-
ArtykułyZaczytane wakacje, czyli książki na lato w promocyjnych cenachLubimyCzytać1
-
ArtykułyMa 62 lata, jest bezdomnym rzymianinem, pochodzi z Polski i właśnie podbija włoską scenę literackąAnna Sierant2
-
ArtykułyZwyciężczyni Bookera ścigana przez indyjski rząd. W tle kontrowersyjne prawo antyterrorystyczneKonrad Wrzesiński7
-
ArtykułySherlock Holmes na tropie genetycznego skandalu. Nowa odsłona historii o detektywie już w StorytelBarbaraDorosz1
Biblioteczka
Najnowsza książka Hanny Greń “Wioska kłamców” nie jest pierwszą pozycją tej autorki z którą miałam styczność, przeciwnie mam bardzo dobre wspomnienia z poprzednimi lekturami, stąd z radością przystąpiłam do jej czytania.
Główną bohaterką książki jest dziewczyna o nietypowym imieniu – Dioniza. Jest to emerytowana policjantka, którą spotykamy w trudnym dla niej okresie. Jej życie prywatne nie układa się najlepiej, jest po rozwodzie, na domiar złego zmarł jej biologiczny ojciec. Jest to śmierć zagadkowa, tylko pozornie wyjaśniona, ponieważ mimo skazania domniemanych sprawców, pytań nadal jest znacznie więcej niż odpowiedzi. Dioniza, będąc upartym dziewczęciem decyduje się jechać do Strzygomia i szukać odpowiedzi na własną rękę. Nie jest to wcale prosta sprawa, fundamenty tutejszego życia tworzą legendy, zgodnie z którymi wioska kłamców była kiedyś miejscem życia dla skazańców, zaś jej mieszkańcy nadal wierzą, że mitologiczne strzygi do tej pory przynoszą społeczności pecha i są powodem nieszczęść.
W książce ,,Wioska kłamców” znajdziemy to co u Hanny Greń lubię – silną kobiecą osobowość, nietuzinkową i taką z którą – potocznie mówiąc – chciało by się konie kraść. Tak naprawdę nie jest to tylko Diona, ale też Mirabelka, pani w kwiecie wieku, która bierze los w swoje ręce, nie boi się być odważna i działać. Takie bohaterki są potrzebne, uwielbiam o nich czytać i inspirować się nimi.
Cała książka napisana jest lekkim językiem, strony umykały mi jak szalone, znajdziemy tu sporo dialogów, brak przedłużających opisów – przepis na książkę idealną na odstresowanie po ciężkim dniu. Fabuła być może nie jest bardzo skomplikowana, jednakże odpowiedź kto jest winny całemu zamieszaniu nie jest taka oczywista.
Moim zdaniem jest to kryminał z dominującą częścią obyczajową, nie czytamy tylko o dowodach zbrodni, miejscu popełnienia przestępstwa czy motywach zbrodni, ale poznajemy także zasady panujące na wsi, relacje które nawiązują się podczas poznawania mieszkańców, podglądamy ich historię oraz wydarzenia, które miały wpływ na to znajduje się tu i teraz.
Recenzja dostępna na stronie Kosz z Książkami.
https://koszzksiazkami.pl/wioska-klamcow-recenzja/
Najnowsza książka Hanny Greń “Wioska kłamców” nie jest pierwszą pozycją tej autorki z którą miałam styczność, przeciwnie mam bardzo dobre wspomnienia z poprzednimi lekturami, stąd z radością przystąpiłam do jej czytania.
Główną bohaterką książki jest dziewczyna o nietypowym imieniu – Dioniza. Jest to emerytowana policjantka, którą spotykamy w trudnym dla niej okresie. Jej...
Mildred Hubble rozpoczyna letni semestr w Akademii Czarów Panny Cackle. A to oznacza nowe kłopoty! I to nie byle jakie! Wszystkich młodych miłośników magii i zwariowanych przygód zapraszam do lektury drugiego tomu ,,Fatalnej czarownicy”!
Mildred Hubble zawsze znajduje się w centrum wszystkich szkolnych afer. Nie bez powodu – zazwyczaj to właśnie ona, najbardziej pechowa czarownica na świecie, jest ich przyczyną. W tym semestrze jednak coś ulegnie zmianie – w szkole pojawia się nowa uczennica, która trafia pod opiekę Mildred. I jak się okaże niezłe z niej ziółko! Teraz już dwie czarownice będą źródłem nie lada zamieszania. Co z tego wyniknie? Przekonacie się podczas lektury! Jedno jest jednak pewne: czeka na was spora dawka magicznego chaosu!
Enid Nightshade, nowa uczennica Akademii, mimo iż od razu polubiła się z Mildred okazuje się być kolejnym źródłem kłopotów naszej pechowej bohaterki. W dodatku Maud okazuje się zazdrosna o nową towarzyszkę Mildred, co także nie poprawia sytuacji w nowym semestrze. Drugi tom pozwala nam jeszcze bardziej zżyć się z bohaterkami serii, a także przeżyć kolejną porcję magicznych przygód. Jestem pewna, że podczas lektury nie raz szeroko się uśmiechniecie czy pokręcie z niedowierzaniem głową widząc cóż nasza Mildred znowu wyczynia. Będzie też jeszcze więcej jej magicznego kociaka –Tabby’ego i rzecz jasna fantastycznych ilustracji. Czy muszę dodawać coś jeszcze?
Myślę, że osoby które przeczytały ,,Fatalną czarownicę” nie trzeba będzie namawiać do sięgnięcia po kolejny tomik przygód Mildred. ,,Fatalna czarownica. Znowu w akcji” to kolejna dawka zwariowanych przygód, a także kolejna niezwykle udana wizyta w Akademii Czarów Panny Cackle. Jestem pewna, że młodsi miłośnicy magicznych opowieści będą nią zachwyceni.
Recenzja dostępna na stronie Kosz z Książkami.
https://koszzksiazkami.pl/fatalna-czarownica-znowu-w-akcji-recenzja/
Mildred Hubble rozpoczyna letni semestr w Akademii Czarów Panny Cackle. A to oznacza nowe kłopoty! I to nie byle jakie! Wszystkich młodych miłośników magii i zwariowanych przygód zapraszam do lektury drugiego tomu ,,Fatalnej czarownicy”!
Mildred Hubble zawsze znajduje się w centrum wszystkich szkolnych afer. Nie bez powodu – zazwyczaj to właśnie ona, najbardziej pechowa...
„Dobre żony” Louisy May Alcott, to drugi tom przygód bohaterek poznanych w „Małych kobietkach”. Zapraszamy do poznania dalszych losów Meg, Jo, Beth i Amy.
Meg, Jo, Beth i Amy to już młode kobiety. Coraz mniej myślą o zabawach, a coraz więcej o przyszłości i małżeństwie. Jednak nie straciły one nic ze swojej pogody ducha i nadal czasami wpadają w tarapaty. Cała historia zawarta w książce opisuje kilka lat. W ciągu całego tego czasu chwile zabawne przeplatają się z tymi nieco smutniejszymi.
W porównaniu do „Małych kobietek”, „Dobre żony” nie są już takie przesłodzone i naiwne, bohaterki nabierają charakteru, po prostu dojrzewają. Meg jako młoda mężatka stara się być jak najlepszą żoną, co nie zawsze jej wychodzi. Co jakiś czas nadal marzy o tym, żeby być bogatą, ale miłość męża wynagradza jej życie w biedzie. Jo nadal jest roztrzepana, pragnie zostać wielką pisarką, nie ma zamiaru szybko wychodzić za mąż, dopiero poznanie pewnego starszego profesora zmienia trochę jej myślenie. Za to Beth nie zmienia się wcale, nadal jest najłagodniejszą i najmilszą z sióstr. Niestety po przeżytej chorobie nigdy nie wróciła w pełni do zdrowia. Ostatnia z sióstr, Amy, nadal jest dość próżną osobą, myśli o zostaniu malarką i o tym, żeby bogato wyjść za mąż. Nie ma zamiaru żyć w biedzie. W części pierwszej nie polubiłam tej bohaterki i zdania o niej do samego końca nie zmieniłam, chociaż pod koniec staje się mniej wyniosła.
Cała książka jest pełna morałów, pouczeń, mówi nam, jak należy postępować. Dla mnie, jako współczesnego czytelnika, niektóre z nich z tych pouczeń były śmieszne, inne mnie irytowały, a na niektóre tylko kręciłam głową. Nie wyobrażam sobie żyć w tamtych czasach, gdy głównym zadaniem kobiety było służyć mężowi, nie móc samej się utrzymać.
W całej książce sporo jest przemyśleń głównych bohaterek, można przeczytać o ich uczuciach. Dlatego zdziwił mnie fakt, że gdy miało miejsce bardzo tragiczne wydarzenie, zostało mu poświęconych raptem kilka stron. Bohaterki chwilę porozpaczały i po kilku chwilach ta rozpacz się skończyła.
Jeśli chodzi o samo wydanie książki, jest ona tak samo dobre jak pierwszy tom. W środku jest bardzo dużo ilustracji. Tekst nie jest ani za mały, ani za duży, taki w sam raz. Dzięki temu książkę czyta się bardzo przyjemnie. W przypadku obcych słów czy wyrażeń od razu pod tekstem znajdują się przypisy.
Podsumowując, książkę oceniam dobrze. Nie wszystko mi się podobało, ale wpływ na to ma pewnie fakt, że książka powstała w czasach, gdy ludzie mieli inne wartości.
Recenzja dostępna na stronie Kosz z Książkami.
https://koszzksiazkami.pl/dobre-zony-recenzja/
„Dobre żony” Louisy May Alcott, to drugi tom przygód bohaterek poznanych w „Małych kobietkach”. Zapraszamy do poznania dalszych losów Meg, Jo, Beth i Amy.
Meg, Jo, Beth i Amy to już młode kobiety. Coraz mniej myślą o zabawach, a coraz więcej o przyszłości i małżeństwie. Jednak nie straciły one nic ze swojej pogody ducha i nadal czasami wpadają w tarapaty. Cała historia...
Mildred Hubble to z pozoru dziewczyna jakich wiele. Z pozoru, bowiem jest to uczennica Akademii Czarów Panny Cackle. Jednak to nie fakt iż jest ona czarownicą jest najbardziej niezwykłą z jej cech. Mildred ma niewyobrażalnego wręcz pecha, a co za tym idzie mnóstwo kłopotów! Zapraszam do zapoznania się z pierwszym tomem przygód ,,Fatalnej czarownicy”!
Akademia Czarów Panny Cackle może sprawiać dość ponure wrażenie. Położona na szczycie wysokiej góry, otoczona ponurym borem, przypominająca bardziej wartownię niż szkołę i wypełniona uczennicami ubranymi w czarno-szare mundurki – przyznacie, że brzmi to dość upiornie. W tym niezwykłym miejscu kształcą się nowe pokolenia czarownic, a wśród nich Mildred Hubble – której ponurość tego miejsca w zupełności nie przeszkadza. Wręcz przeciwnie, dziewczyna byłaby tu bardzo szczęśliwa, gdyby nie towarzyszący jej na każdym kroku pech! Bo kto to widział by czarownica psuła dosłownie wszystko czego dotknie – nieudane eliksiry, fatalne próby latania na miotle czy nawet fakt, iż jako jedyna nie otrzymała na ceremonii czarnego kota (skończyły się!) to dopiero wierzchołek góry lodowej!
,,Fatalna czarownica” to pierwszy tom przygód Mildred Hubble. Podczas lektury będziemy świadkami serii wpadek, które będą przyczyną zwariowanych przygód dziewczyny podczas pierwszego semestru jej nauki. Książka stanowi lekką i przyjemną lekturę, a dzieci już od pierwszych stron zapałają sympatią do głównej bohaterki, która choćby nie wiadomo jak się starała, nie jest w stanie uchronić się od kłopotów! Ale nawet taka fatalna czarownica jak Mildred, z pomocą przyjaciół i swojego odbiegającego od magicznych standardów kociaka, poradzi sobie z nawet największym pechem. Książka wywołuje szczery uśmiech na twarzy i stanowi idealne lekarstwo na poprawę humoru.
Miłym dodatkiem do lektury są liczne czarno-białe ilustracje, które dodają całości iście magicznego klimatu. Są one naprawdę ładne i idealnie współgrają z treścią książki. Warto także dodać, że duża czcionka z pewnością ułatwi samodzielną lekturę dzieciom.
,,Fatalna czarownica” to przesympatyczna lektura dla młodszych moli książkowych. Przyjemna i prosta opowieść, dodatkowo przyozdobiona licznymi ilustracjami oraz bohaterka, której wyjątkowy pech co rusz przyprawia ją o nowe przygody, długo nie pozwolą o sobie zapomnieć. Z pewnością dzieci z przyjemnością będą powracać do historii o fatalnej czarownicy Mildred Hubble.
Recenzja dostępna na stronie Kosz z Książkami.
https://koszzksiazkami.pl/fatalna-czarownica-recenzja/
Mildred Hubble to z pozoru dziewczyna jakich wiele. Z pozoru, bowiem jest to uczennica Akademii Czarów Panny Cackle. Jednak to nie fakt iż jest ona czarownicą jest najbardziej niezwykłą z jej cech. Mildred ma niewyobrażalnego wręcz pecha, a co za tym idzie mnóstwo kłopotów! Zapraszam do zapoznania się z pierwszym tomem przygód ,,Fatalnej czarownicy”!
Akademia Czarów Panny...
Nadszedł czas na kolejną przygodę w Hinamizawie. Druga z dodatkowych ksiąg – Księga upływającej nocy – będzie zdecydowanie mroczniejsza od poprzedniczki. Czy jesteście gotowi na ponowne przebudzenie się Demona?
Od tragicznych wydarzeń, które pochłonęły życia mieszkańców Hinamizawy minęło 20 lat. Zakaz wjazdu na teren wioski został zniesiony, z czego zamierza skorzystać grupa osób – jedni zafascynowani mroczną przeszłością tego miejsca, inni szukający ucieczki od swoich problemów. Młody chłopak, zakochana para, dziennikarz badający przeszłość owianej złej sławą wioski i Mion Sonozaki. Te pięć osób, deszczowego wieczoru, spotka się w okresie przypadającym na Festiwal Dryfującej Bawełny. Czy mimo upływu lat klątwa wyciągnie swoje szpony również po nich?
Muszę przyznać, że ,,Księga upływającej nocy” była dla mnie sporym zaskoczeniem. Przede wszystkim odczułam brak znanych mi postaci, jednak mimo tego historia szybko mnie wciągnęła. Autorki w umiejętny sposób oddały duszny klimat pierwowzoru , fani serii z pewnością docenią też nawiązania do wydarzeń z głównej serii mangi.
Tak więc ponownie ,,Gdy zapłaczą cykady” uderzają w czytelnika mrocznym klimatem i wszechobecnymi tajemnicami, świetnie odzwierciedlonymi również przez kreskę. Ten tomik pozbawiony jest cukierkowości, która często cechowała tą serię, tworząc spory kontrast między warstwą wizualną, a treścią opowiadanej historii. Tutaj od początku kreska i opowieść idą w parze wywołując w czytelniku przyjemny dreszczyk niepokoju.
O nowych bohaterach nie będę opowiadać, by nie psuć nikomu przyjemności ich poznania i odkrycia skrywanych przez nich sekretów. Tak jak wspomniałam wcześniej w ,,Księdze upływającej nocy” ponownie pojawi się Mion Sonozaki – tym razem już jako dorosła kobieta. I tu muszę przyznać, że byłam pod ogromnym wrażeniem zmian, jakie w niej zaszły. Z resztą, zachęcam byście sami poznali dorosłą już Mion.
,,Księga upływającej nocy” w moim odczuciu wypada zdecydowanie lepiej niż pierwszy dodatek do serii. Ponownie otrzymujemy tu mroczną opowieść, którą czyta się z przyjemnym dreszczykiem emocji. Myślę, że fanów serii nie trzeba namawiać do ponownej wizyty w Hinamizawie – także pozostaje mi życzyć emocjonującej lektury.
Recenzja dostępna na stronie Kosz z Książkami.
https://koszzksiazkami.pl/gdy-zaplacza-cykady-ksiega-uplywajacej-nocy-recenzja/
Nadszedł czas na kolejną przygodę w Hinamizawie. Druga z dodatkowych ksiąg – Księga upływającej nocy – będzie zdecydowanie mroczniejsza od poprzedniczki. Czy jesteście gotowi na ponowne przebudzenie się Demona?
Od tragicznych wydarzeń, które pochłonęły życia mieszkańców Hinamizawy minęło 20 lat. Zakaz wjazdu na teren wioski został zniesiony, z czego zamierza skorzystać...
Jun Mochizuki już po raz szósty zaprasza nas do świata paryskich wampirów. Polowanie na bestię z Gévaudan trwa! Zapraszamy do zapoznania z dalszym ciągiem historii.
Noé został porwany. Vanitas stracił swoją księgę. Problemy narastają przed naszymi bohaterami, a wokół nich piętrzą się tajemnice. Tymczasem ich sojusznicy nie do końca są z nimi szczerzy, a zatajane informacje mogą okazać się kluczowe do odkrycia tajemnicy skrywającej bestię z Gévaudan. Jednak czy bohaterowie zdąża poznać wszystkie odpowiedzi nim będzie za późno?
,,Księga Vanitasa” to przede wszystkim seria, która zachwyca warstwą wizualną. Steampunkowa stylistyka wymieszana z elementami charakterystycznymi dla gotyckich opowieści grozy stanowi niezwykła mieszankę. Serii nie brakuje zarówno dynamicznych walk, jak i spokojniejszych fragmentów pozwalających pozachwycać się zarówno pięknymi bohaterami, jak i pełnymi detalami ubiorami czy miejscami, w których rozgrywa się akcja.
Jun Mochizuki stworzyła kolejną piękną serię. Osoby znające poprzedni tytuł tej autorki szybko zobaczą, że obie serie mają ze sobą dużo wspólnego. W ,,Księdze Vanitasa” podobnie jak w ,,Pandora Hearts” trudno na razie o rozpoznanie jakiegoś szczególnego wątku głównego, pojawia się masa nowych postaci. Mówiąc krótko, czeka nas pewnie jeszcze długa przygoda w świecie paryskich wampirów. Ale przecież fani autorki nie będą na to narzekać?
Recenzja dostępna na stronie Kosz z Książkami.
https://koszzksiazkami.pl/ksiega-vanitasa-tom-6-recenzja/
Jun Mochizuki już po raz szósty zaprasza nas do świata paryskich wampirów. Polowanie na bestię z Gévaudan trwa! Zapraszamy do zapoznania z dalszym ciągiem historii.
Noé został porwany. Vanitas stracił swoją księgę. Problemy narastają przed naszymi bohaterami, a wokół nich piętrzą się tajemnice. Tymczasem ich sojusznicy nie do końca są z nimi szczerzy, a zatajane...
Pierwszy tom serii „Złoczyńcy” V.E. Schwab był dobry, ale nie bardzo dobry. Jednak na tyle mnie zaciekawił, że z chęcią sięgnęłam po drugi tom, czyli „Vengeful. Mściwi”. Czy ta część okazała się lepsza? Zdecydowanie tak.
Marcella Riggins od zawsze mierzyła wysoko. Marzyła jej się władza i żeby ją zdobyć, nie cofnie się przed niczym. Sytuację ma dość ułatwioną, bo, po nieudanej próbie zabójstwa przez męża, staje się PonadPrzeciętną. Jednak nie wszystkim podoba się to co robi i wiele osób spróbuje ją powstrzymać. Czy im się to uda?
„Vengeful. Mściwi” jest sporym grubaskiem, ma prawie 550 stron, ale wcale się tego nie odczuwa. Książkę pochłonęłam w jeden dzień. Część pierwsza i druga napisane są na podobnym poziomie. Jednak to właśnie druga część bardziej mi się podobała. W przypadku „Vicious. Nikczemni” ciągłe przeskoki w czasie bardzo mi się nie podobały, często przez nie gubiłam wątek, zapominałam, co działo się wcześniej/później. Teraz te przeskoki wcale mi nie przeszkadzały. Były one bardziej uporządkowane. Na dobrą sprawę, to praktycznie cała książka opisuje przeszłość (czasami tę dalszą, a czasami tę bliższą np. trzy tygodnie wcześniej), dopiero ostatnie strony to teraźniejszość.
Historię opisaną w książce poznajemy nie tylko oczami Victora i Elia, ale głos mieli też inni bohaterowi jak np. Dominik, Marcella, Sydney czy June. Jednak nie ma się wrażenia, że któraś historia jest zbędna, wciśnięta na siłę. Każdy z bohaterów wniósł coś ciekawego do całości. Poznajemy ich przeszłość i to, co myślą. Dowiadujemy się np. dlaczego Elia stał się tym, kim się stał. Już nie jest tylko genialnym psychopatą, ale po części można zrozumieć, co sprawiło, że miał takie, a nie inne postrzeganie świata. Fragment o jego przeszłości, doskonale pokazuje, jak ważne jest środowisko i sposób, w jaki wychowuje się dziecko.
Książka jest bardzo krwawa, co chwilę ktoś zostaje zabity. Nie ma jednak jakiś niesmacznych opisów (no może kilka). Nie można też przywiązywać się do żadnego bohatera, bo nie wiadomo, kiedy zostanie zabity. Zwłaszcza śmierć jednego bohatera mnie zasmuciła.
Co do zakończenia, to jest ono otwarte, co nie do końca mi się podoba. Jednak gdzieś mignęła mi informacja, że ma być podobno kolejny tom, więc jeśli to prawda, to bardzo się cieszę. Historię spokojnie można pociągnąć dalej, ponieważ kilka wątków nie zostało wyjaśnionych.
Podsumowując, książkę bardzo polecam. Seria „Złoczyńcy” jest pierwszą serią, w której spotkałam się, z tym że na dobrą sprawę nie ma dobrego bohatera, wszyscy są raczej antybohaterami, ale właśnie to sprawia, że cała seria jest taka interesująca i warta polecenia.
Recenzja dostępna na stronie Kosz z Książkami.
https://koszzksiazkami.pl/vengeful-msciwi-recenzja/
Pierwszy tom serii „Złoczyńcy” V.E. Schwab był dobry, ale nie bardzo dobry. Jednak na tyle mnie zaciekawił, że z chęcią sięgnęłam po drugi tom, czyli „Vengeful. Mściwi”. Czy ta część okazała się lepsza? Zdecydowanie tak.
Marcella Riggins od zawsze mierzyła wysoko. Marzyła jej się władza i żeby ją zdobyć, nie cofnie się przed niczym. Sytuację ma dość ułatwioną, bo, po...
Trochę czasu już minęło od ostatniego spotkania z Esther, Daisy i Susan i nie ukrywam, że mocno już zdążyłam się stęsknić za tą szaloną trójką. Na szczęście siódmy tom ,,Giant Days” w pełni wynagrodził mi długą rozłąkę.
Co przynosi ,,Bądź dla niego miła, Esther”? Cóż, trzeba przyznać, że sporo. W trakcie lektury poza tradycyjnie problemami z nauką i kłopotami sercowymi czekają na nas: ślub w grze MMORPG (który okaże się być przyczyną całkowicie realnych problemów) oraz działającą społecznie Esther, która odkryje w sobie prawdziwą mistrzynię sloganów! Będziemy świadkami powstania pewnego bardzo kontrowersyjnego malowidła ściennego, które, na nieszczęście dziewczyn, powstanie w ich salonie, a także poznamy nocnego włamywacza! A to oczywiście nie wszystko co przygotowali dla nas autorzy.
Najnowszy tom ,,Giant Days” to kolejna porcja świetnie napisanych dialogów, możliwość spotkania bohaterów, których po prostu nie da się nie kochać, a przede wszystkim porcja ich nowych, jak zawsze zwariowanych przygód. Nic tylko brać i czytać. Oraz mieć nadzieję, że na kolejny tom nie trzeba będzie zbyt długo czekać.
,,Giant days” to seria cudowna, która niezmiennie bawi i zachwyca. Zabawna, nieco absurdalna, ale jednocześnie bliska temu co znamy z własnych życiowych doświadczeń. Jeżeli jeszcze jej nie znacie, koniecznie nadróbcie zaległości!
Recenzja dostępna na stronie Kosz z Książkami:
https://koszzksiazkami.pl/giant-days-tom-7-recenzja/
Trochę czasu już minęło od ostatniego spotkania z Esther, Daisy i Susan i nie ukrywam, że mocno już zdążyłam się stęsknić za tą szaloną trójką. Na szczęście siódmy tom ,,Giant Days” w pełni wynagrodził mi długą rozłąkę.
Co przynosi ,,Bądź dla niego miła, Esther”? Cóż, trzeba przyznać, że sporo. W trakcie lektury poza tradycyjnie problemami z nauką i kłopotami sercowymi...
Nadszedł czas na zakończenie historii Jude, Cardana i opowieści o królestwie elfów. Jak wypada wielki finał trylogii ,,Okrutny książę” Holly Black? Zapraszam do lektury recenzji ,,Królowej niczego”!
Jude została wygnana, jednak nawet w świecie śmiertelników nasza bohaterka nie próżnuje. Zajmując się wykonywaniem drobnych zleceń stara się zabić nudę, aż ta zostaje przerwana przybyciem Taryn. Mimo napięć między siostrami, Jude decyduje się pomóc bliźniaczce, mimo iż wiąże się to z ogromnym niebezpieczeństwem. Na szczęście jednak ma potężnych sojuszników, jednak czy nawet z ich pomocą zwykła śmiertelniczka jest w stanie pokonać magię?
,,Królowa niczego” to między innymi: wyczekiwana konfrontacja między Jude i Cardanem, tajemnica kryjąca się w mrocznej przepowiedni, którą Jude będzie zmuszona odkryć, jeżeli chce mieć jakieś szanse na zwycięstwo, wszechobecne intrygi, wartka akcja, a przede wszystkim powrót do magicznego Elysium. Mówiąc krótko Holly Black ponownie serwuje czytelnikom to do czego przyzwyczaiła ich w ,,Okrutnym księciu” i ,,Złym królu”. Główna bohaterka w moim odczuciu pozostaje tak samo irytująca, na szczęście można to jednak zignorować w oczekiwaniu na wielki finał. A jaki on jest? Cóż wydaje mi się, że niestety spodziewałam się czegoś innego. Przede wszystkim zakończenie nieco odstaje od treści książek, jakby autorka na siłę chciała by cała historia kończyła się szczęśliwym zakończeniem. Choć pewnie część osób będzie zadowolona z takiego rozwiązania.
Pod względem wydania książka, tak jak i pozostałe tomy prezentuje się ślicznie. Wpadająca w oko okładka, piękne zdobienia wewnątrz – wszyscy ceniący ładne wydania na pewno będą zadowoleni wydaniem całej trylogii.
,,Królowa niczego” trzyma poziom poprzednich części serii i choć książka nie jest pozbawiona wad, ciekawy świat i wszechobecne intrygi oraz tajemnice sprawiają, że chcemy poznać zakończenie historii. Sam finał, cóż, wydał mi się nieco zbyt cukierkowy i nieco za szybko wyjaśniono wszystkie tajemnice, ale mimo wszystko myślę, że nieco młodsi czytelnicy, a w szczególności miłośnicy elfów spędzą przy serii kilka miłych chwil.
Recenzja dostępna na stronie Kosz z Książkami.
https://koszzksiazkami.pl/krolowa-niczego-recenzja/
Nadszedł czas na zakończenie historii Jude, Cardana i opowieści o królestwie elfów. Jak wypada wielki finał trylogii ,,Okrutny książę” Holly Black? Zapraszam do lektury recenzji ,,Królowej niczego”!
Jude została wygnana, jednak nawet w świecie śmiertelników nasza bohaterka nie próżnuje. Zajmując się wykonywaniem drobnych zleceń stara się zabić nudę, aż ta zostaje przerwana...
Trylogia o ,,Okrutnym księciu” doczekała się zakończenia, jednak autorka nie porzuciła jeszcze wykreowanego przez siebie świata. Holly Black zaprasza byście wysłuchali opowieści o pewnym rodzeństwie zamieszkującym miasteczko na granicy dwóch światów – ludzkiego i elfiego, a także opowieści o śpiącym w szklanej trumnie rogatym chłopcu. Atrakcji miasteczka, która po wielu latach postanawia się przebudzić. Zapraszamy do lektury recenzji ,,Lasu na granicy światów”.
Miasteczko Fairfold to jedno z tych nielicznych miejsc, gdzie świat śmiertelnych styka się ze światem elfów, a część ich magii jest obecna w życiu jego mieszkańców. W tym mieście wraz z rodzicami mieszkają Hazel – z pozoru zwyczajna dziewczyna i jej mniej zwyczajny brat Ben – który jeszcze przed narodzinami został pobłogosławiony darem muzyki. Oboje od małego snuli historie i fantazje na temat głównej atrakcji tego miejsca – rogatego chłopca ze spiczastymi uszami, śpiącego w szklanej trumnie, której nikt nie jest w stanie otworzyć. Teraz, gdy dorośli, dziecięce zabawy w służbę u tajemniczego chłopca powinny odejście w niepamięć, jednak pewnego dnia szklana trumna zostaje strzaskana, a jej mieszkaniec znika. Jednocześnie pojawia się apokaliptyczna bestia imieniem Rozpacz, która zagraża wszystkim mieszkańcom miasteczka. Dla Hazel i Bena będzie to czas w którym dziecięce fantazje staną się nad wyraz rzeczywiste. Niestety jednak nie będzie to dla nich spełnienie marzeń, lecz powód do przerażenia.
Muszę przyznać, że autorka ponownie wykreowała przed czytelnikiem niezwykle klimatyczne miejsce, które porusza wyobraźnie czytelnika i sprawia, że ten wsiąka w nie bez reszty. Sama historia rozwija się dość wolno, jednak można by jej to wybaczyć, gdyby nie jeden szczegół. Niestety podobnie jak w przypadku poprzednich książek z tej serii odrzuciła mnie kreacja głównej bohaterki. Hazel, podobnie jak Jude, nie dała się polubić, co dość mocno uprzykrzało mi lekturę. Jej dziwne podejście do życia, mimo iż mające swoje wyjaśnienie, nie trafiło do mnie (tak samo jak i jego argumentacja). Reszta postaci wypada lepiej, choć nie będę ukrywać, że niestety z żadną z nich nie zżyłam się jakoś mocniej.
Warto dodać, że ,,Las na granicy światów” stanowi osobną, zamknięta historię, jednak Ci którzy czytali ,,Okrutnego księcia”, ,,Złego króla” i ,, Królową niczego” z pewnością znajdą tutaj nawiązania do trylogii. Napotkamy tu między innymi Króla Olszyn i Severina, a także poznamy dzieje miecza, który odegrał istotną rolę w rozwiązaniu problemów Jude. Książkę jednak można spokojnie czytać bez znajomości poprzedniczek.
Pod względem wydania książka prezentuje się naprawdę pięknie. Okładka współgra z główną serią i jest po prostu śliczna. Wewnątrz książki znajdziemy również urocze zdobienia i ilustracje otwierającą każdy rozdział, na której zobaczymy szklaną trumnę i śpiącego w niej chłopca.
,,Las na granicy światów” wywołał u mnie podobne uczucia co główna seria. Myślę więc, że Ci którym spodobała się trylogia ,,Okrutnego księcia” będą bardzo zadowoleni z możliwości powrotu do tego świata. Osobiście jednak ponownie poczułam się głównie zmęczona główną bohaterką, a szkoda, bo Holly Black wykreowała naprawdę interesujący świat, a miasteczko Fairfold okazało się naprawdę klimatycznym miejscem.
Recenzja dostępna na stronie Kosz z Książkami.
https://koszzksiazkami.pl/las-na-granicy-swiatow-recenzja/
Trylogia o ,,Okrutnym księciu” doczekała się zakończenia, jednak autorka nie porzuciła jeszcze wykreowanego przez siebie świata. Holly Black zaprasza byście wysłuchali opowieści o pewnym rodzeństwie zamieszkującym miasteczko na granicy dwóch światów – ludzkiego i elfiego, a także opowieści o śpiącym w szklanej trumnie rogatym chłopcu. Atrakcji miasteczka, która po wielu...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to
Czternasty tom serii ,,Murcielago” przynosi dalszy ciąg historii ,,Dopóki śmierć nas nie rozłączy”. Śledztwo w sprawie serii tajemniczych zabójstw, których sprawca pozostawia pozbawione krwi ciała, dalej trwa! A rozwiązanie czeka na nas pod ziemią.
Kuroko i Urara podążając śladem zaginionej koleżanki schodzą do kanałów. Tymczasem Narumi budzi się po ziemią otoczona przez grupę przerażonych dziewczyn. Większość z nich ma połamane nogi, co uniemożliwia im ucieczkę, na równi z paraliżującym strachem. W ciemnościach kryje się bowiem potwór, w którym Narumi rozpoznaje kogoś, kogo kiedyś dobrze znała… Jednak czy to nadal jest człowiek czy już bestia?
Czternasty tom serii ,,Murcielago” można spokojnie określić mianem jednego z najbardziej odjechanych w całej serii. Wynaturzona istota czająca się w kanałach, grupa uwięzionych dziewcząt, niesamowita walka Urary, a to wszystko przeplatane radosnym wypadem na basen Hinako i reszty dziewczyn! Takie rzeczy potrafi serwować tylko Yoshimurakana. I choć to dość specyficzna forma rozrywki – to ja zdecydowanie to kupuję!
,,Murcielago” to seria niepodobna chyba do żadnej innej mangi dostępnej na polskim rynku. Autorka sprawnie bawi się znanymi czytelnikom motywami, jednocześnie modyfikując je tak, by były jeszcze bardziej groteskowe i mroczne. Jest krwawo, brutalnie, ale także zabawnie do granic absurdu. A całość tworzy mieszankę, która nie nudzi się mimo iż już przecież trochę czasu spędziliśmy w towarzystwie naszej szalonej Kuroko. Jeżeli macie mocne nerwy – zdecydowanie dajcie tej serii szansę.
Recenzja dostępna na stronie Kosz z Książkami.
https://koszzksiazkami.pl/murcielago-tom-14-recenzja/
Czternasty tom serii ,,Murcielago” przynosi dalszy ciąg historii ,,Dopóki śmierć nas nie rozłączy”. Śledztwo w sprawie serii tajemniczych zabójstw, których sprawca pozostawia pozbawione krwi ciała, dalej trwa! A rozwiązanie czeka na nas pod ziemią.
Kuroko i Urara podążając śladem zaginionej koleżanki schodzą do kanałów. Tymczasem Narumi budzi się po ziemią otoczona przez...
Yana Toboso nie zwalnia tempa. Kurtyna tajemnic za którą skrywała się przeszłość Phantomhive’ów została zdarta. Teraz czas na ciąg dalszy historii. I to nie byle jaki. Zapraszam do lektury recenzji dwudziestego-ósmego już tomu serii ,,Kuroshitsuji”.
Prawda o Cielu wyszła na jaw. Nadszedł czas wielkiej konfrontacji. W posiadłości rodowej Phantomhive’ów pojawia się prawdziwy Ciel, a wraz z nim Undertaker, którzy wspólnie odkrywają przed bohaterami ostatnie tajemnice. Jakby tego było mało, szokująca prawda wydobywa się poza mury posiadłości, a młody hrabia zmuszony jest uciekać przed prawem. Jednak czy to oznacza porażkę i koniec gry rozpoczętej trzy lata temu? Myślę, że w tej kwestii autorka nie jednym nas jeszcze zaskoczy.
Dwudziesty-ósmy tom serii kipi akcją. Praktycznie na każdej stronie coś się dzieje i co rusz jesteśmy czymś zaskakiwani. Wracają dawno nie widziani bohaterowie, a ci których myśleliśmy, że dobrze znamy, pokazują nam zupełnie nowe oblicza. Osobiście ogromnie poruszyła mnie sytuacja w jakiej znalazła się Elizabeth, którą mocno wstrząsnął powrót prawdziwego hrabiego. Ale nie będę nic więcej mówić – to trzeba przeczytać!
Gdy zaczęłam przygodę z,,Kuroshitsuji” nawet przez myśl mi nie przeszło, że serii zaraz stuknie trzydzieści tomów. Zapewne, wiedząc jak długi to będzie tytuł, miałabym też obawy o spadek jakości wraz z każdym kolejnym tomem. Na szczęście seria okazała się jednym z tych chlubnych wyjątków, gdzie człowiek jest w stanie czekać bardzo długo na upragniony dalszy ciąg wiedząc, że autor jeszcze nie jednego asa trzyma w rękawie. A i wspominałam, że kreska jak zawsze jest fenomenalna?
Recenzja dostępna na stronie Kosz z Książkami.
https://koszzksiazkami.pl/kuroshitsuji-tom-28-recenzja/
Yana Toboso nie zwalnia tempa. Kurtyna tajemnic za którą skrywała się przeszłość Phantomhive’ów została zdarta. Teraz czas na ciąg dalszy historii. I to nie byle jaki. Zapraszam do lektury recenzji dwudziestego-ósmego już tomu serii ,,Kuroshitsuji”.
Prawda o Cielu wyszła na jaw. Nadszedł czas wielkiej konfrontacji. W posiadłości rodowej Phantomhive’ów pojawia się prawdziwy...
Przygoda z ,,Ao no Exorcist” trwa dalej! I choć poprzednie tomy sugerowały, że być może zbliżamy się już do wielkiego finału, Kazue Kato udowodniła, że ma nam jeszcze wiele do opowiedzenia. Tym razem przyjdzie nam poznać rodziców Rina i Yukio! Szykujcie się na pełne wrażeń dwa tomy serii o błękitnym egzorcyście!
Brama do Gehenny została otwarta, a demony zaczęły zalewać świat ludzi. To czas trudny dla wielu osób, nie tylko ze względu na zagrażające wszystkim niebezpieczeństwo. To czas podejmowania decyzji, które zaważą na przyszłości wielu osób, czas gdy na jaw wychodzą skrywane sekrety, ale także czas szukania odpowiedzi na nurtujące od dawna pytania. Dla Rina zaś będzie to pora by dowiedział się prawdy o swoich rodzicach.
Za sprawą Mephisto, Rin dosłownie ujrzy co wydarzyło się przed jego narodzinami i choć tym samym autorka odciągnie nas od bieżących wydarzeń, myślę, że zdecydowanie warto jej to wybaczyć. Bowiem to, co dla nas przygotowała, jest równie ciekawe. Podczas wyprawy w przeszłość przyjdzie nam bowiem poznać burzliwe losy ojca Shiro i Yuri – matki Rina i Yukiego. Nie zabraknie też oczywiście samego Szatana! Będzie dramatycznie, emocjonująco – chyba to jeden z nielicznych przypadków, gdzie nie czułam się zawiedziona, że po tylu tomach akcja nagle zostaje zawieszona na rzecz retrospekcji.
,,Ao no Exorcist” jak widać przekroczyło już dwadzieścia tomików i nie wiadomo kiedy czeka nas koniec historii. Jednak, mimo iż zazwyczaj dość ostrożenie podchodzę do długich serii, nie będę ukrywać, że przygoda w świecie egzorcystów autorstwa Kazue Kato niezmiennie stanowi dla mnie sprawdzone źródło przedniej rozrywki. To naprawdę kawał dobrego shounena, który w pełni zasłużył na swoją sławę. Jeżeli jeszcze nie czytaliście – koniecznie nadróbcie zaległości.
Recenzja dostępna na stronie Kosz z Książkami.
https://koszzksiazkami.pl/ao-no-exorcist-tomy-22-23-recenzja/
Przygoda z ,,Ao no Exorcist” trwa dalej! I choć poprzednie tomy sugerowały, że być może zbliżamy się już do wielkiego finału, Kazue Kato udowodniła, że ma nam jeszcze wiele do opowiedzenia. Tym razem przyjdzie nam poznać rodziców Rina i Yukio! Szykujcie się na pełne wrażeń dwa tomy serii o błękitnym egzorcyście!
Brama do Gehenny została otwarta, a demony zaczęły zalewać...
Przygoda z ,,Ao no Exorcist” trwa dalej! I choć poprzednie tomy sugerowały, że być może zbliżamy się już do wielkiego finału, Kazue Kato udowodniła, że ma nam jeszcze wiele do opowiedzenia. Tym razem przyjdzie nam poznać rodziców Rina i Yukio! Szykujcie się na pełne wrażeń dwa tomy serii o błękitnym egzorcyście!
Brama do Gehenny została otwarta, a demony zaczęły zalewać świat ludzi. To czas trudny dla wielu osób, nie tylko ze względu na zagrażające wszystkim niebezpieczeństwo. To czas podejmowania decyzji, które zaważą na przyszłości wielu osób, czas gdy na jaw wychodzą skrywane sekrety, ale także czas szukania odpowiedzi na nurtujące od dawna pytania. Dla Rina zaś będzie to pora by dowiedział się prawdy o swoich rodzicach.
Za sprawą Mephisto, Rin dosłownie ujrzy co wydarzyło się przed jego narodzinami i choć tym samym autorka odciągnie nas od bieżących wydarzeń, myślę, że zdecydowanie warto jej to wybaczyć. Bowiem to, co dla nas przygotowała, jest równie ciekawe. Podczas wyprawy w przeszłość przyjdzie nam bowiem poznać burzliwe losy ojca Shiro i Yuri – matki Rina i Yukiego. Nie zabraknie też oczywiście samego Szatana! Będzie dramatycznie, emocjonująco – chyba to jeden z nielicznych przypadków, gdzie nie czułam się zawiedziona, że po tylu tomach akcja nagle zostaje zawieszona na rzecz retrospekcji.
,,Ao no Exorcist” jak widać przekroczyło już dwadzieścia tomików i nie wiadomo kiedy czeka nas koniec historii. Jednak, mimo iż zazwyczaj dość ostrożenie podchodzę do długich serii, nie będę ukrywać, że przygoda w świecie egzorcystów autorstwa Kazue Kato niezmiennie stanowi dla mnie sprawdzone źródło przedniej rozrywki. To naprawdę kawał dobrego shounena, który w pełni zasłużył na swoją sławę. Jeżeli jeszcze nie czytaliście – koniecznie nadróbcie zaległości.
Recenzja dostępna na stronie Kosz z Książkami.
https://koszzksiazkami.pl/ao-no-exorcist-tomy-22-23-recenzja/
Przygoda z ,,Ao no Exorcist” trwa dalej! I choć poprzednie tomy sugerowały, że być może zbliżamy się już do wielkiego finału, Kazue Kato udowodniła, że ma nam jeszcze wiele do opowiedzenia. Tym razem przyjdzie nam poznać rodziców Rina i Yukio! Szykujcie się na pełne wrażeń dwa tomy serii o błękitnym egzorcyście!
Brama do Gehenny została otwarta, a demony zaczęły zalewać...
Nie jedna książka porównywana była do serii o Harrym Potterze, chcąc zwabić czytelników obietnicą niezwykłej, magicznej przygody. ,,Miasteczko Rotherweird” okrzyknięto Harrym Potterem dla dorosłych – nie ukrywam, że mocno mnie to zaciekawiło i postanowiłam sprawdzić, ile prawdy kryje się w tych słowach.
Nasza historia zaczyna się w roku 1558, kiedy to ówcześnie panująca angielska królowa decyduje się skazać na wygnanie dwunastkę niezwykle utalentowanych dzieci, których niezwykłe umysły sprawiają iż są postrzegane jako pomioty szatana. Na szczęście dla nich, nie wszyscy ludzie dają wiarę zabobonom i dzieci odnajdują schronienie w małym, odizolowanym od reszty kraju miasteczku Rotherweird.
Od tamtych wydarzeń minęło czterysta pięćdziesiąt lat, jednak miasteczko zdaje się jakby zastygłe w czasie. W dalszym ciągu odizolowane od świata, niechętnie wpuszczające obcych i rządzące się prawami jakby z innej epoki. Do tego dziwnego miejsca przybywa dwóch gości, którzy mimo zakazu pragną odkryć historie i sekrety Rotherweird. Sekrety równie pociągające, co niebezpieczne.
,,Miasteczko Rotherweird” to niewątpliwie opowieść magiczna, przesycona tajemnicą, łącząca w sobie przygodę, mroczne zagadki i duszny, niepokojący klimat. Pomysł na fabułę jest niezwykle oryginalny i z pewnością przypadnie do gustu nie jednemu czytelnikowi. Niestety książka nie jest również pozbawiona wad.
Sięgając po powieść Andrew Caldecotta należy przygotować się na dość długi wstęp. Akcja rozkręca się mniej więcej po przeczytaniu 1/3 książki, więc dość późno. W dodatku mnogość postaci może z początku powodować pewien mętlik, tak samo jak i nieco enigmatyczne podejście autora do bohaterów, którym brakuje nieco głębi. Od razu należy także dodać, że o wspominanych na początku dwunastu uzdolnionych dzieciach wiele się nie dowiemy, ot to zaledwie króciutki epizod wprowadzający nas do czasów teraźniejszych w których rozgrywa się główna część książki. Warto też dodać, że książka przepełniona jest różnej maści opisami – osobiście dość lubię ten element książek, jednak tutaj nie mogłam pozbyć się wrażenia, że momentami dość mocno spowalniał on fabułę.
Wiemy już, że ,,Miasteczko Rotherweird” jest niezwykłe i magiczne, jednak czy słusznie porównywane do opowieści o młodym czarodzieju, która podbiła cały świat? Z tym bym również nieco polemizowała. Niezwykły duszny klimat łączy się tutaj bowiem ze swego rodzaju groteską, miejscami jest wręcz dziwnie co bardziej może przypominać ,,Alicję w Krainie Czarów”. W dodatku elementów fantastycznych jest dość mało jak na tak obszerną powieść i zostały one zdominowane przez przeważające elementy obyczajowe. Autor ogromną uwagę poświęcił nakreśleniu relacji między bohaterami i obowiązujących norm. Być może proporcje te odwrócą się w kolejnych tomach – wiadomo bowiem, że to jeszcze nie koniec historii.
Podsumowując, ,,Miasteczko Rotherweird” to tytuł ciekawy, jednak nie wykorzystujący w pełni swojego potencjału. Pomysł na fabułę jest jak najbardziej warty uwagi, jednak wykonanie pozostawia miejscami wiele do życzenia, przez co wiele osób może być książką w ostatecznym rozrachunku dość zmęczona. To, czy ,,Miasteczko Rotherweird” Was oczaruje, pozostanie więc tajemnicą, którą będziecie musieli rozwikłać sami.
Recenzja dostępna na stronie Kosz z Książkami.
https://koszzksiazkami.pl/miasteczko-rotherweird-recenzja/
Nie jedna książka porównywana była do serii o Harrym Potterze, chcąc zwabić czytelników obietnicą niezwykłej, magicznej przygody. ,,Miasteczko Rotherweird” okrzyknięto Harrym Potterem dla dorosłych – nie ukrywam, że mocno mnie to zaciekawiło i postanowiłam sprawdzić, ile prawdy kryje się w tych słowach.
Nasza historia zaczyna się w roku 1558, kiedy to ówcześnie panująca...
Ze zbiorami opowiadań bywa różnie, często można natrafić na pozycje bardzo nierówne, w których kilka historii poruszy czytelnika, a pozostałe będą czymś przez co przebrniemy by skończyć książkę. “Wydech” Teda Chianga stanowi chlubny wyjątek i dowód na to, że trafiają się również bardzo udane zbiory opowiadań, których każda strona dostarczy czytelnikowi niezwykłych wrażeń.
,,Wydech” to zbiór dziewięciu opowiadań z gatunku science fiction, których autor pochyla się nad ludzkością – naszymi systemami wartości, uczuciami, tym jak wpływa na nas technologia i nasze dążenie do poznawania świata i nas samych. Podczas lektury przyjdzie nam odbyć podróż w czasie, zajrzeć w głąb umysłu oraz zadać sobie pytanie, czy wolna wola rzeczywiście istnieje, oraz jaki wpływ na nasze życie ma nasza wiara w wolność naszych wyborów lub jej brak. Wymieniać można by jeszcze sporo, warto jednak zaznaczyć, że każde z opowiadań jest na swój sposób niezwykłe i niezależnie od długości zmusza czytelnika do chwili refleksji, a przy tym stanowi naprawdę przyjemną lekturę.
Ted Chiang w piękny sposób snuje opowieści, niezależnie od tego gdzie się rozgrywają. Autor potrafi idealnie oddać klimat rodem z arabskich baśni, jak i przenieść czytelnika w odległą przyszłość. Styl jakim operuje sprawia, że bez problemu wczuwamy się z każdą z historii i odnajdujemy w niej niezależnie od tego gdzie i kiedy rozgrywa się jej akcja.
Pod względem wydania książka również zachwyca – twarda oprawa, w połączeniu niezwykła ilustracją nawiązującą do tytułowego opowiadania sprawiają, że po książkę aż chce się sięgnąć. I naprawdę warto to zrobić.
Muszę przyznać, że dawno nie trafiłam na tak dobry zbiór opowiadań, dlatego powiem wprost: niezależnie od tego, czy lubicie krótsze formy literackie, ,,Wydech” to zbiór po który zdecydowanie warto sięgnąć. Czeka na Was naprawdę niezwykła lektura.
Recenzja dostępna na stronie Kosz z Książkami.
https://koszzksiazkami.pl/wydech-recenzja/
Ze zbiorami opowiadań bywa różnie, często można natrafić na pozycje bardzo nierówne, w których kilka historii poruszy czytelnika, a pozostałe będą czymś przez co przebrniemy by skończyć książkę. “Wydech” Teda Chianga stanowi chlubny wyjątek i dowód na to, że trafiają się również bardzo udane zbiory opowiadań, których każda strona dostarczy czytelnikowi niezwykłych...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to
Rozsiądźcie się wygodnie, i posłuchajcie opowieści ze świata słowiańskich bogów, które wyszły spod pióra Witolda Jabłońskiego. Jestem pewna, że ,,Dary bogów” sprawią, że na kilka pięknych godzin zapomnicie o całym świecie i przeniesiecie się do pradawnych czasów, gdy bogowie i ludzie razem kroczyli po tym świecie.
,,Dary bogów” to mitologia słowiańska opowiedziana w zupełnie nowy, przystępniejszy, a przede wszystkim bardziej urokliwy sposób. W czternastu opowieściach, utrzymanych w formie gawędy, autor przybliża czytelnikom świat słowiańskich bogów. Począwszy od jego powstania, poprzez stworzenie pierwszych ludzi, a następnie burzliwe dzieje młodego świata w których losy śmiertelnych co rusz krzyżowały się z tymi boskimi. Przyjdzie nam być świadkami boskich cudów, nadludzkich wyzwań stawianych śmiertelnym, a bohaterowie opowiadań będą wystawiani na liczne, czasami wydawałoby się niemożliwe do wykonania próby i wraz z nimi przyjdzie nam również kroczyć po łąkach Wyraju czy też zapuścimy się na jałowe pustkowia groźnej Krainy Zmarłych.
Przyznam szczerze, że lektura ,,Darów bogów” stanowiła moje pierwsze spotkanie z twórczością Witolda Jabłońskiego. Oczywiście słyszałam wcześniej o pisarzu, nawet miałam okazję go spotkać, ale jakoś ciągle odkładałam zapoznanie się z jego twórczością na później. Teraz wiem, że był to duży błąd. Już od pierwszych stron zakochałam się w stylu w jakim napisana jest książka. Autor wciąga w opowiadaną przez siebie historię, zachwyca ciekawą narracją, pięknym językiem – życzę sobie abym częściej trafiała na tak napisane książki.
Warto także dodać, że poza samymi opowieściami na końcu książki znajdziemy posłowie, w którym autor przybliża czytelnikowi słowiańskie bóstwa i obrzędy związane z ich czczeniem. Poza wyjaśnieniem zagadnień związanych z mitologią słowiańską Witold Jabłonki dzieli się także źródłami z których korzystał pisząc ,,Dary bogów”, a które mogą stanowić ciekawą lekturę uzupełniającą, dla tych którzy zechcą bardziej zagłębić się w świat nakreślony w mitach.
Za wydanie ,,Darów bogów” odpowiada wydawnictwo Genius Creations i jakościowo książka nie odstaje od innych pozycji tego wydawnictwa. Miłym dodatkiem do lektury są z pewnością ilustracje, które możemy znaleźć wewnątrz książki. Osobiście jedynie żałuję, że książka nie ukazała się w twardej oprawie, ponieważ z pewnością będę do niej często wracać.
,,Dary bogów” są również dostępne w formie audiobooka na stronie Audioteka.pl. Audiobook został zrealizowany w formie Superprodukcji Audioteki – oznacza to, że poza zespołem lektorów wcielających się w poszczególnych bohaterów i narratora w osobie Wiktora Zborowskiego, słuchaniu książki towarzyszy muzyka i różnego rodzaju odgłosy oddające dziejące się w książce wydarzenia. I muszę przyznać, że podczas słuchania czułam się jakbym rzeczywiście siedziała w ciemną noc przy ognisku i słuchała bajarza opowiadającego o dawnych dziejach. Coś magicznego.
Miłośnikom słowiańskich klimatów i mitologii z pewnością nie trzeba tej książki polecać. Osobiście jednak poleciłabym tą książkę każdemu, niezależnie od upodobań literackich – Witold Jabłoński objawił mi się jako niezwykle uzdolniony gawędziarz, a styl w jakim napisana jest książka skradł moje serce. Dlatego uważam, że ,,Dary bogów” mogą spodobać się każdemu, ponieważ jest to, krótko mówiąc, bardzo dobra książka, w dodatku pięknie napisana. Dla mnie zaś z pewnością będzie to początek przygody z twórczością pana Witolda.
Recenzja dostępna na stronie Kosz z Książkami.
https://koszzksiazkami.pl/dary-bogow-recenzja/
Rozsiądźcie się wygodnie, i posłuchajcie opowieści ze świata słowiańskich bogów, które wyszły spod pióra Witolda Jabłońskiego. Jestem pewna, że ,,Dary bogów” sprawią, że na kilka pięknych godzin zapomnicie o całym świecie i przeniesiecie się do pradawnych czasów, gdy bogowie i ludzie razem kroczyli po tym świecie.
,,Dary bogów” to mitologia słowiańska opowiedziana w...
Rozsiądźcie się wygodnie, i posłuchajcie opowieści ze świata słowiańskich bogów, które wyszły spod pióra Witolda Jabłońskiego. Jestem pewna, że ,,Dary bogów” sprawią, że na kilka pięknych godzin zapomnicie o całym świecie i przeniesiecie się do pradawnych czasów, gdy bogowie i ludzie razem kroczyli po tym świecie.
,,Dary bogów” to mitologia słowiańska opowiedziana w zupełnie nowy, przystępniejszy, a przede wszystkim bardziej urokliwy sposób. W czternastu opowieściach, utrzymanych w formie gawędy, autor przybliża czytelnikom świat słowiańskich bogów. Począwszy od jego powstania, poprzez stworzenie pierwszych ludzi, a następnie burzliwe dzieje młodego świata w których losy śmiertelnych co rusz krzyżowały się z tymi boskimi. Przyjdzie nam być świadkami boskich cudów, nadludzkich wyzwań stawianych śmiertelnym, a bohaterowie opowiadań będą wystawiani na liczne, czasami wydawałoby się niemożliwe do wykonania próby i wraz z nimi przyjdzie nam również kroczyć po łąkach Wyraju czy też zapuścimy się na jałowe pustkowia groźnej Krainy Zmarłych.
Przyznam szczerze, że lektura ,,Darów bogów” stanowiła moje pierwsze spotkanie z twórczością Witolda Jabłońskiego. Oczywiście słyszałam wcześniej o pisarzu, nawet miałam okazję go spotkać, ale jakoś ciągle odkładałam zapoznanie się z jego twórczością na później. Teraz wiem, że był to duży błąd. Już od pierwszych stron zakochałam się w stylu w jakim napisana jest książka. Autor wciąga w opowiadaną przez siebie historię, zachwyca ciekawą narracją, pięknym językiem – życzę sobie abym częściej trafiała na tak napisane książki.
Warto także dodać, że poza samymi opowieściami na końcu książki znajdziemy posłowie, w którym autor przybliża czytelnikowi słowiańskie bóstwa i obrzędy związane z ich czczeniem. Poza wyjaśnieniem zagadnień związanych z mitologią słowiańską Witold Jabłonki dzieli się także źródłami z których korzystał pisząc ,,Dary bogów”, a które mogą stanowić ciekawą lekturę uzupełniającą, dla tych którzy zechcą bardziej zagłębić się w świat nakreślony w mitach.
Za wydanie ,,Darów bogów” odpowiada wydawnictwo Genius Creations i jakościowo książka nie odstaje od innych pozycji tego wydawnictwa. Miłym dodatkiem do lektury są z pewnością ilustracje, które możemy znaleźć wewnątrz książki. Osobiście jedynie żałuję, że książka nie ukazała się w twardej oprawie, ponieważ z pewnością będę do niej często wracać.
,,Dary bogów” są również dostępne w formie audiobooka na stronie Audioteka.pl. Audiobook został zrealizowany w formie Superprodukcji Audioteki – oznacza to, że poza zespołem lektorów wcielających się w poszczególnych bohaterów i narratora w osobie Wiktora Zborowskiego, słuchaniu książki towarzyszy muzyka i różnego rodzaju odgłosy oddające dziejące się w książce wydarzenia. I muszę przyznać, że podczas słuchania czułam się jakbym rzeczywiście siedziała w ciemną noc przy ognisku i słuchała bajarza opowiadającego o dawnych dziejach. Coś magicznego.
Miłośnikom słowiańskich klimatów i mitologii z pewnością nie trzeba tej książki polecać. Osobiście jednak poleciłabym tą książkę każdemu, niezależnie od upodobań literackich – Witold Jabłoński objawił mi się jako niezwykle uzdolniony gawędziarz, a styl w jakim napisana jest książka skradł moje serce. Dlatego uważam, że ,,Dary bogów” mogą spodobać się każdemu, ponieważ jest to, krótko mówiąc, bardzo dobra książka, w dodatku pięknie napisana. Dla mnie zaś z pewnością będzie to początek przygody z twórczością pana Witolda.
Recenzja dostępna na stronie Kosz z Książkami.
https://koszzksiazkami.pl/dary-bogow-recenzja/
Rozsiądźcie się wygodnie, i posłuchajcie opowieści ze świata słowiańskich bogów, które wyszły spod pióra Witolda Jabłońskiego. Jestem pewna, że ,,Dary bogów” sprawią, że na kilka pięknych godzin zapomnicie o całym świecie i przeniesiecie się do pradawnych czasów, gdy bogowie i ludzie razem kroczyli po tym świecie.
,,Dary bogów” to mitologia słowiańska opowiedziana w...
Być może obecna sytuacja na świecie nie wydaje się odpowiednią porą na czytanie dzieł o tematyce postapokaliptycznej, jednak, na przekór wszystkiemu, z ogromną przyjemnością sięgnęłam po kontynuację losów Marii i jej dwóch synów starających się przetrwać w świecie, który zdaje się stanął w obliczu zagłady. Przedstawiam komiks ,, Reszta świata tom 2. Świat nazajutrz”.
Maria i jej synowie kontynuują wędrówkę, mając nadzieję na odnalezienie choćby szczątków dawnej cywilizacji. Miejsca, w którym mogliby przetrwać. Chłopcy zaś nie tracą wiary w odnalezienie swojego ojca. Jednak z każdym krokiem otwierają się przed nimi coraz to straszniejsze obrazy, które coraz dobitniej uświadamiają im, że być może ze świata, który znali, nic już nie zostało. A mimo tego nie pozostaje im nic innego, niż dalej iść przed siebie…
Jean-Christophe Chauzy w pełen emocji sposób przedstawia nam świat na krawędzi zagłady. Po serii tajemniczych katastrof, które nie tylko zniszczyły cywilizacje, ale także doprowadziły do potężnych anomalii pogodowych, w ludziach rodzą się najgorsze instynkty. Na tle tego wszystkiego obserwujemy losy rozbitej rodziny, która nie tylko desperacko walczy o przeżycie, ale także stara się zachować tyle z człowieczeństwa, ile tylko to możliwe. Nie ukrywam, że mimo iż ,,Reszta świata” jest klasycznym przedstawicielem swojego gatunku, bardzo zżyłam się z bohaterami i z prawdziwym zainteresowaniem śledzę ich losy.
Tak jak już wspominałam przy recenzowaniu pierwszego tomu – tytuł ten niewątpliwie zachwyca ilustracjami. Rozmiar katastrofy i tragedii bohaterów został oddany w wyjątkowo przejmujący sposób. Samo wydanie również zasługuje na pochwałę – bardzo się cieszę z, chciałoby się powiedzieć albumowego, formatu komiksu, bowiem w pełni pozwala cieszyć się poszczególnymi kadrami.
,,Reszta świata” to moim zdaniem pozycja bardzo udana, czerpiąca garściami ze sprawdzonych schematów, jednak w sposób udany i przyjemny dla czytelnika. Jeżeli jesteście fanami historii katastroficznych i postapokaliptycznych – zdecydowanie warto się zapoznać.
Recenzja dostępna na stronie Kosz z Książkami.
https://koszzksiazkami.pl/reszta-swiata-tom-2-recenzja/
Być może obecna sytuacja na świecie nie wydaje się odpowiednią porą na czytanie dzieł o tematyce postapokaliptycznej, jednak, na przekór wszystkiemu, z ogromną przyjemnością sięgnęłam po kontynuację losów Marii i jej dwóch synów starających się przetrwać w świecie, który zdaje się stanął w obliczu zagłady. Przedstawiam komiks ,, Reszta świata tom 2. Świat nazajutrz”.
Maria...
Książka “Mgliste powietrze” jest już szóstą pozycją z serii szetlandzkiej, której autorką jest brytyjska pisarka Ann Cleeves. Podczas czytania tego tomu zaskoczyłam się konkluzją, że cała ta seria jest dla mnie tzw. pewniakiem – od pewnego momentu wiem, że każdy kolejny tom mnie wciągnie, intryga będzie nieprzewidywalna, a bohaterzy złożeni i niekonwencjonalni. Dlatego też zacieram ręce i zawsze czekam z niecierpliwością, aż znów będę mogła znaleźć się w surowym klimacie szetlandzkich wysp.
Tym razem bohaterów spotykamy na Unst – wyspie wysuniętej najbardziej na północ Szetlandów. Grupa londyńskich przyjaciół przyjeżdża tu w celu celebracji wesela Caroline, dobrze się bawią, wypoczywają do momentu, kiedy Eleanor znika w tajemniczych okolicznościach, wysyłając maila, którego treść wydaje się być listem samobójczym. Po krótkich poszukiwaniach znaleziono zwłoki kobiety, zaś na wyspę przybywają Jimmy Perez wraz z Willow Reeves. W dalszej części śledztwa okazuje się, że mieszkańcy mają znacznie więcej tajemnic, niż mogłoby się to wydawać na początku, ludzie Ci, którzy z pozoru wydają się być normalni, okazują się mieć zupełnie inne wyobrażenie na temat sprawiedliwości i śmierci, zaś za wszystkimi historiami utkana jest wszechobecna tajemnica.
Detektywa zdążyliśmy poznać w różnych momentach swojego życia. Był samotny, później szczęśliwie zakochany, teraz zaś pogrążony jest w żałobie po stracie Fran. Opieka nad jej córeczką pozwala mu powoli wracać do normalności, zaś kolejna sprawa pobudza go do działania i myślenia o czymś innym niż strata najbliższej osoby. Jimmy jak każdy człowiek, ma zarówno wady jak i zalety, bywa zamknięty w swojej żałobie, jednakże nie sprawia to, że wykonuje swoją pracę gorzej lub z mniejszym zaangażowaniem. Chyba jak każdy czytelnik kibicuję mu i czekam na moment, w który detektyw znów będzie szczęśliwy.
Przed nami jeszcze tylko dwa tomy serii szetlandzkiej, co mówię z ogromnym smutkiem. Tak bardzo polubiłam ten tajemniczy i senny klimat wysp, że ciężko będzie się z nim rozstać. Autorka wypracowała charakterystyczną tajemniczość małych społeczności, klimat niedopowiedzenia i grozy, która znajduje się niemalże na każdym kroku. Te sugestywne opisy klifów i roślinności są niesamowite, czasami ma się wrażenie, że uczestniczy się tej fabule niemalże osobiście. Z każdym tomem czyta mi się lepiej historie, których rozwiązania znajduje Jimmy Perez, dlatego też z niecierpliwością czekam na jeszcze, jeszcze, jeszcze!
Recenzja dostępna na stronie Kosz z Książkami.
https://koszzksiazkami.pl/mgliste-powietrze-recenzja/
Książka “Mgliste powietrze” jest już szóstą pozycją z serii szetlandzkiej, której autorką jest brytyjska pisarka Ann Cleeves. Podczas czytania tego tomu zaskoczyłam się konkluzją, że cała ta seria jest dla mnie tzw. pewniakiem – od pewnego momentu wiem, że każdy kolejny tom mnie wciągnie, intryga będzie nieprzewidywalna, a bohaterzy złożeni i niekonwencjonalni. Dlatego też...
więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to