Wielu czytelników "Chińskiego obwarzanka" zna już zapewne Autora nie tylko z innych jego książek, ale też z licznych wystąpień w mediach, zwłaszcza kanałach internetowych. Lubina pisze tak jak mówi - ze swadą, zwłaszcza w tej książce, która ma cele popularyzatorskie raczej, a nie ściśle naukowe. Nie unika ironii, sarkazmu, swoistego humoru, czyta się te teksty jak zapis wykładu czy prelekcji, i to prelekcji dla przyjaciół, dla znajomych zebranych na degustacji chińskich potraw. Mimo bardzo swobodnego, potocznego języka, merytorycznie pewnie bez poważnych zarzutów, co powinni ocenić eksperci. A zasięg tematów jest równie rozległy, jak ich terytorialny i historyczny obszar. Obwarzanek, to grupa narodów, kultur, które w wyniku procesów historycznych znajdują się lub mają się znaleźć w granicach dzisiejszej CHRL. Autor zaczyna od Tajwanu, gdzie powstawały zręby tej książki. Wychodząc na chwilę nieco poza jej treść, przykład Tajwanu jest dobrym punktem wyjścia dla ponownego przemyślenia kwestii determinizmu kulturowego, kwestii tego, czy dana kultura , "narodowy charakter" , mentalność determinuje panujący system polityczny. Albo, innymi słowy, czy możliwa jest demokratyzacja kraju wyrosłego w tradycji autorytarnej. I odwrotnie. To jednak zbyt poważna kwestia, aby ją tu choćby pobieżnie dyskutować.
Wspólnym motywem wszystkich rozdziałów jest konfrontacja "modernizacji o chińskiej [czytaj: maoistowskiej] specyfice" z tradycyjną, nieraz faktycznie bardzo konserwatywną kulturą, cywilizacyjnym zacofaniem poszczególnych terytoriów. Szczególnie uderzający w tym kontekście są , moim zdaniem, przypadki Tybetu i Mongolii. Ceną postępu i modernizacji jest stopniowe umieranie rdzennych kultur, narodowości, obyczajów, co Lubina pokazuje w sposób przygnębiająco konkretny. Żelazna ręka partii komunistycznej równie hojnie rozbudowuje przemysł, infrastrukturę, podnosi poziom życia mieszkańców 'obwarzanka", co gasi wszelkie przejawy niezależności i indywidualności. Co więcej, ręka ta pisze na nowo historię uzasadniającą wielkochiński nacjonalizm, pozbawia inne ludy ich świętych i bohaterów czyniąc z nich "Chińczyków", jak choćby Czyngiz Chana. Opisy te pozostawiają dość przygnębiające wrażenie, zmiany wydają się nieodwracalne. Michał Lubina zaznacza jednak, że być może pewna niecierpliwość i pośpiech, z jakim Xi Jinping forsuje autorytarne rozwiązania, sugeruje, że ma świadomość cyklicznego charakteru dziejów, że trend może się odwrócić.
Formalną zaletą pracy Lubiny jest opisowe ujęcie przypisów i bibliografii, gdzie każdy może sobie wyszukać dodatkowe pozycje dla pogłębienia wiedzy na poszczególne tematy. Ja już skorzystałem z jego sugestii, i sięgnąłem do tekstów Terzaniego oraz Dziaka i Bayera. Tę część książki czyta się niemal z równą przyjemnością, jak jej główne partie.
Wielu czytelników "Chińskiego obwarzanka" zna już zapewne Autora nie tylko z innych jego książek, ale też z licznych wystąpień w mediach, zwłaszcza kanałach internetowych. Lubina pisze tak jak mówi - ze swadą, zwłaszcza w tej książce, która ma cele popularyzatorskie raczej, a n...
Rozwiń
Zwiń