Opinie użytkownika

Filtruj:
Wybierz
Sortuj:
Wybierz

Na półkach:

Książka to opowieść o rodzinie, którą na przestrzeni lat dotykają różne doświadczenia, w tym najtrudniejsze - zniknięcie matki. Oczywiście w znacznej mierze opowieść toczy się wokół tego wydarzenia oraz przebiegu związku Gila, pisarza, zapatrzonego w siebie i swoją wizję świata egoisty oraz Ingrid no i właśnie co można powiedzieć o jednej z głównych postaci? Ja osobiście mogę powiedzieć niewiele poza tym, że poznajemy ją jako młodą kobietę-studentkę, która zakochuje się w swoim wykładowcy, a potem z tego powodu jest bardzo nieszczęśliwa. Konwencja opiera się na naprzemiennym serwowaniu czytelnikowi listów Ingrid do Gila, w których opisuje ona to co się dzieje i co ona czuje, oraz fabuły toczącej się w domu Ingrid wiele lat po jej odejściu, gdy Gil jest obłożnie chory i umierający, a jej córki dorosłe. Po przeczytaniu opisu książki byłam jej bardzo ciekawa i tylko ta ciekawość pozwoliła mi doczytać do końca, a po przeczytaniu ostatniej strony byłam rozczarowana powierzchownością tego co otrzymałam od autorki. Może tak miało być, może jak pisze Ingrid w swoich listach chodzi tylko o przestawienie faktów i prawdy? Dla mnie to jednak w przypadku tematów dotyczących związków za mało bo każda prawda powinna być uzupełniona o uczucia które wywołała.
Plusem książki jest to że jest autentyczna - ja jako czytelnik bez problemu wierzę, że takie właśnie rozterki i wątpliwości mogła odczuwać, młoda kobieta która nie czuła się jeszcze gotowa do roli, w której się znalazła przy braku wsparcia i niezrozumieniu ukochanego-lekkoducha, pozostawiona sama sobie, bez żadnego wzorca czy rady. Gil mnie denerwował swoją arogancją, hipokryzją i krótkowzrocznością, egoizmem, a przede wszystkim totalnym brakiem autorefleksji, co raczej nie wróży też twórczego sukcesu, przy czym jest w tym również bardzo autentyczny. Flora i Nan - córki naszych bohaterów - dorastające w tej mieszance niezrozumienia, niepewności, rozpaczy i samotności radzą sobie każda na swój sposób. Każda z nich sama tworzy również w sobie odmienny obraz tego co i dlaczego działo się w ich rodzinie. I to jest chyba jedyne co może zapaść w pamięć - to jak zachowanie dorosłych i dzieciństwo wpływa na kształtowanie się osobowości i jak bardzo rodzice mogą dzieci unieszczęśliwić.
Styl jest lekki i dobrze się czyta, jest parę ciekawych cytatów dotyczących literatury, jednak podstawowy zarzut to taki, że nic z tego wszystkiego nie wynika. Raczej wątpię, żebym zapamiętała te książkę na dłużej.

Książka to opowieść o rodzinie, którą na przestrzeni lat dotykają różne doświadczenia, w tym najtrudniejsze - zniknięcie matki. Oczywiście w znacznej mierze opowieść toczy się wokół tego wydarzenia oraz przebiegu związku Gila, pisarza, zapatrzonego w siebie i swoją wizję świata egoisty oraz Ingrid no i właśnie co można powiedzieć o jednej z głównych postaci? Ja osobiście...

więcej Pokaż mimo to

Okładka książki Sully. W poszukiwaniu tego, co naprawdę ma znaczenie Chesley Sullenberger, Jeffrey Zaslow
Ocena 7,5
Sully. W poszu... Chesley Sullenberge...

Na półkach:

Książka jest uskrzydlająca ;) Czytając miałam wrażenie że jestem na osobistym spotkaniu z nieprzeciętnym a do tego skromnym człowiekiem. Chesley Sullenberger okazał się inspirującym i zajmującym towarzyszem, przy którym czytelnik czuje się bardzo dobrze i którego można by słuchać godzinami. Powiem szczerze że sam fragment dotyczący lotu 1549 jest tylko dopełnieniem, rzec by można ukoronowaniem ścieżki życia osoby, która niewątpliwie wie dokąd zmierza, wytrwale, solidnie i sumiennie krocząc wybraną drogą. Dodatkowy plus za sposób podania treści fachowych i używania słownictwa branżowego. Niektórzy uznają, że jest to męczące i zbędne, w moim odczuciu uwiarygadnia całość - jeśli ma się prawdziwą pasję, a Sully kocha a wręcz "oddycha" lotnictwem, to znajduje to naturalne odzwierciedlenie także w języku którego się używa. Brak tego elementu spowodowałby, że cała (obecnie już hollywoodska) historia tego niezwykłego pilota, pełnego w istocie pokory i szacunku, byłaby tylko patetycznym, rozdmuchanym, amerykańskim mitem bohatera. Uświadamiam sobie też, że przy masie osób pchających się na piedestał i ścianki jest tyle faktycznie nieprzeciętnych i wspaniałych osób pozostaje anonimowych i nieznanych. Lądowanie na rzece Hudston wydaje się takim "palcem bożym", ma się wręcz wrażenie, że nie tyle chodzi o to, że właściwa osoba była na właściwym miejscu, tylko właściwe okoliczności Opatrzność ukształtowała i podarowała tej właśnie jednostce, by dar ten nie został zmarnowany. Panie Kapitanie, cieszę się że mogłam Pana poznać.

Książka jest uskrzydlająca ;) Czytając miałam wrażenie że jestem na osobistym spotkaniu z nieprzeciętnym a do tego skromnym człowiekiem. Chesley Sullenberger okazał się inspirującym i zajmującym towarzyszem, przy którym czytelnik czuje się bardzo dobrze i którego można by słuchać godzinami. Powiem szczerze że sam fragment dotyczący lotu 1549 jest tylko dopełnieniem, rzec by...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Książka to debiut, więc na zachętę gwiazdka w górę, skoro zatem "Zaginięcie" R. Mroza dostało 5 to "Prokurator" zasługuje moim zdaniem na więcej. Chociaż książki w istocie różnią się koncepcją to nie da się uniknąć wrzucenia ich do przysłowiowego jednego worka. Trzeba przyznać, że Kinga Błońska, którą udało mi się polubić jest znacznie bardziej realna niż Joanna Chyłka. I tu się wytłumaczę, bo w recenzji "Zaginięcia" miałam pretensje do Pana Mroza, że powiela stereotypy a Chyłka przeklina, pije, pali jak smok, zna się na piłce i brawurowo jeździ drogim samochodem - cóż... poza jazdą samochodem to samo dostajemy od autorki tworzącej pod pseudonimem Paulina Świst ale! no własnie jest jedno zasadnicze - mianowicie Kinga Błońska, którą z uwagi przyjęty typ narracji poznajemy dokładnie, łącznie z tym co myśli, "gra". Wiemy, że jest to maska przybrana w związku z okolicznościami, z którymi przyszło jej się zmierzyć, co więcej ma ona swoje widoczne wątpliwości, słabości jest ludzka, popełnia błędy - Chyłka nie istnieje, Kingę pewnie moglibyśmy spotkać na sali sądowej. Zupełnie inaczej ma się sprawa z bohaterami płci męskiej, nie to że Pan Prokurator Zimnicki nie istnieje, po prostu jego przemyślenia są bardzo hmm.... "kobiece", analizowanie gestów, mimiki czy odruchów na wielu różnych płaszczyznach, zestawianie ich ze sobą, rozmyślanie a przede wszystkim wewnętrzny dialog i samokrytyka w głowie aroganckiego 40latka, który wyrywa kobiet na jedną noc... trudno mi kupić. To coś na kształt romantycznego mitu kamienia, który tępi kosę, czyli kobiety która zmienia "Zimnego" bawidamka w zaangażowanego, uważnego partnera, co osobiście uważam za nieporozumienie, ale życzę tej parze, jak każdej innej - wszystkiego dobrego :)
Reasumując nie jest to może dzieło przełomowe ani książka mogąca stanąć w szranki z "Gniewem aniołów", ale jest to bardzo przyjemna w odbiorze rozrywka, z naciąganą ale "jakąś" fabułą, przy której udało mi się odprężyć, w tym niejednokrotnie roześmiać :) Jestem wielką fanką cynicznego humoru, a taki od czasu do czasu serwowano mi w tej książce.
I dodatkowo podziękowanie dla autorki (sądząc po notce biograficznej z nią także podobnie jak jej bohaterką z pewnością nawiązałabym nić porozumienia), że poza jedną zamianą "wyjaśnień" na "zeznania", pod kątem prawnym nic mnie nie raziło ;)

Książka to debiut, więc na zachętę gwiazdka w górę, skoro zatem "Zaginięcie" R. Mroza dostało 5 to "Prokurator" zasługuje moim zdaniem na więcej. Chociaż książki w istocie różnią się koncepcją to nie da się uniknąć wrzucenia ich do przysłowiowego jednego worka. Trzeba przyznać, że Kinga Błońska, którą udało mi się polubić jest znacznie bardziej realna niż Joanna Chyłka. I...

więcej Pokaż mimo to

Okładka książki Zabiłam Weronika K., Piotr Litka
Ocena 6,8
Zabiłam Weronika K., Piotr ...

Na półkach:

"Szczera.Prawdziwa.Wstrząsająca" te trzy słowa jakimi określiła książke LottaCzyta to najbardziej precyzyjna recenzja jaką znalazłam i w pełni się z tym zgadzam. Autentyzm i tragizm zdarzeń i bohaterów z jednoczesnym jasnym, niepodkoloryzowanym i prostym w swej formie przekazem. To nie jest wersja zdarzeń kobiety skazanej za zabójstwo - to jest bardzo szczera, momentami wręcz intymna opowieść czy zwierzenie się czytelnikowi, którego Weronika K. wpuszcza do swojego świata by mógł zobaczyć go także zza kart jej oczami- trudno oceniać ale warto poznać.

"Szczera.Prawdziwa.Wstrząsająca" te trzy słowa jakimi określiła książke LottaCzyta to najbardziej precyzyjna recenzja jaką znalazłam i w pełni się z tym zgadzam. Autentyzm i tragizm zdarzeń i bohaterów z jednoczesnym jasnym, niepodkoloryzowanym i prostym w swej formie przekazem. To nie jest wersja zdarzeń kobiety skazanej za zabójstwo - to jest bardzo szczera, momentami...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Barwny reportaż z wręcz niewiarygodnej sprawy Władysława Mazurkiewicza - mordercy z Krakowa. Wymiar sprawiedliwości lat 50' i społeczeństwo tamtego okresu z jego zasadami i uprzedzeniami - naprawdę dobrze się czyta i warto się z tą świetnie podaną historią zapoznać, z całą bowiem pewnością nie można się przy tym nudzić.

Barwny reportaż z wręcz niewiarygodnej sprawy Władysława Mazurkiewicza - mordercy z Krakowa. Wymiar sprawiedliwości lat 50' i społeczeństwo tamtego okresu z jego zasadami i uprzedzeniami - naprawdę dobrze się czyta i warto się z tą świetnie podaną historią zapoznać, z całą bowiem pewnością nie można się przy tym nudzić.

Pokaż mimo to


Na półkach:

Opinia użytkownika "gwiazdka" trafia w sendo - coś z tą książką jest nie tak bo choć styl i język są przyjemne a temat ważny i ciekawy to ja czytałam ją z rosnącym znużeniem. Od razu powiem, że o ile lubię spiskowe teorie dziejów to nie jestem fanką Grishama. W jego powieściach często mamy zbyt wiele zbyt dokładnie i rozwlekle opisanych wątków, a w "Górze bezprawia" schemat powraca ze zdwojoną siłą - niekończące się i o zgrozo powtarzające opisy gór, kopalni i lokalnych zwyczajów, które mało wnoszą do akcji powieści, mało wiarygodne postaci i brak pomysłu na zakończenie. 5 gwiazdek daję za wybór tematu - nie tylko o ochronie środowiska ale także o stanie wymiaru sprawiedliwości i jego niedostatkach - zwłaszcza że w Polsce często przywoływana jest efektywność,sprawiedliwość i "ludzkość" amerykańskiej Temidy - z tego tylko powodu i refleksji, które po lekturze się nasuwają warto po książkę sięgnąć.

Opinia użytkownika "gwiazdka" trafia w sendo - coś z tą książką jest nie tak bo choć styl i język są przyjemne a temat ważny i ciekawy to ja czytałam ją z rosnącym znużeniem. Od razu powiem, że o ile lubię spiskowe teorie dziejów to nie jestem fanką Grishama. W jego powieściach często mamy zbyt wiele zbyt dokładnie i rozwlekle opisanych wątków, a w "Górze bezprawia"...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Sięgnęłam po książkę bo zauważyłam ją u denudatio_pulpae, u której zawszne odkryję coś ciekawego. Pomimo, iż "Gniew Aniołów" ma już swoje lata, a realia lat '70 USA, kiedy głównym problemem bezpieczeństwa były mafie i gangi, w dobie zagrożeń terrorystycznych, wydają się czasem odległym, to emocje i problem "wyboru" pozostają aktualne. Autor przedstawia cały wachlarz wzlotów i upadków, akcja jest wartka, a główna bohaterka jest człowiekiem z krwi i kości. Można się z nią zgadzać, można pukać się w czoło czytając o jej decyzjach ale jedno jest pewne nie pozostawi nas obojętnymi.

Jennifer Parker zwykła powtarzać, że "każdy ma prawo do obrony"... Książka skłania pośrednio do refleksji nad społecznym postrzeganiem adwokata. Niby każdy wie, że prawo do uczciwego procesu jest podstawą współczesnych demokracji, ba każdy będąc oskarżony o cokolwiek chciałby mieć chociaż tą jedną osobę po swojej stronie, a mimo to tak często utożsamia się adwokata z oskarżonym i pada fundamentalne pytanie "jak Pan/Pani może bronić takiego zwyrodnialca?"... Jedno na przykładzie Jennifer Parker można ustalić z całą pewnością - wykonywanie tego zawodu może łatwo wywieść na manowce, zwłaszcza że czasem zbieg okoliczności może postawić nas, tak jak główną bohaterkę, w sytuacji w której gdy nie można nie powiedzieć A, z tą konsekwencją, że dalej trzeba wyrecytować już cały alfabet - zdecydowanie polecam!

Sięgnęłam po książkę bo zauważyłam ją u denudatio_pulpae, u której zawszne odkryję coś ciekawego. Pomimo, iż "Gniew Aniołów" ma już swoje lata, a realia lat '70 USA, kiedy głównym problemem bezpieczeństwa były mafie i gangi, w dobie zagrożeń terrorystycznych, wydają się czasem odległym, to emocje i problem "wyboru" pozostają aktualne. Autor przedstawia cały wachlarz wzlotów...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Dobrze napisana książka, solidny styl i ciekawa fabuła. W zakresie tejże ostatniej odsyłam do opinii "Jolanty",która celnie opisała o czym jest książka, ja dodam tylko osobiste wrażenie - jakkolwiek temat jest ciężki, a autor chciał się chyba zmierzyć z problemem ingerencji prawa i osób sprawujących władzę sądowniczą w życie jednostki to mam wrażenie, że trochę prześlizgnął się po temacie, a sama decyzja "Pani Sędzi Fiony" podjęta jest jak dla mnie szybko i kategorycznie, jakby bez wątpliwości. Przyznam, że spodziewałam się bardziej wnikliwej analizy na styku prawo stanowione - wolność wyznania, po przeczytaniu dochodzę jednak do wniosku, że być może chodziło o coś innego - nie o to czy ratowanie życia wobec motywowanego religijnie sprzeciwu pacjenta jest słuszne czy nie - tylko solidny asumpt do przemyśleń jak naszym zachowaniem wypływamy na życie innych ludzi i że konsekwencje czasem trudno przewidzieć...

Dobrze napisana książka, solidny styl i ciekawa fabuła. W zakresie tejże ostatniej odsyłam do opinii "Jolanty",która celnie opisała o czym jest książka, ja dodam tylko osobiste wrażenie - jakkolwiek temat jest ciężki, a autor chciał się chyba zmierzyć z problemem ingerencji prawa i osób sprawujących władzę sądowniczą w życie jednostki to mam wrażenie, że trochę prześlizgnął...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Bajka która nauczyła mnie, że wbrew disnejowskiej konwencji, nie wszystkie kończą się happy endem. Do dziś pamiętam smak łez i uczucie niedowierzania i rozgoryczenia, kiedy w blasku świątecznych lampek poznawałam historię małej, ślicznej, acz nieco naiwnej choinki. Coś z tyłu głowy przeczuwałam, że się "święci" ale z ostatecznym rozstrzygnięciem długo się oswajałam... Dla mnie ta opowieść, podobnie jak Dziewczynka z zapałkami, była po prostu okrutna, bardziej nawet niż Sinobrody Perraulta. Ja rozumiem, że dzieci poprzez bajki mają poznawać świat w uproszczeniu, który przecież bywa tragiczny i przewrotny, jednak jestem zdania, że zwłaszcza tym wrażliwszym, trzeba dozować Andersena w rozsądnych dawkach najlepiej pod czujnym okiem dorosłych i taka informacja powinna znajdować się na okładce albo wstępie poszczególnych bajek...

Bajka która nauczyła mnie, że wbrew disnejowskiej konwencji, nie wszystkie kończą się happy endem. Do dziś pamiętam smak łez i uczucie niedowierzania i rozgoryczenia, kiedy w blasku świątecznych lampek poznawałam historię małej, ślicznej, acz nieco naiwnej choinki. Coś z tyłu głowy przeczuwałam, że się "święci" ale z ostatecznym rozstrzygnięciem długo się oswajałam... Dla...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

O ile jakakolwiek recenzja może być obiektywna to od razu wyraźnie zaznaczam, że w odniesieniu do tej książki moja na pewno nie będzie. Wśród posiadanych przeze mnie książek ta jest moją osobistą perełką. To nie tylko książka mojego dzieciństwa ale początek i przyczyna mojej wielkiej miłości do książek i samodzielnego czytania... a gdyby się głębiej zastanowić również asumpt do pragnienia poznania świata i chęci nauki. Z perspektywy czasu widzę, że to był skok na głęboką wodę i eksperyment obarczony dużym ryzykiem bo przecież zamiast pokochać czytać mogłam tej lektury nie udźwignąć. Nie jest to bowiem typowa literatura dla dzieci (choć uznawana za jej klasyk) ani tekst łatwy i przyjemny - ale ma w sobie absolutną magie, tylko nie taką jaką serwuje się w przygodach bardziej znanego niż "Kajtek", czarodzieja.
Mądra i piękna książka pozwalająca dziecku odkryć siłę wyobraźni, która moim zdaniem bardzo pomaga w życiu, nawet gdy już dorośniemy.

O ile jakakolwiek recenzja może być obiektywna to od razu wyraźnie zaznaczam, że w odniesieniu do tej książki moja na pewno nie będzie. Wśród posiadanych przeze mnie książek ta jest moją osobistą perełką. To nie tylko książka mojego dzieciństwa ale początek i przyczyna mojej wielkiej miłości do książek i samodzielnego czytania... a gdyby się głębiej zastanowić również...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Jak już wspominałam w recenzjach innych książek tej serii osobiście bardzo lubię Mecenasa Guerrieri, a w tej części chyba polubiłam go jeszcze bardziej, do tego stopnia że trudno mi było dokończyć lekturę bo żal było się z nim rozstawać. Ktoś napisał, że na początku wydaje się, że Carofiglio niej jest w formie, z czym nie mogę się zgodzić. W moim własnym rankingu ta książka autora ustępuje tylko tytułowi "Ponad wszelką wątpliwość", choć faktycznie różni się nieco od poprzednich. Więcej jest w niej samej osobowości Mecenasa Guido, jego szczerych i trafnych przemyśleń, dzięki którym czytelnik widzi go jako człowieka z krwi i kości, który zmaga się z własnym wyobrażeniem o sobie i świecie a nie rzuca receptami czy trikami procesowymi jak z rękawa - do tego świetny, precyzyjny język i pytanie o wymiar sprawiedliwości, w tym jego największą niewiadomą - czynnik ludzki.
Uwaga dla osób, które sięgając po tę książkę po raz pierwszy poznają Guido, przede wszystkim nie jest to typowy kryminał czy "dramat" sądowy. Jeśli szukacie Grishama czy Mroza to nie tędy droga.

Jak już wspominałam w recenzjach innych książek tej serii osobiście bardzo lubię Mecenasa Guerrieri, a w tej części chyba polubiłam go jeszcze bardziej, do tego stopnia że trudno mi było dokończyć lekturę bo żal było się z nim rozstawać. Ktoś napisał, że na początku wydaje się, że Carofiglio niej jest w formie, z czym nie mogę się zgodzić. W moim własnym rankingu ta książka...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Niełatwo książkę opisać, myślę że czasem trudno zrozumieć ale na pewno warto przeczytać, bo może okazać się że odkryjemy nowe "lądy" własnej duszy...

Niełatwo książkę opisać, myślę że czasem trudno zrozumieć ale na pewno warto przeczytać, bo może okazać się że odkryjemy nowe "lądy" własnej duszy...

Pokaż mimo to


Na półkach:

Klasyk swojego gatunku i chociaż przyznam że najlepiej odbieram Szekspira jednak na deskach teatru to lektura też jest bardzo przyjemna. Ze złośnicą wiele mnie łączy ale ważny jest też morał ;)

Klasyk swojego gatunku i chociaż przyznam że najlepiej odbieram Szekspira jednak na deskach teatru to lektura też jest bardzo przyjemna. Ze złośnicą wiele mnie łączy ale ważny jest też morał ;)

Pokaż mimo to


Na półkach:

Przyjemna podróż dotycząca Życia Lucy i chwila refleksji - tak jak ktoś na portalu już napisał, jak wyglądałoby moje życie gdybym mogła je zwizualizować i co by powiedziało?... Dodatkowo przystępne i proste studium Gombrowiczowskiej "gęby". Dowcipna, ciepła opowieść, która pomimo swojej przewidywalności nie nudzi. Lekki styl, bardzo sugestywny pozwalający wziąć wirtualnie udział w opisywanych zdarzeniach i poznać postaci. Może nie jest to lektura obowiązkowa ale książki czyta się także dla relaksu czy odstresowania, a zdarzenia które spotkają Lucy z całą pewnością pozwalają oderwać się od otaczającej nas rzeczywistości. Nie dyskryminując nikogo ze względów płci, uważam że książka raczej dla kobiet, pewne bowiem mechanizmy, sposób myślenia czy problemy dla Panów mogą być niezrozumiałe i dziwne, żeby nie powiedzieć infantylne i dziwaczne ;) Książka mogłaby stać na półce obok Dziennika Bridget Jones, z tym że Birdget to urocza ciamajda, która pisze pamiętnik a Lucy gra "twardzielkę", która postanowiła zrezygnować z "życia", w związku z czym jej humor jest z mojego punktu widzenia lepszy - ostrzejszy, cyniczny, a riposty bardzo celne.

Przyjemna podróż dotycząca Życia Lucy i chwila refleksji - tak jak ktoś na portalu już napisał, jak wyglądałoby moje życie gdybym mogła je zwizualizować i co by powiedziało?... Dodatkowo przystępne i proste studium Gombrowiczowskiej "gęby". Dowcipna, ciepła opowieść, która pomimo swojej przewidywalności nie nudzi. Lekki styl, bardzo sugestywny pozwalający wziąć wirtualnie...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Pisząc pracę o MTK w Hadze trafiłam na książkę i pomimo, iż nie jest relacja z wojny jugosłowiańskiej w tym znaczeniu, że przepełniają ją fakty, daty czy analizy prawno-polityczne, to pozwoliła mi lepiej zrozumieć to o czym pisze. Autorka po mistrzowsku przedstawiła mi świat przerażającej codzienności bałkańskiego kotła. Przedstawienie historii konkretnych ludzi pozwala na pełniejszy ogląd sytuacji, a także daje możliwość poznania ich prawdziwych emocji... Dla mnie najbardziej poruszająca okazała się historia Lavara, który zginął od wybuchy podłożonej w jego samochodzie zaparkowanym przed domem, bomby, a rodzina którą pozostawił spotkała się z ostracyzmem, znieczulicą lub wręcz wrogościom tylko dlatego że dziennikarz współpracował z trybunałem haskim dążąc do wyjaśnienia i ujawnienia niewyobrażalnych zbrodni dokonanych w XX wieku w sercu Europy. Daje do myślenia jak łatwo i z błahych powodów może dojść do bratobójczych walk i jak krótka jest droga do zburzenia ładu i pokoju, w którym dane nam jest funkcjonować.

Pisząc pracę o MTK w Hadze trafiłam na książkę i pomimo, iż nie jest relacja z wojny jugosłowiańskiej w tym znaczeniu, że przepełniają ją fakty, daty czy analizy prawno-polityczne, to pozwoliła mi lepiej zrozumieć to o czym pisze. Autorka po mistrzowsku przedstawiła mi świat przerażającej codzienności bałkańskiego kotła. Przedstawienie historii konkretnych ludzi pozwala na...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Bridget to naprawdę fajna kobitka ;) książka łatwa lekka i przyjemna - ot tak żeby się pouśmiechać i odprężyć, z tym zastrzeżeniem że lektura raczej dla Pań... Rzadko mi się do zdarza ale śmiem twierdzić że ekranizacja jest tak samo udana jak książka przy czym kolosalne znaczenie miał tutaj genialny dobór aktorów - Jones już zawsze będzie miała twarz Rene Zellweger.

Bridget to naprawdę fajna kobitka ;) książka łatwa lekka i przyjemna - ot tak żeby się pouśmiechać i odprężyć, z tym zastrzeżeniem że lektura raczej dla Pań... Rzadko mi się do zdarza ale śmiem twierdzić że ekranizacja jest tak samo udana jak książka przy czym kolosalne znaczenie miał tutaj genialny dobór aktorów - Jones już zawsze będzie miała twarz Rene Zellweger.

Pokaż mimo to


Na półkach:

Opinia użytkownika "Wannables" oddaje w pełni i moje odczucia co do książki. Precyzyjny styl i doskonały język bystrego narratora. Mimo to czasami zbyt cyniczny i krytyczny, nie mówiąc już o tym że można na wiele spraw po prostu mieć odmienne od Gombrowicza zdanie - warto przeczytać, byleby pamiętać o zasadzie że co za dużo Gombrowicza to nie zdrowo ;)

Opinia użytkownika "Wannables" oddaje w pełni i moje odczucia co do książki. Precyzyjny styl i doskonały język bystrego narratora. Mimo to czasami zbyt cyniczny i krytyczny, nie mówiąc już o tym że można na wiele spraw po prostu mieć odmienne od Gombrowicza zdanie - warto przeczytać, byleby pamiętać o zasadzie że co za dużo Gombrowicza to nie zdrowo ;)

Pokaż mimo to


Na półkach:

Lektura niełatwa ale dzięki podążaniu za autorką w świat baśni można "otworzyć umysł", zastanowić się a przede wszystkim dowiedzieć się co nie co o sobie o sposobie postrzegania świata i ludzi, źródłach oraz sposobach kreowania tych spostrzeżeń. Można powiedzieć że legendy baśnie etc. to takie pierwsze neurolingwistyczne programowanie ;) Analiza autorki pozwala zrozumieć postawę, zachowanie i postrzeganie poszczególnych sfer życia, zwłaszcza przez kobiety. Interesujące jest to że kobieca natura w różnych kręgach kulturowych ma wspólne mianowniki co oznacza że pewne wartości są uniwersalne, wręcz naturalne i "dzikie". Po lekturze zaczęłam się też zastanawiać czy czyta się dziś dzieciom klasyczne, piękne bajki? Może to właśnie jest jedna z przyczyn obserwowanych zmian społecznych i pewnego zagubienia młodego człowieka, bo który z maluchów zna dziś "dziewczynkę z zapałkami"?... Polecam dozować sobie lekturę w rozsądnych porcjach - cała na raz może przytłoczyć.

Lektura niełatwa ale dzięki podążaniu za autorką w świat baśni można "otworzyć umysł", zastanowić się a przede wszystkim dowiedzieć się co nie co o sobie o sposobie postrzegania świata i ludzi, źródłach oraz sposobach kreowania tych spostrzeżeń. Można powiedzieć że legendy baśnie etc. to takie pierwsze neurolingwistyczne programowanie ;) Analiza autorki pozwala zrozumieć...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Wahałam się pomiędzy oceną "przeciętna" a "może być", szalę przechyliła chęć motywacji młodego, interesującego i obiecującego polskiego pisarza do popracowania nad jakością, nawet jeśli miałoby to być kosztem ilości... Ocenę na portalu powieść ma wysoką i trochę szkoda że muszę ją zaniżyć ale mnie Pan Mróz jednak nie "porwał" (dosłownie i w przenośni ;) Przedstawiona historia jest dość ciekawa - zniknięcie dziecka, brak wiarygodnej wersji co się mogło wydarzyć, w tle przemytnicy i zgrabne zwroty akcji dają nadzieję, że nuda nam nie zagrozi. Do tego dwoje prawników w rolach głównych, charakternych i wydawałoby się wyrazistych postaci. Mimo dobrego składu książka mnie zmęczyła i odłożyłam ją z westchnieniem ulgi. Motywem pobocznym moich refleksji już od początku lektury było to dlatego obraz kobiety sukcesu w korporacji musi być budowany wulgaryzmami, bezczelnością, szybką jazdą samochodem i licznymi nałogami? Niektóre wypowiedzi adwokat Chyłki zgrabne i cięte, jednak całość dla mnie przerysowana. Dużo bardziej prawdziwy i przekonujący był dla mnie "Zordon", którego nawet polubiłam. Gwoździem do trumny, zamykającym drogę do mojego czytelniczego serca jest natomiast przekonanie autora, wyrażone w posłowiu, że stara się trzymać litery prawa, a wyjątki od niej wprowadza jedynie na potrzeby fabuły, zaś jako przykład Pan Mróz podaje skład sądu okręgowego, w którym ja akurat odstępstwa od przepisów nie dostrzegam (art. 28 par. 4 k.p.k.w zw. z art. 148 k.k.). Śmiem deklaracje Pana Remigiusza kwestionować. Poza wieloma co najmniej niefortunnymi skrótami myślowymi, nieuzasadnionymi fabułą tj.: zasadniczo poprawne przywoływanie właściwości sądu okręgowego w sprawie o zabójstwo, jednak chybione w kontekście rzekomego rozpoznawania przez ten Sąd wniosku o tymczasowe aresztowanie w postępowaniu przygotowawczym, czy sugerowanie że od złożenia wniosku o uzasadnienie ma się 14 dni na apelacje, w powieści pojawiają się informacje błędne, ponieważ nie podejrzewam aby doktor nauk prawnych był przekonany że wyrok karny, a w ramach tej gałęzi prawa toczy się akcja książki, cyt. "przy bierności stron uprawomocniał się po 21 dniach" (str. 386). I nie chodzi tutaj o urażenie kogokolwiek ani o żądanie pisanie podręcznika do prawa czy procesu karnego ale o przykładanie się i zwyczajną uczciwość wobec czytelnika, jeśli autor faktycznie chce uchodzić za kogoś kto w swoich książkach "trzyma się litery prawa", bo jeśli nie to powyższe uwagi są zbędne i nie powinny wpływać na ocenę wystawianą "Zaginięciu".

Wahałam się pomiędzy oceną "przeciętna" a "może być", szalę przechyliła chęć motywacji młodego, interesującego i obiecującego polskiego pisarza do popracowania nad jakością, nawet jeśli miałoby to być kosztem ilości... Ocenę na portalu powieść ma wysoką i trochę szkoda że muszę ją zaniżyć ale mnie Pan Mróz jednak nie "porwał" (dosłownie i w przenośni ;) Przedstawiona...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Bohaterowie opowiadań u Alice Munro nie są ani jednoznaczni ani łatwi do sklasyfikowania, jednak mimo, że ich historie są interesujące to trudno mi było zaangażować się w nie emocjonalnie,a przecież książka traktuje o różnych odcieniach najważniejszej emocji czyli miłości. W trakcie lektury byłam zwykłym obserwatorem, coś jak czytanie porannych wiadomości, człowiek przyjmuje że pewne zdarzenia miały miejsce i właściwie na tym koniec. Bardzo mi z tym źle bo raczej przesadnie analizuję i wczuwam się w czytane teksty, a tu gramy chyba w innych ligach. Żaden z bohaterów nie poruszył specjalnie mojego serca. Zasadniczo lubię oszczędny styl, w którym autor nie narzuca mi swojej oceny sytuacji, daje pole do domysłów, pozostawia pewne niedopowiedzenia, w tym przypadku jednak nie zostałam wystarczająco sprowokowana do poszukiwanie drugiego dna czy wysiłku emocjonalnego względnie intelektualnego - ot przyjemna lektura. Ja moją przygodę z twórczością tej laureatki literackiej nagrody Nobla raczej zakończę na tym zbiorze opowiadań, ewentualnie przedrukach pojedynczych opowiadań publikowanych w niektórych czasopismach dla Pań.

Bohaterowie opowiadań u Alice Munro nie są ani jednoznaczni ani łatwi do sklasyfikowania, jednak mimo, że ich historie są interesujące to trudno mi było zaangażować się w nie emocjonalnie,a przecież książka traktuje o różnych odcieniach najważniejszej emocji czyli miłości. W trakcie lektury byłam zwykłym obserwatorem, coś jak czytanie porannych wiadomości, człowiek...

więcej Pokaż mimo to