-
Artykuły
James Joyce na Bloomsday, czyli 7 faktów na temat pisarza, który odmienił literaturęKonrad Wrzesiński8 -
Artykuły
Śladami autorów, czyli książki o miejscach, które odwiedzali i opisywali twórcyAnna Sierant8 -
Artykuły
Czytamy w weekend. 14 czerwca 2024LubimyCzytać459 -
Artykuły
Znamy laureatki Women’s Prize for Fiction i wręczonej po raz pierwszy Women’s Prize for Non-FictionAnna Sierant15
Biblioteczka
2018-08
2018-07
Kolejna książka Atkinson z serii o detektywie Jacksonie. Wprawdzie znowu zignorowałam chronologię i wlazłam w środek cyklu ale nie szkodzi. Moja ulubiona autorka nie zawiodła mnie dając mi typowy, brytyjski kryminał z całą tą atmosferą, flegmą i pogodą typowymi dla Wysp. Nie ważne, że nie czytałam wcześniejszych części cyklu, opowieść snuta jest bowiem tak, że książkę można czytać w oderwaniu od niego. Jak zawsze polecam miłośnikom spokojnych, czyli nie inspirowanych rzeźnią i masarnią, kryminałów.
Kolejna książka Atkinson z serii o detektywie Jacksonie. Wprawdzie znowu zignorowałam chronologię i wlazłam w środek cyklu ale nie szkodzi. Moja ulubiona autorka nie zawiodła mnie dając mi typowy, brytyjski kryminał z całą tą atmosferą, flegmą i pogodą typowymi dla Wysp. Nie ważne, że nie czytałam wcześniejszych części cyklu, opowieść snuta jest bowiem tak, że książkę można...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to
Podobno najlepsza książka Kinga. Najdłuższa. Najbardziej dopracowana. Naj, naj naj... . Ponieważ tego typu peany mnie demotywują troszkę sobie z "Bastionem" poczekałam, i dobrze. Historia jest faktycznie ciekawa, na początku. Akcja rozwija się szybko, trzyma w napięciu, niemal wszystkie przedstawione postaci są na tyle interesujące, że szczerze chce się poznawać ich dalsze losy. Motyw zarazy przedstawiony jest bardzo realistycznie, stanowi horror sam w sobie, ale niestety...Niestety King wprowadził element paranormalny, niby jak zawsze ale tu przedstawiciele dobra i zła w biblijnym
znaczeniu zepsuli mi odbiór. Zło jeszcze ujdzie, jest rzeczywiście złem, odpycha, obrzydza i chorobliwie fascynuje ale dobro? Nuda, przegadanie, jakaś taka zabobonna głupota - zgadzam się ze wszystkimi opiniami czytelników, którzy negowali matkę Abagail. To postać, która "przejęła" chyba pół książki, spowolniła akcję, nudziła, "mędrkowała" i popsuła mi lekturę. Samą książkę czytało się fajnie, po pierwszej części już bez wypieków na twarzy i bywało, że ze zniecierpliwieniem ale ogólnie nie jest zła. Podobno po napisaniu "Bastionu" King splagiatował samego siebie pisząc "Pod kopułą" jednak ja się z tą opinią nie zgadzam. "Pod kopułą" podobała mi się o wiele bardziej choć zakończenie (czy, jak kto woli, wyjaśnienie zagadki) było głupkowate.
Wracając do "Bastionu" - polecam poświęcić faktycznie sporo czasu i przeczytać ale bez oczekiwania ekstazy.
Podobno najlepsza książka Kinga. Najdłuższa. Najbardziej dopracowana. Naj, naj naj... . Ponieważ tego typu peany mnie demotywują troszkę sobie z "Bastionem" poczekałam, i dobrze. Historia jest faktycznie ciekawa, na początku. Akcja rozwija się szybko, trzyma w napięciu, niemal wszystkie przedstawione postaci są na tyle interesujące, że szczerze chce się poznawać ich dalsze...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2018-05
Dziwna jest ta książka. Wg opisu i zachwyconych nią głosów to baśń dla dorosłych o miłości (między kobietą i Rybo-człekiem), o akceptacji inności. Wg mnie ten rdzeń książki, czyli historia uczucia Elisy i stwora, został pomniejszony i ośmieszony przez samego autora. Pomniejszony przez poruszone w tle ważne problemy społeczne Ameryki lat 60'tych XX wieku, a ośmieszony wątkiem erotycznym. Zaczynając od tego drugiego - pal licho, że baśnie zwykle kończą się na ślubie i "żyli długo i szczęśliwie", rozwinięcie tego co "po ślubie" by uszło ale autor pokusił się o opisanie zbliżenia. Nie daj Boże by
ten fragment książki zachęcił jakiegoś reżysera do nakręcenia kolejnej części "Obcego", w której Ellen Ripley ze znanym nam kosmitą będą uprawiać międzygatunkowy, międzygwiezdny seks! Co za głupota, licho to wyszło.
A wracając do pierwszego, czyli opowieści o świecie i ludziach - to wg mnie plus tej książki. Niemal wszyscy jej bohaterowie są niewidzialni lub odrzuceni przez społeczeństwo ówczesnej Ameryki z powodów do dziś budzących (bądźmy szczerzy - podobne) emocje. Są nimi rasizm, szowinizm, nietolerancja dla inności i starości, poddawanie się stereotypom. Ważną choć lekko liźniętą kwestią jest także pokazanie co wojna czyni z człowiekiem, w jakie szaleństwo i samotność go wtrąca. Mam wrażenie, że to odmalowane tło społeczne, mające urealnić wydarzenia stanowiące rdzeń baśni, urosło do rangi drugiej opowieści, która na koniec deklasuje tę w założeniu główną.
Doczytałam, że Kraus i del Toro rozwinęli osobno pomysł na tę historię, który pierwotnie wywodził się ze snu tego pierwszego. Film nie jest więc nakręcony na podstawie książki więc nie ma co porównywać choć widziałam, że inni to robią.
Dla mnie to opowieść przede wszystkim o walce o swoje miejsce na ziemi i szczęście pomimo przeciwności, która często przypomina walkę z wiatrakami. Jeśli chodzi o wątek baśniowej miłości ponad podziałami (tutaj - wbrew naturze) i znajdowaniu piękna i prawdy w inności to przywodzi mi on na myśl trochę "Piękną i Bestię" i "King Konga", trochę "Kopciuszka" (buty Elisy, szczególnie w finale), "Syrenkę Ariel" (znowu finał), "Królewnę Śnieżkę" (walka Stricklanda z Rybo-człekiem o to, kto jest...nie, nie piękniejszy ale bardziej boski) - podejrzewam, że inni znajdą tu jeszcze inne odniesienia.
Ostatecznie uznaję książkę za przeciętną z potencjałem na dobrą. Czytałam szybko, w miarę przyjemnie, inspirująco (szukanie elementów bajkowych :)) ale spodziewałam się czegoś lepszego. Na film nie mam większej ochoty, może kiedyś dla doznań wizualnych. daję 6 gwiazdek za tło społeczne, o którym pisałam i za odpoczynek, który mi książka przyniosła.
Dziwna jest ta książka. Wg opisu i zachwyconych nią głosów to baśń dla dorosłych o miłości (między kobietą i Rybo-człekiem), o akceptacji inności. Wg mnie ten rdzeń książki, czyli historia uczucia Elisy i stwora, został pomniejszony i ośmieszony przez samego autora. Pomniejszony przez poruszone w tle ważne problemy społeczne Ameryki lat 60'tych XX wieku, a ośmieszony...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2018-05
Rzecz o szalonych, chorych lub po prostu skupionych na sobie mężczyznach i naiwnych, nieprzystosowanych do życia, słabych kobietach. To druga książka Charlotte Link, którą przeczytałam i chyba będzie ostatnią. Bohaterowie są przerysowani i niewiarygodni jak diabli, na prawdę ciężko znaleźć wśród nich kogoś, kto zachowywałby się normalnie. Historia częściowo przewidywalna, następujące po sobie wydarzenia są chwilami jak te irytujące sceny w filmach, gdy samotnie siedzący w domu ciemną burzową nocą bohater słyszy chrobot w piwnicy, w której nie ma światła i oczywiście, niczym ostatni idiota, tam
schodzi. Do tego ten język... . Ja wiem, że za tłumaczenie na polski pani Link nie odpowiada dlatego teraz pójdą zarzuty do wydawnictwa, które wypuściło książkę. Dialogi są drętwe i równie niewiarygodne jak postaci ("Ojcze" - mówi 18 letnia córka do taty żyjąca w Hamburgu lat 80'tych XX wieku...) a treść pełna narzucanych ogólnej polszczyźnie regionalizmów, których moim zdaniem nie powinno tu być. Ani miejsce akcji ani pochodzenie bohaterów nie uzasadniają stosowanych na południu Polski zwrotów "zaglądnąć" zamiast "zajrzeć", "ubrać buty" zamiast włożyć czy założyć. Na dodatek treść cedzona jest w krótkich rozdzialikach - być może miało to budować nastrój ale mnie akurat męczyło niczym karuzela. Podsumowując: zabrakło napięcia, realizmu, porządnie zbudowanych postaci, ciekawego pomysłu. Jestem na nie.
Rzecz o szalonych, chorych lub po prostu skupionych na sobie mężczyznach i naiwnych, nieprzystosowanych do życia, słabych kobietach. To druga książka Charlotte Link, którą przeczytałam i chyba będzie ostatnią. Bohaterowie są przerysowani i niewiarygodni jak diabli, na prawdę ciężko znaleźć wśród nich kogoś, kto zachowywałby się normalnie. Historia częściowo przewidywalna,...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2018-05
Już dawno nie czytałam książki tak długo. Na pewno "Shantaram" to powieść pełna akcji, wielowątkowa i awanturnicza. Kipi od malowniczych opisów Indii, głównie Bombaju. Bohaterowie są wielowymiarowi, nieoczywiści, dzięki głównemu bohaterowi - narratorowi poznajemy ciekawe historie z życia niektórych z nich. Niby wszystko wspaniale ale przyznam, że męczyłam się. Czytałam, czytałam a końca nie było widać. Wartką akcję spowalniają liczne dysputy filozoficzne i głębokie przemyślenia, których jest tu mnóstwo i bywają irytujące, a do pewnego stopnia niewiarygodne (szef mafii siada z nieznajomym lub ledwo co poznanym człowiekiem i filozofuje gadając o niczym...ta). Choć opisane wydarzenia oparte są na prawdziwych nie wątpię, że część z nich to fikcja literacka koloryzująca niezwykłe przygody bohatera, podkreślająca grożące mu niebezpieczeństwo i niezwykłe łuty szczęścia.
Nasłuchałam się peanów na temat tej powieści. Że głęboka, piękna, że Indie niczym kraina ze snu, że pomaga odnaleźć się w świecie itp. Nie podzielam tych opinii. Owszem, była to ciekawa i pouczająca lektura (jeśli chodzi o poznanie miejsca, ludzi i ich zwyczajów) ale "objawione" innym prawdy i złote myśli są wg mnie płytkie. Często to paplanina o niczym tylko brzmiąca mądrze. Opisane przez głównego bohatera Indie, głównie Bombaj, są wg mnie straszne - pomimo niewątpliwego piękna budowli i przyrody nie chciałabym tam pojechać. Mam wrażenie, że wszyscy tam palą narkotyki, 80% populacji żyje na skraju niewyobrażalnej nędzy, na ulicy łatwo zginąć w wypadku komunikacyjnym a turysta jest bardziej bezbronny i wykorzystywany niż gdziekolwiek indziej. Wniosek, jaki płynie z opisanego w "Shantaram" fragmentu życia głównego bohatera jest taki, że ostatecznie jesteśmy bezbronni wobec ludzi z wpływami, pieniędzmi i władzą, i że nic od nas, szaraczków, nie zależy. Opowieść każe nam wątpić czy panowanie nad własnym życiem i wyborami jest w ogóle możliwe.
Podsumowując: wartka akcja i ciekawe wydarzenia przetykane nudą i pseudofilozoficzną paplaniną. Ciekawe postaci, sporo informacji o kulturze i historii Indii, dość dużo drastycznych opisów, wiele wątków. Męczący misz masz. Daję pięć gwiazdek bo nie mogę dać 5,5. Ta książka jest przeciętna sama w sobie ale budzi emocje - we mnie raczej negatywne. Mam wrażenie, że mówi się o niej tylko dobrze jak np. o "Mistrzu i Małgorzacie", wielu nazywa ją "dziełem". No cóż, patrząc na rozmiary i momentami wybuchowo-agresywną zawartość bez wątpienia ta książka jest potężnym działem. Wyszła kontynuacja...nie skorzystam.
Już dawno nie czytałam książki tak długo. Na pewno "Shantaram" to powieść pełna akcji, wielowątkowa i awanturnicza. Kipi od malowniczych opisów Indii, głównie Bombaju. Bohaterowie są wielowymiarowi, nieoczywiści, dzięki głównemu bohaterowi - narratorowi poznajemy ciekawe historie z życia niektórych z nich. Niby wszystko wspaniale ale przyznam, że męczyłam się. Czytałam,...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2018-04
Pełna mroku, tajemnic i szaleństwa powieść grozy, którą przeczytałam jednym tchem. W książce Kulpy odpowiada mi niemal wszystko - atmosfera, język, bohaterowie, pomysły (choć niektóre lekko wytarte jak kocica Bastet). Już w trakcie czytania odkrywamy, że nie wszystko co się dzieje jest prawdziwe, czasem to wymysły i wyobraźnia bohaterów, czasem mroczne sekrety, raz normalny świat, raz groza - wszystko to się cudnie przenika, gubi czytelnika i potęguje niepokój. Chwilami na myśl przychodziła mi książka "Czarno, prawie noc" Bator - tam też wiele rzeczy było nieoczywistych, w niewinności czaił się mrok, w mroku odnajdywało się codzienność. Przyczepiłabym się tylko do zakończenia, które porzuca wg mnie głównego bohatera, zapomina o nim, ale ogólnie książka bardzo mi się podobała. Przyznam, że z polską literaturą grozy (poza "Dziadami" Mickiwiecza i "Weselem" Wyspiańskiego - tak, to dla mnie groza) nie miałam dotąd do czynienia. Książka "T.T." Kulpy pokazała mi, że czas to zmienić.
Pełna mroku, tajemnic i szaleństwa powieść grozy, którą przeczytałam jednym tchem. W książce Kulpy odpowiada mi niemal wszystko - atmosfera, język, bohaterowie, pomysły (choć niektóre lekko wytarte jak kocica Bastet). Już w trakcie czytania odkrywamy, że nie wszystko co się dzieje jest prawdziwe, czasem to wymysły i wyobraźnia bohaterów, czasem mroczne sekrety, raz normalny...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2018-03
Mówi się, że siłą tej książki jest prostota. Faktycznie, niewyszukany język, krótkie zdania i ogólnie krótka forma pozwoliły Steinbeckowi doskonale oddać realia surowego życia prostych, często niewykształconych, żyjących w samotności robotników najemnych. "Myszy i ludzie" to historia niezwykłej, budzącej zdziwienie i niedowierzanie przyjaźni ale także samotności, niespełnionych marzeń i dramatycznych wyborów. Konstrukcja książki przypominała mi momentami sztukę lub scenariusz (aż prosiło się by tekst podzielić na akty i sceny) co trochę mnie zniechęcało ale to bardzo subiektywne podejście - po prostu nie lubię takich, jak dla mnie skandowanych, form. Poza tym, gdyby to nie był Steinbeck, który świat robotników najemnych w czasach Wielkiego Kryzysu w USA poznał od podszewki pomyślałabym, że autor przesadza lub nabija się z bohaterów, tacy są chwilami prości i oklepani. A jednak w tym przypadku realizm wydarzeń jest olbrzymi a zakończenie - wstrząsające. I to ono wg mnie czyni tę książkę niezapomnianą. To druga po "Gronach gniewu" książka tego autora, którą czytałam i z powodów opisanych powyżej podobała mi się mniej. Zaliczam ją jednak do pełnych smutku i bezradności, ważnych do poznania manifestów społecznych tamtego okresu w dziejach USA.
Mówi się, że siłą tej książki jest prostota. Faktycznie, niewyszukany język, krótkie zdania i ogólnie krótka forma pozwoliły Steinbeckowi doskonale oddać realia surowego życia prostych, często niewykształconych, żyjących w samotności robotników najemnych. "Myszy i ludzie" to historia niezwykłej, budzącej zdziwienie i niedowierzanie przyjaźni ale także samotności,...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2018-04
Pod koniec tej niezwykłej powieści znajduje się zdanie "Opowieść zdawała się zaczynać od środka tylko dla kogoś, kto nie słyszał o znikach i złamaźiach (...)." Odnosi się ono do wprawdzie do historii opowiadanej przez jej bohatera ale idealnie pasuje do "Historii Lisey". Zaczynając tę powieść można się bowiem pogubić, zirytować i znudzić, gdyż bez wprowadzenia autor zanurza nas w intymnym, zamkniętym dla postronnych i dziwnym świecie dwojga ludzi dzielących ze sobą życie, pełnym ich swoistych powiedzonek, porównań, tajemnic i haseł. Przyznam, że byłam bliska rzuceniu tej "smerdolonej" książki w kąt ale wytrzymałam i było naprawdę warto. Mówi się o tej powieści
Kinga, że jest o miłości. Wg mnie częściowo też ale przede wszystkim jest o szaleństwie, wielkim szaleństwie, które można okiełznać, jeśli w ogóle, tylko dzięki zrozumieniu i miłości właśnie. Z początku nic nie zapowiada grozy i pełnej napięcia akcji, które wyłaniają się z dalszych kart powieści. To co straszne, "żyjące" tylko w snach i dzięki wyobraźni nabierze realnych kształtów jak to w typowym kingowskim horrorze. Wyobraźnia zamienia życie w piekło i ożywia demony. Odmalowany przez Kinga obraz szaleństwa został ze mną na dłużej, kilka razy nie mogłam zasnąć myśląc o ojcu czy bracie Scotta -
zrozumie ten kto przeczyta. Książki nie czyta się szybko bo też akcja ślimaczy się przez masę retrospekcji. Myślę, że film na jej podstawie mógłby być fascynujący, straszny i piękny...ale dobrze, że go nie ma. Choć do połowy książki tego nie widać jest to horror pełną gębą.
Pod koniec tej niezwykłej powieści znajduje się zdanie "Opowieść zdawała się zaczynać od środka tylko dla kogoś, kto nie słyszał o znikach i złamaźiach (...)." Odnosi się ono do wprawdzie do historii opowiadanej przez jej bohatera ale idealnie pasuje do "Historii Lisey". Zaczynając tę powieść można się bowiem pogubić, zirytować i znudzić, gdyż bez wprowadzenia autor zanurza...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2018-03
Na okładce tej książki Charlotte Link widnieje napis "Doskonały, mroczny thriller...", gdzieś przeczytałam, że jest ona także "pełna napięcia". Szczerze - po takiej reklamie czytelnik może być naprawdę zawiedziony lekturą. "Echo winy" to wg mnie powieść obyczajowa, może trochę psychologiczna, skupiona głównie na zagmatwanym życiu głównej bohaterki. Wątek przyprawiający o dreszcz, rzeczywiście mocny i budzący grozę także się pojawia ale jako dodatek do tego, co wydaje się być rdzeniem książki - depresji i niezrozumiałego zachowania Virginii oraz ciężkiego losu pewnego niemieckiego małżeństwa. Które skądinąd też zachowuje się dziwacznie i nieprzekonująco. Prawie do końca książki nic nie sugeruje, by w/w rdzeń miał związek z wątkiem, który jako jedyny pozwala na nazwanie tej książki mroczną. Może odebrałabym "Echo winy" pozytywniej gdybym nie oczekiwała napięcia i tego zapowiadanego mroku. Pomijając ten fakt wg mnie książka jest przeciętna, przegadana, nudna, z przerysowanymi bohaterami i ich wydumanymi problemami i zachowaniem.Dam szansę autorce bo ma dobre opinie a to moje pierwsze spotkanie z nią ale chyba trochę z tym poczekam.
Na okładce tej książki Charlotte Link widnieje napis "Doskonały, mroczny thriller...", gdzieś przeczytałam, że jest ona także "pełna napięcia". Szczerze - po takiej reklamie czytelnik może być naprawdę zawiedziony lekturą. "Echo winy" to wg mnie powieść obyczajowa, może trochę psychologiczna, skupiona głównie na zagmatwanym życiu głównej bohaterki. Wątek przyprawiający o...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2018-03
Opisy książki (na okładce czy w internecie) sporo zdradzają z fabuły ale i tak ostatecznie ta powieść Kinga jest przejmująca i szokująca. To opowieść o nadludzkim wysiłku, ekstremalnym teleturnieju, w którym wygraną jest spełnienie marzeń (czy są to pieniądze, popularność czy cokolwiek innego), ciężkiej próbie pozostania ludzkim gdy inni odmawiają ci człowieczeństwa. Marsz, przez całą książkę niekończący się marsz ze wszystkimi jego konsekwencjami, bez litości. Jaka ja byłam zmęczona czytając tę książkę - to całe zmęczenie, ból, strach, niepewność, które przeżywają bohaterowie bardzo udzielają się czytelnikowi. King świetnie oddał znój, fizyczne i psychiczne wycieńczenie i towarzyszącą bohaterom grozę. To prawdziwy horror, bez ufoludków, duchów czy innych potworów. Chyba że do kategorii tych ostatnich zaliczymy człowieka.
Opisy książki (na okładce czy w internecie) sporo zdradzają z fabuły ale i tak ostatecznie ta powieść Kinga jest przejmująca i szokująca. To opowieść o nadludzkim wysiłku, ekstremalnym teleturnieju, w którym wygraną jest spełnienie marzeń (czy są to pieniądze, popularność czy cokolwiek innego), ciężkiej próbie pozostania ludzkim gdy inni odmawiają ci człowieczeństwa. Marsz,...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2018-03
Pełne rozmachu dzieło bardzo bogatej wyobraźni. Wizja przyszłości Głuchowskiego może nie we wszystkim jest oryginalna ale z pewnością jest najbardziej rozbudowaną i dopracowaną z tych, które dotąd poznałam. "Futu.Re" to powieść obyczajowa, trochę psychologiczna, trochę thriller. Przewodnikiem po wykreowanym przez Głuchowskiego Uniwersum jest Jan, wykonujący pracę utylitarną, wg niego chwalebną, wg naszych norm społecznych bezlitosną. Równowaga jego świata jest mocno nadszarpnięta spełnieniem ludzkiego marzenia o nieśmiertelności. Głuchowski zadaje w powieści pytanie - czy nieśmiertelność byłaby rzeczywiście błogosławieństwem czy raczej przekleństwem? Do czego mogłaby doprowadzić świat i ludzkość? Podpowiem, że tytuł stanowi próbę odpowiedzi na przynajmniej jedno z tych pytań. Opisane w książce wydarzenia, doświadczenia głównego bohatera, rozważania z pogranicza filozofii, socjologii i polityki społecznej i gospodarczej są pretekstem do odmalowania tej wspaniałej, strzelistej wizji przyszłości, która jest największą siłą tej książki. Brawa dla autora. Buntowałam się przeciw "Metru 2033" (nachalna reklama i swego czasu przegadane) ale już kupiłam e-booki:).
Pełne rozmachu dzieło bardzo bogatej wyobraźni. Wizja przyszłości Głuchowskiego może nie we wszystkim jest oryginalna ale z pewnością jest najbardziej rozbudowaną i dopracowaną z tych, które dotąd poznałam. "Futu.Re" to powieść obyczajowa, trochę psychologiczna, trochę thriller. Przewodnikiem po wykreowanym przez Głuchowskiego Uniwersum jest Jan, wykonujący pracę...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2018-02
Wg opisu na okładce jest to "wzruszająca i dowcipna kronika rodzinna" i przyznam, że o tym wzruszeniu pisał chyba ktoś bez serca. Po kolei. Kate Atkinson już jakiś czas temu uwiodła mnie pięknym językiem i wspaniałym, lekkim i czarownym snuciem opowieści, których i tu nie zabrakło. Opowiedziana w pierwszej osobie historia życia Ruby Lenox (od poczęcia po wiek dojrzały) jest pretekstem do snucia opowieści o zagmatwanym życiu jej rodziny od strony matki. Na pewno nie jest to opowieść wzruszająca - raczej smutna i wstrząsająca, ale jakby na przekór opowiedziana dowcipnie. Cóż bowiem wzruszającego w niespełnionych marzeniach, wojnie, niechcianym, męczącym, odrzucanym macierzyństwie, straconych miłościach, gorzkich latach daremnych poświęceń? Choć książkę czyta się jednym tchem a bohaterka przedstawia wydarzenia w żartobliwym tonie, jest ona przytłaczająca i smutna. Pokazuje burą rzeczywistość i trudną historię rodzinną ukrytą za kolorowymi obrazami, którymi może być zdjęcie, wspomnienie, pamiątka.
Jest świetna. Pozostaję fanką Atkinson, za pomysł, za sposób opowiadania, za słowa ("Pośród czarnej nocy kształty mebli posiadają głęboką czerń, która sugeruje antymaterię" - cudo!), za emocje, które zawsze towarzyszą lekturze jej książek.
Wg opisu na okładce jest to "wzruszająca i dowcipna kronika rodzinna" i przyznam, że o tym wzruszeniu pisał chyba ktoś bez serca. Po kolei. Kate Atkinson już jakiś czas temu uwiodła mnie pięknym językiem i wspaniałym, lekkim i czarownym snuciem opowieści, których i tu nie zabrakło. Opowiedziana w pierwszej osobie historia życia Ruby Lenox (od poczęcia po wiek dojrzały) jest...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2018-01
Przepiękna książka o błogosławieństwie i przekleństwie bycia kobietą. Wspaniale zaczęłam ten rok! "Gołębiarki" to cztery historie kobiet - refleksyjne, pełne strachu, smutku i niebywałej siły, gwałtowne i piękne jak one same. Choć ich bohaterki i ich losy są różne jak płatki śniegu są równie fascynujące, piękne i straszne jednocześnie. Tłem przedstawionych wydarzeń jest "zabawa mężczyzn" - wojna Żydów z Rzymianami w X wieku, upadek Jerozolimy i twierdzy Masada.
Książka ma wolne tempo, piękny, poetycki język wspaniale odmalowujący obrazy i emocje. Pełno w niej mistycyzmu, opowieści o czarach, o Bogu, co czyni z niej niemal baśń.
Kobieta wyłaniająca się z kart powieści to połączenie sprzeczności: anioł i demon, istota słaba i krucha ale też odważna i silna, pokorna i nieokiełznana. Dla miłości, rodziny, dziecka jest w stanie przeobrazić się w mgnieniu oka z ofiary w drapieżnika. Kobieta to instynkty, wiedza i moc, których boją się mężczyźni, za które ją kochają i nienawidzą.
W powieści, określanej jako dzieło życia pani Hoffmann, podkreślającej niebywałą siłę macierzyństwa, znajduje się piękny cytat - ponadczasowe przesłanie: "Po to tu jesteśmy - by dziękować naszym matkom, które czuwają nad nami w miejscu, gdzie pewnego dnia do nich dołączymy".
Polecam gorąco! Należy czytać powoli, zaszyć się gdzieś w kącie i delektować.
Przepiękna książka o błogosławieństwie i przekleństwie bycia kobietą. Wspaniale zaczęłam ten rok! "Gołębiarki" to cztery historie kobiet - refleksyjne, pełne strachu, smutku i niebywałej siły, gwałtowne i piękne jak one same. Choć ich bohaterki i ich losy są różne jak płatki śniegu są równie fascynujące, piękne i straszne jednocześnie. Tłem przedstawionych wydarzeń jest...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2017
Najłatwiej zacząć ocenę od informacji, że to druga część cyklu o det.em.Billu Hodges'ie autorstwa Stephena Kinga...ale to banał i to mylący. Ten na prawdę ciekawy kryminał można bowiem spokojnie przeczytać poza cyklem – wydarzenia w nim opisane nie mają ścisłego związku z tymi przedstawionymi w "Panu Mercedesie" – te ostatnie są raczej tłem bieżącej historii, tłem na tyle dobrze zarysowanym, że lektura pierwszej części nie jest niezbędna. Na samego bohatera całego cyklu musimy trochę poczekać, do tego nie jest tu moim zdaniem postacią wiodącą. W "Znalezione nie kradzione" motywem przewodnim, motywem zbrodni, powodem popełnianych przez bohaterów błędów jest literatura. King pokazuje do czego może doprowadzić zbyt dosłowne odbieranie przeczytanej historii, zapomnienie, że jej bohater jest postacią fikcyjną, wyniesienie go ponad autora. Zadaje każdemu czytelnikowi ciężkie pytanie co zrobiłby, gdyby w jego ręce wpadła nieznana nikomu twórczość jego ulubionego autora – szatański dylemat. King na prawdę świetnie radzi sobie z kryminałem i właściwie jedyne co mi przeszkadzało to, typowe dla serii, chwilami natrętne nawiązywanie do pierwszej części cyklu – przypominanie wydarzeń, wyjaśnianie kto kogo kiedy i jak poznał, co zrobił itp co nie miało za bardzo związku z opisaną tu autonomiczną historią. Mnie to nuży ale rozumiem, że bywa potrzebne i może się czepiam. Generalnie na prawdę fajna książka.
Najłatwiej zacząć ocenę od informacji, że to druga część cyklu o det.em.Billu Hodges'ie autorstwa Stephena Kinga...ale to banał i to mylący. Ten na prawdę ciekawy kryminał można bowiem spokojnie przeczytać poza cyklem – wydarzenia w nim opisane nie mają ścisłego związku z tymi przedstawionymi w "Panu Mercedesie" – te ostatnie są raczej tłem bieżącej historii, tłem na tyle...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2017
Literatura dla młodzieży rządzi się swoimi prawami, m.in. lekkością i absurdem ale...matko jedyna! Szczerze zaskoczyły mnie wysokie oceny tej pozycji. Dobra, pomysł na fabułę ciekawy (dlatego 2 gwiazdki) ale wykonanie to czysty bełkot. Uczciwie zacznę od tego, że nie wiedziałam, iż "Dziesięć tysięcy słońc nad tobą" to druga część cyklu – poniekąd dlatego od początku leżałam na łopatkach. Za diabła nie rozumiałam o co chodzi podczas gdy gadatliwa bohaterka bełkotała coś trzy po trzy o tym co przeżyła wcześniej. Gdy dotarło do mnie, że chodzi o międzywymiarowe podróże świadomości i oczywiście wielką miłość, błędy, głupoty i absurdy nie pozwoliły mi wniknąć w temat. Pierwsza rzecz, która mnie zirytowała to niestety sztampa niemal wszystkich powieści dla młodzieży – trójkąt miłosny, w którym dziewczynę "taka jestem przeciętna" kocha dwóch chłopaków, ona kocha jednego miłością olbrzymią i melodramatyczną ale ten drugi też ją interesuje, przez co dziewczę ma dylematy i ból...dołu pleców. Jestem w 100% przekonana, że nie istnieje i nie powstanie książka, w której jednego chłopaka kochają dwie laski a on ma z tym problem co tylko pokazuje, co myślą o dziewczętach autorzy takich książek. Część pozostałych rzeczy, które budzą co najmniej zniecierpliwienie krótko wypunktuję ku przestrodze bo mnie aż swędzi:
- bohaterka gada (głównie w myślach) gada i gada, powtarza się tytułowe dziesięć tysięcy razy bo być może czytelnik to idiota, który nie zapamięta po trzech razach, że robiła z ukochanym lasagne i było im dobrze...
- bohaterka ma kręcone włosy, o czym czytamy wiele razy – o wiele za dużo biorąc pod uwagę, że to druga część cyklu – szczerze, raz by wystarczył chyba że czytelnik jednak jest tym idiotą.
- bohaterka jest ... co najmniej dziwna skoro jako nastolatka mieszkająca w rozwiniętym technologicznie kraju w, zdaje się, XXI wieku komputer ogarnia tak oto: "nacisnąć przycisk Start i magiczne pudełko ożyje"...taaaaa.
- bohaterka gubi się w zeznaniach (porywana mało nie sika w spodnie, a chwile później ma podarte rajstopy) ale z góry wszystko wie (np jak wygląda cały apartament choć jeszcze go nie widziała bo siedzi w sypialni)
- tłumaczka mówi o masce gazowej...
itp itd
Może w wersji z dorosłymi bohaterami i bez paplania byłoby to bardziej znośne bo jak pisałam pomysł na fabułę fajny. A może powinien to napisać ktoś inny. Czytałam lepsze serie dla młodzieży, też pełne egzaltacji, naiwności i niewiarygodnej melodramatycznej nastoletniej miłości w trójkącie ale ta pozycja bije wszystkie pod względem absurdu, niewiarygodnych bohaterów i okropnego, okropnego wykonania.
Literatura dla młodzieży rządzi się swoimi prawami, m.in. lekkością i absurdem ale...matko jedyna! Szczerze zaskoczyły mnie wysokie oceny tej pozycji. Dobra, pomysł na fabułę ciekawy (dlatego 2 gwiazdki) ale wykonanie to czysty bełkot. Uczciwie zacznę od tego, że nie wiedziałam, iż "Dziesięć tysięcy słońc nad tobą" to druga część cyklu – poniekąd dlatego od początku leżałam...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2017
Ach te chwyty marketingowe! Wabikiem tego "kryminału" miały być mroczne sekrety, obsesje, dławiący niepokój...coś, co w ogóle tej książki nie charakteryzuje. "Kiedy będziemy deszczem" jest przede wszystkim romansem z pretensjami do powieści psychologicznej, dramatem i melodramatem, którego centrum stanowi życie głównej bohaterki, streszczeniem zasad tresury psów, a dopiero na końcu kryminałem. Autorka świetnie sportretowała kobietę, która zatraca się w byciu żoną, matką, gospodynią domową gubiąc po drodze i poświęcając samą siebie. Męskie postaci są już mniej wiarygodne, trochę przerysowane. Sama historia nie jest niczym nowym – ledwo opowieścią o szarej codzienności, zakazanym owocu, który przełamuje czas i konsekwencjach. Czyta się ją łagodnie, spokojnie, powoli, jest refleksyjna i może się podobać o ile nie liczymy na napięcie, mroczną tajemnicę i inne obiecanki wydawcy.
Ach te chwyty marketingowe! Wabikiem tego "kryminału" miały być mroczne sekrety, obsesje, dławiący niepokój...coś, co w ogóle tej książki nie charakteryzuje. "Kiedy będziemy deszczem" jest przede wszystkim romansem z pretensjami do powieści psychologicznej, dramatem i melodramatem, którego centrum stanowi życie głównej bohaterki, streszczeniem zasad tresury psów, a dopiero...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2017
Tym razem King zamykając cykl o det.em.Billu Hodges'ie sięga po swój znak firmowy i do kryminału dodaje szczyptę horroru. W "Końcu warty" wracamy do wszystkich bahaterów "Pana Mercedesa" – oczywiście tych, którzy przeżyli – i łączącej ich historii. Hodges i jego drużyna muszą zmierzyć się ze zbrodnią wymykającą się racjonalnym argumentom, opartą o paranormalne zjawiska ale czy doskonałą? Pisałam wcześniej, że druga część cyklu jest autonomiczna i można ją czytać jako osobną książkę – do trzeciej części pierwsza jest jednak niezbędna. Wydarzenia ze "Znalezione nie kradzione" wspominane są tu krótko i dobrze bo nie mają nic wspólnego z "Panem Mercedesem" i nie psują tego czym jest "Koniec warty". A jest idealnym i uczciwym zakończeniem serii bez robienia czytelnika w balona pt.: "kończę ale może jeszcze do tego wrócę i spierniczę wszystko". Po skończeniu przygody z tą kryminalną serią uważam, że mogłaby spokojnie składać się tylko z dwóch wyżej wymienionych części, czyli pierwszej i trzeciej. Ta druga trochę nie pasuje choć jest świetna. Zaryzykuję także ocenę, że od pierwszej do ostatniej części poziom napięcia i fascynacji przygodami głównego bohatera spada. Może przez to, że "Pan Mercedes" to bardzo realna historia "na czasie" historia w "Końcu warty" zaś jest nieprawdopodobna. To także znak, że dzielenie historii na kilka części nie wychodzi nawet najlepszym.
Tym razem King zamykając cykl o det.em.Billu Hodges'ie sięga po swój znak firmowy i do kryminału dodaje szczyptę horroru. W "Końcu warty" wracamy do wszystkich bahaterów "Pana Mercedesa" – oczywiście tych, którzy przeżyli – i łączącej ich historii. Hodges i jego drużyna muszą zmierzyć się ze zbrodnią wymykającą się racjonalnym argumentom, opartą o paranormalne zjawiska ale...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2017
Na fali "Śpiących królewien" złapałam kolejną książkę Kinga i cóż...tym razem spotkało mnie rozczarowanie ale w końcu to też tylko człowiek, prawda? :) Książka wydaje się być napisana jakby w pośpiechu i raczej dla nastoletniego odbiorcy, jest zwięzła, napisana prostym językiem i bez polotu. Historia Gwendy jest mało interesująca, sama bohaterka nie budzi też większych emocji. Właściwie nie ma o czym pisać – czytadło na chwilę, w stylu pierwszych filmów s-f i horrorów, w których straszyły gumowe maski, kukły i gluty. No nic, sporo "Kingów" jeszcze przede mną.
Na fali "Śpiących królewien" złapałam kolejną książkę Kinga i cóż...tym razem spotkało mnie rozczarowanie ale w końcu to też tylko człowiek, prawda? :) Książka wydaje się być napisana jakby w pośpiechu i raczej dla nastoletniego odbiorcy, jest zwięzła, napisana prostym językiem i bez polotu. Historia Gwendy jest mało interesująca, sama bohaterka nie budzi też większych...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2017
Baśnie Andersena zawsze wydawały mi się straszne...ta została odniesiona wprost do rzeczywistości więc jest tym straszniejsza. I jakże porywająca! "Córka króla moczarów" to na prawdę świetny thriller! W skrócie to historia porwania i uwięzienia przedstawiona z punktu widzenia córki porywacza i jego ofiary. Historia Heleny jest niesamowita. Fragmenty dotyczące jej dzieciństwa spędzonego w odosobnieniu są połączeniem podręcznika surwiwalu z opowieścią o pięknej i dzikiej przyrodzie. Nie mniej ciekawa jest również część książki pokazująca proces dostrzegania przez nią prawdy a potem adaptacji do życia w nieznanym świecie, do którego nikt jej nie przystosował.Wszystko co autorka stworzyła na kartach książki jest tak bardzo prawdopodobne, tak straszne i tak ludzkie, że aż ciary przechodzą. Rozpoczynanie kolejnych rozdziałów od fragmentów baśni Andersena to mistrzowskie zagranie, które świetnie buduje nastrój i spaja całość. Swoją drogą zawsze miałam wątpliwości czy on rzeczywiście pisał te koszmary z myślą o dzieciach. "Córka króla moczarów" to doskonała rozrywka, bardzo ciekawa historia i, przynajmniej w mojej opinii, świetnie napisana książka.
Baśnie Andersena zawsze wydawały mi się straszne...ta została odniesiona wprost do rzeczywistości więc jest tym straszniejsza. I jakże porywająca! "Córka króla moczarów" to na prawdę świetny thriller! W skrócie to historia porwania i uwięzienia przedstawiona z punktu widzenia córki porywacza i jego ofiary. Historia Heleny jest niesamowita. Fragmenty dotyczące jej...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to
To wspaniała, wielowątkowa powieść, niezwykle ciekawa i poszerzająca wiedzę (głównie z zakresu przyrody, trochę biologii, historii ale nie tylko), która zabrała mi dwa miesiące, bo nawet w fascynujących wykładach trzeba robić przerwy."Chrapiący ptak" to nietuzinkowa historia rodziny autora rozgrywająca się na kilku kontynentach w czasach wojen i pokoju, historia niezwykłej pasji, rozwoju nauki, empirycznego poznawania świata i dużo dużo więcej, przetykana...taksonomią gąsienniczników... . Tak, za każdym razem gdy opowieść rozkręcała się a ja pędziłam wraz z nią na łeb na szyję zaciekawiona co dalej nagle musiałam hamować z piskiem na kolejnej systematyce gąsiennicznika czy, jeśli miałam "szczęście", innego owada. Wprawdzie po tych fragmentach poznać, że autor jak i jego ojciec, będący główną postacią książki, to zapaleni przyrodnicy, badacze i naukowcy, jednak było w książce takich progów zwalniających za dużo. Nic to, książka poszerza horyzonty i na prawdę warto ją przeczytać. I otworzyć się na postać ojca autora - wyjątkowo trudny, twardy i momentami odpychający człowiek, a jednak fascynująca postać.
To wspaniała, wielowątkowa powieść, niezwykle ciekawa i poszerzająca wiedzę (głównie z zakresu przyrody, trochę biologii, historii ale nie tylko), która zabrała mi dwa miesiące, bo nawet w fascynujących wykładach trzeba robić przerwy."Chrapiący ptak" to nietuzinkowa historia rodziny autora rozgrywająca się na kilku kontynentach w czasach wojen i pokoju, historia niezwykłej...
więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to