-
ArtykułyPodróże, sekrety i refleksje – książki idealne na relaks, czyli majówka z literaturąMarcin Waincetel10
-
ArtykułyPisarze patronami nazw ulic. Polscy pisarze i poeci na początekRemigiusz Koziński40
-
ArtykułyOgromny dom pełen książek wystawiony na sprzedaż w Anglii. Trzeba za niego zapłacić fortunęAnna Sierant10
-
ArtykułyPaul Auster nie żyje. Pisarz miał 77 latAnna Sierant6
Biblioteczka
2017-02-05
2017-11-26
2018-01-07
2019-02-12
2019-04-15
2019-07-20
Zdecydowanie odradzam lekturę. Niczego się raczej z tej książki nie dowiecie. Nawet trudno powiedzieć, o czym ona jest. Na pewno nie jest to żaden thriller, jak sugeruje to autor w podtytule.
Wątki są zagmatwane, a autor przeskakuje między nimi, nie pokazując żadnego celu, do którego by dążył. A to jakieś wspomnienia, a to rozliczne użalania się nad swoim losem, głównie na tle konfliktu ze służbami (niby dziennikarz śledczy, a psychika taka słabiutka, chyba, że to może gierka taka, żeby się czytelnik powzruszał z nim?), potem pojawia się jakiś wątek trochę śledczy. Są opisy jakichś spotkań i rozmów z różnymi ludźmi w powiązaniu z tematem WSI i Komisji Weryfikacyjnej ds. WSI, ale faktów tu niewiele, albo wcale. Jakiś informator, jeden, drugi się przewija, z którymi prowadzone są zagmatwane rozmowy, w innym miejscu czytamy o zeznaniach „Masy” i ich znaczeniu kryminalno-politycznym, w kontekście ich przekazania przez autora prasie. Pojawia się, ni z tego, ni z owego, rozdział z opowieścią o znajomym księdzu, potem znowu wspominki i użalanki nad sobą. Jest też spory fragment na temat nieudanego samobójstwa autora, podjętego za sprawą zarzutów prokuratorskich postawionych mu po zeznaniach byłego oficera WSW i WSI, ppłk. Tobisza, który to zresztą oficer pojawia się na wielu stronach książki - pewnie stał się swego rodzaju fobią autora. Co i rusz znajdziemy wyrzekania na III RP i na osuwanie się kraju w przepaść (do którego zresztą kraju podejście ma takie: kilka lat później nastała „wolna Polska”), przeplatane to jest czasem fragmentami na temat wiary, Boga, religii – takie osobiste przemyślenia, ideologiczne. Są plotkarskie doniesienia ze świata reporterskiego (jak np. wątek o Tomaszu Wołku), jakieś wymysły, domysły, no i w dwóch-trzech rozdziałach sprawa zabójstwa księdza Jerzego Popiełuszki, też pełna różnych teorii spiskowych i hipotez, przedstawiona jednak bardzo chaotycznie. Przy tym dwuwymiarowo, bo także ze sfabularyzowanego punktu widzenia prokuratora IPN, któremu śledztwo w tej sprawie nie wychodzi, bo mu wciąż ktoś przeszkadza i przerywa.
Cóż, postanowiłem dotrwać do końca książki, dzięki czemu powyższe mogłem napisać – może ktoś skorzysta i nie straci na nią czasu.
Zdecydowanie odradzam lekturę. Niczego się raczej z tej książki nie dowiecie. Nawet trudno powiedzieć, o czym ona jest. Na pewno nie jest to żaden thriller, jak sugeruje to autor w podtytule.
Wątki są zagmatwane, a autor przeskakuje między nimi, nie pokazując żadnego celu, do którego by dążył. A to jakieś wspomnienia, a to rozliczne użalania się nad swoim losem, głównie na...
2020-02-23
2020-10-24
2021-01-02
Znakomite świadectwo okresu międzywojennego, pisane krótko po rozpoczęciu wojny, w 1940 roku, przez znakomitego publicystę tamtego okresu i częściowo uczestnika opisywanych wydarzeń.
Lektura książki pomaga lepiej poznać tło polityczne głównych wydarzeń dwudziestolecia międzywojennego i zorientować się w zawiłościach politycznych, wśród organizacji politycznych i różnych "grup nacisku" (partii, związków itp.), a także w ważnych postaciach tamtego okresu. W końcowej części książki autor skupia się na mocnej krytyce działań (lub zaniechań) Rydza i Becka, które jego zdaniem wprost doprowadziły do dwustronnego, niemiecko-radzieckiego ataku na Polskę w 1939 roku.
Warto poznać to stanowisko.
Znakomite świadectwo okresu międzywojennego, pisane krótko po rozpoczęciu wojny, w 1940 roku, przez znakomitego publicystę tamtego okresu i częściowo uczestnika opisywanych wydarzeń.
Lektura książki pomaga lepiej poznać tło polityczne głównych wydarzeń dwudziestolecia międzywojennego i zorientować się w zawiłościach politycznych, wśród organizacji politycznych i różnych...
2021-07-18
2021-12-19
Generalnie rzeczywiście rozumowanie p. Władysława Studnickiego biegło innymi torami, niż ówczesnej elity rządzącej i większości liczącej się opinii publicznej (sterowanej w znacznej mierze przez tych pierwszych), a efektem tego było znacznie lepsze zrozumienie przez niego sytuacji międzynarodowej u progu II wojny światowej. Nie można jednak przesadzać z tym "jasnowidztwem", nie przewidział wszystkich możliwych scenariuszy, a tylko kierunek, w którym sprawy się potoczyły. Ale to i tak bardzo wiele, zatem można uchylić kapelusza.
Dane, na których autor się opiera są jednak fragmentaryczne, mają luki i błędy, co częściowo jest podpowiadane i nieco korygowane w przypisach redakcyjnych. Być może wynika to z krótkiego okresu powstawania książki - niecałe dwa miesiące.
Niektóre argumenty mogą jednak nawet śmieszyć, jak ten o cherlawych polskich chłopach, żyjących w przeludnionych wsiach, dla których jedynym ratunkiem wg p. Studnickiego miałaby być kolonizacja wschodu (po zajęciu nowych terenów dawnej Rzeczpospolitej - które przecież utraciliśmy, lub których nie odzyskaliśmy zresztą właśnie za sprawą narodowców w ramach uzgodnień traktatu ryskiego - wtedy się bali, że za dużo będzie obcych nacji na naszym terenie). Jakoś nie brał pod uwagę tego, że przeludnienie polskiej wsi wynikało z niedorozwoju polskich miast i przemysłu, i że to w tą stronę należało sterować rozwojem Polski i jej gospodarki, a nie w stronę rozgęszczania chłopów do "kolonii". Taki trochę "Lebensraum" po polsku.
Co mi jednak przeszkadza najbardziej w tej sylwetce, to jego zapiekły antysemityzm, tak charakterystyczny dla narodowców. Antysemityzm w dodatku nie oparty na żadnych realnych przesłankach, tylko taki pospolity, ze słyszenia, że wszystkiemu winni Żydzi, są wszędzie, wszystkim sterują - Francją, Ameryką, Polską itd. Ich losu zresztą też nie przewidział, choć swoją postawą być może w jakiejś cząstce do niego się przyczynił.
Generalnie rzeczywiście rozumowanie p. Władysława Studnickiego biegło innymi torami, niż ówczesnej elity rządzącej i większości liczącej się opinii publicznej (sterowanej w znacznej mierze przez tych pierwszych), a efektem tego było znacznie lepsze zrozumienie przez niego sytuacji międzynarodowej u progu II wojny światowej. Nie można jednak przesadzać z tym...
więcej mniej Pokaż mimo to2023-01-01
2023-07-01
2023-10-22
2023-10-25
2023-10-30
2023-11-08
W szkole o wojnie polsko-bolszewickiej, o traktacie ryskim, o opcjach i wyborach ówczesnych polskich polityków nie uczono, a bardzo warto o tym wiedzieć, bo był to rzeczywiście moment przełomowy w polskiej historii. Nie uczono też o skutkach tych zdarzeń, o wydaniu na rzeź, władanie i terror bolszewików między 1,5 do 2 milionów polskich obywateli, o oddaniu dobrowolnym ziem terytorialnie zbliżonych do pierwszego rozbioru Polski, o zdradzie wobec Ukrainy (i czemuż dziwić się potem stosunkowi Ukraińców do Polaków?), o zaprzepaszczeniu możliwości budowy silnego państwa federacyjnego, a to wszystko nie po klęsce, lecz po militarnym zwycięstwie nad bolszewikami. Warto to wszystko poznać także dlatego, że tak jak wówczas, w 1920 roku, gdy zmarnowana została wielka szansa dla Polski, dziś też przywoływane są hasła o "Polsce dla Polaków" i temu podobne bzdury.
W szkole o wojnie polsko-bolszewickiej, o traktacie ryskim, o opcjach i wyborach ówczesnych polskich polityków nie uczono, a bardzo warto o tym wiedzieć, bo był to rzeczywiście moment przełomowy w polskiej historii. Nie uczono też o skutkach tych zdarzeń, o wydaniu na rzeź, władanie i terror bolszewików między 1,5 do 2 milionów polskich obywateli, o oddaniu dobrowolnym ziem...
więcej Pokaż mimo to