Opinie użytkownika

Filtruj:
Wybierz
Sortuj:
Wybierz

Na półkach:

Pisarka stara się uchwycić i opisać zarówno atmosferę oczekiwania, które zawsze wiążemy z latem, jak i moment zmiany społecznej, pokoleniowej, którą niewątpliwie obserwujemy. Obie te rzeczy udają się jej doskonale.

Lato prowokuje do myślenia, skłania do wyciągnięcia wniosków, zostawia z nutą melancholii, ale również optymizmu. Polecam czytać w letni, najlepiej deszczowy dzień, bo to lektura wymagająca skupienia i namysłu.

Pisarka stara się uchwycić i opisać zarówno atmosferę oczekiwania, które zawsze wiążemy z latem, jak i moment zmiany społecznej, pokoleniowej, którą niewątpliwie obserwujemy. Obie te rzeczy udają się jej doskonale.

Lato prowokuje do myślenia, skłania do wyciągnięcia wniosków, zostawia z nutą melancholii, ale również optymizmu. Polecam czytać w letni, najlepiej deszczowy...

więcej Pokaż mimo to

Okładka książki Stówka. Przeczytaj to jeszcze raz Anna Dziewit-Meller, Justyna Sobolewska
Ocena 6,8
Stówka. Przecz... Anna Dziewit-Meller...

Na półkach:

Stówka to wspaniała, dająca wiele radości przygoda czytelnicza. W dodatku można ją czytać na wiele sposobów: polemizować z wyborami autorek, można się tymi wyborami zainspirować tworząc własne listy najważniejszych lektur, a także te hańby, wstydu i książek do nadrobienia. Ta książka jest też doskonałym materiałem do prowadzenia rozmów z czytającymi znajomymi, na temat tego, jak recepcja poszczególnych tytułów zmieniała nam się na przestrzeni lat.

Osobiście zapragnęłam, w trybie natychmiastowym wrócić do Uczty Babette, w końcu uzupełnić biblioteczkę o poszukiwane od dawna Życie jak w Madrycie - zbiór felietonów Pereza- Reverte oraz nadrobić niektóre teksty Iwaszkiewicza.

Autorki pisały swoje teksty oddzielnie, tworząc rozłączne zbiory. Nie znajdziemy tu więc wewnętrznych dyskusji, polemik, ścierających się punktów widzenia. Trochę szkoda W czasach, gdy wszelkie dyskusje o literaturze ( o sporach nie wspominając) praktycznie zniknęły z przestrzeni publicznej, z pewnością byłoby to ciekawe, i być może jest dobrym pomysłem na kolejną wspólną książkę.

Stówka jest przyjemnością również pod względem estetycznym, szkoda tylko, że złote litery tytułu na okładce i grzbiecie starły się już w trakcie pierwszego, spokojnego czytania książki. Przy tak dużej dbałości o cały projekt, i ten element mógł zostać lepiej przemyślany i solidniej wykonany przez wydawcę

Ten drobny mankament nie zmienia faktu, że Stówka, według mnie ma w sobie wszystkie cechy lektury idealnej, zwłaszcza dla każdego mola książkowego.

Stówka to wspaniała, dająca wiele radości przygoda czytelnicza. W dodatku można ją czytać na wiele sposobów: polemizować z wyborami autorek, można się tymi wyborami zainspirować tworząc własne listy najważniejszych lektur, a także te hańby, wstydu i książek do nadrobienia. Ta książka jest też doskonałym materiałem do prowadzenia rozmów z czytającymi znajomymi, na temat...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

o alkoholizmie, syndromie DDA pisze się dużo, o pijących rodzicach mówi się znacznie rzadziej. Jednym z oczywistych powodów jest wstyd i myślenie o tym, "co ludzie powiedzą", ale też potrzeba źle pojętej ochrony i krycia pijącego. Aleksandra Zbroja przełamuje to tabu i robi to świetnie. Mireczek był alkoholikiem typu menel, któremu często zdarzało się sypiać na dworcach i klatkach schodowych. Ojcem nieobecnym, zawodzącym i krzywdzącym na wiele różnych, okropnych sposobów. Zbroja daje sobie prawo głosu, prawo do wyrażenia różnych uczuć: gniewu, złości, bezsilności, prawo do nie wybaczenia. Co najważniejsze walczy o siebie, nie stawia w pozycji ofiary. Nie szantażuje emocjonalnie czytelników, chcąc wymusić współczucie. Zamiast tego próbuje zrozumieć, buduje szerszy kontekst, patrzy z różnych perspektyw. Szukając śladów człowieka w ojcu, przy okazji wysłuchiwania opowieści członków jego rodziny i znajomych, poznaje okoliczności jego życia, które mogły mieć wpływ na taki, a nie inny bieg zdarzeń - nie usprawiedliwia, przygląda się z dystansu. Za pomocą statystyk, cytatów z literatury kreśli coś na kształt portretu zbiorowego polskiego alkoholika czasów PRL-u. To swobodne przemieszczanie się między gatunkami sprawia, że ta książka jest tak dobra i broni się literacko. Choć każde doświadczenie alkoholizmu jest inne, to mechanizmy obronne i cechy, których nabywa się w starciu z nim są już bardzo podobne. Książka Zbroi niewątpliwie pomoże osobom z podobnymi doświadczeniami, a tym którzy ich nie mają otworzy umysł, oczy i być może sprawi, że zaczną się uważniej rozglądać dookoła siebie. Mam nadzieję, że takich głosów w literaturze pojawi się znacznie więcej.

o alkoholizmie, syndromie DDA pisze się dużo, o pijących rodzicach mówi się znacznie rzadziej. Jednym z oczywistych powodów jest wstyd i myślenie o tym, "co ludzie powiedzą", ale też potrzeba źle pojętej ochrony i krycia pijącego. Aleksandra Zbroja przełamuje to tabu i robi to świetnie. Mireczek był alkoholikiem typu menel, któremu często zdarzało się sypiać na dworcach i...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Podczas wielokilometrowych spacerów po Nowym Jorku, odbywanych w towarzystwie matki, autorka snuje opowieść o dzieciństwie spędzonym w kamienicy na Bronxie, w otoczeniu licznych kobiet. W tym autobiograficznym eseju pisarka wiele uwagi poświęca toksycznej relacji z matką, która przez całe życie tkwiła w żałobie po śmierci ukochanego męża. Zamknięta w świecie własnych emocji, żalu i poczuciu krzywdy, nie zwracała uwagi na uczucia innych. Trudno było przy niej swobodnie oddychać, trudno było wyjść na wolność z budowanej latami klatki. To opowieść o odzyskiwaniu własnego głosu i nadawaniu mu znaczenia. O wyzwoleniu i odwadze kroczenia indywidualną ścieżką, dokonywaniu wolnych wyborów i podejmowaniu często niepopularnych decyzji. O buncie przeciwko narzuconym rolom społecznym, patriarchalnemu porządkowi świata. Równocześnie o tym, jak łatwo wchodzimy w te schematy, zawierając związki małżeńskie. To opowieść o kobiecie, która wybrała własny model relacji damsko - męskich, opartych przede wszystkim na intelektualnym uwodzeniu i przyciąganiu seksualnym, takiej która pragnie żyć w zgodzie ze sobą, nawet za cenę rosnącej samotności i bycia na uboczu, bo największą wartość stanowi dla niej otwarty, niezależny umysł. Gornick jest autentyczna, pisze bezkompromisowo, ostro. Nie bez przyczyny uznawana jest za ikonę radykalnego feminizmu. Urzeka erudycją, zachwyca uważnością i dbałością o szczegóły, a co najważniejsze zmusza do myślenia i do działania. Dodaje odwagi i skrzydeł. Lektura obowiązkowa!

Podczas wielokilometrowych spacerów po Nowym Jorku, odbywanych w towarzystwie matki, autorka snuje opowieść o dzieciństwie spędzonym w kamienicy na Bronxie, w otoczeniu licznych kobiet. W tym autobiograficznym eseju pisarka wiele uwagi poświęca toksycznej relacji z matką, która przez całe życie tkwiła w żałobie po śmierci ukochanego męża. Zamknięta w świecie własnych...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

W Odeszło, zostało, widać, jak ważne dla Croft są słowa i język. Dobiera je ostrożnie, waży z uwagą. O rzeczach najważniejszych: miłości, tęsknocie, lęku, chorobie pisze z dużą wrażliwością, ale bez odrobiny patosu, egzaltacji. O tematach trudnych: niezrozumieniu, braku akceptacji, zaburzeniach odżywiania, próbie samobójczej - z dystansem, na chłodno. Co ważne, w żadnym fragmencie nie próbuje szantażować emocjonalnie czytelników. Wszystkie emocje pulsują tu pod skórą, są ukryte pod powierzchnią tekstu. Croft pilnuje, by uwalniały się powoli, nie przejęły kontroli nad percepcją całości. Język używany przez autorkę jest prosty, momentami naiwny, mający podkreślić perspektywę dziecka.

To nie jest wielka literatura i trudno oprzeć się wrażeniu, że nie rości sobie praw do tego typu określeń. To proza oszczędna, kameralna, intymna. Prezentowana czytelnikowi z dużą nieśmiałością i licznymi obawami. Wyrosła na gruncie osobistego doświadczenia. W związku z tym bardzo trudno ją oceniać. Z jednej strony mamy tu uniwersalną powieść o dojrzewaniu, z drugiej, prozę autobiograficzną, skupioną na opisie codzienności. Może więc wystarczy napisać zwyczajnie: po prostu dobrą literaturę.

Nie udało mi się podczas lektury przywiązać do bohaterek, opowieść nie poruszyła we mnie tych najczulszych strun. Niemniej dostrzegam jej wszystkie wzruszające momenty. Najcenniejsze w tej prozie są jednak: język i oryginalna forma. To właśnie z uwagi na nie warto zapoznać się z tą historią.

W Odeszło, zostało, widać, jak ważne dla Croft są słowa i język. Dobiera je ostrożnie, waży z uwagą. O rzeczach najważniejszych: miłości, tęsknocie, lęku, chorobie pisze z dużą wrażliwością, ale bez odrobiny patosu, egzaltacji. O tematach trudnych: niezrozumieniu, braku akceptacji, zaburzeniach odżywiania, próbie samobójczej - z dystansem, na chłodno. Co ważne, w żadnym...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Klasyka literatury sprzed blisko 40 lat, ostatnio pięknie wznowiona przez Wydawnictwo Marginesy. Saga o rodzinie temperamentnego Estebana Trueby. Choć głównym bohaterem na pierwszy rzut oka wydaje się mężczyzna, tak naprawdę jest to powieść o kobietach, ich sile wzajemnym wsparciu i więzach rodzinnych, z których nie sposób się uwolnić. Pięknie napisana historia o miłości, odwadze, nienawiści i zemście. Mamy tu świetnie skonstruowanych bohaterów, do których przywiązujemy się od pierwszych stron, trzymającą w napięciu, gęstą od emocji fabułę. Mamy również sporą dawkę realizmu magicznego, który jednak w żaden sposób nie zaburza harmonii całości, a jedynie dodaje jej smaku i charakteru. Literatura doskonała.

Klasyka literatury sprzed blisko 40 lat, ostatnio pięknie wznowiona przez Wydawnictwo Marginesy. Saga o rodzinie temperamentnego Estebana Trueby. Choć głównym bohaterem na pierwszy rzut oka wydaje się mężczyzna, tak naprawdę jest to powieść o kobietach, ich sile wzajemnym wsparciu i więzach rodzinnych, z których nie sposób się uwolnić. Pięknie napisana historia o miłości,...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

W najnowszej książce Solnit kontynuuje misję uświadamiania nam, że wciąż żyjemy w świecie zdominowanym przez patriarchat, wskazuje, ile jeszcze mamy do zrobienia, by to zmienić, zauważa również to, co już zmieniło się na lepsze. Pisze o uciszaniu kobiet, pomijaniu, odbieraniu im głosu i prawa do decydowania o sobie i swoim ciele. O wymazywaniu z historii, choćby poprzez utrwalanie stereotypu, że w dawnych czasach to mężczyźni wyruszali na polowanie, a kobiety czekały na nich, siedząc bezczynnie w jaskiniach. O kulturze gwałtu, w której wciąż świadectwa kobiet uznaje się za bezwartościowe i powszechne jest przekonanie o tym, że "sama jest sobie winna, bo..." . O przemocy domowej: fizycznej i psychicznej O tym, że coraz więcej mężczyzn rozumie, czym i po co jest feminizm i staje się feministami. Problem uciszenia dotyczy również ich, choćby przez wpajanie im od dziecka, że nie powinni okazywać emocji, bo to niemęskie. Solnit pisze bardzo bezpośrednim, momentami wręcz kolokwialnym językiem. Pisze zadziornie, zaczepnie, konfrontacyjnie, polemicznie. Pisze tak, że recenzje jej książek mogłyby być jednym, bardzo obszernym cytatem. Matka wszystkich pytań, nie jest krokiem milowym w twórczości eseistki, bardziej jest kolejnym etapem na drodze do budowania, kształtowania i zmieniania świadomości społecznej w temacie szeroko pojętej opresji kobiet. Nie jest to też żadne odkrycie Ameryki, bo o tych sprawach mówi się już od dawna. Smutne jest to, że mimo upływu lat, rozwoju cywilizacyjnego i zmianach w świadomości, wciąż są one tak boleśnie aktualne, w zasadzie pod każdą szerokością geograficzną. Że wciąż trzeba mówić o tym głośno, przypominać, tłumaczyć, przekonywać uświadamiać. I całe szczęście, że jest ktoś taki, jak Rebecca Solnit, kto robi to w sposób prosty i zrozumiały dla wszystkich.

W najnowszej książce Solnit kontynuuje misję uświadamiania nam, że wciąż żyjemy w świecie zdominowanym przez patriarchat, wskazuje, ile jeszcze mamy do zrobienia, by to zmienić, zauważa również to, co już zmieniło się na lepsze. Pisze o uciszaniu kobiet, pomijaniu, odbieraniu im głosu i prawa do decydowania o sobie i swoim ciele. O wymazywaniu z historii, choćby poprzez...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Zima, podobnie, jak jej poprzedniczka Jesień to gęsta, napisana pięknym językiem proza. Mnóstwo tu literackich tropów do odkrycia i publicystyki. Pozostawia wiele możliwości interpretacji. Można się w niej pogubić, można się w niej zatracić, można się nią zachwycić i można się nad nią zamyślić. Literatura nieoczywista, nie dająca się zaszufladkować, niełatwa w odbiorze, długo pozostająca w pamięci. Taka, która nie ma najmniejszego zamiaru podobać się wszystkim i spełniać jakiekolwiek oczekiwania.

Jesień mnie zachwyciła, Zima nieco ten entuzjazm ostudziła. Niemniej jednak w dalszym ciągu z dużą ciekawością czekam na kolejne tomy z cyklu Pory roku. Nie ulega wątpliwości, że Ali Smith jest jedną z najbardziej oryginalnych, intrygujących, współczesnych pisarek.

Zima, podobnie, jak jej poprzedniczka Jesień to gęsta, napisana pięknym językiem proza. Mnóstwo tu literackich tropów do odkrycia i publicystyki. Pozostawia wiele możliwości interpretacji. Można się w niej pogubić, można się w niej zatracić, można się nią zachwycić i można się nad nią zamyślić. Literatura nieoczywista, nie dająca się zaszufladkować, niełatwa w odbiorze,...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Napisana, jak reportaż, dziwna, niepokojąca, porażająca proza. Autor od pierwszej strony niezwykle umiejętnie buduje atmosferę grozy i napięcia. Skłania do refleksji nad kondycją społeczną. Stawia wiele istotnych pytań o rolę dziecka w społeczeństwie, moralność, zasady i ich granice. Książka warta uwagi.

Napisana, jak reportaż, dziwna, niepokojąca, porażająca proza. Autor od pierwszej strony niezwykle umiejętnie buduje atmosferę grozy i napięcia. Skłania do refleksji nad kondycją społeczną. Stawia wiele istotnych pytań o rolę dziecka w społeczeństwie, moralność, zasady i ich granice. Książka warta uwagi.

Pokaż mimo to


Na półkach:

Pisarka, historyczka sztuki, romanistka - Agnieszka Taborska, opowiada o życiu rozpiętym pomiędzy Ameryką, Europą i Warszawą. Dziennik obejmuje okres od 1 kwietnia do 27 czerwca 2020 roku. Opisy pandemicznej, warszawskiej codzienności, przeplatane są adekwatnymi cytatami z literatury i licznymi nawiązaniami do innych tekstów kultury. Całość napisana jest lekko, zabawnie erudycyjnie. Od opisywanych wydarzeń upłynęło jednak zbyt mało czasu, by móc w pełni docenić wartość tekstu i spojrzeć na niego z dystansu. W związku z tym obecnie czyta się to bardziej, jak kolekcję złych wspomnień, do których nie bardzo ma się ochotę wracać myślami.

Pisarka, historyczka sztuki, romanistka - Agnieszka Taborska, opowiada o życiu rozpiętym pomiędzy Ameryką, Europą i Warszawą. Dziennik obejmuje okres od 1 kwietnia do 27 czerwca 2020 roku. Opisy pandemicznej, warszawskiej codzienności, przeplatane są adekwatnymi cytatami z literatury i licznymi nawiązaniami do innych tekstów kultury. Całość napisana jest lekko, zabawnie...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

W tekstach znajdziemy przede wszystkim bardzo osobistą historię czytania i pisania Tokarczuk. Autorka pisze o tym, jak i kiedy kształtował i zmieniał się jej gust literacki, przedstawia swoich ulubionych bohaterów. Dużo uwagi poświęca swojej filozofii pisania i procesu twórczego. Trudno oprzeć się wrażeniu, że ten zbiór jest ukłonem noblistki w stronę czytelnika, okazją do Jej bliższego poznania. Całość jest napisana bardzo przystępnym językiem. Doskonała rzecz dla tych, którzy chcieliby rozpocząć przygodę z twórczością pisarki, ale dotychczas bali się to zrobić, myśląc że jest ona dla nich za trudna, zbyt hermetyczna.

W tekstach znajdziemy przede wszystkim bardzo osobistą historię czytania i pisania Tokarczuk. Autorka pisze o tym, jak i kiedy kształtował i zmieniał się jej gust literacki, przedstawia swoich ulubionych bohaterów. Dużo uwagi poświęca swojej filozofii pisania i procesu twórczego. Trudno oprzeć się wrażeniu, że ten zbiór jest ukłonem noblistki w stronę czytelnika, okazją do...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Literatura lekka, niezobowiązująca i niekonieczna. To, co początkowo wydawało się ciekawym pomysłem w miarę rozwoju akcji zaczyna zwyczajnie nużyć. Piękna, świąteczna okładka nie ma nic wspólnego z treścią książki, jest klasycznym zmyleniem czytelnika. Rozczarowanie, a szkoda, bo potencjał historii był spory.

Literatura lekka, niezobowiązująca i niekonieczna. To, co początkowo wydawało się ciekawym pomysłem w miarę rozwoju akcji zaczyna zwyczajnie nużyć. Piękna, świąteczna okładka nie ma nic wspólnego z treścią książki, jest klasycznym zmyleniem czytelnika. Rozczarowanie, a szkoda, bo potencjał historii był spory.

Pokaż mimo to


Na półkach:

Kosztolányi jest mistrzem w opisywaniu detali, pozornie nieistotnych, błahych wydarzeń, które po czasie okazują się mieć decydujący, często tragiczny wpływ na losy jednostki. Doskonale nakreślone, niejednoznaczne postaci, świetny opis codzienności i atmosfery panującej w prowincjonalnym miasteczku. Powieść napisana w starym, pięknym stylu: z powolnie rozwijającą się narracją i ogromnym kunsztem językowym. Zdumiewa wielością poruszanych tematów (konflikt pokoleń, niezrozumienie jednostki i świata, samotność, pamięć i powrót do wspomnień z przeszłości) oraz mnogością możliwych interpretacji. Literatura wybitna.

Kosztolányi jest mistrzem w opisywaniu detali, pozornie nieistotnych, błahych wydarzeń, które po czasie okazują się mieć decydujący, często tragiczny wpływ na losy jednostki. Doskonale nakreślone, niejednoznaczne postaci, świetny opis codzienności i atmosfery panującej w prowincjonalnym miasteczku. Powieść napisana w starym, pięknym stylu: z powolnie rozwijającą się...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

To dobrze skonstruowana, napisana z rozmachem powieść o sile rodzinnych więzów, rasizmie, uprzedzeniach, a przede wszystkim poszukiwaniu, odkrywaniu i budowaniu swojej tożsamości. Mocno obecny jest tu również wątek kultury queer i transseksualności. Bennett stawia wiele istotnych pytań m.in o to, czy można oderwać się od korzeni, ile masek jesteśmy w stanie nałożyć i jak długo możemy w nich funkcjonować, czy jesteśmy tym, kim się czujemy, czy tym kogo pokazujemy światu? Całość napisana jest z ogromnym wyczuciem, bez poszukiwania taniej sensacji i nadmiernej emocjonalności. Moja znikająca połowa to również doskonały przykład na to, że w literaturze współczesnej zmienia się sposób opowiadania historii. Podejmowane są tematy, które dotychczas były zupełnie pomijane, pojawiają się bohaterowie, którzy nie mieli swojej reprezentacji.

To dobrze skonstruowana, napisana z rozmachem powieść o sile rodzinnych więzów, rasizmie, uprzedzeniach, a przede wszystkim poszukiwaniu, odkrywaniu i budowaniu swojej tożsamości. Mocno obecny jest tu również wątek kultury queer i transseksualności. Bennett stawia wiele istotnych pytań m.in o to, czy można oderwać się od korzeni, ile masek jesteśmy w stanie nałożyć i jak...

więcej Pokaż mimo to

Okładka książki Książka o miłości Olga Drenda, Małgorzata Halber
Ocena 6,3
Książka o miłości Olga Drenda, Małgor...

Na półkach:

Książka o miłości to eksperyment, który mógł się nie udać. Wyszedł znakomicie - przede wszystkim dzięki odwadze, szczerości i swobodzie autorek. Choć tytuł prowokuje i onieśmiela wielkością podejmowanego tematu - nie lękajcie się i czytajcie to wszyscy. Książka o miłości, na szczęście nie ma nic wspólnego z poradnikami typu: Jak być szczęśliwym i znaleźć partnera w 30 dni. I chwała jej za to.
Pierwsze, co przykuwa uwagę to oryginalna forma, którą autorki określiły jako esej w dialogu. Mamy poczucie, że przysłuchujemy się, czytamy rozmowę dwóch przyjaciółek, które spotkały się, by wymienić się doświadczeniami, obserwacjami i wątpliwościami dotyczącymi relacji damsko-męskich i nie tylko. Swoboda, z jaką rozmawiają, energia, którą emanują sprawia, że bardzo szybko wchodzimy w tekst, czujemy się zaproszeni do dyskusji. Język potoczny, wulgaryzmy, internetowy slang, łączy się tu gładko z naukowymi teoriami, a banał pięknie współbrzmi z filozoficznym niemalże namysłem. To mieszanie stylów, zabawa konwencjami pozbawia całość akademickiego nadęcia, ujmuje tematowi powagi i ciężaru, jednocześnie pokazuje, z jak niejednoznacznym, trudnym do zdefiniowania zagadnieniem obcujemy.
Uwalniające i ożywcze jest to, że nie ma tu wszechwiedzącego narratora. Nie ma gotowych porad, nieznośnego dydaktyzmu, poczucia wyższości. Jest jedynie próba znalezienia w miarę uniwersalnych metod radzenia sobie z emocjami i ich nazywania. Jest odwaga w mówieniu: nie wiem, przyznawaniu się do błędów, bezradności, słabości. Zdecydowanie jest to rzecz dla tych, którzy wciąż poszukują, mają wątpliwości, częściej zadają pytania, niż znajdują odpowiedzi.
Od razu po przeczytaniu całości przyszedł mi do głowy tytuł piosenki zespołu Pidżama Porno: Nikt tak pięknie nie mówił, ze się boi miłości. Bo w Polsce od dawna nikt tak mądrze i prawdziwie, jak Halber i Drenda o miłości nie napisał. Nikt nie podszedł do tematu tak odważnie i nie spojrzał na niego w tak wieloaspektowy sposób. Błyskotliwość i erudycja doskonale łączą się tu z wrażliwością, empatią i zwyczajnością. Trudna to sztuka. Efekt końcowy przynosi ogromną przyjemność czytania i poczucie obcowania z wyjątkowym tekstem.

Książka o miłości to eksperyment, który mógł się nie udać. Wyszedł znakomicie - przede wszystkim dzięki odwadze, szczerości i swobodzie autorek. Choć tytuł prowokuje i onieśmiela wielkością podejmowanego tematu - nie lękajcie się i czytajcie to wszyscy. Książka o miłości, na szczęście nie ma nic wspólnego z poradnikami typu: Jak być szczęśliwym i znaleźć partnera w 30 dni....

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Z niejednej półki to biblia i obowiązkowa pozycja dla każdego, kto kocha książki i tych, którzy są równie ciekawi ich twórców - pisarzy. Lektura idealna na czas kwarantanny, izolacji społecznej, kolejnego lockdownu, czy po prostu okres jesienno - zimowy.

W tym tomie można się zatopić i zapomnieć o całym świecie na długie godziny, a nawet dni. Można też wręcz przeciwnie: dowiedzieć się o świecie znacznie więcej, spojrzeć szerzej, niż oferują aktualne przekazy medialne.

W całym tomie nie ma błahych tematów i nieistotnych słów. Każda rozmowa jest ciekawym spotkaniem, które prowadzi do odkrycia nowych perspektyw i poszerzenia horyzontów.

W zeszłym roku wymarzonym, pożądanym przez każdego książkoholika prezentem gwiazdkowym był Słownik miejsc wyobrażonych Alberto Manguela i Gianniego Guadalupiego. Nie mam żadnych wątpliwości, że w tym roku będzie to Z niejednej półki. Wywiady Michała Nogasia. Książka uniwersalna, z którą można obcować na wiele sposobów: łyknąć na raz, podzielić na mniejsze porcje, zrobić ranking ulubieńców i rozmowy z nimi przeczytać w pierwszej kolejności, przeczytać wyłącznie wywiady z pisarzami, których twórczości jeszcze nie znamy i w ten sposób dokonać małych odkryć Ameryki, zacząć od obejrzenia ilustracji. Niezależnie od wybranego sposobu czytania, z całą pewnością nie będzie to zmarnowany czas, bo to lektura wielokrotnego użytku, a każdy powrót do niej to przyjemność w czystej postaci.

Z niejednej półki to biblia i obowiązkowa pozycja dla każdego, kto kocha książki i tych, którzy są równie ciekawi ich twórców - pisarzy. Lektura idealna na czas kwarantanny, izolacji społecznej, kolejnego lockdownu, czy po prostu okres jesienno - zimowy.

W tym tomie można się zatopić i zapomnieć o całym świecie na długie godziny, a nawet dni. Można też wręcz przeciwnie:...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Roześmiejmy się czym prędzej, żeby nie zapłakać**** - ten cytat doskonale opisuje emocje towarzyszące lekturze zbioru tekstów Sedarisa. W tych słodko-gorzkich szkicach pod płaszczykiem dowcipu, sarkazmu i ironii, kryją się poruszające historie o trudnych relacjach rodzinnych, lękach, przywarach społecznych.
Sedaris co krok przesuwa granice wstydu i intymności, bez problemu opowiadając o przebiegu grypy jelitowej, czy kłopotach fizjologicznych. Humor skatologiczny jest tu osobną kategorią. Dla autora tabu zdaje się nie istnieć, choć w niektórych kwestiach jest zaskakująco pruderyjny. Nie pasuje do żadnych ram i schematów. Jego matka często mawiała : To niemożliwe, żeby ktoś tak postąpił, ojciec z kolei kwitował zdaniem: słowo daje, poziom tej dyskusji pozostawia wiele do życzenia.** Czytelnik ma dokładnie takie same wrażenia, co chwilę zadając sobie pytanie: dlaczego jeszcze czytam tę książkę? I jednocześnie nie mogąc się od niej oderwać.
Calypso z całą pewnością nie jest książką dla wszystkich, ale za to jest książką o wszystkich. Każdy z nas ma swoje własne dziwactwa, słabości, lęki. Nawet jeżeli różnie je przeżywamy, różnie sobie z nimi radzimy są to rzeczy uniwersalne. Dlatego w historiach Sedarisa można się przeglądać jak w lustrze i większość z nas odnajdzie w nich fragmenty własnych biografii.

Roześmiejmy się czym prędzej, żeby nie zapłakać**** - ten cytat doskonale opisuje emocje towarzyszące lekturze zbioru tekstów Sedarisa. W tych słodko-gorzkich szkicach pod płaszczykiem dowcipu, sarkazmu i ironii, kryją się poruszające historie o trudnych relacjach rodzinnych, lękach, przywarach społecznych.
Sedaris co krok przesuwa granice wstydu i intymności, bez problemu...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Pięknie wydana, niewielkich rozmiarów mocna, gęsta proza. Niezwykle aktualna w kontekście ostatnich wydarzeń w naszym kraju, co potęguję jej siłę rażenia i miejscami wywołuje dreszcze. Nieokreślone miejsce, nieokreślony czas. Mona jest kobietą, żoną, matką pielęgniarką w szpitalu, do którego, jak czytamy wdziera się dżungla, opiekuje się rannymi w wyniku działań wojennych. Wśród nich jest Adam - młody żołnierz po amputacji nogi. Życie głównej bohaterki poznajemy równolegle w dwóch liniach czasowych. Druga z nich to wspomnienia dzieciństwa i młodości. Wspomnienia świata, którego już nie ma. Rodziców, którzy zniknęli nagle, z dnia na dzień, babci, która z obawy o wnuczkę trzymała ją w komórce pod podłogą. Jedynym łącznikiem między tymi światami, symbolem luksusu i smakiem minionej beztroski są rozpływające się w ustach makaroniki. Mona ma męża, który jej nie zauważa i syna, który jej nie szanuje. Żyje w świecie, w którym kobiety są zdominowane przez mężczyzn, religię, państwo. Poddane kontroli, licznym zakazom i nakazom Mona się nie zgadza, pragnie czegoś więcej: prawdziwej miłości, zaspokojenia potrzeb i ma odwagę tego szukać. Autorka niczego nie dookreśla. Tropy kulturowe, które podaje prowadzą nas w różne miejsca świata i w różny czas. Mona to napisana surowym językiem niezwykle uniwersalna opowieść. O kobiecości, seksualności, zmysłowości, buncie, odwadze, potrzebie wolności, poszukiwaniu miłości i dojrzewaniu. W czasach walki o prawo wyboru - lektura konieczna.

Pięknie wydana, niewielkich rozmiarów mocna, gęsta proza. Niezwykle aktualna w kontekście ostatnich wydarzeń w naszym kraju, co potęguję jej siłę rażenia i miejscami wywołuje dreszcze. Nieokreślone miejsce, nieokreślony czas. Mona jest kobietą, żoną, matką pielęgniarką w szpitalu, do którego, jak czytamy wdziera się dżungla, opiekuje się rannymi w wyniku działań wojennych....

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Cudze słowa to niezwykle erudycyjna, wysmakowana językowo, spójna powieść. Liczne nawiązania do kultury śródziemnomorskiej, religii, mitologii, czynią z niej doskonałą ucztę dla intelektu. Refleksje, które wywołuje, przestrzenie, które otwiera, są z kolei idealną pożywką dla duszy.

Po lekturze książki Wita Szostaka byłam usatysfakcjonowana i zadowolona, dokładnie tak, jak po dobrym posiłku, który dostarcza organizmowi, w tym przypadku głowie i sercu wszystkich niezbędnych składników odżywczych. Autor zabrał mnie w niezwykłą, interesującą podróż, z której nie chciałam wracać. Warto ją odbyć, bez względu na gusta i poglądy.

Cudze słowa to niezwykle erudycyjna, wysmakowana językowo, spójna powieść. Liczne nawiązania do kultury śródziemnomorskiej, religii, mitologii, czynią z niej doskonałą ucztę dla intelektu. Refleksje, które wywołuje, przestrzenie, które otwiera, są z kolei idealną pożywką dla duszy.

Po lekturze książki Wita Szostaka byłam usatysfakcjonowana i zadowolona, dokładnie tak, jak...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Sarah M. Broom z topograficzną precyzją odtwarza historię swojej wielopokoleniowej rodziny i żółtego domu - miejsca, w którym się wychowała. Kreśli też surowy portret Nowego Orleanu. Znacznie odbiegający od powszechnych wyobrażeń na temat tego miasta. Porywająca lektura.

Broom doskonale miesza style i łączy gatunki. Autobiografia i biografia łączy się tu z reportażem i publicystyką. Epicki rozmach z dokumentalną szczegółowością. O Nowym Orleanie pisze konkretnie i rzeczowo, o ludzkiej tragedii po przejściu huraganu Katrina - bez szukania taniej sensacji i prób wymuszenia na czytelnikach emocji. O rodzinie - szczerze, z dużą świadomością, zdobytym przez lata dystansem, bez lukru i prób zamiatania pod dywan tego, co było trudne. Trzeźwe spojrzenie łączy się tu z czułością, a słowna precyzja z metaforami i miejscami poetyckim językiem.

Sarah M. Broom z topograficzną precyzją odtwarza historię swojej wielopokoleniowej rodziny i żółtego domu - miejsca, w którym się wychowała. Kreśli też surowy portret Nowego Orleanu. Znacznie odbiegający od powszechnych wyobrażeń na temat tego miasta. Porywająca lektura.

Broom doskonale miesza style i łączy gatunki. Autobiografia i biografia łączy się tu z reportażem i...

więcej Pokaż mimo to