacyjną, ale...

Bardzo spodobał mi się styl autorki i kilkadziesiąt stron czytało mi się wybornie. To jak opisywała potrzebę tworzenia i wrażliwość artysty który...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Tytuł i okładka raczej zniechęcały mnie do tej książki, nasuwają skojarzenia z sektą, fanatyzmem religijnymi, satanistycznymi rytuałami etc, a takie tematy raczej mnie męczą. Ale zachęcona pozytywnymi opiniami jednak dałam się zwieść na pokuszenie i nie żałuję.

Bardzo dobry kryminał, a choć czytam ich dużo, to o większości tego napisać nie mogę. Dzieje się sporo i konkretnie od pierwszej strony do samego końca. Zbrodnie są brutalne, bohaterowie ciekawi, sprawa toczy się przejrzyście, nie trzeba co chwilę zastanawiać się kto jest kim, jak to często w tego typu książkach bywa. Nie jest to książka gdzie akcję budują pościgi i strzelanki i to kolejny plus.

Zwykle nawet w całkiem dobrych kryminałach/thrillerach zakończenie mnie trochę rozczarowuje, ale tu mi się bardzo podobało. Jest może kilka mankamentów, pewne rzeczy tak ogarnięty detektyw powinien był wybadać wcześniej (żeby nie spoilerować, jak ktoś ginie w podejrzanych okolicznościach to raczej by solidnie zbadał sprawę, a nie mówił tylko 'trochę to dziwne'), ale niech będzie, można przymknąć na to oko na rzecz ciekawego zakończenia.

Polecam, a sobie życzę, żeby następna część była co najmniej równie dobra.

Tytuł i okładka raczej zniechęcały mnie do tej książki, nasuwają skojarzenia z sektą, fanatyzmem religijnymi, satanistycznymi rytuałami etc, a takie tematy raczej mnie męczą. Ale zachęcona pozytywnymi opiniami jednak dałam się zwieść na pokuszenie i nie żałuję.

Bardzo dobry kryminał, a choć czytam ich dużo, to o większości tego napisać nie mogę. Dzieje się sporo i...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Niektóre książki czytam chyba przez zepsute okulary. Nie podzielam entuzjazmu i nie widziałam w 'Mrocznej Materii' ciekawego sci-fi tylko słaby film sensacyjny z lat osiemdziesiątych.

Idzie, ucieka, biegnie, strzela, ucieka, strzela, słaby romans, biegnie, strzela, strzela.. Nudy.

Potencjał był, ale teraz już nawet nie pamiętam co mi się mogło w tej książce podobać, pamiętam głównie te pościgi i kiepskie dialogi.

Niektóre książki czytam chyba przez zepsute okulary. Nie podzielam entuzjazmu i nie widziałam w 'Mrocznej Materii' ciekawego sci-fi tylko słaby film sensacyjny z lat osiemdziesiątych.

Idzie, ucieka, biegnie, strzela, ucieka, strzela, słaby romans, biegnie, strzela, strzela.. Nudy.

Potencjał był, ale teraz już nawet nie pamiętam co mi się mogło w tej książce podobać,...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Nastawiałam się na lekki odmóżdżacz, w końcu zombiaki są fajne bo straszne, ale nie istnieją, więc można się bać bezpiecznie i bezkarnie. Ale pan Max Brooks miał dla mnie inne plany i uraczył mnie bardzo realistyczną zapowiedzią tego jak byśmy sobie poradzili (lub nie) z pandemią, wojną, zmianami klimatu.. Całkiem przyjemnie by się to czytało przed rokiem 2020, ale sh*t got too real.

Zombiaki to tylko tło do wydarzeń, główny temat to przedstawione w formie wywiadów z ocalałymi rozważania na temat tego jak jesteśmy przygotowani na globalny kryzys. Rozmówcy pochodzą z różnych krajów, środowisk i grup społecznych. Wydarzenia widzimy oczami naukowców, żołnierzy, wysokiej rangi polityków, ale też komputerowego nerda, ślepca (tutaj może nie dosłownie oczami) i innych szarych obywateli. Zabrakło mi tylko przygotowanego na każdą okoliczność zabunkrowanego pod ziemią prepersa.

Forma wywiadów bardzo mi się podobała i ani przez chwilę się nie nudziłam. Minus jest taki, że wszyscy mówili jednym głosem, autor zrobił porządny research, ale nie pofatygował się by nadać bohaterom różne osobowości, sposoby wypowiedzi czy odróżniające ich od siebie cechy charakteru. Szkoda, ale mimo to książka jest bardzo dobra.

PS. Z filmem z Pittem Bradem książka ma wspólny chyba tylko tytuł. A skoro już o filmach, to bardzo polecam 'Wszystko, wszędzie naraz.' Może nie daje nam recepty na pokonanie zombie czy bardziej realnych katastrof, ale mi dał bardzo dużo, a podobnie jak 'World War Z' kamuflował się na zwykły porządny odmóżdżacz.

Nastawiałam się na lekki odmóżdżacz, w końcu zombiaki są fajne bo straszne, ale nie istnieją, więc można się bać bezpiecznie i bezkarnie. Ale pan Max Brooks miał dla mnie inne plany i uraczył mnie bardzo realistyczną zapowiedzią tego jak byśmy sobie poradzili (lub nie) z pandemią, wojną, zmianami klimatu.. Całkiem przyjemnie by się to czytało przed rokiem 2020, ale sh*t got...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

To nie jest zły kryminał, ale czytanie jakoś strasznie mi się dłużyło, chyba głównie przez to, że nie podpasował mi tematycznie. Naziści i przenoszenie akcji do 1945 na front ( i w różne części Europy) to niekoniecznie moje klimaty kryminalne. Pierwsza część przygód Harrego miała miejsce w Australii, druga w Tajlandii i liczyłam, że może tym razem poczuję klimat chłodnej Norwegii, ale jakoś tego klimatu było mało. Za to kawa, kawa, kawa! Jeśli próbujecie ograniczać kawę to nie jest lektura dla was, miałam ochotę na filiżankę mniej więcej co trzecią stronę, bo kawę się tam pije litrami.

Nie pomógł też fakt, że postaci jest bardzo dużo, zarówno współczesnych jak i w retrospekcjach, bardzo podobni do siebie dziadkowie często mi się mieszali. I nie tylko oni.

Początek mnie wciągnął, śledztwo przebiegało logicznie, ale im dalej w las tym mniej było myślenia, a coraz więcej odpowiedzi pojawiało się dziełem czystego przypadku.

Na minus oceniam też romans, jak na mnie to nic nowego, ale tym razem przeszkadzał mi szczególnie. Nesbo umieścił go w zupełnie nieodpowiednim momencie książki i nie było to dla mnie wiarygodne. Bez spoilerów, ale uważam, że Harry w tamtych okolicznościach raczej poruszałby niebo i ziemię by dociec prawdy niż zrzucał robotę na młodego, przepracowanego funkcjonariusza i sobie jakby nigdy nic randkował..

Kolejny minus to sam finał. Książka wydawała mi się (za) długa, ale nie poruszała końcowego wątku na tyle, żebym była w jego rozwiązanie jakoś szczególnie zaangażowana, raczej czekałam aż już się skończy.

Wypisałam same minusy, ale ta książka nie jest zła. Niektóre rozwiązania były ciekawe, podobały mi się też postaci kobiece, nie były jak to często bywa w kryminałach tylko tłem/ozdobą/ofiarą, ale zdecydowanie miały własne rozumy. Spodobało mi się też, że nie wszystko zostało rozwiązane i mimo średniej oceny raczej sięgnę po kolejną część, może bardziej mi podpasuje tematycznie.

To nie jest zły kryminał, ale czytanie jakoś strasznie mi się dłużyło, chyba głównie przez to, że nie podpasował mi tematycznie. Naziści i przenoszenie akcji do 1945 na front ( i w różne części Europy) to niekoniecznie moje klimaty kryminalne. Pierwsza część przygód Harrego miała miejsce w Australii, druga w Tajlandii i liczyłam, że może tym razem poczuję klimat chłodnej...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Większość przeczytanych książek z czasem blednie mi w pamięci, jedne szybciej inne wolniej, ale powoli sobie 'przemijają z wiatrem' robiąc miejsce następnym lekturom. W przypadku tej książki jest odwrotnie, im więcej czasu mija od jej przeczytania, tym bardziej ją doceniam i lepiej wspominam.

Co ja się naprzeżywałam z tą nieszczęsną Scarlett! Do książek podchodzę raczej na spokojnie, mało co mnie rusza, ale Scarlett potrafi chyba ruszyć każdego. Wkurzała mnie, żeby za chwilę pozytywnie zaskoczyć, irytowała, a chwilę później ją podziwiałam, była i głupia i mądra, i bezduszna i bardzo oddana, i próżna i gotowa pracować jak wół, i słaba i silna, i płytka i pragmatyczna i mega denerwująca i bardzo zabawna... mogę tak jeszcze długo. A najlepsze jest to, że mimo tylu niby sprzecznych cech, ta postać była spójna, wydawała się bardzo autentyczna i to wszystko kim była na każdym etapie powieści do niej pasowało. Chyba moja ulubiona postać ze skromnej puli poznanej przeze mnie do tej pory literatury.

Piszę tak dużo o Scarlett, bo ona jest siłą tej książki, jeśli was wkurza to bardzo dobrze, czytajcie dalej.

Jako że nie przepadam za wątkami romantycznymi, byłam pozytywnie zaskoczona, że książka często uznawana za romans wszech czasów ma tego romansu (lub też romansów) tak mało. Losy Scarlett i Rhetta wciąż się przeplatają, ale są pięknie wplątanie w rozwój wydarzeń, nie przytłaczają, nie są nudne i z reguły nie wysuwają się nawet na pierwszy plan. I taki romans to ja kupuję.

Rhett oczywiście rewelacyjny, aż za bardzo. Mógł otrzymać od pani Mitchell jednak kilka wad, bo te które ma są wadami dla jego otoczenia, czytelnik go za nie kocha.

Książkę polecam, taka 'cegła', a pewnie sięgnę po nią ponownie, za dobre to jest na jeden raz.

PS. Audiobook rewelacyjny, Danuta Stenka jest cudownym lektorem. Film też super, szczególnie dwie główne postaci, nie jestem w stanie sobie wyobrazić nikogo innego w tych rolach. Melanie za ładna, a Ashley'a komentować nie będę bo go nie znoszę zarówno w książce jak i w filmie (nic nie mam do aktora, sam nie chciał tej roli i uważał, że do niej nie pasuje, ale studio go przymusiło).

Większość przeczytanych książek z czasem blednie mi w pamięci, jedne szybciej inne wolniej, ale powoli sobie 'przemijają z wiatrem' robiąc miejsce następnym lekturom. W przypadku tej książki jest odwrotnie, im więcej czasu mija od jej przeczytania, tym bardziej ją doceniam i lepiej wspominam.

Co ja się naprzeżywałam z tą nieszczęsną Scarlett! Do książek podchodzę raczej...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Niewybaczalnie mnie ta książka zmęczyła i kolejny raz nie rozumiem tak wysokich ocen. Trochę moja wina bo wzięłam się za nią w ciemno i nie wiedziałam, że będzie tak brutalnie, a brutalnie + dzieci = not for me. Ale moja ocena nie bazuje na tych kryteriach, książka jest słaba sama w sobie.

Po pierwsze historia jest 'pożyczona' i oparta na dosyć głośnej autentycznej tragedii, więc zaskoczenia co będzie dalej nie było. Liczyłam na to, że może będzie jednak inaczej i 'wszelkie podobieństwa są przypadkowe', albo chociaż wyjaśnienie będzie inne, ale się przeliczyłam.

Po drugie od początku podawane jak na tacy są wskazówki do czego tam mogło dojść, a ja mam uwierzyć, że przez lata nikomu ten najbardziej prawdopodobny scenariusz nawet nie przyszedł do głowy? Ani policji, ani detektywowi, ani rodzicom... Tyle osób i mądrych głów badało tę sprawę i nie było wśród nich ani jednej logicznie myślącej osoby? Bzdura. Nie polecam.

Niewybaczalnie mnie ta książka zmęczyła i kolejny raz nie rozumiem tak wysokich ocen. Trochę moja wina bo wzięłam się za nią w ciemno i nie wiedziałam, że będzie tak brutalnie, a brutalnie + dzieci = not for me. Ale moja ocena nie bazuje na tych kryteriach, książka jest słaba sama w sobie.

Po pierwsze historia jest 'pożyczona' i oparta na dosyć głośnej autentycznej...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Nie bardzo lubię kiedy książka mnie dołuje czy wyciska łzy, szczególnie w ostatnich czasach kiedy wystarczająco robi tosamo życie. Ale unikając takich książek oczywiście rezygnowałabym z ogromnej części dobrej literatury, dlatego po prostu staranniej niż resztę je selekcjonuję. Pierwsze strony 'Kwiatów dla Algernona' przekonały mnie, że to właśnie tego rodzaju książka, ale uznałam, że tym razem warto.

I rzeczywiście, lektura bardzo ciekawa. Mimo, że ma swoje lata, wcale się tego nie odczuwa. Raczej szybko można przewidzieć cały przebieg historii, ale nie dla zaskakującej fabuły się ją czyta. Podobał mi sposób prowadzenia narracji, główny bohater, wątek rodzinny i piekarniany. Przesłanie i przemyślenia bohatera jak najbardziej na plus.

Na minus wątek romantyczny, który niczego pozytywnego mi tam nie wniósł, raczej męczył, ale tak mam w 9 na 10 przypadków.
Najmniej podobało mi się dosyć dziwne przedstawienie grona naukowców jako (mały spoiler) grupy zakompleksionych i zazdrosnych ludzi bez jakichkolwiek chęci poszerzenia swoich horyzontów i skorzystania z możliwości nabycia nowej wiedzy. Jakoś wydało mi się to mało wiarygodne. Za równie nierealistyczne (tylko w odwrotną stronę) uznałam przedstawienie zakładu dla opóźnionych w rozwoju. Ale to niewielkie mankamenty, cała reszta na plus.

Nie bardzo lubię kiedy książka mnie dołuje czy wyciska łzy, szczególnie w ostatnich czasach kiedy wystarczająco robi tosamo życie. Ale unikając takich książek oczywiście rezygnowałabym z ogromnej części dobrej literatury, dlatego po prostu staranniej niż resztę je selekcjonuję. Pierwsze strony 'Kwiatów dla Algernona' przekonały mnie, że to właśnie tego rodzaju książka, ale...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Jednych ta książka bawiła, a mi z każdą kolejną stroną było coraz bardziej przykro (przepraszam, z każdą czyli z co trzecią stroną, bo oszustwo tej książki polega na tym, że treści tam jest 30%, reszta to perfidne zapełniacze).

Może to kwestia ciężkich chwil przez jakie pani Kasia przechodziła pisząc tę książkę.. A kurde, co ja będę dorosłą kobietę tłumaczyć, ta książka jest pełna żalu do siebie i swego odbicia w lustrze i przede wszystkim do innych kobiet (znów przepraszam, powinno być 'suk dupodajek').

Temat tuszy i 'złych kobiet' wraca tak często, że szczerze mówiąc nie pamiętam za bardzo reszty. Może miało być zabawnie, a wyszedł portret nieszczęśliwej kobiety która próbuje chować swój ból pod żarcikami, ale im bardziej próbuje tym bardziej to co ją boli wychodzi na pierwszy plan. Tylko zamiast spróbować to jakoś przepracować ze sobą i swoim partnerem, to lepiej jest zwalać winę na te złe babska czające się po kątach. 'Jak suka nie da to pies nie weźmie'. Serio?!

Słabo i smutno.

Jednych ta książka bawiła, a mi z każdą kolejną stroną było coraz bardziej przykro (przepraszam, z każdą czyli z co trzecią stroną, bo oszustwo tej książki polega na tym, że treści tam jest 30%, reszta to perfidne zapełniacze).

Może to kwestia ciężkich chwil przez jakie pani Kasia przechodziła pisząc tę książkę.. A kurde, co ja będę dorosłą kobietę tłumaczyć, ta książka...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Jest tyle pięknych recenzji tej książki, że nie wiem co mogłabym dodać od siebie. To moja ulubiona, ukochana, bardzo mądra książka, którą po prostu świetnie się czyta. Nie przepadam za słowem 'trzeba', więc napiszę, że WARTO ją przeczytać.

Jeśli zniechęca was ilość stron, to obiecuję, że czyta się ją świetnie i nic a nic się nie dłuży.

Jeśli obawiacie się, że jest 'za stara' to zaręczam, że Steinbeck pisał bardzo 'współcześnie' , z humorem, a bohaterowie to bardzo różnorodne postaci z krwi i kości.

Jeśli nie przekonuje was pierwsze zdanie z opisu, że jest to 'wspaniała opowieść o miłości, zdradzie i grzechu (...)' to się tym nie sugerujcie. Naprawdę nie przepadam za książkami o miłości, zdradzie i grzechu, ale 'Na wschód od Edenu' to o wiele więcej i myślę, że każdy znajdzie w niej coś dla siebie.

Jest tyle pięknych recenzji tej książki, że nie wiem co mogłabym dodać od siebie. To moja ulubiona, ukochana, bardzo mądra książka, którą po prostu świetnie się czyta. Nie przepadam za słowem 'trzeba', więc napiszę, że WARTO ją przeczytać.

Jeśli zniechęca was ilość stron, to obiecuję, że czyta się ją świetnie i nic a nic się nie dłuży.

Jeśli obawiacie się, że jest 'za...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Wymęczył mnie pan Backman, oj wymęczył.

Fabuła mi nie przeszkadzała, chociaż trudno mi sobie wyobrazić, że w 2017 roku w Szwecji podejście do takich tematów jak kobiety łączące pracę zawodową z wychowaniem dzieci, geje, dostęp do sportów zespołowych dla dziewcząt, czy główny temat książki (nie chcę spoilerować) mogą być odbierane przez społeczność w sposób taki jaki nam przestawiono. Ale ok, nie mieszkałam w Szwecji, nie wiem tego.

Co mi przeszkadzało to styl i pewne zabiegi stylistyczne autora. Trochę tu mojej winy, powinnam była odłożyć tę książkę po 20 stronach, z tego co widzę większość czytelników bardzo polubiła to co mnie tak denerwowało. Złote myśli, szczególnie te trafne, bardzo mi pasują kiedy jest ich mało. Tu jest ich dużo za dużo. Tak jak zdań zawierających słowa 'nigdy', 'zawsze', 'nikt' i 'wszyscy' brrr. Poniżej przytoczę kilka cytatów, które same w sobie może nie są złe, ale jest ich tak dużo i cały czas bazują na tym samym, że co chwila wybijały mnie z rytmu. Jeśli wam się podobają, to książkę na pewno mogę polecić:

Wierzy w trudne pytania i łatwe odpowiedzi.

Jedyne co teraz jest łatwiejsze od zaproszenia go na kawę, to niezaproszenie go.

Wszyscy go widzą, a jednocześnie nie widzi go nikt.

Nie jest trudno się bić. Czasem to jednak najtrudniejsza rzecz na świecie.

Czasem żałuję, że tu wróciłam, a czasem, że w ogóle stąd wyjeżdżałam.

Przyjaźń bywa czasem skomplikowana, a czasem wcale nie.

Wtedy wszyscy się śmiali, teraz już nikt się nie śmieje.

I tak dalej, i tym podobne..

PS I dlaczego postaci których nigdy nawet nie poznajemy dostały imiona, a mamy Kevina i dziewczyny Davida ten zaszczyt nie kopnął?

Wymęczył mnie pan Backman, oj wymęczył.

Fabuła mi nie przeszkadzała, chociaż trudno mi sobie wyobrazić, że w 2017 roku w Szwecji podejście do takich tematów jak kobiety łączące pracę zawodową z wychowaniem dzieci, geje, dostęp do sportów zespołowych dla dziewcząt, czy główny temat książki (nie chcę spoilerować) mogą być odbierane przez społeczność w sposób taki jaki nam...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

W moim prywatnym słowniku przy definicji 'ambiwalencji' byłoby wielkie zdjęcie okładki 'Śniadania mistrzów'.

Kocham tę książkę za ogrom genialnych, moich ukochanych cytatów, za cały początek, za rysunki, za trafnie i z humorem wypunktowane absurdy nas samych i świata w którym żyjemy.

Nie lubię jej za.. fabułę lub jej brak, zakończenie, nadmiar absurdów których nie rozumiem, za to, że kiedy mnie nie zachwycała to zwyczajnie śmiertelnie nudziła. Za to, że jej nie rozumiem tak jak bym chciała, ale może po prostu tak ma być i już.

"Oczywiście, że to wyczerpujące zajęcie: bez przerwy myśleć we wszechświecie, który był pomyślany jako bezmyślny".

W moim prywatnym słowniku przy definicji 'ambiwalencji' byłoby wielkie zdjęcie okładki 'Śniadania mistrzów'.

Kocham tę książkę za ogrom genialnych, moich ukochanych cytatów, za cały początek, za rysunki, za trafnie i z humorem wypunktowane absurdy nas samych i świata w którym żyjemy.

Nie lubię jej za.. fabułę lub jej brak, zakończenie, nadmiar absurdów których nie...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Całkiem dobrze się to czytało, nawet przewidzenie zakończenia jakoś zbytnio nie psuło tej przyjemności. Ale samo rozkminianie zagadki w trakcie czytania okazało się przyjemniejsze niż rzeczywiste zakończenie. Patrząc wstecz fabuła ma więcej dziur niż ser szwajcarski, a bohaterowie wielokrotnie postępują bezsensownie.

Nie jest to więc żaden misternie utkany thriller psychologiczny (czy takie istnieją? jeszcze nie znalazłam..), ale jako czytadło kryminalne jest całkiem ok.

Całkiem dobrze się to czytało, nawet przewidzenie zakończenia jakoś zbytnio nie psuło tej przyjemności. Ale samo rozkminianie zagadki w trakcie czytania okazało się przyjemniejsze niż rzeczywiste zakończenie. Patrząc wstecz fabuła ma więcej dziur niż ser szwajcarski, a bohaterowie wielokrotnie postępują bezsensownie.

Nie jest to więc żaden misternie utkany thriller...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Najchętniej podzieliłabym tę książkę na dwie mniejsze i każdą oceniła oddzielnie. Pierwsza to szczere, czasem trudne, często kontrowersyjne, ale zdecydowanie ciekawe rozmowy córki z ojcem. Starość, miłość, praca, religia, sztuka, seks, pasja, sens (lub brak sensu) życia, śmierć to niektóre z tematów poruszanych w tych rozmowach. Więcej tu przemyśleń Jana niż dyskusji, ale są one naprawdę interesujące, mogłoby być ich dwa razy tyle i by mnie nie znudziły. Szkoda, że niektóre tematy nie zostały pociągnięte dalej. "Nie mam przyjaciół" mówi Jan, a ja chętnie dowiedziałabym się czegoś więcej na ten temat. Nie przeszkadzała mi ani trochę rubaszność towarzysząca tym rozmowom, była spójna z osobowością autorów.

Druga część to wspomnienia, dzieciństwo zarówno ojca jak i córki. I tutaj dużo, za dużo opisów pijackich imprez zarówno przy dzieciach jak i bez nich. Rozumiem, że środowisko artystyczne rządzi się swoimi prawami, ale te opowieści z odstawiania cyrków po całej Polsce i świecie może są interesujące w gronie zainteresowanych, uczestników, ale mnie jako czytelnika szybko zaczęły nudzić. Było ich po prostu za dużo i nie były zbyt ciekawe.

Wspomnienia z dzieciństwa Marii i jej brata, czasem pełne kolorów, wyobraźni i radości, częściej pełne alkoholu, tęsknoty i strachu oceniam na plus. Sam fakt poruszania tych ciężkich tematów i szczere rozmowy bardzo mi się podobały. Ale skoro cała książka tak mocno bazuje na autentyczności, po co próby zaklinania rzeczywistości i podkreślanie że 'to nie była patologia'. Rodzice 'wzajemnie bijący się po twarzach' lub dziecko pilnujące wieczór w wieczór by zapity ojciec niczego sobie nie połamał, nie zamarzł i nie został zaciągnięty przez jakąś 'obcą babę' do jej garderoby to jest patologia, nawet jeśli rodzina jest wykształcona, artystyczna itp. Taki mój mały mój minus w tym temacie. Ale jako osoba wychowywana w tych samych czasach i podobnych okolicznościach przyrody, doceniam, trochę zazdroszczę i nawet jestem wdzięczna za mozliwość 'podejrzenia' tych intymnych rozmów które w moim życiu nie miały okazji się odbyć.

Najchętniej podzieliłabym tę książkę na dwie mniejsze i każdą oceniła oddzielnie. Pierwsza to szczere, czasem trudne, często kontrowersyjne, ale zdecydowanie ciekawe rozmowy córki z ojcem. Starość, miłość, praca, religia, sztuka, seks, pasja, sens (lub brak sensu) życia, śmierć to niektóre z tematów poruszanych w tych rozmowach. Więcej tu przemyśleń Jana niż dyskusji, ale...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

W przypadku tej książki chyba niczego odkrywczego nie napiszę, zgadzam się z opiniami, że wciąga od pierwszych stron i czyta się ją bardzo przyjemnie.

Wątki podróży w czasie zwykle mnie irytują, bo z natury są dość mocno ograbione z logiki i dostarczają więcej pytań niz odpowiedzi, ale tutaj jakoś w to nie brnęłam, udało mi się zaakceptować sprawy tak jak King je sobie wymyślił (albo udawać, że je akceptuję i po prostu nie wnikać, że to czy tamto jest bez sensu).

Na pewno pomógł w tym świetny klimat książki.
King barwnie oddaje czasy które opisuje, czułam, że przenoszę się razem z głównym bohaterem i wsiąkam w tamtejsze smaki, zapachy, miasteczka i metropolie.

Na minus czasem zbyt mocno widoczna polaryzacja, chociażby to, że miasteczka są sielskie a metropolie bezduszne, ludzie w znakomitej większości albo do rany przyłóż, albo ciemne typy itp. Szybko znudził mnie też zbyt rozwinięty wątek miłosny i kilka razy zdarzyło mi się przewracać oczami w trakcie sen typu 'i wszyscy wstali i klaskali ze łzami w oczach' . Ale poza tym książka jest ciekawa, porządnie napisana i co najważniejsze dobrze się ją czyta.

W przypadku tej książki chyba niczego odkrywczego nie napiszę, zgadzam się z opiniami, że wciąga od pierwszych stron i czyta się ją bardzo przyjemnie.

Wątki podróży w czasie zwykle mnie irytują, bo z natury są dość mocno ograbione z logiki i dostarczają więcej pytań niz odpowiedzi, ale tutaj jakoś w to nie brnęłam, udało mi się zaakceptować sprawy tak jak King je sobie...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Thriller, grupa przyjaciół zamknięta w jednym miejscu, zimowe klimaty.. Coś w sam raz dla mnie, pomyślałam. Tylko ani to thriller, ani to przyjaciele, tylko zimowa sceneria się zgadza.

Ta książka to taki romanso-kryminał przeznaczony dla raczej młodszych czytelników, zamiast thrillera bardziej tu pasuje kategoria young adult. Więcej tam motylków w brzuchu, utraty oddechu, czerwonych policzków kiedy ta, tamta, siamta czy jeszcze kolejna osoba przebywa w zasięgu bohaterki o kilka sekund za długo. Komu wskoczyć do łóżka, kogo kocham, kogo nie, to ważniejsze dylematy niż zagadka kryminalna. A szkoda, bo sam kryminał ze snowboardem w tle może by się jako tako obronił. Chociaż chyba też nie, bohaterowie postępują tak niedorzecznie, że tylko na słaby netflixowy slasher by się to nadawało. Nie polecam.

Thriller, grupa przyjaciół zamknięta w jednym miejscu, zimowe klimaty.. Coś w sam raz dla mnie, pomyślałam. Tylko ani to thriller, ani to przyjaciele, tylko zimowa sceneria się zgadza.

Ta książka to taki romanso-kryminał przeznaczony dla raczej młodszych czytelników, zamiast thrillera bardziej tu pasuje kategoria young adult. Więcej tam motylków w brzuchu, utraty oddechu,...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Trochę nie rozumiem opinii, że ta książka nic nie wyjaśnia, że tajemnica nigdy nie zostanie odkryta, że przy takiej masie teorii nic nie wiadomo itp. Według mnie książka podaje sensowną i logiczną przyczynę tej tragedii, niewyjaśnione są, były i pewnie będą szczegóły wypadków i oczywiście oficjalne stanowisko władz w tej sprawie.

Reportaż nie poświęca dużo uwagi na wnikanie w teorie spiskowe. Jeśli już to skupia się na dociekaniu dlaczego one powstawały. Autorka skupia się na uczestnikach wyprawy i jej początkach, a potem na ukazaniu systemu gdzie normą jest zamiatanie wszystkiego pod dywan i na z góry przegranej walce rodzin (które po latach własnych śledztw także skłaniają się ku jednej teorii) o prawo do prawdy i poznania szczegółów śmierci ich bliskich.

Trochę nie rozumiem opinii, że ta książka nic nie wyjaśnia, że tajemnica nigdy nie zostanie odkryta, że przy takiej masie teorii nic nie wiadomo itp. Według mnie książka podaje sensowną i logiczną przyczynę tej tragedii, niewyjaśnione są, były i pewnie będą szczegóły wypadków i oczywiście oficjalne stanowisko władz w tej sprawie.

Reportaż nie poświęca dużo uwagi na...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Trochę za dużo science w tym przygodowym science-fiction, z drugiej strony w innych tego typu książkach zwykle właśnie science (a przy tym logika) kuleje, a tutaj autor zdecydowanie się napracował i według takiego laika jak ja wykonał kawał porządnej roboty i masę reaserchu.
Na plus zdecydowanie główny bohater; ogarnięty, pozytywny, zabawny, mimo trudnej sytuacji radzi sobie bez egzystencjonalnych cierpień młodego Marsjanina.

Trochę za dużo science w tym przygodowym science-fiction, z drugiej strony w innych tego typu książkach zwykle właśnie science (a przy tym logika) kuleje, a tutaj autor zdecydowanie się napracował i według takiego laika jak ja wykonał kawał porządnej roboty i masę reaserchu.
Na plus zdecydowanie główny bohater; ogarnięty, pozytywny, zabawny, mimo trudnej sytuacji radzi...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Jeśli mam polecić książkę, którą każdy powinien choć raz przeczytać, to to będzie właśnie "Droga" (najlepiej w pakiecie z "Na wschód od Edenu" Steinbeck'a)

Piękna i mimo że bardzo smutna, to jednak książka pełna pozytywnych mądrości. Między innymi o tym, że jedyne co mamy, nawet jeśli nie mamy już nic, to możliwość bycia porządnym człowiekiem i postępowanie w zgodzie z własnym sumieniem. I kiedy ja to piszę brzmi to wyświechtanie i/lub patetycznie, ale kiedy subtelnie, często między wierszami robi to McCarthy - jest moc.

Jeśli mam polecić książkę, którą każdy powinien choć raz przeczytać, to to będzie właśnie "Droga" (najlepiej w pakiecie z "Na wschód od Edenu" Steinbeck'a)

Piękna i mimo że bardzo smutna, to jednak książka pełna pozytywnych mądrości. Między innymi o tym, że jedyne co mamy, nawet jeśli nie mamy już nic, to możliwość bycia porządnym człowiekiem i postępowanie w zgodzie z...

więcej Pokaż mimo to