Opinie użytkownika

Filtruj:
Wybierz
Sortuj:
Wybierz

Na półkach:

Melancholijna, piękna powieść o życiu codziennym bezbarwnego bohatera. Tsukuru Tazaki jest tak przeświadczony o swojej "bezbarwności" i "nijakości", że nie dostrzega, nie potrafi dostrzec, że inni wokół niego nie zgadzają się z jego postrzeganiem siebie. Murakami jak niewielu potrafi w poruszający sposób opisać rozterki bohatera oraz jego szare, pozornie nieciekawe życie oraz bez zbytniej pompatyczności ostrzec nas, byśmy pamiętali o przemijaniu czasu i szli przez życie świadomi siebie i swoich uczuć, nie dając się przekonać, że jesteśmy bezbarwni.

Melancholijna, piękna powieść o życiu codziennym bezbarwnego bohatera. Tsukuru Tazaki jest tak przeświadczony o swojej "bezbarwności" i "nijakości", że nie dostrzega, nie potrafi dostrzec, że inni wokół niego nie zgadzają się z jego postrzeganiem siebie. Murakami jak niewielu potrafi w poruszający sposób opisać rozterki bohatera oraz jego szare, pozornie nieciekawe życie...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Przyzwoita pozycja napisana przystępnym językiem. Trochę się zestarzała, ale czyta się ją przyjemnie. Niestety niczym szczególnym nie zachwyca, może poza trafnym opisem tego jak Państwa reagują na nadchodzące zagrożenie i jak się na nie szykują. I choć sama lektura należała do przyjemnych, to miesiąc po jej zakończeniu szczegóły książki już mi uciekają z pamięci, wyraźnie pozycja ta nie zostanie ze mną na dłużej.

Przyzwoita pozycja napisana przystępnym językiem. Trochę się zestarzała, ale czyta się ją przyjemnie. Niestety niczym szczególnym nie zachwyca, może poza trafnym opisem tego jak Państwa reagują na nadchodzące zagrożenie i jak się na nie szykują. I choć sama lektura należała do przyjemnych, to miesiąc po jej zakończeniu szczegóły książki już mi uciekają z pamięci, wyraźnie...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Książka lepsza od drugiej części, ale tak jak przy poprzednich tomach mam wrażenie, że byłoby solidne 9,5/10 gdyby nie kilka mankamentów. Do głównego z nich zaliczam fakt, że autor znów nie wie, jak skończyć książkę - przeciąga, dopisuje kolejne akapity które nic nie wprowadzają. Drugim największym dla mnie jest to, że choć interesują mnie teorie fizyczne, to nie oznacza to, że wszystkie trzeba tu na siłę wciskać. Pod koniec zrobiło się bzdurnie i zbędnie.

Jednak autor nadal pisze dobrym językiem i czyta się to lekko, a losy ludzkości są przejmujące i książkę wciągnąłem szybciutko. Żałuję, że nie poznajemy losów Trisolarian skoro 2,5 książki było o nich. Chciałbym wiedzieć więcej. Takie same odczucia mam w stosunku do historii ludzi którzy opuszczają nasz układ i żyją w kosmosie.

Książka lepsza od drugiej części, ale tak jak przy poprzednich tomach mam wrażenie, że byłoby solidne 9,5/10 gdyby nie kilka mankamentów. Do głównego z nich zaliczam fakt, że autor znów nie wie, jak skończyć książkę - przeciąga, dopisuje kolejne akapity które nic nie wprowadzają. Drugim największym dla mnie jest to, że choć interesują mnie teorie fizyczne, to nie oznacza...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Wystawiam niższą ocenę niż pierwszej części, bo choć autor ma sporo ciekawych pomysłów i bardzo ciekawie opisuje rozwój naszej cywilizacji oraz zderzenie z nią osób urodzonych 200 lat wcześniej, to niestety nie ustrzegł się błędów, które mi akurat trochę przyćmiły pozytywy. Pierwszym i najpoważniejszym jest problem z tempem akcji i narracją. Cixin Liu nie dość, że zrezygnował z podziału na rozdziały i postawił na kompletnie odmienną strukturę książki niż w pierwszym tomie, to na dodatek rozwleka książkę aż do bólu. Wszystko po to, aby ją zakończyć nagle od niechcenia na ostatnich stronach bo główny bohater nagle wymyśla rozwiązanie problemów ludzkości i zapobiega inwazji obcych. I choć Ci bacznie obserwują każdy ruch ludzkości w czasie rzeczywistym, to jakimś cudem przeoczyli co robi osoba którą obserwowali najczujniej, a gdy ta wyjaśnia swój plan stwierdzają po prostu "hmm przeoczyliśmy to"... Bez polotu i wyraźnie bez pomysłu jak zakończyć książkę. No i sam pomysł "Wpatrujących w ścianę" oraz wybranie na jednego z nich przypadkowej osoby (może to i zbyt proste stwierdzenie, ale teorie nt. jego wyboru są mocno dziurawe) kompletnie mnie nie przekonało. Szkoda, bo jej dobre strony są silne i miał "Ciemny las" potencjał, aby zostać naprawdę świetną pozycją... Kierunek rozwoju ludzkości i generalnie wątki psychologiczne/socjologiczne bardzo na plus.

Wystawiam niższą ocenę niż pierwszej części, bo choć autor ma sporo ciekawych pomysłów i bardzo ciekawie opisuje rozwój naszej cywilizacji oraz zderzenie z nią osób urodzonych 200 lat wcześniej, to niestety nie ustrzegł się błędów, które mi akurat trochę przyćmiły pozytywy. Pierwszym i najpoważniejszym jest problem z tempem akcji i narracją. Cixin Liu nie dość, że...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach:

Z okładki krzyczą do czytelnika informacje o tym, że mamy w ręku książkę następcy Asimova i Herberta i że czeka nas lektura niezwykła niczym ich największe dzieła. Czy tak jest? Absolutnie nie, ale nie oznacza to, że jest źle. Książka, pomimo tego, że kwalifikuje się do gatunku tzw. "twardego" sci-fi, jest łatwa i przyjemna w odbiorze - akcja idzie na tyle wartko, że wciąga czytelnika, a wyjaśnienia "naukowe" luźno bazujące na istniejących teoriach fizycznych nie nudzą, raczej są miłym uzupełnieniem. Język powieści również do wymagających nie należy, czyta się to lekko.

Do największych minusów książki zaliczam sam pomysł na grę "Problem Trzech Ciał" i granie w nią w swego rodzaju VR - nie przekonało mnie to jako narzędzie rekrutacji i w ogóle moja ocena pewnie byłaby wyższa gdyby poprzestać na kontakcie z inną cywilizacją i sofonach.

Na duży plus w tej powieści jest podejście autora do kontaktu z Trisolarianami - już sam pomysł, by utworzyć organizację mającą ułatwić im przejęcia Ziemi jest ciekawy (i dla mnie dość realistyczny), ale autor idzie dalej i widać, że interesują go zagadnienia z zakresu socjologii kosmicznej. Duży potencjał na następne części.

Książkę traktuję jako wprowadzenie do następnych tomów - gdyby była samodzielnym dziełem ocena pewnie byłaby niższa, ale myślę, że wątek Trisolarian może być naprawdę ciekawy i autor ma potencjał do ciekawego pokazania "wizyty" mieszkańców innego układu gwiezdnego. "Problem Trzech Ciał" wydaje się pozycją obowiązkową dla fanów gatunku, ale osobom które nie interesują się sci-fi absolutnie jej nie polecę. Mi podeszła, Asimov to to nie jest, ale i tak sięgam od razu po następny tom.

Z okładki krzyczą do czytelnika informacje o tym, że mamy w ręku książkę następcy Asimova i Herberta i że czeka nas lektura niezwykła niczym ich największe dzieła. Czy tak jest? Absolutnie nie, ale nie oznacza to, że jest źle. Książka, pomimo tego, że kwalifikuje się do gatunku tzw. "twardego" sci-fi, jest łatwa i przyjemna w odbiorze - akcja idzie na tyle wartko, że wciąga...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Książka dla mnie nieco przereklamowana, słyszałem wiele opinii osób którym "otworzyła oczy" - w mojej ocenie ciekawa, ale mną nie wstrząsnęła, może dlatego, że miałem świadomość tego, jak wyglądało życie chłopów w ubiegłym stuleciu - interesowałem się tym wcześniej i słuchałem opowieści rodzinnych. Ocena byłaby też wyższa, gdyby nie wyraźna tendencyjność autorki i wybór historii wspierających jej tezy - pozwala ona sobie też na kilka uogólnień które nie do końca mi pasowały, np. stwierdzenie, że chłopi w domach byli zawsze przeciwni edukacji dzieci, a chłopki chciały, żeby ich dzieci chodził do szkoły... Być może tak było, sam jestem skłonny w to uwierzyć, ale napisanie w felietonie długim tego typu tezy bez jakiegokolwiek poparcia, cytatu z pracy naukowej czy czegoś podobnego spowodowało u mnie lekki zgrzyt.

Tym niemniej solidna pozycja ukazująca trudy życia na wsi w latach międzywojennych i nie tylko. Warta przeczytania. Ostatnie rozdziały, w których autorka skupia się na transformacji wsi, edukacji chłopstwa oraz opisuje ich nastroje w kontekście wojny czy komunizmu, zdecydowanie dla mnie najciekawsze.

Książka dla mnie nieco przereklamowana, słyszałem wiele opinii osób którym "otworzyła oczy" - w mojej ocenie ciekawa, ale mną nie wstrząsnęła, może dlatego, że miałem świadomość tego, jak wyglądało życie chłopów w ubiegłym stuleciu - interesowałem się tym wcześniej i słuchałem opowieści rodzinnych. Ocena byłaby też wyższa, gdyby nie wyraźna tendencyjność autorki i wybór...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Książka ponadczasowa. Na początek wydaje się, że jest ona kolejną antyutopią, opowieścią o trudzie życia w imperium totalitarnym, gdzie prywatność i wolność nie istnieją. Okazuje się jednak czymś więcej - powieścią o tym, jak złamać można ducha człowieka i jego zapał walki.

Czytając pierwszą połowę myślałem, że nie jest ona tak wstrząsająca jak mi się wydawało gdy czytałem ją pierwszy raz. Jednak gdy Winston i Julia zostają aresztowani zaczynają się opisy tortur i przesłuchań, powieść robi się naprawdę ciężka. Celem całego tego procesu nie jest pokazanie, że Partia chce męczyć człowieka - celem Partii jest jego absolutne, dogłębne złamanie. Zniszczenie fundamentów jego wiary. Winston też w końcu zostaje złamany - kiedy w pokoju 101 zdradza w końcu Julię, jego przemiana się dopełnia, a czytelnik dochodzi do jedynego możliwego wniosku, że Partia wygrała, bo Partia... wygrywa zawsze. Wielki Brat widzi wszystko, słyszy wszystko i nie ma od niego ucieczki, a Winston i Julia byli naiwni, sądząc, że może być inaczej. Nie ma w książce Orwella szczęśliwego zakończenia... A gdyby było, to Partia zmieniła by przeszłość, tak jak wszystko inne.

Książka ponadczasowa. Na początek wydaje się, że jest ona kolejną antyutopią, opowieścią o trudzie życia w imperium totalitarnym, gdzie prywatność i wolność nie istnieją. Okazuje się jednak czymś więcej - powieścią o tym, jak złamać można ducha człowieka i jego zapał walki.

Czytając pierwszą połowę myślałem, że nie jest ona tak wstrząsająca jak mi się wydawało gdy czytałem...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Z ulgą przyjąłem fakt, że następna książka z cyklu Świata Dysku nie skupia się na Rincewindzie czy w ogóle magii, bo poprzednie Czarodzicielstwo czy Trzy Wiedźmy zaczęły już mnie nużyć - tu z kolei mamy Teppica, świeżo upieczonego skrytobójcę, którego ojciec umiera. Teppic, chcąc nie chcąc, musi wrócić do kraju i zostać... faraonem! Okazuje się jednak, że będąc władcą, nie ma się za dużo władzy... Sąd, w którym każdy jego wyrok jest interpretowany przez kapłana Diosa kompletnie inaczej (ale przynajmniej w zgodzie z tradycją!) jest tylko jedną z sytuacji, w której nasz bohater poczuje się zawiedziony swoją nową rolą.

Pratchett bierze tym razem na celownik temat wierzeń, starożytnego Egiptu, władzy i robi to naprawdę dobrze, gagi naprawdę działają. Fabularnie nie ma zaskoczeń, jest to książka przewidywalna niczym film akcji na vhs, ale nie przeszkodziło mi to w odbiorze.

No i największy plus: wielbłąd Ty Draniu, mistrz matematyki :D

Z ulgą przyjąłem fakt, że następna książka z cyklu Świata Dysku nie skupia się na Rincewindzie czy w ogóle magii, bo poprzednie Czarodzicielstwo czy Trzy Wiedźmy zaczęły już mnie nużyć - tu z kolei mamy Teppica, świeżo upieczonego skrytobójcę, którego ojciec umiera. Teppic, chcąc nie chcąc, musi wrócić do kraju i zostać... faraonem! Okazuje się jednak, że będąc władcą, nie...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Książkę, choć jej tematyka jest ciężka, czyta się bardzo szybko, zdecydowanie mnie wciągnęła.

Na duży plus dla mnie jest fakt, że autor zdecydował się na opisanie kilku dni/tygodni z życia kompanii C-jak-Charlie. Wielu autorów (jak chociażby Remarque w swoim "Zachodzie bez zmian") preferuje na stronach książki opisać kilka najbardziej wstrząsających, krwawych momentów czy bitew. Jones wychodzi z innego założenia, uznał chyba, że opisanie zaledwie kilku dni operacji wojskowych w zupełności wystarczy by doświadczyć bezsensu wojny, głupoty dowództwa oraz towarzyszącej temu wszystkiego śmierci. Nie widzi potrzeby szokowania czytelnika na siłę. Taki zabieg pozwala nam spędzić trochę czasu z żołnierzami kompanii C, poznać ich lepiej, ich motywacje, obawy, myśli i to właśnie jest tej książki największym atutem.

Pełnokrwiści, żywi, pełni rozterek i przemyśleń bohaterowie "Cienkiej czerwonej linii" są wspaniale napisani i to właśnie możliwość towarzyszenia im w operacji na Guadalcanal sprawia, że książka ta ma status kultowej - zasłużenie zresztą.

Książkę, choć jej tematyka jest ciężka, czyta się bardzo szybko, zdecydowanie mnie wciągnęła.

Na duży plus dla mnie jest fakt, że autor zdecydował się na opisanie kilku dni/tygodni z życia kompanii C-jak-Charlie. Wielu autorów (jak chociażby Remarque w swoim "Zachodzie bez zmian") preferuje na stronach książki opisać kilka najbardziej wstrząsających, krwawych momentów czy...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Jak dla mnie niezwykła pozycja, wstrząsająca. Zagrało mi w niej wszystko, dosłownie wszystko! Począwszy od surowego, prostego języka, który idealnie oddaje nastrój książki przez to, że autor nie widzi sensu w omawianiu co doprowadziło do zagłady znanego nam świata bo liczy się dla niego, podobnie jak dla bohatera, tylko tu i teraz, a kończąc na tym, że nie podaje nam nawet imion bohaterów, bo nie są one ważne - są oni Ojcem i Synem - niczym więcej, dwójką ludzi próbujących przeżyć nie zatracając swojego jestestwa.

Zgadzam się też zupełnie z jego wizją świata i ludzkości po upadku społeczeństwa - gdy świat umrze, pozostali ludzie poddadzą się swoim najgorszym instynktom aby przeżyć, aż z czasem tylko najgorsze szumowiny i kanibale będą wędrować po wymarłym globie. Umieszczenie dwójki bohaterów w tak potwornej scenerii już samo w sobie jest wstrząsające, a gdy dodać do tego relację ojca próbującego ocalić nie tylko swojego syna, ale też ukształtować z niego dobrego człowieka wbrew wszystkiemu, otrzymujemy bardzo pesymistyczną (a może realistyczną?) wizję...

Dialogi, podobnie jak sam język powieści, są zdawkowe i nie wybujałe, moim zdaniem bardzo realistyczne.

Nie była to moja pierwsza lektura tej książki, nie była to tez ostatnia - dla mnie powieść wybitna.

Jak dla mnie niezwykła pozycja, wstrząsająca. Zagrało mi w niej wszystko, dosłownie wszystko! Począwszy od surowego, prostego języka, który idealnie oddaje nastrój książki przez to, że autor nie widzi sensu w omawianiu co doprowadziło do zagłady znanego nam świata bo liczy się dla niego, podobnie jak dla bohatera, tylko tu i teraz, a kończąc na tym, że nie podaje nam nawet...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Niestety czytając ostatnią część tej tetralogii nie mogłem pozbyć się wrażenia, że była ona kompletnie zbędna i nic nie wprowadzała do historii. Być może autor czuł potrzebę powrotu do postaci, a być może seria była na tyle poczytna, że uznał, że napisanie jakiejkolwiek czwartej części będzie dobrym sposobem na zarobek - niezależnie od powodów seria mogła skończyć się na trylogii. Daję mu jednak ocenę 6, tak jak części poprzedniej, gdyż najzwyczajniej w świecie czyta się to lekko i przyjemnie i z zaciekawieniem, jak to u Clarke'a.

Autor wskrzesza postać zmarłą w pierwszej części po to chyba tylko żeby uraczyć nas swoją wizją świata za 1000 lat. Jest to wizja ciekawa, a pewne jej aspekty mają naprawdę dużą szansę stać się rzeczywistością, choć na pewno nie wszystkie bo nie spodziewam się usługujących nam sklonowanych dinozaurów – autor wyraźnie już tutaj poleciał zbyt daleko. Jednak o kosmicznych windach już się dużo rozmawia... Jest nawet spotkanie ze starymi znajomymi na Europie. Też chyba tylko po to żeby puścić oczko do czytelnika. Aby cokolwiek w książce się stało i móc powiedzieć, że była w niej jakaś akcja i ważne wydarzenie, HAL i Bowman przekazują wskrzeszonemu Frankowi ostrzeżenie o nadciągającej zagładzie. Autorowi jednak nie chce się tego wątku rozwijać i na przestrzeni 20 stron zamyka temat razem z książką. Totalnie nie rozumiem po co w ogóle zaczynał wątek, książka miałaby dla mnie więcej sensu gdyby po prostu poprzestał na opisywaniu życia w przyszłości z perspektywy Franka.

Podtrzymuję opinię wyrażoną w poprzedniej części – pierwsze dwie części zapamiętam na długo i pewnie jeszcze kiedyś do nich wrócę, natomiast następne, choć czytało się przyjemnie, nie wprowadziły niczego i nie były mi potrzebne. Szybko o nich zapomnę.

Niestety czytając ostatnią część tej tetralogii nie mogłem pozbyć się wrażenia, że była ona kompletnie zbędna i nic nie wprowadzała do historii. Być może autor czuł potrzebę powrotu do postaci, a być może seria była na tyle poczytna, że uznał, że napisanie jakiejkolwiek czwartej części będzie dobrym sposobem na zarobek - niezależnie od powodów seria mogła skończyć się na...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Ciąg dalszy losów Floyda. Jest to plus, gdyż przyjemnie jest wrócić do książki i poczytać dalej o postaci która zrobiła dobre wrażenie w poprzedniej części, cieszę się że autor postanowił pokazać nam dalsze losy kogoś, kogo już znamy. Niestety książka, choć napisana przyzwoicie i lekkim piórem, nie ma do zaoferowania zbyt dużo. Poza tym, że rzecz dzieje się na Europie ogrzanej przez drugie w układzie słonecznym słońce zwany Lucyferem, niewiele ma ona wspólnego z poprzednimi częściami i nie do końca ma człowiek wrażenie że czyta coś powiązanego. Nie mogę się oprzeć wrażeniu, że autor poprzestał by na dwóch częściach ściśle ze sobą powiązanych, gdyby nie fakt, że seria stała się popularna na świecie i napisanie kolejnej części zasiliło portfel. Osadzenie tej, prostej jakby nie patrzeć historii (bo w końcu okręt lądujący awaryjnie na nieznanej planecie i drugi okręt lecący mu na pomoc nie jest motywem nieznanym w literaturze, jedyną nowością w tej pozycji są ciekawe opisy komety Halleya), mogłoby powstać jako samodzielna książka lub w dowolnym innym uniwersum. Ty nie mniej jak to u clarka książkę czyta się lekko i przyjemnie i jak zwykle zadbał on o staranne opisanie znanego nam wszechświata, co mi osobiście bardzo ułatwia odbiór i sprawia, że lektura jest przyjemna. Jednak o ile pierwsze dwa tomy będę z przyjemnością wspominał i wracał do nich czasem myślami, o tyle o trzecim tomie już teraz wiem, że za jakiś czas nie będę w stanie sobie przypomnieć o czym był.

Ciąg dalszy losów Floyda. Jest to plus, gdyż przyjemnie jest wrócić do książki i poczytać dalej o postaci która zrobiła dobre wrażenie w poprzedniej części, cieszę się że autor postanowił pokazać nam dalsze losy kogoś, kogo już znamy. Niestety książka, choć napisana przyzwoicie i lekkim piórem, nie ma do zaoferowania zbyt dużo. Poza tym, że rzecz dzieje się na Europie...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach:

Wiem, że to klasyka literatury, ale nie byłem w stanie się nią nacieszyć. Głównym powodem jest niesamowite grafomaństwo autora - wymyślny epitet goni tu wymyślny epitet, nie czyta się tego przyjemnie i nie jest to potrzebne. Tak jak autor o Kurtzu pisze, że "Głos przeżył jego siły aby skryć we wspaniałej elokwencji jałowy mrok jego serca", tak on sam w przekombinowanej elokwencji stara się ukryć moim zdaniem kompletny brak pomysłu na fabułę. Dodać do tego fakt, że autor nie poświęca w ogóle uwagi postaciom ani ich rozwojowi, podczas całej lektury nie daje nam okazji ich poznać i mamy do tego pozycję naprawdę kiepską. Najbardziej znieść nie mogłem zrozumieć, że na koniec książki główny bohater jest zdruzgotany śmiercią Kurtza, a autor poświęca prawie zero uwagi ich relacji, rozmowom. Wystarczy stracić na chwilę koncentracje czytając, rozproszyć się, a ucieknie nam cały ten wątek, mimo tego, że wydaje się on dla autora meritum opowieści. Jak tak można w ogóle z książką postąpić?

Oczywiście zdaję sobie sprawę, że to autor uznawany za wybitnego, w miastach pełno ulic nazwanych jego imieniem, a mi najprawdopodobniej nie udało się docenić wielkiego dzieła literatury. Wiem też, że stwierdzenie, że to pozycja, która się po prostu bardzo zestarzała może świadczyć o mojej zarozumiałości. Wierzę jednak, że prawda leży gdzieś pośrodku i książka w obecnych czasach przeszła by bez echa...

Wiem, że to klasyka literatury, ale nie byłem w stanie się nią nacieszyć. Głównym powodem jest niesamowite grafomaństwo autora - wymyślny epitet goni tu wymyślny epitet, nie czyta się tego przyjemnie i nie jest to potrzebne. Tak jak autor o Kurtzu pisze, że "Głos przeżył jego siły aby skryć we wspaniałej elokwencji jałowy mrok jego serca", tak on sam w przekombinowanej...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Przerażająco smutna książka... Szczególnie, że pisana w postaci wspomnień... Bo choć autor nie podaje tutaj, że jest to książka autobiograficzna, to czuć na każdym kroku, że opisuje albo swoje wspomnienia, albo opowieści kolegów z frontu (sam na froncie ponoć nie spędził aż tak dużo czasu).

Książka uderza nas tym bardziej, że, jest to opowieść nie tyle o pojedynczym żołnierzu, co o pokoleniu młodych dorosłych, których życie zostało poszarpane na strzępy. Ledwo weszli w dojrzałość, a już koledzy z klasy, nauczyciele namawiają do naboru, presja jest wszędzie wokół nich. Remarque dużą część książki poświęca właśnie przemyśleniom o tym, zauważając, że przed nimi jest pokolenie, które miało przed wojną pracę do której wróci jeśli dane im będzie przeżyć, a za nimi jest pokolenie, które jest jeszcze w szkole... Oni z kolei szkołę skończyli, ale od razu poszli na front - zabijanie, okaleczanie, kopanie okopów to jedyna praca jaką kiedykolwiek mieli, jedyne co umieją. Jak więc wrócić do domu? Bez umiejętności, bez zawodu, a za to z potwornym bagażem przytłaczających doświadczeń. Czy cokolwiek czeka na nich po wojnie? "Mieliśmy osiemnaście lat i zaczęliśmy miłować świat i istnienie; kazano nam do tego strzelać. Pierwszy granat, który padł, trafił w nasze serca."

Już podczas pierwszego urlopu główny bohater czuje się niepewnie w swoim rodzinnym domu, nie potrafi się w nim odnaleźć. Krąży tylko pomiędzy matką która się nad nim użala, a której nie może powiedzieć jak naprawdę jest na froncie, a ojcem który wojnę romantyzuje i czeka tylko na kolejne romantyczne opowieści o bohaterstwie. Oliwy do ognia dolewa dyrektor szkoły, który uprzednio namawiał chłopców do naboru, teraz chętnie wygłasza swoje opinie o wojnie, mądrzy się, choć wojny nie widział. Główny bohater jednak nie dyskutuje z nim, bo i po co. Jak miałby opowiedzieć co widział? Jak wytłumaczyć niewytłumaczalne?

Remarque bardzo zręcznie zmienia scenerię - raz towarzyszymy świeżo upieczonym rekrutom podczas bombardowania, potem opowiada o urlopie, zaraz potem leżymy razem z Paulem umorusani błotem w leju wraz z umierającym w cierpieniach Francuzem, którego ten dźgnął i od którego nie może się uwolnić. Chwilę potem jesteśmy znów wśród przyjaciół, jemy racje żywnościowe i popijamy alkoholem by za moment walczyć z falami nieznośnych szczurów, a gdy wydaje się, że zaraz wróci on do domu, czeka go długi pobyt w lazarecie, gdzie widzimy być może najczarniejsze oblicze wojny. Jak pisze sam autor "Dopiero sam lazaret pokazuje, czym jest wojna". Niezależnie od scenerii, przekaz jest zawsze ten sam - beznadzieja wojny, straconego pokolenia dla którego być może już nigdy nie będzie miejsca w tym świecie.

Remarque kończy książkę krótką informacją, że "Padł w październiku 1918 roku, w dniu, który był tak spokojny i cichy na całej linii, iż biuletyn armii ograniczył się do tego jednego zdania, iż - na Zachodzie bez zmian." Ta nagła zmiana narracji na trzecioosobową jest moim zdaniem genialnym zabiegiem, bo tylko potęguje wrażenie, że czytaliśmy czyjś pamiętnik do którego ktoś dopisał taką krótka notkę. I choć smutne to zakończenie, to nie mogę się oprzeć wrażeniu, że Remarque chciał tu okazać trochę łaski dla żołnierza, na którego nic nie czeka po wojnie poza ciężkim życiem w nieprzystosowaniu.

Przerażająco smutna książka... Szczególnie, że pisana w postaci wspomnień... Bo choć autor nie podaje tutaj, że jest to książka autobiograficzna, to czuć na każdym kroku, że opisuje albo swoje wspomnienia, albo opowieści kolegów z frontu (sam na froncie ponoć nie spędził aż tak dużo czasu).

Książka uderza nas tym bardziej, że, jest to opowieść nie tyle o pojedynczym...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach:

Daję jej taką samą ocenę jak pierwszej części, choć w pierwszej części była ciekawsza fabuła - tu za to na plus jest staranniejsze rozwinięcie postaci i ogólnie lepszy warsztat literacki autora, fajnie się to czyta. Niestety choć pierwsza część, pomimo swoich wad, była wciągająca, o tyle tu fabuła z lekka zawiodła... Wyścig pomiędzy krajami wydawał się ciekawy, dopóki znienacka Clarke nie urywa go zagładą chińskiej załogi - chyba tylko po to to wszystko było, żeby pokazać, że na Europie jest życie, ale jakoś żal mi tego wątku, bo urwał się nagle i niepotrzebnie. Motyw zamiany Jowisza w drugą gwiazdę naszego układu był bardzo ciekawy, ale wydawał mi się nagły i jakby "zapchajdziurą" - zakładam, że autor po prostu robi sobie podkładkę pod następne części i jestem ciekaw, jak to pociągnie.

Najciekawszymi wątkami powieści były chyba wstawki z bytem, który był kiedyś Bowmanem oraz doktor Chandra przywracający do "życia" HALa... Główna postać, Heywood Floyd, też dobrze napisana.

Na koniec warto wspomnieć, że nie mam w sobie ani krzty zrozumienia dla decyzji autora, by drugą książkę pisać jakby w pierwszej lecieli w okolice Jowisza, a nie Saturna - przecież to kontynuacja książki, a nie filmu Kubricka. Utrudnia to powrót do historii i bardzo mnie irytowało.

Daję jej taką samą ocenę jak pierwszej części, choć w pierwszej części była ciekawsza fabuła - tu za to na plus jest staranniejsze rozwinięcie postaci i ogólnie lepszy warsztat literacki autora, fajnie się to czyta. Niestety choć pierwsza część, pomimo swoich wad, była wciągająca, o tyle tu fabuła z lekka zawiodła... Wyścig pomiędzy krajami wydawał się ciekawy, dopóki...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach:

Książka, która powstawała w tym samym czasie, co film, a jednak jest tak inna... Clarke, zamiast na rozważania filozoficzne, woli poświęcać miejsce na opisy statku, jego mechanizmów albo na opisy planet i układu słonecznego. Jednak pomimo tego, że minęło 50 lat od napisania książki, czyta się ją świetnie. Opisy, choć o planetach wiemy duuużo więcej niż wiedzieliśmy jak książka powstawała, nie zestarzały się, są bardzo dobrze napisane, a całość czyta się tak, że można zapomnieć iż czytamy fikcję, a nie reportaż z podróży prawdziwego statku do Saturna... Niepojęte jest dla mnie jak można było mieć tak technicznie dopracowaną wizję podróży międzyplanetarnych zanim w ogóle człowiek wylądował na księżycu... Niesamowite.

Nie oznacza to jednak, że autor nie potrafi też opisać rzeczy niestworzonych. Zarówno akcja, jak i zakończenie (przedziwne, niejednoznaczne, otwarte) są podane przez niego w świetnej formie. Od razu sięgam po kolejny tom.

Książka, która powstawała w tym samym czasie, co film, a jednak jest tak inna... Clarke, zamiast na rozważania filozoficzne, woli poświęcać miejsce na opisy statku, jego mechanizmów albo na opisy planet i układu słonecznego. Jednak pomimo tego, że minęło 50 lat od napisania książki, czyta się ją świetnie. Opisy, choć o planetach wiemy duuużo więcej niż wiedzieliśmy jak...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Jedno jest pewne i przewija się w opiniach i recenzjach książki, nie będzie więc odkrywcze gdy to napiszę - Ubik to książka inna od wszystkich innych. Gdy zabierałem się za nią po raz pierwszy, znając już kilka pozycji autora, nie miałem pojęcia jak będzie mnie ona w stanie zaskoczyć. Wizja uśpienia chorego, słabego czy starego ciała po to, by co jakiś czas obudzić jego umysł była bardzo ciekawa, ale autor ciągnie to dalej i w naprawdę ciekawy sposób rozwija pomysł istnienia telepatów oraz kontrujących ich umiejętności inercjałów. Ciekawych konceptów, pomysłów jest tu bez liku.

Bardzo, poza nietuzinkową historią i ciekawym zakończeniem, podobał mi się sposób pisania Dicka. Niewielu aktorów potrafi tak sprawnie lawirować pomiędzy dowcipem, absurdem, a poważnymi egzystencjalnymi rozterkami. Podczas czytania nastroje nam się zmieniają co chwila, raz śmiejemy się z wizji przyszłości, w której trzeba wrzucić drobniaki do każdego sprzętu AGD, a drzwi przekomarzają się z właścicielem mieszkania próbującym się do niego dostać pomimo tego, że jest spłukany, a pięć minut później w skupieniu i z powagą czytamy filozoficzne rozterki bohaterów. Wszystko to Dick podaje nam z wielką wprawą i niezależnie od tego, jaki nastrój chce w nas wywołać, czyta się to przyjemnie i z wypiekami na twarzy.

Dla mnie jeden z klasyków, do których będę co jakiś czas wracał.

Jedno jest pewne i przewija się w opiniach i recenzjach książki, nie będzie więc odkrywcze gdy to napiszę - Ubik to książka inna od wszystkich innych. Gdy zabierałem się za nią po raz pierwszy, znając już kilka pozycji autora, nie miałem pojęcia jak będzie mnie ona w stanie zaskoczyć. Wizja uśpienia chorego, słabego czy starego ciała po to, by co jakiś czas obudzić jego...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Jestem zszokowany tym, jak niska ocenę wystawiam książce Lema... A może jest ona tak niska właśnie przez to, że napisała ją ta sama osoba, która dała światu chociażby Solarisa? Zawyżone oczekiwania mogą tu mieć z tym coś wspólnego. Nie zmienia to jednak faktu, że książka się po prostu zestarzała. Lem spędza większość tejże na żmudnym opisywaniu obcych światów i organizmów w nadziei chyba zadziwienia ludzi, ale zbyt to przedłuża i przez 2/3 książki nie czytamy nic poza bezcelowymi opisami bujnych wytworów jego wyobraźni. Być może właśnie przez to, jak to rozwleka, książka tak męczy. Opisy te może i są wymyślne, ale nie szokują już 70 prawie lat po napisaniu, po prostu dłużą się i męczą. W innych książkach autora tego typu opisy otoczenia zmuszały człowieka do analizy człowieczeństwa, do zastanowienia się nad tym, jak nie pojęte mogą być dla naszego umysłu rzeczy które czekają pośród gwiazd, a tu... po prostu były. To chyba największy minus tej książki: wszystko co autor próbował tu zrobić udało mu się duuużo lepiej w innych jego pozycjach. A jak zacząłem przez to książkę czytać po łebkach i bez zaangażowania, to zostało już tak do końca. A ten nie mógł nadejść dość szybko.

Jestem zszokowany tym, jak niska ocenę wystawiam książce Lema... A może jest ona tak niska właśnie przez to, że napisała ją ta sama osoba, która dała światu chociażby Solarisa? Zawyżone oczekiwania mogą tu mieć z tym coś wspólnego. Nie zmienia to jednak faktu, że książka się po prostu zestarzała. Lem spędza większość tejże na żmudnym opisywaniu obcych światów i organizmów w...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Bardzo dobra pozycja, choć w ogóle nie dorównuje Shogunowi, a powód jest jeden - postaci. W Shogunie intrygujące, złożone, ciekawe, tu trochę bardziej jednowymiarowe. Oczywiście są od tej reguły wyjątki, jak choćby Angelique, której przemianę śledziłem z największą ciekawością. Postaci jest też zbyt dużo - w ich kłębowisku zdarzało mi się pogubić, tym bardziej, że postaci z Japonii nie dość, że jest dużo, to jeszcze określane są często kilkoma imionami/tytułami. Gdyby ten aspekt powieści był lepszy, mogłaby ona spokojnie Shogunowi dorównać, bo warsztat literacki autora jest nadal z najwyższej półki.

Podobnie też jak w Shogunie, akcja toczy się pomału, a Clavell woli skupić się ludzkich konwersacjach i na tym, jak inne były kultury japońska i europejska oraz na tym, jak zderzały się one ze sobą. Nie ma w tym nic złego, bo robi to wyśmienicie. Pod koniec akcja trochę przyspiesza, ale tak jak w Shogunie, kulminację sobie Clavell daruje i wydarzenia te przedstawia w krótkim epilogu gdyż nie interesuje go opisywanie wielkich potyczek - woli skupić się na poprzedzających je przepychankach politycznych i budować napięcie. Być może wyszedł z założenia, że skoro powieść wzorowana jest na prawdziwych wydarzeniach to i tak każdy wie, co będzie na końcu? Nie jestem nadal przekonany do tego zabiegu, ale po Shogunie i Tai-Panie już się go spodziewałem, wiec mniej kłuł w oczy.

Bardzo dobra pozycja, choć w ogóle nie dorównuje Shogunowi, a powód jest jeden - postaci. W Shogunie intrygujące, złożone, ciekawe, tu trochę bardziej jednowymiarowe. Oczywiście są od tej reguły wyjątki, jak choćby Angelique, której przemianę śledziłem z największą ciekawością. Postaci jest też zbyt dużo - w ich kłębowisku zdarzało mi się pogubić, tym bardziej, że postaci z...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Autor jak na tamte czasy miał naprawdę ciekawą wizję, rozumiem, czemu jest to klasyka cyberpunka. Niestety, w 2023 jest to naprawdę średnia pozycja, po prostu się zestarzała. Jeśli ktoś bardzo lubi cyberpunka to pewnie przeczyta z przyjemnością, ale mnie zmęczyła, wyobraźnia autora zdecydowanie przerosła jego umiejętności literackie.

Autor jak na tamte czasy miał naprawdę ciekawą wizję, rozumiem, czemu jest to klasyka cyberpunka. Niestety, w 2023 jest to naprawdę średnia pozycja, po prostu się zestarzała. Jeśli ktoś bardzo lubi cyberpunka to pewnie przeczyta z przyjemnością, ale mnie zmęczyła, wyobraźnia autora zdecydowanie przerosła jego umiejętności literackie.

Pokaż mimo to