-
Artykuły
Najlepsze książki o zdrowiu psychicznym mężczyzn, które musisz przeczytaćKonrad Wrzesiński4 -
Artykuły
Sięgnij po najlepsze książki! Laureatki i laureaci 17. Nagrody Literackiej WarszawyLubimyCzytać2 -
Artykuły
„Five Broken Blades. Pięć pękniętych ostrzy”. Wygraj książkę i box z gadżetamiLubimyCzytać8 -
Artykuły
Siedem książek na siedem dni, czyli książki tego tygodnia pod patronatem LubimyczytaćLubimyCzytać5
Biblioteczka
2018-10-30
2014-12-14
2008
2012
2014-06
2014-06
2014-06
2010
2010
2010
2020-10-25
2020-04-04
2019-10-14
Zdecydowanie jedna z moich ulubieńszych książek Gaimana, podobne odczucia wzbudziła we mnie jak „Gwiezdny Pył” – krótka, niby prosta i niepozorna, może na pierwszy rzut oka dla młodszych, ale to tak naprawdę świetna historia, niezwykle klimatyczna, tajemnicza i ucząca. I jak dla mnie taka wyważona - odpowiednia doza goryczy, humoru, słodyczy, przesłania, a wszystko to pod płaszczem wciągającej, cmentarnej historii.
Gaiman ciekawie przedstawił tu śmierć, stosunek do zmarłych, tak trochę mniej negatywnie i bardziej żywo, ale ciągle z należnym szacunkiem.
Również na przykładzie głównego bohatera, Nika, pokazuje, że inność, odmienność, wcale nie muszą być złe, a wręcz przeciwnie, często mogą świadczyć o wyjątkowości.
Tak jak Nik obdarzony został ‘swobodą cmentarza’, tak Gaiman posiadł ‘swobodę pisania’.
„Księga Cmentarna” to udowadnia. I żeby tylko jemu ta swoboda nie została odebrana… Ale o to się nie martwię, snuje historie jak mało kto.
Zdecydowanie jedna z moich ulubieńszych książek Gaimana, podobne odczucia wzbudziła we mnie jak „Gwiezdny Pył” – krótka, niby prosta i niepozorna, może na pierwszy rzut oka dla młodszych, ale to tak naprawdę świetna historia, niezwykle klimatyczna, tajemnicza i ucząca. I jak dla mnie taka wyważona - odpowiednia doza goryczy, humoru, słodyczy, przesłania, a wszystko to pod...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2010
2010
2018-11-21
Powrót do korzeni po latach – „Dzieci z Bullerbyn” to chyba jedna z pierwszych książek, z jakimi miałem styczność, i wiążą się z nią wyjątkowo dobre wspomnienia.
I jak przetrwała próbę czasu?
Znakomicie!
Myślałem, że może już wyrosłem z takich lektur, że już zbyt dużo czasu upłynęło, ale nic z tych rzeczy – książka ciągle urzeka.
Bo i czemu by nie miała? Przygoda goni przygodę, pojęcie takie jak zwykły, normalny dzień nie istnieje bo każdy to tak naprawdę wielka niewiadoma, kto wie, w co bujna wyobraźnia go zamieni?
A wyobraźni dzieciom z Bullerbyn nie brakuje więc każdy kolejny dzień to coś nowego i zaskakującego, aż dziwne jak wiele ma do zaoferowania osada, na którą składają się zaledwie trzy domostwa.
Trzy domy, sześcioro dzieci, niezaspokojony zew przygody oraz okoliczne lasy, góry i jeziora – tylko tyle trzeba by świetnie się bawić. To jest właśnie Bullerbyn. Gdzie zwykły powrót ze szkoły do domu czy wyjście na zakupy do pobliskiej wsi może być wielką przygodą.
I rację ma Lisa ze środkowej osady mówiąc, że współczuje wszystkim, którzy nie mogą mieszkać w Bullerbyn.
Ja na pewno bym chciał.
Książka jest też bardzo fajna z tego względu, że pokazuje jak wyglądało dzieciństwo kiedyś i jak teraz – jak dwa światy – i jeśli o mnie chodzi to nie mam wątpliwości, która opcja jest lepsza.
„Dzieci z Bullerbyn” to ciągle wspaniała książka, która jak dla mnie ani trochę się nie zestarzała i której czytanie daje wiele radości – takiej czystej, dziecięcej, bo takiej też czasami trochę nam trzeba.
Powrót do korzeni po latach – „Dzieci z Bullerbyn” to chyba jedna z pierwszych książek, z jakimi miałem styczność, i wiążą się z nią wyjątkowo dobre wspomnienia.
I jak przetrwała próbę czasu?
Znakomicie!
Myślałem, że może już wyrosłem z takich lektur, że już zbyt dużo czasu upłynęło, ale nic z tych rzeczy – książka ciągle urzeka.
Bo i czemu by nie miała? Przygoda goni...
2006
2018-10-02
Ciężko trochę gatunkowo sklasyfikować „Koralinę” – czy to baśń, bajka, opowiadanie dla dzieci? Pewnie żadne z powyższych ale i po trosze z każdego. Takie pogranicze, gdzie jak wiadomo Gaiman czuje się świetnie.
„Koralina” to taka opowieść o zwykłym dziecku, które jest ignorowane przez dorosłych – rodzice mają swoje zajęcia i nie mają dla niej czasu, sąsiedzi z kolei są trochę dziwaczni i roztrzepani i nawet nie potrafią zapamiętać, że Koralina to nie Karolina.
Więc musi radzić sobie sama i odkrywa pewne ukryte przejście do niemal identycznej, ale jednak bardzo różnej rzeczywistości – z pozoru ciekawszej i bardziej pociągającej, ale jak to często bywa, pozory mylą, a guziki już nigdy nie będą tylko guzikami.
Koralina będzie musiała uratować nie tylko siebie samą, ale i swoich bliskich oraz nieszczęśliwe, uwięzione dusze, i odkryje, że jej codzienny, nudny, szary świat, z dorosłymi zajętymi swoimi sprawami, to tak naprawdę wszystko, czego jej trzeba, i wart jest poświęceń, ludzie warci są poświęceń.
„Koralina” to dość prosta historia z baśniowymi elementami i nieco cięższym, mroczniejszym, dusznym klimatem, która pokazuje, że nasza zwykła rzeczywistość wcale nie jest taka zwykła - a to dzięki ludziom, którzy ją tworzą, naszym bliskim. Bo każdy człowiek jest niepowtarzalną jednostką, może czasami nudną i irytującą, ale unikalną i niedającą się zastąpić żadną imitacją.
Ciężko trochę gatunkowo sklasyfikować „Koralinę” – czy to baśń, bajka, opowiadanie dla dzieci? Pewnie żadne z powyższych ale i po trosze z każdego. Takie pogranicze, gdzie jak wiadomo Gaiman czuje się świetnie.
„Koralina” to taka opowieść o zwykłym dziecku, które jest ignorowane przez dorosłych – rodzice mają swoje zajęcia i nie mają dla niej czasu, sąsiedzi z kolei są...
2018-09-15
2010
„The Halloween Tree” to moje główne danie na tegoroczne Halloween, i to jakie danie – wyszło naprawdę wybornie!
Po pierwsze, szukałem klimatycznej, strasznie halloweenowej książki na ten szczególnie upodobany przeze mnie okres – i się nie zawiodłem, bo znalazłem chyba książkę na Halloween idealną, począwszy od wydania – sama okładka oraz czarno-białe, oryginalne rysunki, aż po treść, która obejmuje poszukiwania początków i znaczenia tego tajemniczego, upiornego święta.
Bo cóż może być bardziej halloweenowego niż magiczna, przerażająco edukacyjna podróż przez historię, w którą pewien specyficzny jegomość o zagadkowej tożsamości zabiera grupkę chłopców, którzy tradycyjnie, w odpowiednich przebraniach, nawiedzają domostwa w poszukiwaniu słodkości?
Podróż, która sprawia, że uwielbiane przez dzieci i nie tylko Halloween ze swoimi nieodłącznymi elementami staje się jeszcze bardziej niezwykłe i wyjątkowe, bo nabiera sensu, prawdziwego, pierwotnego sensu.
Jak się dowiadujemy z opowieści, której oczywiście czułem się pełnoprawnym, choć niewidocznym uczestnikiem, Halloween wywodzi się ze śmierci, z ciemności i strachu, ze snów i rytuałów, z niezachwianego (choć pewna doza niepewności była tu potrzebna) porządku świata.
A jego prawdziwe znaczenie to pamięć, pamięć i szacunek dla zmarłych, ale także dla śmierci.
I tak naprawdę Halloween obchodzone jest od tysięcy lat na całym świecie, dziś również, może pod inną nazwą czy w innej formie, mniej lub bardziej, ale to ciągle jedno i to samo święto. I to jest piękne.
„The Halloween Tree” przekazuje ważne informacje w niezwykle bogatej, barwnej formie pełnej magii, strachu, symboliki, dyń, i nie tylko, i choć możliwe, że jest to opowieść dla dzieci i równie możliwe, że nie, to jest to bardzo zajmująca i dość wymagająca historia napisana w oryginalnym stylu.
Dla mnie jest to idealna pozycja na Halloween, a od teraz – obowiązkowa część mojej tradycji.
„The Halloween Tree” to moje główne danie na tegoroczne Halloween, i to jakie danie – wyszło naprawdę wybornie!
więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo toPo pierwsze, szukałem klimatycznej, strasznie halloweenowej książki na ten szczególnie upodobany przeze mnie okres – i się nie zawiodłem, bo znalazłem chyba książkę na Halloween idealną, począwszy od wydania – sama okładka oraz czarno-białe, oryginalne rysunki,...