Opinie użytkownika

Filtruj:
Wybierz
Sortuj:
Wybierz

Na półkach:

Książka jasno i precyzyjnie opisuje szereg zasad skutecznego planowania pracy – ustalania priorytetów, obiegu dokumentów, pracy z pocztą elektroniczną. Niektóre z zasad mogą wydawać się kontrowersyjne – np. sprawdzanie maila tylko 2 czy 3 razy dziennie, o stałych porach. Inne z kolei wydają się oczywiste i logiczne, np. to że cel oszczędzania musi być emocjonujący, realny i mierzalny, ale ja przeanalizowałam swoje cele i żaden nie spełniał wszystkich kryteriów. Czyli to wszystko nie jest takie oczywiste i proste. Ogólnie poradnik jest przystępny (może poza fragmentem o funduszach inwestycyjnych, tu trochę trudniej) i konkretny. Osobom z doświadczeniem w project managemencie pewnie niewiele da w kwestii organizacji pracy.
(ksiazkapogrzbiecie.pl)

Książka jasno i precyzyjnie opisuje szereg zasad skutecznego planowania pracy – ustalania priorytetów, obiegu dokumentów, pracy z pocztą elektroniczną. Niektóre z zasad mogą wydawać się kontrowersyjne – np. sprawdzanie maila tylko 2 czy 3 razy dziennie, o stałych porach. Inne z kolei wydają się oczywiste i logiczne, np. to że cel oszczędzania musi być emocjonujący, realny i...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Bezimienna bohaterka (ostatnio to strasznie modne, czy mi się wydaje?) zamierza odciąć się od rzeczywistości, przestać myśleć, przestać czuć, podtrzymywać tylko podstawowe funkcje fizjologiczne, śpiąc przez cały rok. Chciała, żeby to rzeczywistość stała się dla niej snem, a sen życiem. To nadrzędny cel, pragnienie, główna motywacja działań bohaterki. A działania te balansują na granicy moralności, „normalności”, ba, nawet legalności.

Akcja Mojego roku… nie porywa. Nie ma tu zapierających dech w piersiach wydarzeń, zwrotów akcji, w ogóle niewiele się dzieje. Okiem czytelnika obserwujemy, jak bohaterka dąży do swojego celu, jak czas przesypuje się jej przez palce. Cierpliwie nadstawiamy ucho, kiedy opowiada nam o swojej przeszłości – toksycznym związku ze starszym partnerem, równie chorych relacjach z uzależnioną matką i obojętnym ojcem, historii znajomości z Revą, która zdaje się być jedyną osobą na świecie, której zależy na bezimiennej. Zapewnia nam ogrom materiału do studium postaci.
A jest co studiować.

ksiazkapogrzbiecie.pl

Bezimienna bohaterka (ostatnio to strasznie modne, czy mi się wydaje?) zamierza odciąć się od rzeczywistości, przestać myśleć, przestać czuć, podtrzymywać tylko podstawowe funkcje fizjologiczne, śpiąc przez cały rok. Chciała, żeby to rzeczywistość stała się dla niej snem, a sen życiem. To nadrzędny cel, pragnienie, główna motywacja działań bohaterki. A działania te...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Angielski tytuł w wolnym tłumaczeniu oznacza „świadectwa” i to tłumaczenie dość dokładnie oddaje charakter powieści. Trzy narratorki prowadzą nas przez wydarzenia ze swojego życia: ciotka Lydia, opowiada o swoich początkach w Gileadzie, stosunkach ciotek ze sobą nawzajem oraz ze służbami Republiki, i o przewrocie, który ma skończyć jej istnienie. Agnes, wychowanka komendanta i jego żony, daje nam wgląd w proces szkolenia przyszłych żon, a następnie przyszłych ciotek. Trzecia narratorka, którą na początku poznajemy jako Daisy, wychowuje się w Kanadzie, jednak jest nierozerwalnie związana z Republiką, a para ją wychowująca działa w szeregach Mayday – organizacji walczącej z Gileadem. Opowieści Agnes i Daisy są zawarte w rozdziałach opatrzonych tytułami „transkrypcja zeznania świadka”. Opowieść ciotki Lydii to spisane przez nią w tajemnicy teksty dla bezimiennego przyszłego czytelnika, znalazcy zapisków. Te opowieści to świadectwa prawdy ze świata, w którym prawda nie miała prawa istnienia. Ukłony w stronę autorki. Poruszanie tak istotnych spraw za pomocą tak misternie skonstruowanej fikcyjnej historii jest wielką sztuką. The Testaments prawdopodobnie nie jest książką wypełnioną po brzegi cytatami, które przejdą do historii i będą przytaczane przez politologów i polityków (i całe szczęście), ale to nie umniejsza jej wartości. Atwood stosuje zasadę "show don’t tell" w mistrzowski sposób.

Angielski tytuł w wolnym tłumaczeniu oznacza „świadectwa” i to tłumaczenie dość dokładnie oddaje charakter powieści. Trzy narratorki prowadzą nas przez wydarzenia ze swojego życia: ciotka Lydia, opowiada o swoich początkach w Gileadzie, stosunkach ciotek ze sobą nawzajem oraz ze służbami Republiki, i o przewrocie, który ma skończyć jej istnienie. Agnes, wychowanka...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Jak cudownie jest powiedzieć, że ma się nową ulubioną pisarkę.
Marianne i Connel są zepsuci. Zepsuci, ale nie w sensie rozpuszczenia, zepsucia charakteru. Zepsuci tak, jak zepsute jest stłuczone lusterko. Niegładcy, z mnóstwem bruzd i kawałków, które nie do końca do siebie pasują i strasznie trudno ułożyć je w całość. Kiedy próbujesz ich dotknąć, mogą cię skaleczyć. Taka, moim zdaniem, jest dwójka głównych bohaterów powieści, których poznajemy, kiedy są jeszcze nastolatkami, w szkole średniej.

Marianne pochodzi z bogatej rodziny. Jej ojciec nie żyje, matka wydaje się być obojętna na jej los, brat się nad nią znęca (nie w przenośni, dosłownie znęca). W szkole nie jest lubiana, jest raczej wyrzutkiem – rozmawia się o niej, ale nie z nią. Connel za to jest lubiany, choć nie jest dobrze sytuowany. Zbliża ich, paradoksalnie, właśnie ta różnica „klasy społecznej” – mama Connela sprząta w domu rodzinnym Marianne.

Myślę, że nie będzie to ogromny spoiler, jeśli napiszę, że wyżej wspomniana dwójka nawiązuje romans. Poza szkołą namiętnie się kochają, w szkole nie odzywają się do siebie. Obydwoje na to przystali. Niemniej jednak to niechęć Connela do „przyznania się” do Marianne sprawia, że zrywają kontakt.

Nie dajcie się zwieść pozorom – to nie jest powieść young adult o szkolnej miłości. Rooney zabiera czytelnika w podróż przez kilka lat, od szkolnego romansu, przez przyjaźń, do…nie powiem czego. Centrum stanowi właśnie ta relacja, jej ewoluowanie.

Uwielbiam prozę Rooney. Czytajcie before it becomes cool ;)

Cały tekst na ksiazkapogrzbiecie.pl

Jak cudownie jest powiedzieć, że ma się nową ulubioną pisarkę.
Marianne i Connel są zepsuci. Zepsuci, ale nie w sensie rozpuszczenia, zepsucia charakteru. Zepsuci tak, jak zepsute jest stłuczone lusterko. Niegładcy, z mnóstwem bruzd i kawałków, które nie do końca do siebie pasują i strasznie trudno ułożyć je w całość. Kiedy próbujesz ich dotknąć, mogą cię skaleczyć. Taka,...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Wyobraźcie sobie sytuację, w której tak bardzo chcecie zmienić swoje życie, że godzicie się na dziesięciodniowy pobyt w uzdrowisku za grube pieniądze, odcięci od świata. Nie wiecie, co dokładnie będziecie robić, jeść, z kim będziecie w tym miejscu. Co musiałoby się stać, żebyście zdecydowali się na taki krok, podobnie jak tytułowych „Dziewięcioro nieznajomych"?
Powieść wciąga. Czyta się dobrze (po angielsku), choć nie „szybko i lekko”. Opowiada o typowych ludzkich problemach poruszanych już niejednokrotnie przez literaturę, a te opowieści poprzetykane są niepokojącymi wątkami charakterystycznymi dla thrillerów psychologicznych. Podsumowując, to porządne czytadło na kanwie oryginalnego pomysłu. Nie „wyjątkowe”, nie „niezapomniane”. Porządne.

Cały tekst na ksiazkapogrzbiecie.pl :)

Wyobraźcie sobie sytuację, w której tak bardzo chcecie zmienić swoje życie, że godzicie się na dziesięciodniowy pobyt w uzdrowisku za grube pieniądze, odcięci od świata. Nie wiecie, co dokładnie będziecie robić, jeść, z kim będziecie w tym miejscu. Co musiałoby się stać, żebyście zdecydowali się na taki krok, podobnie jak tytułowych „Dziewięcioro nieznajomych"?
Powieść...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Po kilkunastu pierwszych stronach byłam zachwycona. Tak trudne rzeczy wytłumaczone w tak prosty i ciekawy sposób, łał! Niestety, im dalej w las, tym gorzej z „prostotą”. Pojawiało się coraz więcej dygresji, skomplikowanych chemicznych nazw, nazw rozporządzeń i ustaw dotyczących substancji. Słowem, dużo rzeczy, których przeciętny czytelnik i tak nie zapamięta po zamknięciu książki, a więc takich, które rozpraszają. Nie uważam tego jednak za wadę stylu czy złe wybory autorki – myślę, że nie da się pisać na temat kosmetyków bez tego wszystkiego (no, może z wyjątkiem przydługawych dygresji, które teoretycznie miały ułatwiać zrozumienie, a sprawiały, że zapominałam o co w ogóle chodziło, np. fragment o Pigmencie Red s7). Mimo tego istota przekazu raczej dociera i jest zrozumiała. Na plus jest poczucie humoru autorki – choć nie ma na to zbyt dużo okazji, zważywszy na tematykę, przebłyski jej żartów są naprawdę zabawne.

Cały tekst na ksiazkapogrzbiecie.pl :)

Po kilkunastu pierwszych stronach byłam zachwycona. Tak trudne rzeczy wytłumaczone w tak prosty i ciekawy sposób, łał! Niestety, im dalej w las, tym gorzej z „prostotą”. Pojawiało się coraz więcej dygresji, skomplikowanych chemicznych nazw, nazw rozporządzeń i ustaw dotyczących substancji. Słowem, dużo rzeczy, których przeciętny czytelnik i tak nie zapamięta po zamknięciu...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

„Nie rozświetlam pokoju, kiedy do niego wchodzę. Nikt nie pragnie mnie zobaczyć ani usłyszeć mojego głosu. Nie użalam się nad sobą, wcale nie. To tylko stwierdzenie faktu.”


Tak mówi Eleanor o sobie.

Zdaje sobie sprawę z własnej przeciętności pod wieloma względami, jednak pod innymi uznaje swoją wyższość. Od kilku lat trzyma się sztywno wyznaczonej rutyny – w tygodniu praca w księgowości, w weekend wódka, zakupy w Tesco Extra, krzyżówka podczas lunchu – nie nawiązując więcej kontaktów z ludźmi niż to konieczne. Najbliższa na świecie jest jej roślina doniczkowa Polly, która towarzyszy jej od dzieciństwa. I to właśnie dzieciństwo miało ogromny wpływ na to, jak wygląda życie Eleanor.

Czytam, żeby zostawały ze mną myśli, uczucia, żeby się rozwijać, przybierać inne punkty widzenia i dystansować, dzielić się tym z innymi. I z całą pewnością dzięki "Eleanor Oliphant ma się całkiem dobrze" ten cel został osiągnięty.

Cały tekst na ksiazkapogrzbiecie.pl :)

„Nie rozświetlam pokoju, kiedy do niego wchodzę. Nikt nie pragnie mnie zobaczyć ani usłyszeć mojego głosu. Nie użalam się nad sobą, wcale nie. To tylko stwierdzenie faktu.”


Tak mówi Eleanor o sobie.

Zdaje sobie sprawę z własnej przeciętności pod wieloma względami, jednak pod innymi uznaje swoją wyższość. Od kilku lat trzyma się sztywno wyznaczonej rutyny – w tygodniu...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach:

Snobistyczny antykwariusz wyzłośliwia się na klientów. Czy to się może dobrze czytać?


Pamiętnik księgarza, autentyczne zapiski właściciela antykwariatu „The Bookshop” w szkockim Wigtown, serdecznie poleciła mi Pani z księgarni w Krakowie. Podziękowałam, zrobiłam sobie notatkę w głowie, dodając ten tytuł do nieskończonej Listy Wstydu (książek do przeczytania), i wyszłam. Czyli zrobiłam dokładnie to, czego nie znosi Shaun Bythell, autor wspomnianej książki. Ups.

Antykwariusz z krwi i kości napisał książkę. O książkach. Z książkami (i kotem!) na okładce. Każdy szanujący się mól sięga więc po takie cudo. Jakże głęboki był mój smutek, kiedy przez pierwszych 40 stron Pamiętnik na przemian mnie nudził i irytował.

Nudził, ponieważ jest powtarzalny – opisuje wciąż to samo – kto przychodzi, czego nie kupuje, gdzie Bythell jedzie po książki, czy też co tym razem wygrzebała ze śmietnika Nicky, jego pracownica. Irytował, bo wpędza w poczucie winy – że kupuję książki online, nie wspieram niezależnych księgarni.

A jednak.

Wciągnęło. Wciągnęło i nawet po przeczytaniu nie chciało puścić, skutkując pierwszym od „Wielkiej samotności” Kristin Hannah książkowym kacem.

Cały tekst na ksiazkapogrzbiecie.pl:)

Snobistyczny antykwariusz wyzłośliwia się na klientów. Czy to się może dobrze czytać?


Pamiętnik księgarza, autentyczne zapiski właściciela antykwariatu „The Bookshop” w szkockim Wigtown, serdecznie poleciła mi Pani z księgarni w Krakowie. Podziękowałam, zrobiłam sobie notatkę w głowie, dodając ten tytuł do nieskończonej Listy Wstydu (książek do przeczytania), i wyszłam....

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Historia jest na pewno zapamiętywalna, przez swą niepokojącą ekscentryczność, czy właściwie może przez ekscentryczną bohaterkę. To Keiko opowiada swoją historię, w pierwszej osobie. Czasami można mieć wrażenie, że czytamy pamiętnik dziecka, kiedy prosty język i naiwność Keiko wychodzą na wierzch. Innym razem jej myśli są nad wyraz poważne, filozoficzne. Sprzeczności i kontrasty są i mieszają w głowie, nic nie jest oczywiste.

Czytałam po angielsku.

Cały tekst na http://ksiazkapogrzbiecie.pl/przeczytane/convenience-store-woman-sayaka-murata-en/

Historia jest na pewno zapamiętywalna, przez swą niepokojącą ekscentryczność, czy właściwie może przez ekscentryczną bohaterkę. To Keiko opowiada swoją historię, w pierwszej osobie. Czasami można mieć wrażenie, że czytamy pamiętnik dziecka, kiedy prosty język i naiwność Keiko wychodzą na wierzch. Innym razem jej myśli są nad wyraz poważne, filozoficzne. Sprzeczności i...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Postaci są ciut przerysowane, ale umówmy się, to jest American high school drama 😉

Najlepsze w tej książce są błyskotliwe, zabawne dialogi z ciętymi ripostami i mnóstwem odniesień do popkultury. Śmiech na głos to normalny objaw jej czytania. Polecam więc jeśli macie ochotę na coś lekkiego, wciągającego i przy tym napakowanego inteligentnym, acz nie napuszonym humorem.

Rekomendacja na kiazkapogrzbiecie.pl

Postaci są ciut przerysowane, ale umówmy się, to jest American high school drama 😉

Najlepsze w tej książce są błyskotliwe, zabawne dialogi z ciętymi ripostami i mnóstwem odniesień do popkultury. Śmiech na głos to normalny objaw jej czytania. Polecam więc jeśli macie ochotę na coś lekkiego, wciągającego i przy tym napakowanego inteligentnym, acz nie napuszonym...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Książka przedstawia historię ewolucji Santany od prostego, niewinnego chłopaka, do człowieka, któremu podobały się emocje odczuwane podczas zabijania, do niezwykle skutecznego zabójcy. Historię napisaną porządnie, ciekawiej niż mogłoby się wydawać, napisaną jak fikcję. Ze sławetnych 492 zabójstw opisanych jest tylko kilka, bo to nie same zabójstwa są centrum opowieści, a proces stawania się zabójcą i sam Julio Santana.
Polecam tę lekturę fascynatom niejednoznacznych postaci, rozważań o wolnej woli w zderzeniu z okolicznościami i rozmytych granicach między dobrem i złem, o tym jak wiele człowiek jest w stanie zrobić dla pieniędzy.

Książka przedstawia historię ewolucji Santany od prostego, niewinnego chłopaka, do człowieka, któremu podobały się emocje odczuwane podczas zabijania, do niezwykle skutecznego zabójcy. Historię napisaną porządnie, ciekawiej niż mogłoby się wydawać, napisaną jak fikcję. Ze sławetnych 492 zabójstw opisanych jest tylko kilka, bo to nie same zabójstwa są centrum opowieści, a...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

To wartościowa, nietuzinkowa książka, w małej ilości stron przekazująca tak wiele emocji, że aż trudno w to uwierzyć. Owszem, spodziewałam się trochę więcej w kwestii warstwy fabularnej. Nie oczekujcie jednak wartkiej fabuły, niezwykłych nadprzyrodzonych mocy Apolla i tym podobnych, bo to nie fabuła jest w centrum uwagi. To opowieść o poświęceniu, o tym, że zawsze jest szansa, że jest sens. Jeden z cytatów przytoczonych na początku książki przez Nunez mówi:

"Każda powieść próbuje tak naprawdę odpowiedzieć na pytanie: „Czy warto żyć?”"

Po przeczytaniu „Przyjaciela” nie mam wątpliwości. I chcę psa!

Cały tekst na ksiazkapogrzbiecie.pl

To wartościowa, nietuzinkowa książka, w małej ilości stron przekazująca tak wiele emocji, że aż trudno w to uwierzyć. Owszem, spodziewałam się trochę więcej w kwestii warstwy fabularnej. Nie oczekujcie jednak wartkiej fabuły, niezwykłych nadprzyrodzonych mocy Apolla i tym podobnych, bo to nie fabuła jest w centrum uwagi. To opowieść o poświęceniu, o tym, że zawsze jest...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Jak cudownie jest powiedzieć, że ma się nową ulubioną pisarkę.

Niedawno pisałam o debiutanckiej powieści irlandzkiej autorki, Conversations with Friends. Wywarła na mnie tak duże wrażenie, że zaraz po niej przeczytałam kolejną, Normal People. Wrażenie pozostało takie samo.

Nadal nieuchwytne jest dla mnie to, co czyni prozę Rooney tak wyjątkową. Żaden ze mnie znawca środków stylistycznych i teorii literatury, więc po prostu przestanę się nad tym zastanawiać.
Marianne pochodzi z bogatej rodziny. Jej ojciec nie żyje, matka wydaje się być obojętna na jej los, brat się nad nią znęca (nie w przenośni, dosłownie znęca). W szkole nie jest lubiana, jest raczej wyrzutkiem – rozmawia się o niej, ale nie z nią. Connel za to jest lubiany, choć nie jest dobrze sytuowany. Zbliża ich, paradoksalnie, właśnie ta różnica „klasy społecznej” – mama Connela sprząta w domu rodzinnym Marianne. Nie dajcie się zwieść pozorom – to nie jest powieść young adult o szkolnej miłości. Rooney zabiera czytelnika w podróż przez kilka lat, od szkolnego romansu, przez przyjaźń, do…nie powiem czego. Centrum stanowi właśnie ta relacja, jej ewoluowanie.

Bardzo dobra książka o trudnym temacie. Sally Rooney wydaje się być mistrzynią w tej dziedzinie.

http://ksiazkapogrzbiecie.pl/przeczytane/normal-people-sally-rooney-en/

Jak cudownie jest powiedzieć, że ma się nową ulubioną pisarkę.

Niedawno pisałam o debiutanckiej powieści irlandzkiej autorki, Conversations with Friends. Wywarła na mnie tak duże wrażenie, że zaraz po niej przeczytałam kolejną, Normal People. Wrażenie pozostało takie samo.

Nadal nieuchwytne jest dla mnie to, co czyni prozę Rooney tak wyjątkową. Żaden ze mnie znawca...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach:

Wciągnęłam debiut jednej z najliczniej nagradzanych autorek 2018 roku jedną dziurką. Gdzie kończy i zaczyna się przyjaźń? O czym powinni wiedzieć przyjaciele, a co lepiej zachować dla siebie? Rooney proponuje nam współczesne spojrzenie na nieoczywistość relacji międzyludzkich - ksiazkapogrzbiecie.pl

Wciągnęłam debiut jednej z najliczniej nagradzanych autorek 2018 roku jedną dziurką. Gdzie kończy i zaczyna się przyjaźń? O czym powinni wiedzieć przyjaciele, a co lepiej zachować dla siebie? Rooney proponuje nam współczesne spojrzenie na nieoczywistość relacji międzyludzkich - ksiazkapogrzbiecie.pl

Pokaż mimo to


Na półkach:

http://ksiazkapogrzbiecie.pl/

Wiersze jednej z najwspanialszych amerykańskich poetek wybrane i przetłumaczone przez równie wspaniałego Stanisława Barańczaka.

Mój zużyty, biblioteczny egzemplarz "100 wierszy" jest o rok starszy ode mnie. Sam czas powstania wierszy wydaje mi się nieprawdopodobny - Dickinson równie dobrze mogłaby napisać je teraz, nie wydaja się archaiczne czy nieaktualne. Po części wynika to z tematyki utworów, uniwersalnej i ponadczasowej, po części zaś z kunsztu autorki (i tłumacza, niewątpliwie, Barańczakowe love <3)

Rozważając o wierszach Dickinson, nie da się nie wspomnieć o ich nietypowej konstrukcji - z mnóstwem myślników i wielkich liter w środku zdania. Na początku trudno było mi się skupić przez te konstrukcyjne anomalia, jednak po przeczytaniu kilkunastu stron można wpaść w ten specyficzny rytm i właściwie ich nie zauważać.

Tomik czyta się szybko, jednak przy niektórych wierszach musiałam się cofnąć do początku, przeczytać je dwa, trzy razy. Na pewno nie wszystkie zrozumiałam, ale na szczęście matura z polskiego już za mną, więc nie muszę trafić w klucz. I chyba w tym tkwi szkopuł, żeby poezję rozumieć tak jak ją rozumiemy, zamiast zastanawiać się, czy może jednak nie chodziło o czerwony jako kolor krwi, a nie miłości.

Wracając do meritum - polecam Dickinson wszystkim, którzy nie czytają poezji zbyt często, ale mają ochotę to zmienić. Uniwersalność tematów, przyjazna długość wierszy i trochę mniej symboli niż u wielu poetów z kanonu sprawia, że nie zniechęcamy się tak łatwo. Z drugiej strony, wiersze nie są banalne i ckliwe, więc co bardziej wybredni też powinni być usatysfakcjonowani.

Szczególnie ujęło mnie kilka wierszy, np. Krzątanina w Mieszkaniu lub wiersz 1078. Tak proste przedstawienie serca w żałobie jest bardzo bezpośrednie, szczere i przez to trafia w punkt.

Jestem Nikim! A Ty?
Czy jesteś — nikim — też?
Zatem jest nas aż dwoje?
Pst! Rozejdzie się — wiesz!

Jak monotonnie jest — być Kimś —
Popisującą się Żabą —
Kumkać swe imię —  cały Czerwiec —
Stojącym w podziwie Stawom!

Tak więc nie słuchajcie mnie, bo jestem Nikim. lepiej sami przeczytajcie, żeby się przekonać.

http://ksiazkapogrzbiecie.pl/

Wiersze jednej z najwspanialszych amerykańskich poetek wybrane i przetłumaczone przez równie wspaniałego Stanisława Barańczaka.

Mój zużyty, biblioteczny egzemplarz "100 wierszy" jest o rok starszy ode mnie. Sam czas powstania wierszy wydaje mi się nieprawdopodobny - Dickinson równie dobrze mogłaby napisać je teraz, nie wydaja się archaiczne...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Historia rozpoczyna się od sytuacji, w której czwórka rodzeństwa, Varya, Daniel, Klara i Simon, dowiadują się kiedy umrą. Nie bez powodu jest to pierwsze ważne wydarzenie w książce – nie tylko ze względów chronologicznych. Ten dzień wyznacza tory ich życiu, siedzi z tyłu głowy i przypomina o sobie, bzyczy jak komar, którego nie mogą się pozbyć w letnią noc. Starają się nie wierzyć, że to prawda, że wiedzą kiedy umrą, ale nie bardzo im to wychodzi.

Czytelnik na początku poznaje tylko datę śmierci Varyi. Reszta ujawnia się w miarę rozwoju akcji. Jeśli chodzi o tematykę, czytamy tu o relacjach w tradycyjnej żydowskiej rodzinie, miedzy oschłym ojcem, matką, która nie chce pamiętać o swojej przeszłości i czwórką rodzeństwa, z których każde ma bardzo inny charakter. Klara interesuje się iluzją i chce występować, Simon chce być wolny, nie musieć ukrywać swojej orientacji seksualnej, Daniel i Varya wybierają studia i karierę. Nie ulega wątpliwości, że się kochają, ale jest to specyficzna miłość, zdystansowana, na odległość, często ujawniająca się zbyt późno. Pojawia się też kwestia kontroli nad własnym losem i tego, jak jeden dzień, jedna wiadomość, może go zmienić. Wciągająca, nietypowa książka.

3 słowa kluczowe: przepowiednia, śmierć, osobowość

3 cechy książki: niepokojąca, z elementami tragicznymi, o trudnych relacjach rodzeństwa

Cytat do zapamiętania: „Mogłaś zrobić wszystko. Ale ty żyjesz jak te twoje małpy, siedzisz niedożywiona w klatce. Chodzi o to, że dłuższe życie staje się uboższe. Nie widzisz tego?”

http://ksiazkapogrzbiecie.pl/

Historia rozpoczyna się od sytuacji, w której czwórka rodzeństwa, Varya, Daniel, Klara i Simon, dowiadują się kiedy umrą. Nie bez powodu jest to pierwsze ważne wydarzenie w książce – nie tylko ze względów chronologicznych. Ten dzień wyznacza tory ich życiu, siedzi z tyłu głowy i przypomina o sobie, bzyczy jak komar, którego nie mogą się pozbyć w letnią noc. Starają się nie...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Dzielę książki na kilka kategorii. Te absolutnie nie do przeczytania. Te wspaniałe, które czyta się jednym tchem. Te, które nie są wybitne, ale coś w sobie mają i chcę wiedzieć, jak się skończą. Są jeszcze inne, ale 'Harda" wpada właśnie w tę ostatnią kategorię.

Na początek kilka wskazówek dla przyszłych czytelników. Po pierwsze - nie oczekujcie wierności faktom historycznym. Jak wskazuje nazwa gatunku, to ma być fikcja. Po drugie, przed lekturą zaśpiewajcie hymn Polski od deski do deski, najedzcie się dziczyzny i wypijcie dzban miodu. Może łatwiej będzie Wam się utożsamić z postaciami ;)

A propos postaci - uważam, że są mocno przerysowane. Założyłam po przezytaniu dedykacji, być może niesłusznie, że książka ma przedstawiać mężne kobiety w historii Polski, mężczyźni zaś będą na drugim planie. Nie mogę się oprzeć wrażeniu, że było odwrotnie. Piastowie, ale również Olav, sa przedstawieni jako mężni, honorowi ludzie walczący o swój kraj, którym wybacza się morderstwa i inne - są przecież tacy odważni, mądrzy, przystojni. I lubią zwierzęta, a to znaczy, że muszą być dobrymi ludźmi. Jeśli zaś chodzi o tytułową Hardą Panią, jest to postać z jednej strony irytująca, z drugiej się jej kibicuje. I to jest fajna rzecz, wiarygodna - nikt nie jest idealny.

Pomimo wielu zastrzeżeń, ciekawiło mnie, co stanie się dalej. Fakt, pod koniec omijałam już sporo tekstu, ale doczytałam do końca. A zakończenie samo w sobie też było niespodziewane i zostawiło niedosyt,co w przypadku książek z serii jest wielkim atutem.

Dzielę książki na kilka kategorii. Te absolutnie nie do przeczytania. Te wspaniałe, które czyta się jednym tchem. Te, które nie są wybitne, ale coś w sobie mają i chcę wiedzieć, jak się skończą. Są jeszcze inne, ale 'Harda" wpada właśnie w tę ostatnią kategorię.

Na początek kilka wskazówek dla przyszłych czytelników. Po pierwsze - nie oczekujcie wierności faktom...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Pomimo tego, że można przeczytać ją 'in one sitting", w jeden wieczór - nie powinno się. Dla mnie była to książka, której czytałam kawałek, odkładałam, i myślałam. Myślałam, jak odnosi się ona do mojego świata, jakie niesie ze sobą przestrogi, prawdy uniwersalne. A jest ich wiele i zaskakujące, w jak prosty sposób można zmusić człowieka do refleksji nad czymś, o czym nigdy wcześniej nie myślał, i jak ważne nagle zdaje się to coś. Na pewno przeczytam kolejny raz.

Pomimo tego, że można przeczytać ją 'in one sitting", w jeden wieczór - nie powinno się. Dla mnie była to książka, której czytałam kawałek, odkładałam, i myślałam. Myślałam, jak odnosi się ona do mojego świata, jakie niesie ze sobą przestrogi, prawdy uniwersalne. A jest ich wiele i zaskakujące, w jak prosty sposób można zmusić człowieka do refleksji nad czymś, o czym nigdy...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Pozostawię tę książkę bez oceny, bo wciąż mam wrażenie, że nie zrozumiałam bardzo wielu rzeczy w niej zawartych. Być może to kwestia tłumaczenia (czy też jego braku w niektórych przypadkach), mojej ignorancji lub nieuwagi. Podsumowując jednym zdaniem - jak na coś, z czego prawdopodobnie ogromnej części nie zrozumiałam, czytało się bardzo dobrze :D

Pozostawię tę książkę bez oceny, bo wciąż mam wrażenie, że nie zrozumiałam bardzo wielu rzeczy w niej zawartych. Być może to kwestia tłumaczenia (czy też jego braku w niektórych przypadkach), mojej ignorancji lub nieuwagi. Podsumowując jednym zdaniem - jak na coś, z czego prawdopodobnie ogromnej części nie zrozumiałam, czytało się bardzo dobrze :D

Pokaż mimo to


Na półkach:

Powieść czyta się szybko. I to właściwie tyle jeśli chodzi o plusy. Technicznie jest sporo niedociągnięć - literówki czy nienaturalne kolokacje, ale tu ujawnia się już moje zawodowe zboczenie i szukanie niepoprawnych językowo rzeczy. Jeśli chodzi o treść - dominuje element tajemnicy. Postaci są raczej słabo rozwinięte. Moim problemem jest też łyknięcie roli zwierząt w tej historii. Może gdybym przeczytała dalszy ciąg byłoby mi łatwiej, ale raczej nie sięgnę po kolejne tomy. Temat za to jest ciekawy sam w sobie i jeśli rzeczywiście tak wygląda sytuacja ze schronami w Ostrowcu, to wielka szkoda, że nie postarano się o ich lepsze utrzymanie.

Powieść czyta się szybko. I to właściwie tyle jeśli chodzi o plusy. Technicznie jest sporo niedociągnięć - literówki czy nienaturalne kolokacje, ale tu ujawnia się już moje zawodowe zboczenie i szukanie niepoprawnych językowo rzeczy. Jeśli chodzi o treść - dominuje element tajemnicy. Postaci są raczej słabo rozwinięte. Moim problemem jest też łyknięcie roli zwierząt w tej...

więcej Pokaż mimo to