-
ArtykułyCzytamy w weekend. 17 maja 2024LubimyCzytać245
-
Artykuły„Nieobliczalna” – widzieliśmy film na podstawie książki Magdy Stachuli. Gwiazdy w obsadzieEwa Cieślik3
-
Artykuły„Historia sztuki bez mężczyzn”, czyli mikrokosmos świata. Katy Hessel kwestionuje kanonEwa Cieślik14
-
ArtykułyMamy dla was książki. Wygraj egzemplarz „Zaginionego sztetla” Maxa GrossaLubimyCzytać2
Biblioteczka
2024-02-24
2024-01-12
Szybko się czytało, książka wciąga, ale w zasadzie po lekturze nie zabrałem dla siebie żadnej głębszej myśli. Spodziewałem się jednak nieco więcej.
Szybko się czytało, książka wciąga, ale w zasadzie po lekturze nie zabrałem dla siebie żadnej głębszej myśli. Spodziewałem się jednak nieco więcej.
Pokaż mimo to2024-01-03
Początkowo była nużąca, ale wraz z rozwojem historii świat przedstawiony w "Bastionie" wrył się w moją głowę. I tak gdy na początku myślałem, że nie dotrwam do końca tego literackiego 'klocka', tak pod koniec żałowałem, że już się kończy.
Początkowo była nużąca, ale wraz z rozwojem historii świat przedstawiony w "Bastionie" wrył się w moją głowę. I tak gdy na początku myślałem, że nie dotrwam do końca tego literackiego 'klocka', tak pod koniec żałowałem, że już się kończy.
Pokaż mimo to2023-01-02
Doskonała lekcja ponadczasowego absurdu. To obraz świata, gdzie rzeczywistość przeplata się z fikcją, dając pełen obraz ludzkich pożądań, lęków, pragnień i transcendentności. To książka o ludzkiej duszy, o naturze emocji i ich trudnej do opisania sile.
Doskonała lekcja ponadczasowego absurdu. To obraz świata, gdzie rzeczywistość przeplata się z fikcją, dając pełen obraz ludzkich pożądań, lęków, pragnień i transcendentności. To książka o ludzkiej duszy, o naturze emocji i ich trudnej do opisania sile.
Pokaż mimo to2022-09-16
Zaczęło się naprawdę ciekawie. Niestety drugi tom to już inny dynamizm, który mnie osobiście męczył. Dokończyłem, ale raczej z żalem, że tak się ta historia potoczyła.
Zaczęło się naprawdę ciekawie. Niestety drugi tom to już inny dynamizm, który mnie osobiście męczył. Dokończyłem, ale raczej z żalem, że tak się ta historia potoczyła.
Pokaż mimo to2022-07-31
Pod kątem językowym i stylistycznym to bardzo słaba książka. Niektóre zdania wręcz podstawówkowo banalne, takie nawet pisarskie przedszkole. Coś jakby pisane na kolanie, na szybko, bez sprawdzania. Gdyby nie fakt, że sama historia potrafiła wciągnąć, odłożyłbym książkę na półkę i nigdy bym już po nią nie sięgnął. A nawet mimo tego zainteresowania, nie są to zagadkowe wyżyny. Ot, opowieść, która zmierzała tam, gdzie zmierzać miała, nie ma tu nic, co by zaskoczyło i spowodowało poczucie olśnienia. To taki smutny dowód, że czasami trzeba wiedzieć, kiedy cykl w porę zakończyć. Jak jednak wiemy, nie zarzyna się kury...
Po kolejną część już raczej nie sięgnę. Chciałbym nie tracić o Piotrowskim dobrego zdania, które sobie niewątpliwie, poprzednimi częściami, wypracował.
Pod kątem językowym i stylistycznym to bardzo słaba książka. Niektóre zdania wręcz podstawówkowo banalne, takie nawet pisarskie przedszkole. Coś jakby pisane na kolanie, na szybko, bez sprawdzania. Gdyby nie fakt, że sama historia potrafiła wciągnąć, odłożyłbym książkę na półkę i nigdy bym już po nią nie sięgnął. A nawet mimo tego zainteresowania, nie są to zagadkowe...
więcej mniej Pokaż mimo to2022-01-21
Życie Borchardta przyniosło mu dwie wielkie namiętności: wielką wodę i pisanie. Zespolenie ich dwóch to wielka uczta dla zmysłów pragnących zaznać przygody i poznać to, co nieznane. Lekkość z jaką przychodzi autorowi przenoszenie nas w ten swój świat morskiej żeglugi, sprawia, że odnosimy wrażenie jakbyśmy słuchali relacji bliskiego nam przyjaciela, kogoś realnego i namacalnego. Stąd też być może wojna, której w "Krążowniku" musimy doświadczyć, zdaje się być tak bliska, dobitna, bezlitosna, pozbawiona sensu. Żałuję, że nie zgłębiałem tych książek (mam już za sobą "Znaczy Kapitana") jako dziecko - pewnie smakowałyby inaczej. Jednocześnie się cieszę, że koniec końców na Borchardta trafiłem. A wszystko dzięki mojemu Tacie i Jego literackim wspomnieniom z dzieciństwa. To tylko dowodzi jak ponadczasowa i niezwykła jest to literatura. "Krążownik spod Somosierry" to także prezent od Niego...
Życie Borchardta przyniosło mu dwie wielkie namiętności: wielką wodę i pisanie. Zespolenie ich dwóch to wielka uczta dla zmysłów pragnących zaznać przygody i poznać to, co nieznane. Lekkość z jaką przychodzi autorowi przenoszenie nas w ten swój świat morskiej żeglugi, sprawia, że odnosimy wrażenie jakbyśmy słuchali relacji bliskiego nam przyjaciela, kogoś realnego i...
więcej mniej Pokaż mimo to2022-01-03
Co napisać o "Siekierezadzie" by nie napisać zbyt mało... Uderzę więc w to, co mi w sercu gra: ta książka to moja biblia, sięgam po nią zawsze, gdy jest mi źle, ogarnia mnie melancholia; gdy potrzebuję odskoczni od twardej rutyny codzienności. To książka niezwykła, napisana z absolutną pieczołowitością, swadą, przemyślana, pełna dobra. To powieść najwyższych literackich lotów, a jednocześnie prosta i w tej prostocie piękna, urokliwa, kojąca. Świat wykreowany przez Steda nie jest bajką - to okrutna, pełna cierpienia codzienność zawierająca tęsknotę za miłością, walkę o byt czy znane pokoleniom alkoholowe kojenie ran. Autor stroni od wątków politycznych - fakt, że akcja toczy się w trudnych czasach PRL-u jest jedynie wspominany między wierszami ("piszę to w roku tysiąc dziewięćset sześćdziesiątym którymś"). To proza za którą można pokochać Stachurę i wniknąć w jego odczuwanie na zawsze. Staje się, niejako, tą mgłą, tą mgłą...
Co napisać o "Siekierezadzie" by nie napisać zbyt mało... Uderzę więc w to, co mi w sercu gra: ta książka to moja biblia, sięgam po nią zawsze, gdy jest mi źle, ogarnia mnie melancholia; gdy potrzebuję odskoczni od twardej rutyny codzienności. To książka niezwykła, napisana z absolutną pieczołowitością, swadą, przemyślana, pełna dobra. To powieść najwyższych literackich...
więcej mniej Pokaż mimo to2021-12-28
Ks. Adam Boniecki to postać bez której trudno mi wyobrazić sobie współczesny Kościół - nikt tak jak On nie czuje wyzwań, które współczesny świat i jego dalsza ewolucja nakłada na skostniałe barki tej religijnej instytucji. Autor przywraca nam wiarę w postać kapłana jako duszpasterza, jako mądrego i miłosiernego przewodnika po trudnym, duchowym szlaku. Gdyby Kościół składał się z dziesiątek takich Bonieckich, świat byłby piękniejszy, a chrześcijaństwo przeżyłoby renesans. Nie mam jednak złudzeń i wiem jak jest... Tym bardziej cieszy, że choćby w zaciszu własnego domu mogę dać ponieść się w zadumie otwierającej umysł i serce dzięki słowom księdza Adama. Polecam każdemu.
Ks. Adam Boniecki to postać bez której trudno mi wyobrazić sobie współczesny Kościół - nikt tak jak On nie czuje wyzwań, które współczesny świat i jego dalsza ewolucja nakłada na skostniałe barki tej religijnej instytucji. Autor przywraca nam wiarę w postać kapłana jako duszpasterza, jako mądrego i miłosiernego przewodnika po trudnym, duchowym szlaku. Gdyby Kościół składał...
więcej mniej Pokaż mimo to2021-11-04
„Zanim opadnie kurtyna” to poezja wstrząsu. To swoisty, poetycki krzyk, larum, apodyktyczne wezwanie do przemyśleń. I gdy zdaje się, że podmiot liryczny z całą mocą i wewnętrznym przekonaniem, z oczami szeroko otwartymi i zapatrzonymi daleko wprzód, zapowie nam wizje nowego świata, wówczas… ów podmiot odpuszcza. I kurczy się, zatraca w oparach wielkiej wrażliwości. Oczy zachodzą mgłą, serce bije ciszej, ale żarliwiej. Nadchodzą inne emocje.
Swój zbiór Kazimierz Grochmalski rozpoczyna diagnozą – surową, mocną, jednoznaczną. Nie pozostawia miejsca na złudzenia. „Egzystencjalizm osiągnął swe apogeum zwyrodnienia” – wyprowadza cios, wychodząc z założenia, że współczesny świat serwuje nam „parodię istnienia”, spłycenie celów działania, gdy na końcu wszystkiego stoi jednokierunkowe dążenie do konsumpcji, wybijania na szczyt pustego indywidualizmu tylko po to, by być kimś (nieważne kim). „Nikto staje na czele narodu, a Beztoś wyznacza plany rozwoju państw” – bawi się słowem, by uwypuklić diagnozę. Nie wyszliśmy więc jeszcze poza sferę preludium omawianego tomu, a już dostajemy niebagatelną dawkę burzliwych emocji i przemyśleń. Słyszymy ten krzyk. Poeta daje nam się we znaki. Czy tego właśnie chce? Czy stoimy u progu poetycznego manifestu?
Wniknijmy więc w poezję. Jak zechce sam nadawca – przeniesiemy swe myśli, ubrane w metafory, do teatru. A zaserwowany spektakl obedrze kolejne złudzenia: wszak życie to scena pełna nieprzygotowania. Nie ma tu prób, aplauzów i szczerych ukłonów. Wszystko jest improwizowane, wyposażone w nieadekwatny patos. Końcowa kurtyna niczego tu nie zmieni – jej główny aktor pozostanie tylko „przerażoną kukiełką bytu”, ukrytą gdzieś za „stęchłą kotarą”. Co prawda podmiot liryczny w dalszych wierszach osłodzi nieco tę uproszczoną wynikowość. Choćby wówczas, gdy przeanalizuje gen – tę niewidoczną składową człowieka. Gen, ta struktura, stanie się tematem mrówczych przemyśleń sam w sobie – coś, co ucieszyłoby z pewnością strukturalistę Gombrowicza. Gen – „prawie jak wróbel” to „przysadzisty, wieczny krzątacz”, a człowiek – uwikłany w dziejową grę genów i tak staje się, koniec końców, bohaterem „one-gen-showu”. Ta wypracowana ironia wskazuje, że u podstaw człowieka – zdaniem mówcy - nie leży absolutnie nic wymagającego powagi. To znów urabianie historii, dodawanie jej splendoru. Czy słuszne?
Pytanie pozostaje bez odpowiedzi. Jest otwarte i chłonne. Bo może to nie droga, a niekończąca się ucieczka? „Uzbierałeś grosiki na tę podróż ‘byle dalej’/(…)Tajny agent bez troski o cokolwiek”. Cóż z tego, że bierzesz nogi za pas – mówi nam podmiot – gdy i tak, nawet odarty z tożsamości jedyne co, to może najwyżej „jako NN dostaniesz kwaterę z puli miasta/dla znalezisk bez adresu”. Tym tylko będziesz – kpi chłodno i dosadnie. Znaleziskiem.
Więc jednak to manifest – jednoznacznie, nieodparcie? Otóż… nie! Bo im dalej wgłębimy się w zbiór, tym więcej w nim podmiotu uwrażliwionego, ckliwego, sentymentalnego. A może i to wcześniejsze diagnozowanie, ironizowanie i wbijanie szpilek wynikało właśnie z tej sentymentalnej tęsknoty? Jeśli więc nie manifest, to może autoterapia, samookreślanie, sugestywne doskonalenie poprzez dialog z pozoru ogólnym adresatem, którym w istocie jest… sam podmiot liryczny? Czy to ON? Ten nieznajomy z wiersza „NN”, jawiący się jako „Tajny agent bez troski o cokolwiek”, „(…)bez znaków szczególnych i koneksji”? Poeta jakby sam odpowiadał wieńcząc wspomniany wiersz wymownym „Kto to wie?/Kto to wie…”.
Gdy więc mówca staje się ckliwy, gdy możemy przyjąć, że kartki stały się kozetką, potrafi powiedzieć wprost – najwymowniej, najszczerzej: „Gdy jej nie ma – tęsknię”. Choć posiadał całą gamą poetyckich środków wyrazu, te niosące emocje stwierdzenia wyłuska bez zbędnych ceregieli. Także jak choćby i wtedy, gdy w wierszu „Burza” z dedykacją „Dla Hani” powie: „mój mały papierowy samolocik leci (…) / a na jego skrzydłach ledwo skreślone / dwa słowa: kocham cię”. Nawiązując do tytułu można więc rzec, że w burzy metafor znajdują się stwierdzenia najprostsze, lecz jednoznacznie odbierane. Podmiot nie kluczy, wie co chce przekazać, mimo że czyni to „z drżącym sercem, w pośpiechu”. Jakby, roztropnie rozkładając akcenty, wypisywał swój testament.
Skoro przyjmiemy, że to „manifesto-terapia”, a podmiot przemawia do samego siebie, musimy zauważyć także takie słowa: „Bye, bye, chłopaczku, / bye, bye – śpiewam przez łzy, / tak głupio potoczyły się dni, / tak wielu zabrakło mi chwil”. A więc testament? Podsumowanie? Rozliczenie? Nadawca wierszy jawi nam się jako świadomy, posiadający własne, precyzyjne diagnozy społeczne przemyślenia, a jednocześnie bliski jest zaśpiewaniu w ślad za Stachurą „cały zbudowany jestem z ran”. Czymże jest więc ta poezja? Rozliczeniem? Lekarstwem? Drogowskazem? – jeśli tak, to dla kogo: dla odbiorcy czy samego nadawcy? Może jest też diagnozą z ukrytym/jawnym kierunkiem podążania? Może odpowiedź będzie złożona, a zarazem trywialna: tym wszystkim – czyli niejednoznacznością. Bo przecież nie o to w tym chodzi, by być jak „oni”, którzy się „tylko prezentują”, lecz by otworzyć „perspektywę boskiego widzenia”. Odkryć duszę. Z całym jej różnobarwnym spektrum.
„Zanim opadnie kurtyna” to poezja wstrząsu. To swoisty, poetycki krzyk, larum, apodyktyczne wezwanie do przemyśleń. I gdy zdaje się, że podmiot liryczny z całą mocą i wewnętrznym przekonaniem, z oczami szeroko otwartymi i zapatrzonymi daleko wprzód, zapowie nam wizje nowego świata, wówczas… ów podmiot odpuszcza. I kurczy się, zatraca w oparach wielkiej wrażliwości. Oczy...
więcej mniej Pokaż mimo to2021-01-16
Hłasko to postać trudno uchwytna słowem. To pisarz stwarzający kreacje, żyjący burzliwie i szybko, tworzący z błyskiem i psychologicznym zacięciem. To człowiek wrażliwy, a przy tym do głębi czujący patologię czasów, w których przyszło mu przeżywać swoją młodość.
Książkę Radosława Młynarczyka czytało mi się z dużym zainteresowaniem. Autor potrafił stworzyć dobrą opowieść o jednym z najbardziej intrygujących polskich autorów XX wieku. Dodajmy - opowieść bardzo spójną, równą, wiele rozjaśniającą. Polonistyczne wykształcenie pozwoliło mu formułować dające do myślenia interpretacje twórczości Hłaski, znajdując właściwe proporcje w opisie tego, co było życiem pisarza z Marymontu, a co jego fikcją. Myślę, że będzie to ważna pozycja w kanonie lektur o twórcy "Wilka".
Hłasko to postać trudno uchwytna słowem. To pisarz stwarzający kreacje, żyjący burzliwie i szybko, tworzący z błyskiem i psychologicznym zacięciem. To człowiek wrażliwy, a przy tym do głębi czujący patologię czasów, w których przyszło mu przeżywać swoją młodość.
Książkę Radosława Młynarczyka czytało mi się z dużym zainteresowaniem. Autor potrafił stworzyć dobrą opowieść o...
2021-01-07
Ciekawe spojrzenie na cud, który mógłby się wydarzyć we wszechświecie. Może to jedynie wyobraźnia, a może futurystyczna wizja nie pozbawiona wcale szans na spełnienie? Dla mnie trochę za technicznie, ale domyślam się, że miało to zbudować klimat.
Ciekawe spojrzenie na cud, który mógłby się wydarzyć we wszechświecie. Może to jedynie wyobraźnia, a może futurystyczna wizja nie pozbawiona wcale szans na spełnienie? Dla mnie trochę za technicznie, ale domyślam się, że miało to zbudować klimat.
Pokaż mimo to2021-01-03
To bardzo dobrze, że ta pozycja powstała. Musimy zdawać sobie przecież sprawę, że od śmierci tego wybitnego poety minęło już ponad czterdzieści jeden lat - z każdym kolejnym rokiem tak unikatowe wspomnienia będą cichnąć wraz z ich posiadaczami. Człowiek-legenda, bez wątpienia "Człowiek-KTOŚ" staje nam tu przed oczami wraz ze słowami wypowiadanymi przez jego przyjaciół, znajomych, fanów, przez innych poetów czy choćby przez maszynistę, na którego torach stanął sam Sted chcąc zakończyć swoje życie.
Dla fanów poety książka ta jest niewątpliwą gratką i dla takich też osób mogę ją zdecydowanie polecić. Ktoś, kto dopiero Steda odkrywa, raczej tą pozycją nie pobudzi swojej ciekawości.
To bardzo dobrze, że ta pozycja powstała. Musimy zdawać sobie przecież sprawę, że od śmierci tego wybitnego poety minęło już ponad czterdzieści jeden lat - z każdym kolejnym rokiem tak unikatowe wspomnienia będą cichnąć wraz z ich posiadaczami. Człowiek-legenda, bez wątpienia "Człowiek-KTOŚ" staje nam tu przed oczami wraz ze słowami wypowiadanymi przez jego przyjaciół,...
więcej mniej Pokaż mimo to2020-12-25
Moja druga przygoda z tą niezwykłą książką. Bez wątpienia jest to jedna z najważniejszych pozycji w moim życiu - kojąca, świetnie napisana, pełna żywych emocji.
Szymon Pietruszka i jego opowieść to świat do którego chciałem wrócić już od jakiegoś czasu. Kiedy to się stało, fascynujące emocje odżyły na nowo. Jest to literatura najwyższych lotów. Chciałoby się, by ta powieść nie kończyła się nigdy...
Moja druga przygoda z tą niezwykłą książką. Bez wątpienia jest to jedna z najważniejszych pozycji w moim życiu - kojąca, świetnie napisana, pełna żywych emocji.
Szymon Pietruszka i jego opowieść to świat do którego chciałem wrócić już od jakiegoś czasu. Kiedy to się stało, fascynujące emocje odżyły na nowo. Jest to literatura najwyższych lotów. Chciałoby się, by ta...
2020-12-10
Uwielbiam wracać do książek Stachury, szczególnie w czasie zimowym, kiedy ściska mróz, wiatr dmie, a człowieka dopada melancholia. Z każdym powrotem do Steda wracają też emocje - wbijające w fotel, otwierające serce i umysł. Odkrywające piękno w pospolitości. Nikt, tak jak Edward Stachura - ta dobra dusza, którego twórczość "odwiedza się" jak bliskiego krewnego - potrafi zbudować świat pełen charakterystycznego mistycyzmu, magii w rzeczywistości, która z pozoru była pozbawiona czaru i barwy.
Uwielbiam wracać do książek Stachury, szczególnie w czasie zimowym, kiedy ściska mróz, wiatr dmie, a człowieka dopada melancholia. Z każdym powrotem do Steda wracają też emocje - wbijające w fotel, otwierające serce i umysł. Odkrywające piękno w pospolitości. Nikt, tak jak Edward Stachura - ta dobra dusza, którego twórczość "odwiedza się" jak bliskiego krewnego - potrafi...
więcej mniej Pokaż mimo to2020-12-07
Nie jest to bajka dla współczesnego dziecka. Po tego typu pozycja w dorosłym życiu sięga się, by pobudzić ducha dziecka w sobie. Niestety, zagłębiając się w tę pozycję czułem naturalny opór względem kreacji każdej z postaci i ów opór nie zniknął do samego końca. Plusem jest dobra konstrukcja językowa i fakt, że są mi znane gorsze bajki.
Nie jest to bajka dla współczesnego dziecka. Po tego typu pozycja w dorosłym życiu sięga się, by pobudzić ducha dziecka w sobie. Niestety, zagłębiając się w tę pozycję czułem naturalny opór względem kreacji każdej z postaci i ów opór nie zniknął do samego końca. Plusem jest dobra konstrukcja językowa i fakt, że są mi znane gorsze bajki.
Pokaż mimo to2020-11-28
Tę pozycję należałoby ocenić osobno pod kilkoma względami:
* Kunszt języka - 9/10 - wyobraźnia, bogactwo metafor, potęgowanie nastroju strojem. W tym King jest mistrzem i to w znacznej mierze gwarantuje sukces takich pozycji jak Lśnienie,
* Akcja - 6/10 - historia ciekawa, ale fakt, że praktycznie połowa bohaterów książki jest"magiczna" bez względu na oddziaływanie hotelu; to psuło mój odbiór. Całość wciąga, ale nie na tyle, by "nie móc się oderwać",
* Audiobook - 10/10 - Produkcja audioteki z Woronowiczem i Kuleszą jest prawdziwą ucztą. Dla takich pozycji warto zanurzać się w świat książek audio.
Warto sięgnąć po Lśnienie. Choćby dla samego obcowania z klasyką. A horror to niewdzięczny i wymagający gatunek. Granica percepcji widza/czytelnika z każdym rokiem, każdą książką i filmem się przesuwa, trudno zadowolić takiego odbiorcę, ale z całą pewnością ta konkretna książka dostarcza emocje, których od horroru oczekujemy.
Tę pozycję należałoby ocenić osobno pod kilkoma względami:
* Kunszt języka - 9/10 - wyobraźnia, bogactwo metafor, potęgowanie nastroju strojem. W tym King jest mistrzem i to w znacznej mierze gwarantuje sukces takich pozycji jak Lśnienie,
* Akcja - 6/10 - historia ciekawa, ale fakt, że praktycznie połowa bohaterów książki jest"magiczna" bez względu na oddziaływanie hotelu;...
2020-11-02
Wróciłem do tej książki po latach, by przeczytać ją po raz drugi. Jest to pozycja z gatunku tych powieści, które po przeczytaniu siedzą gdzieś z tyłu głowy i co jakiś czas wynurzają się, by pobudzić pachnące papierem wspomnienia. Świat dawnej, XVII-wiecznej Litwy opowiedziany przez pryzmat losów konkretnej, szlacheckiej rodziny, jest wciągającą opowieścią, jak i przemykającą między wierszami kartą z historii I Rzeczpospolitej. Dzięki autorce możemy przekonać się, że mimo upływu wieków, mimo zmiany norm kulturowych, etykiet i politycznych granic, pewne wartości i emocjonalne odczucia są niezmienne i pobudzają te same dążenia.
Wróciłem do tej książki po latach, by przeczytać ją po raz drugi. Jest to pozycja z gatunku tych powieści, które po przeczytaniu siedzą gdzieś z tyłu głowy i co jakiś czas wynurzają się, by pobudzić pachnące papierem wspomnienia. Świat dawnej, XVII-wiecznej Litwy opowiedziany przez pryzmat losów konkretnej, szlacheckiej rodziny, jest wciągającą opowieścią, jak i...
więcej mniej Pokaż mimo to2020-11-02
Jedynym istotnym minusem nasuwającym się po lekturze książki jest niedosyt. Zbyt zwięźle, zbyt mało, zbyt krótko. Tak, jak zbyt krótkie było życie trójki bohaterów i wielu im podobnych, z odwagą i największym poświęceniem walczących o niezbywalne wartości. To szalenie ważna pozycja, potrzebna, doniosła. To nie tylko opowieść, lecz także podręcznik odwagi i przyzwoitości.
Jedynym istotnym minusem nasuwającym się po lekturze książki jest niedosyt. Zbyt zwięźle, zbyt mało, zbyt krótko. Tak, jak zbyt krótkie było życie trójki bohaterów i wielu im podobnych, z odwagą i największym poświęceniem walczących o niezbywalne wartości. To szalenie ważna pozycja, potrzebna, doniosła. To nie tylko opowieść, lecz także podręcznik odwagi i przyzwoitości.
Pokaż mimo to2020-10-26
Obie części "20000 mil podwodnej żeglugi" to tytaniczna praca naukowa i pisarska. Niestety, nieco nudna, a wszechwiedza profesora i samego kapitana bywają irytujące. Podobnie jak stosunek służącego do swojego pana. Za bardzo to wszystko zero-jedynkowe. Niemniej przyjemnie płynęło się Nautilusem wraz z kapitanem Nemo. Momentami nużyło, ale - koniec końców - popłynęłoby się dalej.
Obie części "20000 mil podwodnej żeglugi" to tytaniczna praca naukowa i pisarska. Niestety, nieco nudna, a wszechwiedza profesora i samego kapitana bywają irytujące. Podobnie jak stosunek służącego do swojego pana. Za bardzo to wszystko zero-jedynkowe. Niemniej przyjemnie płynęło się Nautilusem wraz z kapitanem Nemo. Momentami nużyło, ale - koniec końców - popłynęłoby się...
więcej mniej Pokaż mimo to
Historia sama w sobie jest ciekawa pod warstwą psychologiczną. Natomiast jak dla mnie zdecydowanie zbyt mocno przegadana, teatralna. To raczej egzaltowana interpretacja potencjalnej rzeczywistości, niż wytworzony świat. Aczkolwiek opowieść , nie rozbierana na części pierwsze lecz traktowana jako całość, jest wciągająca.
Kilka słów o wydaniu w wersji wydawnictwa SBM. Niestety książki z tak wieloma błędami i literówkami nigdy w życiu nie czytałem. To bardziej szkic, niż skończone opracowanie. Trochę wstyd. Będę omijał w przyszłości.
Historia sama w sobie jest ciekawa pod warstwą psychologiczną. Natomiast jak dla mnie zdecydowanie zbyt mocno przegadana, teatralna. To raczej egzaltowana interpretacja potencjalnej rzeczywistości, niż wytworzony świat. Aczkolwiek opowieść , nie rozbierana na części pierwsze lecz traktowana jako całość, jest wciągająca.
więcej Pokaż mimo toKilka słów o wydaniu w wersji wydawnictwa SBM....