-
ArtykułyJames Joyce na Bloomsday, czyli 7 faktów na temat pisarza, który odmienił literaturęKonrad Wrzesiński9
-
ArtykułyŚladami autorów, czyli książki o miejscach, które odwiedzali i opisywali twórcyAnna Sierant10
-
ArtykułyCzytamy w weekend. 14 czerwca 2024LubimyCzytać467
-
ArtykułyZnamy laureatki Women’s Prize for Fiction i wręczonej po raz pierwszy Women’s Prize for Non-FictionAnna Sierant15
Biblioteczka
2019-08-30
2019-08-28
Niestety, ogromne rozczarowanie. Książka jest niezwykle popularna, więc i ja chciałam ją poznać. Spodziewałam się niebanalnego thrillera, który mnie przerazi, wciągnie, a dostałam nudną i mdłą obyczajówkę z elementami fantastycznymi, których nie mogłam przetrawć. Nastawiłam się na rozwiązywanie sprawy morderstwa, śledzenie tego, jak prawda wychodzi na jaw, jednak Alice Sebold postawiła przede wszystkim na ukazanie procesu żałoby i funkcjonowanie rodziny po utracie jednego z jej członków. Przyznam, że portret rodziny jest dość przekonujący - czuć ich smutek i zagubienie, nieumiejętność odnalezienia się w nowej rzeczywistości. Postaci członków rodziny zostały bardzo sprawnie nakreślone - budzą oni skrajne emocje, nie są czarno-biali. Nie zmienia to jednak faktu, że książka jest niesamowicie nudna i męcząca. Akcja posuwa się w niewiadomym kierunku w niesamowicie wolnym tempie, brak na nią konkretnego pomysłu. A samo zakończenie jest zniesmaczające. Doceniam bardzo pomysłautorki na ukazanie rodziny po tragedii właśnie oczami ofiary, jednak cała reszta niezwykle mnie rozczarowała.
Niestety, ogromne rozczarowanie. Książka jest niezwykle popularna, więc i ja chciałam ją poznać. Spodziewałam się niebanalnego thrillera, który mnie przerazi, wciągnie, a dostałam nudną i mdłą obyczajówkę z elementami fantastycznymi, których nie mogłam przetrawć. Nastawiłam się na rozwiązywanie sprawy morderstwa, śledzenie tego, jak prawda wychodzi na jaw, jednak Alice...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2019-08-20
Niesamowicie polecana powieść, która, choć zachwyciła niemal wszystkich, mnie zostawiła dość obojętną. Przedstawia historię Helene Hannemann, Aryjki, która z własnej woli znalazła się za kratami obozu koncentracyjnego. Będąc żoną Roma, mogła wyrzec się jego i dzieci - nie uczyniła tego jednak i stala się więźniarką obozu romskiego w Auschwitz - Birkenau. Tam, jako Niemka, cieszyła się względnymi przywilejami - do tego stopnia, że doktor Josef Mengele zlecił jej utworzenie dla romskich dzieci przedszkola. Powieść zdecydowanie w bardzo poruszający sposób ukazuje siłę macierzyńskiej miłości, tego, ile jest w stanie zrobić matka. Jest też pięknie napisana - w bardzo poruszający sposób oddaje uczucia, jakie musiały towarzyszyć kobiecie. Moim głównym zarzutem jest jednak to, że poniekąd idealizuje rzeczywistość obozową, nie ukazuje jej grozy - więźniowie swobodnie poruszają się po terenie obozu, za sprzeciw spotyka ich jedynie uderzenie, nie śmierć, wbrew naszej wiedzy Auschwitz ukazane jest jako miejsce, w którym dało się przeżyć. Nie podobało mi się też zdecydowanie zbytnie "ocieplenie" wizerunku doktora Mengele, który zdaje się być kulturalnym, troskliwym wykształconym człowiekiem, a nie potworem, którym był. Zastanawia mnie również niekonswencja autora odnośnie do wierności faktom historycznym. Opierając swoją historię na prawdziwym losie Helene Hanneman, ubarwia i zmienia wiele szczegółów - imiona męża, dzieci, nawet to, jaki los ich spotkał. Moim zdaniem, jeśli autor decyduje się na opisywanie prawdziwej historii, powinien być jej wierny, a nie odchodzić, nie ubarwiać. Bardzo cieszę się, że Mario Escobar zdecydował się na przedstawienie większej ilości osób historii tej niesamowitej kobiety, jednak uważam, że zrobił to w zły sposób, nie ukazując w pełni grozy Oświęcimia.
Niesamowicie polecana powieść, która, choć zachwyciła niemal wszystkich, mnie zostawiła dość obojętną. Przedstawia historię Helene Hannemann, Aryjki, która z własnej woli znalazła się za kratami obozu koncentracyjnego. Będąc żoną Roma, mogła wyrzec się jego i dzieci - nie uczyniła tego jednak i stala się więźniarką obozu romskiego w Auschwitz - Birkenau. Tam, jako Niemka,...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2019-08-19
Baardzo mało znana w Polsce książka, po której sięgnęłam dzięki poleceniu jednej z mojej ulubionych blogerek (wbrew pozorom, wcale nie książkowej). Historia apulijskiej rodziny ukazana na przełomie prawie pięćdziesięciu lat. "Ogród oleandrów" to bardzo kobieca powieść tocząca się w przepięknych, choć odczarowanych Włoszech. Za jej największy plus uważam to, że ukazuje wielką historię z małej perspektywy. Choć czas akcji obejmuje zarówno okres faszyzmu Mussoliniego,wojny, jak powojennych przemian społecznych, nie spotkamy tu wielkich postaci historycznych czy ogromnych dramatów. Wszystko to pojawia się za pomocą opowieści o życiu zupełnie zwyczajnych, prostych kobiet-analfabetek, których życie powinno redukować się do kuchni i kościoła. Na kartach "Ogrodu oleandrów" odnaleźć możemy także silne wątki feministyczne - pomimo że niewykształcone, bohaterki (bo to na kobietach opiera się powieść Rosy Ventrelli) są bardzo silne, zmagają się z ogromnymi problemami, a także uczą się rozumieć i realizować same siebie. "Ogród oleandrów" to bardzo przejmująca opowieść o słodko-gorzkim życiu, które nawet w tak rajskim miejscu, jakim jest Puglia, jest trudne i smutne, ale trzeba je takim zaakceptować. Kolejną zaletą książki jest przecudowny wprost język - bardzo plastyczne opisy krajobrazów, cudowne opisy dań - dzięki tej książce możemy się poczuć, jakbyśmy znajdowali się w okolicach Bari i korzystali z ich dobrodziejstw!
Baardzo mało znana w Polsce książka, po której sięgnęłam dzięki poleceniu jednej z mojej ulubionych blogerek (wbrew pozorom, wcale nie książkowej). Historia apulijskiej rodziny ukazana na przełomie prawie pięćdziesięciu lat. "Ogród oleandrów" to bardzo kobieca powieść tocząca się w przepięknych, choć odczarowanych Włoszech. Za jej największy plus uważam to, że ukazuje...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2019-08-10
41/52 "Dziecko wojny" Sara Nović
Sierpień to mój szczęśliwy miesiąc, jeśli chodzi o dobór lektur. Kolejna pozycja, którą poznałam, przenosi nas do Jugosławii, pod koniec jej istnienia. Ukazuje wojnę o niepodległość Chorwacji, która jest nieco mniej znana niż historia Sarajewa i ukazuje ją z perspektywy dziecka, które, choć niewiele rozumie, doświadcza wszystkich jej okropności. Autorka protagonistką uczyniła młodą Anę - to jej oczami dostrzegamy okrucieństwa wojny i jej bezsens. Młoda bohaterka na skutek różnych wydarzeń trafia do Stanów Zjednoczonych, gdzie dorasta i się kształci. Po latach powraca do Chorwacji, by zmierzyć się z demonami przeszłości. "Dziecko wojny" to bardzo silnie pacyfistyczna powieść, która w brutalny sposób uświadamia nam, jak chorą i bezsensowną rzeczą jest wojna. Choć powieść ma bardzo prosty styl (pisana jest wszak z perspektywy dziecka), jej obrazy bardzo mocno oddziałują na czytelnika i zmuszają go do refleksji. Bardzo podobało mi się to, że Sara Nović nie skupiła się jedynie na ukazaniu czasu walk, ale także na próbie rekonstrukcji życia, zagubieniu głównej bohaterki, ktora nigdzie nie czuje się jak u siebie - ani w Stanach Zjednoczonych, gdzie nie ujawnia swojej narodowości w obawie przed zaszufladkowaniem, ani w Chorwacji, której nie może zrozumieć i która wciąż przywodzi jej na myśl bolesną przeszłość. To naprawdę bardzo dobra lektura, która ukazuje destrukcyjną siłę wojny.
Ocena: 9/10 (wybitna)
41/52 "Dziecko wojny" Sara Nović
Sierpień to mój szczęśliwy miesiąc, jeśli chodzi o dobór lektur. Kolejna pozycja, którą poznałam, przenosi nas do Jugosławii, pod koniec jej istnienia. Ukazuje wojnę o niepodległość Chorwacji, która jest nieco mniej znana niż historia Sarajewa i ukazuje ją z perspektywy dziecka, które, choć niewiele rozumie, doświadcza wszystkich jej...
2019-08-07
Każde spotkanie z prozą Jakuba Małeckiego jest jak mała literacka uczta. Każda z jego powieści jest podszyta smutkiem i melancholią, od których nie sposób się nie uzależnić. Coraz bardziej przypomina mi w tym Harukiego Murakamiego. Tym razem Małecki bierze na tapet dwójkę zupełnie rożnych od siebie bohaterów. Olga jest kobietą sukcesu, która całe życie realizuje swoje marzenia - ma dobrą pracę, podróżuje, czyta dobre książki. Klemens to dziecko uwięzione w ciele dorosłego, który przez świat idzie, nosząc w plecaku balony wypełnione helem.Autor przedstawia życie obojga bohaterów i ukazuje, że nie da się w szybki sposób ocenić ludzi. Powieści Małeckiego są niezwykle wielowątkowe i zmuszające do wielu przemyśleń. Myślę, że ich odbiór zależy też bardzo od naszego doświadczenia życiowego, etapu, na którym je poznamy. Dla mnie "Nikt nie idzie" to przede wszystkim o szczęściu i jego poszukiwaniu. W tym kontekście widzimy Olgę, typową przedstawicielkę pokolenia millenialsów, które wciąż powinno coraz więcej i więcej - podróży, sukcesów, pieniędzy. Młoda kobieta jest w tym bardzo zagubiona i ilekroć odnajdzie równowagę życiową, tylekroć coś zmusza ją do gwałtownych zmian. Małecki w dość negatywny sposób przedstawia tu dzisiejszy świat konsumpcjonizmu, ciągłego biegu i powierzchowności. Z drugiej strony mamy Klemensa - osobę chorą, niezdolną do samodzielnej egzystencji, taką, od której najłatwiej jest odwrócić wzrok. A jednocześnie to on właśnie jest tą osobą, której zazdrościmy - prowadzi on szczęśliwe życie, umiejąc cieszyć się z drobiazgów. Mówiąc o twórczości Jakuba Małeckiego nie sposób nie wspomnieć o jego wspaniałym stylu - choć tym razem w powieści nie znajdziemy charakterystycznych dla autora elementów realizmu magicznego, to i tak całość podszyta jest magiczną afirmacją świata.
Każde spotkanie z prozą Jakuba Małeckiego jest jak mała literacka uczta. Każda z jego powieści jest podszyta smutkiem i melancholią, od których nie sposób się nie uzależnić. Coraz bardziej przypomina mi w tym Harukiego Murakamiego. Tym razem Małecki bierze na tapet dwójkę zupełnie rożnych od siebie bohaterów. Olga jest kobietą sukcesu, która całe życie realizuje swoje...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2019-08-22
2019-08-22
2019-08-05
2019-08-17
2019-08-14
Jedna z lepszych młodzieżówek, jakie czytałam w ogóle. Historia nastolatki mierzącej się z nerwicą natręctw, która za wszelką cenę chce mieć "normalne życie". Holly Bourne w bardzo ciekawy i przekonujący sposób przedstawiła chorobę psychiczną - udało jej sę zaprosić czytelnika do "głowy" swojej bohaterki. Oprócz tego wplotła w swoją powieść wątki feministyczne - główne bohaterki, szesnastolatki, zastanawiają się nad tym, jak wygląda życie współczesnej młodej kobiety, z jakimi ograniczeniami i niesprawiedliwościami musi się mierzyć. W delikatny sposób zmusza młode odbiorczynie do refleksji i motywuje do zmian. Bardzo podobała mi się kreacja głównych bohaterek- każda z nastolatek jest inna, jednak wszystkie są prawdziwe, prawie w ogóle niewyidealizowane. Jestem wdzięczna Holly Bourne, że w swej powieści odwróciła wiele motywów, ukazała, jak ważna w życiu młodej dziewczyny jest samoakceptacja (a nie zdobycie miłości), poczucie własnej wartości i przyjaźń osób, które nas wspierają. Dobrze by było, by więcej nastolatek czytało właśnie takie książki!
Jedna z lepszych młodzieżówek, jakie czytałam w ogóle. Historia nastolatki mierzącej się z nerwicą natręctw, która za wszelką cenę chce mieć "normalne życie". Holly Bourne w bardzo ciekawy i przekonujący sposób przedstawiła chorobę psychiczną - udało jej sę zaprosić czytelnika do "głowy" swojej bohaterki. Oprócz tego wplotła w swoją powieść wątki feministyczne - główne...
więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to