-
ArtykułyAtlas chmur, ptaków i wysp odległychSylwia Stano2
-
ArtykułyTeatr Telewizji powraca. „Cudzoziemka” Kuncewiczowej już wkrótce w TVPKonrad Wrzesiński6
-
ArtykułyCzytamy w weekend. 17 maja 2024LubimyCzytać362
-
Artykuły„Nieobliczalna” – widzieliśmy film na podstawie książki Magdy Stachuli. Gwiazdy w obsadzieEwa Cieślik3
Biblioteczka
Przeczytana wyjątkowo szybko. Dawno nic mnie tak nie wciągnęło. Lekko i zgrabnie napisana.
Krótkie rozdziały, krótkie sceny. W sam raz jak przystało na dobrą rozrywkę. Bałam się krwawej jatki, ale na szczęście okazało się, że mam do czynienia z lżejszą lekturą niż się spodziewałam, niż wynikało to z opisów. Całkiem zgrabny kryminałek.
Tak naprawdę to nigdy nie przyszło mi to do głowy. Że taki wycieczkowiec, to świetne miejsce, żeby po prostu… zniknąć. I nie mówię o tym, że można się pogubić we wszystkich jego zakamarkach, najdziwniejszych na świecie pomieszczeniach. Choć na bank można. Teraz wiem to już na pewno. Mówię… o czymś innym. O czym? Polecam do przeczytania. Na wakacjach. Najlepiej w podróży morskiej :p
Przeczytana wyjątkowo szybko. Dawno nic mnie tak nie wciągnęło. Lekko i zgrabnie napisana.
Krótkie rozdziały, krótkie sceny. W sam raz jak przystało na dobrą rozrywkę. Bałam się krwawej jatki, ale na szczęście okazało się, że mam do czynienia z lżejszą lekturą niż się spodziewałam, niż wynikało to z opisów. Całkiem zgrabny kryminałek.
Tak naprawdę to nigdy nie przyszło mi...
2021-11
Straszny ze mnie dinozaur. Naprawdę. Przy lekturze takiej jak ta, zdaję sobie sprawę, że świat dawno mnie przegonił, a ja po prostu nie nadążam. Ale to jest właśnie to, co mnie w niej zafascynowało. Może i nie nadążam, ale potrafię ocenić, że czasy, w których żyjemy są naprawdę ciekawe. I skomplikowane. Główna bohaterka jest dziennikarką piszącą dla niezbyt wysokich lotów portalu internetowego. Ciekawym było obserwować Julitę w jej miejscu pracy. Wreszcie zrozumiałam jak działają tego typu interesy. Niezwykłe. Jak dla osoby w moim wieku oczywiście. Okazuje się, że Julita co prawda pisać potrafi, ale o komputerach, sieci i cyberprzestępczości wie tyle samo co ja, czyli prawie nic. I kiedy znajduje swój supertemat, a zaraz potem wpada w cybernetyczne tarapaty, to wydaje się, że leży na łopatkach i kwiczy. Na szczęście wtedy pojawia się ON. Spec od informatyki. Na cyberprzestępczości zna się jak nikt, a tłumaczy to wszystko, mniej lub bardziej cierpliwie Julicie i przy okazji mnie. Obie mamy oczy jak spodki. Właśnie dlatego polecam tę książkę. Bo niezależnie od ciekawej intrygi, to też niezły podręcznik o pułapkach nowych technologii. Otwierają się niektóre klapki w mózgu. Jeszcze raz powtórzę: zafascynowało mnie to. Kiedy jakiś informatyk coś mi tłumaczy, zwykle po chwili przerasta mnie to, ale wstyd mi się do tego przyznać. Ta książka jest jednak tak napisana, że o dziwo te wszystkie cybersprawy nawet do mnie trafiają. I chyba trochę zatrybiłam. I to jest preludium do właściwej opowieści, która z powodzeniem udaje dobrą rozrywkę przez dłuższy czas. Mówię udaje, bo ostatnie 150 stron odebrałam jak cios w trzewia. Zagrało mi na emocjach i trudno to nazwać rozrywką. Chciałabym wierzyć, że to co tu przeczytałam o tzw dark necie to tylko wytwór czyjejś chorej wyobraźni. Niestety podskórnie czuję, że każde słowo jest prawdą. Nie wiem czy polecać ją rodzicom… Przeczytajcie.
Największe wrażenie zrobiła na mnie chyba rozmowa polskiego prokuratora z australijskim policjantem. Nasze media informują tylko skrótowo, że istnieje problem, ale nie rozwijają tematu. W celu prawdziwego uświadomienia na czym rzecz polega, to trzeba ludziom podać inaczej. Pokazać lub opowiedzieć. Przede wszystkim o skali problemu i możliwych metodach jego zwalczania, które też wołają o pomstę do nieba. Po takiej lekturze człowiek myśli, że może czas najwyższy, żeby przyszedł jakiś biblijny potop, który zmiecie ten cały chory świat. Do piekła tych zbójów na wieczne męki! Zasnęłam potem dopiero koło 5.00 rano, choć zgasiłam światło o dużo przyzwoitszej porze. Daje po garach. Nie wiem czy to była dobra zachęta, ale książka niewątpliwie jest świetnie napisana. Z tym się nie da dyskutować. Polecam.
Straszny ze mnie dinozaur. Naprawdę. Przy lekturze takiej jak ta, zdaję sobie sprawę, że świat dawno mnie przegonił, a ja po prostu nie nadążam. Ale to jest właśnie to, co mnie w niej zafascynowało. Może i nie nadążam, ale potrafię ocenić, że czasy, w których żyjemy są naprawdę ciekawe. I skomplikowane. Główna bohaterka jest dziennikarką piszącą dla niezbyt wysokich lotów...
więcej mniej Pokaż mimo to2021-12
Jeszcze jedna historia o tym jak ubogie i smutne może być życie pełne przepychu. Jak samotny może być człowiek otoczony tłumem ludzi. Jak nieszczęśliwy może być ktoś, kto regularnie bawi się z tym tłumem organizując królewsko luksusowe, bajeczne przyjęcia. I jak poziom jego frustracji skłania go do zasklepiania się we wspomnieniach z przeszłości, ubarwiania ich i idealizowania. Do skupiania się na ludziach, którzy to wykorzystają, ale nie docenią i nie dadzą nic w zamian.
Jak ciężko komuś takiemu zrozumieć człowieka uboższego, nie należącego do jego sfery. I jak mu źle odchodzić z tego świata w poczuciu, że wokół ma samych pochlebców i sądzi, że nie ma przyjaciół. Albo faktycznie ich nie ma. Przygnębiło mnie to okropnie. Tak samo jak przygnębia mnie ekranizacja. Spodobał mi się natomiast zastosowany w tej powieści język. Dla mnie nowość. Coś świeżego i poetyckiego. Na pewno wartego polecenia.
Jeszcze jedna historia o tym jak ubogie i smutne może być życie pełne przepychu. Jak samotny może być człowiek otoczony tłumem ludzi. Jak nieszczęśliwy może być ktoś, kto regularnie bawi się z tym tłumem organizując królewsko luksusowe, bajeczne przyjęcia. I jak poziom jego frustracji skłania go do zasklepiania się we wspomnieniach z przeszłości, ubarwiania ich i...
więcej mniej Pokaż mimo to2022-01
Jo jest Hanyska, ślonsko dzioucha z Katowic. Bestoż gańba nie znoć takiyj godki. I richtich przaja Hanusikowi, ślonskiemu policajowi.
Fantastycznie się to czyta. Zwłaszcza na głos. Długo nie znałam naszej gwary. W naszym domu zawsze się pilnowało czystej polszczyzny, bez regionalnych naleciałości. Zawsze czułam, że coś mi umyka. Na szczęście jest komisorz Hanusik. Ta książka ma sporo walorów. To jakby zbiór opowiadań, z których każde stanowi osobną sprawę kryminalną prowadzoną przez Achima Hanusuika & co. Ale jak się okazuje wszystkie one mają wspólny mianownik. Przede wszystkim to cudowny bestiariusz śląski. Pełno tu mitycznych, regionalnych „stworoków” i tajemniczych zdarzeń. Hanusik jawi się w tym wszystkim niczym Mulder w Archiwum X. Kapitalne opowiadanka naprawdę godne polecenia, nie tylko dla Ślązaków. Bałam się, że połowy nie zrozumiem. Ale jak dla mnie, nie obytej ze śląską gwarą, tylko pojedyncze słowa wymagają wyjaśnienia. Wielu rzeczy można się domyśleć. Jeśli ktoś ciekaw górnośląskiej mitologii to bardzo polecam i zapewniam, że wszystkie Bazyliszki i Złote Kaczki mogą się przy tym schować!
Jo jest Hanyska, ślonsko dzioucha z Katowic. Bestoż gańba nie znoć takiyj godki. I richtich przaja Hanusikowi, ślonskiemu policajowi.
Fantastycznie się to czyta. Zwłaszcza na głos. Długo nie znałam naszej gwary. W naszym domu zawsze się pilnowało czystej polszczyzny, bez regionalnych naleciałości. Zawsze czułam, że coś mi umyka. Na szczęście jest komisorz Hanusik. Ta...
2021-09
Wszyscy znamy historię dywizjonu 303. Książka Arkadego Fiedlera była lekturą szkolną. Jednak mając naście lat nie byłam nią zainteresowana. Co innego teraz. Wszyscy jesteśmy dumni z postawy naszych lotników służących w Royal Air Force w czasie wojny. Tym razem rzecz jest o lotnikach z dywizjonu 307 zwanych „Lwowskimi Puchaczami”. Zawsze podziwiałam wszechstronne zainteresowania autora i muszę przyznać, że zadziwił mnie swoją wiedzą na temat samolotów z czasów drugiej wojny. Całkiem zgrabnie opisał też podniebne starcia lotnictwa. Stworzył też całkiem ciekawą kryminalno-szpiegowską fabułę. Puchacze nie tylko muszą udowodnić swoją przydatność, co z początku wcale nie jest łatwe, ale też muszą zmierzyć z wewnętrznym wrogiem. Ktoś sabotuje ich udział w bitwie o Anglię, dokonuje zniszczeń sprzętu, nierzadko powodując śmierć pilotów. Czy Puchacze mogą ufać sobie nawzajem? Polecam. Ciekawa historia i dobre czytadło.
Wszyscy znamy historię dywizjonu 303. Książka Arkadego Fiedlera była lekturą szkolną. Jednak mając naście lat nie byłam nią zainteresowana. Co innego teraz. Wszyscy jesteśmy dumni z postawy naszych lotników służących w Royal Air Force w czasie wojny. Tym razem rzecz jest o lotnikach z dywizjonu 307 zwanych „Lwowskimi Puchaczami”. Zawsze podziwiałam wszechstronne...
więcej mniej Pokaż mimo to2016-04
Któż z nas nie zna opowiadań o Sherlock`u Holmes`ie?, albo przynajmniej jednej powieści (choćby o psie Baskervillów ;D) o niezwykle przenikliwym detektywie, którego zdolności dedukcji wprawiły w osłupienie niejednego pewnie czytelnika? Detektyw jest znany na całym świecie nie bez powodu. Jego osobowość nacechowana pewną odmianą szaleństwa nie jest tu też całkiem bez znaczenia ;D
Zwracam uwagę na to maciupeńkie wydanie z serii "Czytamy w oryginale", które właśnie niedawno pojawiło się w kioskach. Zakupiłam , przeczytałam, wynotowałam zapomniane słówka, zadowolonam. Świetna sprawa dla osób, które zaczęły się uczyć angielskiego, albo które od bardzo dawna nie miały do czynienia z tym językiem, a chciałyby w przyjemny sposób co nieco sobie przypomnieć. Strony lewe są angielskie, strony prawe - polskie (albo odwrotnie ;D). Można przypomnieć sobie nieco słownictwa nie tracąc czasu na szperanie w słownikach, a także angielskie sformułowania, którymi można wyrazić prościej polskie (zdawało by się bardziej skomplikowane) wyrażenia i zdania. Do książeczki załączono dwa krótkie ćwiczenia dla zapamiętania słownictwa, niektórych zwrotów i gramatyki. Polecam
Któż z nas nie zna opowiadań o Sherlock`u Holmes`ie?, albo przynajmniej jednej powieści (choćby o psie Baskervillów ;D) o niezwykle przenikliwym detektywie, którego zdolności dedukcji wprawiły w osłupienie niejednego pewnie czytelnika? Detektyw jest znany na całym świecie nie bez powodu. Jego osobowość nacechowana pewną odmianą szaleństwa nie jest tu też całkiem bez...
więcej mniej Pokaż mimo to2021-07
Polubiłam. Oboje. A relacja jaką stworzył autor między Burzą a Zaorskim jest bardzo ciekawa, intrygująca i wystarczająco intensywna. A łączy ich nie tylko szczenięce zauroczenie sprzed lat, zagadka, którą starają się rozwikłać w związku z listami zza grobu, wzmożony kontakt który właśnie ze sobą nawiązali. Teraz łączy ich też mroczna tajemnica. To lubię. Dokonało się przecież coś ostatecznego. Sytuacja niby doraźnie do opanowania, ale na dłuższą metę wydaje się bez wyjścia i bez możliwości wyplątania się. Oboje to wiedzą. Przecież oboje mają rodziny, dzieci, pracę, którą raczej lubią i na której bardzo dobrze się znają. Bardzo dużo do stracenia. Muszę stwierdzić, że w miarę czytania ciekawość mnie dosłownie zżerała jak to się wszystko dalej potoczy. Zakończenie też mnie nie rozczarowało. Spójne, zaskakujące i dobrze skomponowane. Nie sądziłam, że coś u pana M. spodoba mi się bardziej od Chyłki, albo co najmniej tak samo. Pożyjemy, zobaczymy. To dopiero pierwszy tom. Ale wyczuwam świeżą inspirację, a to najważniejsze. Dedykacja ładna i wiele mówiąca. Aż żal, że już po ptokach. Tak czy inaczej wypada zazdrościć. Lekturę oczywiście polecam.
Polubiłam. Oboje. A relacja jaką stworzył autor między Burzą a Zaorskim jest bardzo ciekawa, intrygująca i wystarczająco intensywna. A łączy ich nie tylko szczenięce zauroczenie sprzed lat, zagadka, którą starają się rozwikłać w związku z listami zza grobu, wzmożony kontakt który właśnie ze sobą nawiązali. Teraz łączy ich też mroczna tajemnica. To lubię. Dokonało się...
więcej mniej Pokaż mimo to2021-07
Mówi się, że od przybytku głowa nie boli. A tu ciekawa rzecz! Masz. I to dużo. I co z tego, kiedy wraz za sporym majątkiem ciągną same kłopoty. I to nie byle jakie. Sęk w tym, że to majątek niewiadomego pochodzenia. Co zrobić z czymś takim? Księgowa wie, że jak są aktywa, to muszą być i pasywa. I to w równowadze co do jednego złamanego grosza. Uczciwy obywatel zgłosiłby taką nadwyżkę odpowiednim służbom, ale… nie w tym przypadku. Mogłoby to nadszarpnąć reputację zmarłego właśnie ojca. Nie byłoby dobrze. Ojciec pełnił funkcję zaufania publicznego i coś takiego jak trzy miliony dolarów w gotówce znalezione u niego w domu w dwudziestu siedmiu kartonowych pudłach nie wpłynęłoby dobrze na cały jego zawodowy dorobek. Co robić? Oczywiście taka kasa kusi niemożebnie, ale istotniejsze wydaje się znalezienie źródła pochodzenia tych pieniędzy. Szczególnie od momentu kiedy orientujemy się, że ktoś nas śledzi, no a potem ten ktoś dwukrotnie włamuje się do domu. Głupia sprawa, no nie? Może i głupia, ale przyznam, że mnie zaciekawiła. Jak się dowiedzieć skąd pochodzi to cholerstwo, nikogo nie wtajemniczając?
Nie jest to już ten sam Grisham co kiedyś, brak mi jakiegoś dreszczyka, ale to i tak dobre czytadło. Polecam.
Mówi się, że od przybytku głowa nie boli. A tu ciekawa rzecz! Masz. I to dużo. I co z tego, kiedy wraz za sporym majątkiem ciągną same kłopoty. I to nie byle jakie. Sęk w tym, że to majątek niewiadomego pochodzenia. Co zrobić z czymś takim? Księgowa wie, że jak są aktywa, to muszą być i pasywa. I to w równowadze co do jednego złamanego grosza. Uczciwy obywatel zgłosiłby...
więcej mniej Pokaż mimo to2021-06
Manderley. Nadmorski klejnot pachnący kwieciem otulającego go ogrodu. Przepiękny majątek i spokojne miejsce, z dala od zgiełku miasta. Słońce, plaża, las, ogrody, ptaków śpiew. Czegóż może chcieć więcej nowo poślubiona żona właściciela takich dóbr? A jednak… miejsce to naznaczone jest tajemniczą śmiercią poprzedniej pani domu, która utonęła w zatoce nieopodal posiadłości. „Rebeka” to podobno jedna z ulubionych książek Stephena Kinga. Trudno się dziwić. Lektura od początku ma ogromny potencjał, w grę wchodzą duże emocje, a nastrój niepokoju utrzymuje się do samego końca. Całość osnuta jest mdlącym zapachem rododendronów i magnolii. Brawo! Dawno nic nie trzymało mnie w takim napięciu! Bałam się grozy, a ta zmienia się w regularny kryminał w stylu Agathy Christie! Jak zginęła pierwsza żona? I czy młodziutka, bezimienna następczyni, wrażliwa i nieśmiała dziewczyna, zdoła się rozprawić z mitem uwielbianej i charyzmatycznej Rebeki? Opowieść doczekała się kilku ekranizacji, najświeższa pochodzi z 2020 r., a zwiastun bardzo mnie zachęcił. Film obejrzę z największą przyjemnością, a książkę oczywiście bardzo polecam. Byłam oczarowana i zafascynowana.
Manderley. Nadmorski klejnot pachnący kwieciem otulającego go ogrodu. Przepiękny majątek i spokojne miejsce, z dala od zgiełku miasta. Słońce, plaża, las, ogrody, ptaków śpiew. Czegóż może chcieć więcej nowo poślubiona żona właściciela takich dóbr? A jednak… miejsce to naznaczone jest tajemniczą śmiercią poprzedniej pani domu, która utonęła w zatoce nieopodal posiadłości....
więcej mniej Pokaż mimo to2021-05
Dobra rozrywka i sporo ciekawych informacji. Oczywiście Cotton Malone to bohater na miarę Jamesa Bonda. Agent co prawda już na emeryturze, ale nadal sprytny i sprawny. Gdzie diabeł nie może tam Malone`a pośle. Dużo się dzieje. Generalnie chodzi o teczkę z papierami, która nie powinna wpaść w niepowołane ręce. A bohaterowie ciekawi, choćby brat ojca narodu Korei Płn. lub Amerykanin dokonujący wiwisekcji amerykańskiej konstytucji. Wybebeszanie starych spraw związanych z niniejszym dokumentem, a raczej z ratyfikacją szesnastej poprawki do konstytucji jest zresztą bardzo ciekawym zabiegiem. Po raz pierwszy dotarły do mnie informacje na ten temat. Trochę jakbym czytała jakąś książkę dociekliwego Dana Browna. Dało mi to do myślenia. To kolejna sprawa z cyklu: „administracja amerykańska ma wiele do ukrycia”. Przy czym autor wnika jednocześnie w sprawy polityki wewnętrznej oraz budżetu państwa. Nie wiem co ciekawsze. Podoba mi się nota końcowa autora, gdzie bardzo skrupulatnie opisuje co jest prawdą a co fikcją. Nawet ta nota powoduje wypieki na twarzy. Ja byłam podekscytowana. Gdzieś w tym wszystkim majaczy przedstawiciel rodziny Kima, umiłowanego przywódcy Korei, który oczywiście usiłuje działać na szkodę Stanów, co nadaje powieści szpiegowski rys. Interesujące są także informacje na temat obozów pracy w Korei Płn. Niby każdy kto ma głowę na karku zdaje sobie sprawę, że takie obozy istnieją w państwie reżimowym, ale dobrze się dowiedzieć czegoś więcej, zwłaszcza że autor pisząc o nich korzystał z zapisków osoby, która pobyt w takim obozie przeżyła. Polecam. Jeśli chodzi o zawartą tu wiedzę, to coś więcej niż powieść szpiegowska i coś więcej niż political fiction.
Dobra rozrywka i sporo ciekawych informacji. Oczywiście Cotton Malone to bohater na miarę Jamesa Bonda. Agent co prawda już na emeryturze, ale nadal sprytny i sprawny. Gdzie diabeł nie może tam Malone`a pośle. Dużo się dzieje. Generalnie chodzi o teczkę z papierami, która nie powinna wpaść w niepowołane ręce. A bohaterowie ciekawi, choćby brat ojca narodu Korei Płn. lub...
więcej mniej Pokaż mimo to2021-05
Po prostu ich lubię. Co tu dużo gadać. Cormoran i Robin to świetna para bohaterów. Chociaż te intrygi to mam wrażenie, że sami sobie wymyślają, żeby mieć nad czym dumać. A teraz sprawa rodem z „Archiwum X”. I nie mam tu na myśli kultowego amerykańskiego serialu, ale polski wydział policji zajmujący się niewyjaśnionymi sprawami sprzed wielu lat. Parę detektywów odwiedza Billy, który twierdzi, że wiele lat wcześniej widział jak ktoś zabił dziecko. Billy z całą pewnością ma problem z psychiką. To widać, słychać i czuć. Ale detektywów to nie zraża. Podejmują trop, który prowadzi wprost do angielskiego parlamentu. Trochę dziwaczna historia, a w tle olimpiada i protesty antyglobalistów. Nie da się jednak ukryć, że tę serię czyta się nie dla spraw kryminalnych, ale głównie obyczajowych związanych z prywatnym życiem detektywów. Jest o czym czytać, zapewniam. Ich sprawy są daleko bardziej zagmatwane niż niejedna intryga kryminalna. Polecam.
Po prostu ich lubię. Co tu dużo gadać. Cormoran i Robin to świetna para bohaterów. Chociaż te intrygi to mam wrażenie, że sami sobie wymyślają, żeby mieć nad czym dumać. A teraz sprawa rodem z „Archiwum X”. I nie mam tu na myśli kultowego amerykańskiego serialu, ale polski wydział policji zajmujący się niewyjaśnionymi sprawami sprzed wielu lat. Parę detektywów odwiedza...
więcej mniej Pokaż mimo to2021-04
Świetna historia jak zwykle u pani Link. Znakomicie nakreślone sylwetki głównych bohaterów. Powieść napisana jest lekko i zgrabnie, dobrze i z przyjemnością się czyta.
Kate Linville, policjantka Scotland Yardu przyjeżdża w rodzinne strony po śmierci ukochanego ojca, zamordowanego w bestialski sposób. Oczywiście prowadzi swoje odrębne dochodzenie, narażając się wszystkim dookoła. Oszukana. To dobre określenie jej osoby. Oszukana przez najbliższe osoby, przez los, przez otoczenie, ze wszech miar oszukana. Blerb na okładce informuje: „Ta książka przyprawi Cię o dreszcze”. Nie zawiodłam się. Rzeczywiście miałam ciary. A szczególnie wtedy gdy uwięziona na odludziu matka, przekonana o tym, że ani ona, ani mąż nie mają szans na przetrwanie, próbuje ratować pięcioletniego synka, czyniąc z niego jednocześnie jedyną nadzieję na ratunek dla nich dwojga. Co małżeństwo Crane`ów ma wspólnego ze śmiercią starego policjanta?
Jak zwykle najmocniejszą stroną książki jest opis relacji międzyludzkich, strona psychologiczna. Wszyscy przecież mamy swoje demony. „Wszyscy jesteśmy tacy sami. Zawsze próbujemy za wszelką cenę zachować pozory, nawet jeśli za piękną fasadą jest już tylko ruina”. Polecam. To o nas jest. O nas.
Świetna historia jak zwykle u pani Link. Znakomicie nakreślone sylwetki głównych bohaterów. Powieść napisana jest lekko i zgrabnie, dobrze i z przyjemnością się czyta.
Kate Linville, policjantka Scotland Yardu przyjeżdża w rodzinne strony po śmierci ukochanego ojca, zamordowanego w bestialski sposób. Oczywiście prowadzi swoje odrębne dochodzenie, narażając się wszystkim...
2021-03
Bardzo dobry kryminał. Ciekawy i zaskakujący. Zdarzyło mi się już czytać książki tej autorki, ale nie z tej serii. To o tyle szkoda, że to akurat dwunasty i ostatni tom. Żałuję, bo obie bohaterki, pani detektyw i pani patolog mają dość ciekawe życie prywatne. A z czym mają do czynienia w życiu zawodowym? Ktoś dokonuje niezwykłych mordów związanych z męczeństwem świętych. Kto i dlaczego to robi? Odpowiedzi należy szukać w odległej przeszłości. A intryga jest zawiła, a psychika niektórych bohaterów poważnie nadszarpnięta. Większości bohaterów. Na szczęście pani detektyw ma nosa, ja za to też zaczęłam się zastanawiać, bynajmniej nie nad intrygą, ale właśnie nad czyjąś psychiką (i swoją też przy okazji). I w związku z tym… powstało we mnie pytanie: ile jest we mnie z socjopaty? Miałam dokładnie takie myśli jak przy książkach Stephena Kinga. A to chyba dobra rekomendacja. To chyba znaczy, że to naprawdę dobrze napisana książka. Przerażająco dobrze. Polecam.
Bardzo dobry kryminał. Ciekawy i zaskakujący. Zdarzyło mi się już czytać książki tej autorki, ale nie z tej serii. To o tyle szkoda, że to akurat dwunasty i ostatni tom. Żałuję, bo obie bohaterki, pani detektyw i pani patolog mają dość ciekawe życie prywatne. A z czym mają do czynienia w życiu zawodowym? Ktoś dokonuje niezwykłych mordów związanych z męczeństwem świętych....
więcej mniej Pokaż mimo to2021-02
Lubię takie bohaterki jak komisarz Katie Maguire. Imię Katie brzmi dla mnie trochę dziecięco, ale nie dajmy się zwieść. Ma kobieta na szczęście swoje słabostki, ale to stanowcza i twarda sztuka. Zawód ma okropny i świetny jednocześnie. Z pewnością kształtuje charakter.
Dlaczego Irlandia? Nietrudno zrozumieć dlaczego dla literatów to świetny temat. Pamiętam czasy, gdy Irlandczycy, mieszkańcy tradycyjnego, religijnego kraju nagle obudzili się z błogiego snu, gdy wybuchł skandal związany z pedofilią w irlandzkim kościele i znęcaniem się nad dziećmi w ochronkach dla sierot, prowadzonych przez osoby duchowne. Po lekturze tej książki chciałoby się powiedzieć: karma wraca kochani, zawsze bierzcie to pod uwagę. Obrażenia mordowanych księży wołają o pomstę do nieba, ale to tylko przypomina szok jaki przeżyliśmy wszyscy, a najbardziej społeczeństwo irlandzkie bodajże w 2014 r. dowiedziawszy się o potwornościach domu samotnej matki prowadzonym przez zakonnice. 800 maleńkich ciał utopionych w szambie. Ludzie ludziom zgotowali. Jak zawsze. Kościół to przecież ludzie. Żadne bestialstwo mnie już chyba nie zdziwi. Człowiek się zastanawia czy te wszystkie krzywdy zostały już osądzone i rozliczone. Może i na tym polega rola takich książek. Poza wszystkim innym to po prostu bardzo dobry kryminał, gdzie ożywiacze akcji ścielą się gęsto (na LC książka należy do kategorii horror). Co prawda to podobno drugi tom serii, ale zupełnie nie znając jej początku, nie odczułam żadnego braku. Polecam
Lubię takie bohaterki jak komisarz Katie Maguire. Imię Katie brzmi dla mnie trochę dziecięco, ale nie dajmy się zwieść. Ma kobieta na szczęście swoje słabostki, ale to stanowcza i twarda sztuka. Zawód ma okropny i świetny jednocześnie. Z pewnością kształtuje charakter.
Dlaczego Irlandia? Nietrudno zrozumieć dlaczego dla literatów to świetny temat. Pamiętam czasy, gdy...
2018-07
O jak mi się to podoba! W każdym środowisku coś takiego jest potrzebne! Coś, co zburzy zapyziałą rutynę i doprowadzi do odświeżających zmian. W tym przypadku "wichrzyciel i rewolucjonista" McMurphy. Dialogi między pacjentami tego przybytku są fantastyczne! McMurphy wyraża się soczyście, dosadnie i bardzo naturalnie. I do tego uczy swoich nowych kolegów, że "zawsze warto próbować", nawet jeśli sprawa jest z góry przegrana i można przy tym stracić cały swój szmal! Po prostu nie bać się i próbować. Zawsze! Chwilowo się co prawda wycofuje, wściekły na współtowarzyszy, że jako jedyny "przymusowy" najbardziej ryzykuje, ale jego charakter i tak z tym wygrywa. Nareszcie ktoś tu zamącił! Od dawna się to wszystkim pacjentom należało! Narrator, olbrzymi Indianin "Wódz", będący jednym z pacjentów, bardzo zajmująco "opowiada", a Jan Peszek czyta kapitalnie! Kilka razy uśmiałam się jak norka. Historia wcale jednak nie jest do śmiechu, bo idzie o zagubionych, wystraszonych ludzi, którzy postanowili w tym wszystkim zapomnieć co oznacza wolność i godność jednostki o prawach człowieka nie wspominając. Ale od czego jest McMurphy? Czy walka uciemiężonych z bezdusznym systemem i apodyktyczną oddziałową powiedzie się? Nie obędzie się bez kilku ofiar... Jak zawsze. I wszędzie. Ta historia uczy, że zawsze trzeba mieć jakiś oręż w ręku. Choćby dumę własną. I nie poddawać się. Bo cię ukradną, unieruchomią i spałaszują na drugie śniadanie. Gwiazdka więcej za rewolucyjną atmosferę. Tak trzymać!
O jak mi się to podoba! W każdym środowisku coś takiego jest potrzebne! Coś, co zburzy zapyziałą rutynę i doprowadzi do odświeżających zmian. W tym przypadku "wichrzyciel i rewolucjonista" McMurphy. Dialogi między pacjentami tego przybytku są fantastyczne! McMurphy wyraża się soczyście, dosadnie i bardzo naturalnie. I do tego uczy swoich nowych kolegów, że "zawsze...
więcej mniej Pokaż mimo to2020-05
Bardzo przyzwoity kryminałek polskiej autorki. Główną bohaterką jest psycholog Aleksandra Wilk. Kobieta doradzająca innym jak mają się uporać ze swoją psyche, sama też ma nielekko. Rok po śmierci męża, którego egzekucję widziała na filmie zdaje się kompletnie rozbita. Któregoś dnia w pracy, spodziewając się nagany za kolejne spóźnienie dowiaduje się, że zniknęła dla świata aż na 7 dni. Człowiek na granicy depresji, na jej miejscu mógłby pomyśleć, że wariuje do reszty. Ale może sprawa ma całkiem inne podłoże? Może tydzień nieobecności to jednak nie jej wina?
Kobieta w końcu zaczyna rozumieć, że wszystko co się wokół niej dzieje złego ma związek z jej zmarłym mężem, który wplątał się w jakąś grubą aferę. Intryga niezła, wielopiętrowa. Całość dość szybko się rozgrywa, w dobrym tempie i trzyma napięcie. Oprócz całkiem dobrej intrygi kryminalnej mamy tu wkurzający rodzinny wątek obyczajowy i sprawę z opieką społeczną. Jakby mało miała kobieta problemów. Polecam.
Bardzo przyzwoity kryminałek polskiej autorki. Główną bohaterką jest psycholog Aleksandra Wilk. Kobieta doradzająca innym jak mają się uporać ze swoją psyche, sama też ma nielekko. Rok po śmierci męża, którego egzekucję widziała na filmie zdaje się kompletnie rozbita. Któregoś dnia w pracy, spodziewając się nagany za kolejne spóźnienie dowiaduje się, że zniknęła dla świata...
więcej mniej Pokaż mimo to2020-03
Książka jest bardzo ciekawa. Może nie porywająca, ale ciekawa. Rzecz jest o ogólnoeuropejskiej, a właściwie globalnej (bo dotyczy też USA) awarii prądu. Jak mówi prawo Murphy`ego: jeśli coś tylko MOŻE SIĘ ZDARZYĆ, to prędzej czy później NA PEWNO SIĘ ZDARZY. Może więc warto wiedzieć co nas w takim przypadku czeka? Tutaj opisana jest sytuacja międzynarodowa widziana z różnych perspektyw przez kilkanaście dni trwania awarii. Dla niejednego człowieka to wyglądałoby pewnie jak koniec świata... Historia zaczyna się od przedstawienia sytuacji w europejskich elektrowniach kiedy zaczynają się kłopoty. Czytając o tym jak wygląda sprawa u źródła i o sieci wzajemnych międzynarodowych powiązań, ma się wrażenie, że to i tak wszystko wisi na włosku. Ludzie, którzy zawiadują w elektrowni dostawami prądu dźwigają na swych barkach ogromną odpowiedzialność niczym pracownicy kontroli ruchu lotniczego. Najbardziej przeraziła mnie informacja, że w razie takiej awarii nikt nigdzie nie dojedzie, bo stacje benzynowe potrzebują prądu, żeby wpompować paliwo z podziemnych zbiorników do dystrybutorów. Niby człowiek to wie, ale przecież na co dzień się nad tym nie zastanawia. Jesteś bogaty, w miarę skuteczny w działaniach i niezagrożony tak długo, jak długo masz paliwo w baku. Moim zdaniem powinno się zapewnić dostęp do paliwa w inny sposób, żeby można w razie czego ręcznie je wypompowywać. Nie chcę mędrkować, bo jestem kompletnym laikiem w dziedzinie infrastruktury inżynieryjnej, a powstaje pytanie ile tego paliwa w podziemnych zbiornikach się mieści i w jaki sposób ono do nich dociera. Ta dystrybucja na pewno też uzależniona jest od prądu. To zagadnienie nie jest tu wyjaśnione. Nietrudno sobie wyobrazić jakiemu chaosowi można by zapobiec mogąc dowieźć podstawowe artykuły tam gdzie są potrzebne - wodę, żywność, leki i ludzi do pomocy w różnych trudnych sytuacjach, chłodziwo do elektrowni atomowych itp. Dałoby to decydentom przynajmniej parę dodatkowych dni względnego spokoju. Pewnych problemów i tak nie udałoby się uniknąć, chociażby w szpitalach, ale może chociaż udałoby się na jakiś czas sprawić, że przeciętny człowiek nie bałby się tak o życie swoje i swoich bliskich. Bez tego ludzie podczas takiej awarii są solidarni wobec siebie przez trzy lub cztery dni, ale wzajemna pomoc szybciutko się kończy i zaczyna ograniczać się do dbania o siebie i członków najbliższej rodziny. Włącza się instynkt przetrwania i gen drapieżcy. Po tygodniu sytuacja staje się na tyle zła, że ludzie idą z kamieniami i innymi ciężkimi rzeczami na urzędy lokalne i państwowe. Do sprawy wkracza wojsko.... Taka awaria, to ogromny egzamin z demokracji i z.... człowieczeństwa w ogóle. Nie chciałabym, żeby kiedykolwiek nas to spotkało, ale wykluczyć się tego przecież nie da.
Głównym bohaterem tej opowieści jest Piero Manzano, z zamiłowania i z zawodu informatyk, ale także całkiem niezły... haker. W trakcie awarii odkrywa on nagle coś, co może być jej przyczyną. Zgłasza to decydentom. Początkowo współpracują, ale z czasem przedstawiciele służb nabierają podejrzeń w stosunku do niego. Tym bardziej, że Piero w przeszłości narozrabiał i brał udział w demonstracjach antyglobalistów. Uznany za antypaństwowca zaczyna mieć kłopoty. I dopiero w tym miejscu zaczynam czuć jakieś fabularne ciarki i zdaję sobie sprawę, że zależy mi na Piero. Trochę długo się na to czeka. W takich sytuacjach w jakiej on się w tym momencie znalazł, dobrze jest mieć zaprzyjaźnionych ludzi, którzy posiadają jakieś wpływy. Na przykład urzędniczkę UE oraz dziennikarkę CNN. Niezłe ułatwienie dla Manzano. Lekturę tak czy owak polecam. Niezależnie od jakości samej fabuły, książka dała mi pewną wiedzę i otwarła mi parę klapek w mózgu. Przy okazji omawiania problemów elektrowni jądrowych trudno nie zdać sobie sprawy jak strasznie my, jako ludzkość żyjemy na kredyt. Wyszarpujemy tę energię dla siebie straszliwym kosztem, który kiedyś przyjdzie nam wszystkim zapłacić...
Książka jest bardzo ciekawa. Może nie porywająca, ale ciekawa. Rzecz jest o ogólnoeuropejskiej, a właściwie globalnej (bo dotyczy też USA) awarii prądu. Jak mówi prawo Murphy`ego: jeśli coś tylko MOŻE SIĘ ZDARZYĆ, to prędzej czy później NA PEWNO SIĘ ZDARZY. Może więc warto wiedzieć co nas w takim przypadku czeka? Tutaj opisana jest sytuacja międzynarodowa widziana z różnych...
więcej mniej Pokaż mimo to
Bardzo dobre czytadło. Trochę pachnie Agatą Christie. Detektyw amator poszukujący śladów zbrodni w małej społeczności kilku sąsiadów. Trochę straszak. Wystarczy wyobrazić sobie konieczność spędzenia nocy w pustym domu, w którym popełniono krwawą zbrodnię. Samo to jeży trochę włos na głowie. Ale nowa lokatorka, zamiast uciekać gdzie pieprz rośnie, próbuje się dowiedzieć wszystkiego na temat tego zdarzenia i ofiary. Od kiedy poznała straszliwą historię swojego domu nie ustaje też w wysiłkach, by dowiedzieć się wszystkiego na temat okolicznych mieszkańców. W najbliższym otoczeniu żyje kilka małżeństw, a ona zaczyna mieć wątpliwości czy aby na pewno za popełnioną tu zbrodnię skazano właściwą osobę….
Bardzo dobrze się czyta. Kryminałek w sam raz na lato. Polecam.
Bardzo dobre czytadło. Trochę pachnie Agatą Christie. Detektyw amator poszukujący śladów zbrodni w małej społeczności kilku sąsiadów. Trochę straszak. Wystarczy wyobrazić sobie konieczność spędzenia nocy w pustym domu, w którym popełniono krwawą zbrodnię. Samo to jeży trochę włos na głowie. Ale nowa lokatorka, zamiast uciekać gdzie pieprz rośnie, próbuje się dowiedzieć...
więcej Pokaż mimo to