Opinie użytkownika

Filtruj:
Wybierz
Sortuj:
Wybierz

Na półkach:

W opisie książki postawiono pytania. Jednak w samej książce nie otrzymujemy na nie odpowiedzi.
"Jak wyczuć granicę między restrykcyjną dietą a głodzeniem się niemalże na śmierć? Jak nie zatracić się w bankietach i orgiach, bez których jednak nie ma szansy na karierę? Jaką rolę w tym świecie odgrywają arabscy szejkowie? Jak kończą modelki, które nie odniosły sukcesu?"
Książka nie ma żadnego zamknięcia. Po prostu opis przygody dwóch psiapsi. Nikt nie odpowiada jak sobie radzić z tym światem, opowiada jedynie stoczenie się. Rozumiem, że to prywatna perspektywa z przeszłości, ale książka dla zainteresowanych modelingiem nie jest zbyt warta przeczytania. Wnosi nic.

W opisie książki postawiono pytania. Jednak w samej książce nie otrzymujemy na nie odpowiedzi.
"Jak wyczuć granicę między restrykcyjną dietą a głodzeniem się niemalże na śmierć? Jak nie zatracić się w bankietach i orgiach, bez których jednak nie ma szansy na karierę? Jaką rolę w tym świecie odgrywają arabscy szejkowie? Jak kończą modelki, które nie odniosły...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Może jest miejscami przesadzona, zbyt spiritualistyczna albo powtarza swoje treści. Jednak mimo wszystko pomogła mi w moim zrywaniu z piciem. Zobaczyłam wiele społecznych schematów, i uwierzyłam, że moge być fajnym człowiekiem bez kieliszka i to nie bedzie problemem dla innych osób.

Może jest miejscami przesadzona, zbyt spiritualistyczna albo powtarza swoje treści. Jednak mimo wszystko pomogła mi w moim zrywaniu z piciem. Zobaczyłam wiele społecznych schematów, i uwierzyłam, że moge być fajnym człowiekiem bez kieliszka i to nie bedzie problemem dla innych osób.

Pokaż mimo to


Na półkach:

Najgorszy stek pseudomotywacyjnych bzdur jaki czytałam. Książka to jakieś 60 min lektury, 200 stron wielką czcionką z ogromną interlinią, a tekst do tego nawet nie jest wyjustowany.

Najgorszy stek pseudomotywacyjnych bzdur jaki czytałam. Książka to jakieś 60 min lektury, 200 stron wielką czcionką z ogromną interlinią, a tekst do tego nawet nie jest wyjustowany.

Pokaż mimo to


Na półkach:

W mojej opinii nieczytalne. Skusiłam się okładką przy ogromnym zamówieniu książek fantasy z księgarni, niestety nie jestem w stanie przebrnąć dalej niż 100 stron. Autor może i miałby potencjał, ale przed debiutem warto poćwiczyć warsztat.

W mojej opinii nieczytalne. Skusiłam się okładką przy ogromnym zamówieniu książek fantasy z księgarni, niestety nie jestem w stanie przebrnąć dalej niż 100 stron. Autor może i miałby potencjał, ale przed debiutem warto poćwiczyć warsztat.

Pokaż mimo to


Na półkach:

Jest spadek w stosunku do Iluzjonisty, ale dodatkowa gwiazdka za nawiązanie do LSa!!!

Jest spadek w stosunku do Iluzjonisty, ale dodatkowa gwiazdka za nawiązanie do LSa!!!

Pokaż mimo to

Okładka książki Toksyczna matka Robert Rutkowski, Irena A. Stanisławska
Ocena 6,0
Toksyczna matka Robert Rutkowski, I...

Na półkach:

Pierwsze 20% książki było obiecujące, bo zawierało historie osób z życia z toksycznymi matkami. Niestety potem nastąpiło wielkie rozczarowanie. Jak sobie poradzić, jak się bronić - jest napisane na okładce. A w środku? Jeden wielki wywód antyfeministy. Wybrany psycholog widział chyba tylko nazifeministki w swoim życiu. Czasami widać, że naprawdę ma dużą wiedzę, ale nie rozwija mądrzejszych stwierdzeń. Do tego jest bardzo mocno egocentryczny. Pada zdanie, że uciekający ojciec to zły ojciec, ale zaraz się tłumaczy, że "przestrzenie w domach są sfeminizowane i mężczyźni uciekają do garażu", "mięccy męzczyżni urażeni, bo kobiety ciągle im mówią, że czegoś nie umieją, że nawet gwoździa same muszą wbić". Cały jego wywód zdaje się mieć na celu wyjaśnienie, skąd się biorą toksyczne matki, i w większości wychodzi na to, że z feminizmu. I w ogóle to pracowanie, co za chory trend... Kobiety pracują nie dlatego, że chcą, tylko żeby nie były postrzegane jako UTRZYMANKA. Pan się zatrzymał w jakimś zawieszeniu kulturowym i nie poszedł do przodu.
PS Uwaga parafraza: "Nie chcę wybielać Polańskiego ale ktoś tę dziewczynkę tam przyprowadził". No super gościu.

Pierwsze 20% książki było obiecujące, bo zawierało historie osób z życia z toksycznymi matkami. Niestety potem nastąpiło wielkie rozczarowanie. Jak sobie poradzić, jak się bronić - jest napisane na okładce. A w środku? Jeden wielki wywód antyfeministy. Wybrany psycholog widział chyba tylko nazifeministki w swoim życiu. Czasami widać, że naprawdę ma dużą wiedzę, ale nie...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Książka wydana na przepięknym papierze i z wielkimi zdjęciami, niestety jest to marnotrawstwo - większość zdjęć to selfie autora, a tekst to artykuliki z dodatkiem stron z wielkim cytatem z samego tekstu rzuconym w dość losowym momencie, co zaburza czytanie. Jedna z gorszych pozycji o Chinach, chyba tylko Pawlikowska przebija to niejakością. A szkoda.

Książka wydana na przepięknym papierze i z wielkimi zdjęciami, niestety jest to marnotrawstwo - większość zdjęć to selfie autora, a tekst to artykuliki z dodatkiem stron z wielkim cytatem z samego tekstu rzuconym w dość losowym momencie, co zaburza czytanie. Jedna z gorszych pozycji o Chinach, chyba tylko Pawlikowska przebija to niejakością. A szkoda.

Pokaż mimo to


Na półkach:

Z tych 480 stron spokojnie można byłoby zrobić 100 stron dobrego wstępu do powieści. Największą wadą według mnie była dziura w zmianach motywów postaci. Opisy są zgrabne, ale żeby wplatać je w akcję, to muszą być zasadne. To, że gość chcący cię zamordować, ma klamerki na butach, naprawdę nikogo nie obchodzi. Para głównych bohaterów jest strasznie płaska, na początku postrzega się ich jednym aspektem - przypominanym co akapit przez narratora - potem przerzucenie się na inny. Całe poszukiwanie, ściganie i rozwój wydarzeń wydaje się być zawieszony w luźnej czasoprzestrzeni, nie wiadomo, co kiedy, kto, gdzie, jak. Czasami w jednym rozdziale jest przerwanie, i nagle dzieje się coś już za jakiś czas, i dowiadujemy się z dialogu o tym, co się stało pomiędzy. Przecież to jeden rozdział! To, co zostało pominięte, wydaje się dużo ciekawsze niż te ich paplaniny!

Przepraszam za niską ocenę, ale jestem dość wybredna co do fantastyki, i chciałabym, żeby w Polsce naprawdę powstał jakiś fajny cykl.

Autorka dość wprawnie pisze jak na debiut. Do dobrego języka warto przemyśleć też strukturę i akcję, wyciąć niepotrzebne chwasty. Prawdopodobnie sięgnę po jej kolejną książkę żeby pokibicować, ale na pewno nie z tego cyklu. Pierwszy tom już wystarczająco zniechęcił mnie do postaci.

Z tych 480 stron spokojnie można byłoby zrobić 100 stron dobrego wstępu do powieści. Największą wadą według mnie była dziura w zmianach motywów postaci. Opisy są zgrabne, ale żeby wplatać je w akcję, to muszą być zasadne. To, że gość chcący cię zamordować, ma klamerki na butach, naprawdę nikogo nie obchodzi. Para głównych bohaterów jest strasznie płaska, na początku...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Wątek romantyczny trochę rozwleczony, wiele niepotrzebnych elementów można było wymienić na dokładniejsze opisanie świata i polityki oraz władzy, bo pełni ona na końcu dość ważną rolę, a dla czytelnika pozostaje w sferze domysłów. Dobrze się czyta, i chociaż nie lubię książek pisanych z innej perspektywy, to po kontynuację sięgnę, bo polubiłam ten świat. Myślę, że Jenna się trochę wyrobi, pogłębi charaktery postaci i kiedyś stworzy coś mega, zapewne nie w tej serii, no ale. Wierzę w nią.

Wątek romantyczny trochę rozwleczony, wiele niepotrzebnych elementów można było wymienić na dokładniejsze opisanie świata i polityki oraz władzy, bo pełni ona na końcu dość ważną rolę, a dla czytelnika pozostaje w sferze domysłów. Dobrze się czyta, i chociaż nie lubię książek pisanych z innej perspektywy, to po kontynuację sięgnę, bo polubiłam ten świat. Myślę, że Jenna się...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Książka z gatunku "jeju, czemu główna postać jest tak irytująca". Jakby się dało, to dopisałabym dodatkową połówkę gwiazdki za debiut autorki.

Powieść składa się głównie z trzech prostych części - kilku stron marudzącej, nijakiej dziewczyny, że musi sprzątać na czarno, a przecież jest taka zajebista i gdzie jest jej fura siana, potem 400 stron zapoznawania klientek i opisywania wszystkiego jako "niebotycznie drogie", i szybkiego zakończenia.

Żeby nie być tak negatywną, wymienię najpierw plusy: faktycznie, obcowanie z niektórymi klientkami jest naprawdę fajnie opisane jeżeli chodzi o fizyczność, nie stara się być na siłę dosłowne, głównie skupia się na reakcjach i chemii między postaciami. I najbardziej interesującą kreacją jest według mnie pani burdelmama (jeżeliby przymknąć oko na koniec).

Co do minusów: przez 440 stron książki bardzo intensywnie szukałam przyczyny, czemu bohaterka (i całe otoczenie, co chwilę!) myśli/mówi, że jest ponadprzeciętna, wyjątkowa, elektryzująca, och i ach. Nie doszukałam się, brakło tego powodu, za to było mnóstwo przesłanek, żeby nie znosić dziewczyny. Najbardziej nie mogłam przetrwać scen, kiedy klientki CHCIAŁY żeby się wypowiadała, a główna postać rzucała takimi złotymi myślami jak pogarda do obnoszenia się z homoseksualizmem (argument nadprzeciętnej laski: przecież hetero nie robią protestów!) i pogarda do większości "grubych lesbijek". W myślach pogardza swoją biedniejszą koleżanką-obżartuchem tak bardzo, że człowiek się zastanawia, to po co tam wracasz i utrzymujesz z nią kontakt kobieto skoro cię tak brzydzi? Do tego można dodać, że postać zawsze ma rację, ma przeczucie, na odległość słysząc o danym osobniku już zgaduje poprawnie jego charatker. Gdzie tylko nie wejdzie to krążą nad nią chętne lesbijki, którymi pogardza. No nie. Żeby to tylko była płaska, nijaka postać, ale to jest karykatura, tylko nie wiem czego.

Zastanawiam się również, po co są wątki tzw. "nic nie wnoszące do książki", czemu musimy ciągle czytać o parzeniu kawy i jedzeniu płatków. Co ciekawe, jednym z takich wątków jest... Wielka, ogromna miłość bohaterki, która wyskakuje jak spod kapelusza i w ciągu 20 stron następuje zakochanie, pobyt miłosny i odrzucenie, a także rozpacz po "rozstaniu". Po 20 stronach nie ma już po tej historii śladu. Wow.

Jak na powiastkę w takim klimacie nie mogę chociaż narzekać na język, nie razi po oczach.

Książka z gatunku "jeju, czemu główna postać jest tak irytująca". Jakby się dało, to dopisałabym dodatkową połówkę gwiazdki za debiut autorki.

Powieść składa się głównie z trzech prostych części - kilku stron marudzącej, nijakiej dziewczyny, że musi sprzątać na czarno, a przecież jest taka zajebista i gdzie jest jej fura siana, potem 400 stron zapoznawania klientek i...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Mocno uproszczona, nudna dla osób, które już wcześniej interesowały się klimatem, napisana pod amerykańskiego odbiorcę, więc może to i lepiej. Ale dlaczego tłumacz zwraca się do czytelnika w wersji żeńskiej?! Mimo, że jestem kobietą, to i tak dziwnie mi się to czytało.

Mocno uproszczona, nudna dla osób, które już wcześniej interesowały się klimatem, napisana pod amerykańskiego odbiorcę, więc może to i lepiej. Ale dlaczego tłumacz zwraca się do czytelnika w wersji żeńskiej?! Mimo, że jestem kobietą, to i tak dziwnie mi się to czytało.

Pokaż mimo to


Na półkach:

Reportaż z 3 kampanii prowadzonych w latach 2019-2020, który skupia się na wyborcach, nie na politykach. Jeżeli tam się ktoś spodziewa dogłębnej analizy przyczyn wygranej PiSu, to sromotnie się zawiedzie. Jest to forma uproszczona, która jednakże urzeka przytoczeniem folklorowości wiejskich wieców politycznych, a także powoduje skok ciśnienia, kiedy czyta się absurdalne wypowiedzi ludzi i powtarzane przez nich idiotyzmy (lgbt hate etc). Poczułam "partyjny klimat" każdego z opisywanych spotkań, i tutaj chylę czoła przed autorem. Jednakże zero-jedynkowe podejście ludzi, wyłaniające się z tej książki, przeraża mnie. Jako osoba żyjąca w poznańskiej bańce informacyjnej, nie znająca osobiście ŻADNEGO wyborcy PiSu, doceniam ten reportaż jako jeden z zimnych kubłów wody, które warto sobie co jakiś czas zafundować. I tak btw: po reportażu mam ochotę na... kiełbasę.

Reportaż z 3 kampanii prowadzonych w latach 2019-2020, który skupia się na wyborcach, nie na politykach. Jeżeli tam się ktoś spodziewa dogłębnej analizy przyczyn wygranej PiSu, to sromotnie się zawiedzie. Jest to forma uproszczona, która jednakże urzeka przytoczeniem folklorowości wiejskich wieców politycznych, a także powoduje skok ciśnienia, kiedy czyta się absurdalne...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Zgadzam się z tym, że początek wydaje się strasznie sztuczny. Poza tym mam wrażenie, że ewolucja Marianne z czasów szkolnych w stosunku do tej ze studiów jest nierealistyczna i niczym nie uzasadniona, ale to wciąż raczej jest spowodowane słabością początku. Jednak pytam się: KTO SKŁADAŁ TĄ KSIĄŻKĘ? Moje wydanie nie miało w ogóle zaznaczonych dialogów, żaden myślnik, tylko nowa linijka i wcięcie, co przy zmieszaniu z opisem czynności doprowadzało mnie do szewskiej pasji. No ale nie będę odejmować za wydawcę.

Zgadzam się z tym, że początek wydaje się strasznie sztuczny. Poza tym mam wrażenie, że ewolucja Marianne z czasów szkolnych w stosunku do tej ze studiów jest nierealistyczna i niczym nie uzasadniona, ale to wciąż raczej jest spowodowane słabością początku. Jednak pytam się: KTO SKŁADAŁ TĄ KSIĄŻKĘ? Moje wydanie nie miało w ogóle zaznaczonych dialogów, żaden myślnik, tylko...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Wstępem byłam zachwycona i wsiąkłam, ale z każdą kolejną stroną widać było, że autor jest oderwany od rzeczywistości (a na pewno od tej wirtualnej) i jest filozofem. Dopisywanie abstrakcyjnych, mistycznych pojęć do zwykłych zjawisk społecznych (postdoświadczenie, zawsze capsem) jest zbędne. Za najciekawsze elementy uważam wspomniany już wstęp i krótkie podsumowanie wydarzeń w rozwoju internetu.

Wstępem byłam zachwycona i wsiąkłam, ale z każdą kolejną stroną widać było, że autor jest oderwany od rzeczywistości (a na pewno od tej wirtualnej) i jest filozofem. Dopisywanie abstrakcyjnych, mistycznych pojęć do zwykłych zjawisk społecznych (postdoświadczenie, zawsze capsem) jest zbędne. Za najciekawsze elementy uważam wspomniany już wstęp i krótkie podsumowanie wydarzeń...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Książka jest naprawdę spoko. Nie jest rewolucją, ale chętnie ją odświeżę za rok w innym języku dla sportu. Nie warto ją czytać szybko; polecam zaznaczyć bardziej inspirujące przykłady. Oczywiście jest sporo rzeczy, które trzeba wyfiltrować "pod siebie", ale ogólnie to dobra książka do zyskania chęci większego zrównoważenia swojego życia i wyciszenia swoich negatywnych odruchów i zwyczajów. Dla osób, które już dawno miały styczność z tym kierunkiem samorozwoju może być dziwna.

Książka jest naprawdę spoko. Nie jest rewolucją, ale chętnie ją odświeżę za rok w innym języku dla sportu. Nie warto ją czytać szybko; polecam zaznaczyć bardziej inspirujące przykłady. Oczywiście jest sporo rzeczy, które trzeba wyfiltrować "pod siebie", ale ogólnie to dobra książka do zyskania chęci większego zrównoważenia swojego życia i wyciszenia swoich negatywnych...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Przeważnie nie recenzuję książek-czytadeł, ale zerknęłam na opinie i zachwyty mnie przeraziły. "Lekkie pióro" - nie, konstrukcja scen była słaba, nie było rażących błędów językowych ale to nie jest lekkie pióro. Najbardziej mnie zaszokowała opinia, że to "książka z głębszym dnem". Rly? Czy ktoś zatrzymał swoje czytelnicze wojaże na harlekinach czy co?

Postać głównej bohaterki to taki standard w literaturze kobiecej, oparty na "ojej ja nie chcę". Praca w kawiarni opisana tak surrealistycznie, że nie wierzę w żaden dzień pracy tej laski. Oczywiście facet z kosmosu, plottwist prawie nie istnieje, jeszcze wplecenie jakiejś mistycznej mikołajoschizy na koniec.

3h odmóżdżenia jest spoko. Ale zachwalanie tej pozycji nie jest!

Przeważnie nie recenzuję książek-czytadeł, ale zerknęłam na opinie i zachwyty mnie przeraziły. "Lekkie pióro" - nie, konstrukcja scen była słaba, nie było rażących błędów językowych ale to nie jest lekkie pióro. Najbardziej mnie zaszokowała opinia, że to "książka z głębszym dnem". Rly? Czy ktoś zatrzymał swoje czytelnicze wojaże na harlekinach czy co?

Postać głównej...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Jeżeli miałabym uporządkować trylogię od najlepszej części do najgorszej, to byłoby to 2>3>1, co rzadko się zdarza.
Pierwsza połowa Końca śmierci jest dużo ciekawsza niż druga, bo w drugiej wyobraźnia i wydarzenia galopują już zbyt mocno, są zbyt oderwane od rzeczywistości, za dużo fi, za mało sci, stąd -1 gwiazdka.

Jeżeli miałabym uporządkować trylogię od najlepszej części do najgorszej, to byłoby to 2>3>1, co rzadko się zdarza.
Pierwsza połowa Końca śmierci jest dużo ciekawsza niż druga, bo w drugiej wyobraźnia i wydarzenia galopują już zbyt mocno, są zbyt oderwane od rzeczywistości, za dużo fi, za mało sci, stąd -1 gwiazdka.

Pokaż mimo to


Na półkach:

Kolejna blogerka, która sądzi, że jest mistrzem swojego czasu bo przeczytała 3 klasyczne książki.
Emotikon nie jest znakiem interpunkcyjnym, który zastępuje kropkę! Ilość trollouśmieszków powala.
Jedyne odkrywcze, użyteczne stwierdzenia pochodzą od innych osób, jak Brian Tracy etc... Język gimbusiarski ("No heloł!"). Prawie-mądra klamra ciąży, która ma być skutkiem pozytywnych zmian w życiu wyszła strasznie sztucznie. Współczuję każdej osobie, która wydała na tą książkę pieniądze (ja chociaż przeczytałam ten shit z abonamentu legimi...). 2 gwiazdki za... Nie wiem. W sumie powinno być 1,5, ale nie chcę aż tak tragicznie zaniżać. Normalnie nie wystawiam tu ocen, ale tak się wzburzyłam, że musiałam :P.

Kolejna blogerka, która sądzi, że jest mistrzem swojego czasu bo przeczytała 3 klasyczne książki.
Emotikon nie jest znakiem interpunkcyjnym, który zastępuje kropkę! Ilość trollouśmieszków powala.
Jedyne odkrywcze, użyteczne stwierdzenia pochodzą od innych osób, jak Brian Tracy etc... Język gimbusiarski ("No heloł!"). Prawie-mądra klamra ciąży, która ma być skutkiem...

więcej Pokaż mimo to